Próbo wyśledzenia sygnału była prawie niemożliwa. Tylko bardzo dobry haker mógł tego dokonać, ponieważ połączenie było zaszyfrowane bardzo dobrymi protokołami i zwykły śmiertelnik nie był wstanie ich złamać. Szczególnie, będąc wyposażonym jedynie w omni-klucz. Reakcja starszej pani na Raspa była bardzo żywa.
-Kłopoty? O Jezusie...Jakie to kłopoty? Przecież to taki dobro chopak. A powiem, że sama nie wiem, gdzie jest Kortmanowa. Ale pieniądze cały czas dostaje, mówię panu, synek jej przysyła. Dobry chłopak, naprawdę. Rodzinie pomaga...-Powiedziała do niego ze szczerym uśmiechem na twarzy. Gdyby założyła okulary i zobaczyła niewyjściową facjatę agenta, pewnie od razu rzuciłaby się na niego z torebką. Po chwili jednak kontynuowała.
-Pewnie na targ idzie, ale nie wiem dokładnie. A nagroda? Niepotrzebna! Przecież sami swoi jesteśmy. A jak tam pana córka, panie Smith? Bo ja słyszałam, że tego gronkowca dostała i się nie wykaraska z tego...A Kortmanowa miesza dwie przecznice stąd. Blok 10, klatka pierwsza, ale nie pamiętam mieszkania. Chciał się pan na kawkę do niej wybrać? To kiepski pomysł, bo jej chyba teraz nie ma. Do lekarza poszła...Podobno cycki se bedzie robić.-Podała mu najnowsze osiedlowe plotki i nagle zamilkła, czekając na jego reakcję.