Roześmiała się, gdy wyraził swoje oburzenie, zdając sobie sprawę, że faktycznie może nie powinna była przedstawiać tego w takim świetle. No ale niestety, to było zgodne z prawdą, a jego z reguły nie okłamywała. Pomysł na prezent dla Isis przyszedł sam, a póki co najlepszym, co wpadło jej do głowy dla Nazira, nadal pozostawała ta wstążka - zwłaszcza, że wydawał się z tej wizji zadowolony. Szkoda, że miała dla siebie jeszcze odrobinę szacunku, która nie pozwoliłaby jej na realizację tego planu. Niewiele, ale zawsze.
- To dlatego, że jesteśmy teraz najlepszymi przyjaciółkami - rzuciła z rozbawieniem, wywołanym widokiem obrażonego Khouriego. - Przeskoczyła nad ciebie w mojej hierarchii. Bardzo mi przykro.
Nie mówiła poważnie, ale chyba nie musiała tego podkreślać, Nazir sam mógł się domyślić. W ramach przeprosin i zaprzeczenia swoim własnym słowom wtuliła się w niego mocniej, tak jakby miało mu to zrekompensować jej złośliwości.
- Isis nigdy niczego mi nie dała. Od ciebie dostałam te rękawice, a one... no, ciężko będzie mi to przebić. Boję się, że jak rozpakujesz prezent ode mnie, to uśmiechniesz się krzywo, udając, że ci się podoba. Nie przeżyłabym tego. Nigdy nie umiałam dawać prezentów, ale nie przeszkadzało mi to, bo było mi wszystko jedno. Na... na tobie za bardzo mi zależy - dodała cicho, szczerze. - Będę się stresować tym przez następne trzy tygodnie, czy ile zostało do świąt. Bardziej, niż czymkolwiek innym. Naprawdę.
Westchnęła, gdy zdecydował, że dyskusja ma dobiec końca i choć niechętnie, to zamknęła oczy. Pozwoliła się przyciągnąć, odwzajemniając uścisk, który mówił więcej, niż jakiekolwiek słowa. No, może nie więcej, ale wystarczająco dużo, by nie musieli werbalizować tych emocji. Nie chciało się jej spać, pomimo zmęczenia, które przyniósł jej dzisiejszy dzień, zarówno fizycznego, jak i psychicznego.
- Nawet nie próbuj - mruknęła, wyobrażając sobie jak Nazir usiłuje naciągnąć na siebie dwa razy za mały napierśnik. Parsknęła śmiechem, ale uspokoiła się szybko, wiedząc, że to do niczego nie prowadzi. Musieli odpocząć. Musieli wytrzeźwieć i mieć jutro wystarczająco dużo energii, żeby wszystko poszło zgodnie z planem. Ona przede wszystkim. Westchnęła głęboko, opierając się czołem o znajomą klatkę piersiową. Świat tym razem na nich nie czekał. - Dobranoc, Nazir.