Uśmiechnął się jedynie na jej słowa, niczego nie odpowiadając. Widziała w jego oczach, że wie więcej niż mówi teraz. Może miał cenną uwagę, którą mógłby się podzielić, ale postanowił najpierw zaczekać na jej atak. Mieli w końcu potrenować, a on postanowił zacząć od praktyki.
Ranny czy nie, był wyższy o głowę. Pistolet trzymał pewnie, jego ciało było postawne, napięte, czekające na atak. Obserwował ją uważnie, czekając na jej reakcję, na to, co mogła zrobić. Nie oderwał od niej spojrzenia gdy wspomniała o informacji wyświetlanej z boku pistoletu, choć kącik jego ust uniósł się jeszcze wyżej niż wcześniej.
- Wyciągnąłem pochłaniacz ciepła, więc pokazuje jego brak - odparł niewinnie, nie spuszczając z niej wzroku. - Jest zabezpieczony. Nic ci nie zrobię.
Urwał, gdy zniknęła. Kamuflaż taktyczny włączył się tak, jak zwykle, bez żadnych przeszkód. Przykrył ją siatką rozpraszającą światło w odpowiedni sposób. Zlała się z otoczeniem.
Od gładkiej podłogi jej buty odbijały się niemal bezgłośnie. Gdy przestała być widoczna, dostrzegła zmianę w twarzy Khouriego - napięcie pełne oczekiwania okazało się pozbawionym dezinformacji i szoku, który często widziała w rozbieganym spojrzeniu swoich ofiar. Nazir ją znał. Wiedział co robiła, wiedział jakie miała taktyki.
Wiedział aż za dobrze.
Jej palce odruchowo zacisnęły się w formacji aktywującej omni-ostrze, ale nie towarzyszył temu błysk urządzenia. Jej pięść wystrzeliła w stronę rosłego żołnierza, mknąc ku jego zgubie w ruchu, który z każdym kolejnym starciem stawał się dla niej coraz bardziej naturalny.
Ból w nadgarstku nie był częścią tego ruchu. Teraz był czymś nowym, czymś niespodziewanym. Wolna ręka Khouriego machnęła w bok, z impetem trafiając w jej mknącej ku jego klatce piersiowej dłoni. Odbijając jej niewidoczne omni-ostrze, zbijając jej pięść w powietrzu agresywnie, jakby jego blok był uderzeniem samym w sobie. Ukłucie dyskomfortu pojawiło się w jednej chwili i potrwało sekundę - krótką, a jednak tak rozległą.
Gdy odwróciła ku niemu głowę, usłyszała przy uchu szczęk spustu. Pistolet znalazł się przy jej skroni - zabezpieczony nie był w stanie niczego jej zrobić. Ale w takiej odległości tarcze nie były w stanie uchronić jej przed roztrzaskaniem mózgu na drobne kawałeczki, gdyby kula przebiła się przez hipotetyczny hełm.
Khouri, nietknięty ostrzem, wyprostował się, cofając o pół kroku. Jego wyraz twarzy się nie zmienił.
- Nawet jeśli trafisz, nie zawsze wyeliminujesz przeciwnika od razu. Wciąż może zdążyć strzelić - odezwał się miękko, choć jego sylwetka i postawa wydawały się do tego nie pasować. Uniósł broń wyżej, przenosząc na nią spojrzenie. - Skacząc przed broń ryzykujesz jeszcze bardziej. Spróbuj wybić mi ją z ręki, albo odciągnąć od siebie. Nie potrzebujesz dwóch rąk do jednego omni-ostrza - zasugerował, wracając do poprzedniej, przygotowanej, defensywnej pozycji i kiwnął głową, proponując jej drugą próbę.