Mistrz Gry
Awatar użytkownika
Posty: 12234
Rejestracja: 1 cze 2012, o 21:04
Medals:

Crescent

7 lip 2016, o 11:28

Słysząc normalnie, jeszcze raz przesunął spojrzeniem po jej sylwetce. Może i dla niej, ale Nazir odkąd ją poznał aż do tego momentu widział ją w zgoła innym stanie. Pewnie podejrzewał, że normalnie ubierałaby się nieco inaczej i może nie zbierała tylu siniaków, ale myśleć, a wreszcie zobaczyć, to dwie zupełnie różne rzeczy. Tak czy siak, taka normalność wyraźnie mu odpowiadała.
Podobnie jak Irene, Nazir pochłonął zawartość swojego talerza dość szybko. Po ośmiogodzinnym śnie musiał być choć odrobinę głodny, nawet, jeśli tuż przed nim zjadł coś większego. Po praktycznie kilku minutach opadł na oparcie krzesła, wyciągając się w nim wygodnie. W dłoni trzymał kubek kawy, który non stop wędrował do jego ust, gdy mężczyzna upijał jego zawartość tak sprawnie, jak wcześniej wchłonął śniadanie.
Humor dziś mu dopisywał, choć istniała szansa na to, że nie był aż tak dobry zanim weszła do mesy. Widząc ją nieustannie rozpromienioną, nie potrafił nie odwzajemniać uśmiechów - szczególnie biorąc pod uwagę to, jak na ogół wyglądała wcześniej. Czy przy asteroidzie, czy przy Stingu. Wiecznie zmartwiona, zestresowana bądź przygnębiona, ukrywająca łzy przed nim i przed sobą. Zmiana była ogromna.
- Technik okrętowy chce mi uciec ze statku - skomentował to tylko półżartem, samemu uruchamiając omni-klucz. - Nie zdążyłem dogadać się z Shani gdzie się spotkamy, ale zrobię to jak już wylądujemy.
Kropka Crescenta praktycznie już nachodziła na system na mapce, w takim powiększeniu, w jakim oglądał ją Khouri. Westchnął cicho, uznając, że nie ma co siedzieć i się w nią wpatrywać. Wstał i zabrał się za sprzątanie naczyń po śniadaniu.
- Lepiej - odrzucił pogodnie, stojąc do niej tyłem i wyrzucając bezużyteczne już plastikowe tacki do kosza na śmieci. - U ciebie też, widzę.
Odwrócił się w jej stronę, zabierając ze stołu kubek z pozostałą w środku kawą.
- Idę się przygotować. Możesz już iść do kokpitu.
Ruszył do swojej kajuty szybko po sobie tylko znane rzeczy, których najwyraźniej potrzebował do zejścia z pokładu. Gdy kilkanaście minut później znalazła go już w kokpicie, w dłoni wciąż trzymał kubek z kawą. Kieszeń spodni za to miał wypchaną, a przy niej kaburę z pistoletem, z którego Irene wieki temu wystrzeliła, rozwalając Hamesowi głowę.
- Jesteśmy. Prawie - zerknął na panele, gdy świat wokół nich powoli zmieniał barwę. Umierające gwiazdy znikały jedna po drugiej, gdy Crescent gwałtownie wytracał resztki prędkości, wkraczając do systemu. - Na Thessii dwadzieścia stopni, słońce.
Zaśmiał się, widząc od razu raport pogodowy, który wyświetliła Isis na jednym z ekranów. Od razu radary się ożywiły, wyłapując wszystkie większe obiekty w pobliżu statku, w tym samą Thessię, do której zmierzali. Na jej powierzchni zaznaczona była Liria, było przed południem.
Irene Dubois
Awatar użytkownika
Posty: 1680
Rejestracja: 27 mar 2014, o 16:41
Miano: Irene Dubois
Wiek: 24
Klasa: Szpieg
Rasa: Człowiek
Zawód: Złodziejka, technik okrętowy
Lokalizacja: Crescent
Status: Uznana za zmarłą
Kredyty: 30.615
Medals:

Re: Crescent

7 lip 2016, o 16:30

Może i mogłaby się ubierać na co dzień inaczej. Może gdyby nie uciekła z domu, nosiłaby teraz eleganckie rzeczy, jak urzędnicy, stonowane kombinezony i długie suknie pod samą szyję na modłę asari. Tymczasem Irene doskonale zdawała sobie sprawę z tego, że wygląd w odpowiednich warunkach może otworzyć jej wiele drzwi i byłaby głupia, gdyby z tego nie korzystała. A Nazir nie wyglądał na niezadowolonego z jej nagłej przemiany, choć nie powinna ona być zaskakująca - kto dobrowolnie chodziłby w niewolniczych ciuchach, czy nawet już nie, ale posiniaczony i z przekrwionymi od zmęczenia, stresu i łez oczami? Wracała do siebie. Pewnie, że miała dobry humor.
- Nie martw się, wróci - odparła z rozbawieniem, w słowach Nazira doszukując się jednak więcej prawdy, niż w było w nich w rzeczywistości. Nie, jeszcze nie uciekała. Może innym razem.
Piła powoli kawę, obserwując sprzątającego mężczyznę. Przez chwilę milczała, ciesząc się zapachem i smakiem gorącego napoju, ale w końcu westchnęła. Jednym z obcasów stukała rytmicznie w nogę stołu.
- Odzwyczaiłam się od normalności - stwierdziła cicho. - Za dużo ludzi próbowało mnie ostatnio zabić, czuję się goła wychodząc bez pancerza. To głupie - przesunęła spojrzeniem po sylwetce Khouriego. On nie miał z tym problemu najwyraźniej, więc jej obawy były bezpodstawne. Ale to, co przeżyła przez ostatnie tygodnie, w niczym nie mogło się równać z jakimiś podwodnymi stacjami, czy innymi atomówkami. To uderzało bezpośrednio w nią i może dlatego nadal gdzieś w środku nie potrafiła przejść nad tym do porządku dziennego. Może dlatego, mimo całej niechęci do pancerza, czuła niepokój na myśl o zostawianiu go w kajucie. Pamiętała, jak zatrzymał się na nim pocisk, roztrzaskując go niemal całkowicie. Gdyby go wtedy nie miała, byłaby już martwa. Najwyraźniej czasem faktycznie kradła przydatne rzeczy.
- Dziwisz się? - zaśmiała się, gdy zauważył jej lepsze samopoczucie. - W porządku, idę tam.
Zgarnęła też swój kubek i przeszła do kokpitu. Ona też znalazłaby w kajucie jeszcze coś, co wypadałoby wziąć, jak chociażby papierosy, czy broń, którą zobaczyła w kaburze u Nazira. W jej przypadku będzie to nieco bardziej problematyczne. Wiedziała, że nie usiedzi w fotelu, stała więc oparta o niego biodrem, popijając jeszcze ciepłą kawę. Ze skupieniem obserwowała widoczną już przez wizjery Thessię, powoli powiększającą się z jej punktu widzenia.
- Jest bardziej zielona, niż Ziemia - stwierdziła cicho. - I niż Illium.
Ze zniecierpliwieniem przestąpiła z nogi na nogę. Oczekiwanie było najgorsze, ale obserwowanie lądowania ciekawiło ją, więc nie ruszała się z miejsca, choć wstąpienie na chwilę do kajuty zajęłoby jej trochę czasu. Przed południem. Będą mieli cały dzień.
[center]VERTIGO
+20% DO TARCZ | -10% DO TRAFIENIA IRENE | +40% DO OBRAŻEŃ WRĘCZ
ObrazekObrazek
CASUAL - FORMAL - MAIN ARMOR - ARMOR 2 - THEME[/center]

Wyświetl wiadomość pozafabularną
Mistrz Gry
Awatar użytkownika
Posty: 12234
Rejestracja: 1 cze 2012, o 21:04
Medals:

Re: Crescent

8 lip 2016, o 15:26

Nazir wydawał się spokojniejszy niż Irene w tym momencie. Siedział wyciągnięty w fotelu i obserwował poczynania Isis, która sterowała Crescentem. Na ekranie co prawda jeszcze nie było widać Thessii żywym okiem, ale widok za oknem w pewnym momencie skupił się na jednym miejscu i przyspieszył, powiększając niemal niewidoczną w oddali kropkę i przedstawiając planetę na żywo.
Oczekiwanie trwało i trwało. Dziesięć minut wypełnionych obserwacją kolejnych, napływających do Crescenta informacji, minęło dość wolno, przynajmniej Dubois. W tym czasie ojczyzna asari zdążyła urosnąć do rozmiarów pozwalających im na obserwowanie jej bez wspomagania technologii.
Istotnie, wyglądała na znacznie bardziej zieloną niż obecnie była Ziemia. Na schematach jednak pokazywały się rzeczy niewidzialne gołym okiem - satelity, stacje orbitalne, porty kosmiczne umieszczone również ponad powierzchnią. Wszystko to niczym śmieci otaczało planetę-ogród. Z drugiej strony, ojczyzna Ziemian w tym momencie wyglądałaby na takim zestawieniu jeszcze gorzej.
Gdy planeta urosła do rozmiarów jabłka, Isis poinformowała ich o wysłaniu prośby o przydzielenie im miejsca do zadokowania w którymś z portów na Lirii. Odpowiedź nadeszła niemal natychmiast.
- Crescent, prosimy o przesłanie kodów identyfikacji oraz celu przybycia w celu autoryzacji waszego lądowania.
- Przesyłam. Lecimy na targi - odrzucił Nazir, czując, że chociaż musi udawać, że na pokładzie jest żywy pilot. Tak naprawdę nawet nie ruszył się z miejsca, a SI robiła większość rzeczy za niego. Przed wypowiedzeniem celu ich przylotu zerknął na omni-klucz, na pierwsze lepsze ogłoszenie o wystawach i prezentacjach, które będą odbywać się za niedługo na Lirii.
- Crescent, nie widniejesz w naszej bazie danych. Nie posiadasz pozwolenia na lądowanie.
Jeden z paneli na pulpicie zabłysnął, ukazując przesyłanie jakichś danych, których znaczenia Irene mogła się jedynie domyślać.
- Niemożliwe. Sprawdźcie jeszcze raz - odbił piłeczkę Khouri. Zerknął na panel obok, a potem na Dubois i parsknął śmiechem, wcześniej wyłączając komunikator, by kontrola lotów tego nie słyszała.
- Mój błąd, Crescent - przyznała się bez bicia nieznana im asari. W okienku na pulpicie przesyłanie plików zostało zakończone. - Przydzielono wam dok K14. Życzymy miłego pobytu na Lirii.
Thessia przed ich oczami była już tak wielka, że Irene mogła rozróżnić oceany, większe i mniejsze miasta. Zmierzali ku wielkiemu skupisku budynków - miejsce w stolicy było w pełni zagospodarowane.
Isis uruchomiła wspomaganie pilota, ukazując Irene znane jej przyrządy, którymi rudowłosa posługiwała się w symulacjach. Teraz obserwowała, jak z mistrzowską precyzją robi to sztuczna inteligencja.
- Nie chcesz sama spróbować? - zaoferował Nazir, gdy Crescent z wolna wkraczał w atmosferę planety. Na schematach widoczny był przydzielony im dok w wielkim porcie kosmicznym niedaleko centrum Lirii. Nad informacjami przesłanymi przez centrum kontroli lotów z lewa na prawo przesuwały się informacje o warunkach pogodowych, natężeniu ruchu oraz wszelkich ostrzeżeniach wydanych w różnych częściach miasta. Jakby oczekując na odpowiedź, statek kierowany przez Isis nieco zwolnił.
W oddali strzeliste budynki Lirii mieniły się odblaskami w promieniach słońca, gdy miasto budziło się do życia.
Irene Dubois
Awatar użytkownika
Posty: 1680
Rejestracja: 27 mar 2014, o 16:41
Miano: Irene Dubois
Wiek: 24
Klasa: Szpieg
Rasa: Człowiek
Zawód: Złodziejka, technik okrętowy
Lokalizacja: Crescent
Status: Uznana za zmarłą
Kredyty: 30.615
Medals:

Re: Crescent

8 lip 2016, o 15:51

Nie była niespokojna, przecież stała zupełnie normalnie oparta o fotel. Tylko na twarzy nawet nie próbowała ukrywać zadowolenia. To była wystarczająca rekompensata za wszystko, co przeszła na asteroidzie, tak przynajmniej wydawało się jej w tym momencie. Thessia z daleka wyglądała nadzwyczaj obiecująco, już od chwili, gdy z ich punktu widzenia miała wielkość jabłka. Nie patrzyła na schematy wyświetlane przez Isis, wolała obserwować wszystko na żywo. Przez wizjery nie było widać tysiąca satelitów i innych stacji okrążających planetę, była tylko zielona kula.
Zerknęła na przesyłane przez SI dane dopiero, gdy okazało się, że zaistniał jakiś problem z lądowaniem, który został szybko zażegnany. Dobrze było czasem mieć na pokładzie to wszechwiedzące stworzenie z dostępem do wszystkiego. Miało to swoje plusy, jakkolwiek niepewnie by się Irene czuła, gdy przychodziły jej do głowy myśli o braku prywatności.
- Targi brzmią nieźle - stwierdziła po chwili, gdy już skończyli uzgadniać z kontrolą lotów potwierdzenia i przydzielanie doków. Mogli tam skoczyć w wolnej chwili, prawda? Jeśli się na nie załapią. W końcu naprawa Crescenta trochę potrwa, a Irene lubiła wydawać kredyty. Fakt, że w tym momencie nie miała ich zbyt wiele, w niczym jej nie przeszkadzał.
- Oczywiście, że chcę - odparła na propozycję Nazira. Nie wpadła na to, może zbyt zajęta planowaniem swojego pobytu, by pomyśleć o samym lądowaniu. Zrobiła krok do przodu i opadła na fotel drugiego pilota, przejmując kontrolę nad systemami. Wiedziała, że Isis pilnuje, by czegoś nie spieprzyła i to sprawiało, że zupełnie się nie stresowała ewentualną porażką. Skupiła się na znalezieniu właściwego doku i odpowiednim przełączeniu silników, tak, jak pokazywał jej Khouri. To nie było trudne. Gdy opuszczą planetę, zajmie się czymś bardziej wymagającym, bo lubiła wyzwania, a to prawie żadnego już nie stanowiło. Wiele brakowało jej do precyzji SI, ale była przecież tylko człowiekiem. Największym problemem było skupienie się na tym, co musiała kontrolować, zamiast na obserwowaniu panoramy miasta. W końcu jednak wylądowali w doku K14. Z zadowoleniem przeciągnęła się w fotelu i spojrzała pytająco na Khouriego.
- Idziemy? - złapała resztkę kawy, którą przedtem postawiła na podłokietniku i dopiła ją szybko. Była już zimna. - Ludzie od naprawy Crescenta przylecą tu?
Podniosła się i po krótkim poinformowaniu Nazira, że zaraz wraca, skoczyła jeszcze na moment do swojej kajuty. Bez pancerza mogła iść, ale nie bez broni. Spakowała Tłumiciela do torebki, razem z paczką fajek i winem, które miało być prezentem dla Shani. Po chwili namysłu dorzuciła tam też cienką kurtkę, złożoną w mały prostokąt, w razie gdyby w nocy zrobiło się chłodniej - nie wiedziała, o której wrócą na statek.
Z Khourim spotkała się przy śluzie. Była gotowa do wyjścia. Bez widocznych siniaków, potarganych włosów, roztrzaskanego pancerza i krwi pokrywającej każdy fragment jej ciała, mogła teraz zacząć nowy dzień.
[center]VERTIGO
+20% DO TARCZ | -10% DO TRAFIENIA IRENE | +40% DO OBRAŻEŃ WRĘCZ
ObrazekObrazek
CASUAL - FORMAL - MAIN ARMOR - ARMOR 2 - THEME[/center]

Wyświetl wiadomość pozafabularną
Mistrz Gry
Awatar użytkownika
Posty: 12234
Rejestracja: 1 cze 2012, o 21:04
Medals:

Re: Crescent

9 lip 2016, o 22:01

Khouri obserwował jej poczynania za sterami, tym razem nie udając, że nie może na to patrzeć. Zamiast tego przyglądał się widokom, które prezentowała im Thessia.
Niebo dopiero traciło swój różowy koloryt, miejscami, blisko horyzontu, wciąż wpadając w różnorakie barwy, lecz to dostrzec mogli rzadko przez zabudowania. Sam port znajdował się na sporej wysokości ponad ziemią, co nie zmieniało faktu, iż niektóre z wieżowców pięły się jeszcze wyżej, gdy Crescent unormował swój tor lotu i zjechał na odpowiedni poziom dzięki kierującej nim Irene.
- Idzie ci coraz lepiej - zauważył Khouri, unosząc brwi, prawdopodobnie w geście uznania. - Za niedługo nie będziesz potrzebowała Isis. Przynajmniej do dokowania.
Uśmiechnął się, rozglądając po kokpicie, jakby chciał spojrzeć na sztuczną inteligencję, ale zamiast tego patrzył na wnętrze statku, którym tak naprawdę była. Przez bardzo długi czas jednak Isis będzie niezbędna i na razie nie miało się to zmienić.
Statek gładko wślizgnął się do swojego doku, zatrzymując przed magnetycznymi zaczepami na wysięgnikach, które natychmiast systemy pobudziły do życia. Crescentem wstrząsnęło, a na pulpicie ukazały się wszystkie zielone światła, wskazujące na to, że statek jest zadokowany i Dubois może wyłączyć silniki korekcyjne, które dotychczas zwalczały za nich grawitację, nie pozwalając, by machina runęła w dół.
Khouri natychmiast odbił się od fotela, wstając na równe nogi i przeciągając się. Lot przez system nie był długi, ale też cały ten czas spędził praktycznie całkiem nieruchomo. Przetarł twarz dłonią, wzdychając cicho, jakby przygotowując się mentalnie na opuszczenie pokładu. Nie wyglądał na niepewnego czy niezadowolonego, ale on znacznie dłużej przebywał w izolacji od normalnego świata. Takiego jak Liria, w której wylądowali. Na początku dość nieprzytomnie spojrzał na Irene, gdy zadała swoje pytanie
- Tak, będą tu dzisiaj. W zasadzie możemy to załatwić od razu... - mruknął, uruchamiając omni-klucz, by upewnić się, czy faktycznie jest taka możliwość. W tej samej chwili jednak przeszkodził im huk. Kilka walnięć dobiegających ze śluzy, które niosły się echem po korytarzu i kokpicie, którego drzwi stały otworem. Khouri uniósł brwi, zerkając na pulpit Crescenta - żadnych informacji, żadnych komunikatów. Isis milczała.
Nazir przeszedł więc sam do korytarza, z dłonią wspartą na kaburze. Wylądowali dosłownie dwie minuty wcześniej.
- Nazir! - dziewczęcy krzyk przedarł się do środka jeszcze zanim śluza w pełni się rozwarła. Irene nie dostrzegła tego, kto stał w przejściu - plecy mężczyzny go skutecznie zasłaniały. Cofnął się, gdy Shani rzuciła się na niego, obejmując go w pasie i przytulając, ku jemu zaskoczeniu. - Bogini, ile ja cię nie widziałam!
Dziewczyna wysunęła się zza zakłopotanego Khouriego, który, gdy tylko dotarło do niego, co się dzieje, parsknął śmiechem. Dostrzegła rudowłosą w korytarzu i uniosła brwi.
Od razu dało się zauważyć podobieństwo między nią a Nazirem. Zza gęstych rzęs spoglądały na Irene jasnoszare tęczówki, szeroko otwarte w zdziwieniu i radości. Karnacja dziewczyny była równie ciemna, choć budowa znacznie drobniejsza. Krótkie, ciemne włosy pozostawiła rozwiane w niełądzie.
- Skąd wiedziałaś... a zresztą. To jest... - mężczyzna odwrócił się w kierunku rudowłosej, chcąc ją przedstawić, ale Shani już go wyminęła.
- Musisz być Irene. - dziewczyna bez zawahania rzuciła się do Dubois, by i ją, pomimo możliwych sprzeciwów, uścisnąć przyjaźnie.
Ubrana była zdecydowanie luźno, przygotowana na ciepłą pogodę w ziemski sposób. Nie w suknię, które tak uwielbiały asari, ale w top na ramiączkach, rozpiętą koszulę z podwiniętymi rękawami i czarne spodnie z zapiętą przy pasie kaburą, i całą masą kieszeni.
Odsunęła się od Dubois i rozejrzała się dookoła, podpierając biodra rękoma.
- No, już myślałam, że wewnątrz też go rozwaliłeś - zacmokała, odwracając się z powrotem do Nazira. Uniosła brwi, jakby oczekując jakichkolwiek wyjaśnień. - Co ci tak długo zajęło?
Khouri westchnął tylko, milcząc przez pierwsze kilka sekund, po których Shani zdała sobie sprawę z tego, że nie weszła na zbyt stabilny grunt. Pokręciła tylko głową, rezygnując z wymagania od niego odpowiedzi akurat gdy zabierał się za sklecenie czegoś sensownego.
- Nieważne - przeniosła ciekawy wzrok na Irene, na powrót się do niej uśmiechając. - Na długo zostajecie?
Ostatnio zmieniony 11 lip 2016, o 14:51 przez Mistrz Gry, łącznie zmieniany 1 raz.
Irene Dubois
Awatar użytkownika
Posty: 1680
Rejestracja: 27 mar 2014, o 16:41
Miano: Irene Dubois
Wiek: 24
Klasa: Szpieg
Rasa: Człowiek
Zawód: Złodziejka, technik okrętowy
Lokalizacja: Crescent
Status: Uznana za zmarłą
Kredyty: 30.615
Medals:

Re: Crescent

9 lip 2016, o 22:30

Jej zestresowany ostatnimi wydarzeniami umysł od razu wywołał w wyobraźni obrazy, które przyprawiły Irene o przyspieszone bicie serca. Nazir oparł rękę o broń, ona póki co nie robiła nic, ale program kamuflażu miała już przygotowany. Zdążyło jej przejść przez myśl, że to nie mogło być tak bezproblemowe - byłoby wtedy zbyt piękne.
Ale głos dobiegający zza śluzy sprawił, że Dubois rozluźniła się i parsknęła śmiechem. No tak, wyglądało na to, że Shani jest bardziej narwana, niż w opowieściach Khouriego. Stanęła za nim, pozwalając mu otworzyć wejście na pokład - w końcu to był jego statek i jego kuzynka, ona tutaj była tylko dla ewentualnego towarzystwa. Nie to, żeby jej z tym było źle. Z rozbawieniem obserwowała, jak drobne ręce obejmują mężczyznę w pasie i ściskają go mocno. Z jakiegoś powodu podświadomie chyba sądziła, że powitanie będzie podobne do tego, które Nazir zgotował rudowłosej - oschłe i lodowate. Ale przecież mogła się tej radości spodziewać, tak samo jak reakcji dziewczyny na jej widok.
Naturalnie odwzajemniła uścisk i choć była zaskoczona bezpośredniością, nie dała tego po sobie poznać. Może i byli względnie podobni z wyglądu, ale z charakteru zdecydowanie nie. Zerknęła przez jej ramię na Khouriego, powstrzymując się od śmiechu, po czym odsunęła się od niespodziewanego gościa na długość rąk, by przyjrzeć się jej dokładniej.
- A ty musisz być Shani - odparła.
Nie zdążyła jednak powiedzieć nic więcej, jako że ta już rozglądała się po korytarzu i zadawała kuzynowi niewygodne pytania. Najwyraźniej ten nie był przyzwyczajony do odpowiadania na tego typu zaczepki, więc Irene wzruszyła ramionami.
- Zatrzymaliśmy się na chwilę na Omedze - odpowiedziała za niego, choć podejrzewała, że Shani nie chodziło wcale o te ostatnie godziny, tylko raczej ostatnie lata. Gdy ta przeniosła pytający wzrok na Irene, ona przeniosła swój na Nazira. Nie rozmawiali o tym, ile czasu spędzą na Thessii, jakoś ten temat udało im się pominąć, a teraz jakimś cudem został poruszony jako pierwszy. No, drugi, ale odpowiedź mimo wszystko była niewiadomą. - W sumie to... nie rozmawialiśmy o tym - przyznała, zgodnie z prawdą.
Zrobiła krok w stronę śluzy, dając do zrozumienia, że stanie w korytarzu Crescenta jest bez sensu. Nie po to przyleciała na Thessię, żeby teraz uskuteczniać pogawędki na pokładzie. Chciała wyjść na zewnątrz, opuścić doki, przejść się już przynajmniej poza port. Nie mówiła póki co nic więcej, nie chcąc za bardzo ingerować w nadrabianie zaległości pomiędzy Nazirem a jedyną rodziną, z jaką utrzymywał kontakt. To nie była do końca jej sprawa, mogliby ją więc wreszcie wypuścić. Przestąpiła wyczekująco z nogi na nogę. Dobrze wiedział, jak zależało jej na tym, by zejść na powierzchnię, więc liczyła na to, że nie zapomni o tym przez nagłe wparowanie do statku Shani.
[center]VERTIGO
+20% DO TARCZ | -10% DO TRAFIENIA IRENE | +40% DO OBRAŻEŃ WRĘCZ
ObrazekObrazek
CASUAL - FORMAL - MAIN ARMOR - ARMOR 2 - THEME[/center]

Wyświetl wiadomość pozafabularną
Mistrz Gry
Awatar użytkownika
Posty: 12234
Rejestracja: 1 cze 2012, o 21:04
Medals:

Re: Crescent

11 lip 2016, o 15:10

Wymiana zdań pomiędzy Nazirem i Shani nie trwała długo. Ot, kilka kolejnych pytań o pobyt, o miejsce zatrzymania się (Crescent wystarczy), Assaf nie była jednak zbyt wścibska. Dopiero przybyli, co wydawała się rozumieć i próbowała poskromić entuzjazm, który usiłował przejąć kontrolę i wyrzucić z niej jeszcze setki pytań.
- Mieliśmy od razu wyjść, ale... - Khouri wpatrywał się w swój omni-klucz przez kilka sekund, gdy zaciekawiona kuzynka przyglądała się sukience Dubois. - Lepiej będzie załatwić naprawę od razu. Będą tu do pół godziny.
Zerknął na stojącą bliżej brunetkę, potem przenosząc wzrok na Irene. Rudowłosa chciała wyjść, zakomunikowała mu to wcześniej i pokazywała to sobą teraz. Uśmiechnął się, kiwając głową.
- Zostanę i ich dopilnuję. Znajdę cię koło południa.
Raczej nie bał się wypuszczać jej samej na Thessii, kiedy wcześniej wałęsała się po sklepach na Omedze. Oparł się bokiem o metalową ścianę korytarza, w którym stali, czekając, aż opuści pokład.
- Jesteś tu pierwszy raz? - ożywiła się Shani, podchodząc znów do Dubois. Podparła boki dłońmi, unosząc przy tym brwi, a Irene mogła wręcz dostrzec iskrę radości w jej oczach. - Gdzie najpierw? Sklepy, parki? Thessia ma świetne centra, a ja potrzebuję kupić sobie sukienkę na galę. Możemy pójść razem.
- Galę? - teraz to Nazira brwi powędrowały ku górze. Skrzyżował ręce na wysokości klatki piersiowej, mierząc kuzynkę wzrokiem. Ta wzruszyła ramionami.
- Targi są za kilka dni. Aż szkoda się nie wybierać, przecież będą takie atrakcje - wyszczerzyła się w dość podejrzanym uśmiechu, ale powróciła wzrokiem do Irene. - To jak, idziemy?
Raczej nie przeszkadzało jej to, że nie spędzi z Nazirem kilku godzin na wypytywaniu się o zmiany, jakie zaszły w ich życiu. W tej chwili chciała się przejść, najwyraźniej razem z Irene i tylko czekała na ostatnie przyzwolenie.
Irene Dubois
Awatar użytkownika
Posty: 1680
Rejestracja: 27 mar 2014, o 16:41
Miano: Irene Dubois
Wiek: 24
Klasa: Szpieg
Rasa: Człowiek
Zawód: Złodziejka, technik okrętowy
Lokalizacja: Crescent
Status: Uznana za zmarłą
Kredyty: 30.615
Medals:

Re: Crescent

11 lip 2016, o 22:38

Nie przeszkadzał jej fakt, że Nazir postanowił zostać jeszcze na statku. W sumie nawet dość szybko doszła do wniosku, że dobrze im zrobi chwila odosobnienia, w końcu odkąd w dość drastyczny sposób zabrał ją z Ikara, cały czas byli razem. A Shani wydawała się doskonałym towarzystwem do zwiedzania Thessii. Uśmiechnęła się szeroko do Khouriego i zrobiła kolejny wzrok w stronę śluzy. Zaciekawione spojrzenia, którymi lustrowała ją dziewczyna, też zaraz się wyjaśniły.
- Pierwszy raz - skinęła twierdząco głową. - Na targi też chętnie pójdę.
Zignorowała ewentualne niezadowolenie Nazira, jeśli takie w ogóle się pojawiło, by w odpowiedzi na pytanie dotyczące jej preferencji wzruszyć ramionami.
- Wszędzie. Mogą być centra, pomogę ci coś wybrać jeśli chcesz - w centrach handlowych czuła się świetnie, zwłaszcza gdy była w nich sama i nikt jej nie pilnował. Nie musiała wtedy się ograniczać i mogła spokojnie się realizować w swoich kleptomańskich zapędach. Przy Shani jednak nie wypadało. Ale mogła przecież raz na jakiś czas po prostu pomóc w wyborze sukienki. Kiedy ostatnio robiła coś takiego? Chyba jeszcze na Ziemi, ponad dwa lata temu.
Machnęła Nazirowi na pożegnanie, w żaden sposób nie dając do zrozumienia, że łączy ich coś więcej. Może nie wiedziała, czy dziewczyna cokolwiek o nich wie, a może nie chciała jej uświadamiać. Tak czy inaczej zostawiła mężczyznę za plecami i w końcu zeszła ze statku.
- Zawsze chciałam tu przylecieć - powiedziała, gdy opuściły Crescenta i kierowały się w stronę wyjścia z doku. - Co z tymi targami? Słyszałam o nich wzmiankę, ale nie skupiłam się na tym i teraz nawet nie wiem co się właściwie będzie działo.
Wyjście z portu zapewne zajęło im chwilę, ale Irene teraz już się nie spieszyła. W końcu zwiedzanie nie powinno odbywać się w biegu.
- No dobra Shani - zerknęła na dziewczynę. Przyszła jej do głowy złośliwa myśl, że mimo widocznego podobieństwa do Nazira jest bardzo ładna. Nie powiedziała tego jednak na głos, uśmiechnęła się jedynie do siebie. - Nazir gadał o tobie przez pół drogi, możesz mi powiedzieć o sobie coś czego jeszcze nie wiem - wypytywanie jej zmniejszało szanse na to, że sama będzie musiała coś o sobie mówić. - I o Thessii, najlepiej coś, o czym wiedzą tylko ci, co tu mieszkają.
[center]VERTIGO
+20% DO TARCZ | -10% DO TRAFIENIA IRENE | +40% DO OBRAŻEŃ WRĘCZ
ObrazekObrazek
CASUAL - FORMAL - MAIN ARMOR - ARMOR 2 - THEME[/center]

Wyświetl wiadomość pozafabularną
Mistrz Gry
Awatar użytkownika
Posty: 12234
Rejestracja: 1 cze 2012, o 21:04
Medals:

Re: Crescent

12 lip 2016, o 20:09

Irene Dubois
Awatar użytkownika
Posty: 1680
Rejestracja: 27 mar 2014, o 16:41
Miano: Irene Dubois
Wiek: 24
Klasa: Szpieg
Rasa: Człowiek
Zawód: Złodziejka, technik okrętowy
Lokalizacja: Crescent
Status: Uznana za zmarłą
Kredyty: 30.615
Medals:

Re: Crescent

24 lip 2016, o 12:05

Skinęła głową. Dobrze się bawiła w towarzystwie Shani i podejrzewała, że tak samo miło spędzą w jej towarzystwie wieczór. Przykro by było, gdyby dziewczyna zmuszona była do pracy dzisiejszej nocy. Musieliby wtedy albo spędzić ją w jednym z ludzkich klubów jej ojca, albo całkiem bez niej. I tak czy inaczej nie mogłaby się niczego napić. W końcu w pracy nie wolno, przynajmniej oficjalnie.
- Załatw - rzuciła. - Obiecałaś, że nas oprowadzisz, trzymam za słowo.
Kilkanaście minut pogawędki o wszystkim i o niczym, które umiliło im powrót do doków, minęło wyjątkowo szybko. Wyglądało na to, że Shani zamierzała tą samą taksówką wrócić do domu, więc uścisnęła dziewczynę na pożegnanie i zgarnąwszy swoją torbę z zakupami, wyskoczyła ze skycara. W międzyczasie przesłała jej jeszcze szybko ID swojego omni-klucza, bo wyraźnie wyczuwała jej niechęć do kontaktowania się z Khourim. Przyszła, bo przyszła, ale ich relacje były problematyczne. Znacznie łatwiejsze więc mogło być dla niej napisanie do Irene.
- Odezwij się - zawołała, gdy drzwi pojazdu zamykały się i pożegnała się krótkim machnięciem.
Crescent wyglądał już trochę lepiej. Przez chwilę stała w miejscu, z osłoniętymi dłonią oczami przyglądając się ludziom plączącym się po statku. W doku było jasno, popołudniowe słońce wpadało przez przeszkloną część i jaskrawo odbijało się od poszycia. Dobrze było widzieć, że doprowadzą je do porządku. Ciekawa była, jak idą naprawy w środku i ile właściwie było uszkodzeń wewnętrznych. Powinna przejść do maszynowni, sprawdzić czy ktoś tam jest i po prostu o to spytać.
Z tym postanowieniem przekroczyła śluzę, którą zapewne otworzyła przed nią Isis. Skierowała się do swojej kajuty, po drodze rozglądając się za obcymi. Lubiła, kiedy dużo się działo, nawet jeśli to miała być tylko ekipa techników. Zawsze to więcej osób na pokładzie. Musiała jednak najpierw zrobić porządek z dzisiejszymi zdobyczami. Wyjęła z torby sukienkę, by rozprostować ją na łóżku. Przez chwile przyglądała się jej w zamyśleniu, przesuwając dłonią wzdłuż szwów idących przez jej górną część. Uśmiechnęła się do siebie. Kupiona u projektanta trzy miesiące temu. Szkoda, że trzy miesiące temu usiłowała nie utonąć pod wodą Shodan, albo zajmowała się czymś jeszcze bardziej beznadziejnym. Podniosła się z łóżka i wyjęła też buty, ale nie nałożyła ich - schowała tylko do szafki, by tam stały razem z jej pozostałymi dwiema parami. Nie musiała się przebierać, Crescent stał w doku, buty na obcasie nie stanowiły więc problemu.
Nie widziała po drodze Nazira, ale nie szukała go też na siłę. Z wiadomości wywnioskowała, że opuścił pokład, więc mogło nadal go nie być. Pewnie wcześniej czy później trafią na siebie i na to liczyła - musiała przecież namówić go na konferencję. Umyła tylko ręce i sprawdziła w lustrze, czy resztki siniaka nie wystają spod makijażu, by opuścić kajutę i skierować się do maszynowni w poszukiwaniu jakiejkolwiek żywej duszy. No, żywej i cielesnej.
[center]VERTIGO
+20% DO TARCZ | -10% DO TRAFIENIA IRENE | +40% DO OBRAŻEŃ WRĘCZ
ObrazekObrazek
CASUAL - FORMAL - MAIN ARMOR - ARMOR 2 - THEME[/center]

Wyświetl wiadomość pozafabularną
Mistrz Gry
Awatar użytkownika
Posty: 12234
Rejestracja: 1 cze 2012, o 21:04
Medals:

Re: Crescent

24 lip 2016, o 14:29

Shani chętnie wymieniła się kontaktem z Irene i obiecała, że odezwie się gdy tylko będzie miała wieczór wolny. Irene została więc sama w doku, poza nieznanymi jej technikami, zbyt pochłoniętymi pracą by zwrócić na nią uwagę.
Wewnątrz statku pałętało się kilka osób, choć nie były to też tłumy. Przeszła koło idącej od razu do maszynowni blondynki, z włosami spiętymi w kucyk. Za nią latała mała sonda skanująca otoczenie. Niedaleko jej kajuty stała asari sprawdzająca napięcia w panelach. Nie spojrzała nawet na Dubois przepuszczając ją do jej kajuty.
Wewnątrz kwatery nic się nie zmieniło. Nikt do niej nie wchodził pod jej nieobecność, nikt niczego nie dotykał. Chociaż po korytarzach chodziło sporo osób, to wciąż były jej cztery kąty i nikt bez potrzeby nie planował do nich zaglądać.
Chociaż sama nie przebywała zbyt długo na Crescencie, technicy ignorowali jej obecność tak, jakby była stałym członkiem załogi i wiedziała o wszystkim, co muszą tutaj zrobić.
Gdy przechodziła do maszynowni, jakiś salarianin skinął jej głową i wrócił do czytania zawartości swojego datapadu. Wcześniej widziana blondynka nadzorowała właśnie pracę sondy, sprawdzającej ciśnienie w wyremontowanym zbiorniku na paliwo. Zerknęła na Irene i przywitała się w podobny sposób co jej towarzysz.
- Potrzebujemy jeszcze kilka godzin na naprawę poszycia, ale wewnątrz wszystko śmiga jak nówka - wyciągnęła zza paska datapad i podała go Dubois. Specyfikacja techniczna była już na nim przygotowana. - WI powiedziała nam, że tobie mamy przekazać dokumentację.
Po jej twarzy przemknął uśmiech, lecz ciężko było się domyślić, czy blondynka wiedziała o prawdziwej naturze Isis, czy też po prostu przyjaźnie uśmiechnęła się w kierunku Irene.
- Tu jesteś - niski głos Nazira przebił się przez odgłosy wydawane przez sondę i odległy huk spawania płyt kilka metrów ponad nimi. Mężczyzna stanął za nią, spoglądając zaciekawionym na pracę urządzenia. Blondynka kiwnęła do niego i odwróciła się do nich tyłem, podchodząc do sondy by sprawdzić jej konfigurację.
Khouri ubrany był w ten sam sposób gdy ostatnio go widziała. Ręce założone miał na klatce piersiowej, choć, sądząc po wyrazie jego twarzy, humor miał bardzo dobry. Uśmiechnął się lekko na jej widok.
- Jak było z Shani? - zagadnął, odwracając wzrok i zerkając na windę, ku której ruszył gdy tylko zrozumiała aluzję, by zmienili miejsce na nieco cichsze. - Napisała mi, że musi się wyrwać z roboty na wieczór.
Najwyraźniej Assaf nie powiedziała mu nic poza tym, albo on to dobrze ukrywał. Z drugiej strony Shani nie wyglądała, jakby chciała rozmawiać z nim na poważne tematy, o których wspominała Irene. Nie miała więc powodu by mówić mu o ich wspólnej rozmowie na jego temat.
Irene Dubois
Awatar użytkownika
Posty: 1680
Rejestracja: 27 mar 2014, o 16:41
Miano: Irene Dubois
Wiek: 24
Klasa: Szpieg
Rasa: Człowiek
Zawód: Złodziejka, technik okrętowy
Lokalizacja: Crescent
Status: Uznana za zmarłą
Kredyty: 30.615
Medals:

Re: Crescent

24 lip 2016, o 15:36

Z jakiegoś powodu statek pełen ludzi podobał się jej bardziej. Była przyzwyczajona do pustych korytarzy i samotności w maszynowni Crescenta, tymczasem teraz plątało się tu pełno nieznajomych. A ona lubiła nieznajomych obserwować, więc teraz każdego z nich odprowadzała wzrokiem, próbując się domyślić za co akurat on jest odpowiedzialny. Dość spora ekipa, jak na jeden statek.
Otrzymany zaraz po wejściu do maszynowni datapad przyjęła, nie dając po sobie poznać zaskoczenia. Przesunęła palcem zawarte na nim informacje, sprawdzając, jak bardzo uszkodzony był statek i co w ogóle poza poszyciem musieli naprawiać. Nie sądziła, że Isis postanowi jej zaufać po tak krótkim czasie. Jakoś podświadomie czuła, że te same dane otrzymał na omni-klucz Nazir, nie od techników, ale od samej SI. Mimo wszystko jednak... to było miłe. Poczuła się, jakby faktycznie miała tu jakieś znaczenie.
- To super - odparła. - Dziękuję.
Dla Irene nieważne było to, czy blondynka wie coś na temat natury Isis, czy nie, to był problem Nazira i samej sztucznej inteligencji. Ona nadal w tym temacie była nieco na zewnątrz. Odpowiedziała uśmiechem na uśmiech i wróciła do przeglądania datapadu, dopóki nie usłyszała znajomego głosu za plecami. Odwróciła się do Nazira, a jej uśmiech z uprzejmego przeszedł w bardziej szczery i znacznie szerszy. Wyłączyła datapad, ale zabrała go ze sobą, gdy ruszyła za Khourim w stronę windy.
- Dopiero wróciłeś? - odpowiedziała pytaniem na pytanie. Tu jesteś sugerowało, że jej szukał, mógł więc właśnie wejść na pokład. - Shani jest świetna. Obiecała oprowadzić nas po klubach, cokolwiek to znaczy, dlatego chce się wyrwać z pracy.
Weszła do windy i oparła się plecami o jej ścianę. Przypomniała sobie, jak jechała tą windą pierwszy raz, przerażona i zakrwawiona, z milczącym i wściekłym Nazirem obok. Teraz była na swoim statku, a Nazir co prawda stał obok, ale się do niej uśmiechał. Wolała tę wersję rzeczywistości. Długiej, krwawej smugi wzdłuż korytarza dawno już nie było, została tylko nieprzyjemnym wspomnieniem, jak cała asteroida.
- Byłyśmy w jakichś sklepach, w parku i na kawie - streściła w skrócie, unosząc wzrok na mężczyznę, gdy drzwi zamknęły się i nie widziała już grupy plączącej się po maszynowni. Tu było znacznie ciszej, prawie nie było słychać spawania poszycia. - Łatwo ją polubić. Rozmawiałyśmy o konferencji i chyba się tam wybiorę. Słyszałam, że chcesz iść ze mną.
Uśmiechnęła się szeroko, krzyżując nogi w kostkach. Naturalnie, mogła pójść z samą Shani, ale Khouri też powinien wyrwać się dla odmiany z Crescenta. Przechyliła głowę w bok, nie odwracając wzroku od mężczyzny.
- Mam ładną sukienkę - dodała cicho, w ramach zachęty i uniosła lekko brwi. Zawsze to jakiś argument.
[center]VERTIGO
+20% DO TARCZ | -10% DO TRAFIENIA IRENE | +40% DO OBRAŻEŃ WRĘCZ
ObrazekObrazek
CASUAL - FORMAL - MAIN ARMOR - ARMOR 2 - THEME[/center]

Wyświetl wiadomość pozafabularną
Mistrz Gry
Awatar użytkownika
Posty: 12234
Rejestracja: 1 cze 2012, o 21:04
Medals:

Re: Crescent

24 lip 2016, o 16:02

Mężczyzna sięgnął ku panelowi umieszczonemu na ściance windy nie czekając, aż Irene znajdzie się w środku, bo i tak zdążyła wsunąć się do środka nim drzwi za nią się zasunęły. Stanął przodem do niej, a tyłem do mijanych przez windę korytarzy, ramieniem opierając się o metalową powierzchnię.
- Wróciłem pół godziny temu, Isis powiedziała mi, że już jesteś - odrzucił, wpatrując się w Irene zamyślony. - Musiałem załatwić kilka rzeczy.
Jego uśmiech nieco się poszerzył, a w oczach pojawił się błysk. Nie miał jednak w sobie tego niepokojącego charakteru, który towarzyszył każdej jego ekspresji w pierwszych godzinach ich znajomości. Sporo się zmieniło między nimi od tamtego czasu.
- Pewnie zna ich tutaj więcej niż ja - przytaknął, ignorując fakt, iż winda już się zatrzymała. Drzwi jeszcze się nie rozsunęły, a on ich nie poganiał. Korytarz ukazał się im oczom dopiero po trzech sekundach.
Poczekał tym razem, aż pierwsza wyjdzie, obracając się na pięcie by również wyjść z metalowego, poruszającego się po statku pudła. Od razu skierował się za nią, czy też prowadziła go do swojej kajuty, czy wolała pójść do mesy.
- Czytałem o tej konferencji - przyznał po chwili, nie spuszczając z niej wzroku. Odkąd wrócili z asteroidy była na statku praktycznie non stop, a teraz swoje wczasy zaczęli osobno. Mierzył ją spojrzeniem jakby chcąc wychwycić jakieś różnice między jej obrazem, który zapamiętał nim opuściła Crescenta. - Jest chyba w weekend.
Uśmiechnął się pod nosem, słysząc cichą uwagę o sukience. Chyba zrozumiał, że miał to być kolejny argument za pójściem razem z nią na te targi, bo przysunął się bliżej, koniec końców zatrzymując przy wejściu do jej kwatery, ale nie wchodząc do środka póki sama o tym nie zdecydowała.
- Ładną masz na sobie - mruknął, pochylając się w jej stronę niemal niezauważalnie. Stanął znów oparty bokiem o ścianę przy wejściu do jej kajuty, czekając na jej otwarcie. - Tamtą sam ocenię - dodał z rozbawieniem, wsuwając jedną dłoń do kieszeni spodni.
Zamyślił się na kilka sekund, w czasie trwania których wyciągała zakupioną oczywiście trzy miesięcy temu suknię, o ile zdecydowała się ją pokazać.
- To bankiet, wbrew pozorom - zauważył, unosząc wolną dłoń do włosów by je przeczesać do tyłu. Oparł się o zamknięte już drzwi kajuty gdy weszli do środka, uważając, by nie aktywować panelu i nie wylecieć na korytarz. - Nie mam garnituru.
Westchnął cicho, chyba zaskoczony tym, że to był jego największy w tym momencie problem. Pewnie przyzwyczaił się do rozwalającego się pancerza, kul śmigających koło ucha i rozwalających się statków czy obiektów, a nie do brakujących części garderoby.
- Pewnie na Lirii nie będzie tak łatwo go dostać. Trzeba będzie poszukać - dodał ciszej, głośno myśląc. Uruchomił omni-klucz by z ciekawością zacząć przeszukiwać extranet w poszukiwaniu informacji o sklepach sprzedających jakieś męskie ubiory oficjalne na ojczystej planecie rasy samych kobiet.
Irene Dubois
Awatar użytkownika
Posty: 1680
Rejestracja: 27 mar 2014, o 16:41
Miano: Irene Dubois
Wiek: 24
Klasa: Szpieg
Rasa: Człowiek
Zawód: Złodziejka, technik okrętowy
Lokalizacja: Crescent
Status: Uznana za zmarłą
Kredyty: 30.615
Medals:

Re: Crescent

24 lip 2016, o 17:02

Jedyną różnicą, jaką mógł zauważyć, było jej znaczne ożywienie. Daleko jej było do Irene, którą przetrzymywał w celi i tej, która nie mogła spojrzeć mu w oczy jeszcze nie tak dawno temu. Nie była też już niecierpliwa, jak przed lądowaniem na Thessii, ale zwyczajnie, naturalnie szczęśliwa z sytuacji, w jakiej obecnie się znajdowała. Bo co miałoby psuć jej samopoczucie? Spędziła miło pół dnia, teraz wróciła na statek który był już w stanie prawie doskonałym, a Khouri też wyglądał na zadowolonego.
- Ocenisz, ale dopiero na bankiecie - odparła, mijając drzwi swojej kwatery i przechodząc jednak do mesy. Nie zamierzała robić teraz pokazu mody, a skoro Nazirowi podobała się sukienka, którą aktualnie miała na sobie, tym bardziej nie chciała jej zdejmować. W mesie nalała sobie wody, bo na nic innego nie miała ochoty - wciąż była najedzona po wizycie z Shani w restauracji - i zajęła jedno z miejsc. Napiła się, przyglądając się mężczyźnie.
- No tak, bankiet - potwierdziła, z rozbawieniem obserwując, jak zaczyna szukać w extranecie właściwego sklepu. Miała wrażenie, że zaraz stwierdzi 'pierdolę to, idę w pancerzu' albo w ogóle uzna że to nikogo nie obchodzi i równie dobrze mogą na część bankietową w ogóle nie iść. To był intrygujący widok, a jego zaangażowanie w rzecz tak trywialną zupełnie jej nie pasowało do obrazu Nazira, który miała w głowie. Nie powiedziała nic na temat tego, że rozmawiała już o tym z Shani, nie przyznała się do żartów na jego temat, ale nie próbowała nawet pozbyć się uśmiechu z twarzy.
- To stolica, przynajmniej jeden taki sklep muszą mieć, w końcu nie mieszkają tu same asari. Sam mówiłeś, że volusy się mnożą jak szczury, a jestem przekonana, że mijałam co najmniej jeden sklep z tymi małymi, okrągłymi kombinezonami.
Ostatnie jej słowo zagłuszył huk dochodzący z góry, znad jej głowy. Najwyraźniej przerzucili się na te bardziej strategicznie umiejscowione elementy poszycia. Zerknęła w górę, prawie jakby spodziewała się tam zobaczyć coś interesującego, ale sufit był taki sam, jak zwykle.
- Strasznie szybko im poszło - zauważyła. - Albo Crescent był w lepszym stanie, niż się spodziewałam. Martwiłam się trochę o niego - przyznała, wracając wzrokiem do Nazira, skupionego na poszukiwaniach. - Często go musisz tak naprawiać?
Ciekawa była ile razy już Khouri wdał się w walkę z innym statkiem, korzystając z obecności Isis. Gdyby na Harpii mieli takie możliwości... Zamrugała, odganiając te myśli. Rozważanie przeszłości mijało się z celem. Uruchomiła otrzymany datapad i ponownie zagłębiła się w danych. Zapewne nic z tego nie potrafiłaby jeszcze naprawić sama.
- Jak ci mija dzień, Isis? - rzuciła w powietrze do SI, bo przecież wiedziała, że ta ich słucha. Miała dobry humor. Oby więcej dni takich, jak ten.
[center]VERTIGO
+20% DO TARCZ | -10% DO TRAFIENIA IRENE | +40% DO OBRAŻEŃ WRĘCZ
ObrazekObrazek
CASUAL - FORMAL - MAIN ARMOR - ARMOR 2 - THEME[/center]

Wyświetl wiadomość pozafabularną
Mistrz Gry
Awatar użytkownika
Posty: 12234
Rejestracja: 1 cze 2012, o 21:04
Medals:

Re: Crescent

24 lip 2016, o 21:18

Mruknął coś z niezadowoleniem, gdy odmówiła pokazania sukienki. Może faktycznie chciał ją zobaczyć już teraz, a może bardziej interesował go fragment, w którym zdejmowała z siebie obecną. Tak czy inaczej, niechętnie, wkroczył za nią do mesy, od razu kierując się do dyspozytora napojów i wybierając sobie jednego z energetyków, a raczej jego zdrowszych, napakowanych witaminami wersji. Z szklanką w ręku oparł się o blat w aneksie kuchennym, stojąc naprzeciw Irene, która zajmowała właśnie miejsce przy stole.
- Widzę nawet kilka - parsknął śmiechem, przeglądając krótką listę gdy już ustawił wystarczająco filtrów, by przestało mu pokazywać modę asari i gustowne, damskie garnitury. - Głównie poza centrum. Trzeba by polecieć taksówką.
Dezaktywował omni-klucz by rozejrzeć się po pomieszczeniu, gdy wspomniała o Crescencie. W tym miejscu niemal nie było słychać napraw. Tak samo zresztą, jak w normalnych warunkach mniej było słychać pracę statku i urządzeń wypełniających jego kadłub. Mesa była nieco odizolowana, pozwalając na wypoczynek tutaj, jak i obok, w kwaterach.
- Zbiorniki były w dość kiepskim stanie, poszycie też - westchnął, opierając dłonie o krawędzie blatu. - Mamy już... sprawdzoną ekipę. Znają Crescenta na wylot, wiedzą też o Isis. Nie są tani, ale są skuteczni.
Poniekąd odpowiedział tym na jej drugie pytanie, ale dopiero po chwili przeniósł uważne spojrzenie na siedzącą w krześle kobietę i delikatnie się uśmiechnął. Gest nie obejmował oczu, nad którymi zmarszczyły się brwi, dając kompletnie sprzeczny przekaz i sprawiając, że ów uśmiech wyglądał gorzko.
- Hames nie był bezkonfliktowy. Dużo osób było na jego tropie, te statki trzeba było odpowiednio wcześnie rozwalać, a na asteroidzie nie było zbyt wielu zdolnych techników, więc zostawił to mi - wzruszył ramionami, powracając do błądzenia wzrokiem po załamaniach w ścianach mesy. - Dlatego tak często pojawiałem się na Thessii. Głównie.
Shani nie była więc głównym powodem powrotów na Lirię, co nieco skwaszony Khouri niechętnie przyznał. Nie wyglądał na dumnego ze swojego zachowania, ale też wcześniej go nie zmienił. Możliwe, że nie miał jak.
Gdy zagadnęła Isis, spojrzał na sufit, szukając ukrytych w rogach pomieszczenia kamer czy komunikatorów. SI odpowiedziała dość szybko.
- Bardzo przyjemnie, dziękuję, że pytasz - odrzuciła sztuczna inteligencja, tym samym, wyzbytym emocji tonem. Treść jej przekazu jednak sprawiała, że ludzka psychika doszukiwała się miłego zaskoczenia w jej głosie. - Obserwacja dokonywanych w tak efektywny sposób prac sprawia mi przyjemność. Nie podejrzewałam, że istoty organiczne zdolne są do tak sprawnej, zorganizowanej pracy w większym gronie.
Nazir parsknął śmiechem i kiwnął głową, zgadzając się z wcześniejszymi wątpliwościami Isis. Upił łyk zimnego energetyka i wbił wzrok w kolorową zawartość szklanki. Smak jagodowy, jak głosił dyspozytor.
Irene Dubois
Awatar użytkownika
Posty: 1680
Rejestracja: 27 mar 2014, o 16:41
Miano: Irene Dubois
Wiek: 24
Klasa: Szpieg
Rasa: Człowiek
Zawód: Złodziejka, technik okrętowy
Lokalizacja: Crescent
Status: Uznana za zmarłą
Kredyty: 30.615
Medals:

Re: Crescent

24 lip 2016, o 21:56

- Tak myślałam - parsknęła śmiechem, wciąż przeglądając dane, które otrzymała na datapadzie. Zgadzały się z tym, co mówił Khouri. Najwięcej informacji dotyczyło właśnie zbiorników. Cud, że w ogóle dolecieli do jakiejś cywilizacji i udało się im zatankować, tak, by dolecieć na Thessię. Niedobrze by było, gdyby Crescent zaniemógł gdzieś po drodze i musieliby czekać na ratunek w dość nieprzyjaznych rejonach galaktyki.
Nie pytała, co znaczyło nie są tani, bo nie rozmawiali o finansach. Ale tak było wygodnie. Irene nie potrzebowała stałej wypłaty, dopóki miała co jeść i gdzie się podziać w wolnym czasie, to mogła w zamian za to opiekować się statkiem. Tylko nie wiedziała, czy taki układ odpowiada Nazirowi, więc na wszelki wypadek nie pytała. Nigdy nie była fanką rozwiązywania wątpliwości i niedomówień w ten sposób, lepiej było po prostu unikać niewygodnego tematu.
Uniosła wzrok znad datapadu, gdy padło nazwisko Hamesa. Zmierzyła Khouriego uważnym spojrzeniem, nie wiedząc za bardzo jak zareagować na jego dziwną minę. Nie chciała rozmawiać o asteroidzie nigdy więcej, nawet w kontekście naprawy statku. Przed oczami znów stanęły jej wydrążone w skale korytarze i ludzie martwi w środku, a potem ochroniarze martwi też na zewnątrz. Wyłączyła datapad, przygryzając nerwowo policzek od środka. To minęło przecież, uspokój się.
- Shani mówiła, że raz na rok - wydusiła z siebie. Dla Nazira to była praca, dla niej to było najgorsze, co przeżyła. Gorsze od Shodan i gorsze od Piny. Prawdopodobnie gorsze od ostatnich odwiedzin na Stingu. Jednak za wcześnie, by o tym rozmawiać. - To nie brzmi jak pojawianie się często na Thessii. Chyba że nie za każdym razem, jak się pojawiałeś, ona o tym wiedziała.
Odgarnęła włosy z twarzy, przeczesując je palcami. Ułożone, funkcjonowały znacznie lepiej. Nie miała wrażenia, że przy byle ruchu głową wszystkie luźne kosmyki lądują w jej oczach. Dopiero gdy na jej pytanie odpowiedziała Isis, Irene rozluźniła się i parsknęła śmiechem, przenosząc wzrok gdzieś w nieokreślony punkt na ścianie. Trudno było mówić do SI, gdy nie znajdowała się w żadnym konkretnym miejscu.
- Cieszę się - odparła. - Jeśli potrzebujesz ulepszeń, może powinnaś im powiedzieć, skoro wszystko wiedzą. Lepszego momentu nie będzie, jesteśmy w doku, zawsze można skoczyć po potrzebne części i masz spore grono efektywnie współpracujących ze sobą istot organicznych, które zrobią to prawdopodobnie szybciej i lepiej, niż ja.
Nie umiała sobie wyobrazić, jak SI odczuwała przyjemność, ale może po prostu dobrze się jej patrzyło na to, jak Crescent wraca do formy. Zielone spojrzenie Irene z powrotem wbiło się w oczy Nazira, gdy pochyliła się nad stołem tak, by przyciągnąć jego wzrok. Miała na sobie sukienkę w tym samym kolorze, z bliska dało się to zauważyć.
- To gdzie ty byłeś? - spytała, zmieniając temat na przyjemniejszy. - Skoro nie szukałeś sukienki na bankiet?
Uśmiechnęła się do niego znów, chcąc odciągnąć jego myśli od Hamesa i asteroidy. Teraz był na przepustce, powinien zająć się czymś ciekawszym, niż rozważanie co było, i co nie daj boże będzie.
[center]VERTIGO
+20% DO TARCZ | -10% DO TRAFIENIA IRENE | +40% DO OBRAŻEŃ WRĘCZ
ObrazekObrazek
CASUAL - FORMAL - MAIN ARMOR - ARMOR 2 - THEME[/center]

Wyświetl wiadomość pozafabularną
Mistrz Gry
Awatar użytkownika
Posty: 12234
Rejestracja: 1 cze 2012, o 21:04
Medals:

Re: Crescent

24 lip 2016, o 22:26

Jej odpowiedź sprawiła, że tylko się skrzywił, co mogło potwierdzać jego niemówienie Shani o każdym przylocie na Thessię. Mogło jednak oznaczać po prostu niechęć do rozmawiania na takie tematy jak asteroida czy jego rodzinne powiązania i sposób, w jaki je traktował. Od takiej rozmowy wolał już intrygującą barwę energetyka czy jego owocowy smak, gdy pił zamiast odpowiadać. Na szczęście Isis rozładowała napięcie.
- Obecnym priorytetem jest przywrócenie Crescenta do pełnej sprawności, ale przyszłe ulepszenia mam na uwadze - odpowiedziała Isis, krótką chwilę czekając przed dodaniem do tego: - Pozwoliłam sobie zamówić kilka nowych komponentów, których zakup nie obciąży za bardzo naszego konta.
- To dobrze, że tak sobie radzisz z wydawaniem kredytów z naszego konta - odrzucił z nutą ironii, choć zaraz po tym parsknął śmiechem.
Oczywiście SI brała z jego środków, ale nie wyglądał na bardzo oburzonego tym faktem.
- Zawsze mogę zabrać pieniądze z innych kont, ale pamiętam, że nie podobał ci się ten pomysł. "Lepiej nie..."
- Nie przykuwać zbyt wiele uwagi. Tak, pamiętam co powiedziałem.
Odstawił szklankę na blat, obok opierając swój łokieć. Wpatrywał się z uporem w Irene, powoli tracąc zainteresowanie słowami Isis. Na jego twarz powrócił błąkający się po ustach chwilę wcześniej uśmiech.
- Szukałem innych rzeczy - wzruszył ramionami, ostentacyjnie odwracając od niej wzrok, jakby nagle monitory pokazujące panoramę Lirii ukazywaną na kanale informacyjnym były znacznie ciekawsze. - Później porwę cię na kilka godzin, ale to poza godzinami szczytu.
Pozostałą część wypowiedział dość niezobowiązująco, wręcz obojętnie. Nie pytając za bardzo czy będzie miała ochotę gdzieś się z nim udać, zamiast tego w żartach postanawiając za nią. Ze szklanki zniknęła kolejna część napoju.
- Mamy trochę czasu, jeżeli chcesz gdzieś wyjść albo coś porobić - dodał, wreszcie przenosząc wzrok na jej oparte o blat dłonie i wyżej, aż dotarł do intensywnie zielonych tęczówek.
Irene Dubois
Awatar użytkownika
Posty: 1680
Rejestracja: 27 mar 2014, o 16:41
Miano: Irene Dubois
Wiek: 24
Klasa: Szpieg
Rasa: Człowiek
Zawód: Złodziejka, technik okrętowy
Lokalizacja: Crescent
Status: Uznana za zmarłą
Kredyty: 30.615
Medals:

Re: Crescent

24 lip 2016, o 23:14

Przysłuchiwała się ich rozmowie z lekkim uśmiechem. Znów w jej głowie pojawiły się myśli dotyczące tego, co by było, gdyby mieli SI na Harpii. Irene nie widziała nic złego w zabieraniu kredytów z innych kont, niż konto Nazira, ale to nie ona podejmowała decyzje. Nie potrafiła jednak powstrzymać się od wtrącenia swojego komentarza.
- Jeśli zrobi się to raz na jakiś czas, nic takiego się nie powinno stać, wystarczy dobrze zatrzeć ślady, a nikt tego nie zrobi lepiej, niż SI - zrobiła niewinną minę i wzruszyła ramionami. Nie kontynuowała jednak tematu, nie próbowała nikogo do niczego namawiać, po prostu wyraziła swoją opinię.
Przesunęła palcem po brzegu szklanki, do połowy wypełnionej wodą. Szkło było jednak zbyt grube, by zagrało. Uniosła wzrok z powrotem na Nazira, a fakt, że na nią nie patrzył, udając że jest niezwykle zafascynowany ścianą, ekranem, czy czymkolwiek innym, pozwolił jej ponownie przyjrzeć się jego twarzy. Znajomej już, bardziej niż jakakolwiek inna w tym momencie, ale wciąż jeszcze momentami nieco obcej.
- Porwiesz mnie? - uśmiechnęła się i odchyliła się na krześle, unosząc brwi. - Gdzie? Nie wiem, czy nie będę zajęta.
Oboje doskonale wiedzieli, że nie miała w tej chwili nic do roboty. Z Shani umówili się na wieczór, a w maszynowni kręcił się ktoś inny i raczej długo nie będzie miała w niej nic do sprawdzenia. Nikt inny na Thessii nie mógł zabiegać o czas Irene, chyba że zaplanowała sobie na przykład że akurat teraz będzie ćwiczyć lądowanie na symulatorach w kokpicie. Ale nie. Nie miała planów, którymi mogła się wykręcić. Zresztą nawet nie próbowała.
Widząc, jak wzrok Nazira powoli wędruje po jej sylwetce w górę, syknęła cicho.
- Zapomniałam, że miałam cię nie rozpraszać - przyjęła przepraszający wyraz twarzy i odsunęła datapad na brzeg stołu, sama wstając od niego. Dopiła wodę, umyła szklankę i odstawiła ją na miejsce, by wciągnąć się zaraz potem na blat i na nim usiąść. Skrzyżowała nogi w kostkach, przyglądając się Khouriemu teraz z dalszej odległości.
- Szkoda siedzieć na Crescencie, skoro możemy wyjść na zewnątrz - stwierdziła. - Przynajmniej przejść się gdzieś. Do jakiejś świątyni, czy gdziekolwiek indziej. A potem zjeść świeżo przygotowany obiad. Tutaj nie przychodzi mi do głowy nic, czym moglibyśmy się zająć, poza... sprawdzaniem, jak istoty organiczne są zdolne do sprawnej współpracy.
Uśmiechnęła się szerzej, nieco zadziornie. Nie chciała teraz wciągać Nazira do kajuty i zajmować się tym, czym nie powinni zajmować się przy statku pełnym ludzi, z których co chwilę ktoś mógł czegoś od nich chcieć. Poza tym, za drzwiami śluzy była Thessia. Cała, wielka Liria, z której zobaczyła tylko dwa centra handlowe, park i restaurację. Nie chciała marnować czasu na pokładzie uwięzionego w doku statku.
[center]VERTIGO
+20% DO TARCZ | -10% DO TRAFIENIA IRENE | +40% DO OBRAŻEŃ WRĘCZ
ObrazekObrazek
CASUAL - FORMAL - MAIN ARMOR - ARMOR 2 - THEME[/center]

Wyświetl wiadomość pozafabularną
Mistrz Gry
Awatar użytkownika
Posty: 12234
Rejestracja: 1 cze 2012, o 21:04
Medals:

Re: Crescent

24 lip 2016, o 23:35

Nazir kwestię kradzieży pieniędzy przez SI pozostawił bez komentarza. Może nie miał ochoty na rozmawianie o finansach, choć jak na razie nic nie wskazywało na to, by czuł się zmuszony do oszczędzania. Isis też zamówiła jakieś komponenty do statku, a te bywały drogie, powołując się na niewielkie uszczuplenie środków na jego koncie. Służba w wojsku może nie była tak opłacalna, ale u Hamesa już na pewno. Szczególnie, jeśli nie miało się rodziny, na którą trzeba było wydawać pieniądze.
Parsknął śmiechem, nie traktując poważnie jej słów o byciu zajętą. Pewnie sam doskonale rozumiał, że żartowała, bo zbyt wielu planów nie mogła zdążyć zrobić do tego czasu. Nie byli w Lirii zbyt długo.
- Zobaczysz - odrzucił tylko, nie planując zdradzania jej miejsca, do którego chciał się udać. - Skoro masz być porwana to lepszy efekt będzie, jak nie dowiesz się gdzie.
Gdy się odsunęła, skrzywił się lekko, niechętnie również opadając na oparcie krzesła, bo wcześniej głównie nachylał się nad stołem, bezwiednie przyciągany do siedzącej naprzeciw rudowłosej.
- Lubię takie rozpraszanie - mruknął tylko, wyciągając się by złapać ją za rękę gdy przechodziła do blatu. Pociągnął delikatnie, ale stanowczo, w swoim kierunku, jednocześnie odsuwając od stołu krzesło. Koniec końców wylądowała na siedząc do niego bokiem na jego kolanach, czy tego chciała, czy nie - jedyne, co mogła zrobić to wstać i przejść się pod ten blat. Jakby zdając sobie z tego sprawę spróbował jej to uniemożliwić, obejmując ją w talii i trzymając blisko własnej klatki piersiowej.
- Możemy wyjść po mój garnitur - mruknął, odgarniając włosy na drugie, dalsze od niego ramię, by wtulić się w jej szyję. Chłonął zapach jej włosów jakby zdążył zapomnieć, jak pachną olejki, których używała. - Albo gdzieś się przejść - dodał, przesuwając nosem po skórze szyi, która zdążyła się już zagoić. Żadnych siniaków w tamtym miejscu - zniknęły jak ich pamięć o Rogerze.
Nie wyglądało na to, żeby przeszkadzała mu obecność innych ludzi na pokładzie. I tak większość z nich pałętała się w okolicach maszynowni, a nie mieli też powodu by przychodzić do mesy. Przytrzymywał ją więc przy siebie w talii, drugą dłonią zaczesując pozostałe po jego stronie, rude kosmyki z dala od własnej twarzy. Na szyi mogła czuć jego ciepły oddech, ale nie zdecydował się złożyć na nich pocałunku.
- Niedaleko doków jest jakiś park - mruknął dość obojętnie, zbyt zaaferowany siedzącą mu na kolanach Irene by jakoś aktywnie uczestniczyć w wyborze miejsca, w które powinny pójść.
Irene Dubois
Awatar użytkownika
Posty: 1680
Rejestracja: 27 mar 2014, o 16:41
Miano: Irene Dubois
Wiek: 24
Klasa: Szpieg
Rasa: Człowiek
Zawód: Złodziejka, technik okrętowy
Lokalizacja: Crescent
Status: Uznana za zmarłą
Kredyty: 30.615
Medals:

Re: Crescent

25 lip 2016, o 13:11

Nie było jej na pokładzie raptem kilka godzin, nawet nie cały dzień, a Khouri wydawał się tak potrzebować jej towarzystwa, jakby wróciła po tygodniu. Zawróciła w miejscu, pociągnięta za nadgarstek i nawet nie wiedziała kiedy i jakim cudem wylądowała na jego kolanach. Parsknęła śmiechem, obejmując go po chwili jedną ręką, której paznokciami przesunęła w górę jego karku, jak zawsze. Lubiła jego bliskość, lubiła czuć ciepły oddech na swojej szyi, były czymś, co odrywało ją nieco od rzeczywistości w ten jedyny właściwy sposób. Ale Nazir nie zrobił jeszcze nic, co zmusiłoby ją do zapomnienia o znajdującej się po drugiej stronie śluzy Thessii. Gdy płynęli przez pustkę, mogła nie wychodzić z łóżka, tutaj jednak musiałby użyć bardzo silnego argumentu, żeby zmusić ją do zostania.
- Możemy wyjść po twój garnitur, a potem gdzieś się przejść, na przykład do parku niedaleko doków - odparła, łącząc jego propozycje w jedną.
Czasem przez jej głowę przechodziły wspomnienia, które miały niewiele sensu w miejscu i czasie, w jakim się znajdowała. Teraz właśnie, gdy odsunął jej rude włosy, by mieć dostęp do szyi, przez myśl przeszły jej siniaki, które znajdowały się tam przez kilka długich dni. Spojrzała na niego z góry, zastanawiając się, co mu przyszło wtedy do głowy, żeby oklejać ją plastrami, skoro nie chciał być, kurwa, milutki. Mógł ją zignorować, w końcu była tylko towarem do dostarczenia. Siniaki zostałyby tam trochę dłużej, to nic takiego. Nie musiał się nią przejmować. Nie musiał się do niej zbliżać, nie musiał jej ratować.
Doszła do wniosku, że wciąż był dla niej w pewnym stopniu tajemnicą, może nawet większą, niż ona dla niego, bo on miał dostęp do danych na jej temat, które mógł sobie w dowolnej chwili przypomnieć. Przesunęła palcami po krótszych włosach z boku jego głowy. Od czasu ucieczki ze Stinga wpakowała się w jeden związek, którego żałowała do tej pory. Nieustanne pretensje, kłótnie i fochy o byle bzdury nie były warte nerwów. Miała się zmieniać i dostosowywać. Khouri nie ograniczał jej w żaden sposób, a ich kłótnie miały miejsce w niedawnych, ale zupełnie innych czasach i nie dotyczyły codziennego życia. Jedyne ograniczenie nie pozwalało jej odnieść szklanki i zmusiło ją do zajęcia miejsca na jego kolanach. Mogła to przeżyć.
Milczała przez dłuższą chwilę, przyglądając mu się, ale w końcu przejechała kciukiem wzdłuż linii jego szczęki i podniosła jego jego brodę, by odwrócić uwagę mężczyzny od swojej szyi i przenieść ją na usta. Pocałowała go delikatnie, trochę dłużej niż zamierzała i odsunęła się zaraz po tym, odpychając się ręką od jego klatki piersiowej. Nie lubiła wyznań i żadnych nie planowała, ale gdzieś w środku czuła, że żywi do Nazira jakieś bliżej nieokreślone pozytywne uczucia. Lubiła jego towarzystwo, jego dotyk i, jak się właśnie okazało, lubiła do niego wracać. Uśmiechnęła się do niego tylko, nic na temat swoich rozmyślań nie mówiąc.
- Co z tym wieczorem? - spytała za to cicho. - Dlaczego napisałeś, że pokocham Thessię wieczorem? Wygląda wtedy lepiej?
[center]VERTIGO
+20% DO TARCZ | -10% DO TRAFIENIA IRENE | +40% DO OBRAŻEŃ WRĘCZ
ObrazekObrazek
CASUAL - FORMAL - MAIN ARMOR - ARMOR 2 - THEME[/center]

Wyświetl wiadomość pozafabularną

Wróć do „Prywatne jednostki”