Re: SSV Skyline
: 20 gru 2013, o 17:12
Idąc ulicami Cytadelii, wyglądał jak kobieta, która wpadła w szał zakupów. Wydawszy wszystkie swoje oszczędności, z pewnością będzie miał nazajutrz moralnego kaca, jednak teraz się tym nie martwił. Cały posiadany sprzęt miał się przysłużyć nie tylko jemu, ale i nielicznej drużynie, jaka należała do ekipy Skyline. A tak swoją drogą, w czasie powrotu na statek, Bruce zaczął się zastanawiać nad niektórymi z załogantów, których nie widział od dłuższego czasu. Skyline nie był ogromny, więc nie tak trudno było spotkać na pokładzie znajomą mordkę. Nie licząc, którzy niestety odeszli z tego świata.
Myśli popędziły dalej, ku pomysłowi na zwerbowanie kilku indywiduów, którzy to mogli by okazać się bardziej pomocnymi od tych szarych myszek. Ale ta kwestia pozostanie nie poruszona do czasu aż Ann nie wróci z... No własnie, nawet nie wiedział gdzie jest, a co za tym idzie, nie miał pewności ile czasu spędzą na Cytadelii. Zapowiadał się kolejny, nudny okres, z którego Bruce się nawet cieszył. Po ostatnich zajściach potrzebował chwili wytchnienia i możliwości leżenia do góry brzuchem. Kąciki ust uniosły się delikatnie gdy w dokach zobaczył znajome kształty statku. Nie zamierzał wynajmować hotelu, co to to nie. Prywatna kajuta była jego drugim domem, z którym nie chciał się rozstawać. W końcu obie torby ze stłumionym hukiem padły na podłogę, a chwilę po nich, Bruce zrobił to samo. Tyle, że miejscem docelowym było łóżko. Tyle, że los nie traktował naszego człowieczka ulgowo i nie miał zamiaru pozwolić mu na odrobinę nudy. Gdyż, ponieważ, że...
Myśli popędziły dalej, ku pomysłowi na zwerbowanie kilku indywiduów, którzy to mogli by okazać się bardziej pomocnymi od tych szarych myszek. Ale ta kwestia pozostanie nie poruszona do czasu aż Ann nie wróci z... No własnie, nawet nie wiedział gdzie jest, a co za tym idzie, nie miał pewności ile czasu spędzą na Cytadelii. Zapowiadał się kolejny, nudny okres, z którego Bruce się nawet cieszył. Po ostatnich zajściach potrzebował chwili wytchnienia i możliwości leżenia do góry brzuchem. Kąciki ust uniosły się delikatnie gdy w dokach zobaczył znajome kształty statku. Nie zamierzał wynajmować hotelu, co to to nie. Prywatna kajuta była jego drugim domem, z którym nie chciał się rozstawać. W końcu obie torby ze stłumionym hukiem padły na podłogę, a chwilę po nich, Bruce zrobił to samo. Tyle, że miejscem docelowym było łóżko. Tyle, że los nie traktował naszego człowieczka ulgowo i nie miał zamiaru pozwolić mu na odrobinę nudy. Gdyż, ponieważ, że...