Biuro nie było specjalnych rozmiarów, choć do pomniejszych należeć nie mogło. Przeważały stonowane kolory, ale dominowała czerń i biel. Gabinet był połączeniem elegancji z minimalistycznymi potrzebami. Na samym środku stało całkiem masywne biurko, na którym można było uzbierać całkiem obszerną masę przedmiotów, od tych całkiem prozaicznych do tych całkiem niepotrzebnych. Oczywiście przy biurku stał typowy fotel biurowy, z drugiej zaś strony blatu stały dwa fotele dla gości. Obicia oczywiście skórzane w oprawie czerni. Na prawo - łatwo zauważalny monitor, który zakrywał większą część ściany, z lewej duże okno, przyozdobione żaluzją, zajmujące całą ścianę. Tuż przy oknie kanapa, stolik i fotel. Prócz tego typowe dla gabinetu regały, półki, szafki raczej lekkie, bardziej prowizoryczne i wizualnie dostosowane do pomieszczenia niż specjalnie masywne. Wszystko to jednak utrzymane w swoistym nieładzie typowym dla charakterystycznej osoby dyrektora O’Connely’ego. Podłoga utrzymana w białej barwie z lekkim dodatkiem czerni, zaś pod biurkiem oczywiście czarny dywan. Na blacie biurka prócz przedmiotów codziennego użytku, jak chociażby klawiatura czy monitor, stała lampa. Podobną, tyle że nieco większych rozmiarów można zauważyć w kącie tuż obok regału z starymi książkami. Zwisające z sufitu, wydające się nieco prymitywne, czarne lampiony mogły dopełniać całości. Po dłuższym przyjrzeniu się pomieszczeniu, można dojść do wniosku, że to nie koniec podróży ponieważ tuż przy potężnym monitorze można dostrzec schody prowadzące na podest ukryty za ścianą, na której znajdował się monitor. Jednak tam wstępu interesariusze niestety nie mają wobec czego trudno ustalić co kryje się za ścianą jednak można zgadywać, że jest to pomieszczenie na wypoczynek, co świetnie może oddawać naturę pracoholika.
Oczywiście, wejścia do biura pilnuje sekretarka, u której to należy zgłosić wizytę. Zajmuje miejsce przy owalnym biurku w pomieszczeniu, jakie mogłoby służyć za coś na wzór recepcji. Kobieta uparta, nienagannie ubrana i z wiecznym uśmiechem na twarzy wskazuje drogę do gabinetu i nie omieszka obrzucić interesantów spojrzeniem, często sugerującym, że i tak nic tu po nich.