Francuskie słowo wypowiedziała tak szybko, że turiański translator nie był w stanie za tym nadążyć. Jej słowa zlały się w jeden potok, czyniąc go niezrozumiałym. Mimo wszystko jego pytanie sprawiło, że zawahała się i wzruszyła ramionami, tak samo, jak robiła zawsze gdy zbywała jakiś temat. Może ten nie był warty ciągnięcia dalej, na podstawie jakichś jej kryteriów.
- Tak mi się porównało. Mniejsza - odpowiedziała, machając ręką w jego stronę.
Odgarnęła włosy na jedno ramię, a naelektryzowane przykleiły się do jej bluzy i ściany za nią. Wciąż były lekko pofalowane po koku, w który upięła je rano. Przeczesała je palcami, poirytowana tym, jak elektrostatyka unosiła je w górę, ale niewiele to dało - poza strzeleniem niewidocznej iskry, gdy dotknęła przez przypadek ściany za sobą.
- Ryzyko jest częścią zabawy - parsknęła śmiechem, wzruszając ramionami. Nie potrafiła swojego zachowania wytłumaczyć w racjonalny sposób. - Czasem znając zakończenie czyta się lepiej. Nie zauważyłeś?
Wpatrywała się w niego z oczekiwaniem, widząc książkę, na której koniec zerknął by przetestować jej teorię. Uśmiechnęła się z rozbawieniem gdy odmówił jej spojrzenia w to samo miejsce, ale kiwnęła głową, cmokając cicho.
Umilkła na długie kilka, kilkanaście minut, słuchając jego głosu gdy czytał prolog i pierwszy rozdział książki. W pewnym momencie złapała za suwak bluzy i rozpięła ją, gdy zaczęło jej się robić gorąco. Wtulona w poduszkę, którą trzymała pod głową, szybko stała się zamyślona, skupiona na akcji książki.
W kajucie nadal trwał półmrok, ale jego omni-klucz oświetlał pościel, ściany i ich twarze ciepłym, pomarańczowym blaskiem, tworząc przytulną atmosferę. Volyova skrzyżowała ręce na klatce piersiowej, obejmując sama siebie. Wbiła wzrok w jego profil gdy czytał, przyglądając mu się bez skrępowania, choć ciężko było się domyślić, czy w ogóle myślami była w chwili obecnej, czy na obcej planecie, na której działa się akcja całej książki.
Po niespełna czterdziestu minutach, parsknęła śmiechem słysząc tani żart wypowiedziany przez jednego z głównych bohaterów, wypowiedziany w odpowiedniej tonacji przez Viyo.
- Gdzie te rachni? - westchnęła z żalem, powstrzymując swój dalszy śmiech. Dopiero przebrnęli przez pierwsze kilkadziesiąt stron, więc tak naprawdę nie spodziewała się tego, że tytuł objawi się natychmiast. - Vikarr umrze na końcu - oceniła rzeczowo, ruszając z miejsca. Siedzenie w jednej pozycji szybko odbiło się na jej wygodzie, więc przeciągnęła się jak kot i obróciła, siadając z powrotem obok niego, opierając się plecami o tę samą ścianę.
Strapiona spojrzała na jego omni-klucz, później na niego, z ewidentnym problemem, po czym westchnęła i wróciła na miejsce.
- Nie powstrzymam się od czytania naprzód - wytłumaczyła rozbawiona, sięgając do kaptura bluzy i naciągając go sobie na głowę, sfrustrowana tym, że jej włosy latały wszędzie dookoła, plącząc się przy okazji.