Zostawiwszy za sobą długi, zatęchły korytarz i rzędy prywatnych skrytek, uboższych już teraz o kilka drobiazgów i niewielką sumę, najemnicy ruszyli przed siebie. Nieskomplikowana architektura magazynów nie pozostawiała żadnych wątpliwości gdzie należy się kierować. Nawet krople wody kapiące z zardzewiałej rury umocowanej pod sufitem, gdy już znalazły się na posadzce, tworzyły wąską strugę i wgnieceniem w płycie podłogi płynęły ku drzwiom na drugim końcu korytarza. W momencie, kiedy strażnicy znaleźli się dostatecznie blisko przejścia, przez mieszankę odległego brzmienia klubów, odgłosu kapiących kropel i szumu wszelkich okolicznych instalacji przebiły się dźwięki walki. Zza masywnych odrzwi, pamiętających może lepsze czasy w roli grodzi czy brami silosu, dochodził stłumiony terkot broni maszynowej. Dzięki takiemu ostrzeżeniu dwójka zyskała na swoją korzyść element zaskoczenia, a w najgorszym razie wytrąciła go z łap przeciwnika. Mając uprzednio możliwość należycie przygotować się do walki, Peter i Dolores bez problemu otworzyli wrota i przenieśli się do kolejnego pomieszczenia.
Kiedy tylko grube skrzydła rozstąpiły się, bitewna zawierucha stała się o wiele głośniejsza. Zaledwie kilkunastu centymetrowa szczelina była wszystkim co potrzebne, aby pierwszy zagubiony pocisk świsnął kobiecie obok ucha. Sytuacja bardzo szybko stawała się napięta - należało zająć bezpieczniejszą pozycję i ocenić sytuację, w której się znaleźli. Najbliższą osłoną były pełne, metalowe barierki ciągnące się na krawędzi kładki okalającej pomieszczenie. Sala miała kształt nieforemnego ośmiokąta - dwa boki wyciągnięto ponad dwukrotnie, aby stworzyć podłużną figurę, na krótszym boku której znaleźli się najemnicy. Ściany, tak jak i w korytarzu za nimi, co kilka metrów opatrzone były wejściem do niewielkiego, przylegającego pokoju. Nagle o wiele oczywistsze stało się dawne przeznaczenie tego fragmentu stacji. To, co dziś służyło mieszkańcom Omegi za magazyn, niegdyś musiało pełnić rolę bloku więziennego.
Bezpośrednio przed drzwiami, przez które się tu dostali, schodziło się niespecjalnie szerokimi schodami na zawieszoną około półtora metra pod poziomem kładkę. Na drugim, odległym końcu pomieszczenia analogiczną konstrukcją można było wejść z powrotem na górę. Schody odchodzące od wiszącego chodnika na bok prowadziły w dół, pozwalając dostać się piętro niżej, znów na biegnącą przy ścianie kładkę, łączącą wejścia do niewielkich cel.
Dolores i King nie byli tam oczywiście sami. Na moście przed nimi mieli niewielką grupę dobrze opancerzonych osobników. Trzy asari, dwu batarian i turianin nie nosili barw żadnej z najważniejszych organizacji Omegi - ubrani byli jedynie w jednolite, czarne pancerze. Przyparci do nielicznych dostępnych osłon, bronili się przed ostrzałem zgromadzonych powyżej - na poziomie, na którym znajdowała się dwójka - vorcha. Obie strony były w tej sytuacji względnie dobrze wystawione na ostrzał przybyłych. Jednocześnie żadna nie zdawała się jeszcze świadoma ich obecności. Strażnicy znaleźli się w doskonałej sytuacji, w której to oni mogli sobie pozwolić na rozdawanie kart.
Wyświetl wiadomość pozafabularnąPeter: +1 punkt idealisty za podzielenie się łupem.
Wyświetl wiadomość pozafabularnąMam nadzieję, że da się coś zrozumieć z tego opisu, Jak nie, to dajcie znać i czekajcie na mapkę.