Strona 14 z 14

Re: Ulice Omegi

: 29 kwie 2022, o 17:40
autor: Alana Luccarius
W chwili, w której przekazała ranną pod opiekę lekarzy, Alana znów wycofała się - no, nie dosłownie, znów jednak stała się milcząca i nie wyrywała się do uczestnictwa w rozmowie. Podążyła wraz z resztą, by przed kliniką przedyskutować ich aktualny status, znów jednak nie zamierzała zabierać głosu. Nie od tego tu była. Zerkając po drodze po sobie - i po całej reszcie - odetchnęła bezgłośnie. W tym momencie, mając za sobą pierwsze przejścia w klubie, wyglądali już jak typowi najemnicy. A dalej... Nie liczyła, że będzie spokojnie. Chyba nikt na to nie liczył. Tak naprawdę - to właśnie teraz mogło zrobić się najbardziej gorąco.
Choć nie odzywała się, słuchała uważnie. Gdy Sasha podrzuciła im dodatkowe miejsca do sprawdzenia, mimowolnie skinęła głową. W porządku, to były jakieś punkty zaczepienia. Poza tym jednak... Gdy omni-klucze wszystkich piknęły w tym samym momencie, rzuciła okiem na wiadomość i skrzywiła się przelotnie. Nie odpisała na nią, widząc, że robi to Erich, przez chwilę spoglądała jednak na słowa, nie wiedząc, co dokładnie dla nich oznaczają. To znaczy - coś osiągnęli, prawda? Mieli - w jakiś sposób mieli - Sashę. Wciąż jednak potrzebowali juniora, a nie była wcale pewna, czy dotrą do niego tak szybko.
Wreszcie, na słowa Curio, skinęła głową nieznacznie.
- Zgadzam się, miejsce zbiórki może być lepszym wyborem. Gdy wszystko się sypie... - Wzruszyła ramionami. - Raczej nie szedłby do mieszkania, licząc na to, że dotrzecie do umówionego miejsca, by zabrać się stąd w cholerę. Myślę też, że czas na rozdzielanie się faktycznie już minął. - Odetchnęła powoli. - Nie zostawią nas w spokoju - rzuciła krótko, w domyśle pozostawiając, że chodzi o ekipę z klubu, w którym przed paroma chwilami wprowadzili chaos. - Prędzej czy później - obstawiam, że raczej prędzej - będą nas ścigać. Gdy dojdzie do konfrontacji... - Nie jeśli, a właśnie gdy. - Będzie nam łatwiej razem. Łatwiej dopiąć nasze zlecenie, łatwiej dopilnować Sashy. Łatwiej wygrać. - Wzruszyła lekko ramionami. Nie wiedziała, jak blisko byli końca, ale niezależnie jak wiele by ich jeszcze dzieliło od powrotu po oczekiwaną zapłatę - Alana chciała, by wyszli z tego wszystkiego jako zwycięzcy. Tak wiele i tak niewiele zarazem, co?

Re: Ulice Omegi

: 29 kwie 2022, o 21:39
autor: Carlos Brown
Słuchał rozmów reszty najemników i obserwował co mógł. Nie miał zamiaru za nikogo płacić, nie po to tu przyleciał by wydawać kredyty na jakąś gówniarę, która oberwała przypadkiem w czasie akcji. Nie skupiał się na tym zbytnio, aplikując tylko uważnie omni-żel na miejsce gdzie jego pancerz został przebity. Na poprzednim napierśniku miał ogromną szramę zalepioną pośpiesznie na polu bitwy, przez co zawsze była trochę jaśniejsza i bardziej chropowata od reszty pancerza. Zapowiadało się, że czas na nową kolekcję. Fajnie.
- Ja bym się rozdzielił. Mniejszą grupą, tak ze dwie osoby, poszedł do lokacji gdzie szansa na walkę będzie trochę mniejsza. - Wyraził swoją opinię, nie podnosząc spojrzenia od szybko twardniejącej masy zasklepiającej dziurę w pancerzu. - Port to pewnie miejsce gdzie będzie mniej napierdalania, ale będzie większa szansa, że tam młody poszedł. Tak myślę. - Podniósł spojrzenie na resztę bandy. Przelotnie spojrzał na Sashę i nawet zrobiło mu się jej szkoda. Na tyle szkoda, że nawet rozważał przelotnie sposób by jej i jej siostrze umożliwić ucieczkę. Nie było to jednak zbyt wykonalne, więc chwilowo zostawił ten temat.
- Jak coś to się nie nadaję na ciche akcje. Drugi człowiek, jak ci tam było... - Pstryknął palcami, wskazując na Shawa. - Ty wydajesz się lepszy w takie skradanki i udawanki.

Re: Ulice Omegi

: 30 kwie 2022, o 01:30
autor: Fulvinia Adratus
Fulvinia stała wciąż i nadal na swoim miejscu niedaleko drzwi, obserwując. Było stosunkowo spokojnie, przynajmniej jak na standardy Omegi i nikt nie wydawał się być zainteresowanym ich obecną miejscówką. Mimo to była niespokojna i czuła się tutaj nieco zbyt zamknięta, wolałaby jednak już powoli ruszać, nawet jeśli doceniała wartość rozmowy i dialogu z Sashą. Ten zresztą okazał się przynieść pewien zwrot akcji w ich dotychczasowym rozumieniu sprawy - wyglądało na to, że młodzik z podziwu godną przedsiębiorczością zdołał przekonać obie dziewczyny, że im pomoże, o ile pomogą mu się wydostać. Cholera, niedaleko pada granat od jabłoni jednak. Foxley Junior był chyba tak samo kuty na cztery nogi, jak jego ojciec i nie czekał aż ktoś go uratuje. Była ciekawa, czy faktycznie do ucieczki zmusiły go okoliczności... czy od początku sobie zaplanował tę ucieczkę i wcale nie planował zabierać ani Sashy, ani jej siostry. Sprawa pościgu podzieliła minimalnie resztę, dlatego sama postanowiła dorzucić swój głos.

- Jak na moje... Foxley chyba wydaje się w miarę bystry - nie ryzykowałby chyba mieszkania, które może być, jak słusznie zauważył Erich - pilnowane, przynajmniej pro forma. Proponuję wspólnie udać się do doków, wtedy w razie czego przeszukamy większy teren. - rzuciła głośniej, po czym już ciszej, nachylając się ku reszcie. - Co z siostrą? Nie wiem, czy jest w stanie się przemieszczać z nami... a nawet jeśli, może nas spowalniać. Ale chyba trzeba ją wziąć, bo pewnie Sasha jej nie zostawi. - mówiła, starając się nie być słyszalna dla Sashy.

Re: Ulice Omegi

: 4 maja 2022, o 21:24
autor: Universal Person
[h3]Kolejny tajny rzut bo mogę[/h3]
50%
0

Re: Ulice Omegi

: 4 maja 2022, o 23:21
autor: Universal Person
Trudno było określić, na ile faktycznie młody Foxley był młodszą wersją swojego ojca – równie dobrze mógł mamić Sashę, obiecując jej gruszki na wierzbie, kierując się nie tylko nazwiskiem rodowym, ale i imieniem, albo faktycznie był na tyle uczciwy, że obdarzył uczuciem swoją porywaczkę i chciał z nią uciec. Sasha z drugiej strony ewidentnie była w całym tym bajzlu jedną z kolejnych osób, które musiały z braku laku wkręcić się w jakiś gang, na swoje nieszczęście wybierając akurat dosyć moralnie wątpliwy... bardziej, niż było to w normie.

Prawdopodobnie. Może... może Lena coś powiedziała komuś, a reszty się domyślili, nie wiem — burknęła dziewczyna, odpowiadając na pytanie turianina. Pociągnęła głośniej nosem, zaraz po tym parskając nim, gdy ten wspomniał o nieodpuszczeniu Latarników dziewczynom. — Jakbym nie wiedziała, że jesteśmy spalone tutaj. Ale... może to i lepiej. Jak już uratujemy Artura, to znajdziemy sobie jakąś przyjemną kolonię... — przerwała, ewidentnie przez chwilę odlatując myślami w przyszłość. Zerknęła smętnie na drzwi do kliniki, wzdychając i chyba uświadamiając sobie, że na razie nie ma czego planować.

Resztę konwersacji przemilczała, jedynie okazjonalnie zerkając i oceniając zgraję pod tylko sobie znanymi kątami. Odezwała się jeszcze tylko podczas konwersacji dotyczącej możliwości pobytu Artura w którymś z miejsc, potwierdzając, że prawdopodobnie mógł ruszyć do ich doku z nadzieją na spotkanie tam dziewczyny i ich siostry. W międzyczasie grupa dostała ponownie odpowiedź od Garfielda, który najpierw zarzucił okejką, a później zaczął w imieniu seniora domagać się updatów o potencjalnej lokalizacji młodego.

Nie mając właściwie już na co czekać, drużyna spędziła więc resztę czasu na przygotowaniach; pielęgniarz sprzątający podłogę na ewentualne prośby przyniósł im mały zapas medi-żeli, znajdując też jakieś pozostałości omni-żeli w skrzynce. Crassus i Carlos będący głównymi poszkodowanymi akcją w klubie mogli więc zalepić dziury w pancerzach i uśmierzyć ewentualny ból, zanim nadeszła pora na dalszą drogę. Sasha odnośnie własnego udziału w odbiciu Foxleya wahała się odrobinę, wyraźnie zastanawiając się, czy zostawienie Yeleny w szpitaliku samej było dobrym pomysłem. Po kilku pokrzepiających słowach i ewidentnej potyczce we własnej głowie dziewczyna jednak zgodziła się na pójście z resztą, wcześniej zabierając jedynie numer do kliniki. Upewniła się tylko, czy jej tarcze działają i w eskorcie groźnych najemników ruszyła do doków.