W galaktyce istnieje około 400 miliardów gwiazd. Zbadano lub chociaż odwiedzono dotąd mniej niż 1% z nich. Pozostałe światy oraz bogactwa, które zawierają, wciąż czekają na odnalezienie przez korporacje lub niezależnych poszukiwaczy.

Mistrz Gry
Awatar użytkownika
Posty: 12234
Rejestracja: 1 cze 2012, o 21:04
Medals:

Mgławica Amstronga>System Grissom

12 lip 2012, o 13:12

Tak więc Matea włączyła sondę obronną i wyszła na spotkanie biegnącej sobie. W pierwszym odruchu pani sobowtór się zatrzymała, zauważając przeszkodę w postaci drugiej osoby, w takim samym kombinezonie co ona i jakby nie było, znienacka zagradzającej jej drogę. Prawie natychmiast też wycelowała w Stark swoją strzelbę. Pewnie też była nieco skołowana, a na dodatek ktoś miał się pojawić za plecami bliźniaczki, więc trochę przekrzywiała hełm w bok, by spojrzeć za siebie, ale też jednocześnie obserwować panią porucznik.
- Wyłącz sondę i odłóż broń - odezwała się - Spójrz na pancerz, też jestem z Przymierza.
Phoenix
Awatar użytkownika
Posty: 150
Rejestracja: 10 cze 2012, o 18:52
Miano: Matea Blanchard-Stark
Wiek: 28
Klasa: inżynier
Rasa: human
Zawód: haker-sabotażystka
Postać główna: Vicca Ulianov
Status: porucznik Przymierza
Kredyty: 53.000

Re: Mgławica Amstronga>System Grissom

12 lip 2012, o 13:24

To tylko moja wyobraźnia, to tylko moja wyobraxnia, to tylko moja... kurwa.
Gadajacy sobowtor. Tego jeszcze nie grali. A myślała, że zachowała jeszcze resztki poczytalności i nie zacznie do nikogo strzelać... W sumie, to jeszcze je zachowywała, nie strzelając. Jeszcze.
- Wolę być ostrożna. I nie celuj tym w moją stronę.
Tak, to na pewno nie mógl być jej sobowtór. Ona, cholera jasna, nie powiedziałaby czegoś takiego! Mimo to, zaczęła chyba juz kręćka dostawać...
- Co tu się dzieje...?
Sama nie wiedziała nawet, że wypowiedziała tą myśl na głos. Potrząsneła głowa, próbując się przywrócić do sprawnosci.
- Zejdź mi z drogi, mam swoją misje do dokończenia.
ObrazekObrazek Themes: 1 2
Mistrz Gry
Awatar użytkownika
Posty: 12234
Rejestracja: 1 cze 2012, o 21:04
Medals:

Re: Mgławica Amstronga>System Grissom

13 lip 2012, o 16:19

- Kurwa - opuściła broń, patrząc na inżynier z małym szokiem - Kolejny duch. Nie, nie duch. Sobowtór. Duch sobowtór?
Zaśmiała się, opuszczając strzelbę wyciągając lewą rękę, by dotknąć Matt. Prawdopodobnie chciała sprawdzić, czy jej ręka przeniknie przez nią, ale tak się nie stało. Jej dłoń zatrzymała się na napierśniku pani porucznik i momentalnie odsunęła rękę. - Co jest... ?
Warto też pamiętać o dwójce facetów, którzy zajęci rozmową szli w stronę kobiet, kiedy zobaczyli je i momentalnie zaczęli biec, skąd przybyli. To chyba normalne, kiedy widzi się dwie uzbrojone kobiety w pełnych pancerzach.
Na dodatek słychać było znajomy głos, który odezwał się przez intercom.
- Dzień dobry załogo. Mamy obecnie piątek. Urodziny obchodzą dr. Johan Koh z upraw botanicznych i kapral Juliet Barents z mostka. Do posiłków dołączona zostanie galaretka malinowa lub kawałek placka.
Normalnie deja vu, brakowało tylko, żeby była scena jak z vidu Dzień Świstaka.
Phoenix
Awatar użytkownika
Posty: 150
Rejestracja: 10 cze 2012, o 18:52
Miano: Matea Blanchard-Stark
Wiek: 28
Klasa: inżynier
Rasa: human
Zawód: haker-sabotażystka
Postać główna: Vicca Ulianov
Status: porucznik Przymierza
Kredyty: 53.000

Re: Mgławica Amstronga>System Grissom

13 lip 2012, o 16:34

Jeszcze brakowałoby, żeby ktoś jej wyjasnił, że deja vu to zakłócenie powstałe w matrixie... Cholera jasna, nie ten film zupełnie!
Nawet nie było sensu pytać, o co się w ogóle rozchodzi. Sama miala wrażenie, ze wyladowała w jakimś innym wymiarze, gdzie widzi swoje wieczne sobowtóry... Nie, też nie ten film. Albo to po prostu wredna, śamoświadoma WI, która robi hologramy tak realistyczne, ze to aż chore. Albo zwyczajnie jej odbija!
Miała dwa wyjścia. Zwiać albo isć dalej. Nie trzeba być mądrala, żeby wybrać najgorsze z nich.
Najpierw jednak właczyła sygnal dla zapewne wciaż siedzącej na Molotovie drużynki, nakaz powrotu na Verdun. Potem sprawdzila stan psychiczno-fizyczny Sevlakova i Clarke, by wreszcie ruszyć za uciekającymi, ignorujac sobowtóra. Bo pewnie i tak albo zniknie przy awarii, albo za nią poleci. Przy odrobinie szczęścia, to moze znajdzie jakąś jeszcze konsolę...
ObrazekObrazek Themes: 1 2
Mistrz Gry
Awatar użytkownika
Posty: 12234
Rejestracja: 1 cze 2012, o 21:04
Medals:

Re: Mgławica Amstronga>System Grissom

14 lip 2012, o 15:38

Plan był dobry. Nadać sygnał do ludzi na Mołotovie, sprawdzić co z pozostawionymi samymi sobie Clarke i Sevlakovem, pobiec za uciekającymi facetami w białych fartuchach, oraz ignorować swoją sobowtór. Niestety pojawiło się kilka problemów. Raz, to nie było kontaktu z ekipą na dryfującym nieopodal statku. Dwa, to skaner medyczny pokazywał u dwójki podwładnych, dwie zielone i całkiem płaskie linie. Z naukowcami... no z nimi to prawie się udało/nie udało, bo grodzie zamykało się akurat i ni jak nie można nim było przejść. Co do twojej klon, to ona też nie znikła i mało tego, wcisnęła między drzwi swoją strzelbę, by nie zamknęły się do końca. Sytuacja szybko się dosyć rozwinęła jak było widać, a obie kobiety odrobinę się zdyszały tym biegiem. Pozostawało jednak pytanie: co dalej?
Phoenix
Awatar użytkownika
Posty: 150
Rejestracja: 10 cze 2012, o 18:52
Miano: Matea Blanchard-Stark
Wiek: 28
Klasa: inżynier
Rasa: human
Zawód: haker-sabotażystka
Postać główna: Vicca Ulianov
Status: porucznik Przymierza
Kredyty: 53.000

Re: Mgławica Amstronga>System Grissom

14 lip 2012, o 15:54

Nie, wszystko szło zupełnie nie tak. Brak sugnału ją zmartwił, ale dwie linie zupełnie wytrącily ją z równowagi na kilka sekund. Co tutaj sie, cholera działo, że takie rzeczy odchodziły? oczywiscie, mogla to zlożyć na karb interferujacych fali elektromagnetycznych, zakłócajacych cały proces, ale cos musiała zrobić.
Zajęło jej trochę wrócenie do równowagi. Gdzie ona weszła... Gdzie mogla wejść i dlaczego ma wrażenie, że trafi do psychiatryka? Chociaż nie... Jakby nie patrzeć to wcale nie jest taie najgorsze.
Teraz jednak przejscie przez grodź było kwestią wartą zastanowienia. Jak to zrobić...? Ma!
Wywołała interfejs i - wklikując kilka zgrabnych komend - starała się zhakować te drzwi, zepsuć protoków zamykajacy i uruchomić ich otwieranie. No przecież coś zrobić musiała, od czego ona była?!
ObrazekObrazek Themes: 1 2
Mistrz Gry
Awatar użytkownika
Posty: 12234
Rejestracja: 1 cze 2012, o 21:04
Medals:

Re: Mgławica Amstronga>System Grissom

14 lip 2012, o 19:28

Szybkie działanie najwidoczniej się opłaciło, bo sztuczka informatyczna jaką się posłużyła, podziałała. Drzwi przestały trzeszczeć, przy próbie domknięcia się do końca i otworzyły się. Niestety broń wepchnięta między grodzie, nie była w najlepszym stanie. Ba, dalsze korzystanie z niej nie było już możliwe. Za grodzią był korytarz, którym biegli dwaj mężczyźni. Obie panie też podążyły w tamtą stronę, ale bez drobnych trudności się nie obyło. Nie obyło, bo oto sobowtór Matei się rozwiał. Jej sylwetka zaczęła falować i robić się nie wyraźna, po czym się rozwiała. Podobnie się stało z dwoma mężczyznami na przedzie, którzy też się rozpłynęli w powietrzu. Pojawił się jednak ktoś inny. Chłopak, który siedział skulony pod jedną ze ścian i trzymał się za głowę. Miał na sobie zwykły roboczy ubiór i naszywkę na ramieniu MSV Mołotov.
Phoenix
Awatar użytkownika
Posty: 150
Rejestracja: 10 cze 2012, o 18:52
Miano: Matea Blanchard-Stark
Wiek: 28
Klasa: inżynier
Rasa: human
Zawód: haker-sabotażystka
Postać główna: Vicca Ulianov
Status: porucznik Przymierza
Kredyty: 53.000

Re: Mgławica Amstronga>System Grissom

14 lip 2012, o 19:58

Tak jak myślała, zadziałało miejscowe hakowanie drzwi. Po prostu idealnie. Nie spodziewała sie, ze faktycznie zanikajace i falujace sylwetki faktycznie się pojawią na jej oczach!zupelnie jak zepsute hologramy przy systemie łaczności... albo duchy.
Jednak nie to okazało się największą ulgą. Fakt, mogła się nabawić kompleksów patrząc na sama siebie, ale jednak cieszyła się z rozpłynięcia sobowtóra. Tak jak i tamtych. To był znak, że jednak jej teorie spiskowe nie dostawały żadnego świra!
Drugi fakt, to ktoś, kto na pewno się nie rozpłynął. Ktoś z naszywką z Molotova! Chociaż zachowanie chlopaka stanowczo wskazywało na to, że coś juz mu odbiło i do takiego należy podchodzić ostrożnie. Dlatego zrobiła parę kroków, mimo wszystko żałujac, że nie wzięła środków uspokajajacych od doktorka. Nie wiedziała, jak się z takimi ludźmi rozmawia, ale próbowala ile mogła.
- Jestem porucznik Stark - zaczęła możliwie jak najłagodniejszym glosem, odkładajac broń obok. - Już jest w porządku, ja też jestem żywa. Nie zrobię ci krzywdy.
ObrazekObrazek Themes: 1 2
Mistrz Gry
Awatar użytkownika
Posty: 12234
Rejestracja: 1 cze 2012, o 21:04
Medals:

Re: Mgławica Amstronga>System Grissom

14 lip 2012, o 20:09

Po bliższych oględzinach pani porucznik mogła zobaczyć, że ubranie chłopaka było brudne od krwi, podobnie jak dłonie którymi trzymał się za głowę. Wcześniej nie zwróciła na to uwagę, myśląc że to rękawice, ale kapiące z nich czerwone krople, mówiły jasno, co to jest.
- Ja... ja zabiłem siebie. On chciał mnie zabić i mówił, że nie jestem prawdziwy. Że jestem kolejną zjawą i... i... i... i... - spojrzał na panią porucznik, mając twarz ubrudzoną krwią, która prócz hemoglobiny przedstawiała także strach - Kolejni mówili to samo. Kolejni ja.
Phoenix
Awatar użytkownika
Posty: 150
Rejestracja: 10 cze 2012, o 18:52
Miano: Matea Blanchard-Stark
Wiek: 28
Klasa: inżynier
Rasa: human
Zawód: haker-sabotażystka
Postać główna: Vicca Ulianov
Status: porucznik Przymierza
Kredyty: 53.000

Re: Mgławica Amstronga>System Grissom

14 lip 2012, o 20:16

Chłopak naprawdę wymagał opieki medycznej. Kto wiedział, ile już tutaj siedział i dlaczego. W dodatku był sam. Sam przez nie wiadomo jaki okres czasu. To mogło być niezwykle niepokojące. Żałowała, że nie zabrała doktorka ze sobą. Albo nie wydębila zastrzyków uspokajajacych. W dodatku jemu się przytrafilo to samo, co jej. Nie mógł być tylko jakimś obrazem, iluzją.
- Już jest lepiej. Nie jesteś sam, jestem tu - starala sie nadal go uspokoić. - Nie wiem, ile tu siedziałeś, ale musisz stąd wyjść. Wyjdziesz ze mną, prawda?
Starała się też skontaktować z Clarke. Skoro jej "widziało" zniknęło, moglo to oznaczać, ze tak naprawdę oni jeszcze żyją. A najprostrzym sposobem, kiedy biosygnatury nie działaly, było zwyczajne otworzenie kanalu komunikacyjnego.
ObrazekObrazek Themes: 1 2
Mistrz Gry
Awatar użytkownika
Posty: 12234
Rejestracja: 1 cze 2012, o 21:04
Medals:

Re: Mgławica Amstronga>System Grissom

14 lip 2012, o 21:21

"Sam przez nie wiadomo jaki okres czasu." A ile właściwie przebywała tutaj Matea? Chłopak mógł tu być półtorej godziny plus czas jaki pani porucznik spędziła na statku. No tak, ale... ile ona tu przebywała?
- Ale... ale jak chcesz stąd... wyjść? Ja próbowałem co kilka godzin. - rozejrzał się wokół i potem spojrzał na porucznik Przymierza - Widać z jakim skutkiem.
Bez większej wiedzy psychologicznej, można było stwierdzić, że chłopak stracił nadzieję na wykaraskanie się z tej sytuacji i nawet słowa Stark tu mało zdziałały.
- Nie wydostaniemy się stąd. Statek nas nie puści. - powiedział chłopak, mając zapłakaną twarz, a łzy opornie zmywały krew z jego policzków.
Phoenix
Awatar użytkownika
Posty: 150
Rejestracja: 10 cze 2012, o 18:52
Miano: Matea Blanchard-Stark
Wiek: 28
Klasa: inżynier
Rasa: human
Zawód: haker-sabotażystka
Postać główna: Vicca Ulianov
Status: porucznik Przymierza
Kredyty: 53.000

Re: Mgławica Amstronga>System Grissom

14 lip 2012, o 22:44

Nie, to już było przegięcie. Kliniczny przypadek całkowitej utraty nadziei, jakby to powiedział doktorek. Ten tutaj przedstawial wręcz modelowy przykład.
Matea normalnie też by się poddała, ale ona, do cholery, byla żołnierzem. Wiedziała, że część osób z Verdun patrzy na nią z góry, teraz się poddac nie mogła. Poza tym, Drew by jej dał zdrowego, braterskiego kopa w tyłek za takie zachowanie.
- Bzdury. Jeśli będziesz tutaj tak siedział, to przyjdzie tu ich więcej, tych twoich sobowtórów, jeśli sie nie ruszysz. Poza tym, działają tylko na pewien obszar, zauważyłam, ze jak tu weszłam, to mój sie rozpłynął. Więc zaufaj mi choć przez chwilę i pomóz poszukać reszty załogi Molotova, dobrze?
ObrazekObrazek Themes: 1 2
Mistrz Gry
Awatar użytkownika
Posty: 12234
Rejestracja: 1 cze 2012, o 21:04
Medals:

Re: Mgławica Amstronga>System Grissom

15 lip 2012, o 10:46

Na wspomnie o tym, że reszta załogi jest tutaj, to aż momentalnie ożył i zerwał się na równe nogi, sam nie wiedząc, którą stronę korytarza wybrać.
- Oni tutaj? Ale jak? O Boże, zabiłem ich. Zabiłem ich wszystkich. - widać było pewną panikę wymalowaną na jego twarzy i zrobił dwa krótkie kursy, jednej w jedna stronę korytarza, a drugi w drugą, zanim spojrzał na najbliższego przedstawiciela Przymierza - Nie wiem, co zrobić. Skazałem ich na wieczne potępienie.
Phoenix
Awatar użytkownika
Posty: 150
Rejestracja: 10 cze 2012, o 18:52
Miano: Matea Blanchard-Stark
Wiek: 28
Klasa: inżynier
Rasa: human
Zawód: haker-sabotażystka
Postać główna: Vicca Ulianov
Status: porucznik Przymierza
Kredyty: 53.000

Re: Mgławica Amstronga>System Grissom

15 lip 2012, o 10:56

Chłopak zwariował. Definitywnie zwariował. Gdyby się dało, to chłopaka spokojnie możnaby wrzucic na Verdun do załogi. Mogłaby sie zasmiać, ale wtedy chłopak by całkiem stracił do niej zaufanie. Ale jeśli tak powiedział... zgadywała, że miała do czynienia z synem kapitana Molotova. A to już było coś.
- Ogarnij się - rzuciła, podchodząc do niego, przy okazji wywołując interfejs z mapa jej drogi. - Ojciec cię tu nie chcial zostawić, masz pojęcie, co to oznacza? Jeśli teraz się poddasz, nigdy ich nie znajdziemy. Popatrz tutaj - usiłowała go zmusić, żeby spojrzał na mapę. - Tu masz trasę, zrobioną do tej pory. Zaznacz mi, z której strony przyszedłeś i możemy ustalić, gdzie trzeba isć dalej. Tak nawiasem... Jak ty się tu dostałeś?
ObrazekObrazek Themes: 1 2
Sheila Carson
Awatar użytkownika
Posty: 33
Rejestracja: 5 lip 2012, o 23:02
Miano: Sheila Carson
Wiek: 21
Klasa: Szpieg
Rasa: Człowiek
Zawód: Żołnierz
Kredyty: 15.000

Re: Mgławica Amstronga>System Grissom

16 lip 2012, o 15:49

Po odebraniu sygnału S.O.S. i wysłaniu na Molotova ekipy ratunkowej na SSV Verdun zapanowała lekko nerwowa atmosfera. Przymusowy postój w pobliżu Pandory nikomu się nie podobał, nawet jeśli ich statek był sprawny i pozornie nie było żadnego zagrożenia ze strony „widmowej” jednostki. W dodatku szybko nadeszły niewesołe wieści. Większość rozbitków znajdowała się obecnie na pokładzie Pandory i część ekipy pod dowództwem porucznik Stark wyruszyła za nimi.
Sheila spożywała właśnie posiłek, siedząc na łóżku w Centrum Medycznym, co teoretycznie było oczywiście zabronione. Jednak z powodu kompletnego braku pacjentów doktor przymknął na to oko.
-Czekaj, czekaj. Czyli chcesz mi powiedzieć, że to jest statek-widmo? Żartujesz sobie ze mnie, tak? - zapytała Lisa Zhang, asystentka szefa stacji medycznej i przyjaciółka Sheili, odrywając się na chwilę od wypełniania jakiś formularzy, które oczywiście powinna była zrobić na wczoraj.
-Nie - odparła brunetka, kręcąc głową w przerwie między kolejnymi kęsami kanapki z kurczakiem. – Zniknął jakieś trzydzieści lat temu, ale wciąż lata. Pojawia się tu i tam. Jeszcze nikt z niego nie wrócił.
Mogło się wydawać, że lekceważąco podchodzi do tematu, biorąc pod uwagę, że przecież na pokładzie znaleźli się żołnierze z Verdun, bądź co bądź znajomi, z którymi służyła przez dwa lata. Aktualnie jednak klasycznie zajadała niepokój i schowała się w królestwie przyjaciółki przed nerwowością wśród reszty załogi. Tak naprawdę przejmowała się losem załogi, tym bardziej, że meldunki porucznik Stark rozbiegały się z mostka po statku lotem błyskawicy, a od chwili jej wejścia na Pandorę, nie dotarła do nich żadna informacja.
-Statki-widma nie istnieją. Musi istnieć jakieś logiczne wyjaśnienie na… - wywód Lisy przerwała wiadomość głosowa, która przyszła na omni-klucz Sheili.
-Szeregowa Carson, proszę stawić się na mostku - Polecenie komandor brzmiało ostro, ale to nic nowego, zwłaszcza w obecnych okolicznościach. Kobiety spojrzały po sobie wystraszonym wzrokiem.
-Ostatnio nic nie przeskrobałam. To z gaśnicą, to naprawdę nie była moja wina - rzuciła brunetka, opuszczając nogi na ziemię. Napięcie nagle dotarło także do Centrum Medycznego. Lisa posłała w jej kierunku coś, co prawdopodobnie miało być pokrzepiającym uśmiechem i Sheila szybko opuściła pomieszczenie. Komandor Astra nie lubiła czekać na podwładnych. Dziewczyna zbiegła po schodach na główny pokład i skierowała w stronę mostka. Po drodze zdążyła podłapać, że część ekipy wróciła, wraz z pierwszymi ewakuowanymi z Molotova. Rzeczywiście chwilę potem minęła żołnierzy eskortujących trójkę kobiet, zapewne do Centrum Medycznego. „Przynajmniej Lisa też nie będzie się lenić” pomyślała Sheila ponuro, wkraczając w przestrzeń pilota, gdzie aktualnie panował lekki tłok, z powodu ludzi kręcących się w pobliżu przebywającej tam właśnie kapitan i popatrujących przez szyby. Widok był jednocześnie intrygujący i bardzo niepokojący. Olbrzymia jednostka sprawiałaby wrażenie nawet bez towarzyszącej jej ponurej historii.
Komandor Astra wyglądała jakby próbowała się rozdwoić, jednocześnie wydając dyspozycje swoim ludziom i nadzorując pracę techników.
-Nadal nie ma z nimi kontaktu? - zapytała jednego z nich.
-Bez zmian. Podejrzewam interferencję fal elektromagnetycznych i…
-Cholera. Spróbujcie coś z tym zrobić-przerwała mu pani kapitan. Shelia zastanawiała się, czy lepiej będzie zameldować swoją obecność, czy też lepiej poczekać i nie pchać się z palcami między drzwi. W końcu tylko zasalutowała i czekała na rozkazy. Nie wiedziała, czego ma się spodziewać, choć podejrzewała, że ma to związek z jednostką widoczną za oknem. Spojrzała, po zgromadzonych w pomieszczeniu ludziach i od razu rzucił jej się w oczy podekscytowany doktor Altmann.
-Spocznij - odezwała się komandor Astra. – Wiesz już zapewne, że trzyosobowa obecnie ekipa ratunkowa pod dowództwem porucznik Stark wkroczyła na pokład DSE Pandory w poszukiwaniu załogi MSV Molotov. Nie docierają do nas żadne meldunki, niemożliwy jest tez pełny skan jednostki, zaczęliśmy jednak obserwować kadłub, w poszukiwaniu jakichś przydatnych informacji. Dajcie to zdjęcie na jakiś większy ekran- ostatnie zdanie skierowała do technika, który spełnił jej polecenie i na miejscu skanerów przestrzeni chwilowo pojawił się obraz z kamery, skierowanej na dryfującego przed nimi kolosa. Po chwili nastąpiło zbliżenie na kapsuły ratunkowe. Wszystkie były na miejscach. Kolejny zoom na jedną z nich. Sheila wydała z siebie zaskoczone westchnięcie. W kapsule znajdował się człowiek. Miał na sobie mundur Przymierza i rozpaczliwie uderzał rękoma w przednią szybę.
-To nasz człowiek - wyjaśniła komandor, na wypadek, gdyby dziewczyna się nie zorientowała. –Podejrzewamy awarię kapsuły. W każdym razie jest to dowód na to, że na statku znajdują się ludzie i potrzebują pomocy. Zacumujemy do Pandory, żeby umożliwić im ewakuację. Razem z doktorem Altmannem dołączysz do porucznik Stark. Wspólnie przyprowadzicie odnalezionych członków załogi Molotova i naszą ekipę.
Sheili zajęło całe pięć sekund zrozumienie, że kapitan mówi do niej i czego od niej oczekuje. Zamrugała tylko oczami ze zdziwienia, przeniosła wzrok ze śmiertelnie poważnej twarzy komandor na doktora i przy okazji jeszcze technika, który przyglądał jej się jakby z lekkim współczuciem. Ich miny wyraźnie przeczyły pierwszej myśli, która przyszła jej do głowy- że robią sobie jej kosztem jakieś głupie i mało zabawne żarty. Zaraz potem cisnęło jej się na usta pytanie: „Czemu ja?”, ale kapitan musiała mieć jakiś powód. Poza tym stwierdziła, że chyba nie chce wiedzieć. W obecnej sytuacji mogła sobie wmówić, że dowódca w nią wierzy czy coś i dodać tym sobie odwagi, a prawdziwy powód niekoniecznie musiał jej się podobać. Od kiedy w odpowiedzi na takie pytanie dowiedziała się, że przydzielono ją do ważnej misji tylko po to, by w przebraniu tancerki robiła za przynętę, stwierdziła, że woli żyć w błogiej nieświadomości.
-Zrozumiano? - upewniła się komandor Astra. Sheila uświadomiła sobie, że ją zatkało i raczej nie ma w tym momencie szczególnie inteligentnej miny, zebrała się więc w sobie i odpowiedziała starając się zabrzmieć jak na żołnierza Przymierza przystało.
-Tak jest, pani komandor - odparła. Powinna teraz ruszyć się założyć pancerz i ekwipunek, ale zamiast tego zbliżyła do szyby oddzielającej ich od Pandory i uruchomiwszy omni-klucz zrobiła zdjęcia jednostki.
-Przepraszam, nie mogłam się oprzeć - wyjaśniła za skruchą i ulotniła z mostku najszybciej jak to było możliwe.

Jakiś czas później, już w pełnej gotowości, oczekiwała na otwarcie śluzy, nerwowo wystukując coś stopą o podłogę. Towarzyszący jej doktor nadal wyglądał na bardziej podekscytowanego niż zdenerwowanego. Sheila po raz kolejny utwierdziła się w przekonaniu o jego nienormalności, ale paradoksalnie jego postawa jakoś ją uspokajała. Skoro on się nie bał, to ona nie może być gorsza. Zresztą lepsze to, niż gdyby jej partner miał trząść się ze strachu i panikować. Wtedy jej też z pewnością puściłyby nerwy. Śluza otwarła się z cichym sykiem, ukazując znajomy biały tunel.
-Powodzenia - usłyszeli jeszcze komunikat od pani komandor i opuścili pokład statku.
Mistrz Gry
Awatar użytkownika
Posty: 12234
Rejestracja: 1 cze 2012, o 21:04
Medals:

Re: Mgławica Amstronga>System Grissom

16 lip 2012, o 18:04

Sheila Carson

Z każdym kolejnym krokiem w stronę Pandory, pojawiały się kolejne coraz to wyraźniejsze zakłócenia łączności z Verdun. Kiedy jednak się już znalazła na statku, zaczął się chyba przedsmak tego, co ją czekało. Zanim śluza się zamknęła za nią i doktorem, pod stopami oboje mogli wyczuć wibracje. Wydawać się mogło, że cały statek trzęsie się w posadach i złamie się w pół. Do tego przyszedł jeszcze niejasny przekaz z Verdun.
- Carson! Sł... mnie? ... uruchomiły i ... odczyty tu mamy. ... raz coś ta... Wyno.... stamtąd! - tyle było chyba, jeżeli chodziło o sygnał, bo zaraz potem śluza się za nimi zamknęła, odcinając im drogę ucieczki. Drgania zaczęły się przemieniać we wstrząsy, ale to nie było najgorsze, bo gdy oświetlenie zaczęło się jaśniej żarzyć, to z głębi statku słychać było głosy setek osób i ich jeden przeraźliwy jazgot. Jęki tych ludzi brzmiały, jakby żywcem obdzierali ich ze skóry, a wszystko to słychać było przy wstrząsach statku i okropnie jasnym świetle ze ścian oraz sufitu.

Phoenix

Chociaż Matea spędziła już trochę czasu na Pandorze, to nawet ona nie była przygotowana na to, co się wydarzyło chwilę później. Wszystko wokół zaczęło się trząść, metal trzeszczeć, a z niebotycznie jasnych lamp i elektroniki zaczęły się sypać iskry. Wszystko to było nie kataklizmem, a jego zwiastunem, bo po kilku sekundach na korytarzu zaczęły się pojawiać rozmazane ludzkie sylwetki, z których każda wrzeszczała wniebogłosy, przeżywając własne katusze, w przeraźliwych pozach, kiedy próbowały bezskutecznie chronić się przed mękami. Dziesiątki, tyle ich widziała w jeszcze chwilę temu pustym korytarzu, ale to nie było wszystko.
Ona sama, jak i znaleziony przez nią chłopak, zaczęli przeżywać podobne cierpienie. Rozdzierający ból, przed którym nie było jak się uchronić. Było to dla niej uczucie, jakby całe jej ciało rozrywano we wszystkich kierunkach. Nie tylko na zewnątrz, ale także i do wewnątrz. Przez moment, gdy spojrzała na jedną swoja rękę, to zobaczyła, że od łokcia rozdzieliła się ona... w dwóch innych kierunkach też. To było na chwilę, zanim te dwie ręce złączyły się z trzecią i zniknęły.
Na przykładzie chłopaka natomiast widziała, jak jednocześnie zwijał się z bólu na podłodze i krzyczał, a także zataczał się w obie strony korytarza. Robił to wszystko na raz, rozdzierając się na trzy osoby.

W końcu jednak wszystko się uspokoiło i minął ten kataklizm, trwający ledwie trzydzieści sekund. Światła przygasły, nie rażąc już swoją jasnością, wibracje ustały a zamazane fantomy zniknęły, podobnie jak jęki, które wydawały.
Phoenix
Awatar użytkownika
Posty: 150
Rejestracja: 10 cze 2012, o 18:52
Miano: Matea Blanchard-Stark
Wiek: 28
Klasa: inżynier
Rasa: human
Zawód: haker-sabotażystka
Postać główna: Vicca Ulianov
Status: porucznik Przymierza
Kredyty: 53.000

Re: Mgławica Amstronga>System Grissom

16 lip 2012, o 18:45

Mogła się przyznać, że nie widziała w życiu za wiele, w porownaniu do innych czlonków załogi(chociaż nie, Altmann był czubkiem, który po wnikliwych badaniach psychologicznych i psychiatrycznych został dopuszczony do służby). Ale nawet o, co oni przeżyli i o czym opowiadali po jednej flaszce wodki bladlo przy tym, co sama odczuwała. Nawet oni nie byliby przygotoani na coś takiego.
Wszysko zaczęło się od wstrząsów, od trzeszczenia, od tego cholernego trzeszczenia starego statku, które zwiastowały jedyną możliwą alternatywę: brać chłopaka i zwiewać drogą powrotną. Nie zdążyła. Nie mogła zdążyć.
To, co nagle poczuła... Tego nie bylo w żadnej znanej jej opowieści. Dotychczas myślała, że ci z żołnierzy, ktorzy przetrwali tortury, poznali chyba granicę bólu, mogła sobie to dokładnie wyobrazic, ale tutaj... Nawet oni mogli by nie wytrzymać. Kiedyś złamała nogę, bolało. Ale to nie bylo to. Tamten ból byl mniejszy, nie miała tego paskudnego wrażenia, że oto rozrywają ją na żywca, kawałek po kawałku, tkanka po tkance każdy pierwiastek po każdym pierwiastku w jej ciele. Zacisnęla powieki. Uczucie było tak nieznośne, wdzierajace się doslownie wszędzie... Musiała krzyknąć, dać ujście temu wszystkiemu.
Wtedy popełniła błąd. Otwierając oczy, widząc masę cieni, czujących to samo. Nie mogła patrzeć na obraz męki, ale to, co widziała... Miała wrażenie, że naprawde ja rozrywają. I to samo działo się z chłopakiem. Ale nie była w stanie myśleć nad tym, czy on potem się będzie do czubków kwalifikował. Bardziej ją pochlaniala rozpaczliwa walka z bólem, żeby nie pochlonął jej całkowicie...
Nagle wszystko ucichło i zniknęło. Światło znowu przygaslo i tylko te mdłe promienie oświetlały korytarz.
Nie wytrzymała. Upadła, podpierając się rękoma. Oddychała ciężko, wciąż się trzęsla. Nie wiedziała nawet co to było, tak jakby na długi czas utracila zdolność myślenia i kojarzenia. Nie miala pojecia, ile mogło minać. Dla niej to była wieczność...
Podniosła się wreszcie, zdjęła hełm, pozwalajac sobie na dopływ czegokolwiek, co możnaby tu nazwać powietrzem. Inaczej by sie na pewno udusiła, takie było jej wrażenie. Podeszła do chłopaka, wciaż jednak drżąc po tym, co sie stało. Ale musiała sprawdzić jego stan. Mógł się kwalifikować do czubków albo jeszcze być w części władzy umysłowej.
Oprócz znalezienia załogi, miala też jeszcze inną rzecz, którą musiała zrobić. Włamać się do systemów i uniemożliwić następną taka próbę. Ale to zrobi później.
ObrazekObrazek Themes: 1 2
Sheila Carson
Awatar użytkownika
Posty: 33
Rejestracja: 5 lip 2012, o 23:02
Miano: Sheila Carson
Wiek: 21
Klasa: Szpieg
Rasa: Człowiek
Zawód: Żołnierz
Kredyty: 15.000

Re: Mgławica Amstronga>System Grissom

16 lip 2012, o 20:07

Łączność ze statkiem pogarszała się z każdym krokiem, który przybliżał ich do Pandory. Na to jednak Sheila była przygotowana. Nie spodziewała się natomiast, że gdy tylko postawi stopy na pokładzie statku, ten zacznie wibrować. Spojrzała z nieukrywanym niepokojem na niestabilne podłoże, a potem rozejrzała się dookoła, podczas gdy statek trząsł się coraz bardziej. Verdun próbował się jeszcze z nimi skontaktować. Przekaz był beznadziejnej jakości, ale te strzępki słów, które wychwyciła spośród szumów i trzasków, składały się na coś, co wcale jej się nie podobało. Ani trochę. Rozkazu nie trzeba jej było dwa razy powtarzać. Odwróciła się na pięcie w stronę, z której przyszli, z zamiarem zwyczajnej ucieczki. Tylko kątem oka sprawdziła, co robi doktor.
Jednak w tym momencie śluza zamknęła się jej niemalże przed nosem.
- No bez jaj! - warknęła pod nosem z irytacją. Zaraz jednak zupełnie co innego zajęło jej uwagę. Wstrząsy były coraz silniejsze. Sheila, prawie nie zdając sobie z tego sprawy oparła się plecami o zamkniętą śluzę i przerażonym wzrokiem zlustrowała otoczenie. W myślach powtarzała tylko gorączkową prośbę, żeby statek się nie rozpadł. Do jej świadomości dopiero po krótkiej chwili dotarł nowy dźwięk. Wyjątkowo nieprzyjemny krzyk setek cierpiących istot. Dziewczyna tylko otworzyła oczy jeszcze szerzej, choć od jasnego światła zaczynała łzawić i wbiła wzrok w wylot korytarza, w którym się znajdowali, a jej dłoń odruchowo powędrowała w kierunku broni.
Po kilku chwilach wszystko nagle się skończyło. Wstrząsy ustały, jęki ucichły, a światło przygasło. Sheila powoli osunęła się na ziemię, siadając skulona pod ścianą. Zbladła chyba, jeszcze bardziej niż zwykle i wyglądała na oszołomioną.
-W porządku? Mam coś na uspokojenie, jeśli to pomoże – zwrócił się do niej doktor Altmann. Drgnęła, jakby dopiero teraz przypomniała sobie o jego obecności i pierwszą rzeczą, o jakiej pomyślała, były jego słowa. Nie spodziewała się tego po nim. Zachował się i wyglądał zaskakująco normalnie, co mogło znaczyć, że to, co się właśnie stało nim także wstrząsnęło. Potem dziewczyna pokręciła głową.
-Dzięki, ale… Już w porządku. Po prostu… Miałam kiedyś wypadek i nie lubię jak coś się tak trzęsie – mruknęła i podniosła się na nogi, korzystając z jego wyciągniętej ręki. Upewniła się, że korytarz wygląda normalnie i bezpiecznie.
-Co to, do cholery, było?- zapytała szeptem, zastanawiając się nad tym jednocześnie. Wstrząsy mogły wskazywać, że statek się poruszył, przemieścił. Być może na Verdun wykryli aktywność silników i chcieli ich zawrócić? Wyjaśnienie wydawało się w miarę logiczne. Tylko te krzyki…
Pokręciła głową z mocnym postanowieniem skupienia się na zadaniu.
-Pandora pięknie nas przywitała, ale teraz jedyne, co możemy zrobić, to kontynuować misję – powiedziała, już całkiem pewnym siebie głosem, choć brzmiało to, jakby próbowała przekonać do tego nie tylko doktora, ale też siebie samą. – Możesz zadbać o mapowianie? Wolałabym się tu nie zgubić.
Sama zamierzała skanować okolicę na obecność biomarkerów i śladów użytkowania konsol. Jeśli porucznik Stark z ekipą albo ludzie z Molotova tędy przechodzili, musieli zostawić po sobie jakieś ślady.
Ruszyli oboje w głąb statku. Sheila starała się zachować spokój, choć te krzyki wciąż pobrzmiewały jej w głowie. Popatrywała to na wyświetlacz omni-klucza, to na korytarze, gotowa w razie czego sięgnąć po broń.
Mistrz Gry
Awatar użytkownika
Posty: 12234
Rejestracja: 1 cze 2012, o 21:04
Medals:

Re: Mgławica Amstronga>System Grissom

17 lip 2012, o 17:01

Phoenix

Chłopak wyglądał na roztrzęsionego i jeżeli wcześniej wyglądał kiepsko, tak teraz jego stan psychiczny musiał być opłakany. Jeżeli wierzyć temu, co mówił, to błądził po statku i zabijał... siebie. Swoich sobowtórów, lustrzane odbicia, czy jakkolwiek by nie nazwać wcześniejszych właścicieli krwi, w której był umorusany. Patrzał na panią porucznik i raz chciał nawet coś powiedzieć, ale prócz łkania nic się nie przecisnęło przez jego gardło. Wtedy też, korzystając z tego, że Matea była blisko, rzucił się na nią, obejmując rękoma, czym uniemożliwiał jej ruszanie nimi.

Sheila Carson

Pierwszym tropem, jaki mógł się okazać przydatny, były światła chemiczne porozrzucane na jednym z korytarzy. Któraś z grup na pewno musiała zaznaczyć tak swoją trasę. Idąc tą ścieżką wędrowała razem z doktorem w głąb statku. Na moment wtedy, dosłownie na mrugnięcie okiem ściany były pokryte ludzkimi szczątkami i krwią. Zniknęło to jednak tak szybko, jakby to było jedynie wyobrażenie Sheili.
Usłyszała wtedy też w komunikatorze czyiś kobiecy głos.
- Znalazłam konsolę. Nie rozluźniać się, jeszcze stąd nie wyszliśmy. Zaraz sie zorientuję i... - na moment przerwała - Poczekaj, coś widziałam.
Nadawany był na częstotliwości oddziałów z Verdun, więc to pewnie musiała być porucznik Stark, albo sierżant Clarke. Potem nadszedł drugi komunikat i zbiegł się z czasem, kiedy szeregowa Carson usłyszała go na korytarzu.
- Matea. Znalazłam kogoś z Molotova. Chłopak mówi, że nazywa się Tom. To syn kapitana i... - kobieta przerwała na chwilę, by zaraz znów się odezwać - Cholera! Weź mi tu nie umieraj Kolya! Obudź się Sevlakov!
Phoenix
Awatar użytkownika
Posty: 150
Rejestracja: 10 cze 2012, o 18:52
Miano: Matea Blanchard-Stark
Wiek: 28
Klasa: inżynier
Rasa: human
Zawód: haker-sabotażystka
Postać główna: Vicca Ulianov
Status: porucznik Przymierza
Kredyty: 53.000

Re: Mgławica Amstronga>System Grissom

18 lip 2012, o 08:47

Pierwsza zasada, jaką zawsze powtarzano jej, kiedy schodziła na ziemię: oczy dookoła głowy. Druga: staraj się mieć wolne ręce. W tym momencie miała pogwalcenie zasady numer dwa, ale co tu zrobić z praktycznie dzieciakiem, który wypłakiwał ci się na ramieniu i przez to nie można było nawet rękami ruszyć? Chyba tylko jedną logiczną możliwość.
- No już, już... - mało brakowalo, a by serio głaskanie do tego dodała, ale skoro ręką ruszyć nie mogła... - Już, spokojnie, to już przeszło, nie boli...
Rany... gdyby miaal własne dzieci, to pewnie też by tak uspokajała...
- No już, to już minęło, już nie boli... Nie ściskaj tak mocno... A przynajmniej daj mi jedną rekę mobilną. No już, już...
Matko jedyna, jeśli tak się zachowywali wszyscy roztrzęsieni... Już zaczęła żałować, że niema środków uspokajających.
ObrazekObrazek Themes: 1 2

Wróć do „Galaktyka”