Mistrz Gry
Awatar użytkownika
Posty: 12223
Rejestracja: 1 cze 2012, o 21:04
Medals:

Arae

13 wrz 2018, o 22:59

Uśmiechnęła się szerzej, wzruszając ramionami, co uwolniło jeden ze sznurków czarnej bluzy z więzi jej włosów.
- Teraz musisz wymyślić coś lepszego, ten już wzięłam - odparła z rozbawieniem, przestępując z nogi na nogę. Coś w jej kieszeni zaszeleściło - tabletki wewnątrz plastikowego pojemnika, który schowała do środka.
Nie było po niej widać obrażeń, których doznała w fabryce, póki nie wykonywała gwałtownych ruchów, albo takich angażujących jej brzuch i żebra. Nie wyglądała jak ofiara dotkliwego pobicia, jak Khouri. Zresztą, w porównaniu do tego, jak skończyła się ich potyczka w Hexie, Volyova była niemal zupełnie zdrowa. Nie miała przebitego brzucha, złamała tylko żebro, przebiła tylko łopatkę. Problem pojawi się gdy jej organizm przyzwyczai się do leków, które brała - wtedy nie będzie w stanie z kamienną twarzą podnosić z ziemi, powalona dziesiąty raz podczas walki.
Gdy podjął decyzję, parsknęła śmiechem. Mokre włosy muskały jego ramię, zostawiając ślady na materiale noszonej przez niego bluzki.
- No nie wiem. U ciebie nie jest tak podło, ciemno i dobijająco - odparła, drocząc się. Nie czuła się najlepiej, ale w sekundzie o tym zapomniała, usiłując utrzymać jego myśli z dala od bomby, którą zrzucił na jego głowę Khouri. - Ilu niewolników było tam wcześniej?
Zaśmiała się cicho, szczerze. Chyba już jakiś czas temu przestała udawać, że bliskość turianina w jakikolwiek sposób jej przeszkadza. Wciąż jej charakter nie pozwolił na utrzymanie ich relacji na normalnym, zdolnym do określenia słowami poziomie, ale w tej chwili nie zwracała na to uwagi. Choć dała mu opcję spędzenia wieczoru w samotności i ponurych myślach, ewidentnie preferowała spędzanie go razem.
- Stoi. Ale ty wybierasz film - zgodziła się, z dziarskością, której w sobie nie miała jeszcze godzinę wcześniej.
Słysząc jego pytanie, początkowo wzruszyła ramionami. Tak, jak miała w zwyczaju, nawet jeśli do głowy wpadało jej kilka konkretnych odpowiedzi, jej odruchem było pokazanie po sobie tego, że jest jej to obojętne. Z jej ust wydarło się westchnienie gdy złapała się na tym złym zwyczaju w porę. Odsunęła się, stając naprzeciw.
- Jeśli ty wybierasz dwie z moich propozycji, ja dorzucam trzecią - odparła z początku, z szelmowskim uśmiechem na ustach sięgając do szafki, w której schował kupiony przez siebie alkohol. Wciąż została butelka tequili, choć rum już wypiła. Wyciągnęła to i cokolwiek chciał on, o ile coś chciał w ogóle.
- Cordova - odpowiedziała wreszcie, przyglądając się etykiecie na butelce. - Urodziłam się tam. Odludne, ale piękne miejsce - dodała, uśmiechając się do swoich myśli, w których musiał pojawić się obraz tego, jak wyglądało to miejsce.
- Moje pytanie. Jaki film chcesz obejrzeć? - zagadnęła, obracając się w jego stronę, gotowa do drogi do kajuty.
Vex
Awatar użytkownika
Administrator
Posty: 1960
Rejestracja: 18 cze 2014, o 15:17
Miano: Vexarius "Vex" Viyo
Wiek: 32
Klasa: Dewastator
Rasa: Turianin
Zawód: Widmo
Lokalizacja: Arae / Cytadela
Status: It's complicated.
Kredyty: 34.710
Medals:

Re: Elpis

14 wrz 2018, o 00:15

Wzrok Widma powoli rozjaśniało rozbawienie, wygrywające z ponurymi myślami w miarę kolejnych słów Volyovej. Wiedział co robiła i co próbowała osiągnąć, bo sam kilkukrotnie był na jej miejscu, ale tym silniej to doceniał. Ich znajomość nawet w ułamku procenta nie wyglądała tak samo jak na początku. Oboje przebyli długą drogę od Horusa i od pierwszych rozmów w mesie, którym towarzyszyły wzajemne oskarżenia, sarkazm ociekający jadem i potłuczone szkło szklanek; drogę, której żadne z nich nie dostrzegało wtedy przed sobą.
- Daj mi chwilę, jestem pewien że coś sobie przygotuję - obiecał, odwzajemniając jej przekorny uśmiech.
Maya nadal przypominała czasami zranione zwierzę, ale teraz mieli coś więcej. Zaufanie. Jej mury nie stały już dla niego, oferując boczne wejście i dostęp do tego co znajdowało się za nimi. Teraz to jednak ona stukała o powierzchnię jego własnych umocnień, oferując to samo co wcześniej dostała od niego.
Sięgnął dłonią do jej włosów, w roztargnieniu wyłuskując delikatnie jeden ze sznurków spomiędzy mokrych, błękitnych kosmyków.
- No tak. To zupełnie nie nasze klimaty - mruknął, śmiejąc się cicho na jej przekomarzanie się. - W dodatku jeszcze leżeć na miękkim łóżku w oświetlonym pomieszczeniu? Co ja sobie myślałem. Koniecznie będę musiał ściągnąć chociaż jakiegoś kroganina, który będzie miał zadanie okładać nas kolbą karabinu po każdym wejściu.
Odsunął palcem niebieskie pasma z lewej połowy jej twarzy, zakładając je za jej ucho. Jej pogodna odpowiedź sprawiła, że westchnął ciężko, chociaż uśmiech nie przestał schodzić mu z ust.
- Znowu taka odpowiedzialność na moich barkach. Niech będzie.
Wypuścił ją z objęcia, gdy wyślizgnęła się i odsunęła, stając przed szafkami. Obserwował jak sięga do jednej z nich, wyciągając butelkę tequili z zawadiackim uśmiechem; być może tak wczesny odlot z Szanghaju był nie wskazany, biorąc pod uwagę że byli teraz najbliżej miejsca, w którym mogli uzupełnić zapasy wybranego przez biotyczkę napoju. Kiedy położyła dłoń na szyjce butelki ze znajomym, zielonym płynem w środku i posłała mu pytające spojrzenie, po chwili skinął głową. Picie alkoholu w samotności było podłe i dobijające, więc bardzo w ich stylu, ale nie tym razem.
Odbił się biodrami od blatu, również gotowy do drogi. Światła mesy przygasły za nimi, gdy opuścili jej progi, kierując się wgłąb korytarza.
- Cordova - powtórzył za Mayą, smakując nazwę jej miasta. Coś do wyszukania na extranecie na później. - Brzmi ładnie.
Drzwi jego kajuty rozsunęły się z cichym sykiem, zapraszając do środka. Puścił niebieskowłosą przodem, samemu wchodząc za nią i przesuwając wzrokiem po pokoju; rozłożony pancerz wciąż walał się po blacie długiego biurka, podobnie jak broń i cała reszta sprzętu. Jego spojrzenie zatrzymało się na dłuższe uderzenie serca na parze omni-kluczy leżących pośród nich, które żarzyły się przydymionym blaskiem, jedno w innej barwie od drugiej. SI wciąż pracowały nad ich zawartością, dyskretnie łącząc się przez wszechobecną na Elpis sieć okrętu.
Po dwóch sekundach Vex odwrócił go jednak na resztę pokoju, świadomie decydując się zignorować ich widok.
- Mało ambitny - odparł po chwili zamyślenia, siadając na łóżku i stawiając butelkę chatti na szafce nocnej. Aktywował własne holograficzne urządzenie na przedramieniu, nawiązując kontakt z głównym iluminatorem w kajucie. Extranet oferował więcej niż jeden tytuł filmowy, a ich nadmiar prędko sprawił, że Widmo przyjrzał się strapiony pokaźnej liście propozycji. Przesunął po niej palcem, z miejsca odrzucając parę tytułów. Komedie nie spełniłyby swojego zadania, a horrory - chociaż niezmiernie kusiło go sprawdzenie czy Maya będzie równie nieustraszona w obliczu zwykłego, jumpscare'owego filmu co w przypadku stawiania czoła hordzie wrogów - odsunął na inny termin, mając dzisiaj wystarczająco koszmarów pod ręką. Na kryminał oboje byli prawdopodobnie zbyt zmęczeni psychicznie, więc ostatecznie padło na jakiś przypadkowy film akcji, który miał stanowić mało wymagające tło.
- Nie przyjmuję reklamacji - ostrzegł kobietę.
THEME                    VOICE                    ARMOR                    CASUAL
ObrazekObrazek
+5% do obrażeń w walce wręcz   
-1PA koszt przeładowania    -1.5PA do kosztu zdolności technologicznych
Dla MG:
Wyświetl wiadomość pozafabularną
Mistrz Gry
Awatar użytkownika
Posty: 12223
Rejestracja: 1 cze 2012, o 21:04
Medals:

Re: Elpis

14 wrz 2018, o 10:45

Im dalej oddalali się od portu i, możliwie, od Crescenta, tym łatwiej było przysłonić rzeczywistość czymś innym. Może nie zapomnieć o niej, ale zepchnąć na dalszy tor podświadomości, skupić się na czymś przyjemniejszym, przynajmniej na te chwile, których i tak nie mogli spożytkować produktywnie.
- Brzmi brutalnie - odparła ze śmiechem, kręcąc głową na samą myśl o kroganinie. Ostatnio spotkali ich zdecydowanie zbyt wielu. Aż dziwne, że nie doszło do walki między nimi a Ugarrem. Byliby w czwórkę, szanse mieliby większe, ale mieszkańcy Huangpu mogliby zareagować w różny sposób, niekoniecznie dla nich korzystny. - Ale nie aż tak jak twarde łóżko.
Złapała drugą butelkę, dostając od niego znak aprobaty. Alkoholu nie musiała sobie przecież odmawiać - mieli trochę czasu. Szczególnie jeśli mieli czekać aż Khouri zacznie się do czegokolwiek nadawać. Ich planowanie rozpocznie się z odszyfrowaniem omni-kluczy i rozpocznie prawdopodobnie długi okres bez wypoczynku, więc Volyova postanowiła celebrować te kilka godzin, w których mogli wypierać cały świat.
- Jest ładne - potwierdziła, ruszając za nim korytarzem w stronę kajuty kapitańskiej. W niej jeszcze nie przyszło im siedzieć, ani pić - poza krótkimi rozmowami przed i po Szanghaju.
Rozejrzała się po pomieszczeniu wchodząc do środka. Wcześniej nie miała do tego głowy - teraz też ją straciła, gdy jej wzrok natknął się na dwa, aktywne omni-klucze. Podobnie jak Vex, odwróciła wzrok i bez słowa usiadła na łóżku, skupiają się na obserwowaniu jego doboru filmu.
- Już się boję - parsknęła śmiechem, odkładając butelkę żeby podciągnąć się dalej na łóżku, w stronę ściany, o którą mogła się oprzeć. Żebro nie było najbardziej skomplikowaną czy niebezpieczną kością do złamania, ale przy każdym takim ruchu dawało się we znaki i uśmiech na jej twarzy blednął na kilka sekund. W końcu udało jej się umościć tak, żeby było jej umiarkowanie wygodnie i obróciła się w stronę szafki, na której odstawiła tequilę
Złapała za butelkę i zorientowała się, że nie wzięła z mesy szklanek. Spojrzała pytająco na Viyo nim otworzyła ją tak czy inaczej, jeśli żadnej nie miał pod ręką. Ich brak jakoś szczególnie jej nie przeszkadzał.
- Nie pamiętam kiedy ostatnio oglądałam jakieś vidy - westchnęła, spoglądając na otwierające sceny. - Mało ambitny to świetny pomysł na powrót do tego - dodała ironicznie, unosząc butelkę by stuknąć ją o tą trzymaną w jego dłoni.
Vex
Awatar użytkownika
Administrator
Posty: 1960
Rejestracja: 18 cze 2014, o 15:17
Miano: Vexarius "Vex" Viyo
Wiek: 32
Klasa: Dewastator
Rasa: Turianin
Zawód: Widmo
Lokalizacja: Arae / Cytadela
Status: It's complicated.
Kredyty: 34.710
Medals:

Re: Elpis

14 wrz 2018, o 17:53

Wyświetl wiadomość pozafabularną Iluminator zgasł na chwilę, gdy turianin potwierdził wybór filmu, zalewając pomieszczenie półmrokiem rozświetlanym jedynie przez połowicznie przygaszone lampy. Vex wygasił własny omni-klucz, po czym również podsunął się pod ścianę, opierając o nią plecami obok Mayi i zginając jedną nogę w kolanie. Na ekranie zaczęły pojawiać się pierwsze sceny, nagrywane efektem trzęsącej się kamery z perspektywy biegnącego - lub może uciekającego, sądząc po towarzyszącym temu przyspieszonym oddechu, wypełniającym pierwsze pierwsze sekundy z głośników.
- Ja też - przyznał na słowa Mayi, patrząc przez chwilę na obrazy wyświetlane na iluminatorze, ale nie widząc tego co się na nich pojawiało, gdy jego myśli uciekły gdzieś indziej pod wpływem jej pytania. - To znaczy odkąd zostałem Widmem. Nigdy jakoś nie nie było czasu, bo zawsze coś się działo lub trzeba było się czymś zająć. Nawet podczas długich lotów między Przekaźnikami jakoś nie miałem głowy, żeby po prostu usiąść i coś obejrzeć.
Dopiero po chwili podłapał wzrok kobiety gdy uniosła nieznacznie tequilę, ale w odpowiedzi po prostu bez słowa sięgnął po swoją. Wyciągnął korek i odłożył go na blat szafki nocnej, stukając szyjką butelki o szyjkę jej własnej w odwzajemnieniu krótkiego, niewypowiedzianego toastu. Szklanki stały się zbędnym tematem odkąd ich życie znacząco skróciło się na pokładzie Elpis, a żadnemu z nich nie przeszkadzało picie prosto ze źródła. Nawet jeżeli okazjonalnie turianin doceniał zielonkawe refleksy, które oferowało chatti swobodnie przelewające się po dnie szklanego naczynia.
- Ostatni raz oglądałem coś chyba jeszcze na Cipritine. Miałem tam małą kawalerkę, nie pamiętam czy ci już wspominałem - dodał, zerkając na biotyczkę. Uniósł butelkę do ust, upijając łyk gorzkiego napoju, który od razu rozlał się znajomym, ostrym wrażeniem po jego przełyku. - Trzy małe pokoje, okna wielkości wyjątkowo niskiego volusa i uroczy widok na sklep z używaną elektroniką po drugiej stronie ulicy. AnaLogic, się nazywał. Chwytliwa nazwa, o ile nie brało się pod uwagę młodych, kreatywnych turian z żyłką do sztuki nowoczesnej, którzy notorycznie uszkadzali część liter na głównym szyldzie - dodał w zamyśleniu, ale z cieniem uśmiechu błąkającego się po ustach. Zmarszczył na parę sekund brwi, przypominając sobie coś jeszcze. - Miał strasznie zielony, neonowy szyld, który rzucał światło na sufit mojej sypialni. Denerwował mnie jak mało co.
Na ekranie przemknęło jakieś biotyczne wyładowanie, które rzuciło skycarem za którym bohater filmu się ukrywał. Eksplozja sprawiła, że kamera "przewróciła się", na krótką chwilę pokazując czarne niebo oraz strzeliste, smukłe wieżowce architektury Nos Astry lub być może jakiegoś innego miasta na Illium. Po niej zapadła ciemność, wyciszając wszystkie dźwięki; dopiero po chwili na środku wyłonił się właściwy tytuł filmu, ujawniając słowa Fantomowy Złodziej w nałożonym efekcie znikającego kamuflażu taktycznego.
- No nie wiem, mi tam zaczyna się podobać - dodał z łagodnym uśmiechem, obracając nieznacznie głowę i przez chwilę błądząc spojrzeniem po twarzy swojej towarzyszki. Na jej bladej skórze i wilgotnych włosach odbijały się tańczące światła iluminatora, rzucając długie i nieregularne cienie, ale także błyszcząc w bursztynowych tęczówkach. Łatwo było zrozumieć, że jego słowa mają podwójne znaczenie i że niekoniecznie odnosiły się do samego filmu. Czy w Horusie którekolwiek z nich chociaż przez sekundę rozważyłoby możliwość, że kiedyś będą leżeć ramię w ramię na jednym łóżku, sącząc leniwie alkohol i oglądać film na ekranie? Napięcie mięśniowe i stres wywołany informacją od Khouriego powoli znikały, wypierając adrenalinę i napawając się spokojem, który oferowała cicha kajuta, towarzystwo Mayi oraz migający wyświetlacz, nawet jeżeli wydawało się to być zbyt surrealistyczne, by mogło być prawdziwe.
- A ty? Gdy studiowałaś na uniwersytecie, wynajmowałaś mieszkanie czy mieszkałaś z innymi studentami? - zapytał po dłuższym czasie, unosząc butelkę do ust i wracając spojrzeniem do filmu. - Próbuję sobie wyobrazić jaką byłaś uczennicą.
THEME                    VOICE                    ARMOR                    CASUAL
ObrazekObrazek
+5% do obrażeń w walce wręcz   
-1PA koszt przeładowania    -1.5PA do kosztu zdolności technologicznych
Dla MG:
Wyświetl wiadomość pozafabularną
Mistrz Gry
Awatar użytkownika
Posty: 12223
Rejestracja: 1 cze 2012, o 21:04
Medals:

Re: Elpis

14 wrz 2018, o 19:00

Z życiem tak pełnych wydarzeń, strzelanin, pościgów za odpowiedziami, sięganie po vidy wydawało się często niestosowne. Maya skinęła głową na jego słowa, potwierdzając, że to rozumie. Dla niej ucieczki były inne - znajdowały się w barze, w kilku, znanych lokalizacjach ze znanymi ludźmi, znanym alkoholem w rękach. Coś takiego jak bzdurny vid było ostatnim, za co którekolwiek z nich by sięgnęło w wolnej chwili i ciężko było im się dziwić.
- Wspominałeś - odrzuciła i parsknęła śmiechem, słysząc nazwę szyldu, który nękał go w tamtym miejscu. Uniosła butelkę do ust, pociągając łyka. Jej wytrzymałość względem alkoholu przekładała się również na pewną wprawę, dzięki której nie skrzywiła się ani trochę przy tym. - Elpis jest wygodniejsza.
Rozejrzała się dookoła, znów wygodnie ignorując biurko z całym sprzętem i dwoma omni-kluczami, o których żadne z nich nie chciało teraz rozmawiać.
- Nie mówiłeś mi skąd ją masz - dodała cicho, używajac damskiego sformułowania przy określeniu korwety, co nie było takie dziwne biorąc pod uwagę jej nazwę, a także Etsy, która ją na stałe zamieszkiwała i stanowiła jej integralną część. - Ale mam wrażenie, że to nie jest historia, o której opowiada się przy mało ambitnym vidzie - dodała szybko, nie chcąc, by ich cudowna chwila oderwania się od rzeczywistości została zakończona jednym, nietrafionym pytaniem.
Przez chwilę obserwowała akcję vidu. Błyski biotyki, tytułowy slajd, który sprawił, że parsknęła śmiechem, chwilowo interesując się tym, co działo się na ekranie. Chwila nie potrwała jednak długo. Vid mógł lecieć w tle, ale rozmowa z turianinem była znacznie ciekawsza niż to, co działo się na iluminatorze.
Widziała kątem oka kiedy na nią patrzył. Mogła wtedy uparcie wpatrywać się w asari, która pojawiła się w następnej scenie filmu, ale kącik jej ust wędrował ku górze. Dopiero pytanie o studia sprawiło, że wzruszyła ramionami.
- Ambitną. Pyskatą - odrzuciła z rozbawieniem, po czym pokręciła głową. - Mieszkanie wynajmowali moi rodzice. Opuściłam część miesięcy przez szpitale, więc chyba niezbyt dobrą.
Upiła łyk tequili. Może jej smakowała, może w tej chwili równie dobrze mogła smakować jak rynkol a i tak piłaby to chętnie.
- Dziennie zrobiłam tylko licencjat - westchnęła, niewidzącym wzrokiem śledząc akcję vidu, w którym rozgorzała kolejna walka, tym razem między kroganinem a miotającą biotyką asari ze sceny wcześniej. - Później przyszło wojsko. Nie od razu. Ale jedyna klinika, w której lekarze mieli jakiekolwiek, sensowne pomysły na temat mojego stanu zdrowia, była wojskową. Tak się zaczęło.
Vex
Awatar użytkownika
Administrator
Posty: 1960
Rejestracja: 18 cze 2014, o 15:17
Miano: Vexarius "Vex" Viyo
Wiek: 32
Klasa: Dewastator
Rasa: Turianin
Zawód: Widmo
Lokalizacja: Arae / Cytadela
Status: It's complicated.
Kredyty: 34.710
Medals:

Re: Elpis

14 wrz 2018, o 20:14

- Zdecydowanie - zgodził się na jej uwagę, śmiejąc się cicho. Okręt na którym się znajdowali był wielokrotnie większy niż niewielka przestrzeń, w której zwykł przebywać na Cipritine, gdy znajdował się na przepustce lub potrzebował chwilowego odpoczynku od wojska. Przestronna kajuta, jasno oświetlone korytarze, widok przestrzeni kosmicznej na iluminatorach oraz towarzystwo SI stanowiły różnicę, której nigdy nie zamieniłby z powrotem. Już nie chodziło nawet o wygodę. Elpis stanowiła teraz jego dom na o wiele głębszym poziomie niż niewielka kawalerka z widokiem na sklep elektroniki.
- Chyba nie mówiłem - przyznał, upijając łyk chatti. Alkohol powoli znikał z jego butelki, a samo naczynie więcej czasu spędzało w jego dłoniach, niż przy ustach. Teraz oparł ją o udo, przez chwilę błądząc wzrokiem po potyczce mającej miejsce na ekranie, ale w praktyce uciekając myślami do tego o co zapytała Maya.
- Większość naszych historii takie jest - zauważył, ale na jego ustach pojawił się krótki uśmiech. Temat Elpis lawirował dookoła wątków, które stały niewiele niżej w kategorii koszmarów od bagiennej planety w systemie Karath, ale samo wspomnienie okrętu oraz poznania Etsy nie psuło mu nastroju. A przynajmniej nie w towarzystwie niebieskowłosej oraz przy widoku kroganina szarżującego przez podziemny parking i przewalającego kolejne, szerokie jak trzech turian, kamienne kolumny. - Przed moim objęciem zaszczytnej pozycji kapitana, nazywała się Rocinante i należała do ExoGeni. Ona również była na AZ-99.
Paradoksalnie, całe zło które skrywała w sobie ta planeta, było też źródłem czegoś dobrego. Rdzawe Morze stanowiło część wspólną wszystkich istot znajdujących się obecnie na pokładzie Elpis - jego, Mayi, Etsy.
- Znalazłem ją na Lyesii. Poprzednia załoga zginęła, a ona wpadła w ręce przypadkowego cwaniaka, który odkupił ją za bezcen od uciekinierki z AZ-99, tej samej po której mam wisiorek, który ci pokazywałem. Odkupiłem ją od niego, gdy zorientowałem się w istnieniu Etsy. - Zamilkł na chwilę, unosząc krawędź butelki do ust. - Kredytami skradzionymi z konta ExoGeni.
To był jeden z pierwszych przypadków świadomego złamania przez niego prawa, ot zrobienie małego kroku w sferę cienia otaczającego plamę światła. Pomimo tego, nie miał wyrzutów sumienia. Świat już dawno przestał być biały i czarny, oferując szeroką gamę szarości pomiędzy. Kradzież okrętu znajdowała się głęboko po środku tego monochromatycznego spektrum, gdy jednocześnie zawiązywał coś dużo większego - przyjaźń z elektroniczną świadomością żyjącą w jego wnętrzu.
- Ale teraz jest już oficjalnie moja. Rada ją zatwierdziła, chociaż tylko Radna Asari wie tak naprawdę kto mieszka w jej wnętrzu - dodał, opierając potylicę o ścianę i przez chwilę błądząc spojrzeniem gdzieś ponad wyświetlaczem. Pytanie Mayi sprawiło, że jego umysł odbiegł nieco od spokojnej sielanki, podążając do tego co miało nadejść i do tego czym musiał się zająć; wyrywając się na chwilę spod ochronnej tarczy, którą roztoczyli dookoła siebie, odcinając się od rzeczywistości. - ExoGeni i przeszłość Etsy jest wątkiem za którym muszę podążyć. Raz, bo muszę udobruchać Irissę, a dwa, bo chcę zrobić to dla Ets. Ona również potrzebuje odpowiedzi.
Tajemnice pracy Widma były również jednym z tematów o których nie rozmawiali. Na początku z braku zaufania, potem z powodu natłoku innych problemów. Ona nie pytała, on nie mówił. Ale jakiś czas temu powiedział jej, że koniec z tajemnicami i dalej się tego trzymał.
- Ale skoro już jesteśmy przy temacie statku - zmienił po chwili nieznacznie temat, decydując się na dobrowolne wycofanie z powrotem wgłąb ich małego, prywatnego schronienia przed rzeczywistością. Obrócił twarz w stronę kobiety, przyglądając się jej z pytającym uśmiechem. - Umiesz w ogóle latać czymkolwiek?
THEME                    VOICE                    ARMOR                    CASUAL
ObrazekObrazek
+5% do obrażeń w walce wręcz   
-1PA koszt przeładowania    -1.5PA do kosztu zdolności technologicznych
Dla MG:
Wyświetl wiadomość pozafabularną
Mistrz Gry
Awatar użytkownika
Posty: 12223
Rejestracja: 1 cze 2012, o 21:04
Medals:

Re: Elpis

14 wrz 2018, o 20:33

Popijała swój alkohol, słuchając jego opowieści choć jednocześnie śledziła niewidzącym spojrzeniem rozwój wydarzeń na ekranie. Kroganin demolował parking niewiele różniący się od tego, który odwiedzili w trójkę dziś, znajdując Dewitta. Milczała, nie chcąc nawet tego przywoływać. Przyjemniej rozmawiało się o rzeczach kompletnie niezwiązanych z tym, czego dowiedzieli się dzisiaj - tylko, jak szybko się okazało, nawet Elpis powiązana była z tym wszystkim.
- Etsy to nie przeszkadzało? - uśmiechnęła się, patrząc w sufit odruchowo, tak jak szukała wzrokiem SI za pierwszym razem gdy rozwiał jej wątpliwości w tym temacie, a oni siedzieli w mesie fregaty. - Albo Radzie? Uznali twój kradziony statek? Nieźle. Myślałam, że nie są tak elastyczni.
Parsknęła śmiechem, odkładając butelkę obok. Poprawiła się w miejscu, przysuwając nieco w stronę turianina. Zawartość jej kieszeni znów zaszeleściła, wywołując jej westchnienie. Sięgnęła do środka, wydobywając pudełko tabletek i odkładając na szafkę nocną obok.
- Wszystko wokół wydaje się być powiązane z tą cholerną planetą - mruknęła, wracając do powolnego picia, z braku lepszych rzeczy do roboty. Butelka zajmowała ręce, a napicie się było czymś, co mogła zrobić gdy nie wiedziała co jeszcze może dodać do wypowiedzianego zdania.
Przez chwilę obserwowała vid, na którym akcja przeniosła się na Thessię. Wyglądała dokładnie tak, jak widział ją Viyo przez swój krótki okres pobytu tam. Jasna, słoneczna, zielona. Zabudowana, a jednak pełna roślinności, eleganckiej architektury i posągów. Patrząc na nią trudno było się dziwić temu jak ciężko było dostać pozwolenie na lądowanie w Lirii. Nie wpuszczano tam byle kogo.
- Sobą? - odparła pytaniem na pytanie z wyraźnym rozbawieniem. Biotyką była w stanie kontrolować swoje ciało, ale na tym jej lotnicze popisy się kończyły. Obróciła się w miejscu, opierając łokieć o poduszce, która wcześniej podpierała jej plecy. - Ledwo starczyło mi czasu na studia. Ledwo potrafię prowadzić skycara.
Westchnęła, biorąc większy łyk tequili by zrekompensować sobie chwilę wstydu wywołaną brakiem tak praktycznych umiejętności.
- Ty masz pilota zagwarantowanego. Gdyby nie Etsy, umiałbyś polecieć gdzieś Elpis? - zagadnęła, obracając głowę w jego kierunku. Niemal całkowicie suche włosy opadały jej teraz na twarz, co jakiś czas przysłaniając bursztynowe spojrzenie nim nie odgarnęła ich dłoni.
Vex
Awatar użytkownika
Administrator
Posty: 1960
Rejestracja: 18 cze 2014, o 15:17
Miano: Vexarius "Vex" Viyo
Wiek: 32
Klasa: Dewastator
Rasa: Turianin
Zawód: Widmo
Lokalizacja: Arae / Cytadela
Status: It's complicated.
Kredyty: 34.710
Medals:

Re: Elpis

14 wrz 2018, o 22:30

Wydarzenia z Lyesii momentami wydawały się być odległe nie o kilka miesięcy, a o całe lata. On sam był wtedy kimś zupełnie innym od tego kim był teraz. Jego wartości nie wytrzymały próby czasu i doświadczenia, a na charakterze pojawiło się więcej rys, więcej blizn. Obietnica Vasir o tym, że prędzej czy później świat zmieni i jego, okazała się być prorocza, a on naiwny. Co się stało z idealistą, o którego go posądzała? W którym miejscu ugiął kark, poddając się pod naporem brudnej rzeczywistości?
Fala pytań niebieskowłosej sprawiła, że zaśmiał się cicho.
- I kto tu oszukuje? - zapytał zaczepnie, ale jego uśmiech sugerował, że nie mówi poważnie. Ich gra już nie toczyła się od jakiegoś czasu; teraz po prostu bramy w murach pozostały otwarte, dobrowolnie wpuszczając się wzajemnie do środka. - To Etsy była tą, która to zasugerowała. A Rada... To nie do końca tak - dodał z westchnięciem, przerywając na chwilę. Kiedy biotyczka zaczęła wiercić się na swoim miejscu, poprawiając swoje ułożenie, wyciągnął ramię, wślizgując je między ścianę, a nią, obejmując ją jedną ręką i pozwalając, by oparła się o niego.
- Rada nie wie o Etsy. Wie tylko jedna z nich, Radna Irissa, a i jej cała ta sytuacja... niezbyt się spodobała. Delikatnie mówiąc. Ets sfałszowała papiery Elpis na moją prośbę, więc w oczach prawa już nie jest kradziony - przyznał, niechętnie wspominając ostatnią rozmowę ze spokojną asari oraz chwilowy upadek jej własnej maski. Jego wzrok prześlizgnął się po ekranie, przez parę sekund zbierając myśli. Słoneczna, zielona Thessia była miłą odmianą od strzelaniny i walki w podziemiach; film wkraczał na etap wolniejszego tempa, budując napięcie, a także uderzając widza kontrastem między scenami akcji, a sielankowym miastem.
Odpowiedź Mayi na jego własne pytanie sprawiła, że mimowolnie parsknął śmiechem. Niemal zapomniał o jej umiejętności, którą pokazała na planecie skutej wiecznym lodem. Nie dało się ukryć, że było to trochę bardziej imponujące niż pilotaż skycara, chociaż na dłuższe dystanse - mniej praktyczne.
- Mniej lub bardziej - potwierdził ostrożnie. - Miałem podstawowe szkolenie w wojsku, a resztę doszlifowuję podczas sterowania Etsy. Ale latanie Elpis jest bardziej skomplikowane, ostatecznie korweta tego rozmiaru nie jest bardzo przystosowana do latania nią w pojedynkę przez nas, bezużytecznych organiczników.
Uniósł butelkę do ust, chowając za nią uśmiech i upijając łyk gorzkiego napoju. Na wyświetlaczu asari właśnie tłumaczyła coś komuś w bardzo agresywny sposób, najwyraźniej wyjaśniając kulisy wielkiego spisku, który otaczał tytułowego złodzieja. A przynajmniej tak się mu wydawało.
Zamilkł na kilka długich sekund, błądząc spojrzeniem po ekranie, ale myślami znajdując się w kajucie. Niebieskie włosy łaskotały go po płytkach na szyi, a znajome ciepło - chłód? - ciała promieniowało od boku, przy którym leżała Maya.
- Myślisz, że Khouri i Dubois robią teraz to samo? - zapytał niespodziewanie, a w jego głosie pojawiło się leniwie zamyślenie. - Również leżą w łóżku i oglądają vidy? Między nimi musi coś być, prawda?
THEME                    VOICE                    ARMOR                    CASUAL
ObrazekObrazek
+5% do obrażeń w walce wręcz   
-1PA koszt przeładowania    -1.5PA do kosztu zdolności technologicznych
Dla MG:
Wyświetl wiadomość pozafabularną
Mistrz Gry
Awatar użytkownika
Posty: 12223
Rejestracja: 1 cze 2012, o 21:04
Medals:

Re: Elpis

14 wrz 2018, o 22:49

Zawiłości polityki, w które uwikłany był Viyo odkąd objął stanowisko Widma, zdecydowanie wykraczały poza pojmowanie Volyovej. Westchnęła tylko, z niedowierzaniem kręcąc głową - to była inna skala problemów, w dodatku zupełnie innego typu. Na co dzień razem zmagali się z czymś innym, z fizycznymi przeciwnikami z krwi i kości, strzelającymi do nich z karabinów szturmowych. Nie z fałszowaniem papierologii, kradzieżą statków i ukrywaniem wszystkiego przed częścią organu władzy, jednocześnie powierzając sekrety jednej członkini.
- Etsy wyzwoliła w tobie tę mało legalną stronę? - parsknęła śmiechem, spoglądając na niego z szelmowskim uśmiechem na ustach. - Wydaje się być najbardziej niewinną i sympatyczną istotą na świecie. Wątpię, żeby te wszystkie pomysły były jej.
Droczyła się, ale nie miała powodu by nie wierzyć w jego historię. To, że wydawała się nieprawdopodobna, to inna sprawa. Oboje mieli takie do opowiedzenia - takie, które w każdym innym towarzystwie potraktowane zostałyby uniesieniem brwi, odchrząknięciem i zmianą tematu, a które dla nich były całkiem prawdopodobne.
- Nigdy tego nie lubiłam - mruknęła. Jej dłoń dzierżąca butelkę zamarła w połowie ruchu do ust. - Ludzi u góry. Mówiących ci co powinieneś robić, czego nie, choć nigdy nie byli na twoim miejscu.
Upiła trochę alkoholu i podniosła butelkę, sprawdzając, jak dużo napoju wewnątrz ubyło. Niezadowolona ze swojego nieco zbyt szybkiego tempa odłożyła szkło na szafkę nocną, zamiast tego skupiając się na filmie. Przysunęła się na tyle blisko, by móc wsunąć pod jego ramię, wpraszając w jego objęcia bez słowa.
- Jeśli w życiu jest taki jak w służbie, szczerze wątpię - odrzuciła obojętnie, gdy poruszył temat Khouriego. - Irene wydaje się w porządku. Ma trochę pieprznięty kompas moralny, ale poza tym nie wiem, czy mam jej coś do zarzucenia. Khouriemu zarzuciłabym dużo.
Skrzywiła się lekko do swoich myśli, znów bezmyślnie obserwując akcję dziejącą się na ekranie. Film nie zbliżył się nawet do połowy, ale jak na razie widzieli z pięć scen pościgowych i dwa razy tyle walk. Prawdziwy vid akcji - napakowany nią tak, jak tylko się dało.
- Chociaż teraz wychodzi na to, że nawet Widmom ufać nie można - dodała z zawadiackim uśmiechem. Włosy zasłaniały częściowo jej twarz, ale wciąż znajdowała się bardzo blisko, wtulona w jego bok. - Gdzie są ci wszyscy bohaterowie z plakatów? Zginęli w ostatniej wojnie? Kto teraz będzie ratować cywili przed złodziejami biżuterii, podpalaczami albo, co gorsza, batarianami? - zadrwiła, przegrywając sama ze sobą i sięgając z powrotem po butelkę alkoholu.
Vex
Awatar użytkownika
Administrator
Posty: 1960
Rejestracja: 18 cze 2014, o 15:17
Miano: Vexarius "Vex" Viyo
Wiek: 32
Klasa: Dewastator
Rasa: Turianin
Zawód: Widmo
Lokalizacja: Arae / Cytadela
Status: It's complicated.
Kredyty: 34.710
Medals:

Re: Elpis

15 wrz 2018, o 00:12

Rzeczywistość była dużo prostsza, gdy sprowadzała się do wroga po drugiej stronie karabinu. Wystarczało nacisnąć spust i nie martwić się o nic więcej poza tym, żeby nie dostać zbłąkanym pociskiem w głowę. Polityka niestety taka nie była i on sam też miał wielokrotnie wrażenie, że przekracza to granice jego pojmowania. Dewitt miał trochę racji w swoich słowach, gdy wyśmiał ich, mówiąc że pchają się na teren graczy, którzy grają w tą grę od dziesiątek lat; każde niefortunne słowo lub każda podjęta akcja mogła przynieść konsekwencje, których nie potrafiliby sobie wyobrazić, rozpoczynając upadek dziesiątek rzędów domino na całej planszy. Jedna śmierć mogła pociągnąć setki innych lub zapobiec tysiącom kolejnych, tak jak suma drobnych ruchów potrafiła wpływać na przyszłość finansowych molochów.
- Ale pamiętasz, że mówisz do turianina, prawda? - zapytał z lekkim rozbawieniem, gdy wspomniała słuchanie rozkazów. - Nasze całe jestestwo opiera się na wykonywaniu rozkazów ludzi u góry.
Objął ją ramieniem, gdy przylgnęła do jego boku i oparł brodę na czubku jej głowy, przez chwilę po prostu ciesząc się z wzajemnej bliskości i zapachu biotyczki. To była namiastka normalności, której każde z osób w ich branży prędzej lub później szukało, a rzadko które dostawało. W natłoku spisków, zamachów, ścigania niewidocznej ręki ukrytej w cieniu, eksplozji, porwań, wizyt w kapsułach medycznych, walce o życie własne i cudze... w natłoku tego wszystkiego znalezienie czasu, żeby funkcjonować przez parędziesiąt minut jak zwykły, normalny człowiek, graniczyło z cudem. Może dlatego sama tak naciskała na uparte odcięcie się od reszty świata chociaż na parę godzin, bo również wiedziała, że później przez długi czas może nie być na to ponownej szansy.
- Może. Podczas naszego pierwszego spotkania miałem ochotę mu strzelić w pysk nawet gdy zawarliśmy rozejm - mruknął pod adresem Khouriego, na krótką chwilę odbiegając myślami w stronę Crescenta. - Jest... trudny. Ale czasami to oznacza, że pod spodem znajduje się coś zupełnie innego - dodał z przekornym uśmiechem, odgarniając palcem poskręcane, granatowe kosmyki z twarzy biotyczki. Jego zainteresowanie filmem również było połowiczne, szczególnie teraz, gdy zaczął półświadomie błądzić wzrokiem po twarzy Mayi; nie trudno było się domyślić kogo jeszcze znał, kto był bardziej skomplikowany niż wyglądało to na pierwszy rzut oka.
- Khouri zrobił wiele rzeczy, które można mu zarzuć. Ale niektóre rozumiem. Nawet jeżeli nie pochwalam.
O Irene też nie wiedział co myśleć. Francuzka była bardzo oddana kapitanowi Crescenta - na tyle, żeby skontaktować się z Widmem o którym nie wiedziała niemal nic i żeby spróbować przekonać go do misji ratunkowej. Z jednej strony podawała się za okrętową technik, a jej zdolności to potwierdzały, ale z drugiej zachowaniem i urodą bardziej pasowała na salony, niż do warsztatu. Była też kwestia znajomo wyglądającego, nowoczesnego pancerza oraz bezlitosne wykorzystanie omni-ostrza... Dubois również była niewiadomą pod pewnymi względami. Nadal. Ale Widmo zgadzał się ze słowami Mayi.
Jej zaczepka sprawiła jednak, że parsknął krótko. Cofnął dłoń od niebieskich włosów, żeby sięgnąć po własną butelkę alkoholu i również upić parę łyków.
- Może Fantomowy Złodziej? - podpowiedział uprzejmie, uśmiechając się półgębkiem. Odstawił naczynie i oparł potylice o ścianę, przez parę uderzeń serca błądząc myślami dookoła jej słów, bezmyślnie przesuwając palcami po jej głowie, wplatając je w błękitne kosmyki.
THEME                    VOICE                    ARMOR                    CASUAL
ObrazekObrazek
+5% do obrażeń w walce wręcz   
-1PA koszt przeładowania    -1.5PA do kosztu zdolności technologicznych
Dla MG:
Wyświetl wiadomość pozafabularną
Mistrz Gry
Awatar użytkownika
Posty: 12223
Rejestracja: 1 cze 2012, o 21:04
Medals:

Re: Elpis

15 wrz 2018, o 14:32

Wzruszyła lekko ramionami, spoglądając na niego z dołu.
- Mówię o politykach - wyjaśniła, kręcąc trzymaną w dłoni butelką. - Generałowie rozumieją. Kiedyś byli w twoich butach.
Westchnęła, zarzucając temat, który nie należał do najprzyjemniejszych. Struktury polityczne Przymierza, Hierarchii czy wreszcie Rady Cytadeli teraz nie były po ich stronie. Byli po drugiej stronie barykady, usiłując poradzić sobie z problemami, które mogły ich przerastać, wiedząc jakie mogą być tego reperkusje. Lekkie pulsowanie dwóch omni-kluczy o tym przypominało, na moment skupiając uwagę niebieskowłosej. Nie pozwoliła jednak by zepsuło jej to humor. Przymknęła oczy, czując opierający się o jej głowę podbródek, wtulona w siedzącego obok Vexa.
- Nie chodzi o trudność. Nie u niego - zamyśliła się, przechylając butelkę i spijając część jej zawartości. - Mam wrażenie, że po nim to wszystko spływa. Na misjach...
Zawahała się, nie wiedząc, jak ubrać to w słowa i przekazać turianinowi tak, by dodatkowo nie psuć ich wątłego sojuszu przez własne odczucia.
- On niczego nie kwestionuje. Nawet kiedy jego zespół się waha, on to robi. Zachowuje się jak socjopata - mruknęła, nieco wymijająco, nie chcąc rozwijać dalej tematu. Ciepło jego ciała działało na nią kojąco, rozgrzewało chłodną skórę, więc chętnie z tego korzystała, opierając dłoń o jego klatkę piersiową.
Przez chwilę obserwowała akcję vidu. Scenę, w której wreszcie pokazano tytułowego bohatera, nawet jeśli był jedynie mignięciem sylwetki, cieniem skrytym pod kamuflażem - takim, z jakiego korzystała Dubois.
- Nie uważałam. Nie wiem nawet, czy jest tu tym dobrym, czy złym - odparła z rozbawieniem, usilując zrozumieć coś z odkrywającej się przed nimi akcji, ale ominęli chyba kilka witalnych w niej punktów, które wyjaśniłyby wszystkie kwestie. - Ale z braku laku może być.
Odstawiła butelkę na bok, idąc za jego przykładem, obok plastikowego pudełka z tabletkami. Podniosła głowę do góry, przez chwilę przyglądając mu się w milczeniu, z uśmiechem błąkającym się na twarzy. Jej spojrzenie wyrażało teraz wiele - było skomplikowaną mieszanką odczuć nagromadzonych odkąd wrócili z Szanghaju, zarówno tych dobrych i bardzo złych. To nie był pierwszy słodko-gorzki wieczór, który spędzali razem, a już na pewno nie pierwszy w historii Widma. Cokolwiek myślała, nie znalazło ujścia w słowach. Uniosła chłodną od trzymania butelki dłoń, błądząc opuszkami palców po jego szczęce, nim przyciągnęła go bliżej siebie, składając na ustach pocałunek.
Vex
Awatar użytkownika
Administrator
Posty: 1960
Rejestracja: 18 cze 2014, o 15:17
Miano: Vexarius "Vex" Viyo
Wiek: 32
Klasa: Dewastator
Rasa: Turianin
Zawód: Widmo
Lokalizacja: Arae / Cytadela
Status: It's complicated.
Kredyty: 34.710
Medals:

Re: Elpis

16 wrz 2018, o 14:59

Turiańscy politycy, chcąc nie chcąc, również wywodzili się z wojska, ale czas pokazywał, że ostatecznie niewiele to znaczy. Pamięć była zawodna, umysł specyficzny, a każdy obywatel Hierarchii inny; tak jak wojna mogła być toczona na różnych frontach, tak bitwy którzy toczyli turiańscy dyplomaci również się liczyły i również wymagały specjalnych umiejętności, czasem również takiej, która pozwoliłaby zmotywować generałów czy żołnierzy. Viyo nie raz słyszał fragmenty w przemówieniach o tym, że "wiem przez co przechodzicie, wiem z czym przyjdzie wam się zmierzyć, bo sam brałem udział w bitwie o XXX lub potyczce z YYY". Przeważnie było jednak tak jak mówiła Maya.
Generałowie rozumieją. Politycy mniej.
Nie wyraził jednak swojej myśli na głos, również zarzucając temat. Ten konkretny prowadził w nieprzyjemne rejony przyszłości - do rozmów z Radą, które będą go czekać.
- Gdy starliśmy się na Crescencie, było podobnie - zauważył, błądząc spojrzeniem po ekranie, ale myślami przywracając obrazy z okrętu, który teraz opuścił bliską orbitę Ziemi. - Nie próbował dociekać kto go zaatakował i po co, po prostu sam zaatakował pierwszy. Dopiero sytuacja zmusiła go do zmiany planów. Dubois jest ulepiona z innej gliny. Takiej zadającej pytania.
Butelka powędrowała i do jego ust, a gorzkie, ziołowe chatti wypełniło lukę. Na wyświetlaczu wyglądało na to, że miało właśnie rozpocząć się przesłuchanie - biotyczka asari położyła dłoń na czole jakiejś ofiary i w błysku niebieskich płomieni wyczytywała z jego umysłu informacje, pomimo szamoczącego się więźnia. Widmo opuścił wzrok na Volyovą, podłapując jej spojrzenie na parę długich sekund.
- Mówiłem ci, że tak się da - rzucił z rozbawionym uśmiechem, po czym wzruszył nieznacznie ramionami. - Ja też - przyznał pod adresem podążania za wątkami dziejącymi się na ekranie, opierając butelkę z powrotem na blacie. Kino artystycznej wizji niewątpliwie stanowiło gratkę blockbusterowej rozrywki, ale w obecnej sytuacji stanowiło zaledwie tło. Szczególnie, gdy niebieskowłosa uniosła głowę i przejechała dłonią po jego linii szczęki.
Zielone tęczówki Widma utonęły na długą chwilę w bursztynowych stawach; pomak tequili, który zostawiła na jego ustach, był tak bardzo znajomy i Vex bez słowa pochylił się znowu, chciwie kosztując jej ponownie. Ich pocałunki przypominały powrót do nałogu; pierwszy wywoływał kolejny, a kolejny następny, sprawiając że z każdą chwilą coraz trudniej było skupić się rzeczywistości, a tym bardziej odmówić.
Ciche westchnięcie, które wydostało się z ust Vexa, gdy oderwał się od jej ust po kilku sekundach, było przesycone tą samą mieszaniną myśli i emocji, które nie potrafiły znaleźć ujścia w słowach o Mayi, ale przeważało w nim zadowolone, pełne ulgi spełnienie.
- Tęskniłem za tym odkąd wylądowaliśmy w Szanghaju.
THEME                    VOICE                    ARMOR                    CASUAL
ObrazekObrazek
+5% do obrażeń w walce wręcz   
-1PA koszt przeładowania    -1.5PA do kosztu zdolności technologicznych
Dla MG:
Wyświetl wiadomość pozafabularną
Mistrz Gry
Awatar użytkownika
Posty: 12223
Rejestracja: 1 cze 2012, o 21:04
Medals:

Re: Elpis

16 wrz 2018, o 20:24

Vid zbliżał się do połowy, obfitując w akcję - okazał się być dokładnie tym, o czym Viyo myślał wybierając ten tytuł, bazując wyłącznie na krótkim opisie. Łatwo się go oglądało, nawet nie wiedząc do końca o co chodzi, kto jest kim, kto jest tym złym a kto wyrusza na ratunek. Maya nie była w oglądaniu najlepsza - tam, gdzie nie rozpraszała jej rozmowa, robiła to jego bliskość, a nawet tequila. Wreszcie przestała trząść się z zimna i mogła zawdzięczać to w większej części turiańskim ramionom niż swojej bluzie z kapturem.
Khouri nie był na tyle interesującym tematem by sama go podtrzymywała. Mruknęła tylko coś w odpowiedzi, niezainteresowana zajściem na pokładzie Crescenta - a przynajmniej nie w tej chwili. Część alkoholu z ich butelek ubyła, wprawiając w błogi, wypełniony odpoczynkiem stan. Szanghaj szybko stał się odległy, zarówno w czasie i przestrzeni. Unosili się na orbicie wciąż gdzieś nad kontynentem Azji, ale byli nieuchwytni, gdy Etsy czuwała nad otoczeniem Elpis i tym, kto zbliżał się do fregaty.
- To był długi dzień - przyznała z westchnieniem, odkładając butelkę na bok. Rozpoznał szelmowski uśmiech, w którym sekundę później wygięły się jej usta, nim obróciła się, prostując, bo zdążyła już trochę zjechać na dół wsparta wyłącznie jego ramieniem. - Myślałeś o tym, co będzie później? Jeśli uda nam się to wszystko odkręcić.
Podniosła się, siadając mu na kolanach, tyłem do ekranu, o który przestała dbać, jednocześnie utrudniając mu śledzenie wartkiej akcji na nim. W tej pozycji prawie równała się z nim wzrokiem, z czego korzystała, kontemplując zielone spojrzenie, splatając dłonie na jego karku.
- Nie wierzyłam w to wcześniej. Nie wiem, czy chcę. Wiesz, jak to jest, im większe oczekiwania tym bardziej boli, kiedy wszystko się spieprzy - westchnęła, odwracając wzrok, jakby czerwone tatuaże, które już tak dobrze znała, przykuwały jej uwagę bardziej niż wszystko inne. Znów przesunęła opuszkami palców po jednej jej stronie, w czułym geście, który wydawał się bezwiedny, podświadomy. - Ale przez ciebie sama zaczęłam o tym myśleć.
Uśmiechnęła się lekko, choć w jej oczach tliła się obawa. Optymistyczne podejście było drogą, na którą wkraczała bardzo niechętnie, bardzo ostrożnie. Czekając na pierwszy kamień lub odłamek szkła, w który wejdzie i wróci na wcześniej udeptaną przez siebie ścieżkę pełną nieszczęścia i beznadziei.
- Byłoby miło nie musieć szukać sobie kolejnego Horusa. Tamten zdemolowałam - mruknęła niewinnie, nie odrywając od tatuażu spojrzenia i ręki.
Vex
Awatar użytkownika
Administrator
Posty: 1960
Rejestracja: 18 cze 2014, o 15:17
Miano: Vexarius "Vex" Viyo
Wiek: 32
Klasa: Dewastator
Rasa: Turianin
Zawód: Widmo
Lokalizacja: Arae / Cytadela
Status: It's complicated.
Kredyty: 34.710
Medals:

Re: Elpis

17 wrz 2018, o 18:13

Wyświetl wiadomość pozafabularną - Był - potwierdził cicho na słowa Mayi. Ich szanghajskie śledztwo rozpoczęło się po przylocie do portu kosmicznego, ale na dobrą sprawę za prawdziwy start mogli uznać jego rozmowę z Irene tuż po wylocie z AZ-102. Może dlatego miał wrażenie jakby ich lądowanie na planecie trwało nie jeden dzień, a co najmniej kilka. W dodatku w kilka godzin zwiedzili nie jedną, a trzy różne dzielnice, napotykając różne przeciwności - poczynając od krogańskiego ochroniarza, przez przesłuchanie Dewitta, a na szturmie na przetwórnię piezo kończąc. Ich dzień był nie tylko długi, ale i bardzo aktywny.
Jego wzrok prześlizgnął się po ustach kobiety, ale nie zdążył skomentować jej szelmowskiego uśmiechu, gdy ta wyłuskała się spod jego ramienia i usiadła mu na kolanach. Jego własne ręce bezwiednie powędrowały na jej talię, dopiero po chwili przypominając sobie o obolałych żebrach.
- Myślałem - potwierdził, odwzajemniając lekko jej uśmiech. - Więcej niż raz.
Nie kłamał. To co znajdowało się na końcu ich podróży, coraz coraz częściej krążyło po jego myślach, odciągając jego uwagę. Wcześniej, nim poznał biotyczkę, w tym wszystkim chodziło tylko o uzyskanie odpowiedzi. Wielokrotnie próbował sobie wmawiać, że napędzała go potrzeba uzyskania sprawiedliwości dla turian torturowanych oraz zniewolonych na AZ-99 oraz sama idea pociągnięcia do odpowiedzialności tego kto stał w centrum pajęczyny, ale nie była to prawda. Nie cała. Wszyscy dookoła założyli, że chodzi właśnie tylko o to - Khouri, Radny Quentius, Bryant, Dewitt. Prawda była dużo bardziej brzydka i samolubna - gdy wpadł w sieć utkaną dookoła bagiennej planety, po prostu nie mógł porzucić jej bez dowiedzenia się co ona oznacza, kto ją utkał i dlaczego. Odnalezienie i ukaranie odpowiedzialnego miało uspokoić jego własne sumienie, nadać jego ostatecznej decyzji w podziemnych korytarzach kompleksu znaczenia.
Pojawienie się Mayi w jego życiu wszystko zmieniło. Teraz odkrycie prawdy miało dużo większe znaczenie - bo dowody, które przy tym zdobędą, powinny przywrócić jej to czego najbardziej potrzebowała. Wolność. Dobre imię.
A ilekroć patrzył w jej złote oczy, tylekroć uświadamiał sobie jak wiele znaczy to również dla niego.
- Nadzieja jest płomieniem, który migoce, ale nie gaśnie - odpowiedział na jej słowa, przesuwając w roztargnieniu palcami jednej dłoni po jej zdrowych żebrach. Jego spojrzenie prześlizgnęło się po jej bliznach na policzku, po każdej z kolei - po głębszej sięgającej przez policzek i fragment nosa, po wąskiej i bladej kończącej się w kąciku ust, po najwyższej tuż pod jej okiem. - Kiedy spotkałem cię w Horusie, twoja ledwo się tliła, niczym węgielki i popiół do których trzeba przystawić dłoń, żeby poczuć chociaż odrobinę żaru. Cieszę się, że to się zmienia. Nawet jeżeli taka jest natura nadziei, że może człowieka naprawić lub zniszczyć, to uważam, że jej ryzyko jest tego warte. Tak uważałem, gdy zmieniałem imię Rocinante. Teraz nie mam wątpliwości - dodał, podnosząc wzrok na miodowe tęczówki. Uniósł rękę, ujmując dłoń niebieskowłosej w swoją, gdy dotykała jego policzka i przyciągając ją do swoich ust; wyrażając pocałunkiem złożonym na jej palcach to czego nie dopowiedziały słowa.
- Elpis będzie twoim domem, jeżeli tylko będziesz tego chciała. Wiesz o tym - zapewnił ją cicho.
Wciąż czasami przypominała dziką istotę - bitą, zdradzoną, pozbawioną zaufania do ludzi i całego świata. To o czym rozmawiał z Etsy w drodze do rezydencji Virii, wciąż było zgodne z prawdą. Chciał ją naprawić. Chciał przywrócić jej nadzieję. I ta powoli do niej wracała, powoli kruszyła mury, powoli zaleczała głębokie rany.
- I myślałaś już jakie będziesz miała plany? - zapytał, sięgając bezwiednie do błękitnych kosmyków, które opadały jej na twarz, przesuwając je delikatnie. Lubił to robić, lubił dotykać niebieskich, delikatnych pasemek i odkrywać ich kolejne odcienie. - Gdy uda nam się wycofać wszystkie zarzuty, nie będziesz już ograniczona do wojska. Będziesz mogła robić co zechcesz. Może nawet zmienić karierę z powrotem ku nauce, na to co chciałaś robić kiedyś. Oczywiście, byłbym bardzo... zaraz, jak to zdemolowałaś Horusa? - uświadomił sobie nagle, mrugając parokrotnie. Zmarszczył łuki brwiowe, wpatrując się w kobietę. - Gdy ostatnim razem go opuszczałem, był jeszcze w jednym kawałku.
THEME                    VOICE                    ARMOR                    CASUAL
ObrazekObrazek
+5% do obrażeń w walce wręcz   
-1PA koszt przeładowania    -1.5PA do kosztu zdolności technologicznych
Dla MG:
Wyświetl wiadomość pozafabularną
Mistrz Gry
Awatar użytkownika
Posty: 12223
Rejestracja: 1 cze 2012, o 21:04
Medals:

Re: Elpis

17 wrz 2018, o 21:29

Zmarszczyła brwi słysząc jego cytat, choć jej uśmiech się poszerzył. Wiedziała, że turianin lubił się nimi posługiwać. Niektóre mogła znać, inne nie. Ten najwyraźniej był jej obcy, bo przyglądała mu się zaciekawiona, zanim zaczął rozwijać.
- Jakbym zrobiła cię w grze komputerowej - westchnęła dziwnie, nachylając się by zatkać mu usta pocałunkiem. Widać było po niej wpływ alkoholu lub czegokolwiek innego. Wciąż mówiła składnie, ale mówiła też więcej niż zwykle - rzeczy, których na ogół nie wypowiadała na głos. Jakby przestała zwracąć uwagę na to, co szło do szufladki "zachować dla siebie", a czym dzieliła się ze światem. Czyli w tej chwili Vexem.
Milczała przez chwilę, gdy przypomniał jej o Elpis. Fregata była pusta, poza nim i Etsy nie było w niej nikogo. Kajut było w końcu sporo, choć w tej chwili wszystkie inne wydawały się odległe i zimne.
- Myślałam o tym, co mówiłeś przed Szanghajem - odparła zdawkowo, prostując się, ale nie schodząc z jego kolan. - Teraz to jest niemożliwe. Ale jeśli uda się znaleźć te dowody...
Westchnęła ciężko, zamykając na moment oczy. Ekran za jej plecami zamigotał, rzucając blask na jej niebieskie włosy. Coś wybuchło z hukiem, w jednej z ostatnich scen vidu, który żadne z nich nie interesował.
- Moja matka mówiła zawsze... - urwała, wzdrygając się, jakby dotarło do niej, ku czemu zmierza. Otrząsnęła się z transu, który wprawił ją w dziwny stan pełen szczerości i uśmiechnęła się przeprazsająco. - Nieważne. Sama nie wiem co mówię.
Sięgnęła do butelki leżącej na stoliku nocnym i nie czekając na nic innego po prostu napiła się większego łyka, zajmując ręce, chowając za szkłem swój wyraz twarzy.
- Kapsuła podała mi jakieś leki. Mieszanie ich z tym, co wzięłam i jeszcze z tequilą sprawia, że czuję się jak na amfetaminie - mruknęła, patrząc oskarżycielsko na tequilę, której już połowy ubyło z wnętrza naczynia. - Musisz brać na poprawkę wszystko co teraz mówię - dodała z rozbawieniem, odkładając alkohol na swoje miejsce.
Parsknęła śmiechem na jego pytanie, początkowo nic nie mówiąc. Jej dłonie przesunęły się niżej, w dół jego klatki piersiowej, a wyraz twarzy pozostał nieodgadniony. Przygryzła nieświadomie wargę do własnych myśli, nim zdecydowała się odpowiedzieć na to, co mówił i rozwikłać zagadkę.
- A tak. Wieczór wcześniej przed tym, gdy zawitałeś do mnie na Nos Astrze - wzruszyła ramionami, badając z zafascynowaniem fakturę jego koszulki. - Myślisz, że skąd wzięłam to podbite oko? - dodała z rozbawieniem, patrząc na niego z szelmowskim uśmiechem na ustach.
Vex
Awatar użytkownika
Administrator
Posty: 1960
Rejestracja: 18 cze 2014, o 15:17
Miano: Vexarius "Vex" Viyo
Wiek: 32
Klasa: Dewastator
Rasa: Turianin
Zawód: Widmo
Lokalizacja: Arae / Cytadela
Status: It's complicated.
Kredyty: 34.710
Medals:

Re: Elpis

17 wrz 2018, o 22:28

Przekrzywił nieznacznie głowę, przyglądając się kobiecie z chwilowym niezrozumieniem, nim pojął co miała na myśli swoimi słowami. Kiedy oderwała się od jego ust, zaśmiał się cicho.
- Często tworzyłaś sobie wymarzonych turian w grach komputerowych? - zapytał przebiegle, wpatrując się w nią z rozbawieniem. Gdy wyprostowała się, sięgnął po butelkę chatti, przyciągając ją do siebie, żeby wziąć pojedynczego łyka. Na widok etykiety trunku, w jego spojrzeniu pojawił się jednak cień zamyślenia, gdy ta bardziej pragmatyczna część umysłu zorientowała się, że jej nagła gadatliwość nie musi być całkowicie efektem nagłego zastrzyku otwartości; sam alkohol wykluczył niemal natychmiast, dobrze wiedząc jaką kobieta ma głowę.
- Taka decyzja miałaby jednak swoją konsekwencje - powiedział, przenosząc swoją uwagę na jej słowa, gdy tylko nie dokończyła myśli. Odstawił butelkę z powrotem, po czym zwrócił się ponownie ku kobiecie, wyciągając wolne ręce i opierając je na jej biodrach. - Byłbym oficjalnie twoim kapitanem. Nie boisz się, że będę to... wykorzystywał? - dodał, a po jego ustach pełgał zaczepny uśmiech, gdy przesunął palcami w górę, wędrując nimi po jej materiale bluzy.
Gdy po raz pierwszy wspomniała matkę, przekrzywił głowę, nie kryjąc zainteresowania. Nie był to temat o którym zwykła rozmawiać, za każdym razem unikając go lub zmieniając temat. I o ile o jej ojcu udało mu się już trochę wyciągnąć, tak matka pozostała tajemnicą.
- Chcę posłuchać - zapewnił ją, zachęcając uśmiechem. - Wiem już, że twój ojciec lubił stary sprzęt i nie rozróżniał turian. Co mawiała twoja matka?
Przez chwilę wyglądało jednak, że chwila słabości trwała zbyt krótko albo może dotknęła zbyt trudnego tematu, którzy ją otrzeźwił. Ale to przeważyło szalę i wtedy też Widmo połączył pozostałe podejrzenia, dotyczące jej stanu - podejrzenia, które sama wyraziła na głos chwilę później.
- Zapomniałem, że wzięłaś też środki przeciwbólowe - mruknął strapiony, przypominając sobie o pigułkach szeleszczących po kieszeniach biotyczki, a obecnie stojących na szafce. Przesunął spojrzeniem po jej miodowych tęczówkach; w otoczonych ciemniejszych obwódką złotych stawach rzeczywiście widział cień mgły unoszącej się pod powierzchnią lub może mu się wydawało. Mix leków, painkillerów i alkoholu nigdy nie dawał dobrego połączenia. Prawie. Pomimo tego, kącik jego ust drgnął niepowstrzymanie.
- Chciałaś powiedzieć, że muszę od teraz dosypywać ci je za każdym razem do tequili? - poprawił ją, muskając kciukiem jej pod podbródek. - Nie wiedziałem, że jesteś w stanie powiedzieć tyle zdań na raz.
Obserwował ją z uśmiechem, widząc jak bije się z myślami. Ten drobny gest, gdy przygryzała usta, widział u niej parę razy w momentach największego zamyślenia i za każdym razem uważał go za równie uroczy, wręcz trochę niepodobny do z reguły zachowującej maskę biotyczki.
- Wspomniałaś, że jacyś ludzie cię znaleźli. Założyłem, że to jego efekt, ale nie połączyłem tego z Horusem - przyznał, unosząc łuk brwiowy. Przesunął palcami po krawędzi jej bluzy, bawiąc się wiszącymi sznureczkami. - Opowiedz.
THEME                    VOICE                    ARMOR                    CASUAL
ObrazekObrazek
+5% do obrażeń w walce wręcz   
-1PA koszt przeładowania    -1.5PA do kosztu zdolności technologicznych
Dla MG:
Wyświetl wiadomość pozafabularną
Mistrz Gry
Awatar użytkownika
Posty: 12223
Rejestracja: 1 cze 2012, o 21:04
Medals:

Re: Elpis

18 wrz 2018, o 12:24

Nie skomentowała jego pytania, posyłając mu tylko jeden z uśmiechów półgębkiem, który mógł oznaczać wszystko albo nic. Dłonie oparte na jej talii ją rozpraszały, choć ból nie miał z tym nic wspólnego. Westchnęła lekko, przyglądając mu się w zmieniającym się świetle padającym z ekranu za jej plecami. Vid powoli się kończył, pozbawiony resztek ich zainteresowania.
- Tym żartem osiągnąłeś jakieś nieznane mi wcześniej dno - odrzuciła złośliwie, prostując zastane plecy. Muzyka, która włączyła się przy kończących scenach filmu była podniosła i dramatyczna, niepasująca do charakteru ich rozmowy ani trochę. Ignorowała ją, pogrążona we własnych rozmyślaniach.
- Nie warto o niej mówić. Nic ciekawego - odparła dziwnie, wzruszając przy tym ramionami. Przestała być doskonałym kłamcą kilka łyków tequili temu. Głowę miała tak mocną jak Viyo, może nawet mocniejszą, bo nie było po niej wiele widać, ale teraz wymieszała trochę zbyt wiele rzeczy by pozostać względnie trzeźwą. Błąd, który mógł ją jutro sporo kosztować, a który teraz zmieniał jej pokerową twarz w kalejdoskop emocji.
Fuknęła coś pod nosem, głównie dlatego, że miał rację. Zdawała sobie sprawę z tego, że mówi zdecydowanie więcej niż normalnie, pewnie więcej niż by chciała. Czy było to coś złego? To oceni jutro, kiedy wszystko sobie przypomni i pewnie skrzywi, żałując, że nie zamknęła ust wcześniej.
- Bo mnie znaleźli. W Horusie. Narobiłam sobie kilku wrogów na Illium - odparła trzeźwo, sama bawiąc się sznurkami od własnej bluzy. - Nie miałam do nich cierpliwości. Czekałam na ciebie ponad tydzień - dodała oskarżycielsko celując w niego palcem.
Może i opuścili Illium kilka dni temu, ale wspomnienie burzy, podczas której lecieli na statek, wydawało się odległe. Przykryte wszystkim, co stało się później, łącznie z lądowaniem na AZ-102 i podróży do Szanghaju.
Milczała przez chwilę, obserwując go bez skrępowania. W jej oczach odbijało się wszystko, co przechodziło jej przez myśl. A było tego dużo. Od radości z chwili obecnej przez nerwy wywołane tymi, które miały nadejść jutro. Nie będzie już czasu na siedzenie w łóżku przy dennym vidzie, którego teraz zakończenie minęło i przez ekran przewijały się napisy końcowe. Może zabraknąć nawet minut na szczere rozmowy i jakikolwiek odpoczynek. Nie wiedzieli, z czym dokładnie przyjdzie im się zmierzyć. Jeszcze nie.
- Czy turianie wierzą w przeznaczenie? - spytała nagle, z zamglonym wzrokiem wpatrując się w jakiś punkt ponad jego ramieniem nim otrząsnęła się z transu i z powrotem skupiła na zielonym spojrzeniu. - Myślisz, że nasz los jest już zapisany w gwiazdach i nie mamy na niego wpływu?
Vex
Awatar użytkownika
Administrator
Posty: 1960
Rejestracja: 18 cze 2014, o 15:17
Miano: Vexarius "Vex" Viyo
Wiek: 32
Klasa: Dewastator
Rasa: Turianin
Zawód: Widmo
Lokalizacja: Arae / Cytadela
Status: It's complicated.
Kredyty: 34.710
Medals:

Re: Elpis

18 wrz 2018, o 14:52

Niezrażony uśmiech Widma sugerował, że zupełnie mu to nie przeszkadzało.
- Lubię przerastać oczekiwania - odpowiedział, powtarzając swoje ostatnio ulubione hasło. Migotliwe światło holograficznej matrycy, padające na plecy Mayi, pogłębiało cienie tańczące po jej twarzy oraz nadawało jej złotej aureoli dookoła sylwetki. Jego wzrok błądził po niej otwarcie, chociaż myśli skierowane były głównie ku jej słowom.
Matka pozostawała tajemnicą, a widać było, że niebieskowłosa nie chce o niej mówić. Wyciąganie z niej informacji teraz, gdy była odkryta przez leki oraz alkohol, byłoby nadwyrężeniem jej zaufania, tak cierpliwie zdobytego. Nawet jeżeli ciekawiła go jej przeszłość, nie ze względu na fascynujące opowieści, a na samą chęć jej poznania.
- A co jeżeli będziesz chciała przedstawić mnie rodzicom? Nie lepiej, żebym był przygotowany? - rzucił zawadiacko, ale zanim zdążyła odpowiedzieć, złapał jej brodę w dwa palce i przyciągnął delikatnie do siebie, żeby zasłonić jej usta własnymi. Z bliska cienie i światła nie grały roli, pozwalając dobrowolnie tonąć w złotych oczach i między błękitnymi kosmykami, łaskoczącymi po szyi. - Później. Bez amfetaminy - dodał, odrywając się od niej po chwili i podłapując jej wzrok.
Dobór słów przypomniał mu ich wcześniejszą rozmowę. Ich kultura różniła się od siebie pod tymi względami. W turiańskiej odpowiedzialność za swoje czyny pod wpływem środków odurzających leżała całkowicie w rękach biorącego; własna trucizna truje tylko twoje ciało, jak mówiło - dla odmiany - turiańskie przysłowie. Łatwo było jednak zrozumieć, że granica potrafi się przesunąć także na innych.
Oskarżycielski palec, który stuknął go w klatkę piersiową, z powrotem skupił na sobie jego wzrok.
- Korki? - zaryzykował, podnosząc na nią spojrzenie.
Po jego ustach błąkał się nieświadomy uśmiech, gdy niemal w lustrzanym odbiciu odwzajemniał jej wzrok. Mieszanina emocji, która kotłowała się w jej wnętrzu, w jego została pieczołowicie upchnięta na dno, wypuszczając jedynie te, które pozwalały cieszyć się chwilą oraz rozgrzewać serce. Pod tym względem się różnili; on pragmatyczny, ona wybuchowa. Może był to jeden z powodów dla których tak ich do siebie ciągnęło, jak przeciwne bieguny magnesu.
Jej pytanie sprawiło, że się zamyślił, bezwiednie skubiąc dolną krawędź jej bluzy.
- Pewnie znalazłoby się kilku, którzy wierzą. Niektórzy z nas przejęli wasze religie, jak chociażby zen - odparł w końcu, ale pokręcił głową przecząco. - Ale nie, przeznaczenie nie jest popularne. Kłóci się z naszą naturą i z naszą kulturą, bo sugeruje możliwość, że nie jesteśmy odpowiedzialni za swoje decyzje oraz czyny - wyjaśnił powoli. - Skoro wszystko jest z góry zaplanowane, to nie ma znaczenia czy zrobisz A, czy B, a taktyka i strategia stają się zbędne. Nie ma sensu walczyć lub się starać, nie ma sensu się rozwijać poprzez wyciąganie wniosków i akceptację.
Zamilkł na chwilę, podnosząc na nią wzrok. Zielone tęczówki prześlizgnęły się po jej twarzy, powoli, jakby zapisywał sobie każdy jej detal i każdy element.
- Ale ja wierzę w szczęście - powiedział, ni stąd, ni zowąd. - Macie w swojej kulturze koncept Pani Fortuny. Zawsze mi się podobał. Zdarzyło mi się też parę razy sięgać do niej myślami podczas misji.
THEME                    VOICE                    ARMOR                    CASUAL
ObrazekObrazek
+5% do obrażeń w walce wręcz   
-1PA koszt przeładowania    -1.5PA do kosztu zdolności technologicznych
Dla MG:
Wyświetl wiadomość pozafabularną
Mistrz Gry
Awatar użytkownika
Posty: 12223
Rejestracja: 1 cze 2012, o 21:04
Medals:

Re: Elpis

18 wrz 2018, o 16:58

Wyświetl wiadomość pozafabularną Uwaga o poznaniu rodziców z pewnością ją rozbawiła, ale nie zdążyła tego rozbawienia wyrazić słowami. W trakcie pocałunku poczuł, jak jej usta wyginają się w uśmiechu. Biorąc pod uwagę to, że spotkanie nawet jej samej z rodziną w tej chwili byłoby albo trudne do zorganizowania, albo niemożliwe do przeżycia, mogli żartować do woli. Ze świadomością tego, że pewnie gdyby zjawiła się w rodzinnych stronach po tak długim czasie, po takich wydarzeniach, tylko po to, by przedstawić rodzicom turiańskie Widmo, ani jej, ani im nie byłoby do śmiechu.
Chwilowo zburzone mury otaczające jej umysł nagle zaczęły się odbudowywać. Uśmiech pozostał niczym maska, przysłaniająca zamglone spojrzenie, przedstawiająca zagadkowy wyraz twarzy. Chwila słabości minęła, przywracając jej spojrzenie osoby, która wie więcej niż chce powiedzieć, którą w istocie była. Odsunęła się nawet na jego kolanach, ale tylko trochę, w odruchu, którego w pełni nie kontrolowała. Wciąż zależało jej na bliskości. Nie było jej zimno, nie potrzebowała odwrócić jego uwagi, ani własnej, od czegokolwiek - to już im się udało. Ale przyzwyczajała się do dotyku jego dłoni na swojej talii, do oplatających ją ramion i dłoni sięgającej do jej podbródka gdy tylko miał na to ochotę. W końcu sama stwierdziła, że z zaufaniem jest jak z szacunkiem - a turianin najwyraźniej zasłużył już na obie te rzeczy, choć znali się ze dwa miesiące. W tym czasie zdążyli przejść przez więcej rzeczy niż przeciętna dwójka nieznajomych powinna.
- Pani Fortuny? - spytała zaintrygowana, spoglądając na zmięcie na jego koszulce, które instynktownie wyprostowała dłonią. - Opowiedz więcej - poprosiła, podnosząc ku niemu spojrzenie.
Kalejdoskop emocji został zastąpiony przez kontrolowaną przez niebieskowłosą mimikę, wraz z nadejściem chwili otrzeźwienia. Nie wyglądała na zawiedzioną lub złą na siebie tym, że nagle zaczęła plątać się w słowach i rzeczach, które mówiła - zwyczajnie zreflektowała się jak chaotyczny stał się jej przekaz i opanowała się zanim wyszło to spoza kontroli. To, że Viyo pewnie dowiedziałby się więcej gdyby faktycznie tę kontrolę straciła to inna sprawa, na którą nie zwracała uwagi.
- Zen wywodzi się z buddyzmu - zauważyła, spoglądając na niego niemalże z góry gdy siedziała na nim tak wyprostowana. - Źródłem cierpienia jest przywiązanie. W życiu tylko śmierć jest pewna.
Westchnęła lekko, w chwili, w której muzyka ustała, a na ekranie ruszył jakiś inny, zakolejkowany film, który zaproponował im extranet po obejrzeniu Fantomowego Złodzieja.
- Większość ludzi wyciąga z religii to, czego potrzebuje, pomijając wszystkie inne kwestie. Pozytywne cytaty, nauki o kochaniu bliźniego i świata. Zgaduję, że u turian jest podobnie.
Vex
Awatar użytkownika
Administrator
Posty: 1960
Rejestracja: 18 cze 2014, o 15:17
Miano: Vexarius "Vex" Viyo
Wiek: 32
Klasa: Dewastator
Rasa: Turianin
Zawód: Widmo
Lokalizacja: Arae / Cytadela
Status: It's complicated.
Kredyty: 34.710
Medals:

Re: Elpis

18 wrz 2018, o 18:15

Wyświetl wiadomość pozafabularną Zmiana w wyrazie twarzy kobiety była wyczuwalna niemal tak samo jak te, które przeszły przez resztę jej ciała. Widmo poczuł różnicę od razu. Zamglony blask w jej tęczówkach, który nagle zogniskował się na rzeczywistości, zamykając bramy do jej duszy; nagłe napięcie mięśni pod jego palcami; nieznaczny dystans, gdy odruchowo odsunęła się o parę centymetrów, jak zwierzę które zorientowało się, że zwabione głodem od jakiegoś czasu je z ręki, która podsunęła jej jedzenie i na uderzenie serca przypomniało sobie, że podobna ręka kiedyś ją uderzyła.
- Nie tej odpowiedzi oczekiwałaś - powiedział cicho, otwarcie. Przesuwał spojrzeniem od jednej miodowej tęczówki do drugiej, szukając szczeliny w murze nim ten na dobre sięgnął szczytu. - Dlaczego? Czy ty wierzysz lub chcesz wierzyć w przeznaczenie?
Łatwo było szukać odpowiedzi, trudno znaleźć tą właściwą. Przeznaczenie oferowało pewien spokój - świadomość odwrotną do tej o której wspomniał, taką która pozwalała przetrwać najgorsze chwile, skoro ich efekt był już z góry zaplanowany. Podobnie jak nadzieja, oferowało ostrze które miało dwa końce, potrafiące podnieść na duchu lub go zadeptać. Coś jednak musiało jej uświadomić swój stan i zainicjować ponowne wycofanie się w cień własnych barykad, nawet jeżeli był to tylko mały kroczek w tył.
- Personifikacja szczęścia, przedstawiana w waszej historii pod najróżniejszymi postaciami. Duch, ale nie taki jak wasz, ale bardziej taki jak nasz. Ani zły, ani dobry. Kobieta która trzymała w ręce pomyślność wszystkich ludzi, raz pomagając w ich podróżach, a raz przeszkadzając - wyjaśnił, uśmiechając się w zamyśleniu. - Jeden z waszych starożytnych dyplomatów wojskowych powiedział kiedyś o niej, że Fortuna rządzi połową losu człowieka, podczas gdy drugą stanowi jego wola. Spodobało mi się to. W pewnym sensie jest to trochę podobne do przeznaczenia - dodał niespodziewanie, marszcząc łuki brwiowe jakby odkrył, że właśnie sam zaprzeczył swoim poprzednim słowom. - Ale nie umniejsza twojej roli w twoich działaniach.
Może dlatego tak do niego przemawiał ten koncept. Może Fortuna stanowiła brakujące ogniwo między przeznaczeniem, a dedykacją turian do opierania swojej kultury na honorze wynikającym z własnych decyzji oraz ich akceptacji. Pozwalała na pewną świadomość celu, ale zarazem i szansę na jego zmianę przy odpowiednim zaangażowaniu i sile postanowienia.
- To tak jakby twój los nie był zapisany w gwiazdach, ale był pisany ciągle na bieżąco przez dwie osoby. Fortuna ustawia je na nieboskłonie, ale ty również możesz je przesuwać, jeżeli tylko bardzo będziesz tego chcieć. Dogadaj się z nią, a być może przestawicie je razem. Mnie musi lubić, bo zaprowadziła mnie do ciebie.
Jego wzrok podjechał wyżej, do tej pory nieświadomie błądząc po ciemnej fakturze bluzy kobiety na wysokości jego twarzy, a jego dłonie przesunęły się z talii biotyczki na jej biodra i uda.
- Brzmi bardzo... ponuro - mruknął pod adresem zen. - Zawsze wydawało mi się, że chodzi w nim o spokój.
Napisy dobiegły końca, a ekran przez chwilę jaśniał, czekając na zatwierdzenie nowego filmu. Nie widząc sprzeciwu od widowni, załadował kolejny, którego przeznaczeniem było prawdopodobnie podzielić los pierwszego.
THEME                    VOICE                    ARMOR                    CASUAL
ObrazekObrazek
+5% do obrażeń w walce wręcz   
-1PA koszt przeładowania    -1.5PA do kosztu zdolności technologicznych
Dla MG:
Wyświetl wiadomość pozafabularną

Wróć do „Prywatne jednostki”