Po naciśnięciu klawisza odpowiadającego za potwierdzenie, matryca wyświetliła trzy pozycje zatytułowane odpowiednio datami. Wszystkie z nich były z dnia dzisiejszego, różniła się jedynie godzina ich nagrania. Nie namyślając się, Scorpion uaktywnił pierwsze nagranie.
- Godz. 14:25 czasu Cytadeli
Widok z kamery w jednej z sal bankietowych, sąsiadujących bezpośrednio z maszynownią. Nie wyglądało na jakieś wystawne przyjęcie, a raczej jak zwykły, codzienny obiad, na który przychodzą całe rodziny. Bogato zastawione stoły z których mnóstwo osób raczyło swoje podniebienie specjałami z kuchni ludzkiej, turiańskiej i asari, a gdzie nie gdzie stały stoliki z gośćmi uraczającymi się dużym wyborem wśród trunków. Nic nie zwiastuje, że miałoby się tutaj cokolwiek stać w najbliższym czasie.
Koniec nagrania. Automatycznie uruchomił się podgląd następnego, a potem także ostatniego.
- Godz. 18:40 czasu Cytadeli
Wrzawa, hałas i narastające zewsząd krzyki okraszone wizualnie zupełnym chaosem i przewalającym się po pomieszczeniu bałaganem zrobionym przy okazji zaistniałej sytuacji. To samo miejsce. Mnóstwo ludzi i obcych, także dzieci i osoby starsze z rękoma spoczywającymi z tyłu, większość z zakneblowanymi lub po prostu zaklejonymi ustami, wszyscy siedzą na podłodze. Wokół kilkunastu obficie uzbrojonych ludzi, wśród nich wyróżnia się jedna kobieta wydająca pozostałym rozkazy. Co dziwne, wśród "najeźdźców" (jeśli można to tak nazwać po dostępnym tu materiale) nie ma innych niż ludzka ras. Mogłoby to sugerować Cerberusa, gdyby nie fakt, że nie posiadali oni mundurów, wszyscy ubrani byli w typowe dla najemników pancerze, jakie można znaleźć chociażby na Korlusie. Z drugiej strony co było jednak ciekawe to fakt, że niektórzy z nich posiadali broń, jaką dysponował tylko i wyłącznie Cerberus. Do siedzących obezwładnionych co chwilę zaciągani są następni.
- Godz. 19:20 czasu Cytadeli
To samo miejsce, ale wyglądało na to, że mocno przerzedzone w będących tu przed jeszcze przed czterdziestoma minutami "więźniach". Te same siły zbrojne, ale ostrzeliwujące coś po przeciwnej stronie sali, czego nie była w stanie uchwycić kamera monitoringowa. Reszta, która nie prowadzi ostrzału, ciągnie na próżno opierających się obezwładnionych po podłodze do innego, sąsiedniego pomieszczenia.
Koniec wszystkich nagrań. Były to jedyne, jakie byli w stanie odzyskać wśród gąszczu innych, mało przydatnych informacji. Wśród planów statku, jakie Scorpion dostał od Sharon wynikało, że owa sala bankietowa mieściła się po tej samej stronie Klejnotu, w jakiej teraz przebywali, ale dzieliło ich od niej kilkanaście minut drogi szybkim krokiem. Szybka decyzja, jaką wspólnie podjęli oznaczała przejście do sali jednym z pobocznych, mniej uczęszczanych korytarzy. Tak też zrobili.
Po przekroczeniu progu jednych z automatycznych drzwi oddzielających poszczególne odcinki korytarza, którym biegli, od razu zauważyli, że światło tutaj działa podobnie do tego, jakie raczyło ich przed chwilą w pokoju ochrony. No cóż, zawsze lepsze takie niż żadne, prawda? Przez to mogli dostrzec leżące gdzie nie-gdzie ciała, czy to pasażerów statku, czy obcych najeźdźców.
Zbliżając się coraz bardziej, usłyszeli nagle potężny, pojedynczy wystrzał brzmiący jak huk strzelby. Za nim następny. Ni stąd ni zowąd w tle poczęła przygrywać złowroga salwa z co najmniej trzech karabinów szturmowych, a akompaniowały im odgłosy uderzających o podłogę ciał i wrzaski postrzelonych. Doszli w końcu do miejsca, gdzie - według mapy - powinny znajdować się drzwi prowadzące bezpośrednio do tej sali bankietowej, do jakiej zmierzali. Były one aktualnie zastawione krzesłami, stołami i innymi, twardymi przedmiotami - stały otworem, ale wejścia pilnowało pięcioro ludzi z bronią Cerberusa ostrzeliwujących się nawzajem z nową, nieznaną grupą w przeciwnym kierunku. Oddział z Wraitha mógł zgodnie stwierdzić, że nigdy wcześniej nie widzieli osób z symbolami na pancerzach (wszystkie były czarne, co do jednego!), jakie nosili, a były to białe czaszki w płonących okręgach przypominających słońce. Niepokojący wydawał się fakt, że ciągle od nich skądś wyskakiwali nowi, a garnęli się do walki nawet bez broni, bądź też z bronią białą albo prowizoryczną.
Kobieta, jaką wcześniej zauważyli na monitoringu była jedną ze strzegących wejścia do sali żołnierzy. Co jakiś czas posyłała wrogom mocne ataki biotyczne i technologiczne.
Nie zanosi się na razie na koniec walk. Co zechce w takiej sytuacji zrobić oddział z Wraitha?