Przyglądał się jej, gdy mówiła, słuchając z nieświadomym półuśmiechem na ustach. Lubił odkrywać coraz to nowe szczegóły z jej życia, rzucać światło na te drobne tajemnice, które ukrywała lub o których po prostu nie mówiła. Jeszcze kilkanaście tygodni temu stanowiła dla niego całkowitą zagadkę o której nie wiedział nic, nawet imienia którym nie chciała się podzielić; Niebieska, tak ją wtedy nazwał, zastanawiając się czy jest jego wrogiem, czy niechętnym sojusznikiem.
Fortuna miała swoje poczucie humoru.
- Nie wiem co to znaczy, więc nie musisz się obawiać. Dla mnie jesteś wyjątkowa - rzucił, śmiejąc się cicho. Sięgnął po kubek, odbierając go z jej dłoni i opierając o własne udo. Kawałek naramiennika znalazł swoje miejsce z powrotem na stole pośród innych elementów pancerza, między jedną rękawicą, a drugą.
Kiwnął krótko głową, gdy wspomniała rozwój biotyków.
- Wiem. Siostra - przypomniał krótko. Samo to pojedyncze słowo sprawiło, że poczuł jak coś lodowatego chwyta go za kark, przypominając o nagraniu sprzed kilkudziesięciu minut - i o Mae, notującej coś intensywnie w swoich datapadach. Dotyk był jednak zaledwie muśnięciem, nieprzyjemnym przypomnieniem; uniósł kubek do ust, odsuwając myśli na bok, gdy gorący napój niemal sparzył mu usta.
Opowieść Mayi zrobiła resztę. Przysłuchiwał się jej z uwagą, gdy otwierała przed nim ten jeden rozdział swojej przeszłości. Część z tego co mówiła widział we fragmentach raportów, część była nowością, a część poskładał z jej wspominanych, pojedynczych zdań, ale dopiero teraz naszkicowała mu pełny obraz. Mógł tylko się domyślać przez co przechodziła, gdy jej organizm próbował dostosować się lub walczyć z postępującym wpływem pierwiastka zero oraz towarzyszącymi temu zmianami.
Kiedy wspomniała o uderzaniu w ścianę z całej siły, mimowolnie jego wzrok odbiegł na własną dłoń, skrytą pod bandażem. Pieczenie na kłykciach przypominało teraz tępe mrowienie, ale wiedział o czym mówi. Gdyby nie naturalny odruch obronny organizmu przed wyhamowaniem, gdyby nie wrodzona granica wydzielona przez płonące zakończenia nerwowe, to o czym mówiła mogło się skończyć poważniejszym urazem. Natomiast ciało naładowane biotyką... Prawa fizyki nie oszczędzały jej mięśni i jej kości, nawet jeżeli błękitny blask sugerował coś innego.
- Widziałem odczyty, gdy leżałaś w kapsule medycznej - powiedział ciszej, kiedy podwinęła rękaw. Odstawił kubek na blat i odruchowo sięgnął do jej ręki, delikatnie ujmując jej przedramię jedną dłonią, a kciukiem drugiej przesuwając powoli po drobnej, charakterystycznej bliźnie. Wyczuwał pod opuszkami, że jej gładka skóra jest w tym miejscu nieco inna, ale prawdziwe zmiany ukrywały się pod spodem. I to, i to było kolejnym elementem jej historii. - I trochę się domyślałem. Po tym jak popchnęłaś mnie na ścianę, a potem jak staranował cię kroganin i wyszłaś z tego z grubsza bez szwanku. Ramiona, żebra... Wszystkie wzmocnili? - dodał pod adresem modyfikacji.
Przez chwilę wodził palcami po niewielkim śladzie w zamyśleniu, nim dotarł do niego jej wcześniejszy komentarz. Uniósł na nią wzrok, a za nim podążył jego łuk brwiowy i kącik ust.
- No nie wiem. Chcesz się założyć? - rzucił z lekkim rozbawieniem.