Flagrante delictoSesja próbna, podejście no.2Mistrz Gry: Marshall Hearrow
Gracze: Alexis Crimson, Olga Sidorchuk
Wyświetl wiadomość pozafabularnąDopsz, Drogie Panie. Udało mi się dogadać z Carmen, więc pociągniemy trochę inny wątek. Mam nadzieję, że pójdzie nam to trochę sprawniej, niż przy mojej poprzedniej próbnej. Deadline'ów Wam nie daję, bo wiem jak odpisujecie i uważam to za niepotrzebne.
Co do szczegółów - Lex, zaczynasz wcześniej, Olga - Twoja postać powinna pojawić się za jakieś 2-4 postów w zależności od tego jak sprawnie Crimson się uwinie z wątkiem i o ile czegoś nie spierdzieli :P
Cóż, na koniec życzę Wam szczęścia i dobrej zabawy :)
Roy stał odwrócony plecami do Alexis i intensywnie przyglądał się jednemu z najbliżej niego stojących eksponatów. W zamyśleniu przeczesywał brodę i nie odzywał się ani słowem. Cholera jedna wie, po co on w ogóle zaciągał tutaj Lex i to prosto z Ilium bez żadnego w zasadzie wyjaśnienia. Sprawa musiała być na tyle delikatna, jak również i ważna skoro mężczyzna nie zagłębiał się wcześniej w żadne szczegóły dotyczące pośpiesznego wylotu na Cytadelę. Alexis przez cały ten czas jedyne, co mogła zauważyć dziwnego w zachowaniu swojego brata, to dziwna, wręcz wyrywająca się z niego ekscytacja. Ta ekscytacja trwała mniej więcej od czasu otrzymania przez niego, krótkiej wiadomości na prywatny terminal, której treścią za nic nie chciał się podzielić zbywając kobietę jedynie krótkim „Zobaczysz”.
Cóż, muzeum historii galaktyki raczej nie było miejscem, które Alexis powinna tak bardzo koniecznie zobaczyć. To nie pozostawiało żadnych wątpliwości, jednak w jakimś celu się tutaj znaleźli. Już sam fakt, że recepcjonistka przy wejściu zmierzyła zarówno ją jak i Roya uważnym spojrzeniem skłaniało do mało przyjemnych myśli i rozważań.
-
Śmieci – powiedział w końcu odwracając się do Lex. –
To wszystko to są śmieci, którym ktoś nadał bezsensowną wartość.
Wzruszył ramionami przechodząc do następnej gabloty i omiatając ją leniwym spojrzeniem. Co jakiś czas Roy rozglądał się przy okazji dookoła jakby czegoś szukając, albo na kogoś czekając. Wreszcie obszedł całą salę dookoła i ze zrezygnowaniem opadł na kanapę pośrodku głośno i ostentacyjnie wzdychając. Kilka osób za nimi znacząco się im przyjrzało i pokręciło głową z dezaprobatą. Cisza otaczająca ich dookoła przerywana od czasu do czasu przez stukot obcasów pani w starszym wieku wręcz wdzierała się do głowy. Kobieta od czasu do czasu zerkała na nich, zwłaszcza na Lex, a w jej oczach kryło się może nie tyle zdegustowanie, co raczej strach. Przy okazji bardzo intensywnie ściskała swoją torebkę i popychała towarzyszącego jej starszego pana, aby ten się pośpieszył. Jakoś szczególnie nawet się z tym nie kryła.
Po dłuższej chwili takiego łypania na rodzeństwo podeszła do Roya, stanęła tuż przed nim i zmrużyła groźnie oczy.
-
Młody człowieku, to jest obiekt kulturalny. Tutaj trzeba się zachowywać jak przystało na KULTURALNE osoby. Jeśli coś ci nie pasuje, proszę, tam jest wyjście – jej wysoki i drżący głos mógł zdecydowanie drażnić w uszy. Starsza kobieta sięgnęła do torebki, którą wcześniej tak kurczowo trzymała i wyjęła z niej datapad podając go bratu Alexis. –
To cię nauczy kultury!
Po tych słowach chwyciła swojego towarzysza pod ramię i niemal siłą wyciągnęła z muzeum. Roy wciąż jeszcze z dość zdziwioną miną obserwował staruszkę, po czym przeniósł wzrok na datapad.
-
Co? Niemożliwe… - mruknął do siebie przesuwając kolejne strony na wyświetlaczu coraz szybciej. Wreszcie chyba dotarł do końca, bo dane przestały się przesuwać, chociaż mężczyzna wciąż intensywnie pociągał palcem po ekranie. W końcu chyba wreszcie zorientował się, że coś jest nie tak, bo przestał i przeniósł wzrok na Lex. –
Możemy już iść, mam to, po co tutaj przyszliśmy – rzucił siostrze datapad. Gdyby ta zdecydowała się przejrzeć jego zawartość, jej oczom ukazałby się interesujący jak dla inżyniera widok.
Wyświetl wiadomość pozafabularną
Pip vas Beeth. Czwartek, 15:30. Port Kosmiczny Cytadeli.