Widząc, jak Krogul, duży, naturalnie opancerzony, twardogłowy kroganin zabrał pogrzebacz, potencjalnie jedyną broń, której mogła użyć drobna i niemal bezbronna Luna, Meksykanka zaczęła rozglądać się gorączkowo po salonie w poszukiwaniu czegoś innego. Przez chwilę mogło przejść jej przez głowę, by użyć krzesła, roztrzaskać go na głowie bestii, a resztę próbować wepchnąć mu do gardła – szybko jednak kątem oka coś błysnęło jej w przyzwyczajonym do mroku wzroku. Unosząc głowę nad kominek, zobaczyła ominięty wcześniej przez nią miecz powieszony pod abstrakcyjnym obrazem. Miecz, który po wzięciu przezeń do dłoni i przejechaniu opuszkiem palca okazał się być całkiem ostry i przede wszystkim całkiem dobrze wyważony.
Dwójka ostrożnie zbliżyła się ponownie do drzwi, na razie ostrożnie stąpając – mimo tego podłoga kilka razy zaskrzypiała szczególnie pod stopami MacBetha, dla aktualnie wyczulonego słuchu zbyt głośno. Podobnie drzwi trzeszczały, gdy je uchylali, starając się przygotować zasadzkę. Ku ich niezadowoleniu, ledwo przestąpili próg i postąpili mały krok do przodu, zjawa uniosła jarzącą się czerwonymi ślepiami głowę, wpatrując się prosto w nich pod nienaturalnym kątem – oboje mogli przysiąc, że w normalnych okolicznościach tylko sowopodobne stworzenia mogły tak przekręcać szyję.
Potwór zajęczał głośno i nieprzyjemnie, odwracając się teraz całym cielskiem i opadając na cztery wydłużone łapy, przeskakując nad skrzynią i z impetem biegnąc w ich stronę. Luna odsunęła się w porę, chcąc zajść od tyłu do bestii i podciąć jej nogi, gdy to coś kierowało uwagę na największy cel. Krogul chciał zaś przypieprzyć z całej pety potworowi w twarz, ale zamiast tego jego pogrzebacz przeciął ze świstem powietrze, gdy zjawa zanurkowała z zaskakującą szybkością, zaciskając łapska na talii kroganina i wbijając się weń w ścianę, powodując osypanie tynku i paru pajęczyn. Jeden z obrazów zawisł jeszcze bardziej krzywo, spoglądając z ciekawością ukrytej kamery na akcję dziejącą się tuż przed ich oczami.
Reyes chciała zapewne wykorzystać tę okazję do własnego ataku i zamachnęła się mieczem. Gdy ten opadał, istota właśnie wygrzebywała się z uścisku MacBetha i z ujadaniem skierowała się na kobietę. Tej udało się zagłębić płytko w udzie maszkary, której szybkie ruchy uniemożliwiały identyfikację twarzy, ciała i wszystkiego innego. Czując ranę, bestia zawyła głośno, aż szyby zatrzęsły się w całym holu i odskakując od nich, pobiegła po schodach na górę, uciekając wraz z kluczem wiszącym na szyi.
W tym czasie w piwnicy każdy z nich myszkował na swój sposób. Ekaterina początkowo zerkała na kolejne słoiki, rozpoznając w nich jakieś przetwory, ale jakie – nie była pewna, bo woda we wszystkim była mętna, a same przetwory nie przypominały ziemskich specjałów. Odkręcając wieko jednego, oprócz wszechobecnego zapachu uderzył ją smród stęchlizny dochodzący ze środka, sugerujący, że nie tędy droga.
Oprócz generatora, który z oczywistych powodów był niegotowy do użycia, przy ciele nie znajdowało się za wiele. Katia, która wykazywała się tutaj inicjatywą, sięgnęła po broń, by odkryć, że pochłaniacz ciepła pozwoli im na oddanie dokładnie jednego strzału. Nie miał przy sobie żadnych innych żeli, zaś bliższe przyjrzenie się jego pancerzowi wykazało, że musiał mieć go podziurawionego przez klasyczne kule. Dłuższe przeszukiwanie zwłok mogło okazać się zgubne w skutkach dla żołądka kobiety, dlatego w porę przestała.
Przeszukujący w międzyczasie Kahleed miał nieco więcej szczęścia niż policjantka i oprócz wypchania kieszeni kolejnymi zagiętymi gwoździami, szczapami i jakimś luźnym węgielkiem znalazł głęboko w jednym z pudeł... dwie całkiem nowoczesne, niemal niezakurzone latarki, które po włączeniu oślepiły przyzwyczajone do mroku oczy i ukazały drobinki kurzu tańczące w powietrzu... a także gnijącą twarz trupa. Volus znalazł tam także żelazny pręt, który mógł przydać się w obronie.
Wiadomość, którą wysłał, koniec końców nie dotarła do Luny i Krogula – dowiedzieć się mogli tego bardzo szybko, gdy bowiem nie znaleźli niczego więcej i ruszyli do góry, usłyszeli jeżący włosy na głowie wrzask i wycie, potem potężne uderzenie i kolejny, jeszcze głośniejszy jazgot zakończony czyimś głośnym, ale oddalającym się coraz bardziej w górę biegiem. Wychodząc z piwnicy prosto do holu, zastali Krogula, którego ubrania były potargane, a twarda, krogańska skóra zarysowana do lekkiej krwi po jego obu bokach. Stojąca obok Luna trzymała miecz, zaś oni ujrzeli wychodzącą zza schodów trójkę uzbrojoną w pistolet, pręt i latarki, które aktualnie świecąc wokół, ukazały lepką, czarną maź na mieczu Reyes. Na górze ponownie usłyszeli wycie i hałas przypominający strącane meble.
Wyświetl uwagę Mistrza GryTermin 4 czerwca EOD, biorę nieobecność około tygodniową znienacka na regenerację, żeby wrócić do pisania :)