5 sie 2012, o 11:21
- Ty mnie w ogóle słuchasz? - mówił Ner siląc się na spokój - Jak ci do ciężkiej cholery miałem pomóc, jak cały czas śledzili mój ruch? Byłem, że wręcz na widelcu? A, faktycznie, vas Orionis i tak miał pomóc. I teraz wszystko jego wina, bo zawiódł wszystkich na całej linii.
Quarianin pokręcił głową w duchu przeklinając sławę, która zaczynała mu już przeszkadzać. Czuł się po tej misji znużony i zmęczony, czuł coś, co chyba od dawna nie doświadczył. Porażkę. I to kompletną, przed którą nie mógł się uchronić.
- Ale najwidoczniej oczekuje się ode mnie teraz cudów. A jak jakiegoś cudu dokonać nie mogę, to widzę, że od razu zawiodłem wszystkich wkoło. I że wszystkiemu jestem winien.
- Jesteś dowódcą tego statku, a to jest twoja załoga. Każdy ci tu służy i wie, że może się wszystko stać. Tak samo ich rodziny, przyjaciele. Powinienem zadać ci pytanie. Czy kiedykolwiek miałaś taką sytuację, że ktoś ci zginął podczas misji? Bo czuje, że to twój pierwszy raz.