Wnętrze punktu handlowego na okręcie Randalla Greena wypełniała przyjemna, znajoma cisza. No, może nie do końca cisza; systemy Franka Drake'a pracowały na swoim zwyczajowym poziomie, utrzymując statek w stanie sprawności, a cichy szum generatorów atmosfery wypełniał opustoszałe pomieszczenia. Wszystko było tu zautomatyzowane. Okręt nie posiadał nagabujących sprzedawców, próbujących przekonać potencjalnych klientów do zakupu większej ilości produktów, nie było tu też amatorów uzbrojenia, szukających kompana do konwersacji czy wymiany poglądów. Tylko terminale, błyszczące bladym, błękitnym światłem, na których rozpisane zostały dostępne na Drake'u towary. I cisza, przerywana buczeniem pracujących podsystemów.
Erich był tu parokrotnie i polubił to miejsce.
Już kilka lat temu nauczył się, by nie przyzwyczajać się do swojej broni. Jego zawód wymagał od niego pewnej elastyczności, która od czasu do czasu sprawiała, że musiał porzucać swój oręż lub całkowicie go zniszczyć. Za każdym razem czynił to jednak z bólem - własny karabin był dla snajpera niczym ulubione zwierzątko domowe dla przeciętnego mieszkańca Ziemi. Każdy o niego dbał i był do niego przywiązany całym sercem. Erich pamiętał z wojska kilku swoich towarzyszy z oddziałów E, którzy bez skrupułów nadawali swoim imiona lub personalizowali je w ten czy inny sposób. Sam do nich nie należał, ale całkowicie rozumiał ich sentymenty. Dobry strzelec musiał znać swoją broń.
Najlepszy musiał traktować ją jak przedłużenie własnej osoby.
W milczeniu przesunął palcami po wyświetlaczu terminala, przeglądając dostępne zasoby Franka Drake'a. Nie był to porażająco szeroki wybór, ale towarzysząca zakupom anonimowość i stosunkowo niskie ceny, czyniły ze statku porządny sklep. Feniks był obecnie jedynym zadokowanym okrętem i Erich nie musiał się spieszyć. W ogóle miał dużo czasu; Hekate stacjonowała na Ziemi, komandor zajmował się swoimi sprawami, a on był między zleceniami. Dlatego też poświęcił kilka minut na to by obejrzeć dostępną broń i ostatecznie wprowadzić na wyświetlaczu operację zakupu karabinu
M-92 Modliszka,
10 pochłaniaczy ciepła,
5 omni-żeli oraz
5 medi-żeli. Gdy terminal podliczył cenę, bez słowa przelał wymaganą kwotę ze swojego omni-klucza.
Kilkanaście minut później siedział z powrotem w fotelu pilota na Feniksie, a nowe uzbrojenie trafiło do szafki w jego kajucie. Odłączył się od Drake'a i bez pośpiechu ustawił kurs podróży na terminalu, wprowadzając koordynaty najbliższego Przekaźnika Masy, a następnie przekazując sterowanie w wirtualne ręce Zephira. Kiedy silniki Feniksa zaczęły pracować, wyciągnął nogi z boku konsoli sterowniczej i sięgnął po starą książkę, która do tej pory leżała na bezpiecznym miejscu obok fotela.
Wyświetl wiadomość pozafabularnąProszę o odjęcie 14 250 kredytów. Z góry dziękuję, niech dziecia w Boziach wynagrodzi dobrego samarytanina/kę, który/a to zrobi :c
Wyświetl uwagę administratoraHajsy odjęte, ale bez boziów proszę ;-; Marshall