Musiał się liczyć. Irene miała tylko nadzieję, że ostatni taniec dziś nie będzie ostatnim w ogóle. Tak negatywne myśli rzadko pojawiały się w jej głowie. Zwykle nie pozwalała im na dłuższą obecność, odpychała je szybko, ciesząc się chwilą, ale teraz pierwszy raz od dawna obawiała się, że zostanie sama. Co gorsza, że Nazir zniknie z jej życia. Zorientowała się jak bardzo się tego boi w chwili, gdy puścił jej dłoń i nieważne, że chwycił ją za moment z powrotem, Irene przylgnęła do niego, zatracając się w tych myślach, których nie powinna. Było jej dobrze obok niego i po raz pierwszy miała tak, że ucieczkę rozważała na początku znajomości, nie po jej miesiącu. Zazwyczaj było odwrotnie. Ale Khouri nie próbował jej zmieniać, a to, co ją uszczęśliwiało, sprawiało przyjemność też jemu. Przynajmniej tak się jej wydawało, bo takie sprawiał wrażenie.
Odsunęła się lekko po kilku taktach muzyki, spoglądając na niego z powrotem. Mówił o Thessii. Irene dobrze go rozumiała, jej samej wszystko szybko się nudziło, szybciej niż większości ludzi. Niewiele było miejsc, w które chciała wrócić, nawet jeśli wspomniała je dobrze. Zawsze lepiej było znaleźć coś nowego, wsiąść na transport na planetę, której nazwy nawet przedtem nie słyszała, spędzić wieczór z nowo poznanymi ludźmi. Khouri sprawiał, że niektóre rzeczy się jej przewartościowały.
- To dlatego, że nie masz czasu się nudzić - uśmiechnęła się z powrotem. - Gdybym miała po mieście spacerować sama, też by mi się szybko znudziło.
Zastanawiała się, na czym polegało zwiedzanie Nazira, gdy przyleciał tu pierwszy raz. Czy plątał się po ruinach w samotności, czy z żoną, czy może też wylądował w klubie razem z kuzynką i jej znajomymi. Może znalazł sobie jakąś Athyn na wieczór, a może wręcz przeciwnie, zamknął się na Crescencie razem z Isis i siedział w kajucie, oglądając swoje datapady w nieskończoność.
- Kiedy przyleciałeś tu pierwszy raz? - spytała. Ciekawiła ją przeszłość Nazira. Może pierwsza wizyta w Lirii wiązała się jednak z wcześniejszymi czasami i był tu, odwiedzając rodzinę. Nastoletni Khouri był dla niej jednak taką abstrakcją, że z tego pomysłu zrezygnowała.
- Na mnie największe wrażenie zrobiła Cytadela, jeśli chodzi o pierwsze chwile. Nie spodziewałam się, że tak ogromna. Nigdy nie zapomnę widoku przez okno, kiedy dokowaliśmy.
Ot, wspomnienie, które teraz pojawiło się w jej głowie. Muzyka stała się jednak zbyt głośna na rozmowę, albo tak się jej wydawało, więc zamilkła, oddając się już instynktom, które prowadziły ją w tańcu. Miał się liczyć, więc na nim się skupiła. Ostatnie kilka, kilkanaście minut, które mogła beztrosko spędzić w ramionach Nazira, w miejscu tak innym, niż dobrze znajomy pokład Crescenta. I nawet jeśli prowadzona przez Tiberiusa faktycznie musiała pilnować, żeby nikt jej nie podeptał i nie przewrócił, tak Khouri zapewniał jej swobodę i sprawiał, że mogła pozwolić sobie na znacznie więcej.
- Chcesz iść poszukać tych balkonów? - zaproponowała, zsuwając znów dłoń z jego ramienia na klatkę piersiową. Była już trochę zmęczona, miała ochotę się napić. Miała też ochotę zniknąć z oczu Nevarra.