-
Mhm - mruknęła tylko w odpowiedzi, zajęta próbą złamania zabezpieczeń. Miała w omni-kluczu programy na otwieranie drzwi albo szybkie przelewy kredytów na ukryte konto, ale nie na włamywanie się do komputerów, w szczególności po alkoholu. Zmarszczyła brwi, skupiona na ciągach firewalli, kątem oka widząc tylko dwa prostokąty papieru spadające na podłogę. -
Lepiej odłóż tam gdzie było, bo potem nie znajdzie - zaśmiała się krótko.
Chciała tylko zmniejszyć ceny najdroższych trunków o dwa zera, bo w tym momencie wydawało się jej to tak zabawne, że nie była w stanie się powstrzymać. Zresztą póki co nie musiała, wszystko szło bardzo sprawnie.
-
Wiem, że się kapnie - zerknęła na drella spod fali włosów, które opadły jej na twarz, gdy pochylała się nad omni-kluczem. -
Przecież o to właśnie chodzi.
Już widziała to zamieszanie o poranku. Nawet jeśli właściciel ogarnie już co zostało skradzione, poradzi sobie z monitoringiem i całą resztą pierdół, to kiedy sklep wróci do normalnego funkcjonowania, będzie miał jeszcze jedną niespodziankę.
Na propozycję założenia spółki wyprostowała się, przeczesując palcami włosy. Nie spodziewała się jej i nie była pewna, czy drell żartuje, czy mówi poważnie. Kiedyś wizja założenia własnej gildii złodziei, jak w starych książkach i grach, była dla niej całkiem przyjemną wizją na przyszłość. Trochę nie te czasy, ale kto wie, czy i dziś by się coś takiego nie sprawdziło? Błysnęła zębami w uśmiechu.
-
Dopiero dostałam pracę, zrezygnowanie z niej na samym początku nie jest chyba dobrym pomys...
W połowie słowa jej głos zagłuszyło wycie alarmu. Mina natychmiast jej zrzedła, gdy panicznie zerknęła na swój omni-klucz i zorientowała się, że przez odwrócenie uwagi wpadła w bardzo brzydkiego firewalla, który nie dość że uruchomił sklepowe zabezpieczenia, to jeszcze próbował teraz wpakować się w jej urządzenie i narobić swoich szkód, niezależnie od tego, że usilnie chciał uzyskać dostęp do jej danych osobowych.
-
Nie... - wycedziła przez zęby i zaklęła po francusku, przez chwilę mocując się z upierdliwym programem, by w końcu zeskoczyć z blatu, zgarnąć swoje cztery butelki i zrobić trzy szybkie kroki w stronę wyjścia.
Zatrzymała się jednak, kiedy zorientowała się że o czymś zapomniała. Obróciła się w stronę drella, znów z tym swoim tajemniczym uśmiechem na ustach.
-
Zmiana cen nie wyszła, jak widzisz - ledwo było ją słychać przez wyjące alarmy. -
Zaraz tu będzie SOC. Ja bym się zbierała na twoim miejscu.
Zaśmiała się znów i zniknęła, uruchamiając kamuflaż i rozpływając się w mroku.
Jakieś pół godziny później do Derieta przyszła jeszcze wiadomość.
Miło było Cię poznać. Nie wszystko poszło zgodnie z planem, ale to i tak był całkiem miły wieczór. Mam nadzieję, że nie dałeś się zamknąć.
Do zobaczenia,
Julie.
Jeśli chciał odpisać, ID nadawcy nie odpowiadało. Wyglądało na to, że nikt taki nigdy nie istniał, a ten konkretny numer omni-klucza nigdy do nikogo nie należał. Mógł ewentualnie liczyć na to, że faktycznie kiedyś jeszcze będzie dane im się przypadkiem spotkać.
Jeżeli było coś, co Irene potrafiła robić doskonale, to było tym znikanie bez śladu.
Wyświetl wiadomość pozafabularnąz/t