- Po części tak, po części nie - powiedział obojętnym tonem, jakby wszystkie słowa spłynęły po nim jak po kaczce. Chociaż w rzeczywistości było inaczej. Nie lubił jak mówiono o nim nieprawdę i to tak przykrą. Lecz można było to wybaczyć, bo dziewczyna snuła jedynie domysły - Umilam sobie nim czas, kiedy tutaj przesiaduje. No i może przy okazji wznoszę toast za jedną, bliską mi osobę
Trochę było w tym prawdy, aczkolwiek nie zawsze chodziło właśnie o to żeby wszystko utopić w alkoholu. Tak sie składało, że demony Necta wiedziały jak pływać i bardzo trudno było im cokolwiek w ten sposób zrobić. Chyba jedynym sposobem na walkę z nimi przy pomocy alkoholu, to zapicie się na śmierć. Lecz tego nikt nie chciał, łatwiej było się z nimi pojedynkować w swoim umyśle, umilając sobie drinkiem czas.
Odłożył szklankę na stół, gdzie znajdywała się już inna, pusta. Alkohol ten był jedynie mocny i nie można mu zarzucić, że chodziło się po nim krzywo albo, że mącił w głowach. Jedynie co dawał, to ogromną dawkę ciepła, rozchodzącego się po całym ciele. A drogę zaczynał na języku, w jamie ustnej, gdzie zaczynał swoją wędrówkę.
Mężczyzna jeszcze jeden raz popatrzył się na dziewczynę, oceniając ją całą. A raczej oceniał to, co dało mu się zauważyć. Była ładna i znowu uderzyło w niego to, że jest do kogoś cholernie podobna. Białe włosy, te oczy i uśmiech... Na imię jej Zafrina... Zafrina?!. Pomyślał.
Jego oczy momentalnie zrobiły się wielkie, tak jak i źrenice. Chyba właśnie spotkał klona swojej ukochanej, która przepadła przy ataku na Cytadelę... A może ten alkohol dał mu się we znaki i widzi swoją lube w innej kobiecie.
- A może to sen - myślał głośno, a samo zdanie wypowiedział cicho i dopiero po wypowiedzeniu go, ocknął się. - Prz..przepraszam. Zawiesiłem się lekko, jak chyba było widać - lekko speszony, wytarł ręce o dół kombinezonu.
Jego myśli przyśpieszyły do takiej prędkości, że niełatwo było cokolwiek wyłapać z tego chaosu. Wystarczył moment aby z twarzy Necta zniknęło przejęcie i znowu był normalny, z zewnątrz. W środku zaś wszystko buzowało i mimo, że próbował o tym nie myśleć, to dalej w umyśle była ta kobieta: jeżeli Zaf udało się przeżyć, to dlaczego go nie rozpoznaje? Może tak jak Jakub, nie zawraca wielkiej uwagi na rozmówce, a raczej nie porównuje go do nikogo bliskiego... A może jest przekonana, że jestem martwy?