Reakcję Diany ciężko było przewidzieć - już na co dzień kobieta była dość tajemnicza. Nie dość, że na co dzień bywała tajemniczą i niezbyt wylewną osobą, przez co poznawanie jej nie było przyjemne i łatwe jak u niektórych osób, to na dodatek trzeba było mierzyć się z obecnym jej stanem. Poraniona, ocucona, będąca pod wpływem leków. To wpłynęłoby na każdego, zmieniając niektóre jednostki nie do poznania.
- A co z tobą nie tak? - mruknęła, marszcząc brwi, gdy zarówno turianin jak i asari wyszli. Stała oparta o ścianę, wpatrując się w turianina tak, jakby widziała go po raz pierwszy. - Wcześniej się tak nie zachowywałeś - dodała, choć wcześniej nic nie sugerowało tego, by w ogóle docierało do niej co się dzieje.
Ale taka była prawda. Przed chwilą Ja'antian na spokojnie chciał przejść do centrum komunikacyjnego, a teraz w jego oczach palił się ogień gniewu. Vesser wydawała się być zaskoczona. Wcześniej pilot sprawiał dość pozytywne wrażenie, szczególnie tak bardzo im pomagając gdy wrócili z pustyni, a teraz coś się w nim zmieniło.
- Odpocznę. To nie tak, że ci nie ufam. Po prostu wolę widzieć wszystko sama - dodała, krzywiąc się wyraźnie, choć ciężko było stwierdzić, czy z bólu, czy z czegoś innego.
W tym czasie turianin i asari zajmowali się czymś z goła innym. Obnażając, choć ich ubrania nie zmieniły miejsca. Odsłaniając, choć już teraz żadna fizyczna zasłona nie stała pomiędzy nimi. Odłączone, obce sobie umysły, tak przyzwyczajone do życia w ciszy własnej samotności, nagle zetknęły się ze sobą nawzajem, wywołując kaskadę emocji, barw. Uczucia prześlizgiwały się przez ich świadomość, gdy przed oczami pojawiały się migawki kolejnych wspomnień. Wspomnień przeszłości, przeplatanych z dziwnym doświadczaniem teraźniejszości, a nawet obawami dotyczącymi przyszłości.
Krew. Krew wylewająca się z ciała ojca asari, tworząca kałużę, w którą wdepnął but batarianina. Brutalne wyobrażenie o śmierci własnego ojca, które przesunęło się przez umysł Tori nawet, jeśli nie było jej faktycznym wspomnieniem.
Krew innego koloru. Gęsty i lepki płyn spływający po dłoniach turianina, pochodząca z ciała trzymanej przez niego w rękach towarzyszki, w miarę gdy wokół nich zakleszczał się krąg ciał mieszkańców Lyesii, zrodzony z iskry nadchodzącego buntu.
Ból, promieniujący w krzyżu spazm odbierający kobiecie dech w piersiach, gdy ta zorientowała się, że zbyt wiele godzin pochyla się nad swoim biurkiem, usiłując przelać swe myśli na papier, sklecić pracę godna pokazania wykładowcy, w trudem dążąc na studiach do najlepszego.
Ból w żebrach, syk wydobywający się z ust. Uciskająca rana w klatce piersiowej podczas gdy ciało turianina unosiło się w bezdennej pustce, czerni atramentu, nienaznaczonej ani jedną gwiazdą. Pustce, w której nikogo nie obchodził jego żywot, w której mógł zniknąć niczym nieistotny pył z innej galaktyki.
Obecność. Wrażenie dotknięcia czegoś wspaniałego, potęgi ponad wszystkim, co obydwoje znali. Mroźne, a jednocześnie gorące piaski pustyni. Ciało Te'erii leżące w piasku, ubrane w obcy jej pancerz.
Ciało poruszyło się, z wrzaskiem wygrzebując z zaspy. Stojący obok Brown niemal uciekał poza granice rozmycia obrazu, dziwnej winiety, wyznaczającej pole widzenia asari.
- Za nią! - rozpaczliwy krzyk Tori i Vexa jednocześnie rozległ się echem pośród skał, niknąc w nagłym zrywie. Biegu, który z czasem opadania sił zmieniał się w żwawy marsz, a później spokojny chód.
Wędrówka teraz wydawała się jaśniejsza. Nie zniknęli, by pojawić się później po drugiej stronie pustyni. Szli do przodu, lecz mieli cel. Tori miała cel. Przed jej oczami, kilka specyficznych formacji skalistych stopniowo przesuwało się w miarę, gdy się do nich zbliżała. Przesuwało do momentu, gdy formacje te wyznaczyły podłużny kształt i koło w środku. Niczym oko.
Oko Saa'rvasa, szepnął głos we wnętrzu głowy, pchając do przodu, wypełniając umysł euforią i determinacją, a klatkę piersiową adrenaliną.
Huk uderzenia skały o hełm idącego za kobieta Carlosa wyrwał ich ze stanu uniesienia, z tej specyficznej i wypełnionej obcymi wspomnieniami wizji, pozostawiając po sobie specyficzny rodzaj rozczarowania.
Wyświetl wiadomość pozafabularną