Dystrykt będący równocześnie dzielnicą handlową Omegi. Ten nadzwyczaj rozwinięty obszar stacji jest pełnym sklepów i siedzib najróżniejszych korporacji rajem dla osób kręcących swój biznes na tych terenach (oczywiście rzadko kiedy legalny, ale na to nikt tu nie zwraca przecież uwagi).

Krogul MacBeth
Awatar użytkownika
Posty: 162
Rejestracja: 13 lut 2022, o 03:39
Miano: Krogul MacBeth
Wiek: 35
Klasa: Żołnierz
Rasa: Krogan
Zawód: Gangster
Postać główna: Fulvinia Adratus
Lokalizacja: Omega
Kredyty: 46.405
Medals:

Gladius

8 lip 2023, o 16:24

Czas gonił, jednak kilka konkretnych informacji udało się z Lazara wycisnąć. Mimo to sposób, w jaki mówił, jak bardzo się chciał "przypodobać" Krogulowi, mierził Kroganina na bardzo podstawowym, pierwotnym poziomie. Choć zgrywał kozaka wcześniej, to okazał się słabym, oślizgłym owadem. O ile swoje alter ego może jeszcze będzie w stanie darzyć jakimś szacunkiem, tak takich typów jak ten tutaj - szczerze nie znosił. Nawet tembr głosu typka wyzwalał w nim chęć zmiażdżenia mu tchawicy. Na razie jednak słuchał, chłonąc potencjalnie przydatne informacje.

Czterdziestu, być może trzydziestu ludzi, jeśli uda się jakoś pozbyć ludzi wiernych Lazarowi. Propozycja ziemianina nie była jednak dość dobra - zaufanie było istotne dla Krogula, a zaufanie komuś, kto w bardziej sprzyjającej sytuacji wróci pod skrzydła swojego pracodawcy, albo spróbuje zdradzić obie strony, było po prostu niemożliwe. Dlatego słysząc ponaglenia i widząc, że jego ludzie dokopali się do szczegółów operacji Brixa przesądził sprawę.

- Nie będę z takim gównem robić interesów. - warknął krótko Krogul, po czym zacisnął gwałtownie pięść, drugą ręką przytrzymując ciało Lazara, tak aby złamać mu kark. Nim cisnął ciało na ziemię, spojrzał na jego ludzi. - Do was nic nie mam. Spierdalajcie, albo dołączcie do mnie - jak chcecie. My stąd na razie zjeżdżamy. - stwierdził krótko, po czym puścił ciało słowianina na ziemię, zdzierając jeszcze jego omni-klucz i zaczął się wycofywać w stronę swoich ulic.
ObrazekObrazek Wyświetl wiadomość pozafabularną
Crassus Curio
Awatar użytkownika
Posty: 227
Rejestracja: 1 cze 2021, o 12:28
Miano: Crassus Curio
Wiek: 36
Klasa: Szpieg
Rasa: Turianin
Zawód: Najemnik. Ale taki legendarny!
Lokalizacja: Gdzieś w kosmosie
Kredyty: 70.650
Medals:

Re: Gladius

8 lip 2023, o 18:32

Lazar w końcu okazał się przydatny. Nieco zaskoczył Crassusa taką szczerością i chęcią współpracy ale ostatecznie nie mógł go za to winić. Z przysłowiową spluwą przy łbie to każdy by śpiewał byleby zaskarbić sobie szansę przetrwania. Oznaczył im miejsce przebywania szefuńcia. Stara hurtownia mediżelu, czyli na warunki Omegi również dragów. Curio już znał tą stacje od podszewki. Trzydziestu czy tam czterdziestu chłopa na całą hurtownie to wcale nie tak mało. Jeśli będą chcieli dorwać Brixa to lekko nie będzie. Słowianin zaproponował im pewien podstęp ale turianin za nic w świecie nie ufał Rosjaninowi. Po pierwsze nie pozwoliłby gościowi, którego prawie zabił by teraz on trzymał pistolet przy głowie Curio. Po drugie już nasłuchał się wystarczająco o tych całych “Ruskich” od Mili i innych. Podobno wielu z nich to przysłowiowe sukinsyny są to i już na wstępie Lazar nie budował zaufania.
- Lufę też ci wycelować na swoją potylicę? - zapytał półżartem, półserio jednocześnie dając znać co myśli o całej tej propozycji. Krogul mógłby się zgodzić, proszę bardzo ale Crassus nie pójdzie jako zakładnik. Na chwilę obecną wciąż trzymał na celowniku pozostałych przyjaciół Lazara ale spojrzał na MacBetha niecierpliwie i niepewny, co ten zamierzał. Vasia widać również chciała się śpieszyć jak sam Curio, co jak najbardziej było wskazane w tym momencie. Turianin już miał ponownie pospieszyć kroganina ale chłop się w końcu zdecydował.
Gruchnięcie ludzkiego kręgosłupa odbiło się echem i aż przyprawiło Crassusa o ciarki. Jednakże będąc za pan brat z tym zawodem jak i jego mrocznymi aspektami, najemnik wcale nie stracił rezonu. Przycisnął karabin do ramienia i wycelował w pozostałych przy życu Lazarowych ludzi.
- Słyszeliście kroganina. Albo z nami albo spierdalać stąd w podskokach zanim się rozmyślę. - wyperswadował głośno, samemu już cofając się o kilka kroków. - Dobra, grupa, zbieramy się stąd. Nie ma co się szarpać z tymi z Gladiusa. - rzucił do komunikatora aby tylko jego ekipa usłyszała i zerwał się do ucieczki, chcąc jak najszybciej zniknąć w mrocznych uliczkach Omegi.
VӨICΣ | ƬΉΣMΣ | FΣVΣR ObrazekObrazek Wyświetl wiadomość pozafabularną
Mistrz Gry
Awatar użytkownika
Posty: 12234
Rejestracja: 1 cze 2012, o 21:04
Medals:

Re: Gladius

11 lip 2023, o 01:54

Reakcja ludzi Lazara
1-5 dołączą do Krogula
6-40 postanowią się wycofać i dać mu robić swoje
41-70 odchodzą bez natychmiastowej wrogości
71-100 otwierają ogień
Rzut kością 1d100:
12
Mistrz Gry
Awatar użytkownika
Posty: 12234
Rejestracja: 1 cze 2012, o 21:04
Medals:

Re: Gladius

11 lip 2023, o 03:53

Krogul był na swój sposób odważny ze swoją deklaracją. To wszystko mogło iść w wiele stron, i choć miał rację w tym, że nie potrzebował Lazara, to może przydałby mu się wiele razy. Z drugiej strony jednak, postąpili mądrze w nie ufaniu komuś tak śliskiemu, żmijowatemu i chętnemu do wbijania noży w plecy. Skoro chciał zdradzić Brixa, to pewnie, nawet gdyby jego "plan" zadziałał, to zdradziłby też ich. Crassus miał rację, ufanie temu gościowi było trochę jak przystawianie sobie samemu lufy, choć z szansą, że może zadziała korzystnie... A może nie? Ciężko było stwierdzić, ale na pewno nie zrobi już nic z tych rzeczy - ani ich nie zdradzi, ani im nie pomoże, ani...nic. Pięść Kroganina zacisnęła się wokół jego karku, a ten wpierw spróbował złapać jeszcze powietrze i się wyrwać, lecz było już za późno.
Jeden trzask wystarczył, by truchło Lazara padło na ziemię. Jego ludzie popatrzyli po sobie. Otrzeźwieli przez kroki.
- Nie będziesz miał problemu z "jego" ludźmi. Weźmiemy nasze rzeczy i...- zaczęła mówić Strażniczka, która jeszcze przed chwilą była gotowa z nimi walczyć i robiła to z nie lada rezultatami. - Nie wchodźcie nam w drogę, my nie wejdziemy wam. - zaproponowała krótko, lecz nim jakakolwiek odpowiedź na tę ofertę mogła się tu zjawić, ze środka wybiegła cała grupa uzbrojonych zawadiaków z ochrony. I wtedy wszyscy kolektywnie stwierdzili, że lepiej jest taktycznie się wycofać, niż walczyć o coś, na czym nikomu stąd nie zależało.
Ucieczka nie była trudna - pościg był ciągnięty za nimi dość krótko, głównie chyba pokazowo, by podkreślić, że wjazdy do Gladiusa nie mogą się kończyć w taki sposób, w jaki skończyły się teraz. Gdy jednak opuścili ten sektor, ich problemy z "prawem" się zakończyły. Mieli teraz przed sobą dość mozolny powrót do bazy MacBetha. Vasia szła z nimi cały czas, dłubiąc coś w omnikluczu. Gdyby któryś chciał się dowiedzieć co takiego robi, dostałby jedynie krótką odpowiedź, że sprawdza lokację.
Na kwadracie Krogula powitano ich tak, jak należy - jak szefa i jego sojuszników. Przechodząc przez bazę, szybko odnaleźli Meri'Cul - niedużą Quariankę siedzącą przy terminalu. Gdy weszli, wstała i przywitała ich skinieniem głowy.
- Szefie. - rzekła krótko, z domieszką szacunku, ale też i dumy z samej siebie. - Wytropiłam port, z którego transportują swoje rzeczy. Wyśledziłam to iiii...znalazłam ich bazę. Ich, w sensie, tych, no. Nazywają się Cierniami, trochę tego jest w tych wiadomościach. Nie mamy chyba czasu na szczególiki. Możesz mobilizować naszych i w końcu zrobić porządek, nie? Ale jeszcze im nie mówiłam, nie chciałam psuć niespodzia-
- Wstrzymaj konie, hakerko beta. - wypowiedziała się oczywiście alfa, przerywająca jej moment chwały. - Masz port, tak? Z którego przenoszą towar? W czym?
- Tak, no...em...w skrzyniach. - stwierdziła od razu. - Z kontekstu wynikało, że dużych, na hurtowe ilości stimów. - przedstawiła informację, którą już znali.
- Więc... - wzięła wdech, zerkając na Krogula i Crassusa, ale zwłaszcza na tego drugiego, licząc na to, że ją tu poprze. - Może zamiast bawić się w wojenki gangów, na które ani ja, ani Curio się nie zapisaliśmy, wkradniemy się tam we trójkę, damy się wprowadzić do środka i przeprowadzimy infiltrację? Dalekosiężny plan, wiem, dużo może pójść się jebać, ale możemy też, na przykład, nie pakować się w takie gówno. - zdawała się być przeciwna idei po prostu pójścia tam i rozpoczęcia strzelaniny. - Skoro już pozbyliśmy się Lazara i tamci nie chcą nam wchodzić w drogę, to możemy spróbować wziąć ich z zaskoczenia. Mniejsze ryzyko, że Brix stchórzy i ucieknie i większa szansa na to, że faktycznie go zabijemy. Możemy zrobić jak w tej, no, Troi. - Choć Troja była tu złym porównaniem, bo zamiast konia było tylko kiepskie zrozumienie historii Ludzi, to rozumowanie było proste - bez alarmu mają większe szanse na skuteczne zabójstwo. bo to był cel Vasii. Nie wyrównywanie rachunków, nie szacun na dzielni, tylko po prostu wzięcie i zajebanie typa. Pokazała wcześniej, że nie boi się brudzić sobie rąk, ale nie lubiła otwartych walk, jeśli można było im zapobiec. Co do Lazara, to nie zdawała się mieć pretensji - wydawało się nawet, że jest zadowolona z tego, że go ukrócili, bo to faktycznie daje im szansę wejścia niespostrzeżenie.
Oczywiście, MacBeth mógł po prostu jej nie posłuchać. Ani Vasia, ani Crassus nie byli jego podwładnymi, ale ta sprawa była, tak jakby, o nim. Mogli, ale nie musieli współpracować. Szturm też był opcją - kosztowną, potencjalnie "marnującą" życie kilku jego ludzi, ale też ustanawiającą jasno, że Krogul rozwiązuje swój biznes tak, jak należy - wpierdolem.
Meri'Cul popatrzyła na niego ciekawym wzrokiem, jakby jej wewnętrzna Quarianka zastanawiała się teraz nie co jest efektywniejsze, tylko co bardziej pasuje MacBethowi. I, przede wszystkim, czy będzie się słuchał obcej baby. Nieważne, czy mówiła mądrze, czy nie. Czy Krogul był liderem-egomaniakiem, czy może liderem gotowym słuchać "swoich" ludzi? To, co dla niektórych byłoby słabością, dla innych jest rozsądkiem.
Wyświetl wiadomość pozafabularną
Krogul MacBeth
Awatar użytkownika
Posty: 162
Rejestracja: 13 lut 2022, o 03:39
Miano: Krogul MacBeth
Wiek: 35
Klasa: Żołnierz
Rasa: Krogan
Zawód: Gangster
Postać główna: Fulvinia Adratus
Lokalizacja: Omega
Kredyty: 46.405
Medals:

Re: Gladius

19 lip 2023, o 21:07

Dyskusja pod Gladiusem dobiegła końca, podobnie jak życie Lazara. Może powinien był go nawet zostawić przy życiu, ale prawdę powiedziawszy, to potem by się tylko męczył, kminiąc czy można mu zaufać - a raczej wiedząc, że nie można. Poza tym uwaga Crassusa jasno dała do zrozumienia, że też nie ma się zamiaru pierdolić w jakieś podchody i to będąc na łasce Rosjanina, więc sprawa była prosta. Truchło padło na ziemię, a byli podwładni stygnącego już kombinatora na szczęście poszli po rozum do głowy i wycofali się z imprezy. Co więcej, najwyraźniej obiecali się wyprowadzić też od Brixa, co było im tylko na rękę, więc rozstali się bez zbędnych ceregieli i bez dalszej wymiany ognia.

Po powrocie, kiedy tylko Meri'Cul zdała mu raport, uśmiechnął się, zadowolony z roboty, jaką wykonała.

- Spisałaś się. - pochwalił ją i skinął jej głową. - To potwierdza to, czego dowiedzieliśmy się w Gladiusie od tego gnojka... Cóż, przynajmniej wiadomo, że nas nie robił w chuja. Hmmm, Ciernie... nawet przyzwoita nazwa. -

Przez moment zaczął się zastanawiać, czy może w takim razie nie byłoby lepiej zostawić tamtego przy życiu, ale szybko zarzucił ten tok myślenia - nie miał on bowiem żadnego praktycznego wymiaru teraz. Chłop był martwy, a Krogulec i jego ekipa mieli konkretny problem do rozwiązania. Tym bardziej, że Vasia ewidentnie miała inny pomysł na akcję, niż to, co on normalnie by zrobił. Podrapał się po podbródku, nie odpowiadając od razu.

- Jeżeli Brix ma choć trochę jaj i Krogańskiej krwi w sobie, to nie będzie spierdalać, jeśli wystosuję oficjalne wyzwanie. - uznał szybko, wzruszając ramionami. Co prawda typek miał czelność się pod niego podszywać, co nie było zbyt Krogańskim zachowaniem, ale i tak nie sądził, żeby miał spierdalać przed nim. Nie był jeszcze aż tak dużym graczem. Niemniej, nie chciał też bez sensu marnować życia swoich ludzi. - Jestem otwarty na tę propozycję, ale i tak poderwę swoich ludzi, żeby byli w pobliżu, w gotowości. Potrzebują trochę ruchu, a poza tym - wolę mieć wsparcie, w Gladiusie i tak było już blisko. -

Potem spojrzał na Crassusa, który bądź co bądź był istotną osobą w tej układance.

- Curio, a ty? Co myślisz? -
ObrazekObrazek Wyświetl wiadomość pozafabularną
Crassus Curio
Awatar użytkownika
Posty: 227
Rejestracja: 1 cze 2021, o 12:28
Miano: Crassus Curio
Wiek: 36
Klasa: Szpieg
Rasa: Turianin
Zawód: Najemnik. Ale taki legendarny!
Lokalizacja: Gdzieś w kosmosie
Kredyty: 70.650
Medals:

Re: Gladius

21 lip 2023, o 10:36

Curio utrzymał ludzi Lazara na muszce jeszcze gdy ciało ich byłego szefa upadło bezwładnie na ziemię. To był największy moment niepewności, bowiem wszystko zależało od tego jak postąpią kompani Rosjanina. Co prawda ich pozycja nie była najlepsza, będąc na celowniku jasnym było, że jedno z nich może w trybie natychmiastowym udać się w zaświaty. Ale nie mógł być pewien, że żadne z nich nie uniesie się honorem i nie zechce pomścić swojego pryncypała. Na szczęście wszystkich zebranych pozostała przy życiu ekipa nie posiadała twardego kręgosłupa moralnego. Postanowili się wynieść i nawet lepiej, postanowili nie wchodzić im w drogę. Krogul pewnie wolałby nowych przydupasów w gangu, co zrozumiałe, ale na pewno lepsze to niż walić się jeszcze z nimi. Pasowało mu to.
Skoro już wszystko było rozwiązane to należało się ulotnić. Goście z Gladiusa nie gonili ich daleko ale i Crassus nie spodziewał się tego. Gdyby pracował jako wykidajło w przybytku jak ten to też nie miałby sił ani chęci ganiać za każdym idiotą, który coś odwali. Tutaj poszło gładko i to wcale nie był koniec dobrych informacji. Kolejna wizyta na chawirze u MacBetha, tym razem turianin ewidentnie czuł się bardziej jak u siebie. To nie tak, że wcześniej był jakiś spięty. Jednak wiedząc gdzie można sobie zaparzyć nieco dekstrokawy już powstrzymał się od próśb czy pytań do Krogula albo jego ludzi. Po prostu poszedł sobie zrobić kubek i wrócił do MacBetha i Meri’Cul, niemalże jakby na piersi nosił godło Szponów a nie R&C.
- No i jak tam? - zapytał z charakterystycznym ruchem brody i wyszczerzył się, unosząc kubeczek do ust aby pociągnąć łyk. Nie przeszkadzał więcej póki co, chcąc co nieco się dowiedzieć jak i poznać zdanie swoich kompanów. Usiadł sobie gdzieś na blacie stołu i słuchał, popijając gorący napój. Krogulowa typiara wytropiła ich cel, co de facto zamykało sprawę losu Brixa. Jedyne co się liczyło to w jaki sposób go odwiedzą. Vasia podzieliła się swoimi spostrzeżeniami w tym jednym wybitnie celnym również w przypadku Curio. Nie pisał się na wojny gangów. Gangsterkę na Omedze miał już za sobą.
W końcu padło pytanie i padło ono do niego. Żółte oczy spokojnie przyjrzały się Vasii, następnie Krogulowi, a na koniec zajrzały do kubeczka z którego Crassus pociągnął kolejny, długi łyk. Troszkę siorbiąc.
- No ja myślę tak. - odezwał się w końcu zabrawszy kubek. - Że w sumie w dupie mam wojny gangów ale Vasia ma rację, nie pisałem się na to. Z drugiej strony nie odmówię, że rozpętanie chaosu byłoby dobrym sposobem na przedostanie się do Brixa. W każdym razie… Proponuję dwa plany. Plan A i B. A zakłada, że wchodzimy tam na cichca i idziemy prosto na Brixa. Plan B zkłada, że jak A się nie uda to następuje rozpierdol. - pokiwał głową Krogulowi. - Miej swoich ludzi w pogotowiu ale niech czekają na jakiś znak czy moment. Jeśli uda nam się załatwić samego Brixa, zaoszczędzimy nieco krwi.
VӨICΣ | ƬΉΣMΣ | FΣVΣR ObrazekObrazek Wyświetl wiadomość pozafabularną
Mistrz Gry
Awatar użytkownika
Posty: 12234
Rejestracja: 1 cze 2012, o 21:04
Medals:

Re: Gladius

29 lip 2023, o 21:48

Szpony raczej nie wchodziły Crassusowi w drogę, tak więc faktycznie jego swoboda poruszania się była dość normalna. Już przy pierwszej wizycie nikt nie miał do niego problemu, bo część go (przynajmniej trochę) kojarzyła, ale gdy ten po raz drugi pokazał się w towarzystwie szefa, wszyscy zaakceptowali, że przez jakiś czas jeszcze tu będzie, a więc nikt się go nie czepiał. Co najwyżej ściągał jedno czy dwa ciekawskie spojrzenia, a i ktoś czasem zerkał, czy nie idzie przypadkiem gdzieś, gdzie nie powinien. Automat do dekstrokawy był jednak do jego dyspozycji, tak jak i większość bazy. Dopóki był gościem szefa.
Ta dziwna i specyficzna "narada wojenna" składająca się z niepowiązanego najemnika, niepowiązanej najemniczki, szefa gangu i tutejszej hakerki szła póki co dosyć gładko. Krogul nie unosił się honorem i nie miał nic przeciwko słuchaniu propozycji Vasii, która odetchnęła z ewidentną ulgą, że nie tylko Crassus się z nią zgodził, ale też i najważniejszy aktor całej tej operacji nie odwalał syfu - czymkolwiek w jej percepcji był syf.
Nieco inaczej miała się sytuacja z Meri'Cul, która wpierw oczywiście bardzo ochoczo nachapała się pochwał, ale gdy te zostały przerwane, by przejść do dyskusji "taktycznych". Ciężko było stwierdzić to w przypadku Quarianki, ale czuć było, że zadarła delikatnie nosa pod hełmem.
- Tak, to ma sens, ale chłopaki są już strasznie rozochoceni - odpowiedziała po chwili milczenia - Już wcześniej byli skłonni do naprostowania spraw, ale teraz...no, będą oczekiwali rozpierdolu, bynajmniej nie...zoutsource'owanego do nie-naszych. Bez obrazy.
- Zero przyjętej. - odrzekła Mar'adi, gdy Quarianka postanowiła pokazać im plany.
Na schematach, które im wyjawiła, widzieli dosyć prosty rozrysunek tego, jak wyglądały doki, do których mieli teraz zmierzać. Jedyne wejście, jakie mieli do wyboru, to wejście frontowe. Plusem było jednak to, że gang zdawał się wynajmować czy kontrolować tylko część tych doków, bo w extranecie, według tego co wskazała im Meri, był to normalny, "publiczny" Omegowy budynek, który najwidoczniej był po prostu używany jako punkt przeładunkowy dla jednej z wielu organizacji.
Musieli więc wejść tam najpewniej raczej normalnie i albo się wkraść, tak jak sugerowała Vasia, albo wykombinować coś innego. Może dojść do porozumienia z ludźmi Brixa, może z ekipą doku, a może po prostu wziąć ich na zakładników. Rozwiązań najpewniej było wiele.
- Konkretnie. Co planujemy? - spytała Vasia, gdy Meri pozwoliła sobie na odejście - jeżeli MacBeth zezwolił, by zaczęła mobilizować ludzi. Oczywiście mógł to robić sam Krogul, ale on miał w tym momencie trochę ważniejsze rzeczy na głowie.
Quarianka delikatnie się rozpychała. Może nie sugerowała niczego, ale zdawała się dość dobrze odnajdować w roli "zastępczej", przy okazji mając różne opinie na temat tego, co się tu działo, ale praktycznie ich nie wyrażając, poza delikatnymi "wskazówkami" co do tego co ta raczej odważna jednostka akurat myślała.
Wyświetl wiadomość pozafabularną
Krogul MacBeth
Awatar użytkownika
Posty: 162
Rejestracja: 13 lut 2022, o 03:39
Miano: Krogul MacBeth
Wiek: 35
Klasa: Żołnierz
Rasa: Krogan
Zawód: Gangster
Postać główna: Fulvinia Adratus
Lokalizacja: Omega
Kredyty: 46.405
Medals:

Re: Gladius

3 sie 2023, o 08:39

Krogul podrapał się po brodzie i przespacerował parę razy w tę i we w tę, słuchając i trawiąc to, co słyszał. Sprawa z Brixem była nie tylko osobista w tym momencie, ale też biznesowa. Jeśli przejęliby jego interes, to dałoby im dodatkowy, solidny zastrzyk gotówki na przyszłość. Natomiast likwidacja Brixa była już w tym momencie kwestią honoru. Nie mógł pozwolić, żeby ten sobie hasał radośnie po Omedze, a łowcy głów polujący na tamtego trafiali tymczasem raz za razem do niego. Przelotnie zaintrygowała go ambicja, jaka najwyraźniej przebudziła się w Quariance. Jego prawą ręką była przede wszystkim Asari, ale jesli organizacja ma się rozrastać, będzie potrzebował więcej oficerów. Poza tym miała słuszność - chłopaki nie mieli już od dłuższej chwili nic do roboty i zaczynało ich nosić. Wreszcie przystanął.

- Dobra, co wy na to, żeby się rozdzielić i zaatakować... z dwóch stron. Ja i moje chłopaki uderzymy na hurtownię i ściągniemy uwagę Brixa, a tymczasem wasza dwójka zakradnie się przez doki i zabezpieczy tyły, jakby gnój chciał spierdolić. Poza tym wam będzie łatwiej się przekraść i zneutralizować sam hangar - odcinając mu energię, albo nie wiem, przystawiając pistolet do mordy któregoś z pracowników, żeby nie robili problemów w czasie, kiedy teren przechodzi pod nowy zarząd. Mogę wam dać kogoś od siebie jeśli będziecie chcieli, ale chyba dość dobrze działacie w tandemie z tymi śmiesznymi polami maskującymi. - zaproponował wreszcie, patrząc na pozostała dwójkę, czy to co mówił, miało sens.

-
ObrazekObrazek Wyświetl wiadomość pozafabularną
Crassus Curio
Awatar użytkownika
Posty: 227
Rejestracja: 1 cze 2021, o 12:28
Miano: Crassus Curio
Wiek: 36
Klasa: Szpieg
Rasa: Turianin
Zawód: Najemnik. Ale taki legendarny!
Lokalizacja: Gdzieś w kosmosie
Kredyty: 70.650
Medals:

Re: Gladius

3 sie 2023, o 15:05

- Aaa no tak. - rzekł Curio w odpowiedzi na słowa Quarianki. Nie dokończył swojej myśli, ukrywając swój uśmieszek pod kubkiem z kawą. Nie chciał tu nikomu robić przykrości ale Crassus zrozumiał, że miał do czynienia z gangiem. Nie ze zorganizowaną grupą, w miarę zdyscyplinowaną ale z bandą nagrzańców. Chociaż było coś urzekającego w takiej wolnej konfraterni, która to emocjami i chęcią bitki mogła skłonić przywódcę do wypowiedzenia otwartej wojny. Dla samego turianina była to od początku do końca kwestia biznesowa i to nawet nie dotycząca handlu stimami per se. Po prostu miał upolować chuja co kropnął prezydenta jakiejś tam bananowej republiki i tyle. Czy rozpęta to wojnę gangów albo czy MacBeth przejmie interesy Brixa? Nie obchodziło to za bardzo turianina. Chociaż nie, złapał się na tym, że właściwie to nawet chciał by Krogul przejął interes i życzył mu tego. Jak na kroganina był w porządku mordą, choć nieco dziwny z jego sposobem mówienia.
- Nie no, mi to nie przeszkadza. - zgodził się z Vasią w kwestii urazy. - Nawet wolałbym się nie wpierdalać w wasze sprawy.
Zmienił nieco pozycje, przenosząc się bliżej Krogula, Vasii i tej całej ich quarianki kiedy to MacBeth zastanawiał się nad dalszymi krokami. I chyba coś wymyślił. Turianin wysłuchał w pełni swojego nowego kolegi, który to wystrzelił z całkiem dobrym pomysłem. Wilk syty i owca cała.
- Dobre. - zgodził się z Krogulem i pociągnął kolejny łyk dekstro-kawy. Krótki, ze słyszalnym siorbnięciem. - Mamy nasze Kamuflaże, to nam ułatwi sprawę. I spoko, możesz dorzucić jakiegoś wariata od siebie ale dwie sprawy. Niech mają łeb na karku i kamuflaż taktyczny. Jeden, góra dwóch. Mniejsza drużyna to mniejsza szansa na wykrycie, więc nie chcemy pchać się w wysokie liczby. Kiedy chcemy zaczynać? Wypiłbym kawkę i jestem gotowy.
VӨICΣ | ƬΉΣMΣ | FΣVΣR ObrazekObrazek Wyświetl wiadomość pozafabularną
Mistrz Gry
Awatar użytkownika
Posty: 12234
Rejestracja: 1 cze 2012, o 21:04
Medals:

Re: Gladius

15 sie 2023, o 02:22

W tej jednej rzeczy Curio miał rację - praca z gangiem była nieco bardziej chaotyczna. Nawet gdy było się liderem w miarę dobrym w trzymaniu swoich ludzi za mordę, tak jak Krogul, tak gangus rzadko dorówna żołnierzowi w takich kryteriach jak lojalność czy po prostu brak kwestionowania decyzji. MacBeth nie był bowiem jak jakiś generał - nienamacalny, daleki i budzący podziw. Był tuż obok. Mówił do swoich podwładnych, pewnie każdego znał z imienia czy ksywy. To miało swoje zalety, ale też i wady pasujące do półświatka. Dlatego też musiał czasami zagrać zgodnie z tłumem i spełnić pewne "oczekiwania" reszty co do tego jak powinien w danej chwili się zachować. Nie zawsze było bowiem warto stawiać na swoje, czasem trzeba było dać motłochowi (nieważne jak dobrze nie wyszkolonemu) się wyszaleć.
I pokazać jak należy załatwiać takie sprawy szefa. Tak, żeby na pewno wiedzieli, że z nim się nie zadziera. Choć nie musiał sobie jeszcze radzić z intensywnym brakiem lojalności, tak warto było tak profilaktycznie przypominać, że boss nie jest słabeuszem.
- Logiczne - odpowiedziała Asari na propozycję Krogula, z którą Turianin (będący jednak bliżej jej interesów) szybko się zgodził. - Dodatkowa dwójka raczej nie będzie za bardzo przeszkadzać. - dodała na praktycznie tym samym wdechu. Wydawała się nie być jakąś wielką zwolenniczką ciągania za sobą dodatkowego balastu, ale też nie miała większych przeciwskazań. Skoro Crassus tak postanowił, to tak będzie. Ona i tak była dość prostolinijna w tym, co chciała osiągnąć. To, czy dotrze do Hardaka Brixa z kilkoma osobami, sama, czy może tylko z jednym partnerem - to nie robiło jej różnicy. Byleby dotrzeć. Najlepiej bez hałasu i wpychania się w wojny gangów, oczywiście.
- Ta, dopij kawkę i ruszamy. Zaczekaj aż będziemy przynajmniej w drodze do środka, MacBeth. Skoordynujmy się, inaczej może być problem z faktycznym dostaniem się tam. - zaproponowała krótko.
Nieważne jednak, czy Krogul przystał na tę propozycję, czy nie, musieli w końcu się zebrać i ruszyć.

Wróć do „Dystrykt Tuhi”