W galaktyce istnieje około 400 miliardów gwiazd. Zbadano lub chociaż odwiedzono dotąd mniej niż 1% z nich. Pozostałe światy oraz bogactwa, które zawierają, wciąż czekają na odnalezienie przez korporacje lub niezależnych poszukiwaczy.

Mistrz Gry
Awatar użytkownika
Posty: 12234
Rejestracja: 1 cze 2012, o 21:04
Medals:

[Sheol->Ferr]

20 lip 2012, o 17:52

Wyświetl wiadomość pozafabularną
Carmen Ortega
Awatar użytkownika
Grafik
Posty: 1179
Rejestracja: 10 maja 2012, o 17:32
Wiek: 32
Klasa: Szturmowiec
Rasa: Człowiek
Zawód: Oficer Cerberusa
Lokalizacja: Aite
Status: Agentka Cerberusa działająca pod przykrywką fałszywej tożsamości, pirat.
Kredyty: 9.300
Medals:

Re: [Sheol->Ferr]

20 lip 2012, o 22:36

Krajobraz przewijający się za pancernym oknem "niedźwiadka", jak to niektórzy go nazywali, zdawał się być wciąż taki sam - przytłaczająco monotonny, ale jednocześnie dziwny na tyle, że można było określić go złowrogim. Wszak jak inaczej można określić lodową pustynię z której ponad powierzchnię wyrastają wielkie, krystaliczne stalagmity? Widok na pewno nie należał do tych napawających nadzieją, chociaż zawsze mogło być gorzej - zimna zawierucha jeszcze nie miała okazji ich spotkać. Tyle dobrego. Tylko tyle.
Parker od początku wejścia do hangaru wydawał się nerwowy, mocno nieswój. Nie to, żeby kiedykolwiek miał być radosnym, beztroskim facetem, ale coś wyraźnie zaprzątało mu myśli. To jego gorączkowe zerkanie na omni-klucz było coraz bardziej niepokojące, dodatkowo obawy wzrosły, gdy zwróciwszy się do kobiety, zapytał o człowieka znajdującego się na zewnątrz. Carmen jedynie zmarszczyła brwi w podejrzliwości i znów zerknęła przez okno - niestety nikogo za nim nie dostrzegła. Czy to możliwe, żeby ten sygnał był na tyle silny, by zaczął działać już teraz? Takie miała podejrzenia, ale postanowiła nie ujawniać ich na razie pozostałym kompanom. Mógł to być równie dobrze fałszywy alarm, zwykłe przywidzenie wywołane zdenerwowaniem. "Nikogo tam nie ma. Uspokój się" - szepnęła do mężczyzny przybliżając na tę chwilę nieco głowę do jego ucha. Później może być konieczne poproszenie Ahri o ten medykament dla Parkera...
Na oświadczenie Straussa uaktywniła swój omni-klucz, by sprawdzić, czy program dobrze działa. Zauważyła jednocześnie, że z panią komandor dzieje się wyraźnie coś niedobrego. Utkwiła w niej pytające spojrzenie kątek oka. Wolała poczekać, aż ktoś inny również to zauważy.
Mundur Ubiór cywilny Theme Carcharias Wraith GG: 5800060
ObrazekObrazek
+70% do obrażeń od mocy +15% do obrażeń od broni +15% do celności
Obrazek
Stark
Awatar użytkownika
Posty: 292
Rejestracja: 12 lip 2012, o 11:23
Miano: Jessica Andromeda Stark
Wiek: 33
Klasa: Szpieg
Rasa: Człowiek
Zawód: Komandor Sztabowy, N5
Kredyty: 80.000
Medals:

Re: [Sheol->Ferr]

21 lip 2012, o 10:00

Stark bez słowa sobie siedziała na swoim miejscu wewnątrz pojazdu. Na pytanie kierowcy odpowiedziała w duchu "Na około" i modliła się by Strauss zrobił to samo, bo chyba go udusi po zakończeniu misji, o ile będzie miała kogo dusić. Chłopak jednak, mimo, że nie posiadał doświadczenia, nie potrafił nawet mówić w odpowiedni sposób tylko wciąż używał tego frywolnego języka, podjął słuszną decyzję. Nadrabiał braki w doświadczeniu bystrością, a to się ceniło. Skinęła do siebie w duchu na znak aprobaty i spokojnie jechała dalej. Przynajmniej przez chwilę, bo w końcu dopadło ją dziwne klaustrofobiczne uczucie... małe, zamknięte wnętrze pojazdu... to nie było to, nie lubiła takich pomieszczeń. Fregaty i inne statki latające tak, ale łaziki, lądowniki i tego typu pojazdy już nie. Pieszo tak... w cholerę należała do Sił Specjalnych, miała działać a nie jeździć w łazikach! Jej niepokój i to poczucie ciasnoty odbijało się w "chodzących nogach" dużo ludzi tak ma, że jak siedzi to ich nogi robią dziwne rzeczy, kołyszą się, kiwają i takie tam. Próbowała zapatrzeć się w horyzont i zapomnieć, ze siedzi w ciasnym pojeździe, ale to nic nie dawało. Drugim sposobem było wyobrażenie sobie kogoś nago, to zazwyczaj było zabawne i zajmowało uwagę, dlatego powiodła wzrokiem po wszystkich na pace i szukała celu do rozebrania. Zatrzymała się na pani specjalistce od mózgów.
Wtedy też zesztywniała, bo zobaczyła coś czego tam nie było. Lata dyscypliny i przeszkolenia jednak powstrzymały ją od gwałtownych ruchów. Znieruchomiała, ostrożnie, oddychają w wyuczony, miarowy sposób przeniosła spojrzenie na każdego z członków ekipy. Nawet za szybką quarianki dostrzegła czaszkę. Nie słyszała co mówił Strauss o włączeniu programu na omni kluczu, kobieta skupiła się na tym co widziała, już nawet zapomniała o klaustrofobii. Kiedy lekarka ją szturchnęła i zapytała co jest grane, Strak oderwała oczy od Parkera, a raczej jego czaszki i spojrzała na quariankę. Wszystko było ok? Potem spojrzenie na resztę towarzyszy? - Wszystko w porządku. Po prostu nie czuję się dobrze w takich pojazdach. Siedzenie w nich dłużej niż 10 minut zaczyna mnie drażnić i denerwować. Jestem żołnierzem. - Odpowiedziała quariance siląc się na uspokajający ton, choć więcej chyba było w nim ulgi, bo czaszki zostały zastąpione ich normalnymi twarzami. Dopiero kiedy zorientowała się że wszyscy mają włączone omniklucze załączyła własny. Włączyła skan programem od Straussa i czekała na wynik. Czekała oparta o ścianę wozu biorąc wolne, głębokie, uspokajające oddechy. To mogło być już działanie sygnału. Nie miewa się takich omamów na co dzień. Nie było to przyjemne, ale Andy była twardą babą, racjonalną i zdyscyplinowaną. Powtarzała sobie, że nic nie mogło ich zabić, ruszali się, nie mogło minąć tyle czasu, żeby ich twarze oblazły ze skóry, a oczy wyparowały. Te racjonalne argumenty działały odpowiednio. -Strauss? Ten program samodzielnie będzie wykrywał anomalie i działanie sygnału na nas, czy musimy od czasu do czasu włączać samemu skan? - Zapytała szefa. Kazał zerkać na omniklucze, ale to nie było jednoznaczne. Konkrety. Powinni wiedzieć, czy mają zapuszczać sami skan jak będą coś podejrzewać czy on sam będzie się uruchamiał i tylko ich zadaniem będzie sprawdzić co jakiś czas wyniki na omnikluczach.
ObrazekObrazek

Moje avki: ~1~, ~2~, ~3~
Mistrz Gry
Awatar użytkownika
Posty: 12234
Rejestracja: 1 cze 2012, o 21:04
Medals:

Re: [Sheol->Ferr]

21 lip 2012, o 10:55

- Ai, Ai, captain – Rzucił Jenkins w stronę blondyna, z wesołym pobrzmiewaniem w głosie i ruszył bardziej śmiało na przód. Z tej pozycji jedynie on mógł obserwować burzę na prawo od nich. Jednak sprawnie poruszający się maszyną kierowca, doskonale wiedział jak ją ominąć i dotrzeć do celu w całości. Według zaleceń Konrada, wszyscy zaczęli przyglądać się diodom na omni-kluczach sąsiada. Jenkins wystawił jedną rękę w jego stronę. Idealnie było widać zielone światełko. Dobrze, wiadomo było, że przynajmniej w tej chwili ich ‘cygan’ nie zacznie krzyczeć, panikować i nie rozbije ich na najbliższej skale. Po kolei kierował się łańcuszek, który mógł wywołać falę niepokoju. Konrad zerknął na wyświetlacz Maulsona, który widocznie migotał na czerwono, jednak mężczyzna zachowywał się zupełnie spokojnie. Zapewne było to wynikiem podania mu leków przez Ahri. Maulson zerknął na komunikator Ahri, tutaj czysta zieleń. Następnie Ahri obserwowała czerwoną diodę na omni-kluczu Stark. Stark widziała ten sam kolor, u sąsiada Parkera. Parker zaobserwował czerwień u przełożonej a na końcu ‘Doktor Perez’ Widziała krwisty kolor na urządzeniu Konrada. Wynikało by z tego, że jedynie quarianka i kierowca nie znajdowali się pod wpływem sygnału. Jednak ani Carmen, ani Konrad nie odczuwali niczego nadzwyczajnego, żadnych głosów, krzyków, przywidzeń czy ataków paniki. Kompletny spokój i wyciszenie. Teraz tylko każdy z roznącym, z trudem tłumionym niepokojem wlepiał wzrok w swój czytnik.
Na słowa Carmen Parker, uniósł jedynie na chwilę wzrok z nad omni-klucza i jeszcze raz zerknął za wizjer pojazdu. Widziała jak przez ułamek sekundy zwęziły się jego źrenice, ale jego odpowiedź była zupełnie poczytalna.
- Przez chwilę mógłbym przysiąc, że coś tam było. Zapewne jakaś zniekształcona skała czy coś. – Dodał szeptem, pukając kilkukrotnie w czytnik, jakby mając nadzieję, ze to zmieni efekt testu. Potem siedział już w ciszy, licząc na to, że w napiętej atmosferze nie będzie pierwszym czynnikiem umożliwiającym wybuch paniki.
Stark, po kilku głębszych oddechach doszła do siebie. Dziwne uczucie zamknięcia zniknęło podobnie jak niezbyt przyjemne obrazy za maskami towarzyszy. Teraz mogła skupić się na swoim omni-kluczu a także towarzyszy. Zarówno ona, jak i jej kolega po prawej odbierali czerwone czytniki. Teraz mogła być pewna, że był to efekt sygnału a nie początki szaleństwa. Tylko dlaczego nikt inny nie wydawał się odczuwać paniki czy rozglądać nerwowo dookoła?
Ahri szturchnęła lekko Stark, sprawdzając czy ta na pewno czuje się dobrze. W odpowiedzi usłyszała krótką, nieco nerwową, ale logiczną odpowiedź. Tak, wiele istot odczuwało strach przed zamknięciem. Ona, jak quarianka, żyłą z tym na co dzień i traktowała jak coś zupełnie zwyczajnego. Zaskoczyć ją mógł fakt, że chyba jedynie ona i Jenkins spojrzeli na czytniki bez niepokoju. Zielona dioda wesoło migała, oznaczając brak zagrożenia.
Konrad po sprawdzeniu wszystkich elementów pancerza czy zasięg komunikacji doszedł do wniosku, że na razie wszystko było w normie. Sygnał z SSV Bangkok zanikał co jakiś czas ale było to normalnie przy podobnych warunkach pogodowych. Kiedy zerknął na swój omni-klucz w celu sprawdzenia diod, okazało się, że jego pali się na czerwono. Powiódł spojrzeniem po towarzystwie, ale ani nie poczuł ani nie zauważył, ani nawet nie usłyszał niczego nadzwyczajnego. Co ciekawe, większość załogi poza Ahri i Jenkinsem odbierała niepokojący sygnał. Teraz padało pytanie, dlaczego nic się nie działo. Kiedy kątem oka obejrzał się na kierowcę i wizje za oknem, zauważył, że ktoś jeszcze siedzi na fotelu z przodu. Drugie miejsce z przodu zajęte było przez niewysoką, szczupłą kobietę o ognistych włosach. Vanessa. Opierała łokcie o kokpit i wpatrywała się w horyzont przed nimi. Wyraźnie po chwili wyczuła jego spojrzenie, bo obróciła się powoli i z uroczym uśmiechem zagaiła.
- No co jest tygrysie? Jak myślisz, co nas czeka w środku? – I zapewne wszystko byłoby w porządku, gdyby nie dwa drobne szczegóły. Po pierwsze, Widma nie powinno tu być a po drugie, w boku jej czaszki znajdowała się wielka, krwawiąca dziura, na oko po wystrzale.

Wyświetl wiadomość pozafabularną
Ahri’Zhao vas Orionis
Awatar użytkownika
Mistrz Gry
Posty: 372
Rejestracja: 2 cze 2012, o 10:28
Wiek: 24
Klasa: Inżynier
Rasa: Quarianka
Zawód: Medyk
Status: Członek załogi statku ludzkiego Widma. Wędrówkę ukończyła zdalnie (dzięki pomocy Rady), nie powróciła jeszcze na Flotyllę.
Kredyty: 10.535
Lokalizacja: Miasto Łódź
Medals:

Re: [Sheol->Ferr]

21 lip 2012, o 12:47

Czerwony. To kolor, który niemal całkowicie zdominował omni-klucze załogi łazika. Ku ogólnej ich konsternacji. Na siedem osób jedynie quarianka i kierowca nie byli atakowani przez sygnał. Jednocześnie tylko pani komandor i asystent doktor Perez okazali po sobie, że coś ich zaniepokoiło. Ahri pochyliła się lekko, by lepiej wszystkich widzieć.
- Czy wszyscy czują się, em... znośnie? Mdłości? Zawroty głowy? Jakieś dziwne myśli? Omamy? Mieliśmy do czynienia tylko z nagraniem odwołującym się do wspomnień, co nie znaczy, że wachlarz możliwości tej technologii się na tym kończy.
To, że klucze tylu osób zgłaszało wpływ sygnału, przy jednoczesnym spokoju właściciela zaniepokoiło ją bardziej, niż odsłuch wiadomości z Logasiri. Kto wie jaki efekt starał się wywrzeć ukryty na tej planecie nadajnik na ich umysły? Mógł podsuwać im myśli samobójcze lub takie, które kończyłyby życie innych. Z największą uwagą obserwowała Maulsona, który - jeśli Konrad nie połknął tabletki którą mu dała - jako jedyny znajdował się pod wpływem jej leku. Mężczyzna był bardzo spokojny. Sygnał mógł atakować go w sposób, którego jak dotąd nie znali lub mieć jakieś omamy, które teraz nie wywołałyby jego emocjonalnej reakcji.
- Keelah, jeśli coś mu się przeze mnie stanie... - szepnęła do siebie pod nosem.
ObrazekObrazek GG: 21021010 Have killed many, Shepard. Many methods. Gunfire, knives, drugs, tech attacks, once with farming equipment. But not with medicine.
~ Mordin Solus
Bonusy:
  • - 30% koszt mocy
  • + 10% obrażenia broni
  • + 10% tarcze
  • + 10% pojemność pochłaniaczy
Ku uniknięciu wszelkich nieporozumień:Zwracając się do mnie jako do postaci, używaj rodzaju żeńskiego.
Zwracając się do mnie jako do użytkownika, używaj rodzaju męskiego.
Konrad Strauss
Awatar użytkownika
Posty: 861
Rejestracja: 2 cze 2012, o 09:03
Wiek: 29
Klasa: Inżynier
Rasa: Człowiek
Zawód: Specjalista N2
Lokalizacja: Treches
Status: Starszy sierżant. Doświadczenie z obcą technologią(trzy razy). Po załamaniu nerwowym, jest na przymusowym urlopie.
Kredyty: 38.570
Medals:

Re: [Sheol->Ferr]

21 lip 2012, o 16:48

Normalnie powinno być wszystko w porządku po pierwszej, rutynowej kontroli. Jednak tak nie było i to martwiło hakera. Wszyscy, prócz quarianki i kierowcy mieli czerwone światła. Czerwone cholera, nawet On! To było po pierwszym spojrzeniu na wszystkich z tyłu, w ładowni.
Drugie spojrzenie było gorsze od pierwszego, bo teraz widział jak siedziała w kabinie kierowcy Vanessa, znajdująca się o lata świetlne stąd.
- O kurwa - wymsknęło mu się i żeby nie wyszło, że ma zwidy, spojrzał raz jeszcze na ludzi za nim - to trochę komplikuje - przełknął ślinę - sprawę.
Boże, Nessa.
Pomyślał, patrząc na jej obraz i powstrzymując łzy, jakie mu napływały do oczu.
Jej tu nie ma, jej tu nie ma i nie leci jej krew... z głowy.
Tak bardzo chciał, żeby tu była z nim i cholera to się stało. Czy to dlatego, że nie było jej obok, czy dlatego, że jakieś emocje na niego wpływały? Wcześniej czuł się normalnie, lekko nieswojo z powodu nowej sytuacji, ale to? Dlaczego jej głowa krwawiła? To mogło się jej przydarzyć? To jej się przed chwilą stało?
- Nie zmieniaj trasy - powiedział i pociągnął nosem. Uświadomił sobie, co przed chwilą zrobił i raz jeszcze to uczynił - Chyba mam katar.
ObrazekObrazek Theme Ubiór cywilny

Wszystko co słyszymy jest opinią, a nie faktem.Wszystko co widzimy jest perspektywą, a nie prawdą. - Marek Aureliusz
Stark
Awatar użytkownika
Posty: 292
Rejestracja: 12 lip 2012, o 11:23
Miano: Jessica Andromeda Stark
Wiek: 33
Klasa: Szpieg
Rasa: Człowiek
Zawód: Komandor Sztabowy, N5
Kredyty: 80.000
Medals:

Re: [Sheol->Ferr]

22 lip 2012, o 11:57

Ups. Pierwsze badanie nie było pomyślne. Spodziewała się, że ona będzie miała sygnał czerwony na omnikluczu, w końcu miała omamy i wyostrzone odczucia klaustrofobiczne, czego być nie powinno, po tak krótkim pobycie w pojeździe. Nie pokój wzrósł bo tylko klucz quarianki i kierowcy dawały znak zielony. Komandor spojrzała po wszystkich. Jej minęło, a paradoksalnie nawet czerwone światełko tylko w tym pomogło bo utwierdziło ją w przekonaniu, że to tylko bujda wywołana wrogim sygnałem. Kobieta podniosła wizjer w swoim hełmie i westchnęła. Przeniosła wzrok na ich lekarza. - Przez chwilę miałam omamy wzrokowe dotyczące reszty załogi. Do tego spotęgowane uczucie klaustrofobii. Nie lubię długich podróży w małych pomieszczeniach, ale bez przesady. Wystarczyło tylko kilka racjonalnych myśli, które pozwoliły to rozwiać. Spokój. - Odpowiedziała quariance. Każda informacja może przydać się jej w analizie. Skinęła głową i uśmiechnęła się do lekarki, po czym spojrzała w stronę szoferki, gdzie kurwę rzucił ich dowódca. - Strauss. Weź kilka głębokich wdechów i jeśli coś się dzieje, zaprzecz temu racjonalnymi i pewnymi faktami, które znasz, które negują to co możesz widzieć. Mi to pomogło. Skup się. - Powiedziała do młodszego mężczyzny. Jej pomogło, jeśli facet zachowa zimną krew jemu też to pomoże. Jej ton był twardy i rzeczowy jak to u wojskowego, ale jak to przez lata dowodzenia własną załogą i ekipami na wyprawach, dźwięczała w nim też troska o towarzysza. Wyruszyli razem, musieli trzymać się razem, by móc razem bezpiecznie wrócić.
ObrazekObrazek

Moje avki: ~1~, ~2~, ~3~
Carmen Ortega
Awatar użytkownika
Grafik
Posty: 1179
Rejestracja: 10 maja 2012, o 17:32
Wiek: 32
Klasa: Szturmowiec
Rasa: Człowiek
Zawód: Oficer Cerberusa
Lokalizacja: Aite
Status: Agentka Cerberusa działająca pod przykrywką fałszywej tożsamości, pirat.
Kredyty: 9.300
Medals:

Re: [Sheol->Ferr]

22 lip 2012, o 14:58

No i ukazała się na omni-kluczu czerwona dioda. Zaraz. Czerwona? Niby dlaczego czerwona, skoro raczej na pewno czuła się dobrze? A przynajmniej nie miała żadnych zwidów, a tu przecież o to chodziło, prawda? Chyba, że... To w ogóle możliwe, by ten sygnał wpływał na coś więcej, poza zmysłem wzroku i słuchu? Mimo wszystko, postanowiła zgłosić nieprawidłowość.
- Kontrolki prawie wszędzie są czerwone, a ja nie zauważyłam po nikim poza komandor Stark i moim asystentem, by jakoś w obecnej chwili reagowali na ten przesył. Jest pan pewien, że program działa poprawnie? - Wychyliła się nieco do przodu, by jej głos było dobrze słychać na siedzeniach przed nimi. Spojrzała jeszcze raz na lewą rękę, na której znajdowało się holograficzne narzędzie, po czym odwróciła się w kierunku Parkera, by sprawdzić, czy wszystko z nim ok.
Cała ta sytuacja wydawała się co najmniej dziwna, ale przecież nie mogli z góry zakładać istnienia jedynie dwóch ewentualności bodźcowych. Sygnał był niezbadany i być może dużo bardziej niebezpieczny, niż na początku każdy z nich zakładał. Przez nagły atak niekoniecznie optymistycznych refleksji, Carmen poczęła zastanawiać się, czy analizowanie tego zjawiska na pewno było prawidłowym posunięciem. Nie każdy człowiek jest taki sam, ale te co mniej wytrzymałe jednostki są zdolne do najgorszych rzeczy, byleby tylko ukrócić napływ natężających się czarnych myśli. Inna teza, wysnuta przez nią zupełnie na poczekaniu była też taka, że skoro wywoływał on w istotach organicznych jedynie negatywne odczucia, mogło to być coś w rodzaju jakiejś specyficznej broni biologicznej... Co, jeśli mogło to też w jakiś pokrętny sposób manipulować umysłami? Przemyślenia przerwało pytanie quarianki.
- Nie wydaje mi się, by cokolwiek mi się działo w tym momencie. Zero dolegliwości.
Mundur Ubiór cywilny Theme Carcharias Wraith GG: 5800060
ObrazekObrazek
+70% do obrażeń od mocy +15% do obrażeń od broni +15% do celności
Obrazek
Mistrz Gry
Awatar użytkownika
Posty: 12234
Rejestracja: 1 cze 2012, o 21:04
Medals:

Re: [Sheol->Ferr]

22 lip 2012, o 16:14

Cokolwiek zrobił teraz Konrad, czy panikował, czy się uspokoił, zobaczył jeszcze jak Vanessa wyciąga dłoń w jego stronę, nagle markotnieje, po czym zamigotała i znikła. Czy mogło jej się coś teraz wydarzyć. Oczywiście, że tak. Miała talent do pakowania się w tarapaty, jak mało kto a kiedy ostatnio się z nią kontaktował planowała wycieczkę na ojczystą planetę krogan. Pojazd nadal poruszał się do przodu, i nagle wszyscy zarejestrowali, że sygnał z czerwonego zmienił się na zielone. U wszystkich, zupełnie tak, jakby wyjechali z strefy działania sygnału, gdziekolwiek się ona znajdowała. Jenkins pogwizdywał z przodu jakąś skoczną melodię, nagle gwałtownie omijając jakąś przeszkodę, tak, że o mały włos nie pospadali z miejsc siedzących.
- Ups, wybaczcie! Niespodziewana dziura w ziemi. – Mruknął, tonem, który zwiastował, że dusił w sobie chichot. Najwyraźniej ich naukowe gatki i wzrastający niepokój, jakoś go nie dotykały.
Maulson siedzący obok Ahri, odwrócił się w jej stronę i wzruszył ramionami. Tak, to stanowczo było typowe zachowanie dla kogoś kto łyknął podobny zestaw. Kompletne zobojętnienie. Niemalże machinalnie dodał.
- Jest w porządku. Ja nic nie widziałem ani nie słyszałem. – Dodał, aby upewnić Doktor w przekonaniu, że krzywdy mu nie zrobiła. Wyraźnie wciąż rozumiał, że jej spojrzenie mogło oznaczać troskę. Lub naukową ciekawość.
Rozmyślania Carmen mogły iść w właściwym kierunku lub być kompletną pomyłką. Dopóki nie znajdą centrum nadawania sygnału, jedyne, co będą mogli robić to gdybać i mieć nadzieję, że któreś z rozwiązań jest właściwe. Kiedy tylko czerwone diody zapaliły się na nowo na zielono, atmosfera od razu zdawała się rozluźnić, chociaż minimalnie. Parker wyprostował się, masując palcami wskazującymi skroń i pochylając się lekko do przodu. Jego stężała wcześniej twarz zdawała się rozluźnić.
- Ja widziałem tylko jakąś osobę za wizjerem. Nie potrafię sprecyzować, co to była za rasa czy płeć. Efekt już minął. Podejrzewam, że sygnał w jakiś sposób oddziałuje na wspomnienia powiązane z silnymi emocjami jak strach. Nie wiem tylko z jakim nasileniem. – Wytoczył swoją tezę, obserwując twarze zebranych.
Nawet nie zauważyli, kiedy na dyskusjach i rozmowach szybko zleciał czas. Ponad godzina a oni nie doszli do niczego wartościowego. Nagle łazik się zatrzymał a Jenkins zagwizdał z podziwem.
- Errr, szefie, myślę, że jesteśmy na miejscu. Mówili, że ta planeta jest zbadana. Jakim kurwa cudem asari przeoczyły taki drobiazg? – Kiedy wszyscy wyjrzeli przez wizjer, zauważyli przed sobą wielką ścianę lodu, a w niej znajdowała się wykuta z kamienia brama, która o dziwo nie pokrywała się lodem. I faktycznie, wejście było tak wielkie, że w czasie rutynowego skanu powinno się pojawić. Chyba, że cokolwiek lub ktokolwiek nadawał sygnał, nie chciał aby wcześniej ktoś badał to miejsce. – Wejście jest wysokie, ale za wąskie abyśmy wjechali tam łazikiem. Dalej chyba trzeba poginać z buta. – Zasugerował cygan. Diody nadal pozostawały zielone.

Wyświetl wiadomość pozafabularną
Stark
Awatar użytkownika
Posty: 292
Rejestracja: 12 lip 2012, o 11:23
Miano: Jessica Andromeda Stark
Wiek: 33
Klasa: Szpieg
Rasa: Człowiek
Zawód: Komandor Sztabowy, N5
Kredyty: 80.000
Medals:

Re: [Sheol->Ferr]

22 lip 2012, o 16:28

O tak, gdy diodki zmieniły się na zielone, ulżyło, na pewno Andy. Nie była naukowcem, lekarzem, ani żadnym specjalistą, była wojskowym i nawet nie próbowała się zastanawiać nad naturą sygnału. Ona była nastawiona na jego zwalczenie, na zniwelowanie jego skutków, nie na jego badaniu, od tego byli tutaj spece.
Drobiazg? Ironia była jawna w tonie głosu faceta, kiedy Stark wyjrzała z innymi przez wizjery aż zagwizdała. - Faktycznie drobiazg. - Dodała i podeszła do wyjścia, by poleceniem na konsoli je otworzyć. - Zrobi się zimno. - Rzuciła przed zaakceptowaniem komendy, sama zamknęła wizjer i sprawdziła szczelność pancerza, odczekała, aż reszta się przygotuje i wtedy otworzyła właz. Wysiadła pierwsza na lodowate powietrze i odchodząc dwa kroki na bok, by reszta mogła wyjść, wykonała kilka machnięć rękoma, dwa przysiady i skłon, by obudzić mięśnie po przejażdżce i przypomnieć kościom, że mają robotę. Następnie ściągnęła w pleców swoją snajperę. Rozłożyła ją i sprawdziła, a potem korzystając zapewne z chwil kiedy drużyna przygotowywała się do wymarszu, obejrzała bramę i ścianę lodu przed nimi. - Kto wie czy nie przeoczono tej bramy właśnie przez ten lód, w który jest wpasowana. - Rzuciła na otwartym kanale ekipy. Jeśli nie to, to fakt, ktoś bardzo nie chciał by to miejsce zostało znalezione.
- Gotowa. - Zakomunikowała, gdy upewniła się, że ma zielone światełko na sygnalizatorze i kiedy faktycznie sama była już gotowa do wymarszu. Standardowa, krótka informacja. Proste.
ObrazekObrazek

Moje avki: ~1~, ~2~, ~3~
Konrad Strauss
Awatar użytkownika
Posty: 861
Rejestracja: 2 cze 2012, o 09:03
Wiek: 29
Klasa: Inżynier
Rasa: Człowiek
Zawód: Specjalista N2
Lokalizacja: Treches
Status: Starszy sierżant. Doświadczenie z obcą technologią(trzy razy). Po załamaniu nerwowym, jest na przymusowym urlopie.
Kredyty: 38.570
Medals:

Re: [Sheol->Ferr]

22 lip 2012, o 20:10

To był odruch i niewiele mógł na to poradzić, bo kiedy widmowa Vanessa wyciągnęła do niego rękę, on zrobił to samo. Wtedy właśnie, gdy miał ją chwycić za dłoń, to się rozwiała. Chyba właśnie wtedy tabletka od quarianki zaczęła mu ciążyć najbardziej w kieszeni. Mógłby ją łyknąć i byłoby po sprawie, ale na jakiś czas zatraciłby część siebie. Poza tym dowodził, więc chyba nie powinien czegoś takiego robić. Miał od groma dylematów.
- Nic mi nie jest - rzucił w tył do Stark - Machnięcie ręką też działa.
Te kłamstwa przychodziły mu łatwo, bo chyba opanował całkiem niezłą technikę kłamania w żywe oczy. Mogła mu uwierzyć lub nie, ale on potrafił wciskać kit bez mrugnięcia okiem.
Wszystkim z tyłu pozwolił gadać ze sobą, a on sam skrzyżował ręce, wyłączył komunikator i pozwolił sobie na sen. Wtedy to właśnie pojazd ostro skręcił w bok i Konrad przywalił hełmem o szybę.
- Niech cie szlag! - warknął zły na Jenkinsa - Ostrożniej odrobinę.
Cieszył się z tego, że hełmy dawały ochronę przed uderzeniami, ale głowa i tak go bolała. Ściągnął go więc i masując ręką bok głowy, posłał kierowcy nieprzychylne spojrzenie.
Może i był trochę marudny, ale przecież widział kobietę, co to... co to miała dziurę w głowie.
- Boże Neska - mruknął cicho z pochmurną miną i zaraz założył na głowę hełm. Miał teraz ciszę i mógł się zdrzemnąć.
Ledwo przymknął znów oczy, a Niedźwiedziem znów zarwało i zatrzymał się w miejscu. Haker rozejrzał się dookoła i zaraz wstał z siedzenia, by przybliżyć twarz do przedniej szyby, o którą oparł się ręką.
Spojrzał na Jenkinsa i zobaczył, że się rusza i patrzy na technika, to ten zaraz włączył komunikator. Usłyszał jedynie o tym, jak Asari zrypały sprawę skanu.
- Odpowiedziałbym ci facet, ale z tyłu jest połowa osób, które po akcji by mi zepsuły życie. - podszedł do niego i się odezwał na prywatnym - Zostań za kółkiem i trzymaj silnik na chodzie. Komunikaty co dziesięć minut, lub szybciej jeżeli zła pogoda będzie szła w tą stronę, albo jak się wydarzy coś nieplanowanego. A mój prywatny rozkaz, to nie wychodź na zewnątrz. Zapalić nie zapalisz, a odlać się nie odlejesz.
Wyszedł wtedy z kabiny i spojrzał kogo tutaj mieli w pojeździe.
- Doktor Latina. Perez! - odezwał się i prawie natychmiast szybko poprawił - Potrzebuje pani swojego asystenta? Nie chcę zostawiać kierowcy samego, ale jednocześnie wolę mieć o jeden karabin więcej przy sobie.
Chyba jeszcze lekko był zaspany, bo tak się odezwał do niej. Miał nadzieję, że nie odmówi bo wtedy musiałby tutaj zostawić Maulsona.
Kiedy więc miałoby przyjść do wysiadki, to wyszedł zaraz za Stark i obserwował jej gimnastykę. Wiedział, że była jej konieczna, ale samcze myśli dawały już o sobie znać. Kiedy był ostatnio z jakąś kobietą w łóżku? Ile to było? Dzień? Dwa? Oby nie więcej, bo mógłby zacząć robić się nieznośny. Już sobie zaczął wyobrażać, jak... Wróć! Nie wywołujmy wilka z lasu.
- To co, rutynowa kontrola światełek i łączności? - zasugerował i zaraz zdał sobie sprawę, co powiedział. Przecież teraz dowodził. - Weźcie sprawdźcie wszystko, żeby lipy nie było.
W między czasie przeszedł się kawałek do przodu, tak by spojrzeć na szybę Burego Niedźwiedzia.
- Bury Misiu, słychać wszystko dobrze? Jak coś, to nie świruj, bo trzy do czterech godzin będziemy wracać bez ciebie. - miał nadzieję, że jednak z kierowcą będzie wciąż łączność, ale jeżeli nie, to kiepska sprawa.
- To chyba oczywiste, ale jednak muszę to powiedzieć. Nie rozdzielamy się.
ObrazekObrazek Theme Ubiór cywilny

Wszystko co słyszymy jest opinią, a nie faktem.Wszystko co widzimy jest perspektywą, a nie prawdą. - Marek Aureliusz
Carmen Ortega
Awatar użytkownika
Grafik
Posty: 1179
Rejestracja: 10 maja 2012, o 17:32
Wiek: 32
Klasa: Szturmowiec
Rasa: Człowiek
Zawód: Oficer Cerberusa
Lokalizacja: Aite
Status: Agentka Cerberusa działająca pod przykrywką fałszywej tożsamości, pirat.
Kredyty: 9.300
Medals:

Re: [Sheol->Ferr]

23 lip 2012, o 11:11

Carmen miała coraz gorsze przeczucia. Brama owszem, była imponująca i na pewno warta zbadania, ale w tej chwili wolałaby być chyba po stokroć bardziej gethem niż jakąkolwiek istotą organiczną. Dziwne wrażenie, że apogeum tego, co to miejsce może zaoferować dopiero nadejdzie, nie mogło opuścić jej głowy, a to nie było dobrą motywacją. Może jednak powinna wcześniej wziąć te tabletki?
- Jeżeli sygnał dobiega gdzieś stąd, a wcześniej tego miejsca nie znaleziono... - zamilkła na chwilę, odruchowo patrząc po towarzyszach czy aby myślą o tym samym, co ona - to ktoś lub coś bardzo chce, żebyśmy teraz na to zareagowali. Nie wcześniej, nie później, ani nikt inny - dodałaby "nie podoba mi się to", ale nie chciała rzucać oczywistościami, tym bardziej, że sama jej mina wskazywała właśnie na to. Mimo wszystko miewała wątpliwości, aczkolwiek cofać się nie zamierzała.
Przykucnęła szybko i zeskoczyła z wysokiego łazika. Zmrożony śnieg pod stopami nieprzyjemnie zaskrzypiał w kontakcie z jej nogami. Jeszcze raz skierowanie wzroku na bramę. Jak to się mogło tu uchować i zostać przeoczone? Usłyszała wtem pytanie Konrada.
- Panie Strauss, bardzo mi miło, że tak interesuje się pan moimi korzeniami - spauzowała nagle i rzuciła mężczyźnie zaczepne spojrzenie przez wizjer hełmu. Nie można było dojrzeć całej twarzy, ale po kącikach oczu widać było, że się uśmiechnęła - co pan na to, panie Parker? - odwróciła się do swojego asystenta będącego jeszcze w łaziku - przesłałabym wszelkie skany na pański omni-klucz - gdyby się zgodził, rzuciłaby do dowódcy "jak pan słyszał" i wyszłaby nieco na przód, zafascynowana znaleziskiem. Fakt faktem, mimo, że niebezpieczne i trwożące, także fascynowało. Zastanawiało też.

Wyświetl wiadomość pozafabularną
Mundur Ubiór cywilny Theme Carcharias Wraith GG: 5800060
ObrazekObrazek
+70% do obrażeń od mocy +15% do obrażeń od broni +15% do celności
Obrazek
Ahri’Zhao vas Orionis
Awatar użytkownika
Mistrz Gry
Posty: 372
Rejestracja: 2 cze 2012, o 10:28
Wiek: 24
Klasa: Inżynier
Rasa: Quarianka
Zawód: Medyk
Status: Członek załogi statku ludzkiego Widma. Wędrówkę ukończyła zdalnie (dzięki pomocy Rady), nie powróciła jeszcze na Flotyllę.
Kredyty: 10.535
Lokalizacja: Miasto Łódź
Medals:

Re: [Sheol->Ferr]

23 lip 2012, o 15:43

Wątpliwości. Głównie one przewijały się przez dyskusję, jaką prowadzili w drodze do celu. Od samego początku mieli jedynie mgliste pojęcie o tym, co mogło na nich czekać, lecz teraz zaczęło do nich docierać, że czego się po tej wyprawie nie spodziewali - prawdopodobnie będzie jeszcze gorzej.
Ahri wystraszyła się nie na żarty bez pomocy sygnału, gdy gwałtowny wstrząs wziął we władanie łazik i jego pasażerów. Nikt nie wiedział chyba tak dobrze jak quarianie jakie niebezpieczeństwa może nieść że sobą uszkodzenie pojazdu. Nawet jedna pękniętą rurka mogła w najmniej odpowiednim momencie sprawić duże kłopoty. Jechali jednak dalej, kierowca nie stracił humoru i medyczka się uspokoiła.
Niestety, nikt nie zgłosił niczego prócz omamów lub uzasadnionego sytuacją zdenerwowania. Dalej nie wiedzieli co nieznana technologia próbowała zrobić tym, którzy nie widzieli niczego podejrzanego.
Gdy się zatrzymali, doktor Zhao była już przekonana, że to jednak następstwo niedawnej turbulencji. Na całe szczęście okazało się, że dotarli po prostu do celu. Ahri nie śpieszyła się do opuszczenia łazika. Każda metalowa konstrukcja była dla niej miejscem przytulnym. I choć były planety, za które oddałaby Flotyllę - z Rannoch na czele - to Ferr do nich nie należała. Gdy już jej stopy odcisnęły ślad na jej powierzchni, przyciągnęła się lekko. Potem jej uwagę przykuła brama w ścianie lodu. I już długo jej nie uwolniła. Quarianka nie uczestniczyła w rozmowie. Przyglądała się kamiennej konstrukcji, tak wyraźnie odcinającej się od otaczającej jej zlodowaciałej wody. Robiła na niej wrażenie. Wrażenie, którego Ahri nieco się bała.
ObrazekObrazek GG: 21021010 Have killed many, Shepard. Many methods. Gunfire, knives, drugs, tech attacks, once with farming equipment. But not with medicine.
~ Mordin Solus
Bonusy:
  • - 30% koszt mocy
  • + 10% obrażenia broni
  • + 10% tarcze
  • + 10% pojemność pochłaniaczy
Ku uniknięciu wszelkich nieporozumień:Zwracając się do mnie jako do postaci, używaj rodzaju żeńskiego.
Zwracając się do mnie jako do użytkownika, używaj rodzaju męskiego.
Mistrz Gry
Awatar użytkownika
Posty: 12234
Rejestracja: 1 cze 2012, o 21:04
Medals:

Re: [Sheol->Ferr]

23 lip 2012, o 16:48

Wyświetl wiadomość pozafabularną


W czasie gdy Konrad wydawał rozkazy, w swój charakterystyczny sposób, ale jednak rozkazy, Ahri odmaszerowała w stronę skały stanowiącej wejście. Kiedy dotknęła powierzchni kamienia, tak wydawała się ciepła. Nie gorąco, a jednak promieniowała od niej aura przyjemnego ciepła, co w sumie wyjaśniałoby czemu ona sama nie pokryła się lodem. Poza tym powierzchnia kamienia była idealnie gładka, wypolerowana, więc z pewnością była to pozostałość po rasie myślącej a nie jakiś naturalny fenomen. Zaaferowana tutejszą strukturą nie zauważyła jak dioda na jej omni-kluczu przez kilka sekund migała raz na zielono, raz na czerwono, by po czasie zatrzymać się na kolorze czerwonym. Wtedy właśnie usłyszała jakiś dźwięk z środka. Im dłużej się w niego wsłuchiwała, tym bardziej wydawał jej się przyjemnym i kojącym śpiewem. Mimowolnie czuła przemożną chęć wejścia do środka i sprawdzenia, skąd też dochodził ten nieziemski dźwięk. W jakiś sposób uderzał w najwrażliwsze emocje. Sprawiał, że czuła się niczym w domu, nie takim chłodnym jak na Flotylli, ciepłym domu, gdzie owinięta w koc, zajadała się turiańskimi frykasami i czuła zwyczajnie bezpieczna.
Przez chwilę nawet zapomniała, że była tu z kimś jeszcze.

Stark odbywała swoją zwyczajną rozgrzewkę, musiała w końcu rozprostować kości i mieć pewność, że w czasie wędrówki w głąb skały nie złapie jej żaden skurcz czy inna nieprzyjemna dolegliwość opóźniająca marsz. Mieli w końcu wejść do środka, odszukać źródło sygnału i właśnie. Co dalej? Zniszczyć je? To była misja ratunkowa czy badawcza? Widmo coś o tym wspominała ale po pierwszych zwidach i ogólnym zamieszaniu trudno było do końca pamiętać jaki był cel wyprawy. Ale w końcu ta decyzja ostatecznie zostanie w rękach Straussa. To on tu dowodził. W pewnym momencie poczuła na sobie wzrok Straussa. Przyglądał jej się, ale nie to było najbardziej niepokojące w całej tej sytuacji. Dokładnie w momencie gdy wypowiedziała słowa „Gotowa”, za blondynem jak spod ziemi wyrosła ciemna postać. Przez wiatr i latające w powietrzu płatki lodu, trudno było jej rozpoznać dokładnie czym była tajemnicza zjawa ale pewne było, że wyciągała chude dłonie w stronę szyi nic nie spodziewającego się inżyniera. Przez ten obraz jakoś umknęły jej jego słowa i nie spojrzała na omni-klucz, który o dziwo palił się na zielono.

Carmen po krótkiej rozmowie z Parkerem, w końcu ustaliła, że jej towarzysz i wsparcie zostaje przy kierowcy. Nie musiała nic mówić, aby mężczyzna kiwnął głową. Na takie sytuacje mieli protokoły. Jeżeli ktokolwiek domyśli się jej przykrywki, zapewne pozbędzie się Jenkinsa i zrobi wszystko aby wyciągnąć Carmen cała, lub ewentualnie nie pozwoli by ktokolwiek z informacjami wydostał się z Ferr. Parker przeczesał włosy palcami i salutując im jeszcze zniknął w łaziku. Po krótkiej, nieco figlarnej wymianie zdań z dowódcą, skierowała swoje kroki na przód, stojąc teraz na prawo i jakieś dwa metry od quarianki, która z zafascynowaniem obserwowała strukturę bramy. Ona sama już z tego miejsca wyczuła, że bliżej bramy zrobiło się jakoś cieplej. I także jej umknął fakt, migotania diod na omni-kluczu, ponieważ jej wzrok skupiał się na wejściu. Kiedy tak wpatrywała się w powierzchnię kamienia, przesunęła na chwilę wzrok na prawo. I przez ułamek sekundy, nim mrugnęła widziała tysiące dłonie i zniekształcone twarze, napierające na przestrzeń lodu z drugiej strony, zupełnie jakby to była cienka szyba. Kiedy jednak zamknęła oczy i chciała przyjrzeć się temu bliżej, wszystko zniknęło, ale poczuła się dziwnie słabo i miękka na nogach.

- Wszystko działa jak najlepiej, szefie. Słyszę Cię doskonale. Będę meldował nawet jak Parker pierdnie. – Odpowiedział mu beztroski głos Jenkinsa po drugiej stronie. Chyba dla pewności zatrąbił jeszcze, co rozbrzmiało wyraźnie w uszach Straussa, podobnie jak z trudem pohamowany chichot. – Zanudzę się tutaj z doktorkiem, chyba zacznę układać pasjansa czy coś. Nie siedźcie tam za długo i uważajcie na siebie i innych, szefie. – Potem jego głos zamilkł a Konrad mógł zająć się resztą towarzystwa. Problem był jednak taki, że nim zdążył zakończyć rozkazy, quarianka już znajdowała się przy wejściu do bramy. Zapewne nie słyszała nic z tego, co mówił. Katem oka obserwował jak maca ścianę i niemalże mógł domyślić się wyrazu fascynacji za szybką. Chwilę po zakończeniu przemowy dołączyła do niej Doktor Latino-Perez. Jedyną osobą, która stała bliżej niego był Bury Misiek (o ile tak nazwać można było pojazd Grizzli), Maulson i Stark. Maulson, zerknął na swój omni-klucz, po czym odpowiedział oschle.
- U mnie zielone. Jestem gotowy do drogi. Bez odbioru. – Kiedy haker przeniósł spojrzenie z mulata na komandor, zauważył, że ta patrzy się na niego jakby zobaczyła ducha. Jednak z tej odległości doskonale widział, że jej dioda świeci się na zielono, podobnie jak jego samego.

Wyświetl wiadomość pozafabularną
Stark
Awatar użytkownika
Posty: 292
Rejestracja: 12 lip 2012, o 11:23
Miano: Jessica Andromeda Stark
Wiek: 33
Klasa: Szpieg
Rasa: Człowiek
Zawód: Komandor Sztabowy, N5
Kredyty: 80.000
Medals:

Re: [Sheol->Ferr]

23 lip 2012, o 17:46

Brama robiła wrażenie, ale jakoś specjalnie nie ciągnęła Andy. Kobieta przygotowała siebie i broń do marszu i faktycznie była gotowa, mogła iść, mogła walczyć, cokolwiek. Każdy zajął się sobą po wysypaniu się z pojazdu, to dobrze, pomijając fakt, że połowa z ekipy się rozchodziła. Pomińmy jednak to, bo to jakoś nie interesowała teraz pani komandor. Po zakomenderowaniu dowódcy swojej gotowości, za nim samym wyrósł znikąd cień. Jakaś ciemna postać, prawdopodobnie nie mająca dobrych zamiarów biorąc pod uwagę to, ze wyciągała swoje szpony w stronę szyi szeregowego. Jej reakcja była jasna w tej sytuacji. Opanowana i szybka. Uniosła, gotowy do strzału karabin. Kolbę przyłożyła do ramienia a okiem spojrzała przez lunetę broni. Była snajperem, ręka jej nie zadrżała. Wróg, postać zagrażająca członkowi ekipy, dowódcy do tego. W jednej chwili kobieta wycelowała w postać i nacisnęła na spust. Bliskość Straussa i tej sylwetki nie była wygodna, snajperka była lepsza do dalekich strzałów, ale z bliskiej odległości była tak samo niebezpieczna. Andy też nie pierwszy raz z niej strzelała i nie pierwszy raz z takiej odległości. W co celowała? Strzelała bez rozkazu, więc nie strzelała by zabić, a zapobiec atakowi. Jeśli czarna postać była na tyle wysoka, strzał mierzony był w bark lub ramię. Siła pocisku z karabinu snajperskiego, jeśli trafi, bezsprzecznie powinien powalić napastnika. jeśli ten cel będzie zasłonięty przez Straussa, wystrzeli napastnikowi w łeb, trudno się mówi, Strauss jest ważniejszy w tej sytuacji. Nie ostrzegła przed strzałem, wiedziała z doświadczenia, że reakcje na okrzyk "UWAGA" albo "PADNIJ" różne mają skutki, a po jej zawołaniu, Strauss równie dobrze mógł rozpłaszczyć się na ziemi tak jak nakazywało mu odbyte szkolenie, ale równie dobrze mógł przypadkowo wejść na linie jej strzału i samemu zarobić kulę między oczy.
Po strzale zaś nie musiała już krzyczeć UWAGA ani nic, sam wystrzał z karabinu snajperskiego był wystarczającym ostrzeżeniem. -Kurwa mać. - Wymsknęło jej się kiedy echo wystrzału zaczęło cichnąć. Trafiła, a postać się rozwiała. Zbladła, nigdy nic takiego nie widziała. Szybkim zerknięciem sprawdziła sygnalizator. Zielone. Przeładowała i podeszła do miejsca, w którym stała zjawa. Karabin miała opuszczony, ale gotowy do kolejnego strzału. Przez chwilę nie odzywała się i nie patrzała w twarz Straussa. Pocisk przeleciał mu koło ucha, miał prawo być zesztywniały z zaskoczenia i strachu. Po tym czymś nie było śladu. Przyklęknęła, by sprawdzić czy nie ma stóp w śniegu. Nic...
-Coś tu było. - Rzuciła wstając i rozglądając się. Jeśli nic nie dostrzegła spojrzała na Straussa. Jej twarz za wizjerem, nieco pobladła, była śmiertelnie poważna, nie było na niej złości, czy gniewu, sto procent profesjonalizmu, do tego rzeczowy, twardy ton. -Jakaś postać. Wyciągała łapy do Twojej szyi Strauss. Rozwiała się jak tylko pocisk ją przeszył. Nie widzę żadnych śladów. - Zakomunikowała. Krótki, rzeczowy raport. - Musimy uważać. Nie widziałam w życiu czegoś takiego. A nie miałam omamów, mam zielone światełko. - Dodała. To nie był dobre wieści, ba! To były koszmarne wieści! Na omamach się tu nie zakończy... co jeszcze może ich tu czekać?
ObrazekObrazek

Moje avki: ~1~, ~2~, ~3~
Konrad Strauss
Awatar użytkownika
Posty: 861
Rejestracja: 2 cze 2012, o 09:03
Wiek: 29
Klasa: Inżynier
Rasa: Człowiek
Zawód: Specjalista N2
Lokalizacja: Treches
Status: Starszy sierżant. Doświadczenie z obcą technologią(trzy razy). Po załamaniu nerwowym, jest na przymusowym urlopie.
Kredyty: 38.570
Medals:

Re: [Sheol->Ferr]

23 lip 2012, o 18:36

No i bajecznie, kierowca sobie posiedzi z laborantem a oni w tym czasie poszukają źródła tego sygnału, który ich tu przygnał. Robo-piechur Konrada, w postaci wypranego z emocji szeregowca, zameldował, że jest gotów na zwiedzanie. Co prawda z panią doktor zaliczył małą wpadkę, ale to jej spojrzenie i głos powiedziały mu, że jednak nie wszystko stracone. Te jej niebieskie oczy, w których człowiek mógłby utonąć i jej biodra. W sumie, gdyby nie to, że miał na oku inną... kątem oka dostrzegł, jak Jess się dziwnie na niego patrzała, to odwrócił się w jej stronę.
- Eee... Stark? - zapytał i prawie w tym samym momencie kobieta wyciągnęła karabin i zaczęła w niego mierzyć lufę. Wymierzyła go w Konrada i bawiła się w celowanie. Chciał wtedy powiedzieć coś więcej, ale zaczął się jąkać.
Właśnie wtedy kobieta pociągnęła za spust, a tuż obok jego głowy przeleciał pocisk z jej broni.
Technik dosłownie upadł na śnieg i zaczął się odczołgiwać na łokciach w tył.
- STARK TY WARIATKO! - wrzasnął tak głośno, na ile gardło mu pozwalało. Prawie go zastrzeliła, a potem bredziła o zjawie, przeszła się do miejsca, gdzie stał przed chwilą i nic, zero skruchy. Była chora!
Przy pierwszej okazji, kiedy odwróciła się do niego plecami, chwycił za pistolet i wycelował go Jess. Skorzystał też z okazji i powoli zaczął wstawać, trzymając jednocześnie panią oficer na muszce.
- Pani komandor, proszę przekazać swoją broń szeregowemu Maulsonowi. Próba oporu będzie traktowana, jako działania agresywne i spotka się z natychmiastową odpowiedzią. - recytował formułkę twardym i nieustępliwym tonem. To dziwne, jak adrenalina pobudza takie ośrodki pamięci w jego mózgu, jak Regulamin Sił Zbrojnych Przymierza. Nie musiał się za bardzo starać, by specjalnie nadać taki poważny ton swojemu głosowi. Aż się gotował wewnątrz pancerza z powodu sytuacji do jakiej prawie doszło. Prawie go zastrzeliła! Z gniewem w oczach patrzał na starszą stopniem komandor i miał chciał jej powiedzieć jeszcze tylko dwa słowa - Wykonać rozkaz.
ObrazekObrazek Theme Ubiór cywilny

Wszystko co słyszymy jest opinią, a nie faktem.Wszystko co widzimy jest perspektywą, a nie prawdą. - Marek Aureliusz
Carmen Ortega
Awatar użytkownika
Grafik
Posty: 1179
Rejestracja: 10 maja 2012, o 17:32
Wiek: 32
Klasa: Szturmowiec
Rasa: Człowiek
Zawód: Oficer Cerberusa
Lokalizacja: Aite
Status: Agentka Cerberusa działająca pod przykrywką fałszywej tożsamości, pirat.
Kredyty: 9.300
Medals:

Re: [Sheol->Ferr]

23 lip 2012, o 20:39

Podchodząc do bramy, była zafascynowana nią na tyle, by nie zwrócić uwagi na polecenie o zerknięciu na diody omni-klucza. Przezroczysty lód odbijał złote refleksy rzucane przez gwiazdę tego układu, lśniące światła tańczyły na zimnej, lodowatej powierzchni tworząc niezapomniany, na swój sposób piękny widok. Aż chciałoby się podejść i dotknąć, poczuć to zjawisko na własnej skórze. Stopniowo, będąc coraz bliżej tajemniczego wejścia, narastało w kobiecie to dziwne poczucie ciepła i choć wiedziała, że fizycznie jest to raczej niemożliwe, to nie mogła oprzeć się pokusie rozkoszowania się tą przyjemnością na tym zimnym, śnieżnym świecie.
Obserwację tej okoliczności przerwało natrafienie wzrokiem na wielką taflę praktycznie idealnie klarownego, czystego lodu, wyglądającego trochę jak połać szkła lub innego, przezroczystego materiału, jak np. kryształ. Podszedłszy do niego z wolna, zauważyła nagle osobliwy kształt, jakby zaznaczony na powierzchni z drugiej strony. Kształt wyglądał jak... ręka? Carmen zamarła w przerażeniu, przez ułamek sekundy jej oczom ukazały się dziesiątki, setki anonimowych dłoni dobijających się rozpaczliwie na zewnątrz ściany. Ponad nimi głowy, twarze bez wyrazu, o czarnych niczym węgiel, bezosobowych licach powyginanych w dziwnych, nienaturalnych grymasach.
Strzał z pistoletu sprawił, że wizja niemal od razu rozpłynęła się w eterze, a Carmen zupełnie bezwarunkowo zapłonęła nikłą, ciemnoniebieską aurą i obróciła się natychmiastowo w kierunku, z którego ten dobiegł. Pani komandor celowała w dowódcę ekipy, który przez chwilę zdawał się przyszpilony do ziemi. Skojarzyła to co prawda z sygnałem, ale równocześnie wiedziała, że było to bardzo pochopne działanie. Wrzask Straussa byłby słyszalny chyba na drugim końcu planety, gdyby nie fakt założonych przez nich hełmów. Aktualnie to jedynie kaleczył niemiłosiernie uszy na ogólnym. Odeszła pospiesznie od wcześniej obserwowanej ściany lodu i podążyła kilka kroków w przód, gotowa zareagować, gdyby Stark nie oddała swojej broni. Starała się zminimalizować biotyczne wyładowania przez maksymalne opanowanie emocji - była już w tym praktycznie mistrzem. Wolała nie ujawniać "talentu", jeśli nie było to konieczne.
Mundur Ubiór cywilny Theme Carcharias Wraith GG: 5800060
ObrazekObrazek
+70% do obrażeń od mocy +15% do obrażeń od broni +15% do celności
Obrazek
Ahri’Zhao vas Orionis
Awatar użytkownika
Mistrz Gry
Posty: 372
Rejestracja: 2 cze 2012, o 10:28
Wiek: 24
Klasa: Inżynier
Rasa: Quarianka
Zawód: Medyk
Status: Członek załogi statku ludzkiego Widma. Wędrówkę ukończyła zdalnie (dzięki pomocy Rady), nie powróciła jeszcze na Flotyllę.
Kredyty: 10.535
Lokalizacja: Miasto Łódź
Medals:

Re: [Sheol->Ferr]

23 lip 2012, o 23:32

Głos Konrada docierał do niej, ale mimo że go słyszała wcale go nie słuchała. Krok za krokiem, zbliżała się do bramy, aż wyciągniętą ręką oparła się o skałę. Choć kombinezon sprawiał, że trudno było zauważać takie rzeczy, poczuła, że konstrukcja jest ciepła. Ahri gładziła kamień końciuszkami palców, przyglądając się bramie. Nie zwróciła uwagi na omni-klucz, który włączył się i zaczął migotać. Zielone, czerwone, zielone. Czerwone. Taki właśnie kolor widać było na jej przedramieniu, gdy usłyszała... Coś. Dochodziło z wnętrza budowli. Nim jeszcze wyczuła czym jest owo coś, wiedziała już, że jest to coś dobrego. Zaczęło robić się jej przyjemnie ciepło. Mózg zaczął przywoływać różne wspomnienia. Rodzice. Zabawa z ojcem. Wieczór spędzony na rozmowie. Pogodne popołudnie na pierwszej planecie, jaką odwiedziła po opuszczeniu Flotylli. Szum drzew i strumienia. Potem smak pierwszej turiańskiej potrawy. Stokroć wspanialszy niż tego, co mogli stworzyć quarianie.
W miarę, jak dźwięk coraz wyraźniej przypominał pieśń, granice między tymi wspomnieniami się zacierały. Łączyły się w jeden obraz. Ahri chciała nazwać to, co na nim widziała. Słowo nasunęło się samo. Rannoch. Siedzi z rodziną przy stole, jedząc ciepły posiłek. Za oknem słońce chyli się ku zachodowi. Rozmawiają, śmieją się. Widzą swoje twarze. Nie mają kombinezonów. A jednak wszyscy czują się bezpiecznie. Ona czuje się bezpiecznie. Wystarczy kilka kroków, by ten obraz się ziścił. To takie proste, prawda?
Strzał. Huk wystrzału wyrwał ją z transu. Jej świadomość próbowała uchwycić ostatnie fragmentu rozpływającego się obrazu, ale ten zniknął. Wrócił mroźny, surowy krajobraz. I chłód. Ferr.
- Keelah, co...? - Wróciła do tu i teraz. Pani komandor trzyma karabin. Konrad leży ja ziemi, celuje w Stark. Obok niej doktor Perez otacza na chwilę niebieska mgiełka, która następnie rozpływa się w powietrzu. - Co się dzieje?! - krzyknęła, stojąc jak wryta, nie rozumiejąc otaczającej ją sytuacji.
ObrazekObrazek GG: 21021010 Have killed many, Shepard. Many methods. Gunfire, knives, drugs, tech attacks, once with farming equipment. But not with medicine.
~ Mordin Solus
Bonusy:
  • - 30% koszt mocy
  • + 10% obrażenia broni
  • + 10% tarcze
  • + 10% pojemność pochłaniaczy
Ku uniknięciu wszelkich nieporozumień:Zwracając się do mnie jako do postaci, używaj rodzaju żeńskiego.
Zwracając się do mnie jako do użytkownika, używaj rodzaju męskiego.
Mistrz Gry
Awatar użytkownika
Posty: 12234
Rejestracja: 1 cze 2012, o 21:04
Medals:

Re: [Sheol->Ferr]

24 lip 2012, o 07:52

Z perspektywy Ahri, sytuacja wyglądała co najmniej nieciekawie. Badała strukturę zaledwie przez kilka minut, potem poczuła się dziwacznie błogo a teraz kiedy się rozglądała, miała wrażenie, że towarzysze chcą się nawzajem powybijać. Konrad celował do Stark, Doktor Perez krążyła wokół nich, chyba też gotowa do ataku. Tylko na które z tej dwójki? Cokolwiek się tutaj działo, nie mogło skończyć się dobrze. Na jej bezosobowe pytanie, odpowiedział Jenkins, wciąż na otwartym kanale.
- Nie mam pojęcia, co się do kurwy nędzy dzieje. Ale było spoko, dopóki Stark nie próbowała strzelić szefowi w łeb a potem pierdzieliła o jakiejś zjawie. Nikt inny jej nie widział. Fakt, że byłem zajęty obserwowaniem was przy wejściu, ale jednak. Niech ktoś sprawdzi jej cholerny omni-klucz, może to ten pierdolony sygnał?! Nie chce mi się wierzyć, że zrobiłaby coś podobnego, aby przejąć dowództwo. – Ostatnie zdanie wymamrotał tak cicho, że ledwie dało się je dosłyszeć. Powinna jakoś zareagować, załagodzić sytuację, ale jej uwagę przykuło na ułamek sekundy coś innego. Burza, która wcześniej znajdowała się spory kawałek za nimi, teraz zbliżała się w dość szybkim tempie w ich stronę. Chmura śniegu i lodu toczyła się niczym masywny olbrzym, a pomiędzy nią tańczyły silne wyładowania. Nie była specjalistą od pogody ale łazik przetrwa podobne spotkanie, osoby poza pojazdem mogłyby mieć z tym problem. Pozostawało ukryć się w pojeździe lub biec w stronę jaskini lwa. I zaledwie kilka sekund później, minął ją Maulson, który szedł do środka budynku, nie rozglądając się i nie oglądając na nikogo. To było na tyle jeśli chodzi o nie rozdzielanie się.

Konrad stał prosto, czując pierwszy raz od dawna prawdziwy zastrzyk adrenaliny, krążący w żyłach, pompowany przez serce aż szumiało mu w uszach. Dłonie miał wyciągnięte przed siebie, palce zaciśnięte na broni a dziwacznie zachowującą się Stark na muszce. Nie mógł się teraz specjalnie skupić na otoczeniu, by nie tracić komandor z oczu. Chyba każdy z obserwujących teraz modlił się aby odłożyła broń i wykonała rozkaz. Przyjechali tu badać sygnał a nie strzelać do siebie nawzajem. Kątem oka zauważył zbliżającą się Doktor Latino-Perez, która chyba miała zamiar ofiarować wsparcie gdyby pani żołnierz wykazała się niesubordynacją. Albo… strzelić mu w plecy. Krótko mówiąc, misja jeszcze się nie zaczęła na dobre a już mieli ostro przesrane. Nikt nie wiedział, komu ma ufać a powietrze robiło się dziwnie gęste i pełne napięcia. Stark wciąż pochylała się nad lodem, próbując odnaleźć jakiekolwiek ślady bytowania dziwacznego stworzenia, ale nie zauważyła nic. Nie było żadnego pyłu, śladu, podejrzanej rysy. I powoli zdawała sobie sprawę z tego, jak beznadziejna była jej sytuacja. Bez względu na intencję, wiedziała jak wyglądał ten strzał. Nikt poza nią zdawał się nie widzieć tego… czegoś. I z ich perspektywy wyglądało to dokładnie tak, jak to odebrali. Próbowała zastrzelić dowódcę. Po co? Prawdopodobnie aby samej przejąć kontrolę nad misją. Nie taki miała zamiar, ale jak się teraz wytłumaczyć? Jedno z pewnością rozpraszało, pisk w uszach komunikatora po wrzasku Straussa. Carmen podeszła bliżej, stając na pozycji w której mogłaby swobodnie zareagować w razie gdyby wszystko poszło nie tak jak trzeba. Mimo opanowania emocji, czuła jak serce telepie jej się w piersi, jakby chciało wyfrunąć przez klatkę piersiową. Czy było to spowodowane widokiem tych koszmarów w lodzie, czy stresującą sytuacją? Powinni się wspierać i dodawać otuchy a nie celować do siebie z broni. Nawet ona to wiedziała. Lód chrzęścił jej pod stopami, wzrok skupiał się na dwójce z Przymierza, aż nagle… drzwi łazika się zatrzasnęły a w komunikatorze odezwał się głos Jenkinsa.

- Szefie, nie chciałbym przerywać tego, waszego uroczego tête-à-tête, ale zbliża się do nas wypiździście wielka burza i zalecałbym bieg. Poza tym… errr, chyba przegapiliśmy zniknięcie Maulsona. Naprawdę radzę biec, bo jazbbzt to bzzztie przbzzzzzt.– oznajmił głos w komunikatorach, końcówka już wyraźnie nawalała na komunikacji, co oznaczało kłopoty, wielkie kłopoty. Kiedy każdy z nich, odruchowo spojrzał kątem oka w odpowiednim kierunku, zobaczyli, że jakieś piętnaście metrów od nich szalała śnieżyca a po lodzie tańczyły bajecznie kolorowe, ale śmiertelnie niebezpieczne wyładowania. I cały ten rozgardiasz, zbliżał się do nich niebezpiecznie szybko.


Wyświetl wiadomość pozafabularną
Stark
Awatar użytkownika
Posty: 292
Rejestracja: 12 lip 2012, o 11:23
Miano: Jessica Andromeda Stark
Wiek: 33
Klasa: Szpieg
Rasa: Człowiek
Zawód: Komandor Sztabowy, N5
Kredyty: 80.000
Medals:

Re: [Sheol->Ferr]

24 lip 2012, o 11:12

Fak. Tak jak się spodziewała po zobaczeniu rozpłynięcia upiora... nie było żadnych śladów na śniegu. - Kurwa, Strauss, weź uważaj na słowa. - Warknęła w odpowiedzi na jego wrzask, choć nie była pewna czy ktoś to usłyszy, bo pewnie tak jak i jej, innym piszczało w uszach po tym wokalnym pokazie. Podniosła się nie zwracając uwagi na mężczyznę, rozejrzała się, ale nie dostrzegła innych zjaw. Kiedy znowu spojrzała na Straussa ten stał już i celował w nią pistoletem. -Przypomniało się wreszcie jak powinny wyglądać rozkazy? - rzuciła nieco podirytowanym tonem. Chciał ją rozbroić, co w tej sytuacji było najgorszym możliwym pomysłem, nie byli bezpieczni, a prócz kilku szeregowców, to ona była tutaj najlepiej wyszkolonym wojskowym. Niemniej widząc, że zbliża się też latynoska, a quarianka krzyczy coś stojąc przy bramie, pokręciła głową i złożyła karabin. -Popełniasz błąd Strauss. - Ostrzegła. -Gdybym chciała Cię zabić byłbyś trupem. Jestem snajperem, nie chybaiam. - Powiedziała. W chwili, w której unosiła karabin do strzału wiedziała już jakie będą scenariusze po tym. Jeśli ktoś zjawę widział to okej, jeśli nie, to może być buba, na nieszczęście nikt, prócz niej upiora nie dostrzegł, a jeszcze gorzej, że wszyscy odebrali to za próbę pozbycia się Straussa by przejąc dowodzenie. Proszę! Tak to jest jak się dostaje przydział do obcej załogi. Jej ludzie nigdy by nawet nie pomyśleli, że Stark chciałby zastrzelić szeregowego by zyskać dowodzenie. Ona zawsze na pierwszym miejscu stawiała załogę, stawiała ekipę i zespół. To coś groziło Straussowi więc zareagowała tak jak powinna nie bacząc na to, jak mogło wyglądać z boku jeśli nikt prócz niej nie widział zagrożenia. -Mam zielone światełko do cholery. - warknęła, gdy usłyszała w głośnikach hełmu głos Jenkinsa.
Szybkim zerknięciem spojrzała na omniklucz szefa, ale też miał zielone. Zareagował zbyt pochopnie, ale co się dziwić, młokos dostał dowodzenie, a panikuje, przy pierwszym wystrzale z broni. Stark pokręciła głową i odwróciła się by złożony karabin podrzucić Maulsonowi, tak jak głosił rozkaz. Jego jednak nie było tam gdzie stał jeszcze przed chwilą. -Gdzie on pol... - zaczęła, ale Jenkins znowu zaczął trajlać na otwartym. Po tym komunikacie kobieta zerknęła w stronę burzy, która była przecież hen daleko... a przynajmniej powinna być. Była jednak dużo bliżej i zbliżała się za szybko, zdecydowanie za szybko. -Gazem! Wiejemy! Pogadamy w środku! - Krzyknęła rozkaz z czystego przyzwyczajenia i szybkich reakcji w trudnych sytuacjach. Jednocześnie jednym ruchem zapięła karabin w podajniku na plecach i przypuszczam razem ze wszystkim ruszyła pędem do bramy, by tam skryć się przed szalejącym żywiołem.
ObrazekObrazek

Moje avki: ~1~, ~2~, ~3~

Wróć do „Galaktyka”