Cavil w odpowiedzi na słowa wypowiedziane przez Derieta skinął głową, na znak, że zrozumiał i zgadza się z takim planem. Zresztą, choćby nawet był w hierarchii Błękitnych Słońc na równi lub wyżej od drella, w tym momencie to Kent ustalał oficjalne metody działania, on mógł co najwyżej rzucać swoimi propozycjami, z czego obecnie zrezygnował. Albo po prostu żadnych lepszych pomysłów nie miał.
- Jest ludzka. Nie możemy ryzykować, to, że ma kroganina jako ochroniarza nie wyklucza możliwej ksenofobii. Lub po prostu niechęci do drellów. Zajmę się jej wywabianiem. Najlepiej byłoby, gdyby Ganar nas ubezpieczał. Chyba, że będzie w stanie jakoś odciągnąć od niej kroganina. Nie wiem, umiesz na tyle przekonywająco kłamać, żeby podejść do niego i udawać, że go znasz? - wzrok mężczyzny przeniósł się na drugiego członka dowodzonej przez Kenta drużyny. W jego oczach dostrzec można było powątpiewanie - najprawdopodobniej uważał, że kroganin najlepiej sprawdzi się w boju, jak w zasadzie większość z nich. W końcu ile razy w życiu widziało się krogańskiego naukowca lub dyplomatę? Ich zdolności pozwalały im na wykazywanie się, owszem, ale na zgoła innym polu.
Po chwili Cavil ponownie powrócił spojrzeniem do Derieta, chcąc najpewniej udzielić mu odpowiedzi na pytanie o umiejętności, jakie posiadał. Szybko okazało się to prawdą.
- Biotyka i broń - odrzucił beznamiętnie, stając nieco pod kątem i wskazując na zamontowany na plecach karabin - M-96 Motykę. Jakby wspominając o swoim uzbrojeniu przypomniało mu się również opancerzenie i kwestia logotypów. Nie wydawało się, by mógł mieć z tym jakiekolwiek problemy. Jako, że loga Błękitnych Słońc były namalowane, zdjąć ich niezbyt miał jak, ale nie zmieniło to faktu, że był na taką sytuację przygotowany. Z jednej z kieszeń wyciągnął cztery, ciemne skrawki czegoś, co przypominało nieco półprzeźroczystą folię. Wystarczyło przytknięcie tego przedmiotu, by momentalnie przyssał się on do powierzchni pancerza, wtapiając w jego kolor i, co najważniejsze, maskując logotyp. Z tej perspektywy, w jakiej obserwować to mógł zarówno Deriet, jak i Jax, nie było widać absolutnie niczego podejrzanego w miejscu, w którym ów folia przywarła do pancerza, tworząc niemalże jednolitą powierzchnię. Z pewnością coś takiego wystarczy.