Wyświetl wiadomość pozafabularną
Najemnicy Arii T'Loak przyprowadzili wziętych w magazynach zakładników do siedziby królowej - klubu "Zaświaty". Szerokie, podświetlone na czerwono drzwi, pilnowane przez rosłego elcora i dwu batarian, blokowały dostępu do wnętrza wypełnionego ciężką, elektroniczną muzyką pomieszczenia. Czterooki nie od razu skierował jednak swe kroki ku nim. Zamiast tego odwrócił się do ośmioosobowej grupy, z którą doprowadził tu Petera i Dolores.
- Taak. Dobra, macie wolne. Tu już damy sobie radę. - wytłumaczył, wskazując wyciągniętym kciukiem siebie i dwójkę innych batarian, którzy dyskretnie oddzielili się od grupy najemników i stanęli przy boku mężczyzny.
- Idźcie się napić... zamówcie sobie tancerkę... Ja stawiam! - tak szczodra oferta od razu wywołała spontaniczne, wesołe reakcje wśród podkomendnych czterookiego. Nawet niebieskoskórym asari zaświeciły się oczy - i to dosłownie, gdy na moment wypełniła je biotyczna mgła - na wspomnienie o skąpo ubranych kobietach z klubu.
- Tylko! - powstrzymał ich batarianin
Nie gadajcie, na lewo i prawo, że mam w poważaniu dyscyplinę i musztrę, zrozumiano? No, to jazda! - gestem wyciągniętej ręki wskazał im drzwi do "Zaświatów", nie wstrzymując ich już nawet chwili dłużej. Bez zbędnego gadania, strzelcy oddalili się w sobie znanym kierunku, choć większość z nich już po chwili minęła tłum i weszła do lokalu.
Przy prowadzeniu dwójki pozostała już tylko trójka batarian. Biorąc pod uwagę kajdanki, oraz mogące przybyć w mgnieniu oka posiłki, próba oswobodzenia się nie była najlepszym pomysłem. Widząc zbliżającą się grupę ludzi dyktatorki, ściśnięci w wąskiej kolejce pretendenci do stania się częścią zabawy rozstąpili się natychmiast. Nikt nie miał najmniejszej ochoty narazić się, stając na drodze ludzi asari.
- Zaciekawienie. Kogo tam masz, Tarnto? Znów ktoś naraził się Arii? - zapytał największy ze strażników na wejściu, zerkając swymi niewielkimi oczyma na przyprowadzonych w kajdankach.
- Tak. ONA chce ich widzieć. - odparł batarianin.
- Rozbawienie. Ha! Szkoda, że do fajrantu jeszcze dwie godziny! Chętnie bym to zobaczył. - zaśmiał się bramkarz, falując przy tym fałdami skóry chroniącymi drogi oddechowe.
- Tak, szkoda... Wybacz, ale musimy iść. Rozumiesz, sam nie chciałbym JEJ podpaść... Pamiętasz o... - pośpieszył go Tarnto, pozostawiając nieukończone pytanie zawisłym w powietrzu.
- Obojętność. Oczywiście, wchodźcie. - elcor kilkoma ciężkim krokami usunął się z przejścia do "Zaświatów".
- Idziemy. - warknął do Dolores i Kinga mężczyzna.
Gdy zamknęły się za nimi szerokie wrota, znaleźli się w szerokim i długim korytarzy, którego ściany pokryte ogromnymi ekranami wyświetlały animację płomieni, niemal sami - tylko dwójka, ich "eskorta" i dwójka spitych turian, siedzących na kanapie. Tych ostatnich Tarnto wskazał ruchem głowy, a zrozumiawszy niemy sygnał, jego żołnierze podeszli do pijaków.
- Kurwa! Dawno nie widziałem nikogo, kto by się tak bronił przed ratunkiem! Pogięło Cię, człowieku? - zirytował się batarianin. Mówił wyraźnie, ale niezbyt głośno.