- Nie są przecież! - żachnęła się dziewczyna, unosząc w górę szklankę z drinkiem i cudem nie rozlewając jej zawartości wszędzie dookoła. - To są wszystko dobre pomysły. Jak dla mnie przynajmniej. Mogłabym nazwać swojego psa Omega, gdyby był płci żeńskiej naturalnie, chociaż kiedy jest mechaniczny to ma płeć nieokreśloną więc może się równie dobrze nazywać Tiberius, co Omega. W sumie sama może sobie to pani wybrać.
- Tiberius to nie jest imię dla psa - upierał się Voodoo przy swoim, odwracając się teraz do dziewczyny ze zmarszczonymi brwiami i pochylając nad nią szybko. Ta roześmiała się i gwałtownie cofnęła na kanapie, tym razem jednak rozlewając drinka nieco po blacie stołu, przy którym siedzieli.
Naeem skinął głową z aprobatą, gdy Hawkins zaproponowała pozostawienie imienia, które mechowi zostało nadane odgórnie. Było ładne, kojarzyło się dobrze, jeśli nie myślało się o Cerberusie i nazywanie tak mechanicznego psa przychodziło zupełnie naturalnie. Mężczyźnie to najwyraźniej pasowało tak samo jak jej, choć to nie on tę decyzję podejmował. Zabrał jednak rękę, gdy czerwonowłosa rozparła się na kanapie, może celowo, a może podświadomie nie chcąc obnosić się z tym, co ich łączyło.
- Teraz mi nie przeszkadza - uśmiechnął się za to do niej, nadając tym słowom niewypowiedziany sens. Chwilę później przeniósł wzrok z powrotem na swój alkohol i zakręcił szklanką. - Może kiedy przychodzi się tu samemu, to jest trochę inaczej. A jak już się z kimś umawiałem, to wolałem nie musieć przekrzykiwać muzyki. Chociaż mój głos właściwie przebija się sam.
Taka była prawda, w przeciwieństwie do pozostałych Rhama nie musiał się wysilać, by było go słychać przez hałas muzyki i głośno rozmawiających - a niektórych nawet przekrzykujących się - gości klubu.
Coś się wydarzyło po drugiej stronie stołu, w grze którą testowali inni załoganci Wraitha, więc wszyscy jednocześnie wykrzyknęli coś z oburzeniem. Deuce zerknął na nich, ale tylko na moment, zaraz z powrotem poświęcając całą swoją uwagę najbliższej tancerce. Zupełnie tak, jakby go tutaj w ogóle nie było. Trudno było mu się w sumie dziwić, już opuszczając Wraitha był pijany, a teraz kolejnymi shotami tylko sobie poprawiał.
- Racja - mruknął Naeem, z półuśmiechem zerkając na Nadię, która teraz terkotała coś na temat możliwej zawartości swojego drinka, wymieniając chyba wszystkie możliwe syropy owocowe, które widziała w życiu na oczy. Była idealnym przykładem debilnej, pijackiej rozmowy, ale jej sposób bycia sprawiał, że nie przeszkadzało to tak bardzo. Nie absorbowała na siłę rozmową nikogo, kto nie był nią zainteresowany. Po prostu zamiast powiedzieć coś w trzech słowach, Yovenko używała trzydziestu trzech.
Rhama utkwił spojrzenie w zielonych oczach, w których odbijały się światła klubu. Przez moment wyglądał, jakby chciał zarzucić rękę z powrotem na oparcie, ale tego nie zrobił, decydując się za to na bezgłośne westchnięcie.
- Nigdy osobiście nie spotkałem Arii. Trochę szkoda, wydaje się... intrygującą osobą. Chociaż podejrzewam że jeszcze do niedawna byśmy się nie polubili. Nadal nie wiem, czy byśmy się polubili. Ale w nowym miejscu też szybko sobie wyrobicie renomę, podejrzewam.