Zaśmiała się cicho, słysząc pochwałę z ust SI. Zupełnie się jej nie spodziewała, Isis się rozkręcała. Ale to chyba dobrze. Może wspólne przejścia na Stingu zmieniły jej podejście do rudowłosej, która zadomowiła się na jej statku. Mimo wszystko, po tym komplemencie poczuła się nieco lepiej. Może faktycznie poradniki czasem mówiły prawdę.
Cztery godziny... sądziła, że mniej. Liczyła na to, że Omega jest bardziej po drodze. Ale nie narzekała, bo przecież zanim się zbiorą i obejrzą jeden vid, to miną trzy godziny.
- Tym razem ty wybierasz - poinformowała go. - Może coś, na co faktycznie będzie się dało patrzeć bez wrażenia, że prostuje ci się mózg. Coś, na czym będzie się dało skupić, a nie szukać dodatkowych rozrywek dookoła - uśmiechnęła się lekko. To nie była do końca dobra tradycja, że póki co każdy vid, który zaczynali oglądać, kończyli w łóżku. Napiła się soku i przewróciła oczami. - No nie, mogłam przegrać chociaż raz. Gdybym tylko wiedziała, że już nigdy nie będziesz chciał ze mną zagrać, od początku stosowałabym twoją taktykę.
Zaśmiała się i podniosła się z fotela. Nie nasiedziała się w nim za długo. Przynajmniej już nie była tak zastała, jak po powrocie z asteroidy, bo wizyta na Stingu dość porządnie ją rozruszała. Na tyle porządnie, że znów zaczęła czuć, jak rozcięcie na plecach ją ciągnie. O tym na ramieniu już właściwie zapomniała, tak samo jak o siniakach. Teraz zostały po nich pojedyncze wspomnienia, w większości ledwie odcinające się od skóry, poza pojedynczymi jeszcze nieco ciemniejszymi, jak ten na policzku, albo na żebrach. Ale teraz przynajmniej wiedziała, że będzie w stanie go zamalować, bo tylko kolor skóry był inny, opuchlizna zeszła całkiem.
- Może być teraz - wzruszyła ramionami. - Po to pytałam, czy jesteś zajęty.
Wyszła z kokpitu i ruszyła do kajuty - jego kajuty, bo w niej znajdowały się wszystkie medi-żele, maści, plastry i bandaże. Nie sądziła, że będzie potrzebować poważnego opatrunku, skoro materiał ubrań już jej nie podrażniał, ale kto wie, może Nazir znajdzie coś, co sprawi, że rana zagoi się ładniej. Odstawiła sok na stolik w kapitańskiej kwaterze i gdy Khouri wyraził gotowość, ściągnęła sweter przez głowę, odsłaniając cięcie. Zasłoniła się nim tylko od przodu, przeciągając też włosy na ramię. Miała wrażenie, że ich ostatnia akcja była sporym zaniedbaniem i nie przyniesie żadnych dobrych skutków jej plecom. Może powinny się goić na spokojnie, a nie w kolejnej walce?
- Powiedz, że nie jest źle - poprosiła cicho. To chyba nawet lepiej, że nie widziała tej rany przy każdej okazji.