Dość chętnie powitała wnętrze statku, który już w miarę kojarzyła. Nie był to jej pokład, ale znała go już na tyle, że wiedziała, gdzie mogła się rozgościć. No i nie podejrzewała to miejsce o stanowienie zagrożenia, a więc faktycznie mogła się chwilę zrelaksować...oczywiście poprzez tracenie przytomności. To też była w sumie jakaś forma relaksu. Przynajmniej nie będzie wówczas odczuwać bólu, nawet, jeśli i tak nie będzie to zbyt przyjemne.
- Powiem więcej, dalej jestem w większości człowiekiem. Chyba, że już zrobili ze mnie cyborga. - powiedziała to w konwencji żartu, co sugerował jej śmiech, ale w sumie pomyślała sobie, że nie miała pojęcia ile jest w niej elektroniki. Dowolny mechanik mógł zrobić z nią cokolwiek, a ona nie miałaby o tym żadnego pojęcia. W prawdzie, musiała ufać swoim lekarzom. Mimo tego, że starała się aktywnie obserwować swoje prognozy i mieć świadomość tego, co jest z nią robione, to była na łasce lekarzy i ludzi, którzy piastowali nad nią opiekę. Gdyby padła ofiarą jakiejś konspiracji...
Tu się zatrzymała. Paranoja udzielała jej się za bardzo - pieprzony Virmir wzmocnił tylko te uczucia. Przeszła do myślenia o mediżelu, który faktycznie po jakimś czasie otrzymała. Chętnie wzięła obie paczki, ale jeżeli Derius chciał "poczęstować" się swoim zapasem, to nie zamierzała mu tego odbierać. Sama na pewno zamierzała się potem wysmarować i sobą zająć.
- Tobie nie zabronią, ale nie wiem, czy wiesz, lecz byłam trzymana pod kluczem w szpitalu. - prychnęła dość cicho, wspominając chwilę te czasy. Pamiętała, że była czujnie obserwowana i zabraniano jej wychodzić, nawet, jeżeli fizycznie było to możliwe. Pewnie częściowo z troski o jej zdrowie. A może obawiali się, że zrobi coś głupiego? - Powiedzmy, że wiszę ci chociaż tyle za wsparcie w potyczce słownej z Harcrow. - zaśmiała się już nieco głośniej niż zwykle, i wyjątkowo szczerze. Po czasie doceniła stwierdzenie, że przed Rayną stoją dwa Widma. Zresztą, ogólnie naprawdę doceniała to, że mimo funkcjonalnego bycia "gorszą" i robiącą za uczennicę-na-nowo, Kryik traktował ją na równi, pytał ją o zdanie oraz je respektował. Mimo dowodzenia, był w tym bardzo gładki, co ułatwiało jej powrót do służby. I faktycznie była wdzięczna. - Tej zwykłej też, oczywiście. - kaszlnęła, po czym skinęła do niego głową, i jeżeli już nie miał nic do dodania, to po prostu sobie poszła.
Zamknęła się w swojej wolnej kajucie. Zamierzała faktycznie wziąć szybki prysznic, a potem wysmarować się mediżelem, przebrać w cywilne ciuchy, i stracić przytomność. Ta ostatnia część była najprostsza - gdy poczuła pod sobą miękką powierzchnię, jej plecy naturalnie porzuciły myśl o jakimkolwiek wstawaniu, a oczy zamknęły się same. Pozwoliła nicości ją pochłonąć. Nie było nawet snów czy myśli je wyprzedzających. Po prostu na chwilę poległa, co było nawet dość przyjemne. Mediżel ją znieczulił, a ciało mogło odzyskać zapasy straconej energii.
Wybudziła ją informacja, że wyskoczyli z przekaźnika. Spokojnie i lekko obolale wstała, kierując się do mesy, gdzie zastała Deriusa. Przywitała go szybkim skinieniem głowy. Nie skomentowała tego, jak prezentowała się jego ręka. Raczej wolał nie słuchać, że wyglądała jak gówno.
- Wspaniale. - oznajmiła, słysząc wieści i przewracając delikatnie oczami. Jakoś liczyła, że będzie ważniejsza dla Radnej, i nie będzie trzeba czekać. - Taak, to...zrozumiałe. Na pewno ma istotniejsze sprawy na głowie niż jakiś tam Virmir. Nie wiem jak ty, ale nie liczyłam wcale na czerwony dywan i tabuny fanów i fanek. - fakt, nie liczyła. Zironizowała nieco to, że po prostu liczyła na delikatne fanfary. Z drugiej strony, nie były jednak zasłużone, a i nie miały by skąd się wziąć. Po prostu czuła lekką frustrację związaną z wszystkim i chciała zostawić misję na planecie za sobą.