W galaktyce istnieje około 400 miliardów gwiazd. Zbadano lub chociaż odwiedzono dotąd mniej niż 1% z nich. Pozostałe światy oraz bogactwa, które zawierają, wciąż czekają na odnalezienie przez korporacje lub niezależnych poszukiwaczy.

Boom
Awatar użytkownika
Posty: 133
Rejestracja: 2 cze 2012, o 12:25
Miano: Lewis McMillan
Wiek: 32
Klasa: Żołnierz
Rasa: Człowiek
Zawód: Porucznik N6, specjalista od ładunków wybuchowych
Kredyty: 0

[Kołyska Sigurda > Psi Tophet] Klejnot Dżakarty

28 lis 2012, o 21:46

Każdy ruch powodował ból. I każdy był okraszony stęknięciem. Jednak robił swoje, na narzekanie i bóle można sobie pozwolić dopiero jak wrócą na Wraitha. Przypomniały się mu słowa instruktora walki wręcz z Willi. „Ból to tylko stan umysłu.” – zwykł mówić.
- Chuj nie stan umysłu. – na ten jeden komentarz pozwolił sobie Boom. Jednak po zajęciu pozycji i celnym trafieniem rzezi, nastrój żołnierza zdecydowanie się polepszył.
- Ha! Boom, baby kupo gówna.
Mimo odniesionych ran, sytuacja zaczęła się polepszać. Po dość brutalnej ofensywie, te monstra przegrały. Gdy wspólnie poszatkowali jedno z nich, na ustach Lewisa zagościł ogromnych uśmiech. Podniósł się z jękiem, przypominając sobie stan jego ręki. I ruszył na spotkanie z Hawk. Na reakcje kobiety nie mógł powstrzymać śmiechu.
- To najmilsza rzecz, jaką dla mnie zrobiłaś, kapitan. Chlip. – udał płacz i zdrową ręką otarł „łzy”. Gdy poczuł łagodzące działanie medi-żelu kiwnął krótko głową – Pewnie, że dam. Mów kogo i gdzie, a ja go załatwię.
Znów jest jej dłużnikiem. I mimo wcześniejszych wydarzeń, nabrał do kobiety swoistego szacunku. Dbała o swoich, nie zważając na spory.
Leave no man behind.
- Wyciągnę od nich nawet łańcuszek z komunii. Hehe. – od razu więc ruszył do ocalałych pasażerów. Stanął przed nimi, a karabin oparł o ramię.
- Dobra. Słuchajcie mnie uważnie, bo nie lubię się powtarzać. Widzieliście, jak rozjebaliśmy tamtych? Raczej nie chcecie podzielić ich losu. To jest wasza niepowtarzalna szansa. Powiecie mi teraz grzecznie, gdzie znajdę tu cenne rzeczy i kredyty. Ta jest, to jest napad. Ale jak wyśpiewacie mi wszystko, zostawimy was i będzie cacy. Aye? Teraz was odknebluje. I jak tylko któryś zacznie mi drzeć japę, nie ręczę za siebie. Ty pierwszy.
Podszedł do mechanika i szybkim ruchem wyrwał mu z ust knebel.
- Zamieniam się w słuch.
ObrazekObrazek WRAITHObrazekPANCERZObrazekTHEME1ObrazekTHEME2ObrazekINDESTRUCTIBLE I just love, when the stuff blows up. Obrazek Mass Effect EPIC
Scorpion
Awatar użytkownika
Posty: 167
Rejestracja: 1 cze 2012, o 21:30
Miano: Scorpion
Wiek: 21
Klasa: Strażnik
Rasa: drell
Zawód: Złodziej/Najemnik
Kredyty: 0.550

Re: [Kołyska Sigurda > Psi Tophet] Klejnot Dżakarty

28 lis 2012, o 23:28

A więc na chwilkę spawy się uspokoiły - wrogowie już raczej nie wstaną, więc mieli chwilkę na przegrupowanie a także opatrzenie ran drell lekko rozmasowywał żebra starając się namierzyć dokładne miejsce, w którym odczuwał ból. Podejrzewał pogruchotane żebro, ale mógł się mylić.
- Kulka? Nazywasz wielki łańcuch tego skurwola kulką? Aż się człowiek zastanawia, co byś powiedziała jakbym od podobnego olbrzyma otrzymałbym dostał drzewem przez łeb.- odparł żartobliwym tonem Scorpion uśmiechając się lekko.
- Jeśli Revax potrzebuje pomocy, to mogę iść ... ale jeśli serio zostały 2 minuty do końca deszyfracji, to raczej na nic się już tam nie przydam. Wiesz jak to mówią, gdzie kucharek sześć tam nie ma co jeść. - dodał po chwili już poważniej. Scorpion postanowił mimo wszystko zachować swego rodzaju ostrożność i zachował przeładowany pistolet w ręku. W końcu przywódca Hekatombów gdzieś uciekł, kto wie czy za chwilę nie wprowadzi im tutaj kolejnych fanatyków chcących dostać im się do gardeł.
ObrazekObrazek
Obrazek

THEME
+40% zmniejszony koszt użycia mocy
Mistrz Gry
Awatar użytkownika
Posty: 12234
Rejestracja: 1 cze 2012, o 21:04
Medals:

Re: [Kołyska Sigurda > Psi Tophet] Klejnot Dżakarty

29 lis 2012, o 20:48

Mimo pokonania wrogów, oddział nadal zostawał poddenerwowany całą sytuacją. Problemy się tylko nawarstwiały, do tego wciąż zostawali pomiędzy przysłowiowym młotem a kowadłem – po statku ciągle chodzili żywi kultyści i łowcy Cerberusa. Co więcej, za chwilę miała dołączyć czwarta opcja w postaci Przymierza, z którym siłą rzeczy żadna z wcześniej wymienionych grup nie wygrałaby zbyt wielu bezpośrednich starć.
Mimo wyraźnego przerażenia, można było zaobserwować wśród ocalałych pewien postęp. Mogli wszak wywnioskować, że skoro tamci chcieli ich zabić, a oni ich powstrzymali, co więcej nie robiąc im niepotrzebnej krzywdy… Mogli im się odwdzięczyć, mogli być bardziej skorzy do współpracy. Zginęło z nich wielu, duża większość, jednak to nie miało teraz znaczenia. Ważne było, by ujść z własnym życiem, poszukać bliskich i zabrać się z tego cholernego statku czym prędzej.
Rozkneblowany na miejscu salarianin o mało nie wypluł własnych płuc w następstwie pozbawienia go kawałka pościeli. Pluł krwią, co mogło znaczyć poważne poturbowanie lub też postrzelenie. Zdawał się jednak nie zwracać na swój stan większej uwagi, co udowadniała prawie natychmiastowa odpowiedź na pytanie Booma.
- Dziękuję wam! Dzi-dziękujemy, naprawdę. C-ci ludzie, chorzy i te monstra… Świr. Skierował się do hangaru. Niedobrze, może uciec. Jest podzielony na skrzydła. Dwa. Lewe i prawe. Są oddzielone ścianą. W hangarze dużo sprzętu. Głównie promy. Kilka myśliwców. Jest też skład w każdym skrzydle, ale potrzebujecie hasła. Dam wam hasło. Jesteście pewni, że chcecie tam teraz iść? – pytając, zerknął tylko zmęczonym wzrokiem na Booma, po czym znów go spuścił i pokręcił potwierdzająco głową – Jesteście, no tak. Kod do składu to 87zj3lp004. Dużo śmieci, niepotrzebnego żelastwa. Są też datapady z numerami kont. To datapady załogi. Osobiste. Rodziny nie ucierpią. Potrzebujecie kodu do szafki. Przeciwpancerna – skinął głową lekko na prawo, wskazując leżące w pobliżu ciało innego salarianina. Niestety, jedno z wielu. Jego duże, czarne oczy nagle wyraźnie posmutniały, ale nie pozwolił sobie na przedłużanie – On ma kod. Zaszyfrowany na jego omni-kluczu. Musicie pobrać cały plik. Załadujcie go, kiedy poprosi o klucz.
Kilka sekund po końcu przemowy salarianina, kolejny potężny wstrząs niebezpiecznie nawiedził Klejnot Dżakarty…

Bardziej dotkliwie poczuł go Revax, któremu uprzykrzyć życie postanowiły dodatkowo wyłączone datapady spoczywające dotąd na półce u góry, a jakie teraz wylądowały na jego głowie przez trzęsienie statkiem. Wyglądało na to, że Wraith wcale nie skończył walki z fregatą, z jaką toczył ją wcześniej. Źle to rokowało na powrót oddziału. Jedno dobre – omni-klucz zakończył pracę informując o sukcesie operacji. Terminal wyglądał na odblokowany, mimo to jednakże wciąż wyświetlał na swoim holograficznym pulpicie wielką, czerwoną informacje o kończeniu się tlenu. Po wejściu w menu, ukazał się spis wszystkich, co do joty drzwi na całym statku, podzielonych najpierw na sektory, później na piony, a także dokładna mapa całego Klejnotu. Wyglądało na to, że drzwi prowadzące do hangaru znajdowały się w pionie O, sektorze 226, oznaczone cyfrą 1080. Mógł otworzyć cały pion, lub też cały sektor, ryzykując tym, że na pewno zostaną zaatakowani przez dużo większą liczbę nieprzyjaciół, ale utorują sobie drogę do większej ilości łupów. Musiał brać także pod uwagę nadciągające Przymierze. W tym wypadku musiałby wprowadzić komendę „otwórz O”, lub „otwórz O-226”. Mógł też otworzyć tylko te jedne, konkretne drzwi do których dostępu potrzebowali, by się stąd wydostać; w takim razie wprowadziłby komendę „otwórz O-226-1080”.
7 min. do przylotu Przymierza. 15 min. do całkowitej utraty tlenu. Wyświetl wiadomość pozafabularną
Hawk
Awatar użytkownika
Administrator
Posty: 2752
Rejestracja: 14 kwie 2012, o 22:37
Miano: Jeanette Hawkins
Wiek: 35
Klasa: Żołnierz
Rasa: Człowiek
Zawód: Kapitan pirackiej łajby
Lokalizacja: Wraith
Status: Widmo-renegat, poszukiwana przez Cerberusa.
Kredyty: 107.987
Medals:

Re: [Kołyska Sigurda > Psi Tophet] Klejnot Dżakarty

29 lis 2012, o 21:31

Przetoczyła wzrokiem, słysząc podziękowania ze strony salarianina. Nie zależało jej w ogóle na cywilach, dla niej mogli być martwi. Oczywiście jeżeli chodziło o same ich życia, nie wiedzę, którą mogli posiadać. Znając życie to w momencie, w którym zaczęliby ją denerwować, zwyczajnie złapałaby za karabin, ale jak na razie salarianin pieprzył jedynie od rzeczy, więc szło dobrze. Bez chwili namysłu ani słowa komentarza, ruszyła do wskazanego przez niego ciała, celem wydostania tego kodu. Kucnęła przy ciele i uruchomiła swój omni-klucz, chcąc dostać się do tego posiadanego przez, już niestety martwego, właściciela. Chwilę później miała wspomniany przez tamtego salarianina kod.
- Lewe i prawe skrzydło, mówisz? - mruknęła bez większego zainteresowania, w myślach krążąc wokół datapadów z danymi kont i tym całym składem. Na pewno znajdą się jakieś perełki, dla których warto było przedrzeć się przez ten pieprzony statek, pełen pieprzonych kultystów dowodzonych przez wyraźnie popieprzonego kolesia. Tak można było w skrócie podsumować ich misję. A miało być tak łatwo! Uziemiona Dżakarta, pełna skarbów, podbita przez piratów i zostawiona sama sobie, na pastwę losu! A tu nie ma.
- Revax, Scorpion.. - zaczęła, uruchamiając komunikator, żeby wszyscy ją usłyszeli. - Otwierajcie te drzwi i wracajcie. Ruszamy na lewe skrzydło, sprawnie, bo zaraz będziemy mieć tu Przymierze. A Deuce ma tam już dostateczny zapierdol z Cerberusem - westchnęła cicho, wspominając ostatni wstrząs, mający miejsce kilkanaście sekund temu.
- Pamiętajcie, że tracimy powietrze. Maski i hełmy - dodała po chwili, ignorując fakt, że wiadomość ta może wywołać panikę u cywili. Wiedzą, czego nie mogą robić. Inaczej zginą. Sama Hawkins chwyciła mocniej Błotniaka, wbijając wzrok w drzwi prowadzące do hangaru, które powinny zaraz stanąć przed nią otworem.
THEME⌎ ARMOR⌎ VOICE⌎ NPC⌎
ObrazekObrazek
+10%⌎ do bycia twoją starą+20%⌎ do bycia starą twojej starej+30%⌎ do bycia starym starej twojej starej

Revax Lysaver
Awatar użytkownika
Posty: 121
Rejestracja: 10 maja 2012, o 19:17
Wiek: 34
Klasa: Strażnik
Rasa: Turianin
Zawód: Technik
Kredyty: 21.000

Re: [Kołyska Sigurda > Psi Tophet] Klejnot Dżakarty

1 gru 2012, o 01:23

Turianin akurat spojrzał w górę gdy wstrząsnęło statkiem. Oznaczało to, że miał doskonały widok na datapad lecący prosto w jego twarz. Dostał w czoło i wywrócił się, znikając na chwilę za stołem. Po krótkiej chwili chwycił się go i podciągnął do pozycji stojącej trąc miejsce trafienia.
- Jeśli zostanie blizna to będę musiał wymyślić jakąś dobrą historyjkę, ni chuja nie będe opowiadał, że znokautował mnie kawałek... - mruknął pod nosem i zamilkł patrząc na monitory. Filtry pracowały, ale poziom tlenu nadal spadał! Cholera jasna. Usłyszał Hawk w komunikatorze i szybko wpisał komendę "otwórz O-226-1080". Nie mieli czasu na zabawę. Brak tlenu, Przymierze i sama Hekatomba to za dużo jak na ich czwórkę. Wcisnął mocno klawisz potwierdzenia i ruszył biegiem do reszty, o mało nie poślizgując się o leżące wszędzie jebane datapady.
- Hangar powinien się otwierać w tym momencie. Proponuję się zbierać szybko-szybko zanim na imprezę zlecą się niebieskie. - rzucił nakładając maskę tlenową z elastycznego materiału i nałożył ją. W razie jakichś niemiłych drobnostek, na przykład jebanej kosmicznej próżni był w stanie otoczyć głowę biotyką na parę minut i się w ten sposób uchronić. Potem zapewne będzie spał za dwóch i jadł za czterech.
Mistrz Gry
Awatar użytkownika
Posty: 12234
Rejestracja: 1 cze 2012, o 21:04
Medals:

Re: [Kołyska Sigurda > Psi Tophet] Klejnot Dżakarty

3 gru 2012, o 01:18

- C-co?! Nie możecie nas tu zostawić! Nie możecie odejść, nie możecie nie pomóc. Drugi raz. Błagam. Zmierzacie do hangaru. Jest nas niedużo! Możecie wziąć... - salarianin przystopował krzyk na chwilę jakby szukając prawidłowego słowa - możecie wziąć nas ze sobą. Odstawić na najbliższej kolonii. Stacji. Gdziekolwiek. N-nie będziemy sprawiać problemów. Obiecuję. A...albo rozwiążcie nas. Dajcie nam broń. Pomożemy wam pozbyć się świrów. Ja nie potrafię strzelać. Oni potrafią - nerwowym gestem skinął w stronę dwójki ochroniarzy, którzy nadal siedzieli związani i zakneblowani, spoglądając to na gorączkującego się salarianina, to na kogoś z oddziału - Mam za to kilka użytecznych programów. Bojowych. Mogę się przydać. Tylko pozwólcie nam po wszystkim wziąć prom. Odlecieć. Proszę. Tu są rodziny, młode osoby.
Moment, gdy salarianin wypowiadał ostatnie zdanie był równocześnie momentem krótkiego, acz głośnego alarmu zapowiadającego rychłe otwarcie drzwi przed nimi. Wielkie, metalowe wrota sunąc powoli do góry, odsłaniały coraz dalszy skrawek miejsca w które mają się udać. Tak, jak mechanik wspominał – przed nimi jawiły się dwa, dość słabo aktualnie oświetlane przejścia. Wybieranie gdzie pójść, by akurat trafić na Ahawiela i jego mięso armatnie było prawdziwą loterią. Hawk zdecydowała się podążyć do lewego skrzydła, nie biorąc pod uwagę sprawdzenia ostatnich nagrań monitoringu w tym miejscu.
Już w połowie tunelu usłyszeli nerwowe wrzaski, nie zdołali jednak poznać w nich jakichś konkretnych głosów. Wrzawa trwała, aż do ich uszu zaczęły w końcu dochodzić bliżej niezidentyfikowane, metaliczne dźwięki, zupełnie jakby ktoś na siłę próbował zamknąć wewnętrzne drzwi. Po samych nawoływaniach można było stwierdzić, że przeciwników za dosłownym „rogiem” jest całe mnóstwo. Prawdopodobnie więcej, niż mieli przed chwilą okazję pokonać. Hawk, jako, że szła na przedzie, nieznacznie wychyliła się zza rogu, by chociaż pobieżnie ocenić cała sytuację.
Pomieszczenie było pełne wrogów. Nie potrafiła dokładnie ocenić ilu, ponieważ dużą jego część zakrywały ściany. Kilkoro tych bardziej krzepkich krzątało się przy wejściu, przystawiając do niego większe części złomu, blach i ogółem wszystkiego, co mogło spowolnić nieprzyjaciół Hekatomby w dostaniu się do lewego skrzydła. Układali z tego stosu coś na kształt osłony, przy której mogli przykucnąć i strzelać nie obawiając się o to, że ktoś trafi ich w nieodpowiednim momencie. Gdzieś na którymś z kolei planie, w znacznej oddali jawiły się schody prowadzące na podwyższenie o wysokości jednego piętra. Miała wrażenie, że dosłownie przez sekundę, między dwoma stojącymi nań promami mignęła jej przechodząca z wolna postać. Może doświadczyła właśnie przywidzenia, a może faktycznie właśnie tam przechadzał się aktualnie Ahawiel.

5 min. do przylotu Przymierza. 13 min. do całkowitej utraty tlenu.
Wyświetl wiadomość pozafabularną
Hawk
Awatar użytkownika
Administrator
Posty: 2752
Rejestracja: 14 kwie 2012, o 22:37
Miano: Jeanette Hawkins
Wiek: 35
Klasa: Żołnierz
Rasa: Człowiek
Zawód: Kapitan pirackiej łajby
Lokalizacja: Wraith
Status: Widmo-renegat, poszukiwana przez Cerberusa.
Kredyty: 107.987
Medals:

Re: [Kołyska Sigurda > Psi Tophet] Klejnot Dżakarty

3 gru 2012, o 01:54

Przetoczyła wzrokiem po suficie słysząc te wszystkie prośby i błagania ze strony mechanika. Tego nie lubiła. Jedyną wartą uwagi rzeczą w tej chwili był alarm, który zwiastował otwarcie drzwi. Tyle, że jego pierdolenie ją denerwowało. I to bardzo.
- Zamknij ryj i dziękuj za to, że w ogóle jeszcze żyjesz - warknęła, przenosząc spojrzenie z powoli, jak na złość otwierających się drzwi na salarianina. - Wyglądamy ci na bohaterów? Bo mi się wydaje, że ni chuja.
Ich było mało, wrogów pewnie znacznie więcej. Mogli ich wykorzystać, choćby jako mięso armatnie.
- Zasady są proste. Ten, który utrzyma broń, weźmie ją. Reszta, która nie da rady, zostaje. Jeżeli wasi koledzy wywalczą sobie wolność i przeżyje ktoś, kto potrafi sterować tym promem, dostaniecie go. Jeżeli nie, za niedługo będzie tu Przymierze, niech oni bawią się w bohaterów. - rzuciła, po czym skinęła głową na Scorpiona, by rozwiązał tych, którzy wyrazili do tego chęci. Wokoło była broń pozostawiona przez tamtych zjebów, więc tego, by ją wziąć, powinni się domyślić.
- A to, czy starczy wam tlenu, to nie mój problem - dodała, z czystą złośliwością w głosie, ruszając w stronę hangaru, do którego drzwi teraz stały otworem, upewniając się przy okazji, czy broń jest gotowa. Trafili na miejsce, a jej udało się wyjrzeć za róg. To, co zobaczyła, raczej jej się nie spodobało. Dostrzegła jednak umykającą na schody postać, niezachowującą się jak reszta, próbująca panicznie zapewnić sobie obronie. Nie, zachowywała się inaczej.
- Idę o zakład, że to tamten skurwiel - rzuciła bardziej do siebie, jak do reszty, dopiero po chwili przenosząc na resztę wzrok.
- Jest ich tam masa, ale bardziej od zabicia nas zależy im na obronie. Pewnie jego. On sam spieprzył gdzieś na górę. Gdybyśmy go dostali, poszłoby lepiej - zmarszczyła brwi, zerkając w stronę winkla.
- Plan jest taki. Tarcze są, pancerze są. Zająć się tymi najbliżej, potem wbiegamy na raz, wszyscy. Po drodze mordować resztę, celem jest ten, który stoi w najmniejszej odległości. Priorytet to znalezienie osłony. Tutaj sobie możemy siedzieć i raczej gówno nam to da, więc wyjścia nie ma.
Upewniła się, że włączone jest Umocnienie, oraz załadowania amunicja dysrupcyjna do Blotniaka.
- Odkąd tam będziecie, każdy dba o własne przeżycie. Rozwala wam się osłona, szukacie innej. Nie obchodzi mnie, czy utrzymujecie pozycję czy nie. Macie przeżyć. Ja zajmę się tym całym ich mesjaszem, czy za kogo oni go uważają.
Teraz przeniosła wzrok na resztę pasażerów, stojących obok, z brońmi w ręku. Ich te rozkazy też się tyczyły. Może poza tym o przeżyciu, bo to jej wisiało.
- Wy idziecie na przodzie. I niech was nie kusi. Jak zobaczę jednego, który celuje do któregoś z nas, morduję wszystkich. Tamtych co zostali też - warknęła, lustrując ich wzrokiem. - Nie obchodzi mnie, co się z wami stanie. Przeżyjecie, damy wam spokój i prom.
Gdy upewniła się, że wszyscy są gotowi, rozkazała rozpoczęcie całej akcji. Sama zamierzała, gdy sytuacja na to pozwoli, a oni będą w środku, uruchomić Skok adrenaliny i po prostu pomknąć w stronę schodów, nie zważając na ostrzał. Miała tarcze, które powinny to wytrzymać. W razie skupiska wrogów na drodze, miała w pogotowiu Rzeź, która powinna chociaż odwrócić ich uwagę na ten moment, kiedy ona będzie przebiegać.
Samo wejście reszty do środka, a przynajmniej załogi Wraitha, miało obyć się bez ofiar, a przynajmniej na to liczyła. Szanse na to zwiększał fakt, ze na przodzie szli cywile, robiący praktycznie za żywą tarczę.
THEME⌎ ARMOR⌎ VOICE⌎ NPC⌎
ObrazekObrazek
+10%⌎ do bycia twoją starą+20%⌎ do bycia starą twojej starej+30%⌎ do bycia starym starej twojej starej

Scorpion
Awatar użytkownika
Posty: 167
Rejestracja: 1 cze 2012, o 21:30
Miano: Scorpion
Wiek: 21
Klasa: Strażnik
Rasa: drell
Zawód: Złodziej/Najemnik
Kredyty: 0.550

Re: [Kołyska Sigurda > Psi Tophet] Klejnot Dżakarty

5 gru 2012, o 22:03

Scorpion podszedł do dwójki, która według salarianina nadawała się do walki i według rozkazu Hawk zaczął ich rozwiązywać.
- Macie wybór, iść z nami i próbować wywalczyć sobie prom, który chcecie, albo zostać tutaj i czekać na Przymierze. W obu przypadkach nie macie stu procent szans na przeżycie. Jeśli zostaniecie was los jest w rękach żołnierzy, którzy powinni się tutaj niedługo pojawić. Czy przybędą na czas? Kto wie. Z drugiej strony możecie iść z nami i walczyć. Oczywiście nie możecie mieć pewności, że ktokolwiek z was przeżyje, ale za to po pierwsze możecie się zemścić na tych psycholach, a także macie jakiś wpływ na to, co się z wami stanie - jeśli nie ufacie Przymierzu jest to dla was najlepsza opcja. - mówił dość chłodno, jednakże chcąc pokazać więźniom iż tak na prawdę nic więcej nie mogą zrobić. Jeśli ktokolwiek z nich miał się do nich na chwilę przyłączyć lepiej by wiedział w co się ładuje, w ten sposób morale ich można by rzec mięsa armatniego lekko powinny się podnieść i nie powinni wtedy rzucać się przy pierwszej lepszej okazji do ucieczki. Drell poszedł za swoim dowódcą gotów w każdej chwili wyciągnąć broń i strzelać do hekatombów, którzy teraz mogli wyskoczyć tak na prawdę z każdego miejsca, albo też do tych których przed chwilą rozwiązał, jeśli desperacja uderzyłaby w nich tak mocno, że próbowaliby zaatakować załogę Wraitha. Gdy Hawk przedstawiła swój plan Scorpion tylko przytaknął. A więc trzeba się było przebić przez duże ilości wrogów. Mała odległość między wrogami to wymarzone miejsce dla kogoś o zdolnościach biotycznych i technologicznych, zwłaszcza posiadającego broń, która mogła zranić kilkoro przeciwników jednocześnie. Jedyne czego drell teraz żałował to fakt iż nie miał przy sobie żadnej strzelby, która byłaby dość pomocna w walce na krótkim dystansie. Plan w głowie Scorpiona był prosty - pewnie większość z jego sprzymierzeńców będzie próbowała frontalnego ataku. Najlepiej będzie w stanie wspomóc resztę, gdy uda mu się wywołać chaos wśród wrogów. Najlepiej więc zrobić to z flanki, gdzie nie każdy z przeciwników będzie zwracał uwagę. Tak więc od razu gdy udadzą się do pomieszczenia skręci on w lewo, szukając jakiegoś schronienia przed pociskami, następnie postara się wyłączyć jak największej grupie wrogów stojąco blisko broń używając sabotażu. Następnie będzie się starał dosięgnąć zastojem najbardziej aktywnych na polu bitwy przeciwników ostrożnie wychylając się zza zasłony, od czasu do czasu oddając strzał Skorpionem w najbliższego przeciwnika. Jeśli ktoś będzie się chciał do niego zbliżyć drell będzie się go starał oddalić od swojej pozycji za pomocą rzutu biotycznego. Jeśli natomiast gdzieś pojawi się przywódca hekatombów to priorytetem Scorpiona będzie dosięgnięcie go zastojem.
ObrazekObrazek
Obrazek

THEME
+40% zmniejszony koszt użycia mocy
Revax Lysaver
Awatar użytkownika
Posty: 121
Rejestracja: 10 maja 2012, o 19:17
Wiek: 34
Klasa: Strażnik
Rasa: Turianin
Zawód: Technik
Kredyty: 21.000

Re: [Kołyska Sigurda > Psi Tophet] Klejnot Dżakarty

6 gru 2012, o 01:55

Revax nie myślał wiele, nie odzywał się do nikogo. Nie skomentował wypowiedzi załogi Dżakarty. Gdy Hawk przedstawiła im sytuację kiwnął tylko głową. To mógł być ich ostatni atak aby wydostać się z tego miejsca. Przeładował strzelbę i sprawdził, czy załadował swoją specjalną amunicję. Sprawdził stan tarcz, ilość mediżelu. Wszystko było w sam raz. Miał zamiar w najzwyczajniejszy w świecie sposób przebić się przez tabun wrogów. Strzelba, omni-ostrza, bieg przez sam środek razem z resztą drużyny. Nie mieli dużego wyboru. W razie czego miał zamiar rzucić spaleniem we wrogów aby spróbować odwrócić ich uwagę chociaż na chwilę i dać im ten ułamek sekundy więcej na przebycie korytarza. Westchnął ciężko i na kilka chwil zamknął oczy i skupił się. Po jego skórze przebiegły małe, błękitne łuki energii. Nagle jego ciało rozbłysło polem biotycznym. Użył Bariery. Zawsze nieźle to go wyczerpywało, zdarzało się nawet, że kompletnie nie do życia był po czymś takim. Nie należał do największych biotyków, no ale tym razem okazja zmusza. Najwyżej będzie na zmianę spał i rzygał z wyczerpania. Gdy tylko Hawk ruszyła z miejsca pobiegł za nią wprost na hordę wrogów.
Mistrz Gry
Awatar użytkownika
Posty: 12234
Rejestracja: 1 cze 2012, o 21:04
Medals:

Re: [Kołyska Sigurda > Psi Tophet] Klejnot Dżakarty

14 gru 2012, o 19:25

Plan wymyślony na poczekaniu był dość prosty w teorii, wydawał się jednak cholernie trudny w praktyce. Oddział postanowił - dosłownie mówiąc - rzucić się w paszczę lwa i, co lepsze, przeżyć. Priorytetem było oczyszczenie sobie w miarę bezpiecznego kątu, z którego będzie można prowadzić atak, a przy tym jednocześnie nie móc pozwolić sobie na dostanie się wroga zbyt blisko. Hangar, mimo, że wydawał się ogromnym pomieszczeniem, mieścił w sobie aktualnie sporą liczbę niebezpiecznych psychopatów zdolnych dosłownie do wszystkiego. Niezbyt pocieszające a już tym bardziej mało motywujące, ale w sytuacji gdy nie ma innego wyjścia, tonący brzytwy się chwyta.
Dwoje ochroniarzy Klejnotu, którzy pozostali w siłowni przy życiu zgodnie zdecydowało się wspomóc salariańskiego mechanika, jak i jednocześnie całą drużynę. Może to zawód, jakim się parali, nie pozwalał im na bezczynne siedzenie i czekanie na nieuniknione, a może po prostu ten najbardziej pierwotny z ludzkich instynktów dał tutaj o sobie znać. Rozmasowawszy szybko nadgarstki zaraz po uwolnieniu przez Scorpiona, dobyli odpowiednie dla nich bronie z podłogi; karabin szturmowy i snajperkę. Przeładowując, podążali cicho tuż za piratami. Tuż obok, sprawdzając pliki na swoim omni-kluczu nerwowym krokiem szedł także salarianin.
Ochroniarz z karabinem szturmowym dobrze wiedział na co się pisze, wyskakując pierwszy na ogień przeciwnika. Można powiedzieć, że miał niebywałe szczęście, lub też nieprzeciętne umiejętności - trudno było zgadnąć, pewne jednak było to, że biegnąc zdjął jednocześnie zaskoczoną dwójkę psycholi siedzącą zaraz przy wejściu. Kriowybuch zdetonowany został nieco dalej przez mechanika, zamrażając jednego z wrogów, a trzech wokół znacznie spowalniając. Dzięki temu manewrowi, piraci biegnący zaraz za nimi mogli przedostać się dalej bez obawy o nieprzyjemne komplikacje. Wyjątkowo użyteczna okazała się tutaj wybuchająca amunicja z pistoletu Scorpiona, która z zamrożonego przeciwnika zrobiła lśniący, biały piasek.

Sam drell okazał się szczęśliwcem, gdyż przekraczając próg hangaru ze swoim własnym planem świtającym w głowie od razu zauważył pewnego rodzaju arkady ciągnące się zaraz przy ścianie po lewej. Szybkim susem wskoczył za najbliższy z filarów, ubezpieczając się tym samym i aktywując sabotaż na największym skupieniu wrogów w zasięgu jego wzroku. Zdezorientowani spojrzeli po sobie, gdy karabiny i pistolety maszynowe jakie właśnie trzymali, okazały się nie spełniać swojego zadania – to był ten moment zaskoczenia. Zauważył także tajemnicze, zamknięte drzwi po swojej prawej stronie.
Biegnąca tuż za nim Hawk uświadczyła nieco więcej problemów na drodze, gdyż wybierając dużo trudniejszy cel do osiągnięcia, postanowiła pomknąć przez rzesze wrogów nie zważając na chaos wywołany wtargnięciem oddziału a także lecącą w jej stronę kaskadę strzałów. Wystrzeliwszy rzeź w kierunku najbardziej obleganym przez nieprzyjaciela, biegła dalej omijając wyrastające przed nią przeszkody, odpychając i obijając się od swoich oponentów. Siłą rzeczy niektóre z pocisków zdołały jej dosięgnąć, przez co stan tarcz drastycznie malał z każdą następną chwilą. Ironia losu, jedna z kobiet będąca na tyle blisko, by jej dosięgnąć, postanowiła wymierzyć cios kolbą w głowę Jeanette. Niecelny, bo zszedł na wysokość barków, aczkolwiek na tyle silny, by ją przewrócić. Na szczęście ból wywołany uderzeniem i upadkiem na plecy zaraz po tym, nie zdołał jej unieszkodliwić, co pokazała przez odepchnięcie silnym kopem swojej napastniczki. Zerwawszy się na nogi, wznowiła bieg, przepychając się przez kolejne tabuny; poczuła też jednocześnie skutek uderzenia, gdy z trudem łapała następne hausty powietrza. Ahawiel, który jak na złość właśnie zorientował się, że jest jej najbardziej prawdopodobnym celem, skrzywił twarz w grymasie gniewu i dosłownie wyrwał stojącemu obok mężczyźnie snajperkę. Skierowawszy w pośpiechu lufę gdzieś w stronę Hawk, spojrzał przez lunetę i wystrzelił pierwszy pocisk. Kula świsnęła tuż przy uchu kobiety, wywołując na jej karku niepokojące mrowienie. Natychmiast wycelował po raz drugi.
Revax okazał się pomocą dla Hawk, gdy ta biegła do postawionego sobie celu, miotając spaleniem w oponentów na wprost i torując jej nieco bardziej drogę. Po udanym ataku, wraz z Boomem skrył się w pośpiechu za długą na całą ścianę barierką po prawej stronie. Chaos, jaki zapanował po wtargnięciu wykorzystał przestrzeliwując kilku z kultystów strzelbą, co chwilę chowając się za swoją osłoną. Nie przeszkodziło to jednakże w nadszarpnięciu jego biotycznej bariery, spokojnie mógł jednak nadal prowadzić ostrzał, przynajmniej przez najbliższą chwilę.
Problem dopiero nadszedł, gdy okazało się, że jeden z wrogów posiadał granatnik i przymierzał się do jego wykorzystania. Pociski wymierzone w dwójkę za barierką były zbyt szybkie i zbyt niespodziewane, by móc jakoś racjonalnie na nie zareagować. Trzy wybuchy następujące po sobie niemal od razu tuż obok turianina i człowieka wywołały lawinę części do promów i myśliwców, jakie składowane były na wyższych półkach nad nimi. Potężny huk wywołany spadnięciem jednego z większych i cięższych elementów, a zaraz po nim przeraźliwy krzyk wywołany bólem; na ziemi, zaraz obok Revaksa leżał przygnieciony, choć wciąż żywy ex-marines Przymierza. Wydawało się, że mimo, iż przeżył, jego kości zostały potraktowane najbrutalniej jak mogły. Wszystko go bolało, czy to żebra, ręce czy nogi, które znajdowały się właśnie pod ciężkim sprawcą jego nowych złamań.
Kobieta z ochrony, jaka dobyła wcześniej snajperki, usadowiła się wygodnie zaraz przy wejściu do hangaru i spokojnie celowała w głowy fanatyków, zdejmując jednego po drugim.
Zamieszanie – tak najadekwatniej można było określić sytuację. Strzelanie do każdego, kogo popadnie. By nie zostać postrzelonym, trzeba było mieć oczy z tyłu głowy. Najlepiej ze trzy pary.

2 min. do przylotu Przymierza. 10 min. do całkowitej utraty tlenu.

Wyświetl wiadomość pozafabularną
Hawk
Awatar użytkownika
Administrator
Posty: 2752
Rejestracja: 14 kwie 2012, o 22:37
Miano: Jeanette Hawkins
Wiek: 35
Klasa: Żołnierz
Rasa: Człowiek
Zawód: Kapitan pirackiej łajby
Lokalizacja: Wraith
Status: Widmo-renegat, poszukiwana przez Cerberusa.
Kredyty: 107.987
Medals:

Re: [Kołyska Sigurda > Psi Tophet] Klejnot Dżakarty

15 gru 2012, o 01:15

Niewiele myśląc, puściła się biegiem, po prostej, przez co praktycznie co chwilę obijała się o któregoś z szaleńców. Czuła krążącą w ciele adrenalinę i serce bijące z podwojoną szybkością. Szczerze powiedziawszy to dziwiła się, że jeszcze stan jej tarcz nie sięgnął zera - co chwilę czuła przyjmowane przez nie uderzenia i dziękowała, że w ogóle je ma. Bez nich już dawno byłaby udupiona.
Zarówno zaszokowana, jak i zwyczajnie wściekła padła na ziemię, obalona przez inną kobietę, należącą do reszty kultystów, czyli w jej oczach zwykłych pojebusów, których niestety było w tym miejscu za dużo. O wiele za dużo.
- Pani, kurwa, wybaczy - warknęła, sprzedając jej mocnego kopniaka z ziemi by ją od siebie odepchnąć. Sama zerwała się na nogi i kontynuowała bieg.
Liczył się tylko ten skurwiel, bez nich powinno być lepiej. Pewnie dlatego jak zwykle postawiła wszystko na jedną szalę. Wcześniej powiedzenie "głupi ma zawsze szczęście" przy niej się sprawdzało, oby i tym razem nie otrzymała kulki prosto w łeb.
Na moment jednak w to zwątpiła, kiedy kula wystrzelona przez samego Ahawiela minęła ją dosłownie o włos, ale nie przerwała biegu. Ba! Przyśpieszyła, lekko się przy tym pochylając i przygotowując do skoku, który miałby go obalić. W międzyczasie uruchomiła Skok adrenaliny, tak na wszelki wypadek. Znowu cholernie ryzykowała, znowu nie zamierzała zważać na cenę, jaką może za to zapłacić. Liczyło się tylko jedno - poderżnąć mu gardło lub gołymi rękami skręcić kark. Gdyby znalazła się odpowiednio blisko, zwyczajnie się na niego rzuci, mając nadzieję, że dzięki dość ciężkiemu pancerzowi i również ważącemu Błotniakowi ogólnie będzie w stanie go na ziemię obalić. W końcu sama byle chuchrem nie była.
THEME⌎ ARMOR⌎ VOICE⌎ NPC⌎
ObrazekObrazek
+10%⌎ do bycia twoją starą+20%⌎ do bycia starą twojej starej+30%⌎ do bycia starym starej twojej starej

Scorpion
Awatar użytkownika
Posty: 167
Rejestracja: 1 cze 2012, o 21:30
Miano: Scorpion
Wiek: 21
Klasa: Strażnik
Rasa: drell
Zawód: Złodziej/Najemnik
Kredyty: 0.550

Re: [Kołyska Sigurda > Psi Tophet] Klejnot Dżakarty

16 gru 2012, o 18:34

Drell lekko się uśmiechnął. Działał tak jak uwielbiał - siał zamęt wśród przeciwników wspierając tym samym drużynę Wraith'a. Scorpion zdawał sobie sprawę co teraz trzeba zrobić - albo wyrżnąć wszystkich przeciwników w pień albo zlikwidować ich przywódce, co mogłoby skutkować dezorganizacją hekatombów i otworzeniem grupie piratów drogi ucieczki. Drell zauważył Hawk przedzierającą się przez wrogów. Miał zamiar ją ubezpieczać, jednakże najpierw trzeba było coś zrobić. Drell szybko wymierzył w stronę kobiety trzymającej karabin snajperski. Najprawdopodobniej gdy dotrze tutaj Przymierze raczej nie pozostanie ona po stronie Wraith'a. Dlatego właśnie wystrzelił. Kobieta mogła to wziąć za strzał ostrzegawczy, gdyż celował w ścianę dokładnie za nią. Zamiary Scorpiona były jednak inne. Pocisk, który przykleił się do ściany z takiego bliska wybuchając powinien chociażby ogłuszyć kobietę. Sam drell natomiast w tym momencie szybko zmienił swoje zainteresowanie na Hawk, a dokładnie na grupy, które mijała. Scorpion szybko przebiegł arkadami, by dorównać pani kapitan, a następnie miał zamiar ją ubezpieczać używając sabotażu, a także rzutu biotycznego, by jak najbardziej ułatwić przedzieranie się przez wrogów.
ObrazekObrazek
Obrazek

THEME
+40% zmniejszony koszt użycia mocy
Revax Lysaver
Awatar użytkownika
Posty: 121
Rejestracja: 10 maja 2012, o 19:17
Wiek: 34
Klasa: Strażnik
Rasa: Turianin
Zawód: Technik
Kredyty: 21.000

Re: [Kołyska Sigurda > Psi Tophet] Klejnot Dżakarty

17 gru 2012, o 21:58

Revax padł plackiem za osłoną, zasłąniając głowę rękoma. Szczęściem wszystko, co leciało w ich kierunku najwyraźniej spadło na Booma. Nie ma to jak magnetyczna osobowość. Ech, to naprawdę chujowy żart, co?
Od razu podciągnął się do pozycji siedzącej i chwycił za karabin. Od razu zaczął strzelać do przeciwnika, próbując wyłąwiać pojedyncze cele po czym, zniechęcony celnością Argusa na takich dystansach, rozpoczął prowadzenie czegoś w rodzaju ognia zaporowego. Strzelał do przeciwników celujących w Hawk próbując utorować jej nieco drogę do Ahawiela. Gdy nie mógł mieć czystego strzału lub mógł trafić Hawk strzelał do przypadkowych celów. Jak na razie jego tarcza trzymała dobrze, nie wiedział jednak jak długo będzie w stanie jeszcze ją utrzymać. Stracę fortunę na batonach. Rzucił Spaleniem w przeciwników których ominęła Hawk. Lepiej mieć pewność, że nie będą za bardzo przeszkadzać. W głowie czuł niemalże namacalne tykanie zegara. Kończył im się czas i to bardzo, bardzo szybko. Zaraz przybędzie Przymierze, a jeśli się tutaj zaplączą jeszcze chwilę dłużej, to...cóż, przynajmniej nie będzie problemów z identyfikacją ciał.
Mistrz Gry
Awatar użytkownika
Posty: 12234
Rejestracja: 1 cze 2012, o 21:04
Medals:

Re: [Kołyska Sigurda > Psi Tophet] Klejnot Dżakarty

18 gru 2012, o 15:02

Zachowanie Hawk niemało zdziwiło Ahawiela. Spodziewał się raczej, że będzie chciała chociaż znaleźć jakąkolwiek osłonę przed ostrzałem, skryć się i dać jemu więcej czasu na ucieczkę, bądź też ewentualnie pole do popisu, by z nią skończyć. Nic z tych rzeczy, bo Hawkins raczej nie zamierzała się zatrzymywać. Przeklął głośno, gdy nabój ze snajperki dosłownie o centymetry minął swój cel i głośnym echem wbił się w metalową podłogę. Wycelował znów. Następny pocisk popędził wystrzelony w tę samą stronę, jednak dzięki skokowi adrenaliny, jaki wcześniej uaktywniła, kobieta z trudem, lecz zdołała go wyminąć. Potknęła się, ale zdołała mimo wszystko utrzymać względną równowagę.
Rozwścieczony rozwojem sytuacji mężczyzna wyprostował się, po czym wzbił w powietrze unoszącą się wokół jego ciała błękitną poświatę. Jego prawa ręka natychmiastowo poczęła przybierać na emitowanych przezeń falach biotycznych, tworząc wokół siebie wzburzoną kaskadę energii. Cisnąwszy tymże nadmiarem w będącą już niedaleko kobietę, zerknął tylko nerwowo do tyłu, jakby szukając jakiejś drogi ucieczki, ewakuacji. Przygotowywanie dla niego promu zostało przerwane przez atak, musiał naprędce wymyślić odpowiednią alternatywę. Fala biotyczna pomknęła wprost na Hawk - tym razem nie zdołała jej wyminąć, co sprawiło, że zatrzymała się na moment słysząc, jak jej tarcze spadają do zera i jednocześnie czując, jak z kącika jej ust upływa wąska strużka krwi. Napastnik, korzystając z okazji, szybkim ruchem skrył się za jednym z promów. Jeden z mężczyzn stojących zaraz obok został na swoim miejscu i wymierzył salwę z karabinu szturmowego; Hawk była już jednak na tyle blisko, by móc w porę zareagować na jego atak.
Kobieta ze snajperką w dużej mierze ubezpieczała kapitan piratów, wciąż jednak nie znaczyło to, że jeśli jest po ich stronie teraz, to będzie też później. W porę wpadł na to Scorpion, który równocześnie postanowił się upewnić, że nie zwróci się ona przeciw nim w nieodpowiednim momencie. Kula, jaka utkwiła w ścianie zaraz za jej głową, wybuchając, wywołała zamierzony efekt, a sama ochroniarz padła nieprzytomna na ziemie. Wybuch najwyraźniej zdołał zrobić więcej, niż tylko ją ogłuszyć, bo zaraz potem na podłodze wokół jej głowy pojawiła się ledwo widoczna plama krwi. Zauważył to jej kolega z karabinem szturmowym, który korzystając z okazji bycia nieco bliżej, podbiegł prędko do ciała, przykładając dwa palce do szyi kobiety. Na szczęście nie był zdolny do wywnioskowania skąd padł strzał, naturalnie więc winą za to obarczył kultystów. Zauważając, że zarówno drell jak i turianin ubezpieczają Hawk, zdecydował się na wymierzenie ognia w nieco innym kierunku, by trochę przerzedzić szeregi gromadzące się bliżej ścian.
Salariański mechanik, zauważywszy nieciekawy dla Booma obrót wydarzeń, straszony co chwilę przez przelatujące tuż przy nim pociski uruchomił nerwowo pancerz technologiczny i przełykając głośno ślinę, puścił się biegiem do porucznika. Wskakując niezdarnie za osłonę, za którą siedział także Revax, obejrzał z grubsza poranionego mężczyznę i rosnącą wokół niego plamę krwi. Zaaplikowawszy Boomowi ostatnią, jaka mu została dawkę medi-żelu, obrócił się w stronę turianina.
- T-Traci krew! Zbyt szybko, zbyt szybko! - Typowy dla salarian gorączkowy sposób mowy wydawał się teraz jeszcze bardziej spotęgowany; można było odnieść wrażenie, że mechanik zaraz padnie tu na zawał serca. Trzeba było jednak brać na to poprawkę, gdyż już sekundę później cisnął w zbliżającego się fanatyka spaleniem, a sam chwycił Mściciela Bomma i choć wychodziło mu to wyjątkowo nieudolnie, postanowił chociaż w części wspomóc Revaksa w tym, co robił.
Ubezpieczanie szło dobrze, żaden z szaleńców za Hawk nie zdołał jej już dosięgnąć. Dobra passa trwała jednak krótko, gdy na omni-kluczach załogi wyświetliła się wiadomość od Sharon:
PRZYMIERZE DOSTAŁO SIĘ NA STATEK. Zarówno Scorpion jak i Revax zdołali ją odczytać, Hawk jednakże ze względu na wręcz gorącą sytuację w jakiej się aktualnie znajdowała, nie zwróciła nawet uwagi na uaktywnione światełko.

7 min. do całkowitej utraty tlenu.

Wyświetl wiadomość pozafabularną
Hawk
Awatar użytkownika
Administrator
Posty: 2752
Rejestracja: 14 kwie 2012, o 22:37
Miano: Jeanette Hawkins
Wiek: 35
Klasa: Żołnierz
Rasa: Człowiek
Zawód: Kapitan pirackiej łajby
Lokalizacja: Wraith
Status: Widmo-renegat, poszukiwana przez Cerberusa.
Kredyty: 107.987
Medals:

Re: [Kołyska Sigurda > Psi Tophet] Klejnot Dżakarty

18 gru 2012, o 22:58

Nie zważała na nic tylko biegła dalej. I pomimo tego, że adrenalina, wspomagana przez Skok Adrenaliny, robiła swoje i nie pozwoliła jej choćby na zwolnienie tempa jak i przejmowanie się świszczącymi wokół kulami, tak użycia przez mężczyzny biotyki z pewnością się nie spodziewała.
Poczuła potężne uderzenie, które w mig zmiotło jej tarcze. Nienawidziła być ich pozbawianą. Bez nich czuła się kompletnie naga, pomimo tego dość solidnego pancerza, jaki miała na sobie. Bardziej... bezbronna. Aż za bardzo.
Poczuła w ustach smak krwi i skrzywiła się lekko, wciąż czując na sobie skutki tego uderzenia. Niemniej, nie przejęła się nawet stróżką krwi, ciągnącą się po podbródku od kącika ust. Nie miała na to czasu, bo dostrzegła kątem oka uciekającego Ahawiela, choć w tym momencie zainteresował ją bardziej napastnik bliżej niej, chcący posłać w jej stronę salwę z karabinu. Rzuciła się w jego stronę, łapiąc za rękę i wykręcając ją, by wypuścił broń, a później okręcając się przodem do niego z już gotowym do użycia omni-ostrzem, które bez żadnych oporów wbiła mu między żebra, mając w zamiarze nawet poprawić gdyby nie osunął się na ziemię tak, jak w jej opinii powinien.
Nie miała zamiaru już w jakikolwiek sposób dyskutować z Ahawielem. Złapała mocniej do rąk Błotniaka, ruszając pędem w stronę promu, za jakim się skrył. Stamtąd, w zależności od tego, gdzie by był, z odpowiednio dobrej pozycji by go zaszła, choćby miała wskakiwać na sam prom. Zamierzała celować w nogi gdyby chciał uciec, jednakże priorytetem było dla niej nie sprawienie mu męki, ale własne życie. Jeżeli miałaby ryzykować nim tylko po to, żeby sprawić mu powolną śmierć, na którą nie miała nawet czasu, to sobie odpuści.
THEME⌎ ARMOR⌎ VOICE⌎ NPC⌎
ObrazekObrazek
+10%⌎ do bycia twoją starą+20%⌎ do bycia starą twojej starej+30%⌎ do bycia starym starej twojej starej

Scorpion
Awatar użytkownika
Posty: 167
Rejestracja: 1 cze 2012, o 21:30
Miano: Scorpion
Wiek: 21
Klasa: Strażnik
Rasa: drell
Zawód: Złodziej/Najemnik
Kredyty: 0.550

Re: [Kołyska Sigurda > Psi Tophet] Klejnot Dżakarty

20 gru 2012, o 21:41

Drell uśmiechnął się. Wszystko dalej szło po jego myśli. Szarżująca Hawk zgarniała na siebie całą uwagę wrogów, dzięki czemu mógł dalej z ukrycia nagle wywoływać wzmożony ruch kultystów wywołany biotycznym rzutem, lub od czasu do czasu zablokować wrogom ich broń. Dodatkowo jak widać jego mała dywersja się opłaciła. Miał teraz do wyboru albo udać się za Hawk, albo też pomóc turianinowi w bezpiecznym utrzymaniu pozycji. Scorpion już chciał rzucić się w pogoń za panią kapitan, gdy nagle do jego omni-klucza trafiła wiadomość.
- Cholera ... - warknął pod nosem, po czym szybko przeniósł swój wzrok na pozycję zajmowaną przez Revaxa i salarianina. W tej sytuacji najprawdopodobniej będzie się on starał jak najszybciej przedrzeć przez wrogów, bo nigdy nie wiadomo, kiedy może wpaść Przymierze. Drell szybko wykorzystał rzut biotyczny by zmieść najbliższą dla turianina grupkę wrogów, a następnie wystrzelił kilka razy w trochę dalszych. Następnie szybko przeładował, po czym zamierzał przebiec jak najbliżej Hawk dalej wykorzystując arkady jako zasłonę przed wzrokiem i kulami przeciwników, jednakże tym razem spodziewał się, że wcześniej czy później któryś z nich wpadnie na genialny pomysł i pojawi się tuż przed nim. Wtedy miał zamiar użyć Sabotażu a następnie szybko strzelić w okolicę klatki piersiowej przeciwnika.
ObrazekObrazek
Obrazek

THEME
+40% zmniejszony koszt użycia mocy
Revax Lysaver
Awatar użytkownika
Posty: 121
Rejestracja: 10 maja 2012, o 19:17
Wiek: 34
Klasa: Strażnik
Rasa: Turianin
Zawód: Technik
Kredyty: 21.000

Re: [Kołyska Sigurda > Psi Tophet] Klejnot Dżakarty

21 gru 2012, o 02:30

- Kurwa! - zakrzyknął turianin gdy kolejna kula odbiła się od biotyki otaczającej jego ciało. Gdyby nie to miałby właśnie dużą dziurę zamiast prawego oka. Schował się i przełądował szybko, po czym oddał jeszcze kilka kontrolowanych serii. Wtedy na jego interfejsie strażnika pojawiła się krótka wiadomość. Zaiste kurwa!
- Hawk! Mamy towarzystwo! - ryknął próbując przekrzyczeć kanonadę i chaos dookoła niego. Zaklął pod nosem gdy kobieta rzuciła się w pogoń za Ahawielem. Rozejrzał się, szybko oceniając sytuację. Kolejne kilka strzałów do najbliższych przeciwników. Wtedy kątek oka zobaczył drella przesuwającego się w stronę ich dowódczyni. W tym momencie priorytetem było wydostanie się stąd. A im szybciej rozprawią się z Ahawielem tym lepiej...Wziął kilka głębszych oddechów i miotnął po raz kolejny spaleniem, próbując wykurzyć przeciwnika zza osłon. Jeszcze jedna posłana w ich stronę seria, po czym Revax przypomniał sobie coś ważnego, coś bardzo ważnego co latało po jego umyśle niczym natrętna mucha.
No kurwa. Skrytka z kasą. Ta z bezczelnie oczojebnym pomarańczowym napisem "depozyt" którą minął gdy biegł do osłony.
Tyle zachodu a zapomnieliby po co tutaj przylecieli.
- Osłaniaj mnie! - ryknął do salarianina i zerwał się do biegu do wbudowanej w ścianę szafki obok korytarza którym dopiero co tutaj przybyli. Był przygotowany na odnowienie swoich tarcz biotycznych, chociaż naprawdę nie chciał mieć bólu głowy przez najbliższe dwa dni. Biegnąc oddał jeszcze kilka strzałów w stronę wrogów i pobiegł tak szybko jak tylko był w stanie. Ta, a wszyscy mówią, że turianie wyglądają głupio jak biegają, cholera.
Minął pędem niedoszłych zakładników strzelających teraz do wroga i przeskoczył ciało jednego z członków Hekatomby. To musi być to o czym mówił salarianin! Dopadł do skrytki i szarpnął za uchwyt. No kurwa! Huknął kolbą w drzwiczki i uruchomił komunikator.
- Hawk! Kod do skrytki! Szybko! - zawołał chodząc niecierpliwie wzdłuż ściany, obserwując jednocześnie rozwój akcji i co chwila strzelając jakby od niechcenia pojedyncze, krótkie serie w stronę przeciwników.
Mistrz Gry
Awatar użytkownika
Posty: 12234
Rejestracja: 1 cze 2012, o 21:04
Medals:

Re: [Kołyska Sigurda > Psi Tophet] Klejnot Dżakarty

23 gru 2012, o 01:34

Mężczyzna najwyraźniej nie spodziewał się, że przy salwie z karabinu szturmowego i to z tak bliskiej odległości, Hawk zdoła dobiec do niego i zatopić swoje omni-ostrze pomiędzy jego żebrami. Niewybredny słowotok przekleństw pomknął w kierunku jej ucha, gdy szybkim ruchem wyciągnęła narzędzie z mimowolnie opadającego już na podłogę napastnika.
Trzeba było przyznać, że sytuacja nie była zbyt pastelowymi kolorami malowana. Tarcze kobiety spadły do zera, a wyświetlacze na pancerzu zwracały swoją uwagę na niebezpiecznie obniżoną energię witalną - w istocie, czuła się w tej chwili dobitnie obita i zmęczona. Co więcej, struga krwi, jaka wcześniej wypływała leniwie z jej ust, przybrała nagle na sile, acz nie na tyle, by w ferworze walki zaczęła się tym przejmować.
Najszybszym, jakim w tym stanie mogła, ruchem, wskoczyła za osłonę stanowiącą dla niej aktualnie labiryntalne ustawienie kilkudziesięciu promów. To właśnie tutaj zniknął także przeciwnik, jakiego na muszce w głowie miała już od siłowni. Przedostając się przez następne zakręty mogła odnieść wrażenie pewnego zagubienia - mimo, że słyszała nadal odgłosy walki, to jednak nie napotkała jeszcze żadnego z wrogów. Już zaczynała myśleć, że to tylko strata czasu, gdy w końcu zauważyła przemykający między pojazdami cień i natychmiast pobiegła w jego stronę. Następny zakręt ukazał uciekającego Ahawiela, który już miał się chować za kolejnym z środków transportu, ale w ostatniej chwili wystrzelone przez Hawk z Błotniaka naboje przebiły jego prawy but, przez co ten wrzasnął z bólu, jednakże nie zwolnił i wkrótce skrył się za planowanym miejscem. W tym samym momencie niebezpiecznie, acz odruchowo odwróciła się, gdy usłyszała głos Revaksa. Przez zgiełk nie była zdolna do rozszyfrowania tej słownej wiadomości, tchnięta jednak przez pewne obawy odpuściła sobie pogoń za szaleńcem, który i tak na nowo zdążył jej już uciec sprzed nosa. Na tyle szybko, na ile mogła, postanowiła wrócić tą samą drogą. Wychylając się nieznacznie zza promu stojącego na samym froncie w celu rozpoznania sytuacji, zauważyła, że szeregi kultystów zostały odczuwalnie przerzedzone, choć to wciąż było nieco zbyt mało, by przejść do wybiegającego aktualnie zza barierki turianina i nadal siedzącego za nią salarianina niezauważoną. Zdecydowała się na bieg, najszybszy, jaki umiała. Podobnie zresztą jak Scorpion, który widząc, że Jeanette ruszyła w kierunku dokładnie przed nim, nie zatrzymywał się ani chwili. Coś jednak musiało wyjść nie tak, bo gdy otarł się o plecy jednego z nich, ten gwałtownie odwrócił się i postrzelił drella w łydkę. Nieopisany ból przeszył jego lewą nogę, mózg natomiast odmówił z nią częściowo współpracy, powodując uciążliwe utykanie. Szczęście w nieszczęściu, że był już na tyle blisko, by jakoś przedrzeć się przez ostatnie metry, chowając się za barierką zaraz przy salarianinie. Ten drugi spojrzawszy tylko na nogę drella, znów zrobił nietęgą minę jak w przypadku Booma, szybko jednakże wrócił do ostrzeliwania najbliższych wrogów. Kilka sekund później, ostatkami sił, do tegoż samego miejsca doczłapała także Hawkins. Opadając na podłogę zaraz przy osłonie, skierowała wzrok na leżącą zaraz obok ogromną i ciężką kupę żelastwa, a pod nią na wpół żywego Booma w kałuży własnych płynów ustrojowych. Mężczyzna z powodu utraty krwi wyglądał już, jakby jedną nogą był "na tamtym świecie", a jego ociężałe, ospałe ruchy rąk i głowy tylko to potwierdzały. Majaczył coś sam do siebie, zupełnie niezrozumiale, co chwilę tracąc kontakt z rzeczywistością.
- Nie ma szans. Dla niego. Stracił dużo krwi. Za dużo - Rzucił salarianin za siebie nie odwracając się do Hawk - Nikt nie zdąży go uratować. Części zbyt ciężkie. Jest zmiażdżony - Dodał po chwili, wymieniając wykorzystany pochłaniacz ciepła - Ty! - Zwrócił się naprędce chwilę potem do leżącego obok drella. Scorpion nadal, pomimo postrzału, był w nieco lepszej formie niż znajdująca się już także tutaj Hawk - Muszę uruchomić promy. Osłaniaj mnie - Mechanik spojrzał jeszcze raz na pole walki i szybko wyznaczył w myślach najłatwiejszą drogę do pojazdów. Nadal, na wszelki wypadek trzymając boomowego Mściciela, przemknął najpierw krótki odcinek tyłem, by później puścić się biegiem ku schodom, które wydawały się już nieco bezpieczniejszym punktem. Niczym spragnione zwierzę do wodopoju, dopadł w końcu pierwszego, stojącego najbliżej promu. Różowego. Uruchamiając konsolę przy drzwiach, nerwowym ruchem wystukał uniwersalny dla wszystkich znajdujących się tu pojazdów kod, jaki posiadali jedynie pracownicy hangaru.
A Revax? Revax po iście kaskaderskim wyczynie (których, swoją drogą, tu wcale nie brakowało) i przeskoczeniu jednego z leżących na podłodze ciał, poczuł w końcu dziwne, rwące uczucie w postrzelonym boku. Ból dzielnie maskował przyjęty wcześniej medi-żel, to nie znaczyło jednak, że kula nie tkwi tam nadal. Uczucie było wyjątkowo nieprzyjemne, aż odruchowo złapał za postrzelone miejsce, jakby miało to pomóc w jego niwelacji. Na nic się to jednak nie zdało. Wkrótce stał przed drzwiami, jakie musiał pokonać, by dostać się do szafki pancernej zabezpieczonej pakietem zaszyfrowanych kodów. Zarówno do drzwi, jak i szafki potrzebował hasła, w którego posiadaniu była kobieta. Momentalnie uruchomił komunikator i skierował do niej nerwową prośbę. Nagle poczuł też, jak uruchomiona przez niego wcześniej bariera biotyczna wyczerpuje się pod napływem dochodzących z tyłu strzałów.

5 min. do całkowitej utraty tlenu. Przymierze jest na waszym tropie, za parę minut kilka oddziałów dojdzie do hangaru.

Wyświetl wiadomość pozafabularną
Hawk
Awatar użytkownika
Administrator
Posty: 2752
Rejestracja: 14 kwie 2012, o 22:37
Miano: Jeanette Hawkins
Wiek: 35
Klasa: Żołnierz
Rasa: Człowiek
Zawód: Kapitan pirackiej łajby
Lokalizacja: Wraith
Status: Widmo-renegat, poszukiwana przez Cerberusa.
Kredyty: 107.987
Medals:

Re: [Kołyska Sigurda > Psi Tophet] Klejnot Dżakarty

24 gru 2012, o 20:37

Zaklęła głośno, czując kolejny przypływ osłabienia, który wydawał się być jeszcze bardziej odczuwalny przez poziom jej tarcz. Równy aktualnie zeru. Gorzej być chyba nie mogło, na dodatek wciąż nie dopadła Ahawiela.
Przez jeden, jedyny moment jej wola walki osłabła, jednakże przeminął on tak szybko, jak dostrzegła przemykający między nogami cień. Zacisnęła zęby i rzuciła się za nim, ignorując wszelaki, odczuwalny przez nią ból jak i stróżkę nieustająco płynącej z jej ust krwi, która nie mogła zwiastować niczego dobrego.
Poczuła dziką satysfakcję gdy udało jej się trafić mężczyznę w nogę. Jeszcze bardziej ją to zmotywowało - teraz powinno być już z górki. Co prawda była zmęczona, ale on - postrzelony. Miała tę przewagę.
Stanęła jednak jak wryta, słysząc dobiegający do jej uszu krzyk Revaxa. Tylko co on do cholery krzyczał? Odwróciła wzrok w kierunku, z którego dochodził. Skoro czegoś chciał, musiało to być coś ważnego. Zaklęła, przenosząc ponownie spojrzenie na kierunek, w którym pobiegł Ahawiel. Znowu jej gdzieś zwiał. Westchnęła ciężko, ale ruszyła najszybciej jak była w stanie w stronę powrotną, będąc przy tym niesamowicie wściekłą za fakt, że musiała go sobie odpuścić. Nienawidziła tego. Tego, że zostawia przeciwników ze świadomością, że udało im się uciec, a siebie samą wiedząc, że gdyby nie spierdalali tylko stanęli do walki to byliby bez szans.
Praktycznie wpadła za osłonę, tuż koło salarianina i reszty. Oddychając ciężko przeniosła wzrok na leżącego tu Booma, przez co poczuła się tak, jakby ktoś właśnie walnął ją w splot słoneczny.
- Trzymaj się, McMillan - jęknęła cicho, nawet nie bardzo wiedząc gdzie ma uciskać żeby spowolnić tracenie przez niego krwi.
Zamarła, słysząc to, co powiedział jej salarianin. On wydawał się nieprzejęty. Tak samo nieprzejęta tym, że już odszedł razem ze Scorpionem, była ona.
- Chyba sobie, kurwa, jaja robisz - warknęła, kiedy wstawał, unosząc głowę. - On ma żyć - dodała ciszej, zdając sobie sprawę z tego, że nikogo tu już nie ma, dopiero po chwili. Nikogo wartościowego. Scorpion poszedł z salarianinem, Revaxa gdzieś wcięło.
Przełknęła ślinę, czując stopniowo zalewającą ją falę przerażenia. Przeniosła wzrok na leżącego obok niej mężczyznę, a zaraz za tym na kupę żelastwa, którą był przygnieciony. Sama za nic jej nie ruszy. A czy zdążą?
Nie zdążą.
Panicznie szukała jakiegokolwiek innego wyjścia, które sprawiłoby, że Lewis nie zginie, ale zaczynało jej brakować pomysłów. Coraz bardziej do rzeczywistości spychał ją jego widok. To, że cierpiał, było aż zanadto widoczne. A ona nic nie mogła zrobić, przez co poczuła jeszcze większą wściekłość. Była bezradna. Nienawidziła bezradności.
Przecież go tu nie zostawią. Co jak co, ale załogę zawsze stawiała na pierwszym miejscu, czego dowodem była rezygnacja z pościgu za Ahawielem. I ma go teraz zostawić, żeby powoli konał w samotności? Albo żeby znalazło go Przymeirze i podjęło beznadziejne próby ratowania go, tylko po to, żeby potem go skazać za zdradę?
Z otępienia wyrwał ją sygnał wiadomości. Kod. Ta, jasne, pewnie. Praktycznie nieprzytomna wysłała go Revaxowi, czując zżerającą ją pustkę. Nienawidziła tracić ludzi. A bardziej od tego nienawidziła sytuacji jak ta. Wolała już, by umierali szybko, by nie było czasu na sentymenty czy rozmyślania nad tym co powinno się zrobić a czego nie. Rozejrzała się ponownie dookoła, jakby unikając wzrokiem leżącego obok niej mężczyzny. Dostrzegła pistolet. Chyba dopiero wtedy dotarło do niej, co jest w tym momencie dla niego lepsze niż bezczynne siedzenie i patrzenie jak kona. Niepewnie po niego sięgnęła, ponownie wracając wzrokiem do McMillana. Skrzywiła się, co zamaskował hełm, jaki miała na głowie.
- Przepraszam - mruknęła, przykładając mu pistolet do głowy i po krótkiej chwili zawahania, naciskając spust.
Dopiero teraz, po upłynięciu kilku sekund, wróciła do rzeczywistości, a do jej uszu dobiegły odgłosy strzelaniny. Rozejrzała się ponownie, a dostrzegając obok siebie drella, poczuła mieszaninę wstydu i jeszcze większej, o ile to w ogóle możliwe, wściekłości na samą siebie. Musiało to wszystko wyglądać wyjątkowo żałośnie.
Delikatnie odnalazła dłonią nieśmiertelnik, który żołnierz ze sobą nosił od czasu służby w Przymierzu, by szybkim ruchem go zerwać, nawet nie myśląc o odpinaniu. Dopiero wtedy wróciła do kucków, wcześniej siedząc na tej ziemi. Odrzuciła pistolet w bok, nie patrząc na to, gdzie wyląduje. Ponownie zlustrowała wzrokiem otoczenie, chcąc dostrzec Revaxa, na którego czekała.
- Dosyć tego, zmywamy się stąd - mruknęła, nie patrząc na żadnego z nich tylko w stronę promów, które uruchomił salarianin, a do którego mieli się udać.
- Na mój znak - dorzuciła, a raczej burknęła ponuro, starając się znaleźć salarianina w tym zamieszaniu by samej dowiedzieć się, czy promy są już gotowe, czy nie. Bo jeżeli mieliby tam stać jak kaczki czekając na to, aż ktoś ich ustrzeli, to wolała jednak zostać za osłoną.
THEME⌎ ARMOR⌎ VOICE⌎ NPC⌎
ObrazekObrazek
+10%⌎ do bycia twoją starą+20%⌎ do bycia starą twojej starej+30%⌎ do bycia starym starej twojej starej

Revax Lysaver
Awatar użytkownika
Posty: 121
Rejestracja: 10 maja 2012, o 19:17
Wiek: 34
Klasa: Strażnik
Rasa: Turianin
Zawód: Technik
Kredyty: 21.000

Re: [Kołyska Sigurda > Psi Tophet] Klejnot Dżakarty

26 gru 2012, o 01:30

Turianin poczuł tąpnięcia pocisków na plecach. Jego bariery nie mogły wytrzymać długo. Nie da rady przebiec drogi powrotnej, nie w swoim stanie. Szybko wstukał kod i huknięciem pięści odblokował skrytkę, w sekundę później zczytując wszelkie kody, dane i kredyty na swój omni-klucz. Oparł się o ścianę, kropla potu spłynęła mu po skroni, po czym zacisnął pięść i przełknął ślinę. Wóz albo przewóz.
Jego dłoń rozbłysła błękitem biotyki i...zgasła. Turianin z wysiłku zacisnął szczęki i wydał z siebie przeciągł, gardłowy warkot. Ręka mu zadrżała, karabin stuknął kilka razy o ścianę, po czym oczy zapaliły się niebieskim światłem. Wzmocnił ponownie swoje tarcze do poziomu który, według niego, powinien wystarczyć na ucieczkę. Zachwiał się i otarł twarz. Z nosa pociekła mu jasnoniebieska krew. Musiał się stąd wydostać. I to szybko.
Rzucił się biegiem na tyle na ile pozwalała mu drętwiejąca z bólu noga w stronę Hawk. Nie próbował nawet już strzelać, skupiając się tylko na dotarciu do celu.
I dobiegł, wywalając się tuż przed osłoną i ślizgiem ukrywając się za nią, w chwilę po tym jak Hawkins strzeliła do Booma. Podciągnął się do pozycji siedzącej dysząc ciężko.
- Spierdalajmy stąd szybko. - wystękał ciszej niż zwykle. Na słowa Hawk pokiwał niecierpliwie głową i zebrał w sobie siły na ostatni, miał nadzieję, bieg na tym cholernym okręcie.

Wróć do „Galaktyka”