4 cze 2012, o 21:54
Vex rozejrzał się wokół siebie. Jak zwykle, w Zaświatach przeplatało się ze sobą wiele ras, tworząc swoistą mozaikę gatunków. Wraz z nim przy barze siedziały jeszcze cztery osoby, które były zajęte piciem lub rozmową i piciem. Mężczyzna postanowił wziąć z nich przykład i kiwając znacząco na barmana, oczekiwał kolejnej kolejki. Która to już? Nie ważne, nigdy nie liczył ile kieliszków odstawił dnem ku górze. Liczby nie mają tu większego znaczenia, jeśli może wypić następnego - jest o jednego za mało. Jak więc można go określić? Alkoholik? Nie, alkoholikiem można nazwać osobę, która stara lub starała się walczyć z nałogiem. Diakon jest najzwyczajniejszym w świecie pijakiem, który potrzebuje soczystego ciosu by w końcu wziąć się w garść i przestać być uzależnionym od alkoholu wrakiem człowieka. Czy praca mogłaby być takim ciosem? Zapewne tak, jednak nie taka, którą mógł znaleźć na obszarach Omegi. Musiał się stad wyrwać, znowu. Na czym jednak Vex się znał? Wychował się na Omedze, zatem znał się na wszystkim po trochu. Fakt, że dożył 36 urodzin, świadczył tylko o tym, że jest całkiem niezły i potrafi poradzić sobie z problemami. Ale czy jednak umiejętność zabicia drugiej osoby, jest tym, czym warto się chwalić? Na tym kawałku skały i owszem, jednak mężczyzna nie był przekonany, czy skuteczne posługiwanie się bronią i biotyka wystarczy, by móc wyrwać się z tego miejsca. Nie szukał już porządnej, legalnej pracy. Zwyczajnie nie był dla niej stworzony. Wychowanie w takim miejscu jak to robi jednak swoje.
Vex'a najbardziej bolała utrata statku. Co prawda minął już prawie rok, jednak mężczyzna ciągle nie mógł się z tym w pełni pogodzić. Powodów jest wiele, stracił środek transportu, który mógł wyciągnąć go z tej dziury. Stracił także wszystkie swoje rzeczy, lecz być może nie to najbardziej boli blondyna. Być może chodzi o fakt, że ten statek, niezależnie od tego w jakim był stanie, został kupiony przez Diakona za uczciwie zarobione kredyty. Może była to jedyna ostoja, ostatni bastion, który utrzymywał go w przeświadczeniu, że może zmienić coś w swoim życiu. Przez czas, w którym zmuszony był, ba nadal jest, siedzieć na Omedze, Vex przypomniał o sobie paru osobom. Nie obyło się bez większych czy mniejszych zgrzytów, jednak ostatecznie zdołał zgromadzić całkiem pokaźną sumkę. Jednak potrzeba o wiele więcej by wyrwać się z tej nory, dlatego też Diakon ciągle szukał roboty lub sposobu by opuścić Omegę.
Mężczyzna jednym ruchem opróżnił zawartość kieliszka i westchnął lekko. Już dawno przestał się krzywić na smak mocniejszego alkoholu.
- Jeszcze jednego. - rzucił w stronę barmana i po raz kolejny rozejrzał się wokoło siebie, przyglądając się wciąż nowym twarzom, pojawiającym się w Zaświatach.
- So, how are nightmares born? the little girl said.
- They start as small pulsating blue hearts, flying in the darkness of our minds like butterflies.