Asaia weszła do klubu, rozglądając się z zaciekawieniem. Głośna, wibrująca muzyka dudniła basem w żebrach. Spojrzała na parkiet, na którym sylwetki tańczących pojawiały się i znikały w migotaniu świateł. Chciała do nich dołączyć, ale najpierw zdecydowanym krokiem ruszyła w stronę baru. Była jeszcze za trzeźwa, żeby tańczyć.
- Seaside sunrise poproszę - rzuciła do barmana. - Tylko trochę mocniejszy, niż macie w standardzie.
Czekając na drinka, szukała chociaż jednej znajomej twarzy, ale nie znalazła. Przejechała jeszcze na wszelki wypadek wzrokiem po tancerkach, ale - na szczęście - jej siostry tu nie było. Wiedziała, że tu nie pracuje, ale wszystko mogło się zdarzyć.
Dostała drinka, zapłaciła za niego i usiadła na sofie przy jedynym wolnym stoliku. W lokalu było gorąco, zdjęła więc kurtkę, odsłaniając ramiona i głęboki dekolt skórzanej sukienki. Kiwając nogą w rytm muzyki, mieszała słomką w szklance. Dość szybko działał na nią alkohol, tym bardziej, że nie przyszła tu, by sączyć go powoli i siedzieć w kącie, a barman faktycznie o moc drinka się dobrze postarał. Była zmęczona po ciężkiej operacji i wściekła na niewiarygodnie głupią pielęgniarkę. To był dobry wieczór na odreagowanie.
Dopicie drinka nie zajęło jej więcej, niż trzy minuty. Zamaszyście odstawiła szklankę na stół i ruszyła w stronę parkietu.