Robert po kilkunastu godzinach od rozpakowania się w swojej kajucie już wiedział gdzie są najważniejsze miejsca na statku. I to mu w sumie wystarczyło jak na razie do jako takiego funkcjonowania. Dla mężczyzny cięższe było przyzwyczajenie się do wacht na statku. Czuł się przy tym trochę jakby zmieniał strefę czasową na Ziemi. W końcu po konsultacji z Lillian, dla lepszej organizacji postanowił funkcjonować jak ona, czyli miał wolne kiedy nadchodziła niebieska wachta.
Akurat kiedy wachta czerwona dobiegała końca, Robert kończył ćwiczenia na strzelnicy. Poszło mu całkiem nieźle, ale nadal uważał, że to jeszcze nie było to, czego od siebie oczekiwał. Teraz miał zamiar pójść na stołówkę i porządnie się najeść wojskowym żarciem, które na tym statku było całkiem jadalne. Już słyszał, że statek miał swoje farmy, co dla niego było totalnym ewenementem.
W połowie drogi usłyszał drugi komunikat, który go zainteresował, ze względu na wywołany nim chaos. Robert zaklął pod nosem. Gotowość bojowa oznaczała nie dość, że zagrożenie, to jeszcze zamkniętą stołówkę. A co za czym idzie, zje dopiero po tym jak rozwiąże się problem. A to mogło trwać długo.
Nagle na omni - kluczu Roberta coś kliknęło. Mężczyzna przejrzał narzędzie i przeczytał wiadomość otrzymaną od szefowej ochrony. Dla pewności zrobił to drugi raz i wtedy się lekko uśmiechnął, by po chwili uniknąć tłumu biegnących żołnierzy naprzeciwko.
- No i pierwsze zadanie przede mną - pomyślał ruszając biegiem do zbrojowni. Tam szybko ubrał się w swój pancerz i wziął swój pistolet, który przypiął na odpowiednie miejsce. Tak gotowy ruszył na określone miejsce, gdzie miał spotkać się z komandorem Cole'm.