3 lip 2012, o 23:23
Veg, stojący na zewnątrz, usłuchał natychmiast, szybko i sprawnie odpinając pompę, zamykając wlot paliwa, po czym biegiem ruszając w kierunku drugiego końca, by uczynić to samo fregatą Cerberusa, zawierającą poszkodowanych ludzi na pokładzie. W tym samym momencie, w którym oczom siedzącego w myśliwcu i wznoszącego się ponad powierzchnią planety Ner'Harasa ukazała się wroga im jednostka, starszy turianin dał susa do statku, zatrzaskując za sobą drzwi śluzy i znikając quarianinowi z oczu. Silniki fregaty jarzyły się już błękitną poświatą, sugerując gotowość do startu. Fakt ten potwierdziły słowa Vandrala:
- Ruszamy!
Po których okręt wzbił się w powietrze, stopniowo nabierając prędkości.
Wroga jednostka, którą ujrzał Ner'Haras, była identyczna jak ta, która właśnie wzlatywała z powierzchni planety. WI quarianina zdążyła go poinformować o tym, że statek nie próbował namierzać ani uciekinierów, ani Ner'Harasa, co mogło się wydawać dziwne, gdyby nie fakt, wrogi statek nie zwalniał tempa i wciąż dążył do zrównania się z przeciwnikami.
- Jesteśmy wywoływani - poinformowała nagle WI. - Moje protokoły... Obawiam się, że...
WI nie skończyła. Zamiast danych statystycznych na holo monitorze, wyświetlonym przed Ner'Harasem, pojawił się obraz, przedstawiający mężczyznę, odzianego w mundur z logo Cerberusa. Wyglądał na doświadczonego człowieka, mającego około 40 ludzkich lat. Jasne, blond włosy, "przylizane" na bok dodawały mu sztucznej powagi, a całość dopełniał nieprzyjemny, srogi i surowy wyraz twarzy, którym powitał quarianina.
Uśmiech, który pojawił się na jego twarzy, był nieprzyjemny.
- Proszę się nie martwić - rozpoczął na przywitanie. - Wasza WI wróci do siebie, jak tylko to połączenie zostanie zerwane. Postaram się nie zmarnować danego nam czasu.
Odchrząknął donośnie.
- Nie wiem po co to robisz, ani kim jesteś, ale odpuść, jeżeli nie chcesz, aby komukolwiek stała się krzywda. Przylecieliśmy tu, by odzyskać to, co nasze i dołożymy wszelkich koniecznych starań, by tak się stało. Wliczając w to otwartą walkę. Nikt nie musi dziś ginąć.
Gęsta mgła utrudniała widoczność. Jeżeli Ner'Haras nie chciał zgubić nadlatującego statku z oczu, musiał polegać na radarach, zamieszczonych w myśliwcu.