Ciekawość pchnęła ich dalej - nie mogli w końcu odblokować folderu tylko po to, by zablokować go z powrotem. Sięgnęli więc po najstarsze z nagrań, które zapisane było na tym dysku. Wyświetl wiadomość pozafabularną
Po reszcie nagrań nie wiadomo, czego można sie było spodziewać. Może były niewinne jak to jedno, przypominały o przyjemnych czasach, a może nie. Najnowsze miały datę sprzed dwóch, trzech miesięcy. Wszystkie musiały być Dianie bliskie, a oglądanie ich stanowiło potężne naruszenie jej prywatności. Decyzja o otworzeniu pozostałych należała do nich. Nie mogli tylko mieć pewności, czy kobieta nagle nie wejdzie do pomieszczenia.Video zapis #1
Dysk danych
Identyfikator: 112
Rozpoznano: Diana Vesser
Zapis wykonano 4 miesiące, dwanaście dni, sześć godzin i czterdzieści dwie minuty temu.
Ustawiono czas: ziemski.
[Kamera uruchamia się, początkowo pokazując jedynie fioletowy koc, pod którym skryte są nogi osoby nagrywającej. Po chwili podnosi się, a kadr obejmuje całe pomieszczenie. Pokój wygląda jak każda kajuta w centrum badawczym. Jasno oświetlony przez lampy u góry. Nagrywające Vesser siedzi na łóżku - obok okno jest odsłonięte, prezentując mroczną, Klendagońską noc. Światły zewnętrznych reflektorów rozświetlają piasek, poruszany podmuchami wiatru.
O zgięte w kolanach nogi opierają się plecy brunetki. W dłoni trzyma datapad, przesuwając kolejne zdjęcia.
- A ta? - kobieta odwraca się, opierając tyłem o okno, bokiem do Diany. Pokazuje jej elegancką, granatową sukienkę, lecz jej wzrok zatrzymuje się na kamerze. - Po co nagrywasz? - parska śmiechem, odgarniając nieco włosy z jednej strony tak, by móc się za nimi schować.
- Nie jest biała - zauważa Diana. Jej głos brzmi nieco inaczej - luźno. Brzmi w nim rozbawienie. - Tak o - odpowiada na jej drugie pytanie.
Evelyn Greaves mruży oczy, patrząc na nią spode łba, lecz kontynuuje przeglądanie kreacji z cichym westchnięciem.
- Nie musi być biała - mruczy, podsuwając własne kolana wyżej i opierając o jedno datapad. - Chociaż matka mnie chyba zabije, jeśli nie będzie.
- Prędzej mnie, że ci na to pozwalam - odpowiada Vesser. Poprawia się w miejscu, kamera drży.
Greaves wyłącza datapad i odrzuca go na bok, na drugą stronę wąskiego łóżka. Obraca się, patrząc z lekkim wyrzutem na kamerującą osobę.
- Nie musimy tego robić. Wielkiego przyjęcia. Najchętniej zrobiłabym to jak najszybciej - mruknęła, przesuwając palcami po kocu, pod którym siedziała druga z kobiet.
Dłoń Vasir pojawia się w kadrze, ujmując rękę Evelyn i przesuwając kciukiem po jej wierzchu.
- Girbach nas nie wypuści. Twój kontrakt kończy się za pół roku - westchnięcie dociera do mikrofonu kamery. Słowa sprawiają, że druga z kobiet marszczy brwi.
- Co mnie Girbach obchodzi? Jak dla mnie powinnyśmy wynosić się z tego zadupia jak najszybciej - prycha, choć nie cofa ręki.
- Nie chcę go tak po prostu zostawiać, z dnia na dzień - odparła nieco niepewnie Diana, jakby wiedząc, że może tym samym wywołać niezadowolenie drugiej kobity. - Jestem tuż już strasznie długo. Jest jak rodzina.
Kadr zatrząsł się, gdy Diana sięgnęła by wyłączyć nagrywanie. Film urwał się w momencie, w którym Evelyn otwierała usta, by odpowiedzieć Vesser.]
Carlos bez problemu nawiązał połączenie z centrum badawczym. Ktoś po drugiej stronie potwierdził odebranie kodów, po czym przesłał zapytanie do Browna o obecny status ich operacji - czy zajęli już stację w pełni, czy przygotowują się na burzę, czy potrzebują kolejnych danych meteorologicznych.
W tym czasie Ja'antian napotkał spojrzenie Diany, która uniosła własne znad omni-klucza. Uniosła brew, nie rozumiejąc jak gdyby jego pytania, a przynajmniej nie z początku.
- Skąd wiesz, że byłam kiedykolwiek niewinną dziewczynką? - parsknęła śmiechem. Odrobina napięcia z niej zeszła, może przez absurd tego pytania. - Ale dziękuję za komplement. Chyba komplement.
Westchnęła lekko, zerkając z powrotem do danych, które przeglądała.
- Co z tymi sondami? Mamy jeszcze kilka godzin, jeśli nic nie udało wam się ogarnąć powinniście się przespać. Albo odpocząć, ogólnie - nie mówiła tym samym o sobie, choć można było się domyślić tego, że gdyby sama czuła taką potrzebę, to poszłaby spać. Zerknęła na turianina i pancerz, który z siebie zrzucał. - Przepraszam za tego mecha wcześniej. Powinnam cię ostrzec, ale mnie nigdy nie zaatakował. Nie wiedziałam, że jest agresywny.
Ostatnie słowa mruknęła wręcz nieco ponuro, wspominając starcie turianina z LOKIm. Wcześniej był nieodróżniającą się od otoczenia, nieaktywną kupą złomu. Nic dziwnego, że nie pomyślała o tym, by kogokolwiek przed nim ostrzegać.