Nie było sensu zakłócać tych chwil słowami. Powiedzieli co chcieli wcześniej, teraz wszystko było jasne. Gdy Bruce uniósł się i położył obok, sama też ułożyła się wygodniej w jego objęciach. Była zmęczona... Bruce jeszcze bardziej, bo chwilę później już posapywał przez sen, ona najdelikatniej jak była w stanie, sięgnęła nogą po kołdrę i pomagając sobie ręką rozwinęła ją jako tak i naciągnęła na ich nagie i rozgrzane ciała, po czym sama chwile później zasnęła. Myślała że będzie miała koszmary, ale Bruce zapewnił jej dobry, twardy sen.
Tymczasem zaś Skyline zbliżał się do Przekaźnika Masy by kilka godzin później zawitać w dokach Cytadeli.
***
Fregata bezpiecznie zadokowała. A Stark jak to Stark jak zwykle wstała wcześniej od narzeczonego... w sumie ona zawsze była rannym ptaszkiem. delikatnie wyplątała się z ramion ukochanego i pościeli by zarzucić na siebie szlafrok i czmychnąć pod prysznic.
W czasie gdy Bruce w końcu otworzył oczy i sam raczył się doprowadzić do porządku ona skończyła raport pisemny do admirała i przesłała go. -Przełącz mnie na głośny Sky. - rzuciła i odczekała aż strzelą głośniki. -Zadokowaliśmy na Cytadeli. Macie pozwolenie na opuszczenie pokładu. Po Pochodzi każdemu należy się odrobina przerwy. Tylko nie chlać na umór. - Zakomunikowała i wyłączyła się. -Szykuj się Bruce, ja też chce zejść z pokładu. - popędziła faceta i zajrzała do szafy. Nie miała zamiaru iść w pancerzu. Ubrała się po swojemu, bluza dresowa z kapturem z oznaczeniami Sił Specjalnych, czarne wojskowe pory i buciory. Oczywiście nie zapomniała o nożu, który zawsze nosiła przy nodze, nigdy nie wiadomo kiedy może się przydać.
-Ruszaj się! Czekam na zewnątrz. - Zakomunikowała jeszcze i wyszła z kajuty, by potem oddać dowodzenie pierwszemu oficerowi i samej opuścić pokład.
<zt>