Sile i Tyris:
Prowadzenie rannego batarianina bardzo spowalniało marsz, tym bardziej, że ten ledwie stał na nogach. Sile niemalże wlekła go za sobą, bo jego kroki trudno nazwać można było marszem. Ten o dziwo poprowadził je w stronę zamkniętych drzwi i odruchowo wystukał kod. Drzwi zaszumiały i stanęły przed nie otworem.
- Tak łatwiej ominiemy ostrzał. – Wycharczał z trudem, próbując chociaż stać prosto. Krew sącząca się po jego podbrzuszu i opadająca na posadzkę, posiadała niezdrowy kolor nawet jak na batarianina, co zdradzało jej zakażenie. Bez względu na to, jak go opatrzą czy znieczulą, bez profesjonalnej pomocy, facet nie przeżyje. I dokładnie w połowie dorgi do wyjścia z budynku, na mniej ostrzeliwany teren w komunikatorze odezwał się radosny głos Konrada: „Dobre wieści. Kapitan żyje, ale parszywie sobie na niej używali. Przesyłam każdemu jej lokalizację. Ner, ty poszukaj od jej celi, szybką drogę ewakuacji z powietrza.”. Jak na zawołanie omni-klucze Sile i Tyris zamigotały wesoło wskazując drogę do celu. Taskanie batarianina, w tym momencie, zdawała się wręcz zbędnym trudem. Bez niego dotarłyby tam w dziesięć minut. Z balasem, jakieś dwa razy tyle.
Ahri i Ner:
Sygnał wychwycony przez Ahri, zapisał się na omni-kluczu, gotowy do dalszej analizy w sam raz na czas. Kiedy Ner pakował swój zadek z powrotem do myśliwca, a Ahri już miała za nim podążyć, w komunikatorze obojga rozbrzmiał głos Konrada, który nie skrywał entuzjazmu. Już po tym domyślić się można było, że ją znaleźli. Szumiące komunikatory wyśpiewały tylko: „Dobre wieści. Kapitan żyje, ale parszywie sobie na niej używali. Przesyłam każdemu jej lokalizację. Ner, ty poszukaj od jej celi, szybką drogę ewakuacji z powietrza.” Mieli zadanie do wykonania. Omni-klucze wskazywały dokładnie umieszczenie celi i zapewne za pomocą Spectra dostaną się tam najszybciej. Po przyjrzeniu się niebu, ocenili, że błyski w oddali wskazywały na wzmożoną aktywność wrogich myśliwców w innej strefie. To był idealny moment na oddalenie się i wykrycie dobrej drogi ucieczki. Dodatkowo na mapie myśliwca znajdowało się dokładne położenie krążownika Orionie. Do Nera należało wymyślenie dobrej drogi ucieczki. Do Ahri natomiast zastanowienie się, jak zająć się poturbowaną panią kapitan. Kiedy Konrad mówił, o parszywym traktowaniu, raczej nie chodziło mu o łaskotki.
Konrad i Krush:
Każdy krok Konrada zdawał się działać bezbłędnie ale haker doskonale się orientował, że nawet jego zabiegi w kwestii zamknięcia drzwi czy alarmów nie potrwają wiecznie. Ale patrząc na zaawansowanie tutejszych techników, mają spokojnie godzinę, nim rozpęta się piekło. Wyruszyli za drzwi, wracając tą samą drogą co wcześniej. Okazało się, że ten biedak w zbrojowni szybko zauważył problem z zamkniętymi drzwiami, bo zza nich rozlegało się głuche bębnienie i niezrozumiały bełkot. No cóż, o ile ktoś nie wylezie na korytarz, to go nie usłyszy. W tym momencie wydostanie się z terenu placówki okazało się bułką z masłem. Schody zaczęły się, kiedy byli już przy bramie. Półokręgiem przed nimi stała banda piętnastu batarian w mundurach, z wyraźnie dobrym uzbrojeniem. A jedyną dostępną osłonę stanowiły metalowe skrzynie po ich prawej.
- Odrzućcie broń i trzymajcie ręce tak, abym je widział, a może nie zrobię wam z bebechów sitka. – Rzucił jeden z nich. Ten najbardziej po prawej, w mundurze dziwacznie przypominającym niemieckie SS. Chwilę zajęło im rozpoznanie go, bo przecież wszystkie ich mordy wyglądały tak samo. To był ten z nagrań Ness, który próbował wyciskać z niej informację elektrycznym pieszczotami. Wyraźnie wracał z rekonesansu a otwarta na oścież brama go zaniepokoiła.
Wyświetl wiadomość pozafabularną