W galaktyce istnieje około 400 miliardów gwiazd. Zbadano lub chociaż odwiedzono dotąd mniej niż 1% z nich. Pozostałe światy oraz bogactwa, które zawierają, wciąż czekają na odnalezienie przez korporacje lub niezależnych poszukiwaczy.

Tori Te’eria
Awatar użytkownika
Narrator
Posty: 417
Rejestracja: 15 sie 2016, o 21:18
Miano: Tori Te'eria
Wiek: 163
Klasa: Adept
Rasa: Asari
Zawód: Lekarz
Lokalizacja: Cytadela
Kredyty: 10.880
Medals:

[Hawking Eta -> Century] Klendagon

11 gru 2016, o 21:19

Wyglądało na to, że Brown faktycznie "dał sobie radę". Leżąca na ziemi kupa złomu będąca niegdyś mechem LOKI świadczyła o tym nadzwyczaj dobrze. Tori stanęła w drzwiach za plecami Browna i obserwowała pomieszczenie, "zdezaktywowanego" mecha i gramolącego się z ziemi turianina, słuchając jednocześnie tyrady człowieka. Gdy skończył, wszyscy potwierdzili słuszność słów najemnika - osobiście albo przez radio, jednak Tori zachowała milczenie. Rósł w niej gniew, nad którym starała się zapanować. Okay, ten człowiek miał sporo racji, ale sposób w jaki wyrzucił z siebie swoje niezadowolenie nie podobał się asari, która gryzła się w język żeby nie odpowiedzieć jakąś uszczypliwością.
Alana wyminęła ją i ukucnęła przy rozstrzelanym mechu, a Tori skoncentrowała swoją uwagę na Accthanie. Nie wyglądał narannego, poruszał się sprawnie, jednak postanowiła się upewnić.
- Wszystko w porządku, Accthan? Nie jesteś ranny? - chciała podejść do niego i przynajmniej pobieżnie przebadać żeby mieć pewność, ale stojąca przed nią postać Carlosa sprawiła, że asari nie wytrzymała.
- Nie wiem czym są "tęczowe kucyki" ale domyślam się, że nie jest to pochlebne określenie. A panu Wielkiej Spluwie chcę tylko przypomnieć, że Actthan nie poszedłby sam, gdyby jeden z "kucyków" nie dogorywał w szatni wyglądając tak, jakby zaraz miał obrzygać siebie samego i wszystkich dookoła - choć jeszcze chwilę temu przyznawała przed sobą, że każdy, nawet Brown, jest potrzebny i przydatny w zespole, to teraz jej szacunek do człowieka spadł niemal do zera. - Proponuję traktować innych tak, jak sami chcielibyśmy być traktowani. Jeśli mamy stanowić zespół, powinniśmy sobie nawzajem ufać i na sobie polegać.
Patrząc wciąż na Browna zabepieczyła i przypięła trzymaną wciąż w dłoni Falangę do zaczepu na biodrze, po czym aktywowała komunikator.
- Jestem gotowa i czekam na pana, poruczniku - odppwiedziała Vexowi po czym, wciąż patrząc na najemnika, ostentacyjnie wyłączyła radio.
*** ARMOR *** VOICE *** FORMAL *** PARTY ***
ObrazekObrazek
Statystyki dla MG:
Wyświetl wiadomość pozafabularną
Carlos Brown
Awatar użytkownika
Posty: 214
Rejestracja: 19 lip 2016, o 16:05
Miano: Carlos Brown
Wiek: 49
Klasa: Żołnierz
Rasa: Człowiek
Zawód: Najemnik
Lokalizacja: OMEGA
Kredyty: 27.360
Medals:

Re: [Hawking Eta -> Century] Klendagon

11 gru 2016, o 22:35

Z zadowoleniem przyjął ogólną zgodę, bo wiedział, że ma rację. Tylko cywil i to niebieski, zgodnie z przewidywaniami, zaczął się bulwersować. Nie nadawała się do wojska.
- Pozwól, że ci wyjaśnię. Nie znam regulaminu, który pozwala zostawić towarzysza w tyle, kiedy jest lekko ranny lub chory. Poza tym każda armia za oczywiste uważa utrzymanie łączności radiowej, kiedy nie da się krzyknąć. Aktan olał wszystkie zasady wojskowe i pewnie był by sądzony. Zwłaszcza, że turiańce do zasad przykładają ogromną wagę, tak jak wy asari do ogólnogalaktycznego szczęścia i pokoju. Poza tym nie zamierzam traktować niekompetentnych kretynów narażających siebie oraz drużynę jak równego. Zresztą powinnaś się cieszyć, że i ciebie nie traktuję jak rekruta.
Oznajmił, jednocześnie przesyłając jej obrazek na omniklucz. Przesłał to każdemu kto mógł nie znać starej, ziemskiej kreskówki.

Wyświetl wiadomość pozafabularną
ObrazekObrazek Pochłaniacze do broni +2, Szansa na strzał krytyczny: +10%, Obrażenia krytyczne: +5%, Bonus do pancerza: +300
Mistrz Gry
Awatar użytkownika
Posty: 12234
Rejestracja: 1 cze 2012, o 21:04
Medals:

Re: [Hawking Eta -> Century] Klendagon

11 gru 2016, o 22:45

Dane przesłane przez Alanę wykazały to samo, co wstępne skanowanie Vexa, więc nie przyśpieszyły pracy jego odrębnego programu. Jego próby obliczenia czasu, którego system potrzebował na zdiagnozowanie i naprawienie wszystkich problemów, spaliły na panewce. Viyo musiał więc polegać na powiadomieniu, które powinien otrzymać gdy wszystko się skończy.
Gdy Alana ruszyła do centrum komunikacyjnego, w drzwiach zastała Dianę. Kobieta wyglądała na lekko zaskoczoną obecnością turianki - patrzyła na nią pytająco, jakby uznała, że Luccarius znalazła ją gdyż miała do niej jakieś pytanie. Szybko jednak zorientowała się, o co chodziło.
- Przesłałam im już raport. Wspomniałam Vexowi, że to zrobię - wyjaśniła powoli, kiwając przy tym głową, jakby chciała podświadomie wywołać tym potwierdzające skinięcie u turianki. - Mamy prognozę na drugą połowę dnia. W nocy będzie burza - dodała, uruchamiając komunikator, przez co drugie oznajmienie usłyszeli już wszyscy.
Wyszła na korytarz, prowadząc na niego również Alanę, po czym stanęła przy turianinie i asari. Nie wyglądało na to, by wypowiedź Carlosa wywołała na niej jakiekolwiek wrażenie. Nie skomentowała jej również w żaden sposób.
- Skoro nie masz nic do roboty, Viyo, to sprawdź ten złom, który tu przywlokłeś - zarządziła, ignorując możliwe przejęcie władzy przez Browna. - Accthan, pomóż mu z tym. Macie większe pojęcie o technice niż reszta z nas, przynajmniej według akt.
Zmarszczyła brwi, spoglądając na Tori i Alanę.
- Zresztą, wszyscy tu chodźcie.
Zwołała ich na ten korytarz i dopiero gdy wokół niej stał każdy z nich, rozejrzała się po wszystkich, nim jej wzrok nie powędrował na Ja'antiana.
- Komunikacja, priorytet, ale jeśli będziesz darł mordę to nikt nie będzie chciał pisnąć ci ani słowa - powiedziała, patrząc myląco na turianina, nim zerknęła na Carlosa, do którego kierowała te słowa. - Każdy z was jest tu potrzebny. Brown mecha zapierdoli, ale wątpię, żeby powtórzyła się sytuacja, w której potrzebujemy siły ognia ponad umiejętnościami myślenia. Jasne? - jej słowa brzmiały ostro, choć głos starała się zachować łagodny. - A teraz, cokolwiek znaleźliście jak na razie? Poza maszyną w centrum medycznym. Musimy obejrzeć tego mecha.
Zmarszczyła brwi, wciąż skonsternowana samym faktem samodzielnej aktywacji maszyny.
- Pomóż Vexowi z sondami. Wyjaśni ci, czym są. Leżą w szatni. Co nam zostało poza tym do zrobienia? - uruchomiła omni-klucz, przywołując mapkę stacji i łącząc się z systemami. Na czerwono świeciły się tylko trzy pomieszczenia - dwa pozostałe pokoje techniczne oraz laboratorium. - Włączę resztę jak sprawdzę tego mecha. Nie chcecie się już rozebrać z tych pancerzy i zostawić rzeczy w kajutach? - spojrzała po reszcie, choć sama wciąż była w pełni ubrana, z hełmem pod pachą.
Carlos Brown
Awatar użytkownika
Posty: 214
Rejestracja: 19 lip 2016, o 16:05
Miano: Carlos Brown
Wiek: 49
Klasa: Żołnierz
Rasa: Człowiek
Zawód: Najemnik
Lokalizacja: OMEGA
Kredyty: 27.360
Medals:

Re: [Hawking Eta -> Century] Klendagon

12 gru 2016, o 01:05

Więc to Diana była tą dostatecznie charyzmatyczną i silną osobą by stawić opór i samej narzucać swoje zasady. Imponujące, chociaż te cechy nie kręciły jakoś Carlosa, ani większości normalnych facetów. Turianom pewnie zrobiło się cieplutko, jak ktoś jeszcze zaczął im rozkazywać, ci to lubią rozkazy. Mimo wszystko Carlos się uspokoił. Ona znała akta każdego, bez jej wiedzy nie da się skutecznie zarządzać tą bandą popaprańców, musiał więc zawiązać rozejm, jak jakiś cholerny polityk.
- Obyś miała rację co do tej siły ognia.
Mruknął przez zęby i już miał odejść, by zaraz zatrzymać się i zapytać.
- Co to może być Oko Sarvasa? Masz pomysł?
Jego ulubiony turianiec dał mu tą karteczkę, na której zdążył dostrzec to słowo i jakieś imię. Pewnie kogoś od nich z placówki. Teraz był czas by rozmawiać i się nie zabijać, chociaż miał ochotę ustawić również tą kobietę do swojego rozumienia dyscypliny, jak sierżant prostujący rekrutów. Tylko ta jej cholerna wiedza, użyteczność i pewność bycia u siebie. Jak Carlos ją wkurzy to jeszcze skończy na tej burzy, o której mówiła.
ObrazekObrazek Pochłaniacze do broni +2, Szansa na strzał krytyczny: +10%, Obrażenia krytyczne: +5%, Bonus do pancerza: +300
Tori Te’eria
Awatar użytkownika
Narrator
Posty: 417
Rejestracja: 15 sie 2016, o 21:18
Miano: Tori Te'eria
Wiek: 163
Klasa: Adept
Rasa: Asari
Zawód: Lekarz
Lokalizacja: Cytadela
Kredyty: 10.880
Medals:

Re: [Hawking Eta -> Century] Klendagon

12 gru 2016, o 12:20

Tori pokręciła tylko lekko głową na odpowiedź Browna. Nie zamierzała wdawać się z nim w dyskusję tym bardziej, że nie widziała poparcia wśród pozostałych członków zespołu. Owszem, Brown miał rację w kwestii komunikacji, faktem też było, że nie powinni działać w pojedynkę, ale faktem też była sytuacja, że chwilowo niesprawny Brown został w szatni na względnie bezpiecznym terenie, a pozostali mieli się upewnić, że reszta pomieszczeń stacji nadaje się do użytku. A teraz ten człowiek siał ferment i zamęt wycierając sobie twarz regulaminem którego nie było. Powinnam była go związać i zakneblować w tej szatni. Albo siłą zawlec do medycznego i przypiąć pasami do któregoś ze stołów żeby nie łaził samopas. No tak, ale w końcu to on załatwił problem z mechem. Tutaj zapunktował. Co nie oznacza jednak, że teraz może się szarogęsić i rozstawiać wszystkich po kątach, nieprawdaż?
Na wezwanie Diany podeszła do całej grupki gromadzącej się na korytarzu i wysłuchała słów kobiety. Pytanie o znaleziska natychmiast przypomniało Tori o spoczywającym w torbie datapadzie z dziwną wiadomością, ale nie odezwała się. Wzburzenie na Browna sprawiło, że włączyła się u niej jakaś przekora - zdawała sobie sprawę z faktu, że wszystkie informacje są cenne i powinny być przekazane wszystkim pozostałym, ale postanowiła podzielić się odkryciem nieco później. W sumie Alana też już wiedziała o datapadzie. Jeśli uzna to za stosowne, to powie pierwsza.
Dalsza część wypowiedzi Diany utwierdziła Tori w tym postanowieniu, ale i sprawiła, że asari skrzywiła się z niesmakiem za szybą swojego hełmu. Co tu się dzieje? Trzecia już próba narzucenia władzy? Czy każdy z nich za punkt honoru stawia sobie przywilej dowodzenia? Co prawda z przywództwem Diany była skłonna się najprędzej zgodzić - w końcu kobieta była tu najdłużej, najwięcej wiedziała i najbardziej orientowała się w sytuacji, o tyle sam fakt przepychanki na fotelu dowodzenia był irytujący. I żenujący.
- Zdecydujcie się w końcu kto tu rządzi, bo zaczynam już głupieć. Jakieś głosowanie urządźcie albo wybory... - wyrwało jej się niechcący i - sama zaskoczona dźwiękiem swojego głosu - westchnęła cicho. Skoro już się odezwała, to trzeba było wypowiedź kontynuować. - Jedni mówią to, drudzy tamto, a zaraz wszyscy będą sobie skakać do oczu. Najpierw dzielimy się na zespoły żeby coś zrobić, w połowie ktoś inny zaczyna rządy i zmienia zespoły i zadania - zerknęła na Browna - a potem są znów inne pomysły.
Odwróciła się od grupy i ruszyła w kierunku, z którego przyszły wcześniej z Alaną, zabierając z ziemi leżącą nieopodal torbę.
- Jakby mnie ktoś szukał, to będę w kwaterach. Ogarnę tam trochę. I mam nadzieję, że żadnych już więcej mechanicznych "pomocników" nie spotkam - rzuciła jeszcze przez ramię nie oglądając się ani nie zwalniając kroku.
*** ARMOR *** VOICE *** FORMAL *** PARTY ***
ObrazekObrazek
Statystyki dla MG:
Wyświetl wiadomość pozafabularną
Ja’antian Actthan
Awatar użytkownika
Posty: 125
Rejestracja: 19 sie 2015, o 17:46
Miano: Ja'antian Actthan
Wiek: 36
Klasa: Strażnik
Rasa: Turianie
Zawód: Pilot myśliwca Siódmej Floty Turian, Porucznik Sz.
Postać główna: Zed'terco Galick
Lokalizacja: [Argos Rho > Feniks] Stacja Szczyt
Kredyty: 21.565

Re: [Hawking Eta -> Century] Klendagon

12 gru 2016, o 16:47

- Nic mi nie jest, dzięki za troskę. - Powiedział zdecydowanie milszym głosem niż w stosunku do człowieka. Miło było wiedzieć, że asari wie na jakim stanowisku się znajduje.
Nie zdziwiła go bulwersacja Tori, przecież była cywilem i nie znała się na regulaminach. On sam nie podchodził do regulaminów zbyt poważnie, owszem były i regulowały jak wojsko ma działać. Choć jego zdaniem, jeżeli dowódca jest kompetentny nie potrzebuje regulaminu do utrzymania swoich podwładnych w ryzach. Postanowił jednak podołać oczekiwaniu Carlosa i rzucić kilkoma paragrafami.
- Rozdział 12, punkt 46, podpunkt 2, Regulaminu Służb Medycznych mówi: "Jeżeli jeden z żołnierzy jest ranny lub chory, należy przetransportować go z terenu obcego w teren uprzednio zabezpieczony lub udzielić natychmiastowej pomocy lekarskiej". Mogłem coś pokręcić, to nie moja "działka", więc nie wiem o tym wszystkiego. Jeżeli chcesz dowiedzieć się coś więcej, to zgłoś się do Alany, o ile nie będzie miała nic przeciwko. W temacie sądów, mogę powiedzieć tyle, że na sędziego to ty mi nie wyglądasz i raczej nie masz do tego uprawnień. Gdybym od zawsze był poprawnie sądzony, już dawno dostałbym pluton egzekucyjny, tak na marginesie. Poza tym tobie też się trochę nazbierało. Ogólny Regulamin Sił Zbrojnych w dziale 1., w rozdziale 1., w podrozdziale 1., w punkcie 9. mówi: "Zwracając się do podwładnych przełożony czyni to stanowczo, lecz taktownie z poszanowaniem ich godności. Nie wyraża również krytycznych uwag w obecności niższych od nich stanowiskiem oraz osób postronnych". Nie wspomnę już o tym, że bunt może zakończyć się zwykłą naganą lub nawet rozstrzelaniem - puścił w stronę Carlosa "oczko". Przez szybkę można było zauważyć, że na jego ustach pojawił się uśmiech. - Choć gdyby tak na to spojrzeć, to wszyscy, oprócz Tori, powinniśmy zostać oskarżeni. W końcu się nie sprzeciwiliśmy, czyli byliśmy współudziałowcami.
Gdy Vesser włączyła się do rozmowy, Actthan zamilkł. Skrzyżował ręce na klatce piersiowej i przeniósł ciężar ciała na prawą nogę. Przyjął zadanie przydzielone przez nią bez jakiegokolwiek zbędnego gadania. Powiedział tylko - Aye, aye - na potwierdzenie. Podążył na korytarz, gdzie Diana zaczęła mówić dalej. Patrzył się jej prosto w oczy i uważnie słuchał tego co mówi.
- Jak słońce - odpowiedział na postawione pytanie. Nie miało to dla niego znaczenia, czy było to pytanie do grupy, czy retoryczne. Kiedy już uznał, że jest to odpowiedni moment, żeby pójść w stronę z której wcześniej przyszedł, zasalutował i ruszył. Skontaktował się z Vexem, przez komunikator.
- Widzimy się przy sondach poruczniki.
Z głośników zamontowanych w hełmie wydobył się głos Tori. Przysłuchał się dokładnie temu o czym mówiła asari. Przytaknął w myślach na wizję jaką podsunęła. Było bardzo prawdopodobne, że koniec końców zamordują się na wzajem, tylko dlatego, że ten chce rządzić, albo tamten. Czuł, że jest podpisywany pod jednym z tych apodyktycznych, co się mijało z prawdą, przynajmniej w tych warunkach. Nie był na tyle pewny siebie, aby na siłę robić z siebie dowódcę, znał się na lataniu, nie na walce naziemnej. Dlatego też podsunął swoją propozycję.
- Czy to ważne kto dowodzi? Może po prostu róbmy swoje, pracujmy jak grupa. Raz jedna osoba wyda jakiś "rozkaz", raz inna. Chodzi o organizację, a nie skupianie władzy w czyiś rękach. Totalny bezsens. Niech każdy znajdzie sobie jakąś rolę i niech się w niej spełnia. Jeżeli będzie rozmowa o medycynie, najważniejszym głosem będzie, albo twój głos Tori, albo Alany. To samo tyczy się innych dziedzin. Będzie to prostsze i raczej będzie dobrze działało. - Przerwał na moment, aby zaczerpnąć powietrza, po czym kontynuował. - Bo załóżmy, że taki Carlos, oczywiście bez obrazy, jest dowódcą. Komuś coś się stało i ma pociętą rękę. Wtedy nasz genialny i zaradny dowódca wpada na pomysł "wytnijcie mu kolana!". Wiem, że straszliwie wyolbrzymiam i przepraszam pana panie Brown. Chodziło mi o to, że czasem lepiej, żeby w danym temacie podjął decyzję ktoś kto się na tym zna, a nie ktoś kto ma władzę.
ObrazekObrazekARMOR ~ THEME ~ VOICE ~ NPC Pochłaniacze ciepła: 5 | W magazynku M-3: 15/15
Vex
Awatar użytkownika
Administrator
Posty: 1960
Rejestracja: 18 cze 2014, o 15:17
Miano: Vexarius "Vex" Viyo
Wiek: 32
Klasa: Dewastator
Rasa: Turianin
Zawód: Widmo
Lokalizacja: Arae / Cytadela
Status: It's complicated.
Kredyty: 34.710
Medals:

Re: [Hawking Eta -> Century] Klendagon

12 gru 2016, o 19:25

Vex dołączył do grupy chwilę później, docierając na miejsce akurat, by być świadkiem całej dyskusji. Ze sceptyczną miną przysłuchiwał się ostrej i nieco chaotycznej wymianie zdań - tu Actthan cytował regulamin z pamięci, tam Brown wysyłał zdjęcia kolorowych koni na omni-klucz każdego kto znalazł się w pobliżu, obok opierdalała go Tori... Do całości dołączyła nawet Diana ze swoją inicjatywą, jednak w efekcie wprowadzając jeszcze większy nieporządek.
Na duchy, przecież nie było go zaledwie pół godziny?
- A moi krewniacy się dziwią, że wolę pracować sam - mruknął pod nosem, bardziej do siebie niż do kogokolwiek innego, przyglądając się skłóconej grupie. Tori jako pierwsza straciła cierpliwość i odwróciła się na pięcie, zostawiając resztę zbiorowiska na korytarzu.
Miała trochę racji. Wszyscy mieli.
- I pomyśleć, że tak naprawdę dopiero pracujemy razem niecałe dwie godziny - zauważył z krzywym uśmiechem między żuwaczkami, krzyżując ręce na piersi i przestawiając ciężar ciała na jedna nogę. Odprowadził wzrokiem oddalającą się asari, po chwili przenosząc go na Dianę.
- Sondy mogą poczekać. To złom - zgodził się z nią, wzruszając ramionami. - Ale chętnie sam zerknę okiem na pomieszczenia techniczne, gdy ty będziesz sprawdzała mecha, bo może będą tam potrzebne moje umiejętności. Ja’antian, jak chcesz, możesz zacząć rozbierać sondy zanim wrócę. Zależy nam na zapasowych częściach i nadajnikach, może uda nam się je przystosować do naszych potrzeb. Zresztą i tak są dwie - dodał, machnąwszy ręką. Również ruszył z miejsca, bo dłuższe przebywanie w pobliżu tylu alf groziło kolejnym spięciem na szczeblu władzy.
- Zdejmę swój pancerz jak się upewnię, że po pokojach nie czai się więcej mechów lub nieprzewidzianych gości - rzucił do kobiety już przez ramię. - I że niespodziewanie nie padną nam systemy.
THEME                    VOICE                    ARMOR                    CASUAL
ObrazekObrazek
+5% do obrażeń w walce wręcz   
-1PA koszt przeładowania    -1.5PA do kosztu zdolności technologicznych
Dla MG:
Wyświetl wiadomość pozafabularną
Tori Te’eria
Awatar użytkownika
Narrator
Posty: 417
Rejestracja: 15 sie 2016, o 21:18
Miano: Tori Te'eria
Wiek: 163
Klasa: Adept
Rasa: Asari
Zawód: Lekarz
Lokalizacja: Cytadela
Kredyty: 10.880
Medals:

Re: [Hawking Eta -> Century] Klendagon

13 gru 2016, o 14:19

Stuknęła w kontrolkę drzwi nie zaszczycając pozostałych na korytarzu nawet spojrzeniem. Nim jednak weszła do pomieszczenia kwater, chwyciła uchwyt torby lewą ręką, a w prawej ścisnęła odpięty od biodra pistolet - w swoim mniemaniu była gotowa na ewentualne spotkanie z podobną niespodzianką, jaka spotkała Ja'antiana. Nie chciała przyznawać tego przed pozostałymi, ale strzelanina z mechem sprawiła, że asari zaczęła się bać. A co jeśli w każdym pomieszczeniu są wrogo nastawione mechy? Jeśli wszystkie pomieszczenia trzeba będzie zdobywać siłą? Wskoczyła do środka zahaczając o coś stopą i wyłożyła się jak długa, nie wypuszczając jednak z dłoni ani Falangi, ani rączki torby. Drzwi syknęły zamykając się za nią, automatyczny wyłącznik światła zareagował, a pomieszczenie zalało zimne, jarzeniowe światło. Zamarła w bezruchu i z perspektywy podłogi obrzuciła rozszerzonymi ze strachu oczami szybkim spojrzeniem całe pomieszczenie, mierząc ręką z pistoletem w każdy kąt pokoju, gotowa natychmiast wrzasnąć albo nacisnąć spust. Albo jedno i drugie. Ale na pewno z przewagą wrzasku. Nic jednak się nie wydarzyło - piętrowe łóżka stojące pod ścianami nie wykonywały żadnych agresywnych ruchów, przestronne szafki osobiste nie otworzyły do niej ognia. Sapnęła i aktywowała na nowo komunikator, wyłączając mikrofon i pozostając na nasłuchu. Foch fochem, ale pozostawanie bez kontaktu z grupą byłoby w obecnej sytuacji zdecydowanie głupie. Czym innym było ostentacyjne wyłączenie radia na oczach Browna, a czym innym całkowita cisza radiowa.
Wstając powoli z ziemi słyszała z komunikatora przemowę Ja'antiana, ale nie przywiązywała do niej większej wagi. Więcej uwagi poświęcała otoczeniu. Zerknęła w kierunku drzwi, szukając obiektu, o który potknęła się wchodząc - leżała tam jakaś torba podróżna, zapewne kogoś z zespołu, albo pozostawiona przez poprzednich lokatorów. Bo, że byli tu wcześniej inni lokatorzy, to było widać na pierwszy rzut oka. Niedomknięta szafka z wystającym z niej jakimś fragmentem odzieży, otwarte drzwi do łazienek, jakieś graty rozłożone na jednym z łóżek, dwa krzesła przystawione do innego tworząc coś na zasadzie "miejsca spotkań", plama po jakimś rozlanym płynie na niewielkim stoliku stojącym w kącie - wszystkie te szczegóły sprawiały wrażenie opuszczenia. Ktoś tu kiedyś był i mieszkał, ale... zniknął.
Tori puściła wreszcie uchwyt swojej torby i już chciała na powrót przypiąć pistolet do biodra gdy dostrzegła czerwoną kontrolkę świecącą na korpusie swojej broni. Pistolet nie był nawet odbezpieczony.
- No, Tori, do takiej wtopy lepiej się pozostałym nie przyznawaj - z westchnieniem przypięła Falangę do uchwytu. - Piękne wejście, nie ma co. To, że się wyłożyłaś jak ostatnia ciamajda to jedno, ale wskakiwać do ciemnego pomieszczenia z zabezpieczonym pistoletem? Mistrzostwo świata w głupocie zdobywa dziś Tori Te'eria!
Upewniwszy się, że skład powietrza jest w porządku, rozszczelniła kombinezon i zdjęła hełm. Wciągnęła ostrożnie powietrze nosem i uśmiechnęła się lekko stwierdziwszy, że systemy filtrowania i recyclingu powietrza w tym pomieszczeniu muszą być sprawne i działające. Rozejrzała się po wnętrzu jeszcze raz - zdecydowanie przydałyby się tu gruntowne porządki, ale postanowiła na razie ogarnąć tylko jeden kąt - ten, który zajmie dla siebie. Na resztę przyjdzie czas później. Może uda się zwerbować jakichś pomocników. Prychnęła śmiechem gdy wyobraziła sobie Browna z mopem w ręku i zmywającego podłogę.
- Tak, to zdecydowanie mógłby być ciekawy widok. - odezwała się na głos. Takie rozmowy sama ze sobą zdarzały się jej czasem gdy była sama, ale wolała nie być na tym przyłapywana. Wstydziła się tego.
Podeszła do koi przy drzwiach, zajrzała do szafek. W każdej z nich coś było - ubrania, przedmioty osobiste... Przez chwilę wahała się, ale postanowiła w nich sama nie grzebać.
- Trzeba będzie zapytać Diany, czy któraś szafka nie należy do niej - wzrok Tori uciekł w kierunku łóżka, na którym leżały rozłożone - czy może raczej rozrzucone - jakieś ubrania. - Wołałabym nie narazić się naszej Stalowej Damie grzebiąc w jej osobistych szpargałach...
W pomieszczeniu nie było zbyt dużo do oglądania. Tori przeszła do łazienki i na widok kabiny prysznicowej aż westchnęła. Poranna pobudka wyrwała ją na spotkanie z Girbachem w takim tempie, że nie zdążyła się nawet ogarnąć. Potem podróż Bestią, sprzątanie medycznego, cały czas zakuta w pancerz... Czuła się brudna i wizja prysznica stała się bardzo pociągająca. Wróciła szybkim rokiem do łóżka, które postanowiła przejąć w posiadanie. W pobliżu drzwi i szafek, piętrowe - jak wszystkie pozostałe w pomieszczeniu. Zajmie dolną koję. Rzuciła na nią wciąż trzymany w dłoni hełm, wyłączyła obwody pancerza. Sięgnęła dłonią do zapięcia, ale coś ją powstrzymało. Nagły impuls sprawił, że uruchomiła swój omni-klucz.
- Tori Te'eria, wideoblog, wpis pierwszy. Klendagon, dzień drugi. Znaczy pierwszy. Znaczy drugi dzień standardowy. - Powoli odpinając kolejne elementy pancerza i odkładając je na łóżko, zaczęła rejestrację swoich myśli. Stwierdziła, że może to się okazać przydatne w przyszłości - dla przeanalizowania danych rejestrowanych "na gorąco", dla wysunięcia wniosków, czy wreszcie po to, by pozostawić po sobie jakiś ślad. - Będę starała się prowadzić regularne wpisy w razie, gdybyśmy nie wyjaśnili przyczyny zniknięć wcześniejszych zespołów. Gdyby i nam przyszło zniknąć, przynajmniej zgromadzone przez nas dane pozostaną dla naszych następców. - No tak. Z taką możliwością też należy się liczyć. Jeśli ich zadaniem było wyjaśnienie zniknięć ludzi na Klendagonie, mogło istnieć prawdopodobieństwo, że... Nie, o tym Tori nawet nie chciała myśleć. Ale taka możliwość istniała. - Co my tu na razie mamy... Baza przejściowa, do której przywiozła nas Diana Vesser wydaje się być w dobrym stanie i funkcjonować, choć już na starcie mamy kilka rzeczy które generują kolejne pytania. Po pierwsze - mech LOKI. - wyprostowała jeden palec na zaciśniętej w pięść dłoni. Rozebrała się już całkowicie z pancerza, pozostając jedynie w legginsach i T-shircie z logo Uniwersytetu Medycznego Armali i siedziała teraz na łóżku, dyktując wpis. - Według Diany mech miał być nieczynny czy nieaktywny, ale zaatakował Accthana. Kto go aktywował? Dlaczego był agresywny? Po drugie - wyprostowała drugi palec - jeden ze stołów operacyjnych w medycznym. Ma jakiś błąd uniemożliwiający przejrzenie logów i historii zabiegów. Alana i Vex zajęli się nim, mam nadzieję, że uda się go naprawić. Drugi ze stołów ma wpis po świeżym zabiegu kilka dni temu, muszę zapytać Dianę czy wie coś o tym. Po trzecie - datapad. Znaleziony przeze mnie w medycznym, jedyne co się z niego udało wyczytać to wiadomość składająca się jedynie z liczby "397" powtarzanej w nieskończoność. Po czwarte - kartka znaleziona przez Accthana. Z jakąś wiadomością, ale nie pamiętam treści, bo byłam wściekła i się kłóciłam z Brownem. Muszę się jej jeszcze raz przyjrzeć.
Spojrzała na cztery wyprostowane palce i zastanowiła się, czy jest coś jeszcze, co mogłaby zarejestrować.
- Na razie to chyba wszystko. Jak tylko będę coś więcej wiedzieć, to dam znać. Aha, dzisiaj w drugiej części dnia ma być burza. To tak na wszelki wypadek, jakby miało to mieć znaczenie. A teraz idę pod prysznic. - wyłączyła nagrywanie postanawiając, że zaraz po powrocie spod prysznica prześle swoje nagranie w extranetową chmurę, aby nie było ryzyka utracenia go.
Z torby wyciągnęła ręcznik i przybory łazienkowe, zdjęła legginsy i T-shirt i zawinięta w ręcznik potruchtała po zimnej podłodze do łazienki. Ta chwila należała do niej. Siłą nie dałoby jej teraz odwieść od kąpieli.
*** ARMOR *** VOICE *** FORMAL *** PARTY ***
ObrazekObrazek
Statystyki dla MG:
Wyświetl wiadomość pozafabularną
Alana Luccarius
Awatar użytkownika
Posty: 100
Rejestracja: 23 sty 2016, o 23:42
Miano: Alana Luccarius
Wiek: 34
Klasa: Adept
Rasa: Turianin
Zawód: major Hierarchii, kabalim Surrexis
Postać główna: Rebecca Dagan
Lokalizacja: Palaven
Status: Podlega obserwacji ze względu na zaburzenia neurologiczne i posiadany implant. Oficerem ją nadzorującym jest Caius Varril, członek Kabały.
Kredyty: 27.930
Medals:

Re: [Hawking Eta -> Century] Klendagon

13 gru 2016, o 16:55

W którymś momencie parsknęła śmiechem, nie była jednak pewna, czy rzeczywiście zrobiła to na głos, czy jedynie we własnej głowie. Gdy okazało się, że rozmowa z Girbachem jest już załatwiona - Luccarius nie lubiła wierzyć nikomu na słowo, ale w tym momencie chyba nie bardzo miała wyjście - a powrót do reszty okazał się być skokiem w sam środek bagna walki o jakąś mniej lub bardziej rozsądnie pojmowaną dominację, Alany na prawdę nie było stać na bardziej ambitną reakcję, jak tylko parsknięcie śmiechem. Sama nie zamierzała śladem innych samozwańczych alf szczerzyć zębów i wcinać się w dyskusję, tym bardziej też nie miała w planach dorzucania swej własnej kandydatury do tego całego cyrku. Spojrzała tylko za odchodzącą Tori, uśmiechnęła się przelotnie na komentarz Vexa, części zasłyszanych słów nie przyswoiła chyba nawet, puszczając je mimo uszu. W pewnym sensie takie zwarcie było do przewidzenia. W pewnym sensie żadne z nich nie powinno oczekiwać cudów. Byli zebranymi - mniej lub bardziej przypadkowo - jednostkami, z których ktoś na siłę próbował stworzyć grupę od tak, na życzenie, na pstryknięcie palcami. To nie miało prawa się udać, to... Cóż, udaje się naprawdę rzadko kiedy.
Tak czy inaczej, nie widziała tu dla siebie miejsca. Potrzebowała pracy, konkretnych zadań - a te przecież były, wciąż czekały, podczas gdy oni tutaj zajmowali się dyskusjami. Chociażby oczyszczenie pozostałych kątów. Pomieszczenie techniczne i laboratorium, tak? Dopóki zostało cokolwiek do zrobienia, sugestia Diany była... W jakimś sensie mocno naiwna. Luccarius nie poświęciła jej szczególnej uwagi.
- Ja w takim razie zobaczę, co z laboratorium - rzuciła właściwie tylko dlatego, że w całym tym chaosie dobrze byłoby chociaż to jedno - podział obowiązków - zrobić dobrze. Zetknięcie się z wymagającym przygotowania do użytku pomieszczeniem było w tym momencie czymś, co nie powinno jej przerosnąć. Zabezpieczanie - także poprzez gwarantowanie odpowiednich warunków środowiskowych - miejsc akcji ratunkowych wchodziło w zakres jej codziennych zadań.
Tak czy inaczej, nie zamierzała tu pozostać. Nie mogła, nie chciała. Kłótnia w grupie w jakimś sensie była dla niej czymś nowym, czymś, czego wcale nie chciała się uczyć. U niej, w Surrexis... Tam czegoś takiego nie było, ani na początku, ani później, ani teraz. Nie miała pojęcia, z czego to wynikało. Może z wewnętrznych ideałów kabalistów, z jakiegoś poczucia szczególności czekających ich zadań. Może coś do powiedzenia miała obowiązkowość. Może narzucony im odgórnie lider był dość dobry, by nie prowokował podobnych starć. Może chodziło o to, że w ogóle mieli lidera, że nie musieli wybierać go sami. A może po prostu ktoś wyprał im mózgi tak doskonale, że wizja jakiegoś buntu, większych konfliktów - że to po prostu nie wchodziło w grę. Tak czy inaczej, Luccarius nigdy w czymś takim nie uczestniczyła, praca w grupie była dla niej... Cóż, pracą w rodzinie. Tak przecież odbierała swych towarzyszy - jako braci, siostry, najlepszych przyjaciół. Kogoś, za kogo jest się w stanie oddać życie - no, przynajmniej metaforycznie, bo przecież wszystko podlegało określonym procedurom, rachunkowi zysków i strat, zdrowemu rozsądkowi. To byli jej bliscy. Nawet Caius, jej kurator, pozorna klątwa, piąta kula u nogi. Nawet on. Tam wszystko grało. Tu nie.
[in]30[/]Laboratorium, to tam zamierzała się skryć przed burzą zaistniałą w grupie. Nauczona przygodą Ja'antiana, nieco czujniej obserwowała zaułki, zakręty, większe cienie w korytarzach, mimo tego wolała to - teoretyczne niebezpieczeństwo od komfortu pozostania w zespole. Ten zespół przecież tak naprawdę komfortu nie zapewniał. Jeszcze nie. Czy w ogóle kiedykolwiek miał zacząć?
ARMOUR # CASUAL #NPC # BASILISK

ObrazekObrazek

+ 5% obrażeń od mocy
+ 5% obrażeń przy ataku wręcz
+ 10% premii technologicznej
Wyświetl wiadomość pozafabularną
Mistrz Gry
Awatar użytkownika
Posty: 12234
Rejestracja: 1 cze 2012, o 21:04
Medals:

Re: [Hawking Eta -> Century] Klendagon

13 gru 2016, o 20:27

Przeszukanie laboratorium:
Alana
<50
0

Diagnostyka sondy: 1
Ja'antian
<60
1

Diagnostyka sondy: 2
Ja'antian
<40
2

Wyniki diagnostyki - kody błędów:

Kod: Zaznacz cały

634 182 318 241 421 562 124 125 126 184 124 125 667 214 182 999 681 977 114 238 431 720 779 435 509 112 607
256 310 851 745 823 094 246 251 876 125 678 913 022 871 767 211 544 289 505 556 305 353 949 378 597 733 771  
423 234 860 600 552 329 673 432 798 724 389 380 379 993 861 996 805 646 747 834 113 879 760 815 641 902 670 
141 448 890 111 350 424 293 739 492 828 397 652 693 578 860 155 614 462 282 478 632 436 542 540 441 126 596 
595 822 853 154 244 893 805 550 911 768 339 875 462 257 943 355 864 848 840 625 631 450 262 452 502 697 869
326 385 406 126 556 540 511 151 503 413 858 593 310 757 999 404 608 971 581 540 251 539 429 441 114 794 989  
752 365 513 633 332 416 387 235 525 257 671 545 595 659 136 340 794 810 530 639 375 578 844 402 101 132 945
890 330 108 188 491 775 689 586 778 337 497 879 808 607 320 472 176 935 126 306 918 887 989 357 817 896 927 
Mistrz Gry
Awatar użytkownika
Posty: 12234
Rejestracja: 1 cze 2012, o 21:04
Medals:

Re: [Hawking Eta -> Century] Klendagon

13 gru 2016, o 22:28

Diana westchnęła, ale nic więcej nie powiedziała na temat łańcucha dowodzenia czy przejmowaniu nad nim kontroli. Słuchała cierpliwie wspomnienia o regulaminie, ożywiając się nieco dopiero gdy Carlos wspomniał o Oku Saarwasa. Zmarszczyła brwi, niepewna, czy się nie przesłyszała, dopiero po krótkiej chwili zabierając głos. Stało się to już gdy wszyscy pozostali przestali mówić, gotowi pójść w swoje strony, lub usłyszeć jej dorzuconych do kłótni trzech groszy.
- Czyli jednak coś znaleźliście - odparła poirytowana tym, że jej bezpośrednie pytanie o to zostało w mniejszym lub większym stopniu zignorowane. - Co takiego? - dodała, chcąc, by powtórzył tę nazwę. Jej twarz nie zdradzała, by cokolwiek jej to mówiło, ale może dokładniejsze wyjaśnienie da im jakiś trop.
W tym czasie Ja'antian sam znalazł się w szatni. Leżące na ziemi, ubabrane piaskiem sondy zajmowały sporo miejsca. Przeprowadzenie diagnostyki na pierwszej z nich, z dwójki, którą Vex i Diana zabrali do ośrodka, okazało się być dość żmudnym zajęciem, lecz przyniosło spodziewane efekty. Sonda migała na czerwono, alarmując wszystkimi możliwymi kanałami swój stan uszkodzenia. Po głębszej analizie na omni-klucz turianina trafiła opasła lista nieznanych mu, numerycznych odznaczeń - kodów, z których każdy odzwierciedlał jakieś drobne zawieruszenie w systemie. Wszystkie je, w kupie, miały sondę uszkodzić.
Drugie urządzenie odmówiło mu posłuszeństwa. Kompletnie nieaktywne, wyzbyte było nawet sił by przekazać cokolwiek za pomocą jednej lampki, jednej kontrolki. Po dłuższych próbach przywrócenia sondy do życia, Ja'antianowi się nie udało - z perspektywy jego omni-klucza i umiejętności technicznych, miał przed sobą kupę złomu, której serca nie był w stanie rozruszać tak, by dotrzeć do tego, co tak naprawdę zawiodło.
Vex w międzyczasie podążył do kolejnych pomieszczeń technicznych. Przywitał go półmrok, rozjaśniany światłami panelu kontrolnego. Stres wywołany odkryciem poprzedniego mecha nie opuszczał turianina, gdy ten rozświetlał każdy kąt zarzuconych sprzętem pomieszczeń, usiłując dostrzec kolejne niebezpieczeństwa. Takich jednak nie było, w żadnym z dwóch, analogicznie wyglądających do siebie pokoi. Nieco szybciej niż Ja'antian skończył diagnostykę, Viyo uruchomił systemy w pozostałych pomieszczeniach konserwacyjnych, w których na powrót zaświeciło się światło imitujące dzienne, polepszając samopoczucie osób znajdujących się wewnątrz.
Gdy Tori brała ciepły prysznic, Diana zaszyła się w feralnym pokoju, do którego trafił Ja'antian. Przyklękła obok zniszczonego mecha, uruchamiając omni-klucz, by dorwać się do jakichkolwiek błędów jego oprogramowania, które mógł zawierać.
Alana zastała laboratorium w znacznie większym porządku niż centrum medyczne. Warstwa kurzu spowiła jasne blaty oraz gablotki, tak jak wszelkie przyrządy pochowane po kątach lub szafkach, służące do prowadzenia pomiarów i badań geologicznych. W pomieszczeniu znajdował się również jeden terminal, nieaktywny, który udało jej się rozruszać po dłuższej chwili grzebania w jego ustawieniach. Szczęśliwie, poprzedni użytkownik nie zdążył go zablokować, a przynajmniej nie całkowicie. Aktywny był program z kamerą, ukazując turiance jej własną postać, stojącą przed komputerem, zanim ta uruchomiła jedyną, działającą bez hasła opcję - ostatniego nagrania.
Identyfikator: 471
Rozpoznano: Alec Armiger
Zapis wykonano 2 miesiące, dwadzieścia osiem dni, dwie godziny i trzydzieści osiem minut temu.
Ustawiono czas: ziemski.

[Światło w laboratorium jest nieco przyćmione. Przed terminalem siedzi ludzki mężczyzna, choć jego twarz częściowo spowita jest w półmroku. Opiera łokieć o blat, a dłoń o własne czoło. W usta wetknął papierosa o rozrzażonej końcówce.
- Ostatnia burza była cięższa niż inne - mruczy cicho. Wbudowany w terminal mikrofon metalizuje jego głos, sztucznie go wzmacniając tak, by brzmiał głośno i wyraźnie dla słuchającej go Alany. - Za każdym razem pada nam sprzęt. Pada komunikacja. Źle się dzieje. To poczucie izolacji robi... złe rzeczy z człowiekiem. Po tylu latach. Ciężko skupić się na badaniach, kiedy jest się wiecznie zmęczonym - westchnął głośno, wypuszczając z ust tytoniowy dym, po czym strzepał nadmiar popiołu do znajdującej się poza polem widzenia kamery popielniczki. - Padły nam ostatnie sondy. Maenis nie nadążą z naprawianiem ich, ostatnio widziałem, jak pomagał mu Fuji. Temu dopiero świruje. Raz siedzi zupełnie sam z nosem w datapadach, inny pałęta się po stacji za kimkolwiek.
Uniósł głowę, pozwalając, by światło odbijane od ekranu terminala padło na jego twarz. Poorana zmarszczkami, sugerowała ogromne zmęczenie, postarzając mężczyznę o kilka lat.
- Ta planeta wywiera wpływ na każde z nas.]
Wyświetl wiadomość pozafabularną
Vex
Awatar użytkownika
Administrator
Posty: 1960
Rejestracja: 18 cze 2014, o 15:17
Miano: Vexarius "Vex" Viyo
Wiek: 32
Klasa: Dewastator
Rasa: Turianin
Zawód: Widmo
Lokalizacja: Arae / Cytadela
Status: It's complicated.
Kredyty: 34.710
Medals:

Re: [Hawking Eta -> Century] Klendagon

14 gru 2016, o 19:41

Po tym jak drzwi do pierwszego pomieszczenia technicznego rozsunęły się pod jego dotykiem panelu, Vex stał przez chwilę w wejściu, obserwując panujący w środku półmrok. Tylko częściowo żartował, gdy mówił Dianie o tym, że woli się upewnić, że nic więcej się nie czai na stacji, bez względu na to czy miałby to być kolejny mech, czy... coś innego. Wyobraźnie podpowiadała różne rzeczy, szczególnie gdy spoglądał wgłąb pomieszczenia, na długie cienie rzucane przez panele na ścianach i swój własny, stworzony przez oświetlenie korytarza, ale logika też miała swoje zdanie.
Z jego gardła wydobyło się w końcu krótkie westchnięcie. Wszedł do środka, decydując się nie robić tego z karabinem w jednej ręce ręku i omni-ostrzem w drugiej - paranoja miała w końcu swoje granice, a on był żołnierzem. Szary blask klucza rozświetlił resztę sali, ujawniając puste cztery ściany i brak aktywnych mechów, odganiając ostatnią nadmierną ostrożność. Kilka kliknięć później systemy zabuczały cicho, aktywując oświetlenie i załączając kolejne, odłączone wcześniej moduły. Turianin nasłuchiwał przez chwilę jednostajnego buczenia elektroniki, szukając jakichś odchyłek od normy lub niepokojących dźwięków szwankującego sprzętu, ale w takich warunkach nawet to nie byłoby zbyt dziwne. Kiedy nic takiego nie nadeszło, wycofał się z pokoju i zamknął drzwi za sobą.
Drugie pomieszczenie konserwacyjne również okazało się formalnością, niewymagającą od niego interwencji technicznej. Stacja trzymała się lepiej niż sądził - jeżeli nie liczyć wadliwego mecha i uszkodzonych sond, które bądź co bądź, były jednak osobnymi systemami. Wychodząc z powrotem na korytarz, rzucił pobieżnie okiem na postęp programu diagnozującego stację medyczną, po czym wygasił omni-klucz.
Skierował kroki z powrotem do szatni, zamierzając spotkać się z Ja'antianem i też wziąć się za sondy, ale po kilku krokach zmienił zdanie. Gdy dotarł do zakrętu, zamiast iść do szatni, ruszył prosto, stukając palcami panel na drzwiach pomieszczenia, w którym Diana analizowała mecha.
- I jak? Znalazłaś coś? - zapytał, stając w przejściu kiedy skrzydło wejścia się usunęło i opierając się bokiem o framugę. Jego spojrzenie omiotło wnętrze sali, włączając w to stacje dokujące oraz ślady po pociskach wymienionych między jednostką LOKI, a samym Accthanem, zdobiących biały pancerz starego mecha i jedną ze ścian. Opis Browna nie oddawał w pełni "wadliwości" robota, chociaż porucznik spodziewał się czegoś takiego po wymianie ognia, którą słyszał i ostrych słowach człowieka, które nastąpiły później.
- "Nieuzbrojony", co? - rzucił pod adresem Predatora, którego LOKI wciąż trzymał w powyginanych palcach, ale nie wyglądało na to, że chce kobiecie wypominać jej słowa. Oderwał się od wejścia i zbliżył się do nich, również przykucając przy robocie. Przekrzywił nieznacznie głowę, by rzucić okiem na liczbę pocisków, które zostały w pochłaniaczu broni mecha. - Wiesz do kogo należy ten pistolet?
THEME                    VOICE                    ARMOR                    CASUAL
ObrazekObrazek
+5% do obrażeń w walce wręcz   
-1PA koszt przeładowania    -1.5PA do kosztu zdolności technologicznych
Dla MG:
Wyświetl wiadomość pozafabularną
Tori Te’eria
Awatar użytkownika
Narrator
Posty: 417
Rejestracja: 15 sie 2016, o 21:18
Miano: Tori Te'eria
Wiek: 163
Klasa: Adept
Rasa: Asari
Zawód: Lekarz
Lokalizacja: Cytadela
Kredyty: 10.880
Medals:

Re: [Hawking Eta -> Century] Klendagon

15 gru 2016, o 13:40

Tori wyszła spod prysznica odświeżona i niesamowicie zadowolona z faktu, że mogła wreszcie spłukać z siebie pot i zmęczenie, ale także z tego, że nikt jej nie przeszkadzał ani nie pospieszał. W akademiku należącym do Akademii Medycznej, w której dotychczas mieszkała, prysznic był wspólny dla sześciu mieszkanek segmentu - czasem do prysznica ustawiały się regularne kolejki, a sama kąpiel odbywała się przy wtórze pospieszających głosów i pukania w kabinę. Tutaj mogła spędzić pod natryskiem tyle czasu ile chciała, w efekcie wyszła z łazienki w dużo lepszym nastroju.
Już kilka kroków bosymi, wilgotnymi stopami po podłodze koszar uświadomił jej, że pomieszczeniem należy zająć się zdecydowanie bardziej radykalnie. Było po prostu brudno. Mokry ręcznik poleciał na łóżko, a asari szybko włożyła wyciągnięte z torby jeansy i czysty t-shirt, po czym siadła na łóżku, strzepała drobinki piachu i okruchy które zdążyły jej się jej przykleić do stóp i włożyła miękkie mokasyny. Krytyczne spojrzała na swoje łóżko. Zaczęła gromadzić się na nim już taka ilość rzeczy, że palącą potrzebą stało się przygarnięcie i zaanektowanie którejś z szafek. Wyglądało na to, że czeka ją po pierwsze - sprzątanie pokoju sypialnego, po drugie - remanent w szafkach.
Na pierwszy ogień poszły szafki. Niepewna, czy powinna to robić, otworzyła pierwszą z nich i pobieżnie przejrzała wnętrze. Kilka drobiazgów osobistych, ubrania, jakiś zabłąkany fragment pancerza... Przez chwilę zawahała się. W końcu wszystkie te przedmioty do kogoś należały. Do zaginionych naukowców, do obsługi stacji... Czy powinna w nich grzebać i je ruszać? Przez chwilę stała patrząc do wnętrza szafki, w końcu sięgnęła do niej ręką. Skoro podjęła już decyzję, to trzeba było to zrobić. Zaczęła wyjmować zawartość, składając każdą wyjętą sztukę ubrania w kostkę i układając na wolnej koi. Na wierzchu utworzonej kupki znalazły się drobiazgi, przedmioty osobiste, jakieś notatki i kosmetyki.
- Pierwsza szafka opróżniona, pora na następne - mruknęła do siebie i otworzyła kolejne drzwiczki. Systematycznie opróżniając wszystkie szafki w pomieszczeniu, postępowała analogicznie jak przy pierwszej. Jedną z koi potraktowała jako tymczasowy magazyn - układała na niej stosiki ubrań i przedmiotów należących do właścicieli szafek pilnując, by ich z sobą nie pomieszać. Postanowiła, że gdy złapie któregoś z mężczyzn, poprosi go później o pomoc w zapakowaniu całości i wyniesieniu do któregoś z pomieszczeń technicznych - w końcu mogą funkcjonować również jako tymczasowy magazyn.
Stosy przedmiotów rosły. Trafiając na jakąś atrakcyjną sztukę damskiego ubrania Tori przykładała ją do siebie sprawdzając, jak by w niej wyglądała, ale w efekcie i tak wszystko wędrowało na stosik przedmiotów prawowitego właściciela. Podobnie było z przedmiotami osobistymi - niektóre oglądała, niektóre tylko przekładała na koję, nad niektórymi zatrzymywała się chwilkę dłużej. Systematycznie przechodziła od szafki do szafki, powtarzając procedurę. Niektóre szafki po otwarciu okazały się puste - po upewnieniu się, że nic w nich nie ma, Tori przechodziła do następnej. W efekcie opróżniła wszystkie z nich, poniewczasie dopiero orientując się, że wypakowała także zawartość szafki która - jak sądziła - należała do Diany, ponieważ stała przy łóżku zarzuconym jakimiś gratami. Trudno, najwyżej Diana będzie zła, że asari grzebała w jej rzeczach. Ale przynajmniej wszystko będzie miała pięknie poukładane. Zatrzymała się na chwilę przy leżących na łóżku przedmiotach, starając się je zidentyfikować i domyślić, czy mogą być własnością Diany.
Przyszedł w końcu czas na sprzątanie - szybki przegląd zawartości łazienki ujawnił schowek na szczotki i środki czystości, z których Tori zaraz skorzystała. Najpierw postanowiła gruntownie pozamiatać, wymieść wszystkie śmieci spod szafek i łóżek, a potem zmyć podłogę. Po jej zabiegach cała sala powinna być piękna i czysta, tak, jak powinna wyglądać wspólna szatnia. Gdyby komuś w międzyczasie zechciało się zajrzeć do kwater, Tori będzie próbowała namówić go do pomocy - tak przy zapakowaniu i przetransportowaniu wyjętych z szafek rzeczy, jak i w samych porządkach.
*** ARMOR *** VOICE *** FORMAL *** PARTY ***
ObrazekObrazek
Statystyki dla MG:
Wyświetl wiadomość pozafabularną
Carlos Brown
Awatar użytkownika
Posty: 214
Rejestracja: 19 lip 2016, o 16:05
Miano: Carlos Brown
Wiek: 49
Klasa: Żołnierz
Rasa: Człowiek
Zawód: Najemnik
Lokalizacja: OMEGA
Kredyty: 27.360
Medals:

Re: [Hawking Eta -> Century] Klendagon

15 gru 2016, o 22:40

t͎͚̥̪͇͕u̷͙̺͈̤ṟ͍͔̦̣́i̻a͡n̠̤i̫̯̮͍̯ṋ͇̬̲͢ ̞̦a̦͚s͉̫͜a̟̫̦͍͙̙̪r̫̻̫̹i̸̟̖̲ ̜͢s̴̰̼̯̪͙͓͎a̲̭̲l҉̺̰̮a̻͕̟r̝͇͈͍̬͠i̴͕̖a͎̦n̗͕̹̰͚͞ͅi̜͕͚̯̯͉̻n҉ ̟̲̫̞̟̣̯c̥̬̟̼͎̫͝z̩̰͓͍͟ł͞o̤̝̩̱̹̰͠w̼̘̪̮͠ie̛̤̣̯̼̭͉k̭̹̗̗
͉̭̼͚j҉͙͇͖̫̖̠̰a̛͈̗̖ͅ,̸̙̖͕̰̼ ͍̠͖̟̤̬̬̀D҉̳̼a̼̜̥r͏͇̰͍̞͍į̱̥̫̖u̘̰̤s̭̼̝͓ ̰͍̲̰͎B̜̭͇̺͉̻͡y̢̩̤̝͚̰r̵̭̭̩̬͎n̯̣
͇z̧̩̖̪͖͕̘͇a̳̜g̷͕̜͍̪͕ł̝̬͉̤͜a̟d̯a͕͜ ̟͠p͎̘͕͈̝͡ò̜̲̠s̸̳̜͕̤͉t̮̥͓͜ą̜͞pi̦͘,͘ ̡͎̭̟̲͍b̛̗̖̼o͕̞̦͟ż̛͎̣̠è͔̫ͅ ̺͚̞͍̬̘w̳̘͔̮͕̼y͢s̨ł͕̪̭͡ṳ̺̳̱͎̤c҉̙͈̤̳ḩ͍̬̮a̛͙̙̪̲̬͕j̼̫̪̤̜͍ͅ
̫̤̟̫͓͖͠ͅp̶͔͙͇̖̤͙̹o͔͎̘͓ḓ̱̜͙̼̯̕daj̣e̮̱̘̩̺̹m͈͚̙̙̪͍̬͟ỳ̦̳̱̰̫ ̥̙̙̰͓͈s̢̩̭̝̙̗̱͇i̟͈̤̤̫͉ę̯͉̺̮ ̱͔̰̳̟͇o͓͕̬̮͜k͉͖̻̜u͔ ̳̳̬̬̠s̜̗à̜̣̗̩̙͖̘a̝̯͙̫̺͉̭͞'̦̫̠̗̟̺r͔͖̳͉v̼̰͕̻̭a̷̜̦͔̲̭̺̠s̺̘̦̜̬͇a̳̩͓̬̕

Tak wyglądała karteczka jaką znalazł pechowy turianin, przez którego Carlos zebrał opierdol. Ktoś musi robić za czarną owcę i chłopca do bicia.
- Actan to znalazł. Oznajmił, prezentując Dianie kartkę z bazgrołami. Nie dał jej jednak przedmiotu i sam go schował pod pancerz, tam gdzie czasami chował papierosy.
- Nie dam ci tego, bo niestety nie ufam ci. Sorry. Jako jedyna wróciła i cholera wie jakie niespodzianki ze sobą przywiozła. Czytał kiedyś, że w XX wieku, ruscy robili pranie mózgu żołnierzom, którzy w odpowiednim momencie dostawali jakiś sygnał i zmieniali się zupełnie. Jeśli Diana stanie się zimną maszyną do zabijania, dla Carlosa zmiana będzie niewielka. Ona tylko zacznie zabijać.
- Zwołaj zebranie. Warto przeanalizować to co znaleźliśmy. Prawda? Podpowiedział i odszedł do kajut. Jego nikt nie posłucha po tym jak podważyła jego autorytet we współpracy z cywilem i dyletantem, co regulaminu się nauczył, ale nie zrozumiał. Zresztą... Co to za regulamin? Zawsze Carlos podejrzewał, że turiańskie regulaminy są dla twardzieli i nie ma w nich nic o traktowaniu żołnierza jak bezradnej i wrażliwej pizdy marudzącej na deszcz. Srogo się pomylił...
Tylko co teraz będzie robił w kajucie? Raczej niewiele. Kiwnął i mrukną coś do asari. Nie pamiętał imienia niebieskiej, ale chyba było trochę jakby ludzkie. Zajął jakąś szafkę i pryczę, po czym rozpakował kilka ubrań, niewiele. Zdjął też z siebie większość pancerza, bo chciał się położyć. Zza napierśnika wyciągnął karteczkę i włożył do kieszeni, spluwę i resztę położył obok łóżka. Na sobie miał kombinezon i buty z nagolennikami, bo za dużo było z tym roboty. Położył się i zamkną oczu, nie dbając o porządek tego miejsca. Kiedyś nocował w jednej budzie z kilkoma wkurwionymi krogańcami, po tym doświadczeniu nawet wysypisko śmieci jest czyściutkie. Oby tylko kobieta nie zmuszała go do sprzątania, miał wrażenie, że długo tutaj nie będą siedzieć.
ObrazekObrazek Pochłaniacze do broni +2, Szansa na strzał krytyczny: +10%, Obrażenia krytyczne: +5%, Bonus do pancerza: +300
Mistrz Gry
Awatar użytkownika
Posty: 12234
Rejestracja: 1 cze 2012, o 21:04
Medals:

Re: [Hawking Eta -> Century] Klendagon

22 gru 2016, o 22:32

Tajny rzut MG
Vex
<50
0



Tajny rzut MG
Tori
<50
1

Tori, przeszukanie:

2
Mistrz Gry
Awatar użytkownika
Posty: 12234
Rejestracja: 1 cze 2012, o 21:04
Medals:

Re: [Hawking Eta -> Century] Klendagon

22 gru 2016, o 23:07

Carlos Diana zerknęła na kartkę i natychmiast wyciągnęła rękę, by ją zabrać. Widząc, jak Carlos cofa swoją zdobycz i chowa do siebie, na jej twarzy pojawiła się irytacja.
- Jesteś pierdolonym turystą, Brown - warknęła, wściekła bardziej na to, że nie może zobaczyć i doczytać się treści kartki, zbliżając ją do swojej twarzy, niż sam fakt braku zaufania. - Możesz sobie mi kurwa nie ufać, ale wszystko, co znajdziecie, ma być w jednym miejscu, dostępne dla każdego.
Jej głos był nieznoszącym sprzeciwu, pomimo wcześniejszej wojenki o dowodzenie, którą oboje poniekąd odbyli - lub na którą ona zareagowała, nie zdając sobie sprawy z tego, że jest to aż tak poważne.
- Albo gramy zespołowo, albo nie wołaj mnie gdy zapadniesz się w piaski - dodała zimno, tracąc wszelką obojętność, którą wypracowała sobie wcześniej.
Sytuacja i zachowanie Carlosa ewidentnie jej się nie podobało - w końcu była tutaj znacznie wcześniej, niż pojawili się oni. Wiedziała więcej o sytuacji, Klendagonie i zaginionych. Wyraźnie dawało jej to podstawę do uważania, że ma więcej praw do ich znalezisk niż Carlos kiedykolwiek będzie miał. Nie wyrwała mu jednak kartki ani nie rzuciła się do broni - odwróciła się jedynie na pięcie i przeszła do pomieszczenia technicznego.

Vex Gdy wszystkie pomieszczenia techniczne można było uznać za bezpieczne, turianin zawędrował do pierwszego, do którego wcześniej trafił Accthan. Zastał Dianę kucającą obok leżącego mecha. Powierzchnia jego pancerza pokryta była wgnieceniami oraz rysami - efektami poprzedniej walki. Jeden z metalowych fragmentów zamocowanych do jego hełmu oderwał się całkowicie i prawdopodobnie leżał teraz gdzieś pod ścianą, wtopiony w tło swoim kolorem. To, co jednak było interesujące, a co Viyo dostrzegł natychmiast - wyświetlacz na głowie mecha był aktywny. Do czasu, gdy drzwi się otworzyły - dostrzegł jego mignięcie wyraźnie. Diana musiała więc sprawdzać jego system.
Kobieta uniosła początkowo pochmurne spojrzenie na Vexa, słysząc syk otwieranych drzwi. Dopiero po ułamku sekundy, którego potrzebowała, by zdać sobie sprawę kim jest, wyraz jej twarzy złagodniał. Westchnęła, natychmiast wstając i powracając spojrzeniem na leżącą teraz już kupę złomu.
- Kupa złomu - warknęła z nagłą frustracją, zaciskając dłoń w pięść. Wyglądała, jakby jedyne czego w tej chwili chciała to kopniakiem odrzucić mecha. - Musiał mieć jakiś zgrzyt w programowaniu. Początkowo one były bojowe, my im to wyłączyliśmy - wzruszyła lekko ramionami.
Zerknęła na turianina na sekundę, gdy zadawał pytania.
- Nie - odparła krótko, nie zagłębiając się w temat.
Przeniosła spojrzenie na pistolet, gdy o nim wspomniał, po czym pochyliła się, sięgając by go podnieść.
- Standardowe wyposażenie. Wszyscy u nas takie mieli po pierwszym zniknięciu - westchnęła, zabezpieczając pistolet. - Ktoś musiał zostawić go w technicznym, mech go wziął. Innej opcji nie widzę - zakończyła, łapiąc w inny sposób pistolet, już zabezpieczony, po czym powoli ruszyła do wyjścia, szybko tracąc zainteresowanie sytuacją.
Tori Ilość znalezionych przez Tori rzeczy była spora, choć większą ich część stanowiły ubrania - męskie i damskie, przystosowane do przedstawicieli różnych ras. Niektórzy trzymali względny porządek w szafkach, z innych wysypywały się przedmioty na kucającą przy nich asari. Jedno było pewne - stan pozostawienia przez właścicieli ich dobytku nie wskazywał na to, by opuszczali miejsce świadomie. Wszystko stało tak, jakby mieli zaraz wrócić. Na jednym stoliku stał nawet nadgryziony, otwarty batonik, choć jego jakość pozostawiała wiele do życzenia, szczególnie po takim czasie.
Z ciekawszych odkryć, w jednej z szafek kobieta znalazła datapad z zapisaną listą osób - żadna z nich nie pokrywała się z zaginionymi. Osób było bardzo dużo, niektórzy wpisani byli imieniem i nazwiskiem, inni jedynie imieniem czy pseudonimem. Wyglądała bardziej na notatkę właścicielki - bo, sądząc po ubraniach, autorką i właścicielką datapadu była ludzka kobieta, choć na pewno nie Diana.
Szafka przy jednym z łóżek okazała się istnym barkiem - znalazła tam butelkę salariańskiej whisky, Sur'Ketu, oraz sześciopak ziemskiego piwa. Daty przydatności pozwalały na spożycie napojów, a one same wyglądały na nienaruszone.
Kolejnym znaleziskiem okazała się plansza do gry towarzyskiej nieznanej Tori - wyglądała na salariańską. Oprócz tego do jej rąk trafiła również pokaźna skrzynka z narzędziami, w dodatku nieco bardziej skomplikowanymi niż sam śrubokręt czy nakrętki - niektórych przeznaczenia asari nie znała.
Dotarła wreszcie do szafki Diany. W środku ubrania były zmięte, wciśnięte w pośpiechu. Znalazła medalik, dodatkową parę butów, pochłaniacze ciepła i małą kosmetyczkę, której otworzenie równałoby się z całkowitym zaglądnięciem w prywatną stronę kobiety.
To, co przykuło uwagę asari, pojawiło się przy ubraniach Diany - przy jej parze spodni wyraźnie było czuć mały, metalowy element wciśnięty do kieszeni. Po jego wyjęciu okazało się, ze jest to miniaturowy dysk z danymi, zaszyfrowany. Cokolwiek znajdowało się w środku, Diana nie chciała, by ktokolwiek niepowołany dostał to w swoje ręce.







Wyświetl wiadomość pozafabularną
Vex
Awatar użytkownika
Administrator
Posty: 1960
Rejestracja: 18 cze 2014, o 15:17
Miano: Vexarius "Vex" Viyo
Wiek: 32
Klasa: Dewastator
Rasa: Turianin
Zawód: Widmo
Lokalizacja: Arae / Cytadela
Status: It's complicated.
Kredyty: 34.710
Medals:

Re: [Hawking Eta -> Century] Klendagon

26 gru 2016, o 13:12

- Wygląda na to, że wszystko się tutaj psuje. Prędzej lub później - przytaknął turianin po chwili milczenia. Wodził spojrzeniem po leżącym mechu, po wgnieceniach na metalowej powierzchni jego napierśnika, po dziurach o średnicy palca tam gdzie trafiły go kule, po zarysowaniach powstałych pod wpływem czasu oraz użytkowania. Nie słyszał jeszcze, by jakiś LOKI dostał szału sam z siebie i zaczął strzelać do ludzi, ale zdarzały się podobne przypadki spowodowane ingerencją ludzką lub błędem w oprogramowaniu. Może to był jeden z nich?
Alternatywa dawałaby trochę odpowiedzi, których tak poszukiwali.
- Pistolety mają swoje numery seryjne. Jeżeli prowadzicie wszystko zgodnie z zasadami, Girbach prawdopodobnie może nam namierzyć komu został wydany ten egzemplarz - odpowiedział, ale bez większego nacisku. Ostatecznie nie miało znaczenia do kogo należała broń, bo ta informacja nic by im nie powiedziała. - Nie żeby było to nam potrzebne.
Uruchomił własny omni-klucz i przeskanował leżącą maszynę własnoręcznie, ale raczej pobieżnie, próbując wybadać czy jej oprogramowanie przypomina bajzel urządzeń w skrzydle medycznym, czy jest w lepszym stanie.
- Brown potrafi być nieziemsko sympatyczny, co? - odezwał się, gdy kobieta zaczęła wychodzić, dając tym samym znać, że słyszał ich wymianę zdań. Nie oderwał wzroku od własnego omni, przyglądając się systemom mecha i sprawdzając przy okazji stan skanu stacji medycznej, który zapuścił wcześniej. Dopiero po chwili wygasił narzędzie i podniósł się z przyklęku.
- Ale oboje macie rację. Musimy zrobić krótkie zebranie, podzielić się znaleziskami - powiedział, przenosząc wzrok na Dianę. Przeszedł nad LOKI'm i wyszedł za nią na korytarz, zamykając pomieszczenie za sobą. Wcześniej słyszał, że Actthan coś znalazł, ale w natłoku gorącej dyskusji, która wybuchła, nie było chwili by sprawdzić co to dokładnie było. Strach tylko pomyśleć co będzie, gdy ponownie wszyscy zbiorą się w jednej grupie, gotowi do dyskusji. Uniósł dłoń do komunikatora przy kołnierzu, zachowując nieporuszony wyraz twarzy (chociaż kącik ust drgnął mu nieznacznie).
- Jak na dorosłych ludzi przystało, najwyższa pora rozwiązać nasze problemy w sypialni. - Przełącznik radia kliknął cicho, gdy otworzył kanał. - Ja'antian, Alano - podejdziecie do kwater załogi? Ustalilibyśmy na czym stoimy i co dalej - rzucił w eter, ruszając wgłąb korytarza i pokazując Dianie by szła z nim, jeżeli sama nie planowała.
THEME                    VOICE                    ARMOR                    CASUAL
ObrazekObrazek
+5% do obrażeń w walce wręcz   
-1PA koszt przeładowania    -1.5PA do kosztu zdolności technologicznych
Dla MG:
Wyświetl wiadomość pozafabularną
Tori Te’eria
Awatar użytkownika
Narrator
Posty: 417
Rejestracja: 15 sie 2016, o 21:18
Miano: Tori Te'eria
Wiek: 163
Klasa: Adept
Rasa: Asari
Zawód: Lekarz
Lokalizacja: Cytadela
Kredyty: 10.880
Medals:

Re: [Hawking Eta -> Century] Klendagon

29 gru 2016, o 10:04

Gdy Brown wszedł do pomieszczenia, zajęta była właśnie zmywaniem podłogi. Na jego niewyraźne mruknięcie odpowiedziała jedynie skinieniem głowy - wciąż była zła na mężczyznę za sytuację przy pomieszczeniu technicznym, choć powoli ta złość jej mijała. Ostentacyjnie jednak odwróciła się do niego plecami i kontynuowała sprzątanie. Liczyła, że Brown zaproponuje jej pomoc w porządkach, albo chociaż odezwie się i zagada do niej, ale nic takiego nie nastąpiło. Gdy jednak chwilę pózniej zobaczyła, że człowiek jak gdyby nigdy nic uwalił sie na jednej z koi i udawał, że śpi, zlość znów w niej wezbrała i asari nie wytrzymała.
- Mógłbyś zająć się wyniesieniem tych rzeczy do któregoś technicznego? - stanęła przy jego lóżku i wskazała na pietrzące się na "magazynowej" koi ubrania i przedmioty. Starała się by jej głos brzmiał na tyle neutralnie, na ile było to możliwe. - To są rzeczy poprzednich włascicieli szafek, a dobrze byłoby, żeby nam tutaj za bardzo nie zagracały...
Sama podeszła do swojej koi i zaczęła pakowanie rzeczy ze swojej torby do szafki. Potem usiadła na łózku i przyjrzała sie tym kilku przedmiotom, które specjalnie odłożyła na bok. Skrzynka z narzędziami, z których większość stanowiła dla asari zagadkę - uznała, że mogą się przydać któremuś z Turian przy pracy nad sondami albo przy naprawie uszkodzonego stołu operacyjnego w medycznym. To, że asari nie znała przeznaczenia narzędzi, nie oznaczało, że nie mogą się one okazać przydatne dla nich. W sumie to byli mężczyźni. Powinni znać się na naprawach. A entuzjazm, z jakim podchodzili wcześniej do tematyki napraw czy rozkręcania mechanizmów mógł świadczyć o tym, że naprawdę znali się na rzeczy.
Przejrzała znaleziony datapad - znajdowała się w nim długa lista nazwisk. Kontrolnie porównała ją z listą zaginionych ze swojego omni-klucza, ale nie znalazła żadnych duplikatów. Po chwili zastanowienia skopiowała listę na omni-klucz, a oba datapady - znaleziony wcześniej, w pomieszczeniu medycznym, i ten, który znalazła w jednej z szafek w sypialni, schowala do szafki. Może niedługo przyjdzie czas na wspólne rozwiązywanie zagadek.
Plansza do gry i alkohol nie przykuły aż tak wielkiej uwagi Tori - gry nie znała, na alkohol nie miała ochoty, jednak kontrolnie i te przedmioty znalazły się w jej szafce. Na zawartość "barku" czas moze przyjść później - zawsze mozna nim świętować rozwiązanie zagadki. Co do gry - postanowiła pokazać ją pózniej pozostałym. Moze ktoś ją zna? Może dzięki wspólnie spędzonym nad grą chwilom uda sie nawiązać jakąś... mniej emocjonalnie negatywną rozmowę albo dojść do wspólnych pomysłów?
Zdecydowanie najciekawszym odkryciem był znaleziony dysk z danymi. Domysliła się, że należal do Diany, jednak podkusilo ją, by nie odkladać go na stertę rzeczy kobiety. Szybki skan ujawnil, ze dysk jest zaszyfrowany. Ciekawe, co było na nim? Czy Diana miała jakieś tajemnice? A może znajdowały się na nim informacje, które kobieta chciała ukryć? Albo które pomogą w rozwiązaniu zagadki?
Komunikat Vexa o spotkaniu w sypialni sprawił, że Tori lekko spanikowała. Jeżeli Vex tu idzie, to Diana pewnie też! Nie zastanawiając się długo wsunęła dysk w kieszeń spodni i usiadła na swoim łóżku patrząc na drzwi z miną kota, który udaje, że nie wie kto wypił mleko.
*** ARMOR *** VOICE *** FORMAL *** PARTY ***
ObrazekObrazek
Statystyki dla MG:
Wyświetl wiadomość pozafabularną
Ja’antian Actthan
Awatar użytkownika
Posty: 125
Rejestracja: 19 sie 2015, o 17:46
Miano: Ja'antian Actthan
Wiek: 36
Klasa: Strażnik
Rasa: Turianie
Zawód: Pilot myśliwca Siódmej Floty Turian, Porucznik Sz.
Postać główna: Zed'terco Galick
Lokalizacja: [Argos Rho > Feniks] Stacja Szczyt
Kredyty: 21.565

Re: [Hawking Eta -> Century] Klendagon

29 gru 2016, o 18:18

Pierwszym co zrobił Actthan po wejściu do szatni były pobieżne oględziny sprzętu, który aktualnie tam zalegał. Obydwie sondy były porysowane od działania lekkiego piasku. Poza tym na pierwszy rzut oka, nie było widać nic szczególnego. Przestały działać, przez zwykłe warunki atmosferyczne. Niestety, ale piasek miał to do siebie, że z łatwością uszkadzał i niszczył wszelką maszynerię. Nic więc dziwnego, że te i wiele więcej sond leżało gdzieś w zaspach. Klimat Klendagonu zdecydowanie nie sprzyjał utrzymaniu sprzętu w dobrej kondycji.
Nie poświęcając dużo czasu oględzinom, Ja'antian przykucnął przy najbliższej maszynie. Chwilę później na jego lewej ręce zmaterializował się i zaświecił swym pomarańczowym światłem omni-klucz. Żmudne wstukiwanie kodów i komend w ostateczności poskutkowało ponownym uruchomieniem sondy. Kilka diod, wiadomość z błędami na omni-kluczu informowały o tym, że urządzenie jest w stanie krytycznym. Opasła lista kodów błędów, nie mówiła turianinowi zbyt wiele, oprócz tego, że dużo rzeczy poszło nie tak jak powinno. Najlepiej byłoby to skonsultować z resztą, może uda się to doprowadzić do stanu używalności. Taka sonda zawsze mogła się do czegoś przydać. Actthan podniósł się i powędrował do kolejnej maszyny leżącej tuż obok. Po raz kolejny przycupnął, po raz kolejny rozświetlił się jego omni-klucz, lecz tym razem urządzenie odmówiło jakiejkolwiek współpracy. Czy piasek był w stanie uszkodzić sondę tak bardzo? Najwidoczniej tak. Ciekawość jednak zmusiła go do dokładnego obejrzenia sprzętu.
Zanim przystąpił do sprawdzania drugiej maszyny w głośnikach wbudowanych w hełm rozległ się głos Vexa. Dopiero teraz Ja'antian przypomniał sobie, że nie ściągnął go, przez to całe zamieszanie z Carlosem całkowicie zapomniał o tym. W pomieszczeniu rozległ się charakterystyczny syk towarzyszący dehermetyzacji pancerza, po czym hełm turianina wylądował na podłodze, odłożony przez właściciela. Actthan odetchnął pełną piersią, w pomieszczeniu było zdecydowanie chłodniej niż we w pełni uszczelnionym pancerzu.
- W drodze. - Odpowiedział na słowa porucznika. Zgarnął z podłogi przed chwilą ściągnięty hełm, wstał i ruszył nieśpiesznym krokiem w stronę sypialni zabierając po drodze zostawioną tu wcześniej torbę.
Dormitorium, ku jego zdziwieniu, ktoś doprowadził do naprawdę dobrego stanu. Nie trudno domyślić się kto. Skoro Vex i Diana byli w technicznym, Alana w laboratorium, a Brown... to był Brown, musiała to zrobić Tori. Przesunął się na tyle, żeby nie blokować przejścia, ale jeszcze nie zajmował, żadnej koi. Wolał wybrać jako ostatni, ale nie po to się tu zebrali. Zsunął torbę z ramienia na podłogę, hełm trzymał wciąż pod pachą i stał z przyzwyczajenia wyprostowany, nie na baczność, tylko równomiernie rozkładając ciężar ciała na obydwie nogi i ustawiając stopy równolegle względem siebie. Nie miał przy sobie niczego ciekawego, więc nie rozpoczynał tematu. Swoje znalezisko oddał przecież Carlosowi.

Wyświetl wiadomość pozafabularną
ObrazekObrazekARMOR ~ THEME ~ VOICE ~ NPC Pochłaniacze ciepła: 5 | W magazynku M-3: 15/15
Carlos Brown
Awatar użytkownika
Posty: 214
Rejestracja: 19 lip 2016, o 16:05
Miano: Carlos Brown
Wiek: 49
Klasa: Żołnierz
Rasa: Człowiek
Zawód: Najemnik
Lokalizacja: OMEGA
Kredyty: 27.360
Medals:

Re: [Hawking Eta -> Century] Klendagon

30 gru 2016, o 00:54

Carlos nie był najsympatyczniejszą z osób jakie przyszło im wszystkim spotkać. Nie przypominał pluszowego misia do przytulenia i wypłakania się, który milczącym spojrzeniem szklanych oczu wyraża nieskończoną miłość. Nie był też ich najlepszym kumplem, przyjacielem, kochankiem czy rodzicem, który ceni sobie zdanie oraz uczucia rozmówcy, jest taktowny i przyjazny. Pan Brown był skurwielem pośród dorosłych osób, dupkiem o zadziornej osobowości, kolesiem gotowym skopać dupy kumplom tak samo jak wrogom. Jeśli wrócą do Cytadeli, pewnie postawi im kolejkę i będzie nieco milszym skurczybykiem, z sarkastycznym poczuciem humoru i szklanką alkoholu w łapie.
- Planujesz się tu osiedlić?
Zapytał Tori, nie ruszając dupy z łóżka. Liczył, że Diana zwoła zebranie. Nie ufał tej babce, ale liczył na jej rozsądek. Vex był szybszy, a może ludzka kobitka była tak wściekła, że postanowiła zignorować rozsądek, byle tylko zrobić na złe kanadyjczykowi? A może... NIE! Diana była pod wpływem kosmity! Była potrzebna, ale nie nadawała się na dowódcę, co ponownie udowodniła.
- Wyniosę później. Najpierw chcę wiedzieć co tu się może odpierdalać.
Dodał po kilku chwilach, zerkając na lekarkę. Chyba nigdy nie zrozumie takiego chorego zainteresowania kobiet do porządku albo innych rzeczy. Dlatego pewnie asari są takie dziwne. Leżał więc sobie beztrosko na koi, czekając aż zlezie się wesoła gromadka.
ObrazekObrazek Pochłaniacze do broni +2, Szansa na strzał krytyczny: +10%, Obrażenia krytyczne: +5%, Bonus do pancerza: +300

Wróć do „Galaktyka”