Kolonia ludzka jest jednym z najważniejszych, a przy tym najbardziej rozpowszechnionym, punktem na całej planecie. Codziennie trafia tu wiele osób różnych ras. Dzięki idealnemu położeniu, jest zaopatrzona w dostawy słodkiej wody, a klimatem przypomina nieco nizinną, środkową Europę.

Mistrz Gry
Awatar użytkownika
Posty: 12234
Rejestracja: 1 cze 2012, o 21:04
Medals:

Baraki mieszkalne i okolice

12 lip 2023, o 23:03

możliwości kiru i carlosa
A<20<B<80<C
Rzut kością 2d100:
63, 93
Mistrz Gry
Awatar użytkownika
Posty: 12234
Rejestracja: 1 cze 2012, o 21:04
Medals:

Re: Baraki mieszkalne i okolice

12 lip 2023, o 23:29

Kang zastygła, pochylona nad Strikerem z tubką omni-żelu. Wpatrzona w nadchodzącego najemnika, na moment zapomniała o tym, co powinna robić, zamiast tego przyglądając się mu w szoku, gdy podchodził do ich zgromadzenia.
Zaeed był starszym mężczyzną, co widzieli nawet z daleka. Jego pancerz wydawał się jednak porządny, naznaczony bliznami ze wszystkich walk, jakie odbył dotychczas. Zalepiony omni-żelem w niektórych miejscach, skropiony był szkarłatną krwią, lecz mężczyzna szedł w ich stronę sprężystym, szybkim krokiem.
- Zaeed. Byłeś na pokładzie pierwszego promu - wydusiła z siebie, przyglądając się najemnikowi, gdy ten stanął pomiędzy nimi, przeładowując broń, którą dzierżył. - Widzieliśmy, co się z nim stało. Nam udało się wylądować. A ty... przeżyłeś.
Massani uniósł na nią spojrzenie wyzbyte większego zainteresowania i wzruszył ramionami, przenosząc swoje spojrzenie na powstającego z ziemi Krogula.
- Jak widać - prychnął, przesuwając spojrzeniem po pozostałych. - W jakim gównie siedzimy?
Kang wcisnęła omni-żel do ręki Thescii, tym samym prosząc ją, by opatrzyła również Strikera. Sama sięgnęła do omni-klucza, na którym sprawdziła godzinę i statusy, do których mała dostęp.
- Gdy przybyliśmy, wieże były nieaktywne. Udało nam się je skalibrować, ale wciąż musimy je włączyć w węźle "B" - odrzekła natychmiast. - Straciliśmy dwójkę ludzi przy pierwszej wieży, niecały jeden klik stąd na północ.
Massani sceptycznie zerknął na Krogula, a później na rannego Strikera i pokręcił lekko głową.
- Tylu sprawnego chłopa i nie mogliście wynieść ich ze sobą? - westchnął, sięgając do swojego pasa. Wydobył z niego trzy omni-żele, które podał Thescii, widząc, że to ona zajmowała się opatrywaniem ran i łataniem pancerza.
- Jedna z nich to yahg - mruknęła pod nosem Iseul i natychmiast potrząsnęła głową, nie chcąc wdawać się w dyskusję. - Do przybycia floty została nam godzina. Jeśli uda nam się do tego czasu uruchomić wieże, odetniemy Zbieraczy od statku i zatrzymamy to całe gówno, a flota dokończy resztę.
Zaeed nie wypowiedział ani słowa, ale przez jego twarz przebrnął grymas niezadowolenia. Rozejrzał się wokół, a jego wzrok natrafił wyłącznie na puste przestrzenie i ściany.
- Gówniany macie ten oddział, jeśli to wszyscy, którzy zostali - odrzucił. - Niby jak planujecie aktywować wieże w kilka osób?
Kang zawahała się, a niepewność wkradła się do jej oblicza.
- Do węzła "B" najbliżej jest z wieży, pod którą zostawiliśmy dwójkę ludzi. Powinniśmy po nich wrócić, nim zabiorą ich tam - machnęła dłonią, wskazując na moloch rysujący się wciąż na niebie. - Albo... pod drugą wieżą mamy mały oddział Przymierza i Sojuszu. Z nimi możemy mieć większą liczebność i większe szanse.
Rozejrzała się po pozostałych, spodziewając ich opinii.
- To decydujcie się, do której wieży idziemy i ruszajmy, zanim te robale przypieką nam dupska.

Otoczeni oddziałem trzyosobowym, nie mieli wielkiego pola do manewru. Leżący na ziemi Carlos skutecznie odstraszył swoimi okrzykami dwójkę osobników, która uważała go za bliskiego śmierci. Widząc jego żywotność, Zbieracze mocniej złapali za karabiny i wycelowali w jego głowę, nie podchodząc, póki się nie uspokoi. Jeden z nich obrócił się w stronę kapitana, jakby nie potrzebował słów, by się z nim porozumieć, a drugi osobnik zerknął w bok, wciąż pochylony nad Kiru.
- Nie mieliśmy do czynienia z twoim gatunkiem wcześniej. Jesteś tajemnicą - odrzekł, powracając spojrzeniem do rannej yahganki leżącej na ziemi. - Ludzkość to najbardziej zróżnicowany genetycznie gatunek w tej galaktyce. Czyż to nie wartość sama w sobie?
Kapitan Zbieraczy pochylił się jeszcze niżej. Jego połyskujące niezdrową, pomarańczową łuną oczy świdrowały ją, obserwując każdy jej ruch z uwagą, podczas gdy na niebie przesuwały się drobne jednostki składające na jeden rój.
Wtem, Kiru dostrzegła błysk. Jej leżący na ziemi karabin tkwił tuż obok Carlosa, który wściekle broniąc się przed zabraniem przez dwójkę Zbieraczy, nie dostrzegł broni tkwiącą nieco za nim, ale nadal na wyciągnięcie ręki.
- Jaki gatunek według ciebie również powinien dostąpić wyniesienia? - dodał obcy, dziwny głos, w którym nie potrafiła doszukać się emocji. - Czy jest rasa, która na to zasługuje?

Wyświetl uwagę Mistrza Gry
Carlos Brown
Awatar użytkownika
Posty: 214
Rejestracja: 19 lip 2016, o 16:05
Miano: Carlos Brown
Wiek: 49
Klasa: Żołnierz
Rasa: Człowiek
Zawód: Najemnik
Lokalizacja: OMEGA
Kredyty: 27.360
Medals:

Re: Baraki mieszkalne i okolice

13 lip 2023, o 23:27

Wciąż nie dostrzegając broni opodal, ignorując też ból i ciągnięcie ran, miotał się, usiłując stanąć na czworaka i rzucając obelgi.
- Podejdź no ty świecący zasrańcu! Dam ci to zróżnicowanie genetyczne, aż ci uszami pójdzie! - Brown nie dbał czy zbieracze mają uszy. Nie dbał czy te wszelkie propozycje seksualne, które obiecywał kosmicie są możliwe do spełnienia. Planował przeżyć, albo chociaż zabrać ze sobą kilku robali.
Jeśli teraz dostanie kulkę w łeb, to przynajmniej odejdzie śmiercią wojownika. Wciąż stając w poprzek gardła przeciwnika i będąc irytującym bólem w dupie dla każdego w promieniu jego głosu. Nie po to przeżył tyle rozpierdolu, by teraz udawać, że jest grzecznym chłopcem i dać się wyruchać karaluchowi. Jak to przeżyje to załatwi sobie zestaw naklejek i nadruków na sprzęt. Na napierśniku jebnie Front Toward Enemy, tekst z antycznej miny przeciwpiechotnej. Gdzieś jeszcze da I Lived Bitch i może coś jeszcze. Trochę szkoda, że tradycja ozdobnych plakietek u żołnierzy skończyła się razem z wprowadzeniem pancerzy i ściślejszych regulacji.
Patrząc prosto w lufę jednego ze zbieraczy, Carlos przetoczył się ostrożnie na brzuch i zaczął ostrożnie unosić się na rękach, by tylko zyskać trochę więcej mobilności od glizdy. Nawet jeśli miał by zapierdalać jak kulawy pies na trzech łapach, był by szybszy niż leżąc.
Bóg dał mu jeszcze kilka chwil i Carlos Brown miał zamiar zrobić z tego ICH problem.
ObrazekObrazek Pochłaniacze do broni +2, Szansa na strzał krytyczny: +10%, Obrażenia krytyczne: +5%, Bonus do pancerza: +300
Charles Striker
Awatar użytkownika
Posty: 1371
Rejestracja: 6 wrz 2015, o 15:07
Miano: Charles Striker
Wiek: 29
Klasa: Żołnierz
Rasa: Człowiek
Zawód: Kontraktor Przymierza
Lokalizacja: Cytadela
Status: Kontraktor Przymierza
Kredyty: 54.800
Medals:

Re: Baraki mieszkalne i okolice

15 lip 2023, o 16:00

Przyjął pomoc od Kang, potem od Thescii, a potem od samego siebie. Jednym uchem, tym które piszczało mniej, starał się przysłuchiwać rozmowie pomiędzy Kang i Zaeedem. Wyglądało na to, że ich wsparcie miało umiejętności, które trochę przewyższały nawet jego wyobrażenia. Dokonał orbitalnego zrzutu? Jak on to przeżył? Chociaż po krótkim zastanowieniu Striker przestał. Nie chciał wiedzieć. Sam dobrze wiedział jak jemu zdarzało się przetrwać niektóre zero na przetrwanie sytuacje. Nie było w tym nic super, pewnie gdyby się dowiedział to cały urok legendy by zniknął.
- Znoś… - Chciał powiedzieć, ale w słowo weszła mu Kang tłumacząc sytuację Zaeedowi. No tak, nie dowodził tą operacją więc po co miał się pchać do odpowiedzi. Westchnął odrywając kolejny kawałek materiału od skóry. Odpalił też w końcu zwykłego papierosa, którego trzymał w ustach. Więc dym co jakiś czas dostawał się do jego oczu, przez co wydawały się jeszcze bardziej przekrwione.
- Jak ty swoje dupsko z błękitnych słońć. - Powiedział pod nosem na komentarz o tym, że nie dali rady ich wynieść. Zaczynał czuć lekkie kłucie w środku. Jeśli dalej będzie żył jak żyje to pewnie skończy jak Massani. Nie była to zbyt pozytywna myśl. Do tego obserwował jak Kang maleje z każdym słowem najemnika. Nie mógł mu odebrać tego, że był naprawdę dobry.
Kiedy już ogarnął swoją skórę to zaczął znowu się pakować w pancerz. Kolejny który będzie musiał przejść gruntowną naprawę. Już chłopaki ze zbrojowni mieli go dość. Co chwila to jakieś przygody z nim miał. To laser, to strzaskanie, to gnijące elementy od toksycznych płynów. Był perfekcyjną reklamą wytrzymałości sprzętu Hahne-Kedar.
- Powinniśmy się zebrać z drugą grupą i dopiero spróbować ich odbić. - Zaciągnął się papierosem znowu gotowy do walki. Tym razem już nauczył się na swoich błędach. Nie mógł jarać w czasie misji bo zapomniał co miał zrobić. Przecież nie pierwszy raz walczył ze Zbieraczami. - Panie Massani, o przypiekanie niech się pan nie martwi. Nie jest, aż tak źle.
Popukał się w swój wysłużony pancerz. Przechylił głowę lekko na bok przyglądając się reszcie zespołu. Nie wiedział czy w ogóle w takiej grupie mają szansę odbić ich bez kolejnych strat po ich stronie. Nie tak działały misje ratunkowe.
- Masz tam jeszcze jakieś pociski do tej wyrzutni?
Spytał z ciekawości. Jeśli tak to może nie trzeba będzie iść po wsparcie bo wywalą gnoja w powietrze zanim się zorientuje. Nie zamierzał już podchodzić do przeciwnika tak blisko. Chciał zabrać coś ze sobą z tej misji. Zewłok pretorianina był chyba dalej dostępny, więc równie dobrze mógł odbijać ich teraz.
Obrazek Obrazek Obrazek ObrazekObrazek Obrazek Obrazek Obrazek GG 56291905
Thescia Diro
Awatar użytkownika
Posty: 95
Rejestracja: 24 wrz 2022, o 11:46
Miano: Thescia Diro
Wiek: 35
Klasa: Inżynier
Rasa: Turianka
Zawód: Kartograf, przewodnik
Lokalizacja: Omega
Status: Poszukiwana przez SOC
Kredyty: 2.175
Medals:

Re: Baraki mieszkalne i okolice

15 lip 2023, o 18:57

Odebrała żele zarówno od Kang, jak i od Zaeeda, by załatać Krogula, Strikera i siebie. Wywaliła na ich trójkę tyle ile trzeba było, upewniając się, że zostawi chociaż jeden dla Iseul. Też przysłuchiwała się rozmowie prowadzonej nieopodal. Słysząc o pierwszym promie, podniosła głowę do góry znad podziurawionych pancerzy. Faktycznie, spory fart, uniknąć lasera Zbieraczy, a wyglądać lepiej niż oni. W pierwszej chwili pomyślała, że następnym razem - o ile się przydarzy - warto liczyć na przydział pod Massaniego. Z drugiej strony, to Kang dalej miała oddział. Z trzeciej odnotowała, że to pierwszy raz od początku misji, gdy Striker zwrócił się do kogoś per "pan".
- Wsparcie się przyda - przytaknęła, gdy przyszło do decyzji. Też dostała nauczkę po ostatnim.
Podniosła się mozolnie do góry i rozruszała kończyny.
- Jakiś przystanek by uzupełnić zapasy też.
ObrazekObrazek
Wyświetl wiadomość pozafabularną
Krogul MacBeth
Awatar użytkownika
Posty: 162
Rejestracja: 13 lut 2022, o 03:39
Miano: Krogul MacBeth
Wiek: 35
Klasa: Żołnierz
Rasa: Krogan
Zawód: Gangster
Postać główna: Fulvinia Adratus
Lokalizacja: Omega
Kredyty: 46.405
Medals:

Re: Baraki mieszkalne i okolice

16 lip 2023, o 00:17

W głowie Krogulowi nadal dzwoniło, ale stopniowo Krogańskie zdolności regeneracji poparte kolejną już dawką medi-żelu (wytrąbił go chyba jednego dnia więcej niż w ciągu ostatniego półrocza) zaczęły działać i wizja oraz świadomość powróciły do niego. Parsknął i prychnął, klnąc siarczyście pod nosem, nadal wściekły z powodu ucieczki i tego, że owa piękna i dumna istota została prawdopodobnie pojmana przez przerośnięte robactwo. No i Carlos też tam był.

- Dzięki. Znowu jestem wam dłużny. - rzucił krótko do Thescii oraz Kang, a potem popatrzył na Strikera. - Tobie też... kurwa, muszę wreszcie zainwestować w jakiś solidniejszy pancerz niż ten szmelc, na którym do tej pory latałem, jeśli mam się tłuc z takimi przeciwnikami. - mruknął, po czym dopiero zwrócił uwagę na najemnika, który to wyratował ich z opresji.

Oczywiście co nieco o nim słyszał - chyba był to jeden z niewielu ludzi, poza może Shepardem, którego większość Krogan darzyła wymiernym szacunkiem z uwagi na ilość blizn i doświadczenie, jakie zebrał w boju. Skinął mu milcząco głową, podnosząc się wreszcie i nieco rozciągając, kilkukrotnie sycząc z bólu, gdy miejsca w których medi-żel jeszcze nie zadziałał posłały sygnały nerwowe do jego mózgu.

Na pytanie Kang chciał odpowiedzieć, że trzeba ruszać od razu z powrotem, ale prawda była taka, że o ile Zaeed nie jest dwukrotnie większym kozakiem niż cała ich grupa razem wzięta, to powrót tam nie miał sensu. Zostaliby zmieceni. Z drugim oddziałem mogą mieć szansę zwabić praetorianina i oddział Zbieraczy w pułapkę.

- Na moje... na moje trzeba nam większej siły ognia. Te pół-mechaniczne gówna maja jakies dziwne tarcze, które pochłaniają chyba energię strzałów i oddają potem z nawiązką. Nie wiem, ile razy tak mogą wytrzymać, ale jego... - wskazał podbródkiem Strikera - ...położył na raz, a ma chyba dwa razy lepszy sprzęt ochronny niż ja. Chyba, że ty czujesz się takim nakurwiatorem, żeby się zmierzyć niemal jeden na jeden z drugim takim skurwielem i jego kumplami. - wskazał na dymiące szczątki wysadzonego konstruktu.
ObrazekObrazek Wyświetl wiadomość pozafabularną
Kiru Heidr Varah
Awatar użytkownika
Posty: 665
Rejestracja: 3 cze 2013, o 22:04
Miano: Kiru Heidr Varah
Wiek: 100
Klasa: Szpieg
Rasa: Yahg
Zawód: Przemytnik
Lokalizacja: Cytadela
Status: ex-Krwawa Horda, jako Urdnot Kubera poszukiwana przez organizacje zwalczające przemyt
Kredyty: 48.138
Medals:

Re: Baraki mieszkalne i okolice

16 lip 2023, o 05:52

Ta konwersacja była interesująca i wogóle, ale wypadałoby się rozejrzeć za jakąś okazją do ucieczki. Kiru dostrzegła swoją broń, jednak było ona poza jej zasięgiem a zajęty wyzywaniem Zbieraczy Carlos jej nie zauważył.
- O was też nie wiadomo zbyt wiele – odpowiedziała, zastanawiając się o co mu chodziło w różnorodnością genetyczną ludzi. - To zależy od tego co ktoś uznaje za wartościowe. Oraz czy potrafi tę wartość docenić.
To jak akcentował owe wyniesienie podpowiadało, że powinna raczej traktować je nie w kategorii "dokąd", ale "do czego". Brzmiało to prawie jak jakieś religijne mambo-jambo i na tym etapie nie zdziwiłoby jej nawet gdyby zaraz miało się okazać, że sekta uważająca że Zieracze zabierają porwanych do raju miała rację.
- To całe wyniesienie brzmi jak nielichy zaszczy, ale trudno podjąć decyzję jeśli się nie wie co to właściwie oznacza. - jeśli dla owego "wyniesienia" porywali całe kolonie to miło by było gdyby podzielił się czymś więcej.
ObrazekObrazek Wyświetl wiadomość pozafabularną
Mistrz Gry
Awatar użytkownika
Posty: 12234
Rejestracja: 1 cze 2012, o 21:04
Medals:

Re: Baraki mieszkalne i okolice

19 lip 2023, o 12:35

skuteczność ucieczki - carlos
A<20<B<50<C
Rzut kością 1d100:
3


cool factor kiru
A<33<B<66<C
Rzut kością 1d100:
97
Mistrz Gry
Awatar użytkownika
Posty: 12234
Rejestracja: 1 cze 2012, o 21:04
Medals:

Re: Baraki mieszkalne i okolice

19 lip 2023, o 13:07

Massani zmarszczył brwi, słysząc uwagę mężczyzny na temat Błękitnych Słońc. Irytacja przemknęła w jego spojrzeniu na wspomnienie, które musiało być nieprzyjemne, lecz nim zdążył otworzyć usta, by odpowiedzieć, Kang szybko wepchała się mu w słowo.
- Mają rację - westchnęła. - Potrzebujemy się przegrupować. Miejmy nadzieję, że Kiru i Carlos nie zostaną w tym czasie wepchani na statek i zaprzęgnięci w kajdany, czy co te gówna z nimi planują zrobić.
Wiązało się to z lekkim nadłożeniem drogi, lecz Massani przytaknął i odwrócił się w kierunku, z którego przybył.
- Trzy pociski - przyznał, wskazując na swoją wyrzutnię rakiet. - Niewiele, ale na te mechaniczne gówna wystarcza. Trzeba się tylko chować, kiedy zechce im się oddać.
Nie przeszli zbyt wiele. Dotarli do zwłok leżącego Praetorianina i usłyszeli nadciągające kroki zbliżającego się oddziału. Massani wraz z Kang unieśli swoje bronie w górę, spodziewając się nadciągających robali, lecz wtem dostrzegli wyłaniającego się zza wyłomu, Conrada Vernera.
- Spokój, spokój! - warknął, unosząc dłonie w górę. Za jego plecami stanął cały, uformowany z Sojuszu i Przymierza oddział. Nie wyglądali, jakby przebyli jakąkolwiek walkę. Conrad wypiął pierś w górę, zachwycony sobą. - Ledwo przyszliśmy, a już aktywowaliśmy drugą wieżę. Z palcem w dupie, powiedziałbym - mlasnął. - Ale wam, to chyba niezbyt dobrze poszło, co?
Zaeed przystanął, przyglądając się mężczyźnie jakby był bliski dostania udaru.
- Ten pajac to wasz? - chrypnął, zerkając w stronę Kang, a potem przenosząc wzrok na Strikera stojącego najbliżej. - Aż tak źle jest?
- Sam żeś pajac, stara łaj...
- Conrad, potrzebujemy pomocy - Kang z wprawą wepchnęła się w wymianę, która stawała się coraz bardziej agresywna. - Dwójka naszych ludzi została pod pierwszą wieżą. Z waszym oddziałem, mamy szansę na odbicie ich. Na miejscu znajdują się jednostki...
Verner uniósł dłoń, by się zamknęła. Oburzony, nadal wpatrywał się w Massaniego z goryczą.
- Mój oddział sam jest w stanie odbić tę wieżę. Stary pajac będzie nam tylko przeszkadzał - prychnął, wymijając Zaeeda, który przyglądał mu się z mieszanką niedowierzania i rozbawienia. - Zresztą, wyglądacie, jakbyście gówno w stanie byli zrobić. Bez urazy, okej?
Machnął ręką do swoich ludzi i ruszył w stronę, którą wskazała im Iseul. Kang przyglądała się temu w osłupieniu, patrząc, jak ci ruszają truchtem na spotkanie z Praetorianinem, niczym wysłani przez zatroskanych cywili bohaterowie. Żołnierze Sojuszu zerknęli na nią niepewnie, lecz widząc, że nie odwołała swoich rozkazów trzymania się Vernera, pobiegli za nim.
Zaeed gwizdnął, gdy na placu znów nie został nikt, poza nimi.
- To co, idziemy do węzła? - zagadnął, jakby to, co przed chwilą się stało, w ogóle się nie wydarzyło.
Kang pokręciła głową.
- Potrzebujemy zasobów. Przy węźle możemy spodziewać się silnego ognia - odrzekła, zerkając na mapkę kolonii, którą miała na swoim omni-kluczu. - Gdzieś tu był chyba garaż. Powinien mieć magazyn przygotowany na wypady poza kolonię - zerknęła na turiankę. - Doprowadzisz nas do niego, Thescia?

Sytuacja pod wieżą była napięta. Zwiastun przyglądał się leżącej na ziemi Kiru, przekrzywiając głowę, gdy wypowiadała kolejne pytania. Nie wydawał się skory do odpowiedzi - zupełnie jakby komentarze, które rzucał pod nosem, były bardziej jego przemyśleniami, niż próbą wydostania od niej faktycznej odpowiedzi. Nie dostrzegała ust, które mogłyby wygiąć się w grymasie lub uśmiechu. Obca, potworna twarz przyglądała jej się otwarcie, jednak nie była w stanie dostrzec w niej niczego znajomego.
- Wymijająca odpowiedź - odrzekł, jakby z niezadowoleniem, prostując się i sięgając po swój karabin. - Rozczarowujące.
Carlos Brown miał tylko jedną szansę.
Cholera, pewnie nie miał żadnej. Cielska Zbieraczy zbliżyły się do niego od razu, gdy tylko wydane zostało im polecenie. Sięgnęły ku niemu ramionami, chcąc złapać go jak worek ziemniaków i zaciągnąć do jakiegoś zapomnianego przez boga miejsca. Wtedy uderzył go instynkt. Adrenalina wymogła na nim działanie, zmusiła do ruszenia się, choć każdy mięsień palił go żywym ogniem. Jeden, celny cios pięścią w robaczany pysk Zbieracza sprawił, że ten zachwiał się, cofając, tworząc przy tym lukę w całej grupie.
Lukę, do której ludzki żołnierz natychmiast doskoczył, wstając na równe nogi.
Poruszenie się zwróciło uwagę Zwiastuna. Obrócił głowę w stronę nagłego uciekiniera, tym samym tracąc zainteresowanie Kiru. Yahganka z wielkim trudem, szybko podniosła się na klęczki i wykorzystała podarowaną jej przez los szansę. Karabin Browna błyszczał na ziemi, kusząc możliwościami, lecz Kiru nie zdążyła po niego sięgnąć. Wściekły syk wydobył się z gardzieli stojącego przy niej Zbieracza, wymuszając na niej bieg.
W szaleńczej ucieczce, staranowała barkiem inne stworzenie, nim wpadła w dziurę stworzoną jej przez nagłe działanie Browna. Ich generatory tarcz, które zdołały się zregenerować, rozbłysły pod wpływem wystrzałów, gdy gnali do przodu we dwójkę, w stronę pierwszej, lepszej osłony - kryjówki.
Ich płuca paliły ogniem, nogi odmawiały posłuszeństwa, a w umyśle wrzała perspektywa nadchodzącej śmierci, gdy gnali do przodu, mijając alejkę za alejką. W pewnym momencie usłyszeli z naprzeciwka kroki i, nieświadomi tego, że nie należą do Zbieraczy, a do grupy Conrada, rzucili się w inną odnogę, jak najdalej od nadciągającego wroga. Parli do przodu, brocząc krwią, słysząc nadal jazgot robali, widząc nad głowami rój, aż wreszcie...
- Kiru? Carlos! - zduszony okrzyk Kang zwrócił uwagę wszystkich na majaczących w alejce, rannych towarzyszy.
Byli w połowie drogi do garaży, gdy dwójka uciekinierów niespodziewanie do nich dołączyła. Kang podbiegła bliżej, upewniając się, że Kiru nie padnie na ziemię, pozostawiając złapanie Carlosa Zaeedowi.
- Cholera, nie mówcie, że ten idiota faktycznie was uratował - prychnął mężczyzna, ciągnąc w stronę wyznaczoną przez Thescię ledwie żywego Carlosa. - Co się dzieje z tym światem.
- Chodźcie. Do garaży - stęknęła, ciągnąc przy sobie Kiru, póki nie pomógł jej w tym znacznie lepiej przystosowany do tego Krogul. - Tam porozmawiamy i się przegrupujemy.
Droga do garażu okazała się nieznośnie długa dla rannego oddziału, choć taką samą odległość pokonaliby znacznie szybciej, gdyby nie doznane przez nich obrażenia. Wkrótce znaleźli się przed drzwiami prowadzącymi do dużego hangaru, będącymi przejściem dla pracowników. Thescia zmuszona była złamać zabezpieczenia na nich, nim znaleźli się w chłodnym, ciemnym miejscu.
Wyświetl uwagę Mistrza Gry

Szybkie przeszukanie garażu natychmiast dało im pewną iskierkę nadziei. Carlos i Kiru, eskortowani przez Krogula do części magazynowej, znaleźli w jej wnętrzu mnóstwo zasobów omni-, medi-żeli oraz amunicji. Wystarczająco, by wszyscy zdołali się załatać w pełni, choć nie zostałoby im ich żadnego zapasu na później.
Tymczasem Charles, Iseul i Zaeed dojrzeli szafki z bronią na końcu wąskiej szatni. Iseul wydobyła z nich wyświechtany, niecodziennie wyglądający karabin, z którym od razu skierowała się do części wspólnej.
- Widzę, że nie masz już karabinu, Brown - krzyknęła, rzucając w jego stronę nietypową bronią. Carlos pochwycił w swoje dłonie Phaestona. - Co tam się, w ogóle stało?
Striker odnalazł znacznie bardziej wyświechtany kąsek, schowany w głębi szafki. Wyrzutnia Chakram była praktycznie nowa, w dodatku była personalizowana - miała opalizujący lakier na swojej powierzchni, przez co skrzył się na wiele kolorów w świetle jarzeniówek płonących w garażu.
Zaeed, cokolwiek znalazł, schował do ładownicy przy swoim boku i nie podzielił się informacją z nikim.
Gdy wszyscy rzucili się na szafki, Thescia znalazła dla siebie niepozorny kącik, w którym dostrzegła skrzynkę z narzędziami. Przeglądając przykryte płachtą pierdoły rozwalone na ziemi, szukała omni-żelu, którego obecność w takim miejscu była dość prawdopodobna - z pewnością nie spodziewała się, że znajdzie rakietę. Gdy odsunęła szerzej płachtę, odłożone ostrożnie, z daleka od narzędzi, znalazła jeszcze dwie inne, a obok nich - nowiutką wyrzutnię rakiet. Taką samą, z jakiej korzystał Zaeed.
Massani w tym czasie ruszył wgłąb garażu, przyglądając się maszynom, które skrywały się w jego wnętrzu. Jego gwizdnięcie zwróciło ich uwagę, gdy łatali swoje pancerze i zalepiali medi-żelem swoje rany.
- No proszę, jakie cacko - uśmiechnął się pod nosem, odchylając przykrywający pojazd materiał i ujawniając im swoje znalezisko. Pojazd naziemny był dość standardowy dla kolonii takich jak ta. Nie posiadał uzbrojenia, lecz miał sześć kół, zapewniające mu dobrą zwrotność, oraz, jak się okazało, porządnie opancerzony kadłub. Przypominał zmodyfikowaną wersję wojskowych pojazdów typu Mako, które ktoś obdarł z broni. - Wszyscy do środka pewnie nie wejdziemy, ale aż żal nie wykorzystać. Szczególnie, jeśli czeka nas rozpierdol przy tym węźle.
Rozejrzał się po pozostałych.
- Jakieś propozycje?

Wyświetl wiadomość pozafabularną
Charles Striker
Awatar użytkownika
Posty: 1371
Rejestracja: 6 wrz 2015, o 15:07
Miano: Charles Striker
Wiek: 29
Klasa: Żołnierz
Rasa: Człowiek
Zawód: Kontraktor Przymierza
Lokalizacja: Cytadela
Status: Kontraktor Przymierza
Kredyty: 54.800
Medals:

Re: Baraki mieszkalne i okolice

19 lip 2023, o 17:14

Widząc reakcję Zaeeda nie cieszył się. Znowu wyskoczył z ryjem do ludzi, którzy po prostu zadawali mu normalnego pytania. Oparł dłonie na biodrach wypuszczając ciężko powietrze z płuc. Szykował się już na jakąś niezbyt miło gadkę ze strony Zaeeda, ale tutaj wkroczyła Kang ratując trochę jego tyłek w tej sytuacji.
Przynajmniej się z nimi zgadzała. W takiej grupie zbyt wielkich szans nie mieli by spowodować większe szkody po stronie Zbieraczy. Zapalił kolejnego papierosa gasząc poprzedniego pod butem. Cykl niszczenia płuc trwał. Sprawdził ostatni raz pancerz. Gotowy do wymarszu podbiegł lekkim truchtem do Zaeeda.
- Sorry, poniosło mnie z tym komentarzem. - Starał się jakoś pokazać, że jest mu trochę przykro ale jego twarz nie przedstawiałą nigdy zbyt wielu emocji. - Czasami ta robota, wiesz. - Popukał się palcem w głowę jakby chciał dosłownie przekazać coś co Zaeed powinien znać. Jeśli jednak nie, to dla Strikera był to tylko kolejny znak, że to znowu coś z nim jest nie tak. - Robi swoje.
Mlasnął kończąc tą niezręczną chyba chwile dla obu najemników i wrócił na swoją pozycję. Jak zawsze zamykał pochód. Z przyzwyczajenia i z samego podejścia, że jak zniknie to i tak nikt nie zauważy. Był oficjalnie martwy, czy może już nie był? Sam nie wiedział jakie fikołki ktokolwiek w Przymierzu musiał odstawiać żeby Strikera przywrócić do użytku. Inwestowanie w naprawę zepsutej broni było dla niego niezrozumiałe. Nie tak go szkolono. Jeśli coś traciło swoją wartość, to znaczy że było niepotrzebne. Dlatego łatwiej było mu zrozumieć to czemu wylądował w więzieniu po tym jak się go wyparli. Teraz? Ciężar błędów z przeszłości ciążył na nim bardziej niż kiedykolwiek. Uświadamiał sobie jak to wszystko działa i nie przynosiło to ulgi.
Kiedy zza rogu wyłonił się Verner ze swoim oddziału od razu poczuł lekką radość w sercu. Przynajmniej zapowiadało się trochę rozrywki na tej martwej albo umierającej kolonii. Nieoficjalnie mógłby go zabić i nic by z tego nie było, ale myśl, że któregoś dnia Conrad odezwie się źle do kogoś kogo nie powinien. Chciałby być wtedy obok by mógł zobaczyć tą samą minę, która miał teraz Zaeed.
Kiedy odeszli od nich Striker spojrzał za odchodzącym oddziałem.
- Jakby mi dali dziesięciu takich pewnych siebie idiotów to by każdy problem zniknął dość łatwo. - Dla wszystkich Verner był idiotą to prawda, ale jego poświęcenie dla sprawy było czymś niesamowitym. Takiej pewności siebie nie dało się znaleźć na byle jakim poletku. Pewnie jeszcze o nim usłyszą o ile nie zginie dzisiaj. Kto wie.

Na widok Kiru i Carlosa zrobił chyba najszersze oczy w swoim życiu. Nawet na Mindoirze nie był tak zaskoczony jak teraz. Jak oni uciekli? Jak im się to udało? Co się właśnie wydarzyło? Zbytnio się nie zagłębiał pewnie dowiedza się jak dotrą do garażu. Co nie zmieniało faktu, że chciał poznać chociaż trochę tej historii.
Przeszukując garaż znalazł świecącego i świeżutkiego Chakrama. Brzmiało jak całkiem przydatny sprzęt, ale znał też jego największy plus. Gdyby coś poszło nie tak, to walisz przeciwnika bronią i odlatujecie oboje w stronę zachodzącego słońca. Póki co przypiął broń do zaczepu nie wiedząc jeszcze co zrobić z tą bronią.
Odwrócił głowę na głos Zaeeda. Dosłownie zamarł w miejscu widząc, co odnalazł legendarny Najemnik. Podbiegł szybkim truchtem i stanął przed pojazdem. Z głowy ściągnął hełm, a na jego twarzy pojawił się naprawdę szczery uśmiech.
- No nie wierze. W starej robocie się woziliśmy takimi rozpierdalając górników podczas zamieszek. - Zaśmiał się jakby to było jakieś bardzo dla niego przyjemne wspomnienie. Nie było, bardziej w końcu spotkał się z czymś znajomym. Na hasło o propozycję obrócił się w stronę Kang. - Thescia! Rusz tu dupsko. - Zakrzyknął wołając inżyniera do siebie. - Dajcie nam trochę czasu, a zrobi się z tego prawdziwy wóz piechoty. To wciaż stare dobre wojskowe Mako, ale cywilne. Jak wytniemy zaślepki z miejsc gdzie powinno być działo i okienka strzeleckie to da nam lepszą ochronę. Do tego trzeba dodać wzmocnienie kokpitu z przodu. - Rozejrzał się też po magazynie. - Możemy też wykorzystać dodatkowe paliwo na przygotowanie ładunków wybuchowych lub min. Trochę gwoździ, wiadro i powinno zadziałać. Najwyżej urwie komuś palce.
Wzruszył ramionami jakby nigdy nic. Wychodziło na to, że od kiedy zaczął pracować jako najemnik to umiejętność improwizacji i partyzantki były wręcz nadużywane. Zawsze mogą też ich wciągnąć pułapkę. Ten garaż był ich małym rajem do odegrania zemsty na Zbieraczach.
Obrazek Obrazek Obrazek ObrazekObrazek Obrazek Obrazek Obrazek GG 56291905
Thescia Diro
Awatar użytkownika
Posty: 95
Rejestracja: 24 wrz 2022, o 11:46
Miano: Thescia Diro
Wiek: 35
Klasa: Inżynier
Rasa: Turianka
Zawód: Kartograf, przewodnik
Lokalizacja: Omega
Status: Poszukiwana przez SOC
Kredyty: 2.175
Medals:

Re: Baraki mieszkalne i okolice

21 lip 2023, o 21:33

– Ty to nawet kutasa nie potrafisz normalnie trzymać, a co dopiero wieżę aktywować – odparowała Vernerowi, ledwo usłyszała jego przechwałki. Nie znała go, widziała go pierwszy raz w życiu i być może też był jakimś wirtuozem hakerstwa, ale gówno ją to obchodziło. Nie po to prawie zginęli, żeby jakiś dureń wszystko sobie przypisał. Wysunęła się na przód, gotowa przywalić mu w tej głupi, obły ryj, ale – szczęście w nieszczęściu – wdał się w sprzeczkę z Zaeedem.
– No to chyba straciliśmy Browna i Kiru – burknęła, patrząc za oddziałem komandosów ruszających na ratunek. Dalej marudząc pod nosem, odpaliła mapę kolonii i poprowadziła ich w stronę magazynów, unikając głównych ciągów komunikacyjnych.

Widok zziajanych członków oddziału sprawił, że nagle zwątpiła w swoje złorzeczenie. Czy tamten – jak mu tam było, Kordian? - faktycznie odbił ich od Zbieraczy w mgnieniu oka? Jeśli tak, będzie musiała się zastanowić, czy to nie wartościowa znajomość. Mimo wszystko, poczuła ulgę. Gdy tylko znaleźli się w środku, podeszła do Kiru.
– Ten manewr z blachą był… wow – przyznała, siadając obok Yaghanki, nim ruszyła na przeszukiwania magazynu. – Jak wyjdziemy żywe z tego kurwidołka, stawiam ci flaszkę. Jesteście dekstro czy lewo?
W gruncie rzeczy nic nie wiedziała o jej rasie. Jednak wspomnienie o preferencjach jedzeniowych zwróciło jej uwagę na inny szczegół.
– A stary? Przeżył?
Przeczuwała, że i tak znała odpowiedź na to pytanie.

Po przeszukaniu pomieszczenia, gdyby umiała, to by gwizdnęła. Wielce zadowolona ze swojego odkrycia, bardzo ostrożnie zabrała i wyrzutnię i naboje do niej, zanosząc je bliżej zgromadzenia. Miała właśnie ogłaszać swój szaber, kiedy Striker wrzasnął, akurat jak stała zaraz za nim.
– Tu jestem – odezwała się zza jego pleców. Słuchając planów partyzanta-najemnika, poruszyła żuwaczkami w zainteresowaniu. Takiej inwencji nie powstydziliby się w warsztatach na Omedze.
– Mhm, wszystko się wyklepie, ale czy mamy tyle czasu, żeby się bawić?
To pytanie było skierowane do Kang. Operacja Pimp My Mako brzmiała jak dobra zabawa, ale na odprawie mówili, że nie mają całego dnia. Wolała by Zbieracze nie nakryli ich na spawaniu okienek.
– Jak wytniemy zaślepki, naruszymy pancerz i będzie miał więcej słabych punktów. Ale jak przypniemy tego wielkoluda na sam przód, to wystarczająco wzmocnimy kadłub.
Ruchem głowy wskazała na Krogula.
ObrazekObrazek
Wyświetl wiadomość pozafabularną
Krogul MacBeth
Awatar użytkownika
Posty: 162
Rejestracja: 13 lut 2022, o 03:39
Miano: Krogul MacBeth
Wiek: 35
Klasa: Żołnierz
Rasa: Krogan
Zawód: Gangster
Postać główna: Fulvinia Adratus
Lokalizacja: Omega
Kredyty: 46.405
Medals:

Re: Baraki mieszkalne i okolice

22 lip 2023, o 22:17

Kiedy już udało się go postawić na nogi, chwilowo nie wdawal się w dyskusje, łapiąc po prostu oddech. Potrzebował konkretnego obiadu oraz dwoch-trzech godzin na jakąś porządniejszą regenerację, ale wiedział doskonale, że jest to luksus, na ktory musi poczekać. Padł już trzy razy i trzy razy powstał, co jak na jeden dzień było niezłym wynikiem, ale wolałby go nie powtarzać. Cholera wie, ile razy jeszcze będzie mieć drona Thescii, Strikera albo Kang w pobliżu. Co prawda był nadal zły na siebie, że nie jest w stanie rozerwać tego metalowego gówna Zbieraczy własnymi łapami, ale czasem trzeba było mierzyć siły na zamiary. Obserwował zatem krótką pyskówkę najemników, przegryzając kawałek proteinowego batona, jaki mu został z suchych zapasów zabranych na początku misji i popił wodą, świadomy, iż powinno go to postawić nieco szybciej na nogi.

Kiedy oddział Rycerzyka przybył, a sam Conrad odezwał się, przewrócił tylko oczami. Przypomniał sobie fragment Burzy, jednego ze swoich ulubionych dramatów, skąd cytat wyjątkowo mu spasował do Conrada.

- Obecność tego człowieka napawa mię wielką otuchą: nie wygląda na takiego, co ma utonąć, tylko na takiego, co ma wisieć. - mruknął tak, że chyba tylko Thescia i może Striker mogli go usłyszeć.

Kiedy tamci ruszyli sami, podszedł do Kang - uprzednio skinąwszy tylko głową entuzjaście VorrenGaina.

- Jesteś pewna, że puszczanie ich samych to dobry pomysł? Złapaliśmy oddech, z nimi damy radę i uwolnimy Kiru. - rzucił cicho, nachylając się ku niej. Nie podobało mu się, że będą zwlekać i dzielić ponownie siły. Swierzbilo go, żeby rozwalić tych Zbieraczy, którzy im spuścili łomot i uwięzili Kiru. Carlos niestety nie przyszedł mu na myśl.

Prawie oderwał się od reszty, biegnąc za oddziałem Conrada, jednak ostatecznie zmusił się do zostania z Kang i resztą. Potrzebował czegoś z większym pierdolnieciem, a kto wie - może w magazynach faktycznie coś ciekawego znajdą. Wydał z siebie pelne frustracji warkniecie, po czym podążył za resztą, od czasu do czasu łakomie patrząc na wyrzutnie rakiet Zaeeda. Szkoda, że nie miał doświadczenia z obsługą czegos takiego, bo faktycznie dobrze się sprawdzało w walce z Praetorianami.

Ostatecznie wyszło na to, że dobrze zrobił, zostając. Jakież było bowiem jego zdziwienie, a wręcz pewna... radość?, kiedy ujrzał sylwetkę Yaghanki wpadającą do magazynu, który przetrzasali.

Lecz żaden smutek nie przeważy radości, którą niesie krótka chwila spędzona przy niej.

Potrząsnął lbem. Już drugi raz tego dnia przypomniała mu się najnudniejsza ze sztuk. Dziwne.

W każdym razie uśmiechnął się na widok Kiru, podchodząc bliżej niej, Carlosa i Thescii.

- Kurwa, zgadzam się w pełni. Akcja z tą stalową ścianą... kurwa, musisz wpaść do mnie kiedyś na ośkę na Omedze, dasz moim chłopakom wykład z tego, jak być kozakiem. Nawet Kredensowi się przyda. - skomentował, zaraz potem wracając do myszkowania po magazynie.

- Gdzie w takim razie Przymierze? Dalej walczą? - spytał, zastanawiając zastanawiając teraz, co zaszło.
ObrazekObrazek Wyświetl wiadomość pozafabularną
Carlos Brown
Awatar użytkownika
Posty: 214
Rejestracja: 19 lip 2016, o 16:05
Miano: Carlos Brown
Wiek: 49
Klasa: Żołnierz
Rasa: Człowiek
Zawód: Najemnik
Lokalizacja: OMEGA
Kredyty: 27.360
Medals:

Re: Baraki mieszkalne i okolice

23 lip 2023, o 04:20

Cały rozpierdol zapamiętał jak przez mgłę. Pamiętał, że chciał aktywować omni ostrze, ale nie zdążył, albo nie umiał, albo coś jeszcze innego, więc staroświecko jebną haka robalowi. A potem biegli. W uszach mu dzwoniło, kiedy wystrzały uderzały mu w tarcze. Świat wirował jakby miał zaraz się wyjebać, ale biegł dalej. Kurwa, już raz takie coś przeżył.
Złapał go jakiś obcy facet z mordą jeszcze brzydszą niż twarz Carlosa. Był też starszy. Kto to kurwa jest? Morda jakoś znajoma... Nie możliwe by trafił na kogoś kogo zna, ani na jakiegoś celebrytę, nie na takim kurwidołku. I to był moment, kiedy zauważył brak swojego karabinu. Przeszlajał się z tym złomem pół galaktyki, nawet w czasie się cofał! A chuj... Albo później poszuka, albo kupi kiedyś indziej nowy. Ale jak córeczka chciała się pozbyć tatusia to znalazła bardzo skuteczny sposób. Po tej akcji nie będzie jej truł dupy i będzie trzymał bezpieczny dystans. Chyba, że solidnie zapłacą, wtedy to co innego.
- Jak nas tam... Porzuciliście... To robale chciały... Chciały nas zawlec gdzieś. Pewnie na statek. Gadali coś o jakimś wyniesieniu. - Wysapał nieco boleśnie, kiedy Iseul zadała mu pytanie o to co się działo. - Ta no... Kiju? Kiru? No ta duża ich interesowała przez chwilę. - Dokończył, oglądając wręczony mu karabin. Zdecydowanie turiański. O ile dobrze poznawał model to miało to zajebistą redukcję odrzutu, celność w sumie jak w tym jego starym windykatorze, obrażenia nieco większe, magazynek znacznie większy. Zasadniczo to bardzo fajna wymiana broni. I tak planował kupić taki po tej akcji, bo widział kilka razy w działaniu i mu się podobało.
- Słodki kurwa Jezu... Czy to pierdolony Mako? - Wymamrotał, kiedy zobaczył co Zaeed znalazł. Zaeed Massani, jednak gwiazda wśród najemników. Kto by pomyślał.
ObrazekObrazek Pochłaniacze do broni +2, Szansa na strzał krytyczny: +10%, Obrażenia krytyczne: +5%, Bonus do pancerza: +300
Kiru Heidr Varah
Awatar użytkownika
Posty: 665
Rejestracja: 3 cze 2013, o 22:04
Miano: Kiru Heidr Varah
Wiek: 100
Klasa: Szpieg
Rasa: Yahg
Zawód: Przemytnik
Lokalizacja: Cytadela
Status: ex-Krwawa Horda, jako Urdnot Kubera poszukiwana przez organizacje zwalczające przemyt
Kredyty: 48.138
Medals:

Re: Baraki mieszkalne i okolice

23 lip 2023, o 08:46

- Wierz mi, nie tylko ciebie ta rozmowa rozczarowała -powiedziała szczerze. Zazwyczaj psychole wszelkiej maści i sekciarze aż nadto lubili rozpowiadać o swoich planach. Niestety ten tutaj okazał się być wyjątkowo skryty.
Nagle, dzięki skutecznej dywersji Carlosa, cała akcja nabrała tempa. Niestety będąc poranioną nie mogła biec tak szybko jak zwyke, ale może to i dobrze bo inaczej Carlos nie dałby rady dotrzymać jej kroku.
Świszczące im nad głowami kule ignorowała. Skoro tarcze najwyraźniej dawały radę to po co było poświęcać im jakieś myśli?
Z oczywistych względów nie bała się śmierci jako takiej, ale z drugiej strony szkoda byłoby teraz zginąć zanim
- No jesteśmy. Miejscowi okazali się niezbyt ciekawym towarzystwem więc wróciliśmy do was – odpowiedziała, stwierdzając w duchu że Carlos trochę dramatyzuje mówiąc o porzuceniu. Przy takim rozpierdolu jakby zaczęli ich zbierać z ziemi to na pewno nikt z ich grupy nie zdołałby uciec – Tamten koleś, ten który kontroluje Zbieraczy, mówił dziwne rzeczy. Twierdził, że ludzka różnorodność genetyczna sama w sobie jest wartością i pytał, która rasa moim zdaniem zasługuje na wyniesienie. Niestety nie udało mi się wyciągnąć z niego co to właściwe jest, ale to brzmiało niemal jak jakaś nagroda – streściła Kang na szybko rozmowę z generałem. Szkoda, że nie udało jej się uzyskać konkretniejszych informacji, ale mówi się trudno.
- Po tej akcji zdecydowanie wszyscy będziemy potrzebować kielicha. Lewo - odpowiedziała Thescii - Niestety, nie przeżył - odpowiedziała na pytanie o los Asiriusa.
Brutalna prawda była taka, że śmierć była nieodłączną częścią pracy najmenika. Raz ginął cel zleceni, innym razem klient, czasami osoby postronne. Nierzadko życie tracili koledzy z ekipy lub nawet, w najgorzszym wypadku, ty sam. Jeśli ginął ktoś znajomy najgorszym co można było zrobić było roztkliwianie się nad tą śmiercią w trakcie roboty. A wtedy chwila nieuwagi i pyk! Zamiast jednego trupa mamy dwa.
Takie zdarzenie należało schować do szyfladki "do przemyślenia później" i przeć do przodu.
- Jak już nakopiemy Zbieraczom musimy koniecznie się spotkać i opić poległych i nasze zwycięztwo – zaproponowała optymistycznie. Patrząc obiektywnie szło im nawet nieźle. Udało im się skalibrować obie wieże i jeśli przebiją się budynku B będzie można zacząć rozwałkę.
- Jeśli ja i Krogul wejdziemy do środka to zajmiemy za dużo miejsca. Najlepiej żeby jedno z nas zajęło pozycję na dachu z wyrzutnią rakiet a drugie na tyłach - stwierdziła, obrzucając pojazd krytycznym wzrokiem. Skoro był to pojazd przeznaczony do transportu przede wszystkim ludzi, którzy do największych nie należeli, więc jeśli wciśnie się tam cała ich ekipa to będą ściśnięci jak sardynki w puszcze. - Raczej nie będziemy mieć czasu żeby go tak odpicować. - skomentowała propozycję tunningu Mako.
ObrazekObrazek Wyświetl wiadomość pozafabularną
Mistrz Gry
Awatar użytkownika
Posty: 12234
Rejestracja: 1 cze 2012, o 21:04
Medals:

Re: Baraki mieszkalne i okolice

26 lip 2023, o 23:25

Konwersacja na temat wyniesienia wypełniła część ich drogi i mocno zaintrygowała Isuel. Kobieta z uwagą przyglądała się Kiru, gdy ta opowiadała o ich krótkim, a także dość niespotykanym starciu ze Zbieraczami i z samym ich generałem. Na obecną chwilę nie miała jednak nic do powiedzenia - żaden komentarz nie mógłby tej sytuacji opisać w sensowny sposób, bo wydawałoby się, że jakikolwiek sens w tym był, pozostawał przed nimi nieuchwytny.
Gdy stanęli w hangarze, przyglądając się staremu pojazdowi, Zaeed skrzętnie zabrał się do oceny pojazdu razem ze Strikerem.
- Ty też? - parsknął na uwagę mężczyzny o górnikach, podważając w odpowiednim miejscu omni-ostrzem maskę, by zerknąć do środka. Pojazd, choć stary i nieco zapuszczony, był nadal sprawny i jego bebechy były całkiem nowe. Najwyraźniej osoba, która go konserwowała, podchodziła do tego ze starannością, choć nie dbała z kolei o walory wizualne. - Kawał solidnej maszyny. Możemy z tym zrobić rozpierdol.
Kang zerknęła na zegarek i jej skrzywienie się było dla nich dobrą odpowiedzią.
- Mamy czterdzieści minut do przybycia floty - westchnęła. - Zakładamy, że statek Zbieraczy ulotni się, gdy tylko flota pojawi się w systemie. Obecnie nie stwarzamy dla nich zagrożenia jako oddział naziemny i mogą kontynuować swoją operację.
- Dziesięć minut styknie - zarządził, od razu zabierając się do roboty. Zgarnął przy tym Thessię i Strikera do pomocy. - Wzmocnimy przód. Wyrżnijmy te zaślepki, przez które przeciśnie się lufa karabinu, resztę zostawiamy. Przez coś musimy strzelać. - uniósł głowę, zerkając na Iseul. - Co wy w tym węźle w ogóle macie zrobić?
Iseul pokrótce opowiedziała mu, jaki był plan. W trakcie, gdy jej słowa płynęły, wzrok zawiesiła na dziwnym przedmiocie, który wcześniej znalazła Kiru. Wskaźnik laserowy utkwił jej w głowie i podczas gdy reszta pośpiesznie spawała metalowe płyty do pojazdu, kobieta intensywnie nad czymś myślała.
- Mam pomysł - rzuciła nagle, podchodząc do Kiru i prosząc ją, by pokazała jej urządzenie celownicze, które znalazła wcześniej w barakach mieszkalnych. - Uruchomienie wież odstraszy Zbieraczy i zmusi ich do przerwania ich operacji na obszarze kolonii, być może nawet spłoszy ale wątpię, żebyśmy zdążyli unieruchomić statek. No, bez ryzykowania zniszczenia go wraz z kolonistami w środku. Gdy zaczną spierdalać, nasza siła rażenia spadnie też strasznie szybko...
Jeśli Kiru jej pozwoliła, sięgnęła po urządzenie i dokładnie sprawdziła, czy działa, nim uniosła głowę do pozostałych.
- Ale jeśli bylibyśmy w stanie przeprowadzić skoncentrowany atak z pomocą siły ognia floty, która tu dotrze... - zaczęła, wskazując im urządzenie celownicze. - Może moglibyśmy go zatrzymać. W układzie. Bez niszczenia go. Tak, by Zbieracze nie uciekli ze wszystkimi, których zdążyli porwać.
Obróciła głowę w stronę Thescii.
- Myślisz, że dałoby się skoordynować atak z pomocą... tego? - wskazała jej laser celowniczy, z którego Diro nie korzystała nigdy wcześniej, ale po szybkiej inspekcji mogła stwierdzić, że w teorii mogło się to udać. Z pomocą lasera mogli wskazać flocie konkretny cel, za który mogli obrać dowolne miejsce na kadłubie. Mogliby uniknąć w ostrzale sekcji domniemanej na pasażerską, a skupić się na pozbawieniu statku siły napędowej, lub działa, z którego Zbieracze z pewnością będą chcieli skorzystać. - Kiru mogłaby się tym zająć, gdy uruchomimy wieże. Gdy flota nadejdzie.
Zaeed odsunął się od pojazdu, do którego dospawali szereg metalowych płyt. Podziwiał przez chwilę swoje dzieło, po czym zerknął na zegarek i z niezadowoleniem odrzucił resztę kawałków żelastwa na ziemię. Wsunął się do środka pojazdu i, ruchem osoby zaznajomionej z Mako w pełni, sprawnie odpalił pojazd, który wypełnił hangar swoim mruczeniem.
- Striker, zabaw się - polecił mu, wskazując kanistry paliwa, które nadal czekały na przemianę w prowizoryczne bomby. - Zrobimy tak - zaczął, niejako przejmując rolę dowódcy, lecz Kang nie wyglądała, jakby miała z tym problem. To próby rządzenia osób takich jak Conrad sprawiały, że zmuszona była tupać nogą. - Podzielimy się na dwa składy. Jeden pojedzie ze mną pojazdem, drugi będzie eskortować hakerkę przy aktywowaniu wież w węźle. Potrzebuję kierowcy, który zna Mako - zerknął wymownie na Charlesa i Carlosa, jedynych ludzi, po których mógł spodziewać się kariery w Przymierzu i idących za tym umiejętności. - I co najmniej jednego strzelca. Zostawiłbym jedną wyrzutnię w drugim zespole i podzielił się pociskami.
Wskazał wymownie na swoją broń, podobną do tej, którą znalazła Thescia.
- Ja pójdę z Diro. Przyda nam się siła ognia przy węźle, na wypadek, gdyby któryś ze Zbieraczy nie byli zainteresowani napierdalaniem do waszego pojazdu. - od razu zaznaczyła Kang, przesuwając się w stronę turianki wymownie. - Priorytet to uruchomienie wież.
- Yahg ma rację - przyznał, wiedząc dokładnie, czym była Kiru. - Kroganin i ona nie wlezą. Pasażer XXL może być pasażerem na gapę na dachu - dodał, wskazując pręty idące wzdłuż dachu Mako, których można było się trzymać. - Ale osłonę będzie miał żadną.

Wyświetl uwagę Mistrza Gry
Carlos Brown
Awatar użytkownika
Posty: 214
Rejestracja: 19 lip 2016, o 16:05
Miano: Carlos Brown
Wiek: 49
Klasa: Żołnierz
Rasa: Człowiek
Zawód: Najemnik
Lokalizacja: OMEGA
Kredyty: 27.360
Medals:

Re: Baraki mieszkalne i okolice

26 lip 2023, o 23:56

Słuchał, ale bez większej uwagi, tego co gadali na temat misji. Czyli klasycznie, rozpierdol na pełnym gazie i liczenie na cuda. Doskonale, tak jak Ojcowie Założyciele przewidzieli. Jeszcze tylko jakiejś wódy i dziwek brakuje, a było by jak przed ślubem. Niektórzy jego kumple z tamtego czasu mieli niewiele mniej zakazane mordy jak ten stary najemnik.
- Mogę prowadzić, chociaż moja relacja z tą gównianą konserwą jest wzajemnie wroga. - Zdarzyło mu się dachować. Każdemu zdarzyło się dachować w Mako. To bydle było zrywne jak szczur na kokainie i wywrotne jak elkor na dwóch nogach.
Odwiesił nowy karabin na zaczep na plecach. Nawet będąc turiańską zabawką, powinien nie przeszkadzać w siedzeniu i sterowaniu Mako. Nic nie przeszkadzało w sterowaniu bardziej niż te fotele i stery. Prowadził zupełnie cywilne pojazdy, które były lepsze od Mako. KURWA! Jeździł na plecach wkurwionego kroganina i to było łatwiejsze od Mako! Ta zabawa miała jednak dwie cechy. Po pierwsze, był poharatany, więc pancerz pojazdu zapewni mu trochę osłony. Po drugie, nie będzie musiał poznawać w ogniu nowej broni i będzie mógł w wolnej chwili sobie postrzelać do jakichś puszek czy innych Vorcha.
Nie czekał też na dalsze pozwolenia i po prostu wlazł do Mako, za kierownicę. Klnąc pod nosem przeprowadził inspekcję kontrolek, wskaźników, wszelkich elementów sterowania i oczywiście dostosował fotel, bo ktoś podsunął go tak, że ledwie nogi mieścił. Pewnie jakaś baba prowadziła.
ObrazekObrazek Pochłaniacze do broni +2, Szansa na strzał krytyczny: +10%, Obrażenia krytyczne: +5%, Bonus do pancerza: +300
Krogul MacBeth
Awatar użytkownika
Posty: 162
Rejestracja: 13 lut 2022, o 03:39
Miano: Krogul MacBeth
Wiek: 35
Klasa: Żołnierz
Rasa: Krogan
Zawód: Gangster
Postać główna: Fulvinia Adratus
Lokalizacja: Omega
Kredyty: 46.405
Medals:

Re: Baraki mieszkalne i okolice

27 lip 2023, o 00:01

Wszystko wskazywało na to, że szczęście jeszcze ma szansę się do nich uśmiechnąć i faktycznie dadzą radę zatrzymać tutaj to latające gniazdo robactwa na orbicie, zanim spierdoli cholera wie gdzie z ładunkiem. Instynkt drapieżnika wył gdzieś z tyłu czaszki Krogula na całego, każąc mu zrobić wszystko, aby ofiarę zranić, a potem dobić. Niestety, własnoręcznie nie był w stanie tego dokonać, lecz... mógł się postarać, aby mądrzejsi od niego w kwestiach technicznych zdołali uruchomić co trzeba i przysmażyć robactwo porządnie.

Dlatego kiedy tylko dokonano przeglądu pojazdu i ustalono, że podzielą się na dwa zespoły, z których jeden bedzie odwracać uwagę na pełnej... to wiedział, gdzie chce trafić. Oderwał się nieco ciężko z miejsca, gdzie przycupnął i rozruszał ramiona oraz kark. Nadal odczuwał ból w wielu miejscach, ale zszedł on do znośnego poziomu, który by można niemal było nazwać "zwykłym, krogańskim weekendem".

- Mogę siedzieć na dachu. Jeśli coś udało się dzisiaj ustalić, to na pewno to, że jestem niezły w odwracaniu uwagi i ściąganiu na siebie tych skurwieli. - zaproponował, zerkajac jednak uprzednio na Kiru. - Chyba, że ty chcesz jechać, ale raczej bardziej się przydasz, jakby trzeba było kolejny barak rozebrać na części i zrobić z niego osłonę. -

Zerknął również na Carlosa, który wyglądał tak, jak on się czuł.

- Jak uważasz. Tylko nas nie rozpierdol na pierwszym zakręcie. -
ObrazekObrazek Wyświetl wiadomość pozafabularną
Charles Striker
Awatar użytkownika
Posty: 1371
Rejestracja: 6 wrz 2015, o 15:07
Miano: Charles Striker
Wiek: 29
Klasa: Żołnierz
Rasa: Człowiek
Zawód: Kontraktor Przymierza
Lokalizacja: Cytadela
Status: Kontraktor Przymierza
Kredyty: 54.800
Medals:

Re: Baraki mieszkalne i okolice

29 lip 2023, o 19:22

-Ktoś musiał. - Wzruszył ramionami na zapytanie Zaeeda. Było to łatwiejsze niż tłumaczyć to, że w tamtym okresie był zwykłym narzędziem dla swojej korporacji. Mógł nienawidzić ich za to co mu zrobili, ale wiedza i doświadczenie jakie zdobył pozwoliło mu przetrwać tak długo. Tak zwane szczęście w nieszczęściu. - To ja się biorę za robotę.
Rzucił krótko biorąc się za wyciąganie zaślepek z środkami bo wymagało to najmniej z jego technicznych umiejętności. Gorzej, że musiał potem zająć się improwizowanymi ładunkami. Znał się na robocie, nie jedna rzecz zresztą wysadził. W jakiś sposób to właśnie ogromne eksplozje były finałami większości jego misji. Położył swój hełm na jednym z wolnych siedzeń w transporterze i otarł pot z czoła.
- Niczym gówniany bohater filmów akcji. - Powiedział do siebie i wrócił do swojej części roboty. Kiedy skończył środek i wyskoczył na zewnątrz, to Zaeed przydzielił mu robotę z ładunkami wybuchowymi. No cóż, musiał się w końcu zabrać. Jednak obserwując garaż czuł, że chyba nie mógł lepiej trafić. Twój lokalny Ted Kaczyński gotowy do akcji.
Zaczął więc znosić całe żelastwo, paliwo i nawozy do swojego małego kącika. Naciągnął na ryj jakaś mniej brudną ścierkę ze stołu i zawiązał ją tak by przynajmniej opary go nie powaliły go na kolana. Oczywiście mógł się wrócić po hełm, ale był już za daleko.

Pierwsze co poleciało do środka to nawóz. Cieszyło go, że ta planeta była farmerską oazą. A do tego azotan amonu świetnie pomaga przy roślinach. Pomaga też twoim lokalnym terrorystom którzy akurat potrzebują coś wysadzić. Sypał go dokładnie co jakiś czas podnosząc kanistry by sprawdzić na słuch czy jest tego w środku dużo czy nie. Następnie zaczął wrzucać do środka śrubki, gwoździe, jakiekolwiek małe żelastwo w okolicy. Szrapnel to szrapnel, nie ważne z czego ważne żeby zranił, a najlepiej zabił.
Ostatnie co mu zostało do zrobienia wyrównanie paliwa w kanistrach, jakaś zamoczona szmata i gotowe. Patrzył na swoje dzieło ale nie miał pewności ile z tego wyleci w powietrze. Podpali się raczej na miękko, ale nie wiedział jak będzie z eksplozją.
- Miejmy nadzieje, że to zadziałają. - Mruknął. Znał się na swoim fachu wyjątkowo dobrze, ale nigdy nie potrafił spojrzeć na cokolwiek co zrobił jako kolejną niezbyt udaną prowizorkę. Odbicie siebie samego. - Oppenheimer ze mnie żaden, ale powinno zadziałać.
Poprawił się by jednak sprzedać to co zrobił trochę lepiej. Zaniósł kanistry w stronę pojazdu. Nie wiedział gdzie je dać potem. Zostawił to już temu kto będzie miał wsiadać na dach. Czyli Krogulowi.
Sam wlazł do części transportowej. Przypinając się linką do szyn przy suficie pojazdu. Lub gdziekolwiek gdzie się dało. Włączył też magnetyczne buty by nie latać z tyłu jak worek ziemniaków. Strzelać potrafił, ale nie jeśli dziadek będzie nimi miotał jak szalony. Nie miał powodu mu nie ufać, a do tego konstrukcja przedniej kabiny wciąż była na tyle łatwym do zniszczenia miejscu, że może go zabiją, za nim Carlos zabije ich.
Uśmiechnął się lekko na komentarz Krogula.
- Dobrze wiesz, że na pierwszym.
Parsknął śmiechem, a potem założył w końcu hełm gotowy do drogi.
Obrazek Obrazek Obrazek ObrazekObrazek Obrazek Obrazek Obrazek GG 56291905
Kiru Heidr Varah
Awatar użytkownika
Posty: 665
Rejestracja: 3 cze 2013, o 22:04
Miano: Kiru Heidr Varah
Wiek: 100
Klasa: Szpieg
Rasa: Yahg
Zawód: Przemytnik
Lokalizacja: Cytadela
Status: ex-Krwawa Horda, jako Urdnot Kubera poszukiwana przez organizacje zwalczające przemyt
Kredyty: 48.138
Medals:

Re: Baraki mieszkalne i okolice

29 lip 2023, o 19:23

Na prośbę Kang zdjęła laser z pleców i położyła na pierwszym wolnym stole by technicy mogli go sobie dokładnie obejrzeć. Dobrze by było gdyby ostatecznie udało się znaleźć dla niego zastosowanie skoro już przytaszczyła go taki kawał aż z kwater mieszkalnych. Skoro też najwyraźniej jakimś cudem przetrwał w stanie nienaruszonym potyczkę przy pierwszej wierzy, ale w sumie czego innego można było się spodziewać po sprzęcie do użytku wojskowego.
- W takim razie ja też pójdę do węzła. Jeśli mamy zrobić użytek z tego lasera to pewnie trzeba będzie skalibrować go z systemem celowniczym – możliwe, że mogła po prostu oddać laser kang albo Thescii i zostać przy Mako, ale patrząc prawdzie w oczy; kto odpuściłby okazję do urządzenia Zbieraczom rozwałki tego kalibru? - I popatrzeć jak flota spuszcza Zbieraczom łomot? Jak to wy ludzie mówicie: gdzie mam podpisać?- jeśli technicy skończyli już z laserem ponownie po niego sięgnęła.
Zresztą samo celowanie nie było tak proste jak mogło się wydawać. Chociaż osobiście go nie używała to podczas swojej długiej kariery widziała jak celowniczy musiał trzymać wiązkę lasera na celu przez dobrych kilkanaście sekud zanim udało się cokolwiek odpalić. A na polu bitwy, gdzie sytuacja zmieniała się bardzo dynamicznie, był to bardzo długi okres czasu. Dlatego, skoro to ona ten laser znalała, mogła wziąć na siebie odpowiedzialnośc do samego końca.
Być może nie uda im się powstrzymać Zbieraczy, ale jeśli chociaż nie spróbują to śmierć Asiriusa i innych którzy tu zginęli, to wszystko pójdzie na marne.
ObrazekObrazek Wyświetl wiadomość pozafabularną
Thescia Diro
Awatar użytkownika
Posty: 95
Rejestracja: 24 wrz 2022, o 11:46
Miano: Thescia Diro
Wiek: 35
Klasa: Inżynier
Rasa: Turianka
Zawód: Kartograf, przewodnik
Lokalizacja: Omega
Status: Poszukiwana przez SOC
Kredyty: 2.175
Medals:

Re: Baraki mieszkalne i okolice

30 lip 2023, o 12:15

Na wieść o śmierci Asirusa zareagowała spokojnie. Szkoda - był zdolny i na pewno by im się przydał też w węźle. Niech go Duchy mają w opiece.

Poprawki przy Mako i majstrowanie przy laserze pozwoliły odciągnąć myśli od poprzedniej (i nadchodzącej) masakry. Pomysł z nakierowaniem wiązki na statek Zbieraczy był naprawdę dobry, więc nie zająknęła się nawet przed sugestią, żeby coś z urządzeniem zrobić. Zresztą, niewiele mówiła, gdy już zaczęła pracować, nawet jeżeli zastanawiała się, co to jest Oppenheimer.

Widząc, że Kiru dołączała do jej drużyny. Świadomość, że w razie gdyby trzeba było, mogła jeszcze raz osłonić ich przed ostrzałem jakimś kawałkiem blachy, był przyjemnie pokrzepiający.
- Pod węzłem możemy się zamienić - zasugerowała, ruchem głowy wskazując na laser, podczas gdy sama zabrała znalezioną wyrzutnię rakiet. Miała nadzieję zrobić z niej podobny użytek, co Zaeed. A nawet jeżeli nie trafi, to może narobi rozpierdolu i przy okazji spali parę Karaluchów. Miała nadzieję, że te kurwie ginęły od spalenia. Longinus opowiadał jej kiedyś o ziemskich robalach, które potrafiły ponoć przeżyć wybuch bomby atomowej. Miała nadzieję, że ich przeciwnicy nie ewoluowali z tego samego gatunku.
ObrazekObrazek
Wyświetl wiadomość pozafabularną

Wróć do „Kolonia ludzka”