Czarny insekt przestepował swymi krótkimi, ostymi patykowatymi odnóżami. Dreptał w miejscu, obserwując trzy zbliżające się w jego kierunku lufy. Pozostał sam - inne podobne mu stwory leżały teraz na piachu, zajęte wypływaniem z pod ich chitynowych pancerzy zabarwionych na żółto wnętrzności. Zwierze kilka razy otworzyło swe potężne żuwaczki, wydobywając z siebie dziwny i dla kręgowców niemal nieosiągalny odgłos. Nim robak zdecydował się na ucieczkę, ciszę rozdarł terkot trzech karabinów.
W kanionie zapadła znów cisza. Powietrze wypełniał pył, niesiony przez porywy wiatru. Jednak gdy zadarło się głowę i spojrzało się w niebo, a zamiast błękitnej tafli widziało tumany piaszczystej chmury, można było być wdzięcznym, że w szczelinie warunki były tak łagodne.
Po wyeliminowaniu stwierdzonego zagrożenia, cała trójka mogła uspokoić się i schować broń. Osoba, którą udało im się uratować, mogła odpowiedzieć im na kilka kluczowych dla spray pytań. Mieli szansę dowiedzieć się po co dokładnie tu przylecieli. Quarianin wciąż trzymał w dłoniach swój karabin. Przechodząc powoli między truchłami insektów, mierzył w każdego z nich, czekając na najmniejsze drgnienie. Gdy miał już pewność, że dany stwór jest martwy, skupiał się na kolejnym. Dopiero po chwili zdał się w końcu odnotować obecność trójki.
- Z tym cholerstwem nigdy nie ma pewności... - stwierdził, szturchając kolejne truchło nogą. Zdanie brzmiało w jego ustach tak, jakby należało je oprawić i powiesić w salonie.
- Wypruwasz w nie magazynek, a kiedy się odwrócić to gówno po prostu się podnosi.
Wyświetl wiadomość pozafabularnąDeadline: 20.04.13 21:00
Kolejka: Ananthe = Nect = Zafrina
Nect - przypominam, że pisać trzeba :) Pierwsze ostrzeżenie!