W galaktyce istnieje około 400 miliardów gwiazd. Zbadano lub chociaż odwiedzono dotąd mniej niż 1% z nich. Pozostałe światy oraz bogactwa, które zawierają, wciąż czekają na odnalezienie przez korporacje lub niezależnych poszukiwaczy.

Hawk
Awatar użytkownika
Administrator
Posty: 2752
Rejestracja: 14 kwie 2012, o 22:37
Miano: Jeanette Hawkins
Wiek: 35
Klasa: Żołnierz
Rasa: Człowiek
Zawód: Kapitan pirackiej łajby
Lokalizacja: Wraith
Status: Widmo-renegat, poszukiwana przez Cerberusa.
Kredyty: 107.987
Medals:

[Kołyska Sigurda > Psi Tophet] Klejnot Dżakarty

13 lis 2012, o 18:30

Mrugnęła tylko lekko, w reakcji na śmierć dziewczynki. Za to rozbawiła ją reakcja Booma, co wydawało się być nieco absurdalne, zważywszy na aktualną sytuację.
- Ogarnij się, zrobiłabym to samo - warknęła do Booma, odwracając się w stronę drzwi, ale ignorując to, co wyprawiali z Boomem.
- Jaka różnica, dziecko czy nie dziecko. Jeden człowiek, tylko mniejszy albo nie - przetoczyła wzrokiem po suficie, ruszając powoli w stronę drzwi, które właśnie się otworzyły, z obrzydzeniem przyglądając się zmasakrowanym ciałom i całej masie krwi, walającej się po ścianach i podłodze. Ktokolwiek im to zrobił, musiał mieć zdecydowanie mocno na bani.
- Świetnie, panowie, jesteśmy na mszy. Klękać i do miecza - rzuciła ironicznie pod nosem, ale na tyle głośno, by móc przekazać to reszcie grupy, a i nie zwracać uwagi ludzi naokoło, i tego całego rytuału na środku.
Zerknęła do środka. Nie było zbyt ciekawie, bo wrogów była cała masa. Oczywiście strat w cywilach nawet nie brała pod uwagę - a raczej nie brała pod uwagę choćby przejmowania się nimi. Tak czy siak zginą, czy z ich ręki, czy z ręki tych pojebusów.
- Dobra, jest ich sporo, ale mamy w miarę przewagę. Dzielimy się. Boom i Revax... - urwała i zerknęła na obydwu, którzy przed chwilą się prali. - Boom i Scorpion, lewa strona. Boom bierze tych bardziej przy ścianie, bliżej, Scorpion bliżej środka. Ja i Revax to samo po drugiej stronie, biorę rejon bliżej środka. Walcie obszarówkami, jak strzał wstrząsowy. Mamy tu w miarę osłonę i element zaskoczenia. Załatwmy to wszystko. Cywile... Jak padną to padną, nie zawracajcie sobie nimi głowy. Musimy działać szybko, albo nas rozjebią zanim wystrzelimy jeden pocisk - upewniła się, że Umocnienie i amunicja dysrupcyjna są aktywne, a poziom tarcz naładowany na fulla.
- Granaty, cokolwiek, co porazi więcej niż jednego - używajcie wszystkiego co macie. Scorpion, ty i ja bierzemy sektor bliżej środka, więc tych popierdoleńców na środku też. Gówno mnie obchodzi, co tu robią. Nikt nie ma zostać żywy oprócz nas, jasne? - warknęła, przyklejając się do ściany, która robiła im za prowizoryczną osłonę.
- Ruszamy gdy wszyscy gotowi. I oby to nie była wasza ostatnia akcja, bo was wskrzeszę i zajebię ponownie - usta zadrżały jej w lekkim uśmieszku, ale nie odwróciła wzroku od pomieszczenia, w którym za chwilę miał dokonać się kolejny już mord. Tym razem z innymi oprawcami.
THEME⌎ ARMOR⌎ VOICE⌎ NPC⌎
ObrazekObrazek
+10%⌎ do bycia twoją starą+20%⌎ do bycia starą twojej starej+30%⌎ do bycia starym starej twojej starej

Revax Lysaver
Awatar użytkownika
Posty: 121
Rejestracja: 10 maja 2012, o 19:17
Wiek: 34
Klasa: Strażnik
Rasa: Turianin
Zawód: Technik
Kredyty: 21.000

Re: [Kołyska Sigurda > Psi Tophet] Klejnot Dżakarty

15 lis 2012, o 16:35

Był zbyt skupiony na strzelaniu żeby zrobić jakikolwiek unik. Krótko mówiąc Boom go zaskoczył. Po pierwszym strzale dostał prosto w szczękę i zachwiał się widząc mroczki przed oczami. Nie zdążył już ukrócić cierpień pozostałych, które zostały rozerwane przez otwierające się drzwi.
- Co jest kur--Czyś ty ocipiał? Zadowolony teraz kurwa jesteś? - syknął do Lewisa i wskazał pistoletem na szczątki - Mam nadzieję, że tak, bo dałeś im całe dziesięć sekund. Zajebiście, kurrrwa. Rozrywkowe kurwa towarzystwo. - pokręcił głową i machnął ręką. Zmienił broń na swój nowy karabin. Dotknął go z lekkim obrzydzeniem na twarzy. Jebany cerberusowski szajs.
Wszedł pochylony do przodu i stanął na swoim miejscu obok Hawk. Sprawdził jeszcze raz chłodziwo, załączoną amunicję odkształcającą. Wszystko na swoim miejscu. Dopóki karabin nagle nie zdecyduje się spierdolić i wybuchnąć mu w twarz to powinno być dobrze. Miał zamiar miotać spaleniami gdzie popadnie, nie dopuścić nikogo na boczne schody, przygnieść ogniem i zdejmować wrogów po kolei z Argusa. I nie miał zamiaru wahać się gdyby któryś z nich wziął zakładnika na żywą tarczę. To nie jest czysta akcja. Straty uboczne są oczywiste.
Boom
Awatar użytkownika
Posty: 133
Rejestracja: 2 cze 2012, o 12:25
Miano: Lewis McMillan
Wiek: 32
Klasa: Żołnierz
Rasa: Człowiek
Zawód: Porucznik N6, specjalista od ładunków wybuchowych
Kredyty: 0

Re: [Kołyska Sigurda > Psi Tophet] Klejnot Dżakarty

15 lis 2012, o 20:25

Spokój. Jesteś oazą pierdolonego spokoju.
W danym momencie gotowało się w żołnierzu. Pałał niesamowitą rządzą zemsty, którą ostatni raz czuł, gdy jego kumpel umierał mu na rękach. Wtedy Cerberusowi się oberwało. Tym też się oberwie.
- Chuj mnie to boli. – rzucił chłodno do Revaxa i spojrzał na Hawk – Że nie zna tego popierdolonego świata. Nie może się bronić, nie potrafi. Jeśli tak sobie dobieracie cele, to ja podziękuje. Ale to tłumaczyłoby, czemu nikt was nie zranił. Jak może was zabić dziecko. A zresztą. – machnął ręką. Nie chciał rozmawiać o tym, po co miał wybuchnąć na towarzyszy jak mógł to zrobić na wrogu? A tego na tym statku nie brakuje. Sprawdził na prędkości oporządzenie i zajął swoje miejsce przy Scorpionie. Rozkaz Hawk był jasny i dobitny. On sam starał się jednak nie celować w cywili, a jedynie w oprawców. Jednak chęć zrobienia im z dupy jesień średniowiecza była tak wielka, że w przygotował dla wroga takie smakołyki jak skok adrenaliny, rzeź i strzał wstrząsowy. Jedno jest pewne, dla dobra tej przeklętej galaktyki, trzeba się pozbawić tych dupków ich marnej egzystencji.
- Boom, baby. Jedźmy z sukinsynami.
ObrazekObrazek WRAITHObrazekPANCERZObrazekTHEME1ObrazekTHEME2ObrazekINDESTRUCTIBLE I just love, when the stuff blows up. Obrazek Mass Effect EPIC
Scorpion
Awatar użytkownika
Posty: 167
Rejestracja: 1 cze 2012, o 21:30
Miano: Scorpion
Wiek: 21
Klasa: Strażnik
Rasa: drell
Zawód: Złodziej/Najemnik
Kredyty: 0.550

Re: [Kołyska Sigurda > Psi Tophet] Klejnot Dżakarty

15 lis 2012, o 22:14

Cóż, trzeba przyznać iż to co się stało z dziećmi lekko wstrząsnęło drellem. Pewnie będzie to jedno z bardziej niemiłych wspomnień wracających wieczorami. Pierdolona pamięć absolutna. Teraz jednak nie był czas na zastanawianie się, co mogli zrobić inaczej. Będzie na to sporo czasu jeśli uda im się to przeżyć co było wątpliwe.
- Ja pierdole kurwa jego jebana w dupę mać ... - skomentował Scorpion dość cicho gdy tylko zobaczyli świątynie w której najwyraźniej składano żywe ofiary. Drzwi, które tutaj prowadziły w pewnym sensie jeszcze miały jakiś cel - chroniły ich w środku bo kto w końcu będzie aż takim dupkiem, by zabijać dzieci ... a nie, czekaj ... Wracając do meritum, to co aktualnie ujrzała drużyna Wraith'a to pełną gębą ludobójstwo ku uciesze kogo? Jakiegoś ich boga. Czyżby nasza drużyna natrafiła na jakichś zacofanych mieszkańców galaktyki? Cóż, na rozkazy Hawk drell przytaknął, po czym wyjął swojego Skorpiona. Zabawa z tą bronią polegała na tym, że eksplozja z każdego strzału jest w stanie ugodzić kilku na raz przeciwników. Pani kapitan mówiła iż nie patrzymy na cywilów, jednakże Scorpion wolał się skupić jedynie na kultystach. Przynajmniej na takim poziomie by nie przeszkadzało mu to w rzezi przeciwników. Drell miał zamiar strzelić w któregoś z Hekatombów, a następnie użyć rzutu, by przesunąć go bliżej reszty w momencie gdy nabój eksploduje. Następnie miał przejść do taktyki osłona - zamęt biotyką, osłona lekko ze skrzydła, ostrzelanie pozycji wroga i zaczynamy od nowa.
ObrazekObrazek
Obrazek

THEME
+40% zmniejszony koszt użycia mocy
Mistrz Gry
Awatar użytkownika
Posty: 12234
Rejestracja: 1 cze 2012, o 21:04
Medals:

Re: [Kołyska Sigurda > Psi Tophet] Klejnot Dżakarty

17 lis 2012, o 02:06

Wrogów było, nie owijając w bawełnę, sporo. Kilka razy więcej niż niewielki oddział piratów. Nie zniechęciło ich to jednak do podjęcia próby zlikwidowania niewygodnych oponentów. Wkrótce miało się okazać czy słusznie, że tak wcześnie...
Pierwszy z kultystów podszedł do błękitnoskórej kobiety od tyłu, a wyjmowany przez niego z pochwy nóż na sekundę błysnął odbijając światło zwisających z sufitu na starą modłę lamp. Słone łzy zmieszane ze spływającą z czoła czarną farbą zastępowały w okazywaniu rozpaczy zmuszone do bierności przez kneble usta. Mężczyzna za asari odchylił jej głowę delikatnie do tyłu, uwypuklając tym samym wrażliwą, cienką skórę szyi. Przyłożywszy do jej lewej strony nóż, szybkim ruchem przeciągnął go do prawej, uwalniając tym samym kaskadę ciemnej, bordowej cieczy spływającej na dekolt i coraz bardziej w dół.
W tym samym momencie padły pierwsze strzały dochodzące z jednego z głównych wejść do sali. Padały one naraz, jakby chcąc zdjąć najszybciej jak najwięcej celów. Fakt ten zdawał się nie zdziwić specjalnie Ahawiela, który na widok padnięcia jednego ze swoich żołnierzy odpowiedział jedynie pustym, acz rozgoryczonym uśmiechem. Jego ciało ogarnęła natychmiastowo niebieska poświata, aktywnie płonąca przez najbliższe chwile, co mogło sugerować o aktywowaniu bariery. Jeśli ktoś kiedyś spytałby, co różniło go od jego "podopiecznych", to na pewno była to żądza życia. O dziwo, ponieważ osobniki z jakich Hekatomba słynie w tych wąskich kręgach, w jakich jest znana, należą raczej do typowych przedstawicieli fanatycznych samobójców, dla jakich bardziej, niż śmierć innych liczy się tylko śmierć własna. Padł drugi, tym razem po prawej.
Wrzawa podniosła się niemal natychmiastowo, przemieniając pole pełne cierpienia, łez i zrezygnowania w dynamiczną, głośną bitwę. Kilkoro z przeciwników piratów podniosło broń palną, wcześniej trzymaną w rękach i - co dziwne - miast strzelać do wrogów, jeden po drugim poczęli eliminować klęczących u ich stóp cywilów. Przebłysk nadziei przepłynął po tych ostatnich, zarażając jednostki wokół, dzięki czemu odruchowo zdecydowali się na szybką reakcję w postaci padnięcia na podłogę. Czy oby na pewno powinni ją mieć?
Trzeci i czwarty zdjęty. Piąty stracił tarcze, a biegnąc wprost na ostrzał także życie. Jak dotąd szło zadziwiająco gładko. Zbyt gładko, chciałoby się rzec. Wykonując kilka wolnych kroków do tyłu, Ahawiel począł się mozolnie wycofywać z pola bitwy. Wyciągnąwszy swój pistolet maszynowy, posyłał krótkie serie w stronę przeciwników, nie zaprzestając jednocześnie kroku w tył. Zdecydował się w końcu posłać spustoszenie w kierunku Hawk, a zastojem unieszkodliwił na chwilę Revaksa, po czym gestem ręki wskazał jednemu z fanatyków dwójkę przeciwników po jego lewej stronie. Hawkins jednak nie próżnując, zdołała zdjąć dwóch następnych przed nieoczekiwanym obrotem wydarzeń. Korzystając z karabinu szturmowego, mężczyzna zdołał wraz z dwoma innymi usunąć umocnienie i poważnie nadszarpnąć tarcze kobiety, a całkowicie zlikwidować te turianina. Pech chciał, że zastój skończył się dosłownie o pół sekundy za późno - kula pędząca w kierunku Lysavera przecięła lewy bok, wywołując w jego ciele następną falę bólu. Nie upadł, ale przez szarpnięcie stracił na krótką chwilę kontakt z rzeczywistością myśląc o zatamowaniu krwawienia. Padali następni, teraz ze strony Scorpiona i Booma. Skok adrenaliny pozwolił żołnierzowi Przymierza uniknąć większości ataków biotycznych i technologicznych wychodzących w ich stronę, ale strzał wstrząsowy wystrzelony z bliżej nieznanego mu kierunku i eksplodujący obok zdołał go na kilka sekund powalić i zjechać nieznacznie tarcze. Drell wykazał się sprytem, który szczerze mówiąc mu się najzwyczajniej opłacił. Gdy pocisk z jego pistoletu utkwił w jednym z kultystów, ten sprawnym ruchem rzucił nim przy pomocy biotyki w dwóch innych z nożami, likwidując trzech za jednym razem, gdy pocisk wybuchł. Zupełnym przypadkiem ten mały wybuch okazał się zahaczyć o nieznane oddziałowi urządzenie stojące na podłodze. Buchnięcie zeń elektrycznością było śmiertelne dla kilku znajdujących się obok cywilów, ale...
- Wraith do...kins, Wrai...o Hawkins. Jeśli nas słyszysz, słyszycie, ktokolwiek, ...cie cholerny znak. Powtar...zwijcie się - w ferworze walki, przerywany, acz zdecydowany głos Sharon rozległ się w omni-kluczu Hawk. W tle raczej na pewno usłyszała też soczyste klęcie Deuce'a.
Zostało już niewielu ponad dziesięciu fanatyków, gdy piraci usłyszeli także krzyk Ahawiela z naprzeciwka. To, co oznajmił, nie zwiastowało niczego dobrego.
- Zapewne pamiętacie kolegę z obrzeży Klejnotu? Pozwólcie, że przedstawię wam jego braci i zostawię was, byście mogli się z nimi zaprzyjaźnić. Sami przyznacie, że inżynieria genetyczna w tych naznaczonych śmiercią czasach potrafi być zadziwiająca, zapewniam - mówiąc to, wraz z trzema innymi żołnierzami przekroczył drugie, naprzeciwległe im drzwi, które poczęły się powoli zamykać. Zapewne nikt nie chciałby się znaleźć w ich obecnej sytuacji, to było nie do podważenia. Lekkie, wyczuwalne wibracje wywoływane ciężkimi krokami nadal, mimo aktywnego ostrzału, słyszanymi, nie wprawiały w radosny nastrój. W końcu, ich oczom ukazała się trójka podobnych do siebie osobników-monstrów, z których jednego mieli okazję zneutralizować niedawno. Wysokie, potężne cielska górowały nad niespełna dziesięcioma żołnierzami Hekatomby, których gdyby chciały, mogłyby zgnieść w mgnieniu oka. Masywne łańcuchy oplecione wokół ich ciał i zwisające końcami trzymanymi w wielkich łapskach mieniły się świeżą, błyszczącą w świetle krwią. Nie tracąc chwili, poczęły się leniwie posuwać w stronę oddziału, a wraz z nimi pozostali przy życiu fanatycy.

Wyświetl wiadomość pozafabularną
Hawk
Awatar użytkownika
Administrator
Posty: 2752
Rejestracja: 14 kwie 2012, o 22:37
Miano: Jeanette Hawkins
Wiek: 35
Klasa: Żołnierz
Rasa: Człowiek
Zawód: Kapitan pirackiej łajby
Lokalizacja: Wraith
Status: Widmo-renegat, poszukiwana przez Cerberusa.
Kredyty: 107.987
Medals:

Re: [Kołyska Sigurda > Psi Tophet] Klejnot Dżakarty

17 lis 2012, o 15:55

Plan BYŁ ryzykowny, czego Hawkins była w stu procentach świadoma, jednakże równocześnie był on też jedynym, jaki zdołała wymyślić. W końcu nie mieli dużo czasu, wrogów pełno wokoło, a teraz mieli w dodatku element zaskoczenia, który później mogliby stracić, gdyby tamci sami zaczęli ich gonić. A łączności z Wraithem nie było.
Więc wskoczyli do środka, prosto w paszczę lwa, mordując wszystko, co gwałtowniej się poruszało, lub wyglądało jak reszta pojebów, bo chyba zgrabniej nie potrafiła ich określić wszystkich.
Zaczęło się... dobrze, póki nie straciła tarcz, a i reszta zespołu nie zaczęła obrywać. Ale nie mogli się teraz wycofać, kiedy szło im w miarę gładko. W pewnym momencie usłyszała, że uaktywnia się jej komunikator.
- Castillo? - warknęła do niego, nie zdenerwowana faktem odezwania się do niej kobiety, ale raczej mimowolnie zmieniając głos w reakcji na spieprzającego faceta. Wystrzeliła kilka pocisków w stronę najbliższego, biegnącego na nią szaleńca.
- Hawkins. Jesteśmy dalej na Dżakarcie, w dodatku nie sami. Postarajcie się, żebyśmy mieli jak wrócić - krzyknęła, chcąc zagłuszyć ten huk wydawany przez karabiny. Miała przy tym nadzieję, że Sharon zrozumiała z tego cokolwiek.
Chciała się rzucić za uciekającym mężczyzną, ale wtem do pomieszczenia weszli "bracia" poprzedniego monstrum. Zajebiście.
- Najpierw wyeliminować mniejsze cele, potem zająć się tamtymi. Celować w głowy, jak najmocniej - rzuciła do oddziału, samej zajmując się biegnącymi w jej stronę niedobitkami. Byli mniejsi i na pewno mniej groźni niż ci wielcy, ale byli również znacznie szybsi w przeciwieństwie do tamtych, więc ich chciała załatwić pierwszych. Uaktywniła Skok Adrenaliny, by móc, w razie wypadku, zareagować unikiem znacznie szybciej niż normalnie.
Zakładając, że udało im się wybić resztę szaleńców, wycelowała w głowę jednego z "braciszków" i wystrzeliła w jej kierunku Strzał Wstrząsowy.
- Zachowajcie przynajmniej jednego cywila. Kto wie lepiej, gdzie chowają kasę, niż sam pasażer? - rzuciła z nutą ironii, nie przerywając ostrzału.
THEME⌎ ARMOR⌎ VOICE⌎ NPC⌎
ObrazekObrazek
+10%⌎ do bycia twoją starą+20%⌎ do bycia starą twojej starej+30%⌎ do bycia starym starej twojej starej

Scorpion
Awatar użytkownika
Posty: 167
Rejestracja: 1 cze 2012, o 21:30
Miano: Scorpion
Wiek: 21
Klasa: Strażnik
Rasa: drell
Zawód: Złodziej/Najemnik
Kredyty: 0.550

Re: [Kołyska Sigurda > Psi Tophet] Klejnot Dżakarty

19 lis 2012, o 16:11

Kilku padło. Siły przeciwników mimo początkowej przewagi teraz się kurczyły i jak widać taktyka przyjęta przez drella. Jednakże dowódca Hekatombów uciekał i nagle prawie znikąd pojawiły się trzy postacie wyraźnie górujące na polu bitwy. To, czego się można było teraz spodziewać to niezła rozwałka. Scorpion szybko przeładował swój ciężki pistolet, po czym strzelił w pierwszego z "gigantów". Celował mniej więcej tam, gdzie żaden facet nie chciałby otrzymać kulki, zwłaszcza takiej która po kilku sekundach eksploduje. Była to próba. Mogło to olbrzyma nieźle zaboleć. Jeśli tak, był on na kilka sekund sparaliżowany bólem co dawałoby reszcie odpowiednią ilość czasu na zdjęcie go. Jeśli nic sobie z tego nie zrobił drell próbował tego samego u najbliższego innego wielkiego rywala, tym razem próbując strzelić w nogi. W końcu im są więksi, tym ciężej upadają. Obojętnie czy plan Scorpiona wyszedł czy też nie ten postanowił wycofać się do tyłu, by zająć nieco bezpieczniejszą, bardziej oddaloną pozycję, z której nadal mógłby prowadzić ostrzał.
ObrazekObrazek
Obrazek

THEME
+40% zmniejszony koszt użycia mocy
Revax Lysaver
Awatar użytkownika
Posty: 121
Rejestracja: 10 maja 2012, o 19:17
Wiek: 34
Klasa: Strażnik
Rasa: Turianin
Zawód: Technik
Kredyty: 21.000

Re: [Kołyska Sigurda > Psi Tophet] Klejnot Dżakarty

20 lis 2012, o 00:29

Nagła fala chłodu i ostry, przejmujący ból. Mimowolnie zachwiał się i schował za ścianę wyduszając z siebie ciche "dostałem". Nie myślał o niczym, jego umysł był już skupiony na walce, włączony na tryb który przez tyle lat był ćwiczony w praktyce. Osunął się po ścianie znacząc ją wąskim, błękitnym pasem krwi. Stęknął próbując złapać oddech. Zapierało go, ciało nie chciało się go słuchać. Jednak ręka sama ruszyła po mediżel, tak jak robiła to wiele razy dawno temu. Aplikator cicho kliknął gdy został przełączony na tryb wstrzykiwania. Wąska igła wysunęła się z uchwytu, standardowy model turiański, będący w stanie gładko przebić ich łuski. Revax stęknął znowu gdy energicznym ruchem wbił igłę pod miejsce w które dostał, w szybko rosnącą niebieską plamę na pancerzu. Krew zaczęła już spływać strużkami po płytach napierśnika. Momentalnie wziął głębszy oddech, ból ustał. Podniósł się z ziemi i wrócił na swoją pozycję koło Hawk. Dostał porządnie ale starał się o tym nie myśleć, to tylko pogorszy sprawy. Przez jakiś czas będzie w stanie funkcjonować na mediżelu, potem... cóż, powiedzmy, że turiańska krew ciężko schodzi z dywanów a trupy są nieporęczne do wsadzania w trumny.
Wycelował Argusa w tłum i zaczął strzelać. Rzucił natychmiastowym zamrożeniem w jednego z "dużych" mając nadzieję na spowolnienie jego ruchów. Strzelał do zwykłych żołnierzy, próbując eliminować ich jednego po drugim dzięki precyzji swojego nowego karabinu. Oczywiście, że już kiedyś z takiego strzelał. Batarianie uwielbiali atakować ludzkie kolonie, a tam tego modelu nie brakowało. Więc po nitce do kłębka...
Kolejne kilka strzałów. Użył spalenia. Skup się, kurwa.
Mistrz Gry
Awatar użytkownika
Posty: 12234
Rejestracja: 1 cze 2012, o 21:04
Medals:

Re: [Kołyska Sigurda > Psi Tophet] Klejnot Dżakarty

21 lis 2012, o 02:34

- Nie mogl... się z ...ami połączyć, słyszę ba...raźnie. Syt...cja zaczyna wrzeć. Wykr...gnatury należące do s...ków Przymierza, będą tu za...ś pół go... Doda...owo w po...żu kręci się nieoznakowana fregata emit...ca fale zagłuszające. Ze s...ktury wnioskujemy, że to m...zek z Cerbe...sem - komunikator omni-klucza nagle ucichł, jakby znów coś zaczęło efektywnie blokować łączność. Co jakiś czas dochodził z niego cichy szmer, mogący sugerować o próbie zwalczania fal przez Wraitha.
Chaos. Tak najcelniej można było określić to, co się w tej chwili działo na trzykrotnie napadniętym statku wycieczkowym. Trupów w siłowni było tak dużo, że trudno było się o nie nie przewrócić. Ciała dzieci, dorosłych i starców, cywilów i szaleńców najróżniejszych ras leżały jedne na drugich, a na całość pełnymi przerażenia oczami patrzyły związane i zakneblowane niedobitki pasażerów, w chęci zachowania własnego życia leżące płasko na podłodze lub wycofane pod same ściany.
Gdy Hawk wycelowała w jednego z mniejszych, rzec by można „normalnych” kultystów, jej tarcze spotkała natychmiastowa niemal salwa z pistoletu maszynowego. Nie odpuszczali; wierzyli, że mogą wziąć pozostałych do kosmicznego grobu razem ze sobą i do tego też dążyli. Zdążyły spaść do trochę ponad połowy, gdy zdjęła właśnie jednego z żołnierzy biegnących w ich stronę. Drugiego zdołała rozwalić dużo szybciej, gdyż zupełnie sam, bezmyślnie napatoczył się na linię strzału. Dzielnie pomagał jej w tym Revax, któremu polowo zastosowana porcja medi-żelu pomogła na tyle, by przez najbliższy czas spędzony na wycieczkowcu być dostatecznie sprawnym fizycznie. Z Argusa i spalenia padło wkrótce trzech następnych szaleńców, w tym jeden z wcześniej wspomnianym SMG.
Niestety, sytuacja nie miała się tak dobrze po drugiej stronie wejścia. Scorpion, z sokolą precyzją wycelowawszy w miejsce ku temu – jak mniemał – najodpowiedniejsze, wystrzelił w najbliższego sobie olbrzyma. Kula wbijając się na nieznaczną głębokość po chwili eksplodowała… jednak to raczej nie tego drell się spodziewał. Monstrum prawie nic nie zrobiło sobie z nowopowstałej rany, a dodatkowo zwrócił teraz swoją wcześniej skierowaną w przeciwnym kierunku uwagę na dwóch mężczyzn z Wraitha. Uczynił następny krok swym masywnym cielskiem, po czym zamachując się łańcuchem niczym kowboj lassem, posłał potężny cios w kierunku jakim patrzył. W pobliżu zadudniło, gdy metalowe ogniwa zderzyły się z wielką siłą ze ścianą, za którą stali; jego ostra końcówka zdołała dotrzeć do lewego ramienia Booma, w jakim zresztą zatopiła swój spragniony krwi szpikulec. Drell, na całe szczęście dla niego, w porę zdołał odskoczyć od feralnego miejsca.
- Mam sz…gółowe dane n…emat statku. Nie pr…ślę …liku, zbyt duże zakłó…enia! Kurwa mać, Deuce, c…y robisz?! – W dokładnie tym samym momencie Klejnot Dżakarty pod wpływem nieznanych, acz zdatnych do domysłów sił niebezpiecznie zatrząsł swoimi fundamentami zaraz po tym, gdy rozległ się po nim metaliczny dźwięk, jaki oddział od razu zdołał rozpoznać. Statek został uszkodzony przez ostrzał – Freg… nas atakuje, ten pocisk był przezna… nas. Musi… uciekać, według skanu z…ały u…dzone filtry powietrza! Prz…dnie drzwi p…wadzą do han…aru, ale są …kowane. Można to o…ejść, ktoś mu… pójść na lewo… gł… biura ochrony, z…aleźć systemy bez… automatycznych i je usz…dzić. Rozumiecie?!
Plus nagłego wstrząsu był taki, że jeden z olbrzymów przewrócił się na dwóch mniejszych kultystów, samemu ich wyeliminowując. Jeden, ogromny, cholerny minus był taki, że zbliżało się Przymierze, które miało zjawić się na Klejnocie już niedługo. Jeśli mają złupić statek, muszą się pospieszyć. Drugim, jeszcze większym i jeszcze bardziej przeklętym minusem był fakt tracenia powietrza przez statek. Okazało się też, by przejść dalej muszą jak najszybciej wysłać kogoś do korytarzy prowadzących do biur ochrony w celu - jeśli dobrze zrozumieli - zhackowania systemów bezpieczeństwa drzwi automatycznych. Czyli plusów nie było praktycznie wcale w porównaniu do minusów.

Wyświetl wiadomość pozafabularną
Hawk
Awatar użytkownika
Administrator
Posty: 2752
Rejestracja: 14 kwie 2012, o 22:37
Miano: Jeanette Hawkins
Wiek: 35
Klasa: Żołnierz
Rasa: Człowiek
Zawód: Kapitan pirackiej łajby
Lokalizacja: Wraith
Status: Widmo-renegat, poszukiwana przez Cerberusa.
Kredyty: 107.987
Medals:

Re: [Kołyska Sigurda > Psi Tophet] Klejnot Dżakarty

21 lis 2012, o 19:23

W środku wszystko działo się tak szybko i tak gwałtownie, że pewnie gdyby nie fakt, iż potrafiła skupić się na kilku rzeczach jednocześnie, szybko straciłaby skupienie i padła ofiarą. Ale dzięki Bogu na razie nic takiego się nie stało. Tyle, że reszta nie miała się aż tak dobrze, co była w stanie zauważyć. Zaklęła głośno, czego nawet sama nie była w stanie dosłyszeć, bo w tym samym momencie wystrzeliła pocisk Strzału wstrząsowego w stronę, znów, głowy olbrzyma, powodując przy tym jeszcze większy huk. Ale usłyszała komunikator i przerywane wiadomości od Sharon, które, pomimo kiepskiej jakości, zdołała odszyfrować, lub bardziej domyślić się ich znaczenia. Przymierze? Szlag.
Zanim zdążyła cokolwiek odpowiedzieć, statkiem zatrzęsło. Przez chwilę w jej oczach pojawiło się przerażenie, kiedy łapała równowagę, powiązane z krzykiem Castillo. Wraith? Nie, raczej statek nie uderzył w Dżakartę, bo skutki byłyby większe. Po chwili jednak otrzymała informację i odetchnęła z ulgą. Nawet w tym momencie nie chodziło o sam fakt, że gdyby rozwalili im Wraitha, to nie mieliby jak się stąd wydostać. Nie przeszło jej to przez myśl, szczerze powiedziawszy. Bardziej interesowały ją losy samego statku, który sam w sobie był dla niej ważniejszy niż ta cała pierdolona Dżakarta.
- Dajcie nam trochę czasu - poinformowała Sharon przez komunikator, chowając się na moment za osłoną, bo wolała nie dostać tym łańcuchem po ryju, jak przed momentem chyba Boom, o ile dobrze zauważyła. Ale jeszcze dawał radę walczyć, więc było dobrze.
- Revax! - krzyknęła, rozglądając się za turianinem. Widziała, że wcześniej oberwał. Dostrzegła go obok. Pomimo tego, że miała komunikator, równocześnie wolała stanąć blisko, by nie okazało się nagle, że łączność i tutaj im padła, albo jest na takim samym poziomie jak z Wraithem.
- Tam, po lewej. Tam są biura ochrony - skierowała lufę broni w odpowiednie miejsce, tym samym je mu wskazując. - Trzeba odblokować drzwi do hangaru, ominąć blokadę. Biegnij, zapewnimy ci osłonę - kiwnęła mu głową, klepiąc jeszcze po ramieniu i odchodząc nieco w bok, ładując pocisk Rzezi.
- Na zewnątrz czeka na nas Przymierze i Cerberus. To, co przed chwilą jebło, to ich pocisk wycelowany we Wraitha - rzuciła głośno, chcąc, żeby wszyscy ją usłyszeli, zarówno na żywca, jak i przez komunikator.
- Uszkodzili filtry powietrza. Naszym głównym celem jest zabranie czego się da i spierdolenie, ale na razie zapewnijmy Revaxowi osłonę. Nie myślcie o samym statku, bo prędzej rozwalą sami siebie niż nasz - uśmiechnęła się szelmowsko, nie odrywając jednak wzroku od pola walki, jak i palca ze spustu. - No i Deuce jest sto razy lepszy niż te pierdoły z Przymierza.
Jakby nie patrzeć, Deuce sam był w Przymierzu. Ona też. Tyle, że on według wojska nie pasował, bo więcej było u niego popisywania się i kaskaderskich wyczynów, niż umiejętności. Z czasem okazało się, że przerastał ich pod każdym względem. Niewiele jednak myśląc, wystrzeliła pocisk Rzezi, chcąc przykuć uwagę potworów na nią i resztę oddziału Pałer Rendżers, kiedy turianin ruszy.
THEME⌎ ARMOR⌎ VOICE⌎ NPC⌎
ObrazekObrazek
+10%⌎ do bycia twoją starą+20%⌎ do bycia starą twojej starej+30%⌎ do bycia starym starej twojej starej

Revax Lysaver
Awatar użytkownika
Posty: 121
Rejestracja: 10 maja 2012, o 19:17
Wiek: 34
Klasa: Strażnik
Rasa: Turianin
Zawód: Technik
Kredyty: 21.000

Re: [Kołyska Sigurda > Psi Tophet] Klejnot Dżakarty

21 lis 2012, o 21:51

Revax z mściwą satysfakcją spojrzał jak pod jego ostrzałem kilku kolejnych wrogów padło na ziemię. Przeładował szybko i oddał kilka kolejnych strzałów. Wtedy też padł rozkaz.
- Robi się!
Turianinowi nie trzeba było dwa razy powtarzać. Ruszył natychmiast biegiem w stronę punktu ochrony, tak szybko jak tylko potrafił, pochylając się nieco do przodu aby być trochę mniejszym celem. Poczuł ostre ukłucie bólu i zachwiał się nieco, jednak nie zwalniał dopóki nie dotarł do pomieszczenia. Ostatnie kilka metrów pokonał ślizgiem po podłodze, kryjąc się w drzwiach. Nadal trzymał przed sobą karabin w gotowości, tak na wszelki wypadek. Warknął z bólu zaciskając zęby. Gdyby nie mediżel, to by chyba w tym momencie stracił przytomność.
Boom
Awatar użytkownika
Posty: 133
Rejestracja: 2 cze 2012, o 12:25
Miano: Lewis McMillan
Wiek: 32
Klasa: Żołnierz
Rasa: Człowiek
Zawód: Porucznik N6, specjalista od ładunków wybuchowych
Kredyty: 0

Re: [Kołyska Sigurda > Psi Tophet] Klejnot Dżakarty

21 lis 2012, o 22:16

Sytuacja nie była za ciekawa. Mogło to pójść lepiej. Pomijając fakt, że nie zdjęli wszystkich, to do tego pojawili się kumple ich starego znajomego. Nie dobrze. Dodatkowy zgiełk bitewny chyba nieco oszołomił McMillana, bo ten zasraniec zdołał dosięgnąć go swoim łańcuchem.
- No żesz kurwa mać! – zaklął siarczyście, gdy poczuł dotkliwy ból w ramieniu. Sprawdził szybko, czy nie potrzebuje pomocy medycznej, ale bywało gorzej. – Teraz się wkurwiłem.
Skierował swoją atencję na Hawk i krótkim kiwnięciem głowy dał do zrozumienia, że załapał. Uruchomił umocnienie, i czekał. Gdy Revax ruszył, mimo ciągłego wkurwienia na jego osobę, wychylił się zza zasłony i dał mu ogień zaporowy.
Przymierze się zbierało, oho. Starszy kumple.
- Rozjebmy ich czym prędzej, wolałbym nie trafiać do karceru. Nie wygodnie tam.

Wyświetl wiadomość pozafabularną
ObrazekObrazek WRAITHObrazekPANCERZObrazekTHEME1ObrazekTHEME2ObrazekINDESTRUCTIBLE I just love, when the stuff blows up. Obrazek Mass Effect EPIC
Mistrz Gry
Awatar użytkownika
Posty: 12234
Rejestracja: 1 cze 2012, o 21:04
Medals:

Re: [Kołyska Sigurda > Psi Tophet] Klejnot Dżakarty

23 lis 2012, o 14:11

~ Revax ~ W miarę posuwania się ciaśniejszym, niż zwykle korytarzem, odgłosy walki stopniowo nawiedzały uszy turianina coraz mniej, aż w końcu zanikły ustępując względnej ciszy; zapewne znaczyło to, że oddalił się od grupy na dość znaczną odległość przez te kilka minut. Co jakiś czas można było usłyszeć głośniejszy wystrzał, ale mężczyzna nie przykładał do tego zbytniej uwagi. Teraz liczyło się tylko odblokowanie tych cholernych drzwi i zgarnięcie wszystkiego, co mogłoby wydawać się wartościowe. Jak najszybciej, bo tlen w tej chwili był na wagę złota.
Minąwszy kilka par wejść do innych, bliżej nieznanych pomieszczeń, w końcu natknął się na uszkodzone, rozwarte fizycznie automatyczne drzwi do pokoju, którego oznaczenie widniało zaraz obok na szklanej tablicy informacyjnej: [206] Główne Biuro Ochrony, Klejnot Dżakarty Fakt rozwartego wejścia w sumie cieszył, jak też mógł niepokoić. Mimo tego, turianin postanowił nadać ruchom szybkości i jednym ślizgiem pokonać ostatni kawałek odległości dzielący go od celu. Wyglądało na to, że w żadnym z bocznych korytarzy odchodzących od drzwi nic się nie czaiło, więc wszedł pospiesznie do środka. Jeden, wielki bałagan jaki zastał na miejscu był nie do ogarnięcia na szybko. Sterty walających się po podłodze terminali, krzeseł, datapadów, połamany stół, odłamki rozbitego szkła; było naprawdę trudno cokolwiek tutaj znaleźć. Na całe szczęście, za systemy zarządzania drzwiami odpowiadał jeden, duży, stojący terminal, wyglądający na z grubsza nienaruszony.
Komputer wyświetlał kilka ważnych informacji, które swój priorytet wyrażały poprzez miganie – m.in. o uszkodzonych filtrach powietrza i jego stale ubywającej ilości. Niestety, gdy Revax tylko do niego podszedł i nacisnął jeden z holograficznych klawiszy, ten natychmiast odmówił współpracy: Nieautoryzowany użytkownik. Odmowa dostępu. Turianin wywnioskował, że w system musiała zostać wprowadzona dość poważna infekcja, która blokuje dostęp w sieci, jaką połączone są wszystkie kluczowe terminale. Mógłby na pewno szybko złamać szyfr, gdyby posiadał podstawę kodowania, jakiś wzór, na jakim wirus został oparty. Śmierdziało robotą Cerberusa, a przecież nie mają czasu by szukać ludzi z nimi współpracujących!
Jak na złość, w tym samym momencie, gdy mężczyzna obmyślał jak wedrzeć się do systemu i zniszczyć blokadę, ponad jego głową świsnęło kilka wystrzelonych w jego kierunku naboi pistoletowych. Kilkoro niedobitków Hekatomby nadal wałęsało się po korytarzach. Odruchowo skrył się za połamanym stołem leżącym na podłodze. Wyjrzawszy nieznacznie, zauważył co najmniej trzech kultystów ściśniętych w ciasnym korytarzu. Znów świst, pocisk odbił się rykoszetem od stołu kilka centymetrów od jego oka.
~ Hawk, Boom i Scorpion ~ Z minuty na minutę sytuacja robiła się coraz bardziej nieciekawa. Zostało ich póki co tylko trzech na polu bitwy. Trzech na trzy wielkie, potężne monstra.
Pocisk rzezi posłany w głowę jednego z wrogów, skutecznie odwrócił ich uwagę od turianina, a dodatkowo sprawił, że jeden z monstrów zaskakująco szybko padł. Niestety, teraz skupili się oni na kobiecie. Nagle, zdawałoby się, że zupełnie znikąd, przed nią wyrósł jeden z szaleńców, traktując ją silnymi ciosami z pięści wzbogaconymi biotyką. Dostała trzy razy z prawego sierpowego, gdy tracąc równowagę i niefortunnie wypuszczając karabin z ręki, opadła z hukiem na pobliską ścianę, nabijając sobie przy tym pewnego guza na prawym ramieniu. Fanatyk nie planował kończyć; natychmiast ruszył ku niej żarząc się niebieską poświatą i przygotowując się na solidnego kopa z rozmachu.
Boom w tym samym czasie, kończąc osłonę kolegi, przeładował i zdjął następnego żołnierza. Ból w ramieniu nie dawał za wygraną, jego nakłute przed momentem mięśnie poczęły odmawiać współpracy. Karabin nagle stał się bardzo ciężki, zbyt ciężki by podtrzymywać go lewą ręką.
Znów ten dudniący, metaliczny dźwięk odchodzący od jednej ze ścian. Kolejny zamach olbrzyma z łańcuchem; zdołał dosięgnąć tym razem Scorpiona. Na szczęście (istnieje w ogóle w takiej sytuacji jakiekolwiek „szczęście”?) nie końcówką, a samymi ogniwami, toteż przez chwilę oddział dostał piękny pokaz fruwającego po pomieszczeniu drella. Żebra po jakich dostał, bolały jak przysłowiowy skurwysyn – mogło to znaczyć, że coś niedobrego się z nimi stało prócz zwykłego obicia. Mimo tego, wylądował w dość komfortowym dla siebie miejscu, bo na stosie ułożonym z kilku martwych ciał pasażerów, całkiem blisko schodów prowadzących na otwarte piętro. Co więcej, wrogowie przez chwilę zdawali się nie zwracać na niego uwagi.
W pomieszczeniu, jak i zapewne całym statku rozległ się niepokojący alarm. Mogli się domyśleć, że Revax dotarł już do biura ochrony i zajmuje się zabezpieczeniami.

Wyświetl wiadomość pozafabularną
Hawk
Awatar użytkownika
Administrator
Posty: 2752
Rejestracja: 14 kwie 2012, o 22:37
Miano: Jeanette Hawkins
Wiek: 35
Klasa: Żołnierz
Rasa: Człowiek
Zawód: Kapitan pirackiej łajby
Lokalizacja: Wraith
Status: Widmo-renegat, poszukiwana przez Cerberusa.
Kredyty: 107.987
Medals:

Re: [Kołyska Sigurda > Psi Tophet] Klejnot Dżakarty

24 lis 2012, o 16:14

Musieli dać Revaxowi trochę czasu, tego była pewna, ale akurat sytuacja przybrała niezbyt ciekawy obrót. Warknęła cicho pod nosem, czując tępy ból wywołany uderzeniem. Zamrugała gwałtownie, chcąc szybko się otrząsnąć i w ciągu niecałej sekundy uruchomiła Skok adrenaliny, dzięki któremu, jak miała nadzieję, powinna móc zrobić unik przed szarżującym na nią wrogiem. Po tym postanowiła skorzystać z omni-ostrza, chcąc wbić je między żebra przeciwnika.
Zakładając, że jej się to udało, lub też nie, więc wtedy byłby to plan awaryjny, rozglądnęła się, chcąc odnaleźć Błotniaka i szybko go porwać. Następnie rzuciła się w kierunku schodów, jednocześnie uruchamiając komunikator.
- Na górę! - krzyknęła, widząc, jak reszta obrywa. Mieliby wtedy przewagę taką, że zanim olbrzymy choćby dojdą do schodów, oni będą już na górze, skąd mieli znacznie lepsze miejsce do prowadzenia ostrzału.
- Revax, ruchy - mruknęła sama do siebie, nie uruchamiając komunikatora, przez co Lysaver nawet nie zdołał jej usłyszeć. Musiał się pośpieszyć, bo zaraz będą tu mieli Przymierze na głowie.
THEME⌎ ARMOR⌎ VOICE⌎ NPC⌎
ObrazekObrazek
+10%⌎ do bycia twoją starą+20%⌎ do bycia starą twojej starej+30%⌎ do bycia starym starej twojej starej

Boom
Awatar użytkownika
Posty: 133
Rejestracja: 2 cze 2012, o 12:25
Miano: Lewis McMillan
Wiek: 32
Klasa: Żołnierz
Rasa: Człowiek
Zawód: Porucznik N6, specjalista od ładunków wybuchowych
Kredyty: 0

Re: [Kołyska Sigurda > Psi Tophet] Klejnot Dżakarty

24 lis 2012, o 17:35

Walka zdawała się trwać w nieskończoność. Boom posyłał serię za serią, starając się dać przyjacielowi możliwie najlepszą osłonę ogniową. Z charakterystycznym kliknięciem przeładował chłodziwo w swej broni. Wrogowie padają, jednak oni sami zaczynają też doznawać obrażeń. Ręka zaczęła już cholernie doskwierać. Syknął z bólu i opuścił ranną kończynę, by mogła chwilę odpocząć.
Dasz rade, było gorzej! Dostałeś w głowę już dwa razy!
Wciągnął powietrze. I akurat był światkiem serii wyprowadzonej w Hawk. Nie myśląc długo, klęknął i wymierzył broń w fanatyka. Lewą rękę trzymająca karabin poparł na kolanie, dając tym sobie chociaż minimalną podporę do oddania strzału. Posłał więc serie w hekatombistę i zerwał się od razu, zgodnie z rozkazem ruszając na górę.
- Kurwa, Hawk! Źle z moją ręką, będzie mi ciężko strzelać. – zakomunikował swojemu dowódcy. Nie po to, by usłyszeć słowa wsparcia i dostać buziaka w kuku, ale by kapitan znała jego możliwości.
Będąc na górze szukał miejsca, za którym mógłby się skryć i oprzeć broń. Skrzynki, barierki, czegokolwiek. Gdy takowe znalazł, zajął pozycję bojową za nimi, uparł broń o swą osłonę luzując rękę i kontynuował walkę. Najbliższy wróg w zasięgu dostanie rzezią, resztę rozstrzela na skoku adrenaliny.
ObrazekObrazek WRAITHObrazekPANCERZObrazekTHEME1ObrazekTHEME2ObrazekINDESTRUCTIBLE I just love, when the stuff blows up. Obrazek Mass Effect EPIC
Scorpion
Awatar użytkownika
Posty: 167
Rejestracja: 1 cze 2012, o 21:30
Miano: Scorpion
Wiek: 21
Klasa: Strażnik
Rasa: drell
Zawód: Złodziej/Najemnik
Kredyty: 0.550

Re: [Kołyska Sigurda > Psi Tophet] Klejnot Dżakarty

25 lis 2012, o 22:12

W pomieszczeniu dało się usłyszeć głośne "Kurwa" gdy drell z impetem uderzył w stertę ciał jak się okazało tuż przy wejściu na piętro. Gdy próbował się podnieść odczuł ból w klatce piersiowej. No pięknie. Najprawdopodobniej ten "piękniś" lekko nadwyrężył tym łańcuchem jego żebra. Hawk wydała rozkaz, by udać się na górę. Mimo bólu Scorpion wstał jedną ręką trzymając się za żebra, starając się w jakiś sposób zminimalizować ból, a drugą raz na jakiś czas starając się strzelić, by zapewnić chociaż minimalne wsparcie wycofującym się w jego stronę sprzymierzeńcom. Gdy wycofali się wszyscy na górę drell postanowił zrobić lekką dywersję, gdy tylko wróg odpowiedni się zbliży - naładować iloma się tylko da pociskami Skorpiona w stertę ciał leżących tuż przy schodach robiąc z tego istne pole minowe, mając nadzieję, że kolosy po kilku niepewnych stąpnięciach padną na ziemię, ograniczając swoją mobilność do całkowitego minimum. Oczywiście po wykonaniu tego planu najlepsza będzie zasłona, gdzie będzie mógł spokojnie przeładować, a także wykonać kilka oddechów nim znowu wychyli się, by oddać kilka strzałów w stronę wroga.
ObrazekObrazek
Obrazek

THEME
+40% zmniejszony koszt użycia mocy
Revax Lysaver
Awatar użytkownika
Posty: 121
Rejestracja: 10 maja 2012, o 19:17
Wiek: 34
Klasa: Strażnik
Rasa: Turianin
Zawód: Technik
Kredyty: 21.000

Re: [Kołyska Sigurda > Psi Tophet] Klejnot Dżakarty

26 lis 2012, o 01:21

Turianin zanurkował za stół gdy mała kulka pełna dużego bólu ponownie minęła go o włos. Lekko naruszone jakimś odłamkiem tarcze wydały przyjemny dźwięk gdy naładowały się do pełna. Sprawdził szybko klip w strzelbie. Mój dystans.
Wyskoczył zza stołu i rzucił w jednego napastnika natychmiastowym zamrożeniem, strzelając do drugiego ze strzelby. Planował schować się po tym, po czym z drugiej strony stołu miotnąć we wroga odkształceniem i ostrzelać ponownie. To było w tym momencie jego największe zmartwienie które może go w najkrótszym czasie pozbawić życia. Następne zmartwienie to powolna i niesamowicie bolesna śmierć z powodu zwiększenia dwutlenku węgla w powietrzu do poziomu niezbyt zdrowego. Ale to jeszcze paręnaście minut da radę poczekać, czyż nie? Miał zamiar spróbować jeszcze raz przeszukać linie kodu i spróbować znaleźć jakąś lukę w zabezpieczeniu, w końcu nie ma oprogramowania doskonałego. Szukanie macierzystego kodu źródłowego którego mógł użyć Cerberus było w obecnej sytuacji trochę kłopotliwe.
Mistrz Gry
Awatar użytkownika
Posty: 12234
Rejestracja: 1 cze 2012, o 21:04
Medals:

Re: [Kołyska Sigurda > Psi Tophet] Klejnot Dżakarty

26 lis 2012, o 23:39

~ Revax ~
Akcja była błyskawiczna. Nie można było sobie wszak pozwolić na jakąkolwiek zwłokę. Jako, że korytarz był dość ciasny, odprysk od strzelby zdjął dwóch kultystów naraz, gdyż na tę chwilę stali na tyle blisko siebie. Gdy tylko trzeci z nich poczuł jak mija rzucony na nim zastój, rzucił się biegiem do przodu, wymierzając pistoletem pare niecelnych strzałów znów gdzieś ponad głową Revaksa. Ładując kolejny pochłaniacz ciepła, dał turianinowi sekundy na reakcję. Ten wychylił się i cisnąwszy odkształceniem sprawił, że przeciwnik zachwiał się niepewnie upuszczając jednocześnie pochłaniacz, a następujący po nim strzał pozbawił go ostatnich resztek nadziei, że zabierze kogoś ze sobą. Właściwie to pozbawił go wszystkiego. Nieważne. Przejście na tę chwilę wyglądało na względnie czyste, tak więc nie tracąc chwili, turianin postanowił próbować podłączyć się do terminala wykorzystując potencjalne luki w infekcji.
Mijały sekundy, które w końcu zamieniały się w minuty. Oglądając automatycznie skanowane linie kodu na omni-kluczu, Revax coraz bardziej tracił nadzieję na powodzenie tego planu. Nie mógł sobie pozwolić na zmarnowanie tutaj zbyt wielu cennych sekund. Odsuwając powoli od głowy pomysł zhackowania systemu, począł bezradnie rozglądać się na boki w celu wdrożenia w życie jakiegoś planu B. Na próżno. Gdy był już bliski przerwania połączenia, omni-klucz nagle dźwięcznie piknął w oznajmieniu jakiegoś sukcesu. Szybko zaznaczył miejsce luki i wizualizując to wyświetleniem paska postępu poinformował o łamaniu kodu. Według licznika, zostały niespełna dwie minuty do końca operacji.

~ Hawk, Boom i Scorpion ~
Dość szybko aktywowany skok adrenaliny nie uchronił Hawk przed kolejnym ciosem. Potężne kopnięcie wspomożone biotyką brutalnie porachowało jej żebra, sprawiając, że odczuła w tym momencie ogromny ból. Szybko wysunięte omni-ostrze pozwoliło jej jednak na zakończenie żywota wroga nagle i raczej boleśnie. Jeśli nie zakończenie, to przynajmniej unieszkodliwienie na najbliższy czas. Próbując ignorować ból, jaki wywołało kopnięcie, szybkim ruchem chwyciła karabin i postanowiła wbiec na piętro. Jeden z olbrzymów niemal natychmiast ruszył za nią, ciężkimi butami odsuwając sobie martwe ciała pasażerów i „przyjaciół” spod nóg. To właśnie w niego kobieta wycelowała swój następny pochłaniacz. Nauczona doświadczeniem, starała się celować w głowę. Przeciwnik zdołał wytrzymać zadziwiająco dużą ilość strzałów, nim bezwładny i okrwawiony padł na schodach, chcąc zrobić następny krok.
Boom, mając bliżej przeciwne schody do tych, na które wbiegła Jean, skorzystał w zasadzie z okazji, kiedy obaj giganci odwróceni byli w jej stronę. Znajdując wygodne i – jak na jego oko – bezpieczne miejsce za metalowymi barierkami do wyprowadzenia następnej ofensywy, poczekał jeszcze na wbiegnięcie nań Scorpiona, po czym wystrzelił pocisk rzezi wprost w drugiego z wrogów. Wielki kultysta zaryczał z bólu, gdy strzał zrobił z jego lewego ramienia krwawą miazgę. Kawałki ciała odpadały, z nieprzyjemnym mlaśnięciem uderzając o i tak okrwawioną przez zwłoki podłogę. Drell znów wykazał się sprytem, gdy będąc już na schodach, strzelił kilka razy w najbliższe trupy, trafnie odmierzając czas pozostały do podejścia oponenta do tej przemyślanej na szybko pułapki. Pociski zdołały wybuchnąć już nawet nieco wcześniej, mocno okaleczając stopy monstra. Znów poczuli nieznaczne wibracje, gdy ten, nie mogąc utrzymać się na własnych nogach, padł z impetem na podłogę. Jego determinacja mogła jednakże lekko przerazić pozostałych. Nie mogąc chodzić, począł się czołgać do swego celu. Ciemnoczerwony ślad jaki po sobie pozostawiał przywodził na myśl widy z gatunku horrorów, gdy okrwawione ciała zostają gdzieś tajemniczo zaciągnięte. Zapewne wszyscy zgodnie stwierdziliby, że już teraz może on im zrobić przysłowiowe gówno, zdecydowali się jednak dokończyć robotę posyłając mu dosłownie wodospad kul, które przez brak pancerza, bez najmniejszego oporu przebijały skórę i kaleczyły mięśnie, czy też wybuchami je rozrywały. Śmiało można rzec, że przed ostatecznym, łapczywym tchem cierpiał dosłowne tortury. Kogo to jednak aktualnie obchodziło?
Przeżyło tutaj jedynie dwunastu pasażerów i czterech pracowników statku. Dwoje ludzkich pracowników ochrony, salariański mechanik i turiański trener. Niemal wszyscy z nich siedzący pod ścianami z przerażeniem w oczach. Po okazywanych sobie uczuciach wydawało się nawet, że chyba udało się też ocalić przynajmniej jedną, turiańską rodzinę. Wszyscy nadal byli związani kawałkami szorstkich lin i zakneblowani kawałkami rwanej pościeli lub chustami, obficie naznaczonymi słonymi łzami i rozpryskami cudzej lub swojej krwi, jaka zdawała się być tutaj już wszędzie.

1:45min. do złamania kodu Cerberusa. 10min. do przylotu Przymierza.

Wyświetl wiadomość pozafabularną
Revax Lysaver
Awatar użytkownika
Posty: 121
Rejestracja: 10 maja 2012, o 19:17
Wiek: 34
Klasa: Strażnik
Rasa: Turianin
Zawód: Technik
Kredyty: 21.000

Re: [Kołyska Sigurda > Psi Tophet] Klejnot Dżakarty

28 lis 2012, o 18:49

Lysaver odetchnął widząc trzy świeże trupy na podłodze. Mógł wrócić do swojej roboty. Kucnął przy głównej konsoli, cały interfejs obsługując z omni-kluczy. Przerzucał kod linia za linią, gorączkowo przebiegając po nich wzrokiem. Cokolwiek, cokolwiek!
- No dawaj chuju, dawaj jebany chuju z atrofią łusek... Jest! - nagle zatrzymał się na linii kodu którą udało mu się wypatrzyć. Była w niej jedna, niewielka luka, przeoczenie które mogło przy odpowiednim wysiłku otworzyć cały system. Uruchomił szybko programy crackerskie i rzucił okiem, czy nikt nie zbliżał się do jego pozycji. Wyświetlił się mały licznik z czasem ukończenia. Dwie minuty. Nieźle!
- Hawk, tu Revax. Filtry powinny być gotowe za minutę czterdzieści pięć! - spojrzał znowu w korytarz - Możliwy atak Hekato na moją pozycję! Jak u was, odbiór! - zawołał w komunikator kryjąc się za przewróconym stołem. Był na tyle blisko konsol, że połączenie nie powinno na jego rozum się zerwać. Przeładował strzelbę i wychylił głowę zza krawędzi stołu obserwując, czy nikt nie idzie. W razie czego miał zamiar ponownie atakować zamrożeniami, odkształceniami i seriami ze swojej broni.
Hawk
Awatar użytkownika
Administrator
Posty: 2752
Rejestracja: 14 kwie 2012, o 22:37
Miano: Jeanette Hawkins
Wiek: 35
Klasa: Żołnierz
Rasa: Człowiek
Zawód: Kapitan pirackiej łajby
Lokalizacja: Wraith
Status: Widmo-renegat, poszukiwana przez Cerberusa.
Kredyty: 107.987
Medals:

Re: [Kołyska Sigurda > Psi Tophet] Klejnot Dżakarty

28 lis 2012, o 20:38

Wiedziała, że oberwie tak czy siak, bo nawet skok adrenaliny nie był w stanie zapewnić jej wystarczająco szybkiej reakcji na uniknięcie już pędzącego w jej stronę ataku. Czując przeraźliwy ból w żebrach, zacisnęła mocniej zęby, rzucając się mimo tego najpierw po karabin, później na górę, przy okazji pozwalając na wykorzystanie kolejnego pochłaniacza, dzięki czemu pozbyła się zmierzającego w jej stronę olbrzyma. Była przy tym pewna, że wstrząs, spowodowany jego upadkiem, był przynajmniej połową tego, co poczuli gdy od Dżakarty odczepił się Wraith.
Czyli byli już na ostatku. Po chwili padł i drugi, przez co poczuła ulgę, której przejaw pojawił się też na jej twarzy. Nareszcie. Nie wiedziała, ile czasu zajęło im rozwalenie tu wszystkich, ale z powodzeniem mogli uznać się za kamikaze, zresztą nie był to pierwszy raz. Cała ta misja była cholernie ryzykowna, ale póki w głowie miała myśli dotyczące tego, co zdołają stąd zabrać, jakoś ten pierwszy fakt zanikał i przestawał być tak ważny, jak powinien.
Rozejrzała się, powoli wracając na sam środek pomieszczenia, przy tym dając znać reszcie, że ma zrobić to samo.
- W sumie niezłe stwory. Kupimy Revaxowi jednego pod choinkę - rzuciła ironicznie, wciąż czując nieco obolałe po solidnym kopniaku żebra, ale nawet nie pozwalała sobie na to, by myśl "boli" do niej docierała. Z doświadczenia wiedziała, że to nie pomaga w ignorowaniu tego, co aktualnie się odczuwa.
Spojrzała to na Booma, to na Scorpiona. Drell wydawał się być w pseudo dobrym stanie, co innego drugi mężczyzna.
- Dasz radę trzymać broń? - spytała, zerkając na jego ramię, by po krótkiej chwili uruchomić omni-klucz. Zbyt zajebiście to nie wyglądało, a widziała sam pancerz, rana była przecież pod tym. Bez chwili wahania użyła medi-żelu na nim, wiedząc, że dzięki temu zmniejszy sam odczuwalny przez niego ból. Lepiej dla niego. Zanim jednak zdążyła cokolwiek powiedzieć, usłyszała Revaxa.
- Poradzisz sobie, czy wysłać Scorpiona? - spytała od razu, opierając Błotniaka, trzymanego w prawej dłoni, o prawe ramię. - Zresztą, nie będę ryzykować. Widziałam, jak dostałeś kulkę. Scorpion - zerknęła na drella i kiwnęła głową w stronę miejsca, w którym ostatnio zniknął Revax.
- Dobra, teraz jedna rzecz - rzuciła głośno i dużo chłodniejszym tonem, odwracając się w stronę uwięzionych pasażerów. - Żyjecie póki nie sprawiacie problemów. Jeden z was zrobi gwałtowny ruch, giną wszyscy - warknęła ostrzegawczym tonem, po czym odwróciła się z powrotem do Booma.
- Raczej przy sobie nie mają niczego przydatnego. Mamy mało czasu, więc dowiedz się, gdzie najlepiej uderzyć, żeby zgarnąć jak najwięcej. Zacznij od mechanika - skinęła głową w stronę mężczyzny będącego pośród uwięzionych. - Powinien wiedzieć, co mają w hangarze, a tam mamy najbliżej.
Sama pozostała na miejscu, sięgając ręką w stronę ucha, gdzie mogła uruchomić komunikator starając się połączyć z Wraithem, pomimo tamtych zakłóceń.
- Castillo, jeżeli mnie słyszysz. Uwiniemy się, ale w razie czego, otworzyć ogień do Przymierza - rozkazała, znów oficjalnym i chłodnym tonem, z twarzą wyzutą z jakichkolwiek emocji. Wciąż czuła buzującą w jej ciele adrenalinę, a to przecież jeszcze nie był koniec - potem mogło być gorzej. Został im ten cały pojebaniec. Na pewno daleko nie uciekł, a akurat na jego zamordowanie miała największą ochotę.
THEME⌎ ARMOR⌎ VOICE⌎ NPC⌎
ObrazekObrazek
+10%⌎ do bycia twoją starą+20%⌎ do bycia starą twojej starej+30%⌎ do bycia starym starej twojej starej

Wróć do „Galaktyka”