Wyświetl wiadomość pozafabularną
Nie bardzo wiedziała, co powinna mu na to odpowiedzieć. Czy się jej spieszyło? Raczej nie, ale nie chciała mieć później wyrzutów sumienia, gdy jutro będzie patrzyła jak zgina się pod ciężarem bólu. Gdy okaże się, że coś sobie naciągnął, albo zerwał i przy całym swoim cierpieniu będzie rzucał jej te znaczące spojrzenia, wobec których nie będzie miała argumentów - bo przecież to ona zaczęła, choć dużo, dużo wcześniej.
Zresztą jej protesty na niewiele się zdały, gdy były tylko słowami, bo jej ciało rwało się do niego, jakby wcale nie znaleźli się w swoich ramionach dwie godziny temu, a dopiero teraz. Widział wszystko jak na dłoni - efekt każdego swojego pocałunku, każdego momentu, w którym jego palce przesuwały się po spragnionej skórze. Widział, jak próbuje się powstrzymać, po raz pierwszy chyba poddając się mu całkowicie, nie chcąc brać odpowiedzialności za jego jutrzejsze cierpienie. Widział też głód w jej oczach, rosnący z każdym gestem, z każdym centymetrem podwijającej się samoistnie szarej koszulki. Przeciągnęła ją przez głowę i rzuciła gdzieś poza łóżko, a temat zwracania jej Nazirowi zniknął na dobre, nie mogąc być teraz bardziej nieistotnym.
Taka zapalczywość nie zdarzała mu się często, z reguły leżała po stronie Irene. Tęsknota we wszystkim, co z nią robił, była obezwładniająca. W chwili, w której poczuła pierwszy pocałunek na wewnętrznej stronie uda, zrezygnowała z cichych protestów, zastępując je głośnym westchnieniem, które w niecierpliwości wyrwało się jej z ust. Silniejsze, niż pragnienie, okazały się jednak emocje, które wypełniły ją, przelewając się w każdym jej kolejnym niekontrolowanym jęku. Świat został gdzieś daleko, a jej świadomość ograniczała się do mężczyzny, wobec którego zdecydowała się wcześniej na poważne wyznanie i teraz czuła każde z tych uczuć, o których mówiła, zapadając się razem z nim w studnię bez dna. Oddała mu całą kontrolę, tak jak oddała mu swoje życie, choć sądziła, że nie znajdzie się nikt, komu będzie mogła i chciała je powierzyć. I póki co, w tej ciemnej, cichej kajucie, nie mogło się wydarzyć nic, co sprawiłoby, że uznałaby to za zły pomysł.
Wciąż rozpalona i rozedrgana, długo nie mogła potem zasnąć. Zapomniała o ubraniach, które z niej zdjął, wtulając się w niego mocno. W chwilach takich jak ta, obnażona ze wszystkich swoich barier i masek obojętności, którymi się otaczała przy ludziach, była bardziej bezbronna, niż kiedykolwiek. Jakieś słowa cisnęły się jej na usta, choć jednocześnie nie wiedziała jakie, nie potrafiła złożyć pełnego zdania. A na pewno nie w języku, który by zrozumiał.
- Dobranoc, Nazir - wyszeptała, chcąc powiedzieć coś jeszcze, choć nie potrafiła. Niektórych słów nie chciała wypowiadać po raz drugi, a cała reszta okazywała się zupełnie niewłaściwa.
Długo jeszcze leżała, wsłuchując się w oddech przytulającego ją mężczyzny, do momentu, w którym zorientowała się, że zasnął. Palce jej dłoni wciąż błądziły po jego ramieniu, więc teraz przestały. Otworzyła oczy i odwróciła głowę, by jeszcze przez chwilę móc spojrzeć na tak spokojne teraz, oklejone plastrami oblicze człowieka, u którego boku znalazła swoje miejsce we wszechświecie. Uśmiechnęła się jeszcze jeden raz, a potem obróciła tyłem do Nazira i wtuliła w niego plecami, obejmując się w pasie jego ręką. W końcu jednak, po długim oczekiwaniu, i ją zmorzył sen. I chyba po raz pierwszy od długiego czasu nie śniło się jej nic.