Hola, hola - zakrzyknął w umyśle komandos - czy ona właśnie sugeruje, że mam przechlapane z powodu tej Asari? To nie napawało optymizmem, przypomniał sobie kogo wysłali po jedną małą Asari i wyobraził sobie co mogą napuścić na niego - gdzie wiedzieli, że będzie się bronił. Przestąpił z nogi na nogę i rozejrzał się bacznie dookoła, poszukując w cieniach najróżniejszych zagrożeń. Nie trudno było poznać, że informacja agentki - bo tak postanowił nazywać ją w myślach - wywarła na nim wrażenie. Łyknął przynęte - lub uchwycił pomocną dłoń - wszystko zależało od tego jaka jest prawda.
- Ja nie przeżyję 24 godzin? - oburzył się komandos - o ile to ty zaraz nie wbijesz mi omni-ostrza w brzuch, to szczerze wątpię w tę informację. Przeżyłem więcej potyczek niż bym chciał, i jakaś hałastra najemników z cytadeli mnie nie załatwi - oświadczył stanowczym głosem. Wyprostował się przy tym prezentując swój haniebny wzrost. Nie wiem kim wy jesteście, liczę że się tego dowiem. A co do ostatniego pytania... nie mam pojęcia o czym ty mówisz. W klubie jakiś Kroganin zebrał nas, żeby ją pojmać, nic więcej nie wiem - zdradził niechętnie, po czym wrócił do stanowczego tonu - ona jest po prostu zwykłą Asari, nie macie czego u niej szukać.
W głowie kłębiło mu się wiele myśli, pomysłów na to kim może być i planów ucieczki, nie tylko z zaułka, ale z całego okręgu. W sumie co był winien tej Asari? Nic. Mógł się wszystkiego wyprzeć. Jedak ta druga część Gavyna krzyczała, że nie można tak. Że to nie wypada. Nawet jeśli to obca osoba. Że to nie ludzkie. Chyba posłucha na razie tej drugiej, o zgrozo...
- Powiedź mi, znów ktoś na nią poluje - zapytał patrząc Jane w oczy.