Zmarszczenie brwi było odpowiedzią samą w sobie na enigmatyczne hasło kwiaty tarfi. Pokręciła głową z początku, również zapominając o tym, że w ciemności może nie jest to dostatecznie zrozumiała odpowiedź - nawet, jeśli turianin mógł ją dostrzec znacznie lepiej od niej.
- Brzmi jak coś, co na Ziemi mogłoby być dobrym narkotykiem - odpowiedziała, unosząc wymownie rum i upijając kolejny, mały łyk. Jej alkoholu została tylko połowa, pojawiająca się sporadycznie nad etykietą, gdy naczyniem wstrząsało, a wewnątrz tworzyły się fale, obijające o szklane ścianki.
Rozmowa na temat słodkości sprawiła, że mimowolnie powędrowała wzrokiem ku ziemi. Rozsypane ciastka nie prezentowały najlepszego widoku, więc może dobrze, że światło wokół nich było ograniczone. Jedynym, co przypominało o ich smutnym losie było przewrócone opakowane, leżące między ich fotelami, oparte o którąś z wajch.
- Takie - uniosła butelkę z rumem, uśmiechając się pod nosem. To, co piła, dalekie było do goryczy chatti i nawet turianin zdawał sobie z tego sprawę, choć spróbował ziemskiego alkoholu w niecodzienny sposób.
Chłód ścianki, a może ten panujący wokół, przypomniał jej o trzymanych w jednej ręce spodniach. Westchnęła, zdając sobie sprawę z tego, jak trudno będzie je włożyć z powrotem w porównaniu do łatwości ich zdejmowania. Odłożyła butelkę na miejsce, wstając z siedzenia i wsuwając nogę w pierwszą z nogawek. Powoli, uważając przy tym, by w nic nie uderzyć dłonią czy głową, wsunęła skórzany, ciasny materiał i zapięła guzik. Odnalezienie i włożenie butów było nieco łatwiejsze, ale i tak zmęczyło ją na tyle, by chwilowo zignorowała leżący przy konsoli sweter.
Kobiecy śmiech odbił się od metalowych ścian i osłon, gdy turianin podzielił się swoimi hipotezami. Maya odgarnęła włosy z twarzy, przenosząc je na jedno ramię i przysunęła się bliżej, siadając praktycznie na krawędzi fotela. Jej kolana opierały się o skórzany materiał, na którym siedział Viyo.
- Mam wrażenie, że już się wyczerpało - odrzuciła z roztargnieniem, nachylając się ku konsoli, na której naprzeciw siedział. - Przesuń się - dodała, nie dając mu czasu na reakcję. Już z butelką alkoholu w ręce przeniosła się na jego kolana, tym razem siadając do niego tyłem, swój wzrok skupiając na konsoli. Najwyraźniej mocny lek przeciwbólowy i kilka żartów wystarczyły, by przypomnieć jej, że ta chwila, jakkolwiek niezrozumiała, jeszcze nie musiała się kończyć.
Złapała za jedną z dźwigni, przy której dioda świeciła się na zielono. Przesunęła ją z lekkim powątpiewaniem, przynajmniej na początku. Nie widział jej twarzy, jedynie fragment profilu - tego, którego nie zasłaniały włosy. Wąska, jasna blizna zwracała na siebie większą uwagę. Szła wzdłuż kręgosłupa, wyglądem pasując do tych, których kilka przecinało klatkę piersiową Volyovej.
Dioda zmieniła swój kolor na czerwony i coś w pojeździe szczęknęło, ale nic nie zmieniło się w widoczny sposób.