- Czyli lekki urlopik dla wielkiego Widma? - odparł żartobliwym tonem. Scorpion nie nosił żadnego hełmu z prostej przyczyny - wychował się na Cytadeli - stacji, na której automatycznie zmieniano wilgotność powietrza do optimum dla ras tam się znajdujących, dlatego też klimat Illium był dla niego znośny i ograniczał się jedynie do swojego zaufanego wizjera.
- Znasz mnie, nigdy nie zrezygnowałbym z propagowania uczucia chaosu i niepewności wśród najbogatszych ludzi unoszących się w przestrzeni kosmicznej tego wszechświata! Musisz przyznać iż może to być zabawne, zobaczyć gościa, który codziennie jest panem życia i śmierci wszystkich swoich pracowników, zazwyczaj trzymających ich krótko i na nieludzkich warunkach, który w momencie gdy nagle zgubi swój chip kredytowy zachowuje się jak małe dziecko, któremu ktoś zabrał lizaka. Powiedzmy, iż tutaj aktualnie jestem dla przyjemności. Aktualnie można powiedzieć iż mam stałe zatrudnienie i wziąłem wolne po ... można by powiedzieć dość nieprzyjemnej akcji. Zresztą raczej żaden z nas nie chce stać i ględzić o pracy. - odpowiedział odprowadzając wzrokiem volusa, który zaczął teraz wrzeszczeć na jakąś quariankę.