13 cze 2013, o 19:23
Poduszka była nadzwyczaj miękka, a materac wygodny, mimo, że spała przecież na zwykłym łóżku w kajucie. Palmira otworzyła oczy zadowolona, że znów mogła spokojnie się wyspać. Obok siebie zauważyła Derieta bez koszulki. Obejmował ją ręką.
Dziewczyna podciągnęła kołdrę do góry i wcale nie miała ochoty ruszać się czy wybijać ze snu mężczyznę obok siebie. Zagryzła usta, mając ogniki w oczach. Przez chwilę chciała tak poleniuchować, stwarzając sobie złudzenie bezpieczeństwa, jakie dają podobne chwile z partnerem.
Zanim Deriet miał się obudzić, miała chwilę, by przemyśleć parę spraw, zagłębić się we własne pragnienia i obawy. To wszystko było dla niej wciąż nowe i dziwne. Już sam sposób, w jaki się poznali i jak ich znajomość nabierała tempa nie wydawało jej się zbyt codzienne. Jej odczucia względem drella były jedną wielką zagadką. Sama dobrze nie wiedziała, czego chce ani co powinna. Zdawała sobie natomiast sprawę z tego, że najwidoczniej Deriet chce ją uwieść, ale ma nieco więcej taktu niż przeciętny najemnik. W ogóle nie należał do tych bezmózgich, pozbawionych uczuć wyższych mięśniaków, jakich spotykała do tej pory.
Oszacowywała w głowie, jakie zachowanie będzie dla niej najlepsze. Doszła do wniosku, że przecież w życiu kiedyś postanowiła, że uczucia nigdy nie będą dla niej stały na pierwszym planie. Przez wiele lat sugerowała się suchą logiką i chociaż może nie wyszło jej to na dobre, to przynajmniej nie miała potem problemów ze złamanym sercem. A nawet nie o nią samą tu chodziło. Przypomniała sobie przykrą historię z Olinem, który skoczył z mostu z jej powodu. Nie chciała, by taka sytuacja kiedykolwiek się powtórzyła. Poczucie odpowiedzialności za zaistniałą sytuację gnębiło ją po dziś dzień. Może Deriet nie traktował jej poważnie, wtedy... wtedy ona sama mogłaby na tym wiele stracić. A jeśli robił sobie nadzieje, a ona miała je kiedyś zniweczyć i przeżywać podobne katusze...
Odwróciła się przodem do Derieta, licząc na to, że go nie zbudzi. Znów z poważną miną przypatrywała się jego twarzy. Nie, nie potrafiłaby z zimną krwią obserwować, jak sprawy przybierając zły bieg... Nie chciałaby mu tego robić, podejmować ryzyka gorszych konsekwencji niż tych, wynikających z obojętności...
Przeciągnęła dłonią po jego policzku. Tak... może ta chwila niech będzie ostatnią, na którą sobie pozwoli... Zbliżyła usta do jego ust, po czym złożyła na nich ciepły pocałunek. Nie przewidując tego, fizjonomia jej ciała asari nadała temu gestowi znacznie większego znaczenia, jakby oddawała mu to, co w jej duszy ją gnębiło. Popatrzyła jeszcze raz na jego twarz... Od tej chwili chciała podchodzić do niego z czystą profesjonalnością wspólniczki... Mimo, że gdzieś w głębi duszy chciałaby kontynuować tę grę między nimi.