W galaktyce istnieje około 400 miliardów gwiazd. Zbadano lub chociaż odwiedzono dotąd mniej niż 1% z nich. Pozostałe światy oraz bogactwa, które zawierają, wciąż czekają na odnalezienie przez korporacje lub niezależnych poszukiwaczy.

Mistrz Gry
Awatar użytkownika
Posty: 12234
Rejestracja: 1 cze 2012, o 21:04
Medals:

Styx Theta -> Nienazwany System -> Nucis.

14 wrz 2012, o 18:14

Wyświetl wiadomość pozafabularną
Vicca Ulianov
Awatar użytkownika
Posty: 275
Rejestracja: 1 cze 2012, o 20:59
Wiek: 21
Klasa: adept
Rasa: human
Zawód: kurier/kobieta pracująca
Kredyty: 48.150

Re: Styx Theta -> Nienazwany System -> Nucis.

14 wrz 2012, o 20:47

Tak jak myślała, rozczarowal się i poszedł do łatwiejszej zdobyczy. No trudno się mówiło, jak widać im gonienie króliczka nie pasowało. Poza tym, wolała się upewnić, że nic jej nie zje i bedzie odpowiednia ilosć ludzi, żeby to zabić. Może niedługo się dowiedzą, ze ona kłopoty przyciąga jak magnes... Póki co, niech żyją w nieświadomości.
Ale wszystko co piękne, musiało się skończyć. Ich dowódca zdecydował się ruszyć i zwołać ich do siebie akurat, kiedy grała sobiena omni w starodawną wersję pasjansa... Że też nie ma nic innego ciekawego. Ojej, chyba ta trójka nie zdążyła się skonsumować... Wyrwał sie jej krótki chichot na tą myśl. Absurd, po prostu absurd, tu jest misja ekspedycyjna, a ona sie smieje do siebie... Przecietny obserwator zapewne pomyślałby, że ona ma coś z głową.
Słuchała, co Jenkins ma do powiedzenia, a dowiedziawszy się, że jest w grupie, która ma iść na ślepy kwadrat, aż przewróciła oczami. Jej fatalizm wlaśnie dostał pozytywnego kopa od tej informacji. Powinna przewidywać klęski żywiołowe... Jej uwagę nagle zwrocil komentarz kroganina, skierowany w jej stronę. Parskneła na niego śmiechem, bo mimo wszystko sytuacja była niezwykle absurdalna do wyobrażenia sobie.
- Tak, z chęcią ci opowiem, jeśli zobacze taki widok - odparła w jego strone, szczerząc zęby. - Kłopoty się mnie trzymają, więc będę mieć okazję takiego widoku.
Dziesięć minut do wyruszenia? Niespecjalnie miała chęć zabierać dodatkową giwerę, jak juz miała dwie, nie widziała nic, czym mogłaby się ewentualnie doposazyć, czy dozbroić, więc...
- Oznaczyć i zabezpieczyć, zrozumiano - Vic z tym stwierdzeniem wpakowała sie do promu i zajęła sobie miejsce. Przynajmniej nie będzie się nudzić... chyba.
ObrazekObrazek
Mistrz Gry
Awatar użytkownika
Posty: 12234
Rejestracja: 1 cze 2012, o 21:04
Medals:

Re: Styx Theta -> Nienazwany System -> Nucis.

16 wrz 2012, o 09:27

Wyświetl wiadomość pozafabularną
Olivia Harvin
Awatar użytkownika
Posty: 510
Rejestracja: 9 sie 2012, o 11:32
Wiek: 30
Klasa: Adept
Rasa: Człowiek
Zawód: Genetyk
Postać główna: Iris Fenrir
Status: ex-oficer Cerberusa, dezerterka
Kredyty: 20.650
Medals:

Re: Styx Theta -> Nienazwany System -> Nucis.

16 wrz 2012, o 10:20

Każdej zerwanej roślince przyglądała się przez chwilę, po czym beztrosko zaplatała ją do wianka. Wystarczyło jej dziesięć minut, aby stworzyć godny uwagi wianek. Teraz brakowało wyłącznie lustra, co by krytycznym okiem przyjrzeć się jak wygląda na jej głowie. Rozkaz, który usłyszała w podłączonym komunikatorze, początkowo chciała zignorować. Po chwili jednak zdała sobie sprawę, że nie spodobałoby się to nie Stark, a Iluzji. Z westchnięciem ruszyła w drogę powrotną, dyskretnie trzymając wianek w dłoniach.
Grupa najwyższe ryzyka? Nie podobało się jej to. Zmarszczyła brwi, mając szczerą nadzieję, że Jenkins zaraz wybuchnie śmiechem i stwierdzi, że nieźle się dali nabrać. Nic jednak takiego się nie wydarzyło, Dalia więc w ciszy pogodziła się z ową niesprawiedliwością. Nie miała pytań, zamierzała spędzić te dziesięć minut w ciszy i przetrawić to, że być może to jej ostatni dzień. Dyskretnie odsunęła się do grupy, podchodząc do jeziora. Salarianin upewnił ją, że nic z niego nie wyskoczyła, miała więc nadzieję, że los nie ukarze ją za to bezmyślne zaufanie obcemu. Pochyliła się minimalnie nad taflą jeziora, zakładając wianek na głowę i przyglądając się swojemu odbiciu.
me ~ voice ~ theme
ObrazekObrazek
+10% do tarcz
+10% obrażenia i siła rzutu
Nadia Bando
Awatar użytkownika
Posty: 25
Rejestracja: 24 sie 2012, o 22:50
Miano: Nadia Bando
Wiek: 24
Klasa: Szturmowiec
Rasa: Człowiek
Zawód: Pilot do wynajęcia
Kredyty: 20.000

Re: Styx Theta -> Nienazwany System -> Nucis.

16 wrz 2012, o 12:21

Jenkins istotnie był ich dowódcą i przez chwilę Nadia zastanawiała się czy jego młody wiek nie powinien jej zmartwić. Kiedy jednak dowiedziała się, że została wpakowana w misję dla drużyny samobójców stwierdziła, że są jednak gorsze rzeczy, nad którymi może wyklinać. Zerknęła na horyzont, jakby próbując się dopatrzyć dokąd się wybierają i usłyszała jak kapral mówi coś o pilocie, który nie dałby rady prowadzić maszyny. Wiedziała naturalnie, że chodziło mu o otrzymanie poważnych obrażeń ale w jakiś sposób poczuła się urażona samą taką sugestią. Już wiedziała, że stosunki między nią a Jenkinsem nie będą najlepsze. Na jego polecenie zareagowała tylko skinieniem głowy i ruszyła do promu. Rozejrzała się po swoim nowy miejscu pracy i sprawdziła wszystkie kontrolki wypatrując niepokojących anomalii. Potem, zgodnie z poleceniem, zaczęła szykować pojazd do wyjazdu. Przeglądała mapy, a właściwie ich nędzne imitacje wgrane do systemu nawigacyjnego i zabijała czas czekając aż reszta wesołej gromadki usadzi się na miejscu.
ObrazekObrazek
Verna Taufel
Awatar użytkownika
Posty: 66
Rejestracja: 24 lip 2012, o 16:53
Miano: Verna Taufel
Wiek: 23
Klasa: Szturmowiec
Rasa: Drellka
Zawód: Agentka Handlarza Cieni
Postać główna: Stark
Kredyty: 15.000

Re: Styx Theta -> Nienazwany System -> Nucis.

17 wrz 2012, o 14:19

Och Varna wychodziła z założenia, że młoda ludzka dziewczyna traci i to sporo. Nie chciała, jej problem, drellka złowiła dla siebie tylko dwa ciacha. Dała się poprowadzić nad jezioro, gdzie rozmawiała z bliźniakami o tej planecie, o ich domu, dała się zapraszać w odwiedziny. Nie traciła jednak czujności, nie mogła, tu było zbyt niebezpiecznie, zapewne tylko ona, a bliźniacy nie, zobaczyła jakiś ruch pod wodą. Coś się nie zgadzało, bo z raportów wychodziło, ze w jeziorze nie powinno być żadnego życia, a tu proszę... prądy morskie?
Przyjrzała się zmarszczce na tafli, ale gdy ta zniknęła, było widać jedynie dno przebijające się przez krystaliczną wodę. Wzruszyła ramionami odnotowując w pamięci ten fakt i razem z chłopakami ruszyła na środek "obozu" by wysłuchać co ma do powiedzenia ich dowódca.
Kobieta na tą chwilę pytań nie miała, więc grzecznie zaczekała aż wszyscy zbiorą swoje szanowne cztery litery i razem z nimi wpakowała się do promu, by mogli przejechać na teren, który ich kadra miała zabezpieczyć.

Wyświetl wiadomość pozafabularną
ObrazekObrazek
Sheila Carson
Awatar użytkownika
Posty: 33
Rejestracja: 5 lip 2012, o 23:02
Miano: Sheila Carson
Wiek: 21
Klasa: Szpieg
Rasa: Człowiek
Zawód: Żołnierz
Kredyty: 15.000

Re: Styx Theta -> Nienazwany System -> Nucis.

17 wrz 2012, o 17:02

- A więc śmierć z głodu nam nie grozi - uśmiechnęła się prze wizjer hełmu. Niemal widziała jak ich oddział, odcięty od reszty gdzieś w tym fioletowym gąszczu, pochłania zapasy żelków, żeby nie umrzeć z głodu. Wyglądało to cokolwiek absurdalnie. Nagle Jenkins podskoczył, a Sheila usłyszała stłumiony szum. Uniosła pytająco brwi. Czyżby rozkazy. Najwyraźniej tak było bo zaraz udał się w lepiej widoczne miejsce i zwołał do siebie ich grupę po czym przekazał im najnowsze wieści.
Grupa najwyższego ryzyka. Kogoś to dziwiło? Zresztą wedle tego, czym straszyli wszyscy nieco bardziej "wtajemniczeni" w to przedsięwzięcie, tutaj wszystko było niebezpieczne. Na wzmiankę odnośnie żarłocznych owoców parsknęła krótko śmiechem. Być może Jenkins chciał rozładować atmosferę. Jeśli o nią chodzi to mu się udało. Spojrzała ciekawie na podstawione promy. Nowe zabawki salarian? Ciekawe co też tam nowego upchnęli. Pokręciła lekko głową z dezaprobatą. Straszliwie ostatnio zaniedbała latanie. Wprawdzie nie była to jej pasja, ale skoro już miała te wszystkie papiery, to wypadałoby nie wyjść z wprawy. Jeszcze trochę, to zupełnie przestanie się orientować i zostanie tylko z bzdurnym papierkiem.
Sheila pytań nie miała, uzbroiła się też chyba dostatecznie, więc mogła spędzić te dziesięć minut jak chciała. Większa część drużyny ruszyła od razu do promu, jedynie jedna z kobiet, naukowiec, przeszła się jeszcze nad jezioro. Carson jednak zdecydowanie wybrała bezpieczne, poniekąd znajome wnętrze salariańskiej zabawki. Wszechobecna purpura zaczynała ja irytować. Szczerze współczuła kolejnym ekipom, które miałyby siedzieć tu o wiele dłużej. Ona chyba zwariowałaby w takim monochromatycznym otoczeniu. Odetchnęła więc z niejaką ulgą wchodząc na prom, jednocześnie zdając sobie sprawę, że przecież przyjdzie im tu spędzić co najmniej kilka dni. Zajęła się zwiedzaniem wnętrza jednostki, oczekując na moment startu.
Mistrz Gry
Awatar użytkownika
Posty: 12234
Rejestracja: 1 cze 2012, o 21:04
Medals:

Re: Styx Theta -> Nienazwany System -> Nucis.

18 wrz 2012, o 10:05

Jenkins czekał aż wszyscy znajdą się w promie. Najpierw w środku znalazła się Nadia. Usiadła w fotelu pilota a przed nią prezentował się bajeczny kokpit z taką ilością bajerów, że większość stereotypowych pilotów zapewne znajdowałaby się na granicy ekstazy. Salarianom trzeba było przyznać, że budowali maszynę skomplikowane ale ogólnie niezawodne. Przez chwilę testowała drążek, zauważając, że chodził gładko. Zapewne prom będzie wyjątkowo czuły więc musiała uważać, aby przy mocniejszym skręcie nie zrobić z ekipy worków na ziemniaki. Uruchomiła silniki a prom wzniósł się jakieś pół metra nad ziemię. Silnik chodził cicho, szumiał ledwie słyszalnie, czysto, beż żadnych oznak możliwej awarii.
Maszyna nagle się zatrzęsła, kiedy do środka wskoczył rosły kroganin. Morgh rozejrzał się po wnętrzu, bulgocząc coś pod nosem i po chwili zajmując miejsca na tyłach promu. Mimo ich starał się schylać, łuskowaty łeb kilkukrotnie uderzył w sufit pojazdu, zostawiając na nim lekkie rysy. Zaraz potem do pojazdu zgrabnie wskoczyli bliźniacy. Jeden z nich zatrzymał wzrok na zarysowanym stropie i pokręcił głową.
- Oby nie kasowali nas za rysy na nowych maszynkach. W ogóle, cudo, chętnie bym zerknął co ta bestia ma w środku. – Nathaniel popukał palcem w metalową ścianę, nim sam rozsiadł się ze dwa metry od kroganina. Wyraźnie miał dość rozsądku, bo wielkolud od początku patrzył na niego jak na potencjalny obiekt do przetestowania szarży. Theodore, poczekał przy wejściu, pomagając szarmancko wejść wszystkim kobietom do środka. Chwyt dłoni, o ile przyjęły pomóc, pociągnięcie i wskazanie jednego z miejsc z szerokim uśmiechem. Kiedy akurat do środka wskakiwała Verna, dodatkowo okręcił ją wokół jej własnej osi, niczym w tańcu, uśmiechając się szeroko. Jenkins skwitował to tylko krótkim komentarzem.
- Żołnierzu, posadź łaskawie swój tyłek na ławce. Nie przyjechałeś tutaj na podryw i wolałbym, aby nic nie rozpraszało uwagi mojego mechanika.
- Jenkins, kiedy wepchnęli Ci ten kij w dupę? W czasie awansu na kaprala czy miałeś go tam już wcześniej? – Zripostował go jeden z bliźniaków, na co nawet kroganin zarechotał krótko. Joshua zmrużył oczy i coś w jego spojrzeniu chyba sprawiło, że bliźniacy postanowili się opanować i nagle oboje podziwiali sufit. Vic usadziła się jakoś przypadkiem między jednym z bliźniaków i kroganinem. Dopiero po chwili zdała sobie sprawę, że była teraz jedynym co dzieliło wściekłego jaszczura od źródła jego frustracji. Sheila usiadła najbliżej kokpitu pilota, gdzie swobodnie mogła przyglądać się widoczkom przez całkiem szeroki wizjer a także zaawansowanej technologii salarianskiej w postaci takiej ilości przełączników i guziczków niewiadomego działania, że aż mogła rozboleć do tego głowa. Dobrze, że nie ona została oddelegowana jako pilot, bo mogłaby mieć lekkie problemy z właściwym lotem. Na przeciwko niej siedziała ta badaczka asari oraz salarianin, który jako jedyny podchodził do otoczenia masyzny dość neutralnie. No tak, pewnie latał podobnymi maszynami, jako, że to byłą konstrukcja jego ludzi.
- Chciałbym uprzedzić aby nie pić wody z jeziora i nie próbować tych dużych owoców, które widziałem gdzieniegdzie na ziemi. Ich skłąd spowodowałby ciężkie zatrucie i śmierć w męczarniach w wyniku krwotoku wewnętrznego. – Rzucił ciekawostką, nim ponownie zamilkł z wzrokiem wbitym w odczyty na omni-kluczu.
W międzyczasie Dalia stała sobie nad jeziorem, przyglądając się swojemu odbiciu z fascynacją. Trzeba było przyznać że wianuszek prezentował się całkiem nieźle, nie licząc faktu, że maska a’la asari niszczyła uroczy efekt, sprawiając, ze wyglądała nieco jak android, który wymarzył sobie, że będzie piękny, ale nie wyszło. W pewnym momencie poczuła czyjąś dłoń na ramieniu.
- Profesor Antonov, wszyscy czekają już tylko na Panią. Jeśli skończyła się pani podziwiać, to proszę udać się do promu. – Za nią stał ten młody dowódca. Widziała uniesione brwi za wizjerem jego hełmu. Kiedy obróciła się, okazało się, że faktycznie, wszyscy już znajdują się w środku. Wszyscy zerkali już tylko na nią. Ale przecież miała te cholerne dziesięć minut! Po wejściu do maszyny, jako ostatni wskoczył kapral Jenkins, siadając pod drzwiami promu. Maszyna byłą teoretycznie przeznaczona dla piętnastu osób ale obecność kroganina sprawiała, że i tak było im dość ciasno. Dowódca zastukał w ścianę.
- Dobra, Bando, ruszaj. Koordynaty masz wgrane. – I maszyną szarpnęło. Kilkukrotnie zakołysała się na bok, ruszając raz do przodu,raz do tyłu. W pewnym momencie o mały włos nie zrobiła obrotu dookoła osi. Jenkins, jako jedyny nieusadzony przyrżnął głową w metal. Zasyczał zniecierpliwiony, zmiął w ustach przekleństwo i dał Nadii czas by przyzwyczaiła się do czułości maszyny. Dwie minuty później już zgrabnie lecieli do wyznaczonego celu.

Widoczki za ‘oknem’ nie zmieniały się specjalnie. Przy pewnej prędkości obraz purpury zlewał się momentami w jedno, ale im dalej lecieli, tym krzewy stawały się gęstsze i wyższe., gdzieniegdzie pojawiały się już niewielkie kępki drzew. Kiedy Sheila i Vic zatrzymały wzrok na jednym z ładniejszych drzew, które sprawiało wrażenie oplecionego setkami delikatnych wici, pokrytych kwiatami, miały wrażenie, jakby te się poruszyły. Zaraz jednak minęli ten widoczek. Jakieś dwadzieścia minut zajęło im dolecenie do miejsca docelowego. Drzwi promu otworzyły się a im ukazała się niewielka polanka na skraju nietypowego lasu. Sama polana pokryta była trawą o nietypowym niebieskawym odcieniu, przerywana gdzieniegdzie dziki kwiatami o pięknych, rozłożystych płatkach. Jakieś dwieście metrów od nich, znajdował się dość gęsty las wypełniony bladym, fioletowawym światłem. Trudno było wyjaśnić to zjawisko, bo światło nie powinno tam docierać przez gęsto posplatane gałęzie wysokicg drzew. Jenkins przyglądał się okolicy uważnie. Las znajdował się na północ, z zachodu, wschodu i południa otoczeni byli przez rozciągające się równiny.
- Dobra, bliźniacy, bieżcie się do rozkładania namiotów. Ja i dwie osoby rozejrzymy się po okolicy, czy nie ma tu jakiegoś bardziej osłoniętego miejsca do budowania obozu. Ktoś chętny? – Zaproponował, oglądając się na towarzystwo w promie. Nathaniel i Theodore wyskoczyli od razu, z specjalnej kieszeni sporawego promu wyciągając sprzęt i materiały. Teraz już było jasne, czemu przestrzeń pasażerska była tak niewielka. Prom służył głównie do przewozu sprzętu.

Wyświetl wiadomość pozafabularną
Vicca Ulianov
Awatar użytkownika
Posty: 275
Rejestracja: 1 cze 2012, o 20:59
Wiek: 21
Klasa: adept
Rasa: human
Zawód: kurier/kobieta pracująca
Kredyty: 48.150

Re: Styx Theta -> Nienazwany System -> Nucis.

18 wrz 2012, o 11:00

Wszyscy się zbierali. Vicca rozsiadla sie całkiem wygodnie, patrząc na ekscesy jednego z bliźniaków z wyraźnym znudzeniem. Już to gdzieś widziała, więc niespecjalnie ją to bawiło, czy nawet interesowało. Ale z braku lepszych widoków mogła sobie popatrzeć. Do momentu, kiedy ich dowódca tego nie skomentowal w taki sposób, że aż sie skrzywiła. Faktycznie, kij w tyłku był, nawet nie gorszy od tego turiańskiego. Ale riposta bliźniaka wcale nie poprawiła jej humoru. Była trochę zbyt dziecinna. Ale Morgha najwyraźniej bawiła.
- Najlepiej, to jakbyscie się podzielili tym kijem, wtedy każdy bylby równo sztywny - rzuciła w eter luźny komentarz, niespecjalnie się interesując.
I potem nadszedł horror. Klopoty do niej ciągnęły okrutnie, teraz byla ostatnią linią obrony jednego z bliżniaków przed podirytowanym kroganinem. Miała nadzieję, że żadnemu nie przyjdzie do głowy jakis głupi żart albo chęć odwetu. Posluchała jeszcze ciekawostki salarianina i wróciła do nudzenia się.
Podczas podrózy była chyba jedna z tych najbardziej znudzonych osób. Siedzenie w zamknietym promie, z ekipą, która juz miala jakieś niesnaski... Poczula sie przez chwilę jak na Omedze, chociaż tam malo kto nie miał nic do nikogo. Spojrzała się na widok za oknem... Czy jej się wydawało, czy coś się tam poruszyło? Mrugnęła raz i drugi, ale ów widoczek juz jej przemknął do tyłu. Ta cała planeta była bardziej niż dziwna i niespecjalnie się jej to zaczęło wszystko podobać. Jeszcze troche, a nabawi się bólu głowy.
Wreszcie znaleźli się na miejscu. Była jedna z pierwszych osób, ktore wyszły z promu; jak tylko dotknela stopami trawy, od razu sie przeciagneła.
- Ach, my staruszki - mruknęła do siebie, slysząc lekki trzask i odeszła parę kroków od promu, żeby juz nie tarasować wyjścia.
Przyjrzała się krajobrazowi. Dramat. Tragedia. I za dużo fioletu. Już jej zaczął brzydnąć ten kolor, a skoro miała tu siedzieć tydzień... Jak potworki też będą fioletowe, to chyba schowa sie w promie i nie wyjdzie z niego.
Pesymistycznie nastawiona, kontynuowała obserwacje, póki nie uslyszała coś o zrobieniu zwiadu na lepsze miejsce... Koleś oszalał! No dobra, może nie było zbyt oslonięte, ale jeśli zapuszczą sie w krzaczory... Westchnęła. Równie dobrze może przestać się nudzić.
- Jednego już masz - rzuciła, kierując sie w jego stronę. - Czas rozruszać stare kości.
ObrazekObrazek
Sheila Carson
Awatar użytkownika
Posty: 33
Rejestracja: 5 lip 2012, o 23:02
Miano: Sheila Carson
Wiek: 21
Klasa: Szpieg
Rasa: Człowiek
Zawód: Żołnierz
Kredyty: 15.000

Re: Styx Theta -> Nienazwany System -> Nucis.

18 wrz 2012, o 21:46

Jeden z bliźniaków postanowił się wykazać i szarmancko, w założeniu, pomagał wszystkim przedstawicielkom płci pięknej wsiadać do promu. Sheila przyjęła jego pomoc i po krótkich oględzinach oraz chwili wahania, zajęła miejsce plisko stanowiska pilota. Miała stąd doskonały widok na obrzydliwie fioletowy i dość monotonny krajobraz, a także cudom salariańskiej technologii w postaci takiej ilości przełączników, przycisków i kontrolek, ze aż mogło zakręcić się w głowie. Powoli przyglądała się wszystkiemu i rozpracowywała, co do czego służy. Nie było wcale łatwo, ale częściowo jej się udawało. Generalnie jakośtam może by to poprowadziła, ale nie sądziła, żeby to spodobało się pasażerom, a uszkodzenia jednostki nie ograniczyłyby się do rysy na suficie po wizycie kroganina. Całe szczęście, że to nie jej rola.
Słysząc przekomarzania Jenkinsa i bliźniaków, uśmiechnęła się pod nosem, z pewnym rozbawieniem. Nie sądziła, żeby zwiastowało to jakieś większe kłopoty. Mężczyznom po prostu uruchomił się program walki o przywództwo w stadzie. Trochę się poprztykają, rozładują poziom testosteronu i będą się dalej dogadywać. Potraktowała więc to z pobłażaniem i rozbawieniem. Teksty nie były może wysokich lotów, ale jakoś zwykle lubiła słuchać takich "kłótni", oczywiście jeśli nie były poważne i nie dotyczyły w jakiś sposób jej osoby. Może poprawiało jej to samoocenę, może miała spaczone poczucie humoru, a może przypominało jej to dzieciństwo. W każdym razie nie byli w stanie zepsuć jej humoru.
Salarianin oczywiście jeszcze przed startem poczuł potrzebę podzielenia się z nimi swoimi uwagami. No to, ciężko oczekiwać, żeby przedstawiciel tej rasy było powściągliwy, prawda? Sheili nie przeszkadzał sam fakt mówienie, za to treść jego wypowiedzi, nieco ją rozdrażniła. W pewien sposób.
-Tak jakby ktoś był na tyle głupi, żeby to jeść... - mruknęła niemal niesłyszalnie pod nosem, nie patrząc na naukowca, tylko przez okno. Nie miało to na celu obrażanie nikogo tylko poczuła się jakby miał ich tu za nieodpowiedzialne dzieci, nie wiedzące zupełnie jak się zachować. Przecież nie lezą i nie zrywają wszystkiego, co się da... W tym momencie zerknęła na kobietę, która jako ostatnia wsiadła do pojazdu, tę z wiankiem kwiatów. No tak... Przynajmniej nie wszyscy. Jeśli jednak o nią chodzi, to zdecydowanie zadowoli się wojskowym prowiantem, choćby nie wiem jak niesmaczny był. No i może żelkami od dowódcy. Po swoich przygodach z obcym DNA w przewodzie pokarmowym miała już wystarczające doświadczenie, jak na jeden, ludzki żołądek. Nie zje niczego, póki nie przekona się na własne oczy, że jest to absolutnie bezpieczne. Nie tylko jeśli chodzi o dzikie, fioletowe, niebezpieczne planety, ale też podejrzane knajpy. Różnie bywa.
Po starcie maszyny naprzemiennie przyglądała się członkom załogi, otoczeniu widocznemu przez wizjer i Nadii. Była pełna uznania dla jej umiejętności ogarnięcia tych wszystkich kontrolek. Poza tym zawsze lubiła siedzieć i patrzeć, jak ktoś kieruje statkiem. To ewidentnie była sprawka wspomnień. Dobrych wspomnień, jeszcze zanim wstąpiła do wojska.
Drużyna natomiast wydawała się... niezintegrowana. Trudno od nich oczekiwać wzajemnego zaufania, to prawda. Sheila zresztą wcale nie zachowywała się inaczej i prywatnie nie miała nic przeciwko takiemu stanowi rzeczy. Ale dla misji to było nie za dobrze. Będzie niebezpiecznie. Powinni mieć pewność, że mogą wzajemnie na siebie liczyć, przynajmniej na tyle, żeby móc się osłaniać i pomagać sobie, prawda? Na razie zamiast zgranej grupy mieli zbieraninę osób, z czego połowa introwertycznie trzymała się na uboczu, a reszta prezentowała zachowania konfliktowe lub podrywała wszystko, co się ruszało. No, prawie. Oby się jeszcze dotarli, bo inaczej zrobi się... dziwnie. A chyba miło by było pracować w bardziej przyjaznej atmosferze.
Z koli widok za oknem był bardzo spójny. Chwilami wręcz zlewał się w jedną fioletową plamę.
-Rany, po tej misji będę rzygać na widok fioletu - rzuciła, nie zwracając się do nikogo w szczególności. Trzeba jakoś nawiązać kontakty z resztą, prawda? A ona nie była w tym dobra.
Chwilę później w polu widzenia pojawił się nieco ciekawszy obiekt obserwacji, a w każdym razie coś, na czym można by zawiesić wzrok. Jedno z drzew oplecione było jakimś pnączem, które widocznie kwitło, bo całość wyglądała niemal jak dzieło barokowych rzeźbiarzy-architektów. Tylko purpurowe, nie złote. Sheila uruchomiła omni-klucz, zrobiła zdjęcie i spojrzała jeszcze raz na ciekawy okaz natury, przekrzywiając lekko głowę. Wydało jej się, jakby te pnącza się poruszyły, ale nie zdążyła tego zweryfikować, bo mknęli już dalej. Skrzywiła się brzydko, przypominając sobie, kiedy ostatnio jej się coś zdawało. I pomyśleć, że to miała być swojego rodzaju odmiana po Pandorze... Cóż, jeśli jakiś krzak rzuci się na nią z zębami, to przynajmniej się nie zdziwi. Od tej chwili wszystkim lepiej widocznym roślinom przyglądała się z nieco większą uwagą, ale nie zauważyła już żadnych poruszeń, więc zajęła myśli czymś innym.

Po dotarciu na miejsce, odczekała, aż część ludzi opuści prom, po czym wyszła za nimi. Byli na ładnej, dość dużej polance. Nie najlepsze miejsce na obóz, ale i nie najgorsze. Tradycyjnie dla siebie udokumentowała miejsce lądowania zdjęciem, stwierdzając przy okazji, że chyba lekko przesadza. Trudno. Jankins wydał polecenia. Zmarszczyła lekko brwi. Po co rozkładać namioty, skoro być może będą się przenosić? Na szczęście to nie ona musiała się tym zajmować, więc to nie jej problem. Padło tez pytanie o zwiad po okolicy. Sheila spojrzała po reszcie grupy, sprawdzając ich reakcje. W sumie, czemu nie?
- Ja bym się przeszła - oznajmiła i przestąpiła z nogi na nogę, dodając zaraz: - O ile nikt nie ma nic przeciwko.
Nie zależało jej jakoś na tym, więc jeśli ktoś miał ochotę, to mogłaby mu ustąpić miejsca. W drugiej strony nie wiedziałaby co robić, siedząc tu na miejscu. Mogłaby ewentualnie pomóc w rozkładaniu sprzętu, ale prawdę mówiąc wolała już przedzierać się przez fioletowy pseudo-las. Po prostu to ciekawsze.
Verna Taufel
Awatar użytkownika
Posty: 66
Rejestracja: 24 lip 2012, o 16:53
Miano: Verna Taufel
Wiek: 23
Klasa: Szturmowiec
Rasa: Drellka
Zawód: Agentka Handlarza Cieni
Postać główna: Stark
Kredyty: 15.000

Re: Styx Theta -> Nienazwany System -> Nucis.

19 wrz 2012, o 12:39

Kobieta dała sobie pomóc wsiąść do promu, czemu miałaby nie dać takiej sposobności facetowi? Z resztą zawsze lubiła taki kontakt międzyludzki... w zasadzie to międzyosobowy, bo ona nie była człowiekiem. -Myślałam, że tylko Turianie mają kije w zadach.- rzuciła do bliźniaków przechodząc obok by zająć własne miejsce. Drellka rozsiadła się wygodnie i zdjęła hełm, który wylądował na jej kolanach.
-Widziałam jakiś ruch w tym jeziorze. Nie wiem co go spowodowało, ale nie był wiatr. - Powiedziała do salarianina, który rzucił dygresję o wodzi i owocach. Wiedziała co widziała, zwidów nie ma, a co to było? Skąd miała wiedzieć, nie była naukowcem, a jej dane mówiły, że życia tam być nie powinno... dane chyba są więc nieaktualne.
Resztę podróży spędziła w ciszy medytując. Nie oglądała widoków, będzie ich miała po dziurki w nosie po zakończeniu tej misji. Musiała się wyciszyć i skupić, trudniejszy etap przed nimi dopiero.
Na miejscu znowu włożyła hełm i zeszła z resztą na powierzchnię. Widoki zaprawdę były niespotykane, zwłaszcza przez ten osobliwy kolor wkoło. Jenkins chciał iść na zwiad, a do pomocy zgłosiły mu się jakieś dziewuchy, ta co wyglądała jakby miała umrzeć z nudów podczas przejazdu i jeszcze jedna z Przymierza. -To ja popilnuję obozu... - rzuciła w eter rozbawionym tonem i zaczeła się przechadzać po terenie ich nowego obozu przyglądając się co robią pozostali, obserwując otoczenie oraz pracę bliźniaków przy namiotach, zerkała też oczywiście na wojowniczego kroganina i jej znajomą biotyczkę.
ObrazekObrazek
Olivia Harvin
Awatar użytkownika
Posty: 510
Rejestracja: 9 sie 2012, o 11:32
Wiek: 30
Klasa: Adept
Rasa: Człowiek
Zawód: Genetyk
Postać główna: Iris Fenrir
Status: ex-oficer Cerberusa, dezerterka
Kredyty: 20.650
Medals:

Re: Styx Theta -> Nienazwany System -> Nucis.

19 wrz 2012, o 16:06

Nie mogła się do końca zdecydować czy powinna przekrzywić go bardziej na lewą czy też na prawą stronę. Oglądała się z każdej możliwej strony, aczkolwiek pewności nie brała i jak na złość pojawiało się więcej wątpliwości, zauważała inne, niepasujące jej szczegóły.
Słysząc czyjś głos na za sobą, podskoczyła jak oparzona, a fakt, że ręka Jenkinsa znalazła się na jej ramieniu tylko spotęgował ten efekt. Dalia z piskiem cofnęła się o krok, że niemalże jedną nogą była w jeziorze. Podniosła automatycznie dłonie w obronnym geście, a wianek spadł z cichym pluskiem do wody. Dopiero po chwili zdała sobie sprawę, że obok stoi mężczyzna a nie jakiś paszczur z głębi. Pokręciła głową z dezaprobatą.
- Ja... Tak. Naturalnie. Już idę... - wymamrotała tak, że praktycznie słyszał ją tylko Jenkins mimo podłączenia do kanału komunikacyjnego. Obejrzała się przez ramię, ale winek pochłonęła już woda. Szkoda jej była roślin, nie skomentowała jednak losu, który je spotkał. Grzecznie podążyła za kapitanem, zajmując miejsce na promie. Na czas podróży wyłączyła się całkowicie, układając pasjansa na swoim datapadzie, choć dla wścibskich par oczu wyglądało to tak, jakby właśnie analizowała oraz rozpisywała dane. Z opóźnieniem zarejestrowała wylądowanie promu, kiedy podniosła się z miejsca większość już wypełzła. Dalia również opuściła pokład, w ręku trzymając swój datapad, po czym obróciła się dookoła własnej osi.
- Imponujący - zaciekawił ją las. Był tajemniczy, mroczny, niebezpieczny, pociągający. Chwyciła kilka probówek, idąc kilka kroków w przód, aby pod pretekstem zbadania tutejszej struktury ściółki, traw, inny roślin, zbliżyć się ku lasu. Małymi kroczkami oddalała się od potencjalnego miejsca obozowiska, sprawiając wrażenie wielce pochłoniętej zbieraniem i rwaniem trawy.
me ~ voice ~ theme
ObrazekObrazek
+10% do tarcz
+10% obrażenia i siła rzutu
Nadia Bando
Awatar użytkownika
Posty: 25
Rejestracja: 24 sie 2012, o 22:50
Miano: Nadia Bando
Wiek: 24
Klasa: Szturmowiec
Rasa: Człowiek
Zawód: Pilot do wynajęcia
Kredyty: 20.000

Re: Styx Theta -> Nienazwany System -> Nucis.

20 wrz 2012, o 17:20

Przez chwilę czuła się absolutnie błogo – otoczona tylko sprzętem i zanurzona w przyjaznym buczeniu silnika, przywodzącym na myśl mruczenie kota. Po chwili do promu zaczęli schodzić się członkowie drużyny i wnętrze części pasażerskiej wypełniło się odgłosem ich kroków, żarcików i dźwięków wydawanych o ścierające się ze sobą elementy zbroi. O dziwo, nie miała tego im za złe – wręcz przeciwnie, dopiero teraz poczuła się jakby naprawdę była za sterami. To przyjemne rozkojarzenie uczyniło ją jednak nieostrożną – zbyt gwałtownie poruszyła promem i spowodowała niebezpieczne kołysanie. Wyrzuciła z siebie wiązankę przekleństw i ustabilizowała lot po czym ruszyła do celu. Gdzieś blisko jej stanowiska rozległ się komentarz jednego z członków ekipy i w jakiś sposób nieco ją rozluźnił. Nie spuszczając wzroku z rozmazującej się jej przed oczami trasy odpowiedziała od niechcenia:
- Taaa, trochę wali po oczach. Oby tylko nie świeciło na fioletowo i w nocy, bo tego już nie da się zdzierżyć.

Kiedy w końcu zatrzymali się w wyznaczonym miejscu, prom był już bliski jej sercu. Nie miała najmniejszej ochoty opuszczać jego przytulnego wnętrza na rzecz jaskrawej i obcej polany. Kiedy Jenkins zaczął szukać ochotników po prostu prychnęła i założyła ramiona na piersi. Bez słowa zaczęła obchodzić swoją nową maszynkę doszukując się jakichkolwiek zadrapań i kątem oka obserwując poczynania inżynierów.
ObrazekObrazek
Mistrz Gry
Awatar użytkownika
Posty: 12234
Rejestracja: 1 cze 2012, o 21:04
Medals:

Re: Styx Theta -> Nienazwany System -> Nucis.

21 wrz 2012, o 20:02

Dwaj bliźniacy kiwnęli głową w stronę kapitana, o dziwo w tym momencie wydając się najbardziej posłusznymi żołnierzami pod słońcem. A może po prostu lubili tą robotę? Wyraźnie namioty były na tyle lekkie, że przeniesienie ich nie sprawowałoby ewentualnego problemu. Największy ciężar stanowiły podłączane do szczelnego namiotu generatory produkujące odpowiednia mieszaninę gazów, gdzie mogli by odetchnąć i odpocząć bez ryzyka bolesnej, długiej śmierci z niedotlenienia.
- Hej, Verna, nie pomogłabyś nam trochę? I ty tam, jak Ci na imię? – Rzucił w stronę Nadii, wskazując ją nieco niegrzecznie palcem, kiedy ona przechadzała się wokół statku. Nie licząc biegających co chwila w te i wewtę bliźniaków, którzy wywlekali coś z ‘bagażnika’ salariańskiego cudeńka, nie zauważyła nic nieprzyjemnego. Prom lśnił i nie doznał żadnych nowych uszczerbków, których nie zaobserwowałaby wcześniej. Naukowiec asari i salariański badacz wyraźnie postanowili zostać w promie do czasu aż ich sprzęt badawczy nie znajdzie się namiocie – Im szybciej to skończymy, tym lepiej. W raporcie pisało, że nieprzyjemnie robi się po zmroku a zostały nam zaledwie dwie godziny nim się ściemni. Do tego czasu musimy zabezpieczyć teren. O ile Jenkins nie zmieni miejscówki. To jak?

Jenkins kiwnął głową, widząc jak dwie dziewczyny zgłosiły się na ochotników. Poczuł się nieco zrezygnowany faktem, że mężczyźni pozostali bierni. Po chwili zastanowienia kiwnął w stronę Morgha, który zajmował się poważną walką w postaci zgniatania tutejszych owadów wielką, krogańską stopą.
- Hej, idziesz z nami. Przyda się ktoś, kto w razie czego przygniecie wielkiego, krwiożerczego tulipana. – Rzucił krótko. Kroganin wzruszył ramionami i ruszył za dwiema kobietami, opierając wielką giwerę na swoim ramieniu. Kierowali się dalej w polanę, jednak jak na razie nie widzieli żadnego miejsce, które mogłoby posłużyć za lepszą kryjówkę. Jenkins szedł krokiem, równym, szybkim, bacznie rozglądając się dookoła. Dopiero po jakimś czasie, zatrzymał się i jęknął poirytowany. – Oczojebu idzie dostać od tego fioletu! Brakuje tu jeszcze pierdolonego jednorożca, pierdzącego tęczą! – Jakby na zawołanie, nagle po lewej coś się poruszyło i przebiegło przed nimi stado czegoś, co od biedy można by uznać za konie. Miały dłuższe nogi, zakończone nie kopytami a łapami, jak u tygrysa, szyje krótsze od ziemskich wierzchowców ale cieńsze. Na czole, o dziwo, posiadały dziwaczny, poskręcany róg. Kolorem odbiegały jednak otoczenia, prezentując smolistą czerń. Dalsze szczegóły im umknęły bo stado zniknęło gdzieś w odmętach lasu.Ich dowódca wbił wzrok w niebo. – Proszę, ja tylko żartowałem…

Dalia kierowała się coraz bardziej w stronę lasu i zafascynowana kolejny próbkami, nie zauważyła nawet jak w pewnym momencie znalazła się poza polaną, otoczona lasem. To było nieoczekiwane, ale wyraźnie jej naukowa ciekawość zwyciężyła z zmysłem rozsądku. Teraz mimo, że droga powrotna powinna być prosta, miała wrażenie, że nie wie w którym kierunku iść. Za nią znajdowały się posplatane lniany odcinające drogę. Nie tędy przyszła? Dziwne, była pewna, że właśnie tam znajdował się obóz.

Wyświetl wiadomość pozafabularną
Sheila Carson
Awatar użytkownika
Posty: 33
Rejestracja: 5 lip 2012, o 23:02
Miano: Sheila Carson
Wiek: 21
Klasa: Szpieg
Rasa: Człowiek
Zawód: Żołnierz
Kredyty: 15.000

Re: Styx Theta -> Nienazwany System -> Nucis.

21 wrz 2012, o 21:58

Jak się okazało ludzie wcale nie rwali się do pomysłu Jenkinsa. Nawet kroganin był bardziej zainteresowany mordowaniem owadów. W sumie to też może być ważne. Kto wie, czy takie robactwo nie ma przypadkiem krwiożerczych zapędów. Sheila jednak w gruncie rzeczy ucieszyła się, że Morgh idzie z nimi. Taki żywy czołg zawsze się przyda. No, chyba, że chcieliby się skradać, ale to raczej nie będzie konieczne. A tak - mniejsza szansa, że ewentualne zagrożenie zeżre właśnie ją.
Jakiś czas podążali w milczeniu równym tempem, rozglądając się dookoła. Las wydawał się monotonny i nie zapowiadało się, by znaleźli coś ciekawego. Teren również się nie zmieniał, więc Carson miała małe nadzieje, na znalezienie lepszego miejsca pod rozłożenie namiotów. Będą musieli zadowolić się tamtą polaną.
Fiolet rzeczywiście przeszkadzał w skupieniu wzroku na czymkolwiek. Po prostu rozpraszał i irytował. Zaczęła sobie jednak wmawiać, że wcale jej to nie wkurza i po chwili trochę przywykła. Trzeba to jakoś znosić, trudno.
Na marudzenie Jenkinsa miała zareagować współczującym kiwnięciem głową i wzruszeniem ramion, gdy coś w krzakach zaszeleściło i w zasięgu wzroku przebiegło sobie elegancko stado właśnie jednorożców. A przynajmniej koniowatych stworzeń z rogami na łbach. Tyle, że były czarne.
Sheila przez moment wpatrywała się w zjawisko nieźle zaskoczona. Joshua zwrócił się najwyraźniej do sił wyższych z wyjaśnieniem, że istnieje coś takiego jak ironia. Carson natomiast parsknęła śmiechem.
- No nie wierzę! - dodała, chichocząc. - Przynajmniej nie były fioletowe. Szkoda, że jeszcze tej tęczy nie było.
Po chwili uspokoiła się i wzięła głębszy oddech.
-Przepraszam - powiedziała. Właściwie jest na służbie, w pracy, do tego niebezpiecznej. - Ale jak zobaczę gdzieś tulipana, to nie ma mowy, żebym podeszła. Jeszcze odgryzie mi głowę.
Była gotowa do dalszego marszu, ale sceptycznie rozejrzała się dookoła. Naprawdę takie łażenie i szukanie na ślepo odpowiedniego miejsca może im zająć mnóstwo czasu.
-Nie ma tu jakiegoś wzniesienia? - mruknęła. - Tak spacerując spędzimy wieki, zanim coś znajdziemy.
Przydało by się rozejrzeć z góry ukształtowaniu terenu. Wzrok Sheili zatrzymał się na jednym z drzew. Może by tak dało się na to wdrapać...? Przekrzywiła lekko głowę oceniając swoje szanse.
Vicca Ulianov
Awatar użytkownika
Posty: 275
Rejestracja: 1 cze 2012, o 20:59
Wiek: 21
Klasa: adept
Rasa: human
Zawód: kurier/kobieta pracująca
Kredyty: 48.150

Re: Styx Theta -> Nienazwany System -> Nucis.

22 wrz 2012, o 11:24

Rozruszanie kości oznaczało dla niej trzymanie tempa, narzucanego przez Jenkinsa. Nic trudnego, nie dla niej, nawet jeśli ta snajperka jej trochę ciążyła... W każdym razie, jak cos ich będzie chcialo zjeśc, to ona chowa sie za Morgha, a jak zje Morgha, to spieprza z powrotem do obozu. Filozofia prosta, uzupelniana tylko o strzały z tego nowego pistoletu, jak cos sie zbytnio zbliży.
Moglaby sie poczuć prawie jak na Omedze... Gdyby nie ten fiolet. Jak widać, nie tylko jej dawał sie we znaki, bo dowodca... No własnie, dowodca utwierdzil ją w przekonaniu, że na tej planecie wszystko jest możliwe... Bo faktycznie zobaczyli jednorożce, brakowało tylko tęczy! To sprawilo, że dostała ciężkiego ataku śmiechu i aż jej łzy z oczu poleciały.
- Tęczą sie sra, nie pierdzi... Brzuch mnie boli - wykrztusiła, kiedy wreszcie mogła coś powiedziec bez ataku śmiechu.
Pozostawało pytanie, co dalej. Kiedy "koleżanka z zespołu" wyrazila chęć poszukania wzgórza... No nie dało sie zgodzic, ale tu żadnego nie bylo.
- Wiesz co? Właź na drzewo i sie rozejrzyj, pozyczę ci lornetkę - z tymi slowami wyciągneła ową w kierunku Sheili. - Chociaż ja proponuję isć za jednorożcami... Może je z drzewa wypatrzysz, gdzie sie kierują.
ObrazekObrazek
Verna Taufel
Awatar użytkownika
Posty: 66
Rejestracja: 24 lip 2012, o 16:53
Miano: Verna Taufel
Wiek: 23
Klasa: Szturmowiec
Rasa: Drellka
Zawód: Agentka Handlarza Cieni
Postać główna: Stark
Kredyty: 15.000

Re: Styx Theta -> Nienazwany System -> Nucis.

22 wrz 2012, o 12:07

Oj zdecydowanie drellka wolałby iść na ten cholerny zwiad niż kręcić się po obozie. Może jeszcze ma pomóc przy jego rozstawianiu?! Tego by brakowało!
No i się zaczęło, ledwo kobieta przewróciła oczami na tą myśl, jeden z bliźniaków <chyba dobrze zrozumiałam z posta> poprosił ją o pomoc w podłączeniu rozstawianych namiotów do specjalnej aparatury produkującej sztuczną atmosferę... albo po prostu tlen, by się nie podusili wewnątrz. Westchnęła ciężko, wzruszyła ramionami i ruszyła w ich kierunku, cóż, zawsze to trochę czasu w towarzystwie wcale niebrzydkich samców gatunku ludzkiego. -Mam nadzieję że coś się pojawi. Dawno nic nie zabiłam. - rzuciła w odpowiedzi przechodząc obok jednego z braci by zgarnąć z promu część aparatury i z nią udać się na miejsce jej podłączenia. -Cholerna elektronika... dlaczego nie dali mi czegoś rozwalić... eh... - mruczała pod nosem, gdy któryś z etapów podłączenia sprawiał jej trudność i musiała wyświetlać sobie na omni - kluczu instrukcję.
ObrazekObrazek
Nadia Bando
Awatar użytkownika
Posty: 25
Rejestracja: 24 sie 2012, o 22:50
Miano: Nadia Bando
Wiek: 24
Klasa: Szturmowiec
Rasa: Człowiek
Zawód: Pilot do wynajęcia
Kredyty: 20.000

Re: Styx Theta -> Nienazwany System -> Nucis.

22 wrz 2012, o 22:29

Zaczepiona w tak obcesowy sposób Nadia przez chwilę zastanawiała się nad możliwością wypróbowania nowych rękawic na czerepie inżyniera. Jednak ataki wściekłości miała już dawno za sobą a pomoc przy wspólnej sprawie nie wydała się jej wcale taka głupia. Po za tym, co innego mogła robić?
- Mów mi Bando. I dajesz, nie mamy całego dnia.
Splotła dłonie i strzeliła kostkami po czym ruszyła do pomocy, z odpowiednią dozą ostrożności wynosząc z wozu niezbędne sprzęty. Starała się nie upuścić niczego i z przyjemnością oglądała skomplikowane aparatury w jej rękach. Podążała z inżynierami, ufając im w tej materii całkowicie i żałując, że może przydać się jedynie jako tragarz.
ObrazekObrazek
Olivia Harvin
Awatar użytkownika
Posty: 510
Rejestracja: 9 sie 2012, o 11:32
Wiek: 30
Klasa: Adept
Rasa: Człowiek
Zawód: Genetyk
Postać główna: Iris Fenrir
Status: ex-oficer Cerberusa, dezerterka
Kredyty: 20.650
Medals:

Re: Styx Theta -> Nienazwany System -> Nucis.

23 wrz 2012, o 18:07

Pod nosem nuciła jedną z ludzkich, optymistycznych piosenek, zapewne nadających się na niezły utwór rocka. Była tak bardzo zafascynowała tutejszą roślinnością, której skład odczytywała na swoim omni-kluczu, że kompletnie zapomniała o bożym świecie. Liczyły się tylko dane, które przetwarzał jej omni-klucz, a następnie prezentował, tym samym łechtając jej naukowe ego oraz podsycając ciekawość. Florę kochała miłością czystą.
Jakże wielkie było jej zdziwienie, kiedy podniosła głowę, a dookoła niej znajdował się las. Była pewna, że tylko zbliżyła się do niego, a nie weszła do środka. Odniosła dziwne wrażenie, że las sam do niej przyszedł... Ale to przecież przeczyło wszelkim możliwym oraz znanym prawom. Szybko odrzuciła od siebie ową teorię, uznając ją za co najmniej śmieszną. Las się nie przemieszcza, drzewa nie dostają nóżek, aby podreptać za kimś. Odwróciła się, a jej drogę zagrodziły lniany, których tutaj nie powinno być. Uniosła subtelnie brew, zbliżając się do lian.
- Zobaczmy, czy powiecie mi coś ciekawego... - Mruknęła sama do siebie, sięgając ręką, aby złapać za jedną z lian i wykonać odczyty. O dziwo był to bardzo lekki gest, jakby bała się uszkodzić roślinę.
me ~ voice ~ theme
ObrazekObrazek
+10% do tarcz
+10% obrażenia i siła rzutu
Mistrz Gry
Awatar użytkownika
Posty: 12234
Rejestracja: 1 cze 2012, o 21:04
Medals:

Re: Styx Theta -> Nienazwany System -> Nucis.

24 wrz 2012, o 19:16

Jenkins jeszcze przez dłuższą chwilę stał w miejscu, wzrok wbijając w część lasu za którą zniknęły nietypowe zwierzęta. Dłonie wyciągnął przed siebie, w geście niedowierzania, machając nimi przez chwilę na boki. Na koniec jednak machnął dłonią na odlew i odwrócił się do towarzyszących mu kobiet. W przerwie między chichotam, dyskutowały o pomyśle z wzniesieniem. Pokiwał chwilę głową, skrzyżował ramiona na klatce piersiowej i zarządził.
- Która czuje się bardziej na siłach, niech się wspina, pozostała trójka, zostanie na dole i pilnujcie się. Nie znamy tutejszej fauny i flory, jeżeli cokolwiek znajdzie się zbyt blisko strzelać, chociażby był to słodki, puchaty, różowy króliczek. – Sam wyciągnął swoją broń, załadował jednym ruchem pochłaniacz ciepła i sprawdził celownik. Morgh słysząc głos Jenkinsa roześmiał się w głos i poklepał go lekko w plecy, w wyniku czego Jenkins niemalże stracił równowagę i musiał podskoczyć kilka kroków w przód, krztusząc się.
- No, szefie, coraz bardziej mi się podobasz! Może w końcu będzie szansa obejrzeć, co tutejsze stworzonka mają w środku. – Oznajmił kroganin, sam wyciągając swój karabin i przesuwając nim na prawo i na lewo, czujnie. Najbliższe drzewo nadające się do wspinaczki, przypominało nieco zwariowaną wersję dębu. Pień nie był bardzo szeroki ale gałęzie sięgały nisko, co było sporym ułatwieniem w wspinaczce. Tylko jak większość drzew w fioletowym lasku owinięty był mocnymi, gruby lnianami. Takimi samymi jakie Sheila widziała na drzewach w czasie jazdy, tyle, że pozostawały nieruchome.


- Dobra, Bando. To postaw tam, przełącz ten niewielki pstryczek u samej góry i zostaw, niech się nagrzewa. – Oznajmił jeden z bliźniaków. Dwaj mężczyźni prześcigali się w dogryzaniu sobie, co było dość ciekawy spektaklem jeśli stało się z boku., Zwłaszcza, że przezwiska były nietypowe i wręcz poetyckie. Od czasu do czasu nawet jeden z nich rzucił jakimś rymem. I tak w ciągu pół godziny właściwie udało im się w wesołej atmosferze ustawić trzy namioty. Dwa mniejsze, z sprzętem do analizy oraz jeden większy, w którym mieli nocować. Ten ostatni posiadał dodatkową osłonę biotyczną, zapewne mającą chronić ich przed przypadkowym atakiem nocnym. Każdy z nich czytał raporty, cokolwiek zaatakowało poprzednią grupkę ekspedycyjną, wypełzało po zmroku.
- Został nam jeden generator, jeśli by go odpowiednio przekalibrować, można by naładować ogrodzenie impulsem elektrycznym. – Zaproponował Nathaniel, na co Theodore pokiwał głową, grzebiąc w bagażniku promu w poszukiwaniu jakiejś liny czy chociażby omni-żelu. Wymodelowany mógł pełnić podobną funkcję. Dowcipną sielankę i wznowione flirty, przerwał nagle suchy komentarz asari, która do teraz raczej trzymała się blisko salarianina i trzymała buzię na kłódkę.
- Czy ktoś z was widział Doktor Antonov?


Las dookoła posiadał w sobie niewiele światła, poza tą tajemniczą fioletową poświatą. Im więcej czasu tu spędzała, tym mocniej odczuwała subtelne łaskotanie z tyłu głowy. To był odczucie charakterystyczne dla momentów kiedy ktoś intensywnie Cię obserwował. Kiedy jednak obracała się przez ramię nie widziała niczego poza gęstym lasem, niewielkimi krzewami i charakterystycznymi, iluminującymi na fiolet grzybami. Kiedy wykonała skan liany, nie wykazała niczego nowego, czego nie zauważyłaby na planecie wcześniej. Jak większość tutejszej roślinności zawierała mniejsze lub większe pozostałości odzwierzęcego DNA. Nie znając jednak tutejszej fauny, nie potrafiła określić, jaki był tego cel. W pewnym momencie usłyszała za sobą cichutki szelest. Chwilę po tym nastąpiło lekkie ukłucie na wysokości kolana, w miejscu, gdzie przebiegało łączenie kombinezonu. Odruchowo machnęła nogą, strzepując z niej coś niewielkiego. Szybki stworek, czmychnął w zarośla i tyle go widziała.

Wyświetl wiadomość pozafabularną

Wróć do „Galaktyka”