Rhea Marissa Tirial
Awatar użytkownika
Posty: 82
Rejestracja: 16 wrz 2012, o 14:04
Miano: Rhea Marissa Tirial
Wiek: 125
Klasa: Adept
Rasa: Asari
Zawód: Lekarz
Status: Lekarka z Cytadeli, kapitan wędrownej kliniki, kuzynka zbiegłej Ardat-yakshi
Kredyty: 10.000

Rhea Tirial

12 lis 2012, o 19:03


Miano: Rhea Tirial.
Wiek: 12.08.1910r, 275 lat.
Rasa: Asari.
Płeć: Kobieta.
Specjalizacja: Szturmowiec.
Przynależność: Społeczność galaktyczna.
Zawód: Komandoska asari i badaczka istot organicznych.


Aparycja: Jestem przeciętną przedstawicielką swojej rasy. Zwykle asari mają niebieski kolor skóry, moja natomiast podpada pod ciemny błękit. Dzięki systematycznym ćwiczeniom i dyscyplinie zarzuconej kiedyś przez moje dawne przełożone, utrzymuje smukłą, wygimnastykowaną sylwetkę. Spokojnie, to w żadnym razie nie oznacza, że jestem jakaś napakowaną kulturystką, nie posiadającą a grosz gracji, której przecie mi nie brak. Często przyłapuję mężczyzn różnych ras, że czerwienią się patrząc w moją stronę. Wracając jednak do tematu... Asari przypominają w dużej mierze ludzi i to sprawia, że mogę nosić ludzkie ubrania, które bardzo przypadły mi do gustu. Również ich pancerze są niczego sobie. Coś, co nas jednak nas bardzo od siebie różni i rzuca się w oczy, to "włosy" asari. Pewien kucharz kiedyś zażartował, że wyglądają jak zlepione macki ośmiornic, które gotuje w swojej kuchni. No cóż, już takimi nas ten świat stworzył i nie ma nad czym biadolić. Akceptuje siebie taką, jaka jestem i kropka. Co do kobiecych dodatków i ozdób... Nie weszłam jeszcze w wiek Matrony, dlatego śmiało mogę malować sobie twarz (najczęściej używam odcieni błękitu i granatu) i robić tatuaże. Tych drugich mam dość mało, bo jedynie czarnego smoka na lewym ramieniu i imię swojego ukochanego na prawym pośladku. To by chyba było na tyle.

Osobowość: Nie jestem pewna, czy bardziej przypominam ojca, czy matkę. Z całą pewnością po każdym z nich odziedziczyłam jakieś cechy charakteru. Moja matka była bardzo rozrywkową kobietą, dlatego pewnie i ja lubię się czasem dobrze zabawić. Ojciec ponad wszystko cenił honor i waleczność. Nigdy nie ucieknę z linii frontu i wiem, co jest dobre, a co złe. Miłuje każdą żywą istotę, dlatego jeśli nie będę musiała, nigdy nie podniosę broni w akcie mordu. Lecz gdy już do tego dojdzie, nie chcąc sprawiać nikomu niepotrzebnego cierpienia, zawsze zabijam szybko. Nie cieszy mnie cierpienie innych. Pozwalanie na to uważam za haniebny uczynek. Staram się pomagać każdemu, który według mnie na pomoc zasługuje. A co do kontaktów towarzyskich... Nie trzeba mnie dwa razy pytać, czy nie chcę pójść się rozerwać. Kocham spędzać czas w gronie miłych osób, a zwłaszcza rozmawiać z nimi do oporu.

Historia: A niech to, wiedziałam, że będziecie chcieli wiedzieć o mnie więcej. Dobrze, w takim razie słuchajcie. Urodziłam się na pokładzie Cytadeli, jako córka młodej, lecz nie z pełna rozumu piosenkarki asari i salariańskiego żołnierza OZS. Wiem, nie powinnam tak mówić o swojej matce, lecz to, co robiła, nie zasługiwało na pochwałę. Właściwie to ojca znam tylko z jej opowieści, lecz wątpię, by wtedy kłamała. Otóż mamuśka moja była czarną wdową, zawsze poślubiała tylko salarian, polując na ich kredyty. Pewnego dnia dopadł ją jednak pech, gdyż zakochała się w przeciętnym żołnierzyku, którego jedyną ambicją były nie pieniądze, lecz chwała bohatera. Czasem żałowała, że mogła lepiej trafić, lecz na duchu podtrzymywała ją ślepa miłość, jak i myśl o tym, że przecież on nie będzie żył długo i za maksymalnie paręnaście lat zemrze. I znów pech objawił swe oblicze, gdy okazało się, że piosenkarka zaszła z nim w ciąże. Postanowiła urodzić dziecko i tak pojawiłam się na świecie. Berbeć był ze mnie straszny, potrafiłam zagłuszyć swym płaczem nawet kłótnię dwóch turiańskich agentów SOC z kroganinem, ale to już inna historia. Tata natomiast widział mnie na oczy tylko raz, gdy mu dali przepustkę, by mógł świętować z mamą moje 5 urodziny. Tak, oboje starali się jakoś rozporządzać swoim czasem, by spędzać ze mną jak najwięcej czasu. Niestety zawsze kończyło się tak, że jedyną osobą do której mogłam pogaworzyć, była moja niania. Następne 2 lata minęły mi tak samo, aż miesiąc po 7 rocznicy urodzin straciłam ojca. Podobno jakiś kroganin zrobił mu z głowy naleśnik, a wygląd był taki, że aż skręcało. Czasami się cieszę, że tego nie widziałam. Wystarczą mi trupy, które teraz muszę oglądać. wracając jednak do przeszłości... Mama na wieść o śmierci swojego eks męża, o dziwo się załamała. Nadal trudno mi uwierzyć, że kiedykolwiek potrafiłaby za nim płakać. Przestała sobie radzić w pracy, pisanie nowych piosenek już nie dawało jej takiej radości, jak kiedyś. Postanowiła więc spróbować czegoś innego, skończyła karierę piosenkarki i poszła pracować, jako tancerka w klubie. Szło jej tam całkiem nieźle i powoli zaczęła sobie na nowo układać życie, co oznacza również ponowne flirtowanie z mężczyznami dla kasy. Co więcej, przestałam być dla niej tak ważna, jak kiedyś.

Dalej wychowywała mnie niania, która w gruncie rzeczy była dla mnie jak druga matka. Z każdym rokiem stawałam się coraz bystrzejsza, coraz więcej rozumiałam. W końcu byłam już na tyle samodzielna, by nie potrzebować już piastunki, mimo to nadal utrzymywałam z nią kontakt. Oczywiście nie dziecko-niania, lecz przyjaciółka-przyjaciółka. Zginęła w strzelaninie w jednym z klubów, gdy miałam jakieś 20 lat. Od tamtego czasu olałam to, czy moja matka mi będzie pomagać w życiu, czy nie. Choć muszę przyznać, że te kredyty, które mi dawała co miesiąc na życie, były przydatne. Parę lat później zaprzyjaźniłam się z pewnym dość młodym kroganinem, który przeszedł już swój rytuał przyjęcia do klanu. Tak, byłam wtedy jeszcze małą, nic nieznaczącą glizdą, lecz muszę z pełną odpowiedzialnością stwierdzić, że zbliżyliśmy się do siebie. Jego kumpel z klanu wykonywał na Cytadeli jakieś zlecenie i po dwóch latach siedzenia w zabudowaniach, gdy dostał już zapłatę, obaj wrócili na Tuchankę. Torus przed odlotem przysiągł mi jednak, że bez względu na wszystko wróci do mnie. Może i lubił torturować swoich wrogów, by na koniec zrobić im dziurę w mózgu, lecz potrafił czuć. Szkoda tylko, że czekanie na niego zajmuje tyle czasu... Gdy skończyłam 40 lat, poszłam do swojej pierwszej, publicznej szkoły, gdzie... Po prostu uczyłam się tam tego, co było w życiu potrzebne, a czego nie zdążyłam poznać wcześniej. To było trochę jak połączenie przedszkola i szkoły podstawowej z początku XXI wieku. Niby Cytadela jest taka rozwinięta w technologii i nauce, lecz tam mieli bardzo przestarzałe metody nauczania. Szkoda gadać... Najchętniej uczyłam się nauk przyrodniczych i medycyny. To pewnie zasługa po moim świętej pamięci ojczulku. Całkowity kontakt z mamą straciłam w wieku 120 lat, kiedy to postanowiłam szkolić się na komandoskę asari. Fascynowały mnie ich przygody i byłam święcie przekonana, że to może otworzyć mi oczy na nowe perspektywy. Mamuśka nawet tego nie skomentowała, gdyż była zajęta nowym fagasem, tym razem o dziwo był to turianin. Mówi się trudno, i tak nie obchodziło mnie jej zdanie, całkowicie przestała się dla mnie liczyć... I taką postawę pewnie odziedziczyłam po niej... Nie istotne! gdy podczas pierwszego roku szkolenia zobaczyłam, co potrafią inne asari, które również postanowiły zostać komandoskami, omal nie padłam na kolana. Dotarło do mnie, że zaniedbałam swoją kondycję. Musiałam to nadrobić i to szybko! Prawie każdą wolną chwilę spędzałam na samotnych treningach, by osiągnąć jak najwyższy poziom zręczności i siły fizycznej. Z czasem przełożone dostrzegły mój potencjał i zaczęły dodatkowo pomagać w doskonaleniu się, bym nie była taka, jak moje rówieśniczki... Miałam być lepsza! W sporcie, nauce, konstrukcji broni, strategii, biotyce... Ups, wiedziałam, że o czymś zapomniałam wam wspomnieć. Otóż to była kiedyś moja "pięta achillesowa", moja moc była po prostu żałosna. Koleżanki kpiły sobie ze mnie, gdy próbowałam wykonać najprostszy rzut. Ale i nad tym zaczęłam porządnie pracować. Nie potrzebowałam nawet żadnych implantów biotycznych, po prostu musiałam... znaleźć w sobie tą siłę, którą odziedziczyłam po przodownikach. Udało się, aż konkurentkom podczas egzaminów miny zrzedły. Byłam jedna z najlepszych, tak jak chciały moje nauczycielki. Ostatnim sprawdzianem moich umiejętności była samotna misja. Mówiąc samotna, chodzi mi o to, że nie pomagała nam żadna z przełożonych. Zostałyśmy podzielone na kilkuosobowe drużyny, a celem była opuszczona kolonia na... Niech to szlag, zapomniałam jej nazwy! W każdym razie musiałyśmy zlikwidować gang handlarzy niewolnikami, który miał swoją bazę właśnie tam. Otrzymałyśmy informacje, że w podziemiach może być przetrzymywanych ponad setka więźniów. Na początku nie dowierzałam w to, ale gdy dotarłyśmy na miejsce... Dostrzeżono nas. Zaatakował nas spory oddział batarian i turian. Było tak także paru krogan i chyba jacyś vorche. Nie przyglądałam im się, tylko strzelałam. Rozkaz był: zabić porywaczy, uwolnić więźniów i przechwycić ładunek, który ukradli z jakiegoś turińskiego statku, najwidoczniej cenny. Z całego serca chciałam, by to mój oddział spisał się najlepiej, choć i tak jeszcze bardziej pragnęłam po prostu wykonać misję i przeżyć. Jak przebiegała? Długo by opowiadać, muszę jednak przyznać, że byli dobrze przygotowani, jak na zwykłych handlarzy. Dotarła nas tak 20, wróciła 6. Najbardziej wściekłam się na jednego z krogan, który bawił się ze mną w kotka i myszkę. Początkowo przemawiał przez głośniki, a gdy już się spotkaliśmy, zaczął rzucać mi pod lufę kilku porwanych. Chciał pewnie zobaczyć moją minę po tym, jak zabiłabym niewinne istoty, ale... nie strzeliłam. To był jedyny raz, kiedy użyłam biotyki podczas tamtej misji. Rzuciłam nim przez szybę, kompletnie nie patrząc, co za nią jest. Gdy upadł, rozległ się wybuch. pancerz uchronił mnie przed odłamkami, lecz oberwałam trochę w twarz. Teraz na szczęście nie ma po tym śladu, ach ta dzisiejsza chirurgia plastyczna. Jeśli jednak chodzi o inne komandoski... Większość z nich zabiły właśnie eksplozje. Wiele miejsc w tej cholernej budzi było naszpikowanych ładunkami wybuchowymi na wypadek, gdyby trzeba było szybko pozbyć się dowodów. Z porwanych udało się uratować 79, w tym kilku rannych. Natomiast rzeczą, którą miałyśmy odzyskać, okazał się być dysk z danymi. Nigdy nie dowiedziałam się tylko, jakie dane były w nim przechowywane, bo szybko wszystko stało się tajne. Głupia, nie spodziewałam się, że może mieć z tym coś wspólnego Radą Cytadeli.

Lecz gdy wróciłyśmy na Cytadelę, mnie i moje znajome z oddziału zaczął śledzić jakiś salarianin. Czasami sobie żartowałyśmy po cichu, że pewnie mu się spodobałyśmy i zastanawia się, jak poderwać którąś z nas. Jednak nie o to mu chodziło, a szkoda, bo muszę przyznać, że gdyby nie przebywał z nami służbowo... Ech, ani się obejrzałam, jak nasza przełożona postanowiła nas wysłać na kolejną misję. Tym razem miał być to zwiad. Leciałyśmy w kierunku systemu Hades Hamma, na planetę Klensal. Niby zwiad, a jednak wszystkie domyślałyśmy się, że chodzi im o przestępców, którym zachciało się założyć bazę w tak zlodowaciałym pustkowiu. Nie wolno nam jednak było narzekać... I znów przyczepił się do nas tamten salarianin, którego poznałyśmy w Cytadeli. No normalnie facet-rzep! W ogóle z nami nie chciał rozmawiać, tylko patrzył się tymi swoimi czarnymi, wielkimi ślepiami, wyglądającymi jak u tych ufo z ludzkich filmów. Zanim dotarłyśmy na miejsce, zniecierpliwione postanowiłyśmy go sprawdzić. Urządziłyśmy sobie zabawę w podryw. Nie uwierzycie, ale były wtedy cyrki!!! Ale i tak nic z tego nie wyszło, bo ten nie wykazywał zainteresowania tak pięknymi damami, jak my. Najwidoczniej wolał przedstawicielki innych ras. Gdy wylądowałyśmy w końcu na Klensal, zajęłam się przygotowaniami do wymarszu. A ten salarianin podszedł wówczas do mnie i... zaczął coś mówić o różnych rodzajach broni, które najbardziej lubił. Zaczęliśmy ze sobą miło konwersować, gdy reszta patrzyła na nas, jak sroki w gnat. Nawet wtedy jeszcze nie wiedziałam, że koleś jest Widmem nasłanym przez rade Cytadeli, by znalazł wśród nas kandydatkę na Widmo. Zadanie, do którego nas wybrano, okazało się łatwiejsze, niż poprzednie. Nie musiałyśmy bowiem chronić kilkudziesięciu istot, lecz tylko jedną. No dobra... Nie było tragicznie trudne, ale trochę trzeba było się nagłowić. Gościu, którego musiałyśmy uratować był dyplomatą turian. Ze strażnikami poradziłyśmy sobie z łatwością, ponieważ nie musiałyśmy bać się, że nie wiadomo kiedy eksploduje na przykład podłoga. A co do eksplozji... Nasz drogi dyplomata był podłączony do urządzenia, które pod wpływem manipulacji instalacją, mogło zrobić mu z wnętrzności grzanki. Gdy reszta dziewczyn chroniło tyły, ja i wcześniej wspomniany salarianin zajęliśmy się szukaniem rozwiązania problemu. Okazało się, że przestępcy niechcący ułatwili nam robotę, zostawiając kilka pomieszczeń dalej zakodowane dane dotyczące ów urządzenia. Mój towarzysz wspomógł mnie przy rozkodowywaniu danych. A może nawet zrobił o sam? W każdym razie misja zakończyła się sukcesem, a wielkooki... zaproponował mi wycieczkę na Cytadelę, jak gdyby nie wiedział, że tam mieszkam. I co się okazało na miejscu? Przez cały czas miał kontakt z Radą i złożył im raport. I... Ha! Myśleliście pewnie, że zostałam Widmem? Nic z tych rzeczy! Poinformował ich tylko o tym, że kilka komandosek wyjątkowo wyróżniało się z drużyny i warto by było je dalej sprawdzać. Miałam nadzieję, że jedną z nich jestem ja, ale od tamtego czasu już nigdy się nie spotkaliśmy. Nie chce ze mną dłużej tracić swojego cennego czasu, to nie, łaski bez! Postanowiłam więc oddać się wykorzystywaniu swoich zdolności do pomagania innym i stałam kilka razy szpiegiem pracującym na zlecenie SOC, nie mogę jednak wam zdradzić, co to były za akcje, bo jeszcze ktoś zrobi ze mnie sito. Dobra, chyba powiedziałam już wszystko, co istotne... Mogę już spadać? Nie?! No dobra, powiem jeszcze tyle, że ukończyłam studia na wydziale biologiczno-chemicznym, gdzie większość studentów stanowili salarianie. Możliwe, że dzięki temu znajdę jakiś porządny zawód. Do tego czasu nadal czekam na swojego "chłopaka" z lat dziecięcych. A co do ataku Suwerena, byłam wtedy na Bora Bora i popijałam kawkę z turianinem, który potem dostał biegunki! Zadowoleni? Dobra, z tą plażą i turianinem zmyśliłam, ale i tak już zajęłam wam zbyt wiele czasu. Cześć!
Ekwipunek:
- Lekki pancerz
- omniklucz
- M-92 Modliszka
Środek transportu: Dwuosobowy, niewielkich rozmiarów myśliwiec, na który złożyły się jej przyjaciółki z oddziału i podarowały jej w prezencie, po skończeniu szkolenia. Posiada dwa przednie działa o średniej mocy, tarcza również nie jest zbyt mocna, lecz potrafi wytrzymać krótki ostrzał. Po za tym statek ma mocne silniki, które potrafią wypracować naprawdę niezłą prędkość.
Dodatkowe informacje:
- Jak matka, ma słabość do salarian.
- Lubi słuchać muzyki country.
- Ma słabą wytrzymałość na alkohol.
- Ostatnio polubiła strzelać z broni snajperskich.
Ostatnio zmieniony 6 gru 2012, o 18:59 przez Rhea Marissa Tirial, łącznie zmieniany 5 razy.
Iris Fel
Awatar użytkownika
Mistrz Gry
Posty: 2095
Rejestracja: 10 maja 2012, o 17:36
Miano: Iris Fel
Wiek: 35
Klasa: Adept - Bastion
Rasa: Człowiek
Zawód: Przedstawiciel Ludzkości w Radzie Cytadeli
Lokalizacja: Ksienszyc
Kredyty: 86.760
Medals:

Re: Rhea Tirial

12 lis 2012, o 23:22

Zawód: Widmo i komandoska asari.
Zawód: Widmo do spraw dyplomacji i badaczka
Proszę się zastanowić czy chce się postać widma czy postać dyplomaty i badaczki. Ta 3 nie może zostać pogodzona. Widmo nigdy nie zajmowało się polityką, to są agenci specjalni to zdobywania informacji i likwidowania celów. Nie biegają po bankietach i nie załatwiają dyplomatycznych spraw.
Nie sprawdzę tej karty i nie przepuszczę dopóki graczka nie udowodni, że rozumie, iż widmo nigdy nie będą dyplomatami. I nie ma takiego tworu jak Widmo do spraw dyplomacji i na deser badacz.
theme ~ voice ~ armor~
ObrazekObrazek

Wyświetl wiadomość pozafabularną
Rhea Marissa Tirial
Awatar użytkownika
Posty: 82
Rejestracja: 16 wrz 2012, o 14:04
Miano: Rhea Marissa Tirial
Wiek: 125
Klasa: Adept
Rasa: Asari
Zawód: Lekarz
Status: Lekarka z Cytadeli, kapitan wędrownej kliniki, kuzynka zbiegłej Ardat-yakshi
Kredyty: 10.000

Re: Rhea Tirial

13 lis 2012, o 07:52

Przepraszam, nie zdążyłam edytować profilu, gdy napisałam Kartę. A to Widmo do spraw dyplomacji wymyśliłam, gdy w grze usłyszałam o hanarskim Widmie, które strzelać z broni raczej nie mogło. Już zmieniłam.
Carmen Ortega
Awatar użytkownika
Grafik
Posty: 1179
Rejestracja: 10 maja 2012, o 17:32
Wiek: 32
Klasa: Szturmowiec
Rasa: Człowiek
Zawód: Oficer Cerberusa
Lokalizacja: Aite
Status: Agentka Cerberusa działająca pod przykrywką fałszywej tożsamości, pirat.
Kredyty: 9.300
Medals:

Re: Rhea Tirial

13 lis 2012, o 12:15

Kilka rzeczy:
  • 1. Jest bardzo dużo uchybień w postaci małych liter po kropkach. Przejrzyj całość jeszcze raz i popraw te, które wyłapiesz.
    2. Jak dla mnie, uwzględniłaś zbyt małą rozbieżność czasową w całości. Idąc za Liarą, która w wieku 106 lat była gówniarą i której nikt z asari nie brał na poważnie, wiek 15 lat o jakim wspomniałaś przy okazji pójścia do szkoły graniczy z niemowlęciem i małym dzieckiem. Jeśli natomiast chodzi o komandoskę asari, to - wzorując się na Liarze - znów myślę, że wiek 40 lat jest stanowczo zbyt niski. Myślę, że szkolenie na komandoskę w takim przypadku mogłoby mieć miejsce gdzieś koło 150-200 lat. Tak tylko na oko.
    3. Wydaje mi się, że zasługi postaci są zbyt małe, by rozważać pasowanie jej na Widmo. Co za tym także idzie, jest ona trochę zbyt młoda.
Mundur Ubiór cywilny Theme Carcharias Wraith GG: 5800060
ObrazekObrazek
+70% do obrażeń od mocy +15% do obrażeń od broni +15% do celności
Obrazek
Rhea Marissa Tirial
Awatar użytkownika
Posty: 82
Rejestracja: 16 wrz 2012, o 14:04
Miano: Rhea Marissa Tirial
Wiek: 125
Klasa: Adept
Rasa: Asari
Zawód: Lekarz
Status: Lekarka z Cytadeli, kapitan wędrownej kliniki, kuzynka zbiegłej Ardat-yakshi
Kredyty: 10.000

Re: Rhea Tirial

4 gru 2012, o 17:27

Rozumiem. Daje więc w historii pewną możliwość na start, gdyby w fabule zrobiła coś, dzięki czemu mogłaby być mianowana na Widmo. Granice wiekowe w historii również poprawiłam. Proszę o sprawdzenie.
Bruce Connor
Awatar użytkownika
Posty: 181
Rejestracja: 6 sie 2012, o 18:04
Miano: Bruce Connor
Wiek: 34
Klasa: Żołnierz - Porucznik, N4
Rasa: Ludzik
Zawód: Żołnierz, z nastawieniem na pilota
Postać główna: Bruce Connor
Kredyty: 6.950

Re: Rhea Tirial

4 gru 2012, o 17:48

nie posiadającą za grosz gracji, której przecież mi nie brak - pisane łącznie i chochliki.

Coś, co nas jednak nas bardzo

Akceptuje

Nie weszłam - wszedłam powinno być (jestem za równouprawnieniem)xD

gdy podczas pierwszego roku szkolenia

Dotarło do mnie, że zaniedbałam się w dbaniu o kondycję - masło maślane :P

Byłam jedna z najlepszych

Było tak także paru krogan

Dotarła nas tak 20

cholernej budzi było

A może nawet zrobił o sam?

tylko tym się zajmuję :P Poza tym jest ok.
ObrazekObrazek
Orin Cass
Awatar użytkownika
Posty: 19
Rejestracja: 26 lis 2012, o 18:09
Miano: Orin Cass
Wiek: 33
Klasa: Adept
Rasa: Drell
Zawód: Duchowny
Kredyty: 15.000

Re: Rhea Tirial

7 gru 2012, o 07:58

Nawet nie wiem od czego zacząć.
Wytykanie Ci błędów interpunkcyjnych, stylistycznych czy innych językowych baboli, widzi mi się bardziej jako leczenie objaw, a nie przyczyn.

Ogólnie nie piszesz najlepiej. Nie żebym na forum potykał się o autorów bestselerów, albo sam się za takiego uważał. Po prostu wyznaję zasadę, że trzeba być świadom tego co się potrafi, a o czym nie ma pojęcia.
Dlatego jeśli masz tu jakieś braki, nie decyduj się na znacznie trudniejszą formę narracji pierwszoosobowej. No i przede wszystkim - ogranicz treść (mniej tekstu = mniej okazji do popełnienia błędów).
Masz tendencję do rozpisywania się na tematy kompletnie nieistotne, potem jeszcze opisujesz je z błędami i w rezultacie czytelnik musi się zmagać z podwójnie męczącym tekstem.

Ogólnie poradziłbym Ci napisać kartę od nowa. Wziąć się za standardową trzecioosobową narrację i wyznaczyć sobie granicę jeśli idzie o długość - rozsądna obszerność to jedna strona A4 na historię. W ten sposób będziesz zmuszona wyrzucić to co jest zbędne i skupić na faktach.
Żadnej szalonej matki-piosenkarki, która była tak strasznie zakochana, że aż musiała pocieszać się niechybną śmiercią swojego małżonka. Kiedy natomiast ta w końcu nadeszła, doświadczyła załamania nerwowego. (WTF?!)
Żadnego ojca, który widział Cię na oczy tylko raz, ale starał się "rozporządzać swoim czasem", by widzieć swoją córkę jak najczęściej.
Żadnych szkół publicznych w wieku 40 lat. To że asari mogą funkcjonować na przestrzeni wieków nie znaczy, że marnują cztery dekady życia i nie zdobwają w tym czasie żadnego wykształcenia. No a jeśli nawet, to robią w tym czasie ... cokolwiek. Czytam Twoją historię i nie widzę nic, co miałoby usprawiedliwiać taki stan rzeczy.
Żadnego ratowania setki więźniów podczas 20 osobowego rajdu na placówkę handlarzy najemników przez asari pozbawione jakiegokolwiek doświadczenia bojowego.
Żadnych marmolad z głowy, nic nie znaczących glizd, maminych fagasów, facetów-żepów, ufo-ślepiów. Jakby nie było piszesz w pierwszej osobie, a to oznacza, że jako 275-letnia asari. Raczej trudno mi wyobrazić sobie tego typu słowa-zwroty padające z jej ust.
ObrazekObrazek
"Amonkira, Lord of Hunters, grant that my hands be steady, my aim be true, and my feet swift.
And should the worst come to pass, grant me forgiveness."
Obrazek "Guide him to where all hunters return, where all storms become still, where all stars show the path. Guide him, Kalahira, and he will be a companion to you as he was to me."
Akan Kerata
Awatar użytkownika
Posty: 112
Rejestracja: 7 cze 2012, o 22:15
Miano: Akan Kerata
Wiek: 26
Klasa: Szpieg
Rasa: Turianin
Zawód: Pirat, najemnik
Kredyty: 48.000

Re: Rhea Tirial

27 gru 2012, o 11:47

Gracz zdaje się być nieaktywny. Proponuję usunąć kartę przy dalszym braku odpowiedzi.
ObrazekObrazek
Carmen Ortega
Awatar użytkownika
Grafik
Posty: 1179
Rejestracja: 10 maja 2012, o 17:32
Wiek: 32
Klasa: Szturmowiec
Rasa: Człowiek
Zawód: Oficer Cerberusa
Lokalizacja: Aite
Status: Agentka Cerberusa działająca pod przykrywką fałszywej tożsamości, pirat.
Kredyty: 9.300
Medals:

Re: Rhea Tirial

11 sty 2013, o 13:33

Przenoszę do odrzuconych; jeśli będziesz jeszcze kiedyś zainteresowana tą postacią, daj znać, to przerzucę kartę do strefy celnej z powrotem.
Mundur Ubiór cywilny Theme Carcharias Wraith GG: 5800060
ObrazekObrazek
+70% do obrażeń od mocy +15% do obrażeń od broni +15% do celności
Obrazek

Wróć do „Podania odrzucone”