Bachjret jest okręgiem idealnie nadającym się do zamieszkania - sielankowa perspektywa życia przyciąga nie tylko miłośników tutejszych ogrodów botanicznych, ale i osób o średniej płacy, którzy nie mają ochoty na przepłacanie.

Mistrz Gry
Awatar użytkownika
Posty: 12234
Rejestracja: 1 cze 2012, o 21:04
Medals:

Apartament 323a

27 lis 2014, o 13:13

Wyświetl wiadomość pozafabularną
Marshall Hearrow
Awatar użytkownika
Posty: 630
Rejestracja: 4 mar 2014, o 19:41
Miano: Marshall "Arrow" Hearrow
Wiek: 29
Klasa: Żołnierz
Rasa: Człowiek
Zawód: Podporucznik Przymierza
Lokalizacja: Cytadela
Kredyty: 56.600
Medals:

Re: Apartament 323a

27 lis 2014, o 18:00

Było naprawdę miło, przynajmniej dopóki Irene nie zechciała się go zapytać o początki dotyczące Przymierza. Wiedział, że nie musi się cofać wspomnieniami aż do pierwszej jego styczności w wojskiem, a tym bardziej do powodów, dlaczego to zrobił, ale te myśli jakoś same tak przyszły. Podobno twarze pierwszych ofiar pamięta się do końca życia i Hearrow był na to żywym przykładem. Nie wiedział nawet, w którym momencie zamarł z rękoma w jednym miejscu, a przed oczami zaczęły mu się przewijać obrazy z młodości, zwłaszcza te, które już dawno chciał od siebie odsunąć i z których w tym momencie nie był wcale dumny.
- Jestem w wojsku od … od długiego czasu. W samym Przymierzu jednak nie tak długo jakbym chciał – otrząsnął się po chwili by powrócić do przesuwania dłońmi po plecach Irene. – Albo wcale nie tak długo jak powinienem.
Może gdyby był wychowywany inaczej wcale nie skończyłby jako żołnierz. Może teraz byłby zupełnie kimś innym, chociaż w ogóle nie mógł sobie siebie wyobrazić w innej roli. Prawda była taka, że gdyby nie moment, w którym przejrzał na oczy i coś w nim pękło, był przełomowym. Nie chciał myśleć, co by było, gdyby pozostał przy tym, czym się zajmował i przy towarzystwie, w jakie wpadł. Pewnie skończyłby na takiej stacji jak na przykład Omega, od której dziś za wszelką cenę chciał uciec.
- Po prostu byłem w marinesach a kiedy przeprowadziłem się na Cytadelę, wstąpiłem do Przymierza. Nie wyobrażam sobie innego życia, chociaż sama miałaś okazję się przekonać, z czym to się wiąże – nie chciał przypominać ani Shodan, ani nawet tego krótkiego epizodu z Omegi. Tym bardziej, że w obu tych miejscach zdążył oberwać, a sytuacji takich jak tamte miał w swoim życiu pod dostatkiem. Tak samo jak blizn z różnych innych pamiątek świadczących o jego wojskowej przynależności.
Być może wcale nie wysilił się na jakoś ekscytującą historię, jednak wszystko, co teraz powiedział było prawdą. Może pominął niektóre fakty, ale w końcu pytała o Przymierze, a nie o to, co było wcześniej. Może to i lepiej, nie miał pojęcia jakby na to zareagowała a póki nie miał jakiejś pewności, wolał nie ryzykować. I tak było ze wszystkim.
Uniósł tylko spojrzenie w milczeniu obserwując jej twarz, kiedy zdecydowała się powiedzieć wreszcie coś więcej o sobie. Coś, czego jeszcze nie wiedział i na co nie chciał przecież naciskać. Jakoś tak miło zrobiło mu się, kiedy usłyszał informację o tym, że jej ojciec był oficerem Przymierza. Co prawda dalsza część historii nie była równie przyjemna, co początek, ale Arrow wysłuchał wszystkiego w milczeniu. Nigdy nie wiedział, co powiedzieć w takich sytuacjach i był naprawdę marny w pocieszaniu. Tym bardziej, nie widząc czy trzeba to zrobić czy też nie.
- Ja też nie znałem swojego – powiedział wreszcie jakoś uważając to za stosowne w tej chwili. – Nawet nie wiem, kim był. Matka nigdy o nim nie wspominała, ani razu.
Przejechał jeszcze dłońmi delikatnie od jej ramion po biodra. Odetchnął kładąc się obok na plecach i założył ręce za głowę wpatrując się przez chwilę w sufit. Mógł owszem zacząć opowiadać jeszcze coś o sobie, o swoim życiu i o tym, co w nim robił, ale skoro Irene już nieco się przed nim otworzyła nie chciał tego psuć. Mógł pociągnąć to nieco dalej i dowiedzieć się czegoś jeszcze. Był jej naprawdę ciekaw, chociaż gdzieś w głębi bał się niektórych informacji albo raczej, że usłyszy coś, czego nie chciałby. Francuzka od początku wydawała mu się dość tajemnicza i to też go w niej pociągało. Nie wiedział, dlaczego taka była, ale widocznie miała jakieś swoje powody i musiałby być one dość konkretne.
Wstał tylko zgasić światło i po chwili położył się znów z powrotem na swoje miejsce obok.
- Dużo podróżowałaś, przynajmniej tak wynika z tego, co mówiłaś. Wiem, też, że lubisz statki – zaczął, bo wspominała o tym przecież jeszcze przed Shodan zanim wsiedli do promu. – Zmieniasz imię i nazwisko, bo nie chcesz żeby cię ktoś odnalazł. Jesteś dla mnie zagadką.
OUTFIT -- UNIFORM -- ARMOR -- VOICE -- MAIN THEMEObrazekObrazekObrazek-Problem nie jest problemem. Problemem jest twoje podejście do problemu-Bonusy:
+20% do obrażeń od broni
+30% do obrażeń w walce wręcz
+1PA do ataku wręcz
20% szans na podpalenie przeciwnika przy ataku omni-ostrzem
+5% szansa na strzał krytyczny
+20% do pancerza
+1 pochłaniacz do każdej przenoszonej broni
Obrazek
Irene Dubois
Awatar użytkownika
Posty: 1680
Rejestracja: 27 mar 2014, o 16:41
Miano: Irene Dubois
Wiek: 24
Klasa: Szpieg
Rasa: Człowiek
Zawód: Złodziejka, technik okrętowy
Lokalizacja: Crescent
Status: Uznana za zmarłą
Kredyty: 30.615
Medals:

Re: Apartament 323a

27 lis 2014, o 19:06

Nie myślała, że pytanie, które zadała obudzi w Marshallu jakieś złe wspomnienia. A jasne było, że niechętnie udzielił jej odpowiedzi i kiedy położył się obok, cisza która zapadła była dziwnie niezręczna. Nie chciała zepsuć nastroju. Sięgnęła po brzeg koszuli i naciągnęła ją z powrotem na siebie, po czym przekręciła się na bok i uniosła na łokciu, by w zamyśleniu zapatrzeć się w profil mężczyzny. Jedynym źródłem światła w tym momencie było to wpadające przez okno, a i tego było niewiele.
- Ty znasz prawdziwe - odezwała się cicho po chwili milczenia. - Ty i Olivia - dodała. Odkąd uciekła z Ziemi nikt więcej, może poza Azjatą któremu wbiła omni-ostrze między żebra. I to dwukrotnie. Po jej plecach przeszedł dreszcz, to nie było bowiem przyjemne wspomnienie. Irene nie zabijała ludzi, nie od tego była i chociaż czasem brakowało jej empatii, to do aż takich skrajności się nie posuwała. - I tak, lubię statki. Żyłam na jednym przez prawie rok... - znów się zacięła. Cholernie trudno było jej otworzyć się i opowiadać o sobie tak po prostu. - ...potem na innym - podjęła w końcu. - Ale na tym drugim... nie z własnej woli. Stamtąd też uciekłam.
To wystarczyło. Nie potrafiła wydusić z siebie więcej, nie w jeden wieczór. Jeśli chciał wiedzieć coś więcej, to spyta, ale Irene nie była w stanie sama z siebie snuć opowieści, skoro ukrywała się tyle czasu i zawsze uznawała te informacje za ostatni z ostatnich tematów do rozmowy.
- Jestem zagadką, ale wpuściłeś mnie do domu i do łóżka - w jej głosie dało się wysłyszeć, że uśmiecha się. Przesunęła palcami po jego klatce piersiowej. Nie chciała teraz rozważać nic więcej, lepiej będzie jeśli jakiekolwiek dziwne wspomnienia ulecą przez okno sypialni i już do niej nie wrócą. Jej dłoń musnęła opatrunek i szybko się cofnęła. - Nie boisz się, że jestem psychopatką i tak naprawdę tylko czekam na odpowiedni moment? - podniosła się i przeniosła na Hearrowa, siadając na jego biodrach i opierając się na rękach po obu stronach jego głowy. Jej długie włosy stanowiły teraz zasłonę przed wpadającymi przez okno światłami stacji, więc trudno było jasno określić jaki ma wyraz twarzy. Wydawało się, że nadal się uśmiecha. - Na przykład taki jak teraz? - zgięła ręce i oparła się na łokciach, tak, że znalazła się na milimetry od twarzy mężczyzny. - Zdajesz sobie sprawę, że mogę teraz zrobić wszystko?
[center]VERTIGO
+20% DO TARCZ | -10% DO TRAFIENIA IRENE | +40% DO OBRAŻEŃ WRĘCZ
ObrazekObrazek
CASUAL - FORMAL - MAIN ARMOR - ARMOR 2 - THEME[/center]

Wyświetl wiadomość pozafabularną
Marshall Hearrow
Awatar użytkownika
Posty: 630
Rejestracja: 4 mar 2014, o 19:41
Miano: Marshall "Arrow" Hearrow
Wiek: 29
Klasa: Żołnierz
Rasa: Człowiek
Zawód: Podporucznik Przymierza
Lokalizacja: Cytadela
Kredyty: 56.600
Medals:

Re: Apartament 323a

27 lis 2014, o 20:10

Hearrow zdawał sobie sprawę, że z niektórych tematów czasem trzeba po prostu zejść, a i na nie przyjdzie wreszcie odpowiednia pora. Nie chciał na nią naciskać i chociaż po głowie chodziła mu masa różnych powodów, dla których część życia, o którym opowiadała przebiegła tak a nie inaczej, zwyczajnie milczał. No i w dodatku gdzieś tam w jej głosie dało się usłyszeć nutkę niechęci do tej rozmowy, jak również dość wymowne pauzy.
- Bo nie chciałem potem żałować czegokolwiek – drgnął lekko, kiedy poczuł jej palce na piersi. Wciąż nie mógł się przyzwyczaić do tego rodzaju dotyku, a tym bardziej nie panował nad ciarkami, które pojawiały się w takich momentach. Pierwszy raz od bardzo, bardzo długiego czasu był z kobietą, która budziła w nim takie emocje. I pierwszy raz w ogóle był w taki sposób. Nie miał nawet pojęcia czy aby wszystko, co robi, robi jak należy – od dotykania po pocałunki i całą resztę. Nie sądził, że mu cokolwiek na ten temat powie, ale skoro jeszcze tutaj z nim była nie mogło być do końca tak źle. Skrzywił się nieco, kiedy znalazła się na nim, bo rana zakłuła go lekko. – Taki już jestem, szybko się przywiązuję i ciężko mi zrezygnować. Do tego cholernie szybko ufam ludziom, nie zakładając z góry najgorszego.
Wyjął ręce spod głowy i ułożył je na udach Irene. Nie do końca wiedział, do czego kobieta zmierza, ale jakoś w tej pozycji nieszczególnie mu to przeszkadzało. Tak, zaufał jej i być może głównie ze względu na fakt, że mu się podobała. Nie tylko to jak wygląda, ale i jej dziwne podejście do życia. Chociażby to, w jaki sposób go traktowała. Może i z boku każdy inny by mu powiedział, że jest naiwny i pewnie miałby rację. Wielu mu wiecznie powtarzało, że ludziom nie wolno ufać i wiele razy się na tym zaufaniu przejechał. Teraz nie chciał o tym myśleć, chociaż to, co mówiła, samo te dziwne myśli napędzało. Mimo wszystko ta bliskość po chwili już zajęła cały jego umysł i nie pozwoliła myślom uciec dalej niż okolice jego własnego łóżka.
- Śmiało – powiedział przesuwając dłońmi nieco wyżej i zatrzymując je przy samych kościach biodrowych. Materiał koszuli delikatnie łaskotał go po skórze dłoni, ale nie przejmował się tym zbytnio. Podobnie zresztą jak włosami, które muskały jego lewe ramię.
- Zdajesz sobie sprawę, że jestem żołnierzem i raczej niczego się nie boję? – zaśmiał się przesuwając ręce jeszcze wyżej tak, że po chwili znalazły się już na talii Irene. Naprawdę doprowadzała go do stanu, w którym nie miał pojęcia, co się z nim dzieje. Wiedział tylko, że już nie jest tym samym Marshallem, co jeszcze niedawno w tym mieszkaniu. Wtedy, kiedy byli tutaj po raz pierwszy i kiedy ledwo mógł z siebie wycedzić jakieś sensownie brzmiące zdanie. – No, może poza rudowłosymi kobietami w moim mieszkaniu.
OUTFIT -- UNIFORM -- ARMOR -- VOICE -- MAIN THEMEObrazekObrazekObrazek-Problem nie jest problemem. Problemem jest twoje podejście do problemu-Bonusy:
+20% do obrażeń od broni
+30% do obrażeń w walce wręcz
+1PA do ataku wręcz
20% szans na podpalenie przeciwnika przy ataku omni-ostrzem
+5% szansa na strzał krytyczny
+20% do pancerza
+1 pochłaniacz do każdej przenoszonej broni
Obrazek
Irene Dubois
Awatar użytkownika
Posty: 1680
Rejestracja: 27 mar 2014, o 16:41
Miano: Irene Dubois
Wiek: 24
Klasa: Szpieg
Rasa: Człowiek
Zawód: Złodziejka, technik okrętowy
Lokalizacja: Crescent
Status: Uznana za zmarłą
Kredyty: 30.615
Medals:

Re: Apartament 323a

28 lis 2014, o 01:10

- O, jak zwykle, rude jest złe - przewróciła oczami, ale nie mógł tego zobaczyć. Chyba że jego wzrok przyzwyczaił się już do mroku. - Ale dobrze, możesz się mnie trochę bać. Chociaż jakby się o tym ktoś dowiedział, to cofnęliby ci awans. Trochę wstyd, bać się każdej rudej która przekracza twój próg.
Przesunęła policzkiem po jego szorstkiej szczęce, przymykając oczy. Takiego wyznania też się nie spodziewała. Szybko się przywiązuję i szybko ufam. Zupełnie odwrotnie, niż ja. Irene nadal nie potrafiła do końca przyznać się przed samą sobą do tego, co czuła. Najlepiej upewniał ją w tym sam Hearrow, którego ręce wędrowały powoli w górę i miała nadzieję, że w końcu powędrują razem z materiałem jej koszuli.
- Nie musisz zakładać najgorszego - szepnęła mu do ucha. - To się na dłuższą metę nie sprawdza.
Zabrzmiało to trochę gorzko i autoironicznie, ale Irene dobrze wiedziała, że mówi prawdę. Tylko niczego to nie zmieniało, bo tak wyglądało całe jej podejście do świata i ludzi, a ona nie potrafiła go zmienić. Nigdy się nie przywiązywała, bo to prowadziło do cierpienia. Nie ufała, bo sama oszukiwała i wiedziała, że inni też to robią. Gdzieś podświadomie czuła, że jeśli kiedykolwiek zdecydowałaby się na jakieś wyznanie w kierunku Marshalla, wcześniej czy później wszystko by się spieprzyło i cierpieliby oboje. A tak, trwając w zawieszeniu, bez obietnic, żadne z nich nie mogło zranić drugiego. Wolała być zapobiegliwa, niż dać się skrzywdzić, tego nauczyła się dawno i póki co sprawdzało się doskonale. Jak dotąd Hearrow i tak wyciągał z niej więcej, niż ktokolwiek inny, ten fakt sam w sobie był przerażający.
Odsunęła od siebie te rozważania i podniosła się nieco, by spojrzeć na podporucznika z góry. Przesunęła palcami po włosach na skroni mężczyzny, w zamyśleniu przekręcając lekko głowę. Gdyby potrafił czytać w myślach, pewnie byłby zadowolony, ale póki co musiał zadowolić się tajemniczym uśmiechem. W końcu pochyliła się i pocałowała go długo, dopiero w tym momencie zdając sobie sprawę z tego jak dawno tego nie robiła. Kiedy wreszcie z westchnięciem oderwała się od niego, wyraźnie nie była pewna co ma ze sobą teraz zrobić. Widziała, jak skrzywił się, kiedy niechcący uraziła ranę. Jednocześnie nie chciała odsuwać się chociaż na milimetr, nie potrafiła w tej chwili wyobrazić sobie, jak mogłaby położyć się obok i zasnąć.
[center]VERTIGO
+20% DO TARCZ | -10% DO TRAFIENIA IRENE | +40% DO OBRAŻEŃ WRĘCZ
ObrazekObrazek
CASUAL - FORMAL - MAIN ARMOR - ARMOR 2 - THEME[/center]

Wyświetl wiadomość pozafabularną
Marshall Hearrow
Awatar użytkownika
Posty: 630
Rejestracja: 4 mar 2014, o 19:41
Miano: Marshall "Arrow" Hearrow
Wiek: 29
Klasa: Żołnierz
Rasa: Człowiek
Zawód: Podporucznik Przymierza
Lokalizacja: Cytadela
Kredyty: 56.600
Medals:

Re: Apartament 323a

28 lis 2014, o 12:54

Nawet nie zdawał sobie sprawy z tego jak właśnie potrzebował w tej chwili tego pocałunku. Dopóki rozmawiali, dopóki część jego uwagi skupiona była na tym, co Irene mówi a druga część natomiast na tym, co robi, niektóre odruchy pozostawały względnie uśpione. Teraz natomiast już nie był w stanie niczego ukryć ani tym bardziej powstrzymywać. Kiedy tylko się od niego odsunęła momentalnie uniósł się opierając rękoma z tyłu za sobą, potem poprawił się siadając i przenosząc ręce na plecy Irene.
- Dlaczego przestałaś? – zapytał z nieukrywanym rozżaleniem wracając ustami do jej ust. Kompletnie przestał się przejmować opatrunkiem na swoim boku i w zasadzie było mu obojętne czy szwy wytrzymają cokolwiek. Trudno, najwyżej czeka go kolejna wizyta w szpitalu, było mu to obojętne, poza tym są w życiu priorytety.
O ile za pierwszym razem na Omedze sam nie wiedział, do czego do wszystko prowadzi i w zasadzie niczego wtedy nie był pewny, tak teraz zdecydowanie wiedział, czego chciał. Zjechał dłońmi niżej wkładając je pod materiał do koszuli, powoli i dokładnie przypominając sobie każdy kawałek jej ciała. Nie spiesząc się wcale wędrował rękami coraz wyżej wreszcie zatrzymując je tam gdzie zamierzał już od początku i uśmiechnął się na moment przestając ją całować. Potem już nie zastanawiał się nawet czy wypada, pociągnął materiał koszuli do góry i odrzucił go gdzieś na bok. Faktycznie dobrze, że kota nie było dziś w mieszkaniu, bo biorąc pod uwagę, że każdą noc przesypiał na poduszce obok Hearrowa to dziś mocno by się zdziwił. A podporucznik wolał uniknąć dziwnych śladów gdziekolwiek, no, a przynajmniej, jeśli chodziło o kocie pazury.
Arrow położył się z powrotem na plecy pociągając za sobą Irene, chciał czuć ciepło jej ciała na sobie, dotyk jej dłoni i smak jej ust, bardziej niż czegokolwiek innego w tym momencie. Powoli zaczynał czuć jak gorączkowo zaczyna bić mu serce i przy okazji przyśpiesza oddech. Do tego wszystkiego zaczął być strasznie zachłanny i nie miał pojęcia skąd nagle mu się to wzięło. Teraz już się nie bał i Irene powinna poczuć różnicę pomiędzy tym jak zachowywał się na Omedze a tym, jaki był teraz. Aż sam się zdziwił skąd nagle znalazło się w nim tyle pewności siebie i czegoś, co ludzie zwykli nazywać namiętnością. Wreszcie objął ją jedną ręką w pasie i obrócił na plecy, na drugą stronę łóżka. I chociaż zdecydowanie wolał Francuzkę w poprzedniej pozycji, teraz miał za to większe pole do popisu i w zasadzie nie zastanawiał się wcale nad tym, co robi. Wrócił ustami do jej szyi i zdał sobie sprawę, że mógłby w tym miejscu zostać na kilka kolejnych, długich chwil czując jak wywołuje tym dreszcze na ciele Irene i był z tego niesamowicie zadowolony.
- Masz cudowną szyję – wyszeptał przerywając na moment, ale tylko dosłownie na chwilę i w zasadzie tylko po to, żeby zejść ustami jeszcze niżej aż dotarł wreszcie do brzucha. Tutaj też zatrzymał się na dłuższą chwilę czując każde spięcie i rozluźnienie mięśni. Nie zastanawiał się już nawet nad tym, co mówi i między kolejnymi pocałunkami dotykającymi skóry na brzuchu Irene, powiedział cicho: - Uwielbiam cię.
OUTFIT -- UNIFORM -- ARMOR -- VOICE -- MAIN THEMEObrazekObrazekObrazek-Problem nie jest problemem. Problemem jest twoje podejście do problemu-Bonusy:
+20% do obrażeń od broni
+30% do obrażeń w walce wręcz
+1PA do ataku wręcz
20% szans na podpalenie przeciwnika przy ataku omni-ostrzem
+5% szansa na strzał krytyczny
+20% do pancerza
+1 pochłaniacz do każdej przenoszonej broni
Obrazek
Irene Dubois
Awatar użytkownika
Posty: 1680
Rejestracja: 27 mar 2014, o 16:41
Miano: Irene Dubois
Wiek: 24
Klasa: Szpieg
Rasa: Człowiek
Zawód: Złodziejka, technik okrętowy
Lokalizacja: Crescent
Status: Uznana za zmarłą
Kredyty: 30.615
Medals:

Re: Apartament 323a

28 lis 2014, o 17:52

Chciała zacząć tłumaczyć, że chodzi o szwy, ale nie dał jej dojść do słowa. Nie narzekała. W końcu czekała na to odkąd weszli do mieszkania. Pozwoliła ściągnąć z siebie koszulę, która w tym momencie stała się bardziej niż zbędna. I kiedy Arrow położył się z powrotem, a ona przylgnęła do niego, czuła jak robi się jej gorąco. Delikatnie ugryzła go w ucho, po czym odsunęła się nieco i przeciągnęła palcami w dół, po jego klatce piersiowej. Wtedy odwrócił ją na plecy, zanim zdążyła zareagować.
-Co ty... robisz... - zaczęła protestować, ale jej głos szybko zmienił się w urwane westchnięcie. Cała aż drżała, zachłanność udzieliła się też jej i nie była w stanie długo wytrzymać biernego czekania, zwłaszcza że dotyk ust Hearrowa doprowadzał ją powoli do szaleństwa. Uniosła ręce za głowę i przez długą chwilę jeszcze leżała tak, oddychając pośpiesznie, ale kilka słów wyszeptanych między pocałunkami wywołało uśmiech na jej twarzy i sprawiło, że podniosła się do pozycji siedzącej, jednocześnie zmuszając też podporucznika do wyprostowania się.
- Wiem, Arrow - zaśmiała się i zacisnęła dłonie na jego ramionach. - Ale nie będę tamować krwotoków, więc połóż się z powrotem.
Popchnęła go tak, że nie miał wyjścia jak tylko zrobić to, co mówiła. Chyba że chciał się z nią szarpać i kłócić. Naprawdę martwiła ją rana i nie do końca ufała szwom, a skoro Hearrow tak bardzo rwał się do niej, to ktoś musiał to jakoś skontrolować. Wróciła do swojej poprzedniej pozycji i tym razem przytrzymała mężczyznę, zarówno przyciskając ich splecione dłonie do zmiętego już nieco prześcieradła, jak i przytrzymując jego biodra udami tak, by nie kombinował znowu z przekręcaniem ich obojga. Pocałowała go po raz kolejny, długo i intensywnie, czując, że żadne z nich nie chce już czekać. Tylko nie planowała jeździć teraz z Hearrowem po szpitalach. W końcu podniosła się nieco, nie zwalniając uścisku.
- I co? - machnęła lekko głową, odrzucając niepokorne włosy z twarzy. - Mogę cię trochę puścić, czy jeszcze nie?
Chciała uzyskać chociaż minimalne potwierdzenie, bo wcale nie uśmiechało się przytrzymywanie w miejscu dłoni podporucznika - wolała je w innych miejscach. Zdawała sobie też sprawę z tego, że wcale nie stanowi dla niego wyzwania, jej siła była co najwyżej mierna i gdyby chciał, mógłby zrzucić ją z siebie bez żadnego wysiłku.
[center]VERTIGO
+20% DO TARCZ | -10% DO TRAFIENIA IRENE | +40% DO OBRAŻEŃ WRĘCZ
ObrazekObrazek
CASUAL - FORMAL - MAIN ARMOR - ARMOR 2 - THEME[/center]

Wyświetl wiadomość pozafabularną
Marshall Hearrow
Awatar użytkownika
Posty: 630
Rejestracja: 4 mar 2014, o 19:41
Miano: Marshall "Arrow" Hearrow
Wiek: 29
Klasa: Żołnierz
Rasa: Człowiek
Zawód: Podporucznik Przymierza
Lokalizacja: Cytadela
Kredyty: 56.600
Medals:

Re: Apartament 323a

28 lis 2014, o 22:12

Nie protestował, nawet nie miał zamiaru, zwłaszcza, że lubił, kiedy go tak popychała, szczególnie w takich momentach. Jeśli tak czuła się bardziej pewnie i bardziej ufała szwom, że jednak dadzą radę i nie puszczą to w porządku. Marshall w żadnym wypadku nie miał w tej chwili ochoty na tłumaczenie, że jednak na pewno nie pękną i wszystko będzie dobrze, zresztą w tym wydaniu Irene nakręcała go jeszcze bardziej, więc zwyczajnie rozluźnił mięśnie. Nie to, żeby chciał się wyrywać, po prostu odruchowo włączyła mu się wola walki z oporem jej rąk i ud, przynajmniej do czasu. Puścił jej dłonie a swoimi wrócił do jej brzucha.
- No i co z tym twoim „mogę teraz zrobić wszystko?” – powiedział z nutką zaczepności w głosie, niemal idealnie imitując jej ton, kiedy mówiła to chwilę wcześniej. Był ciekaw jak na to zareaguje, a oczy przyzwyczajone już do mroku uważnie obserwowały jej wyraz twarzy. Wiedział doskonale, że jest śliczna, a z każdą chwilą tylko utwierdzał się w tym jeszcze bardziej. Wiedział też, że z pewnością coś do niej czuje, chociaż jeszcze sam nie wiedział co. Nie chciał wielkich słów, które często brzmiały jak obietnica i jeszcze częściej sprawiały, że ludzie zamiast się na siebie otworzyć tylko się odsuwali wzajemnie. Chciał mieć Irene przy sobie i tego był pewien. Chciał z nią spędzać czas i dzielić się nie tylko łóżkiem, ale bał się, że ona tego nie chce. Było od czasu do czasu coś w jej oczach, czego nie rozumiał i nie umiał pojąć. Z jednej strony dawała mu do zrozumienia, że nie jest jej obojętny, chociażby tak jak teraz, a z drugiej czasem nagle pojawiał się dziwny dystans, jakby czegoś się obawiała. Nie pojmował tego i nie chciał pytać, bojąc się, że usłyszy coś, czego nie chciałby wiedzieć.
Odsunął te myśli od siebie. Nie był to dobry moment na rozważanie takich spraw, zwłaszcza, że lgnęli do siebie niesamowicie. Powoli zaczynał się zapominać i już nie kontrolował swoich ruchów dłoni, które swobodnie teraz wędrowały po każdym centymetrze ciała kobiety. Skoro tak je lubiła, nie miał zamiaru ich powstrzymywać a tym bardziej oszczędzać Irene swojego dotyku. Nie mógł w zasadzie w tej pozycji zrobić niczego więcej, więc cała inicjatywa wylądowała teraz w rękach Francuzki i to nawet dosłownie. Dawno nie czuł się tak bezbronny i dopiero teraz zdał sobie z tego tak naprawdę sprawę, faktycznie mogła z nim zrobić wszystko i to wcale niekoniecznie przyjemnego. Uśmiechnął się do siebie, bo w tej chwili akurat nie wyobrażał sobie niczego innego poza przyjemnymi rzeczami i chciał je już dostać, teraz, natychmiast. Wydawało mu się, że jak jeszcze przez moment będzie go przetrzymywać w niepewności i tylko częstować intensywnymi i długimi pocałunkami to zaraz zwariuje. Ale leżał grzecznie na plecach, tak jak mu kazała a resztę zostawił jej wyobraźni.
OUTFIT -- UNIFORM -- ARMOR -- VOICE -- MAIN THEMEObrazekObrazekObrazek-Problem nie jest problemem. Problemem jest twoje podejście do problemu-Bonusy:
+20% do obrażeń od broni
+30% do obrażeń w walce wręcz
+1PA do ataku wręcz
20% szans na podpalenie przeciwnika przy ataku omni-ostrzem
+5% szansa na strzał krytyczny
+20% do pancerza
+1 pochłaniacz do każdej przenoszonej broni
Obrazek
Irene Dubois
Awatar użytkownika
Posty: 1680
Rejestracja: 27 mar 2014, o 16:41
Miano: Irene Dubois
Wiek: 24
Klasa: Szpieg
Rasa: Człowiek
Zawód: Złodziejka, technik okrętowy
Lokalizacja: Crescent
Status: Uznana za zmarłą
Kredyty: 30.615
Medals:

Re: Odp: Apartament 323a

29 lis 2014, o 01:25

Zmrużyła oczy, słysząc wyjątkowo słabą imitację siebie i chrząknęła z udawanym niezadowoleniem. Przesunęła dłonią po klatce piersiowej Hearrowa i wydęła lekko wargi. Nie chciała już czekać.
- Bo mogę.
Podniosła się i bezceremonialnie pociągnęła za pasek Marshalla, zmuszając go do pozbycia się ostatniej części garderoby, jaką miał na sobie. Sama też zsunęła cienką koronkę opinającą jej biodra i w ułamek sekundy całkowicie przejęła kontrolę nad sytuacją.
Nie była w stanie stwierdzić, jak to się wszystko stało. Być może nie była nawet do końca świadoma tego, co działo się wokół niej. Po prostu pozwoliła się ponieść namiętności i w pewnym momencie przestała się już pilnować. Cienie ich sylwetek poruszały się razem z nimi po drugiej stronie pokoju, a równomierne westchnięcia odbijały się od ścian i Irene zupełnie nie zastanawiała się już nad tym, czy z opatrunkami Hearrowa i szwami wszystko w porządku.
Prawdopodobnie nic się nie stało, bo krew nie zalała pościeli, ale dopiero kiedy wszystko się uspokoiło a Irene zsunęła się z niego, z powrotem na swoje miejsce, przypomniała sobie o swoich wcześniejszych zastrzeżeniach. Cóż, biorąc pod uwagę swój kompletny brak samokontroli jeszcze przed chwilą, nie zdziwiłaby się, gdyby Arrow zaraz zaczął zwijać się z bólu. Przekręciła się do niego i delikatnie przesunęła dłonią po jego boku, jakby upewniając się ze wszystko jest w porządku. Dopiero wtedy uśmiechnęła się i przytuliła się do niego, nie martwiąc się już zupełnie kwestią rzuconej gdzieś w kąt koszuli nocnej i w sumie żadną inną. Było jej tak dobrze, tak bezpiecznie i błogo, że wszystkie poprzednie wątpliwości odeszły w cień. Nie widziała już sensu w zastanawianiu się co może pójść nie tak. W tej chwili prawdopodobnie nawet opowiedziałaby Marshallowi całą historię swojego życia, gdyby tylko o nią spytał. Chociaż wolała, żeby tego nie robił... Oparła głowę na wgłębieniu w jego ramieniu i zamknęła oczy.
- Arrow, ja... - mruknęła jeszcze cicho, starając się ubrać w słowa chociaż część tego, co błądziło jej po głowie. Nie wiedziała, czy na nią patrzy, ale wolała nie otwierać oczu żeby to sprawdzić. - Dobrze, że jesteś - jej szept był ledwie słyszalny nawet w ciszy sypialni i zaraz wtuliła sie w klatkę piersiową podporucznika tak samo, jak poprzednim razem, więc nawet jeśli Marshall chciał wyczytać cokolwiek z jej twarzy, to nie mógł. Ale znał ją już na tyle, by wiedzieć, że w jej przypadku te słowa naprawdę znaczyły wiele.
[center]VERTIGO
+20% DO TARCZ | -10% DO TRAFIENIA IRENE | +40% DO OBRAŻEŃ WRĘCZ
ObrazekObrazek
CASUAL - FORMAL - MAIN ARMOR - ARMOR 2 - THEME[/center]

Wyświetl wiadomość pozafabularną
Marshall Hearrow
Awatar użytkownika
Posty: 630
Rejestracja: 4 mar 2014, o 19:41
Miano: Marshall "Arrow" Hearrow
Wiek: 29
Klasa: Żołnierz
Rasa: Człowiek
Zawód: Podporucznik Przymierza
Lokalizacja: Cytadela
Kredyty: 56.600
Medals:

Re: Apartament 323a

29 lis 2014, o 15:41

- Mój kot by się zdziwił – powiedział, kiedy położyła się obok i po chwili roześmiał, zdając sobie sprawę z tego jak bardzo bez sensu było to zdanie. Nie miał pojęcia skąd mu się to wzięło, ale cudowny nastrój, który go ogarnął był w stu procentach zasługą Irene i co do tego nie miał wątpliwości.
Przesunął sobie jej dłoń w miejsce rany, bo chociaż nie bolała tak jak przypuszczał, że może to dotyk Irene łagodził wszystko. Miał tylko nadzieję, że jej to jakoś szczególnie nie zmartwi. Oparł się policzkiem o jej głowę i zamknął oczy, palcami tylko głaszcząc jej plecy i przeczesując wolno włosy. Lubił to robić, kiedy było tak spokojnie jak teraz.
- Hym? – mruknął tylko, kiedy zwróciła się do niego i otworzył oczy spoglądając na nią z góry. A w zasadzie na sam czubek głowy Irene bo w tej chwili niewiele więcej mógł zobaczyć. Chociaż właściwie tego nie potrzebował, wystarczyło mu ciepło jej ciała obok. Uśmiechnął się, gdy usłyszał kolejne słowa i przytulił ją mocniej do siebie. - Zawsze. – po czym po chwili jeszcze dodał nawiązując do słów, które wcześniej padły w hotelu: - Przecież jestem twój.
Potem już tylko milczał leżąc na plecach i uśmiechając się do siebie, a uśmiech ten za nic w świecie nie chciał zejść mu z ust. Nie wiedział czy zasnęła czy nie, bał się poruszyć w jakiś sposób, żeby przypadkiem nie zburzyć tego spokoju. Sam natomiast zdawał sobie sprawę, że jeszcze jakiś czas nie będzie mógł zasnąć, więc postanowił tylko tak leżeć i cieszyć się chwilą. Nigdy do tej pory nie wyobrażał sobie jak to jest zasypiać przy kimś, kto nie jest dla ciebie obojętny a tym bardziej nie znał uczucia, kiedy przy kimś takim się budzisz. Dziś miał okazję się przekonać. Dziś i rano. Nie miał pojęcia ile czasu już tak leżał rozmyślając o tym, co przed chwilą się zdarzyło, wreszcie poprawił się najdelikatniej jak potrafił i objął ją drugą ręką. Zorientował się jak idealnie Irene wpasowuje mu się w ramiona i pokręcił głową z niedowierzaniem.
- Gdybym tylko wiedział o tobie więcej, mógłbym nawet pomyśleć, że cię kocham – wyszeptał do siebie, będąc niemal pewnym, że kobieta śpi i nie usłyszy tych jego drobnych wieczornych rozważań. Gdy po raz kolejny zamknął oczy nie walczył już ze snem, który go ogarnął i pozwolił sobie zasnąć w tym spokoju.
OUTFIT -- UNIFORM -- ARMOR -- VOICE -- MAIN THEMEObrazekObrazekObrazek-Problem nie jest problemem. Problemem jest twoje podejście do problemu-Bonusy:
+20% do obrażeń od broni
+30% do obrażeń w walce wręcz
+1PA do ataku wręcz
20% szans na podpalenie przeciwnika przy ataku omni-ostrzem
+5% szansa na strzał krytyczny
+20% do pancerza
+1 pochłaniacz do każdej przenoszonej broni
Obrazek
Irene Dubois
Awatar użytkownika
Posty: 1680
Rejestracja: 27 mar 2014, o 16:41
Miano: Irene Dubois
Wiek: 24
Klasa: Szpieg
Rasa: Człowiek
Zawód: Złodziejka, technik okrętowy
Lokalizacja: Crescent
Status: Uznana za zmarłą
Kredyty: 30.615
Medals:

Re: Odp: Apartament 323a

29 lis 2014, o 16:18

Obudziła się wtulona w Hearrowa i trochę zaplątana w kołdrę. Przez okno wpadało jasne już światło stacji, ale nie miała pojęcia która mogła być godzina. Wiedziała za to, że dawno nie wyspała się tak, jak dziś i że nie pamięta kiedy ostatnio jakikolwiek poranek był tak bezstresowy. Wyplątała się ostrożnie z ramion mężczyzny, by podnieść się powoli i usiąść na brzegu łóżka. Fakt, że czerwona koszula zwinięta pod ścianą po lewej stronie patrzyła na nią intensywnie sprawił tylko, że Irene uśmiechnęła się do siebie. Na chwilę odwróciła się jeszcze, zerkając na śpiącego Marshalla. Oddychał głęboko i spokojnie, chyba odsypiał wszystkie zaległe stresy i zerwane noce. Nie widziała go jeszcze w takiej sytuacji i prawdę mówiąc nie zdarzyło się jej widzieć w niej mężczyzny, którego podświadomie nie chciała zabić. To było nowe uczucie i należało do tych przyjemnych.
Wstała w końcu i cicho podeszła do szafy, by wydobyć jakieś ubrania ze swojej torby. Przeszła z nimi do łazienki i doprowadziła się do porządku, po czym spędziła trochę czasu na dywanie w dużym pokoju, rozciągając zastałe przez noc mięśnie. I o ile z plecami nie miała już problemu, to dawno już nie miała czasu na jogę i teraz czuła się, jakby ostatnie tygodnie przesiedziała w skrzyni metr na metr. Wreszcie otrzepała się z kocich kłaków, ruszyła do kuchni i zaczęła przeglądać szafki. Z tego, co znalazła, ciężko było stworzyć jakiekolwiek sensowne śniadanie. Brakowało chociażby świeżego pieczywa, albo w ogóle pieczywa konsystencją różniącego się od kamieni. Nie wspominając o czymś do niego. A w zamrażarce nie było już więcej mrożonej pizzy... Po chwili namysłu wróciła do sypialni i swojej torby po kurtkę, wciągnęła buty i wyszła w poszukiwaniu sklepu, zamykając za sobą drzwi.
Zajęło jej to jakieś pół godziny, bo zdążyła jeszcze zabłądzić w międzyczasie, ale w końcu wróciła i korzystając z danych które "pożyczyła" z omni-klucza Marshalla, dostała się do środka. Zsunęła buty, położyla torbę z zakupami na blacie w kuchni, nastawiła wodę na kawę i cicho przeszła po mieszkaniu, żeby znaleźć podporucznika, o ile ten nadal nie spał.
[center]VERTIGO
+20% DO TARCZ | -10% DO TRAFIENIA IRENE | +40% DO OBRAŻEŃ WRĘCZ
ObrazekObrazek
CASUAL - FORMAL - MAIN ARMOR - ARMOR 2 - THEME[/center]

Wyświetl wiadomość pozafabularną
Marshall Hearrow
Awatar użytkownika
Posty: 630
Rejestracja: 4 mar 2014, o 19:41
Miano: Marshall "Arrow" Hearrow
Wiek: 29
Klasa: Żołnierz
Rasa: Człowiek
Zawód: Podporucznik Przymierza
Lokalizacja: Cytadela
Kredyty: 56.600
Medals:

Re: Apartament 323a

29 lis 2014, o 17:02

Słyszał jak wstaje i wyplątuje się z jego objęcia, ale nie reagował, w zasadzie to znajdował się jeszcze na skraju snu i świadomości i gdy tylko wyszła z sypialni ten pierwszy ogarnął go z powrotem. Wiedział, że nie musi się niczym martwić i nie sądził, żeby Irene mu teraz gdzieś uciekła. Przespał chyba sporą ilość czasu jeszcze, bo gdy się obudził drugi raz, światło ze sztucznego słońca cytadeli tańczyło już na jego twarzy i klatce piersiowej nie pozwalając zasnąć z powrotem. Zresztą nawet nie miał takiego zamiaru. Podniósł się z łóżka i przeciągnął, a kiedy uniósł rękę do góry zerknął tylko na swój bok. Wyglądał w porządku a przez biały opatrunek nie przedzierała się żadna krew. Więc szwy jednak wytrzymały nocne ekstremalne rzeczy, którym były poddawane.
Arrow zgarnął tylko swoje spodenki z podłogi, których wcześniej musiał się nieco naszukać i naciągnął je na siebie. Wyszedł z sypialni zahaczając po drodze jeszcze o łazienkę gdzie przemył twarz i przeszedł kolejnych kilka kroków do salonu, gdzie z kolei spodziewał się zastać Irene. Ale kobiety tam nie było, ani tam, ani nawet na balkonie. Zaczął się powoli denerwować zwłaszcza, kiedy w przedpokoju nie zastał jej butów. Zmarszczył brwi i wrócił do sypialni otwierając szafę. Cóż, torba wciąż tam była a to nieco go uspokoiło i odetchnął, wreszcie domyślając się, co mogło się spowodować nieobecność Francuzki. Uśmiechnął się do siebie. Wiedział, że w tym momencie kiepski był z niego pan domu, skoro nawet nie było w nim niczego zdatnego do jedzenia. Z drugiej strony nie spodziewał się, że z kimkolwiek przyjdzie mu wrócić do mieszkania. A zwłaszcza, że będzie to Irene.
Skoro jednak jej nie było teraz postanowił chwilę poświęcić na to, co robił każdego ranka. Wiedział, że jeśli wróci i zobaczy go podciągającego się na przykład na drążku z wciąż pobolewającą raną z boku, to może przypadkiem nie być zadowolona. Nie chciał jednak rezygnować z ćwiczeń, zwłaszcza biorąc pod uwagę fakt, że był przekonany, co do swojego pozszywania.
Nie słyszał jak weszła, cóż, pewnie dlatego, że muzyka, którą sobie tradycyjnie włączył była dość głośna. Po pierwsze bez problemu można było wywnioskować gdzie Hearrow się znajduje, a po drugie skutecznie zagłuszała wszelkie dźwięki dobiegające z zewnątrz. Tak było łatwiej mu się skupić.
Zastała go właśnie w pokoju obok sypialni i to w połowie kolejnego podciągnięcia. Momentalnie puścił drążek i uśmiechnął się od ucha do ucha.
- Ja nic nie robiłem – podszedł do niej po drodze odrzucając gdzieś na bok rękawice do ćwiczeń i obejmując ją jedną ręką delikatnie pocałował w policzek. Minął kobietę i ruszył w stronę kuchni. – Gdzie byłaś? – zapytał zaglądając bezpardonowo do torby stojącej na blacie i przeglądając to, co się w niej znajdowało. – O bułeczki – chwycił jedną wyciągając ją ze środka i z zadowoleniem wgryzając się w świeże pieczywo. Z pełnym ustami uśmiechnął się do Francuzki.
OUTFIT -- UNIFORM -- ARMOR -- VOICE -- MAIN THEMEObrazekObrazekObrazek-Problem nie jest problemem. Problemem jest twoje podejście do problemu-Bonusy:
+20% do obrażeń od broni
+30% do obrażeń w walce wręcz
+1PA do ataku wręcz
20% szans na podpalenie przeciwnika przy ataku omni-ostrzem
+5% szansa na strzał krytyczny
+20% do pancerza
+1 pochłaniacz do każdej przenoszonej broni
Obrazek
Irene Dubois
Awatar użytkownika
Posty: 1680
Rejestracja: 27 mar 2014, o 16:41
Miano: Irene Dubois
Wiek: 24
Klasa: Szpieg
Rasa: Człowiek
Zawód: Złodziejka, technik okrętowy
Lokalizacja: Crescent
Status: Uznana za zmarłą
Kredyty: 30.615
Medals:

Re: Odp: Apartament 323a

30 lis 2014, o 02:26

Oparła dłonie o biodra i przestąpiła z nogi na nogę, unosząc tylko jedną brew.
-A ja cię oszczędzałam wczoraj - pokręciła głową, ale uśmiechnęła się lekko kiedy pocałował ją w policzek. Ruszyła za nim do kuchni, obserwując mimo wszystko okolice rany na jego boku. Mógł sobie robić co chciał, ale ona zdania nie zmieniła.
- Pamiętasz, że nie będę ci tego tamować, prawda? - sięgnęła po bułkę, którą trzymał w dłoni i zabrała mu ją. - Chciałam ci zrobić śniadanie, bądź tak miły i nie wyjadaj mi składników.
Wypakowała zakupy i znalazła dwa talerze, po czym skupiła się na przygotowywaniu jedzenia. Nie do końca jeszcze znała zawartość szafek, wiec poruszała się po kuchni trochę chaotycznie, ale jeśli tylko Arrow próbował się wtrącać w to, co robiła, zdecydowanie odpychała go od siebie.
- Możesz zrobić kawę - zaproponowała i w tym czasie dokończyła śniadanie. Postawiła talerze na stole i chwilę później juz znajdowała się między Hearrowem a kuchennym blatem, trochę uniemożliwiając zrealizowanie swojej własnej sugestii. Cóż, może po prostu wcześniej chciała żeby nie podjadał.
- Jak ci się spało? - spytała dopiero teraz, unosząc do niego głowę. - Dawno wstałeś? - podciągnęła się i usiadła na szafce przed podporucznikiem, po czym zarzuciła mu ręce na szyję i przyciągnęła go do siebie. - Kiedy będę mogła przywitać się z kotem?
Uśmiechnęła się szeroko. Miała dziwnie dobry humor, podczas gdy zazwyczaj do wszystkiego pochodziła neutralnie i obojętnie. Po prostu sobie egzystowała, ani nie tonąc w pesymizmie, ani nie biegając jak durna z wyszczerzonymi bez powodu zębami. Dopiero jak miała okazję, pozwalała sobie ją uczcić i wtedy zwykle roznosiła ją energia. Teraz czuła się dziwnie dobrze. Podświadomie bała się momentu, kiedy jej przejdzie. Zbyt wiele razy już czuła się tak jak w tej chwili, z jakiegoś powodu miała takie a nie inne podejście do życia. Postawiła korzystać, póki wszystko układało się dobrze, a nawet bardzo. Nie widziała sensu w roztrząsaniu tego, co mogłoby się wydarzyć, ale wcale nie musi. Wyprostowała się, by pocałować Hearrowa długo, już bynajmniej nie w policzek.
[center]VERTIGO
+20% DO TARCZ | -10% DO TRAFIENIA IRENE | +40% DO OBRAŻEŃ WRĘCZ
ObrazekObrazek
CASUAL - FORMAL - MAIN ARMOR - ARMOR 2 - THEME[/center]

Wyświetl wiadomość pozafabularną
Marshall Hearrow
Awatar użytkownika
Posty: 630
Rejestracja: 4 mar 2014, o 19:41
Miano: Marshall "Arrow" Hearrow
Wiek: 29
Klasa: Żołnierz
Rasa: Człowiek
Zawód: Podporucznik Przymierza
Lokalizacja: Cytadela
Kredyty: 56.600
Medals:

Re: Apartament 323a

30 lis 2014, o 11:25

Mruknął z niezadowoleniem kiedy zabrała mu bułkę, ale w zasadzie nie miał wcale zamiaru jej przeszkadzać. To było naprawdę miłe z jej strony, że pomyślała o śniadaniu i nawet sama się po nie pofatygowała. Chciał jej chociaż pomóc trochę, pokazać gdzie co jest ale każda jego próba kończyła się tak samo, więc po chwili zrezygnował. Zamiast tego poszedł do sypialni i przebrał się w coś bardziej nadającego się do chodzenia po domu w biały dzień niż same spodenki. Może wcale nie miał się czego wstydzić, ale coś mówiło mu, że to po prostu nie wypada. Poza tym skoro mieli potem gdziekolwiek iść wolał żeby nie musiała na niego czekać aż ten się ubierze.
Po chwili Hearrow wrócił już do kuchni i od razu przystał na propozycję Irene. Cóż, mógł zrobić chociaż tyle. No, a przynajmniej gdyby mu na to pozwoliła a nie zajmowała blat prosto pod nosem podporucznika.
- No to mam robić tą kawę czy może coś innego sobie życzysz? - zaplótł jej nogi wokół swoich bioder i bez większego oporu dał się przyciągnąć bliżej. Oddał pocałunek, wysuwając swoje dłonie pod bluzkę Francuzki. Jeśli będzie mu tak robić cały dzień to nie wyobrażał sobie jak uda im się zwiedzić coś innego poza jego własnym mieszkaniem.
- Zaraz po niego pójdę - powiedział, kiedy wreszcie oderwał się od Irene w momencie jak czajnik oznajmił, że woda na kawę jest już gotowa. Nie odsuwał się za daleko, w zasadzie tylko wyjął kubki z szafki za Irene i kawę z tej drugiej obok. Pamiętał jaką kobieta pije i ciekaw był czy ona to zauważy.
Podniósł ją z kuchennego blatu i postawił na ziemi uśmiechając się przy tym szeroko. To wszystko było tak normalne, a jednocześnie tak niesamowite, że Marshall jeszcze nie wierzył we wszystko do końca. No, ale była tam, przecież doskonale czuł jej obecność w każdej sekundzie tego i poprzedniego dnia i był szczęśliwy.
- To teraz mogę już zjeść? - zapytał przenosząc kubki z kawą na stół w jadalni. Był głodny i to również głównie przez Irene i to jak go zmeczyła, ale nie narzekał. Kanapki były wystarczającym zadośćuczynieniem.
Usiadł przy stole już nawet nie czekając na jakieś pozwolenie i zajął się jedzeniem. Posiłek to był jedyny moment w którym Hearrow na chwilę dosłownie przepadał. Rzadko co do niego docierało a jeszcze mniej można było z niego wyciągnąć. Może jedynie zdawkowe kiwnięcia głową czy coś podobnego. Kiedy skończył poczekał jeszcze na Irene i, tak jak poprzednio, uprzątnął talerze ze stołu. Potem wziął kawę i podał rękę Francuzce, jakoś wolał delektować się jej smakiem gdzieś indziej niż przy zwykłym stole. Poprowadził ich do kanapy w salonie i usiadł w poprzek robiąc kobiecie miejsce między swoimi nogami, tak mógł ją przynajmniej objąć obiema rękami a nie tylko ramieniem.
- Chcesz zobaczyć coś konkretnego? Nie wiem, coś o czym słyszałaś czy zdajesz się na mnie? - zapytał kiedy oparła się o niego, a ustami zaczął się bawić jej uchem.
OUTFIT -- UNIFORM -- ARMOR -- VOICE -- MAIN THEMEObrazekObrazekObrazek-Problem nie jest problemem. Problemem jest twoje podejście do problemu-Bonusy:
+20% do obrażeń od broni
+30% do obrażeń w walce wręcz
+1PA do ataku wręcz
20% szans na podpalenie przeciwnika przy ataku omni-ostrzem
+5% szansa na strzał krytyczny
+20% do pancerza
+1 pochłaniacz do każdej przenoszonej broni
Obrazek
Irene Dubois
Awatar użytkownika
Posty: 1680
Rejestracja: 27 mar 2014, o 16:41
Miano: Irene Dubois
Wiek: 24
Klasa: Szpieg
Rasa: Człowiek
Zawód: Złodziejka, technik okrętowy
Lokalizacja: Crescent
Status: Uznana za zmarłą
Kredyty: 30.615
Medals:

Re: Apartament 323a

30 lis 2014, o 18:14

Zjadła szybko, z przyzwyczajenia. Od razu zauważyła, że smak pieczywa sprzedawanego na Cytadeli różnił się od tego, do którego była przyzwyczajona z Ziemi. O tym, które zdarzało im się kupić w czasach pirackich nie wspominając, zwykle nadawało się ono wtedy wyłącznie do zesmażenia. No i to było jeszcze ciepłe. Takiego nie jadła już od dobrych dwóch lat. Z drugiej strony nie pamiętała, kiedy ostatnio spędzała poranek przy kuchennym stole w zwykłym mieszkaniu, nie musząc za piętnaście minut wymeldować się i zniknąć, żeby nie narobić sobie problemów. Uniosła spojrzenie znad talerza na Hearrowa, bo zaczęła się zastanawiać ile czasu minie, zanim narobi problemów jemu. Będzie chyba musiała się mocno pilnować... mocniej niż zwykle.
Po śniadaniu usiadła na kanapie, opierając się o klatkę piersiową podporucznika i złapała obiema dłońmi kubek z kawą. Lubiła to uczucie, jak ciepło napoju przenikało do jej wiecznie zmarzniętych rąk. Kiedy Arrow objął ją, zerknęła tylko na niego przez ramię i ułożyła się wygodniej. Proszę, czyżby teraz już nie stresowało go zaglądanie jej w dekolt...?
- Chciałabym się tylko przejść, zobaczyć jak... - w reakcji na to, co Marshall robił, przeszedł ją dreszcz i kompletnie wybił ją z wątku. - Chciałabym... słyszałam o parkach i podobno Prezydium jest piękne, zresztą... sam wczoraj mówiłeś - napiła się kawy i uśmiechnęła się. Była idealna, właśnie taka jakiej potrzebowała dziś rano. - I moi... znajomi... mówili o czyśćcu i Sha'irze, podobno ona... Arrow, bo nie mogę się skupić - westchnęła i odwróciła głowę, żeby spojrzeć na niego karcąco. - Tylko tyle wiem o Cytadeli, nie licząc jej znaczenia pod względem politycznym i finansowym, ale tego się nasłuchałam już w czasie studiów i póki co mnie to nie interesuje... - znów to zrobiła. Znów wyrwało się jej coś, do czego nie planowała w ogóle nawiązywać. Dla niepoznaki napiła się znów kawy. - Chyba że możesz nas wprowadzić do Wieży Rady - uśmiechnęła się szerzej. Tak, to by było coś. Matka Irene zawsze chciała, żeby jej córka tam wcześniej czy później wylądowała. Zabawne byłoby, gdyby zupełnie sprzeczne z tymi planami poczynania w końcu ją tam jednak doprowadziły. Ale nie podejrzewała, żeby Hearrow miał dostęp do takich miejsc, a wszechobecne SOC zniechęcało do prób dostania się tam w inny sposób. Wzruszyła lekko ramionami. - Także jak widzisz, nie wiem prawie nic. Plątałam się w trochę innych częściach galaktyki.
Zawsze mogli po prostu się przejść na początek, nie musieli od razu włamywać się w dziwne miejsca. Chociaż Irene obawiała się, że jak tak dalej pójdzie to faktycznie spędzą cały dzień w domu. Nie to, żeby jej to przeszkadzało. Tak naprawdę sama w tym momencie nie wiedziała czego chce. Uniosła kubek do twarzy i przymykając oczy, skupiła się na zapachu kawy.
[center]VERTIGO
+20% DO TARCZ | -10% DO TRAFIENIA IRENE | +40% DO OBRAŻEŃ WRĘCZ
ObrazekObrazek
CASUAL - FORMAL - MAIN ARMOR - ARMOR 2 - THEME[/center]

Wyświetl wiadomość pozafabularną
Marshall Hearrow
Awatar użytkownika
Posty: 630
Rejestracja: 4 mar 2014, o 19:41
Miano: Marshall "Arrow" Hearrow
Wiek: 29
Klasa: Żołnierz
Rasa: Człowiek
Zawód: Podporucznik Przymierza
Lokalizacja: Cytadela
Kredyty: 56.600
Medals:

Re: Apartament 323a

30 lis 2014, o 19:08

No dobrze, skoro miał przestać to sięgnął na stół po swój kubek i napił się kilka łyków ciepłego napoju, który momentalnie wypełnił jego klatkę piersiową przyjemnym uczuciem. Już dawno nie miał czasu na dobrą, własną kawę, na własnej kanapie we własnym mieszkaniu. Podporucznik objął Irene z powrotem, ale teraz tylko oparł sobie brodę na jej ramieniu i wsłuchał się w kolejne słowa. Bardziej niż fakt tego, co Irene chciałaby zobaczyć przykuł jego uwagę fakt tego, co powiedziała potem.
- Studiowałaś? – zapytał z nieukrywanym uznaniem w głosie. To go zainteresowało i brzmiało na tyle niezobowiązująco, że postanowił nawiązać do tego tematu i przy okazji dowiedzieć się czegoś więcej.– A co takiego?
Marshall już od początku miał jakiś zarys tego, dokąd mogą się udać i co ciekawego mógłby jej pokazać, więc tylko chciał się orientacyjnie dowiedzieć, co mogłoby Irene interesować. Jej odpowiedź wiele nie różniła się od tego, co zaplanował i to go też w jakiś sposób ucieszyło. Przynajmniej nie musiał się za bardzo gimnastykować, jeśli chodzi o zapewnienie rozrywki, jak w przypadku strzelnicy na przykład. Mieli sporo czasu i to, czego nie pokaże jej Hearrow będzie mogła wkrótce sama poznać, jeśli tylko zechciałaby zostać z nim na dłużej. A na to w sumie liczył.
- W zasadzie to mogę – o ile Irene nie miała myśli Sali posiedzeń Rady Cytadeli, to Hearrow był skłonny pokazać jej chociaż atrium. Do tego nie potrzebował jakiś wybitnych przepustek, zwłaszcza, że miejsce to naprawdę potrafiło zaprzeć dech w piersiach, jeśli ktoś posiadał choć odrobinę wrażliwości i poczucie estetyki. – Prezydium raczej obowiązkowo, w końcu to reprezentatywna część stacji. No i jeśli jeszcze będziesz chciała mogę wprowadzić cię do ambasady, jest tam centrala Przymierza – zatrzymał się na moment zastanawiając czy powinien się tam pojawiać podczas przepustki. Z drugiej strony jednak to był jego czas wolny i mógł z nim zrobić, co tylko chciał. Przy okazji sprawdziłby przydziały na kolejne dni, tak więc pewnie tak czy siak by tam wylądowali. – Dużo chłopaków w mundurach – uśmiechnął się puszczając jej oczko, po czym sięgnął po raz kolejny po kubek i pociągnął z niego kilka łyków. Kawa powoli stygła, ale podporucznikowi to nie przeszkadzało. Wolał popijać taką, niż czysto gorący napój.
W takim razie mieli na dzisiejszy dzień jakiś wstępnie nakreślony plan, który brzmiał całkiem sensownie a Arrow z każdą minutą zaczynał skłaniać się ku takiemu spacerowi. Dobrze byłoby odrobinę się dotlenić w przyjemnym miejscu i równie przyjemnym towarzystwie.
- Potem możemy zjeść coś w Prezydium, żeby już nie biegać po okręgach – zaproponował wiedząc doskonale, że po godzinach spędzonych na chodzeniu z pewnością zgłodnieją. No a przynajmniej on. – A teraz pozwolisz, że zostawię cię na chwilę samą. Idę po twojego kota.
Podniósł się mimowolnie przesuwając Francuzkę na bok i jakimś cudem wreszcie stając na nogi naprzeciwko kanapy. Dopił ostatnim łykiem kawę i odłożył kubek z powrotem na ławę. I kiedy miał już w zasadzie iść do przedpokoju ubrać buty i założyć kurtkę, jeszcze odwrócił się pochylając nad Irene.
- Tylko nie ucieknij mi nigdzie – pocałował ją i po chwili już go nie było.
OUTFIT -- UNIFORM -- ARMOR -- VOICE -- MAIN THEMEObrazekObrazekObrazek-Problem nie jest problemem. Problemem jest twoje podejście do problemu-Bonusy:
+20% do obrażeń od broni
+30% do obrażeń w walce wręcz
+1PA do ataku wręcz
20% szans na podpalenie przeciwnika przy ataku omni-ostrzem
+5% szansa na strzał krytyczny
+20% do pancerza
+1 pochłaniacz do każdej przenoszonej broni
Obrazek
Irene Dubois
Awatar użytkownika
Posty: 1680
Rejestracja: 27 mar 2014, o 16:41
Miano: Irene Dubois
Wiek: 24
Klasa: Szpieg
Rasa: Człowiek
Zawód: Złodziejka, technik okrętowy
Lokalizacja: Crescent
Status: Uznana za zmarłą
Kredyty: 30.615
Medals:

Re: Apartament 323a

30 lis 2014, o 20:03

Zdziwienie, które usłyszała w jego głosie, zaskoczyło ją bardziej niż samo pytanie. Nie rozumiała, co było w tym takiego niezwykłego, dla niej rozpoczęcie studiów było po prostu kolejnym krokiem w życiu, pomijając już fakt, że gdyby zdecydowała się w ogóle ich nie rozpoczynać, matka chyba by ją zlinczowała. Po czasie, który spędziła w domu rodzinnym Hearrowa, nie spodziewała się, że zaimponuje mu posiadaniem wyższego wykształcenia. Coś się jej tu nie zgadzało, ale zanim zdążyła się nad tym głębiej zastanowić, dotarło do niej, że pytanie było skierowane do niej i wypadałoby odpowiedzieć.
- Dyplomację, mówiąc bardzo ogólnie - odparła luźno, tym razem zupełnie nie dając po sobie poznać, że temat jest dla niej niewygodny. - W Paryżu.
Uśmiechnęła się do Hearrowa, kiedy dowiedziała się, że jednak będzie jej dane zobaczyć wnętrze Wieży Cytadeli. W jej głowie pojawił się absurdalny pomysł wysłania do domu swojego zdjęcia w najbardziej rozpoznawalnym miejscu galaktyki i rozbawił ją, ale szybko wyparła go ze swoich myśli. Tylko tego brakowało, żeby po powrocie ze spaceru czekał tu na nią ktoś gotowy wrzucić ją do worka i przewieźć z powrotem na Ziemię.
- Dużo chłopaków w mundurach, powiadasz - mruknęła i dopiła kawę do końca. - I dobrowolnie mnie tam prowadzisz? No dobrze...
Jej uśmiech zmienił się w lekko zadziorny, bo bawiło ją droczenie się z podporucznikiem. I mimo, że lubiła jego w mundurze, to nie znaczyło, że widok każdego wojskowego robi na niej jakiekolwiek wrażenie. Odsunęła się i z cichym stuknięciem odstawiła kubek na stolik, pozwalając przy okazji mężczyźnie wstać.
- Dobrze - obiecała, odwzajemniając pocałunek.

Siedząc bokiem na kanapie obserwowała jeszcze, jak wychodzi, a kiedy drzwi zasunęły się za nim, przez moment nie wiedziała co ze sobą zrobić. Rozejrzała się po pomieszczeniu, szukając czegoś na czym mogłaby zawiesić wzrok. Ale mieszkanie Hearrowa należało do tych zwyczajnych - tych, do których zwykle nawet nie próbowała się włamywać. Tak mieszkali ludzie, którzy nie widzieli sensu w zbieraniu niepotrzebnych gratów i kupowaniu nowych rzeczy tylko dlatego, że są nowe i drogie. Wstała, zebrała kubki ze stołu i włożyła je do zmywarki, po czym przeszła do sypialni i otworzyła szafę.
Po wyjęciu z torby jej rzeczy zajęły jedną półkę i cztery wieszaki. Prawdopodobnie niedużo, jak na kobietę i chociaż Irene bardzo chętnie z powrotem stałaby się posiadaczką pokaźnej garderoby, to taka utrudniała przemieszczanie się. Gdyby musiała targać ze sobą cztery torby zamiast jednej, wykończyłaby się chyba.
Później zajrzała jeszcze do drugiego pokoju, z którego zdążyła wcześniej tylko względnie przegonić Hearrowa, a którego nie obejrzała jeszcze dokładnie. Niewielka siłownia nie była niczym szczególnie interesującym, więc Irene tylko przesunęła wzrokiem po wszystkich sprzętach i zatrzymała go na bagażu rzuconym pod ścianę, nieruszonym jeszcze przez podporucznika. Po chwili namysłu otworzyła torbę i wyciągnęła ze środka przymierzowy napierśnik, by obejrzeć go dokładnie. Przesunęła palcami po cięciu, które wyglądało niemal identycznie jak to, które ona wyniosła z Shodan. I mimo różnic w materiale, z którego były zrobione ich pancerze, to była pewna, że byłaby w stanie to naprawić, tym bardziej że ze swoim sobie poradziła doskonale, prawie nie zostawiając śladu. Wymagało to tylko minimum znajomości budowy pancerzy, a Irene w czasie plątania się po różnych dziwnych miejscach galaktyki zdążyła nabyć minimum znajomości praktycznie wszystkiego. Przynajmniej jeśli chodzi o kwestie techniczne. Zgarnęła więc napierśnik, potrzebne narzędzia i wróciła do salonu, by tam rozsiąść się na kanapie i naprawą urozmaicić sobie czekanie na Hearrowa i kota.
[center]VERTIGO
+20% DO TARCZ | -10% DO TRAFIENIA IRENE | +40% DO OBRAŻEŃ WRĘCZ
ObrazekObrazek
CASUAL - FORMAL - MAIN ARMOR - ARMOR 2 - THEME[/center]

Wyświetl wiadomość pozafabularną
Marshall Hearrow
Awatar użytkownika
Posty: 630
Rejestracja: 4 mar 2014, o 19:41
Miano: Marshall "Arrow" Hearrow
Wiek: 29
Klasa: Żołnierz
Rasa: Człowiek
Zawód: Podporucznik Przymierza
Lokalizacja: Cytadela
Kredyty: 56.600
Medals:

Re: Apartament 323a

30 lis 2014, o 20:57

Minęła może godzina zanim Hearrow zdążył dotrzeć w odpowiednie miejsce, zabrać z niego kota i wrócić. Przenośna klatka była zdecydowanie większa niż inne podobne tego typu transportery dla zwierząt, głównie ze względu na rozmiar Rado. Wreszcie dotarli obaj do drzwi mieszkania Hearrowa i ten mógł już wpuścić kota do środka. Z kolei samo zwierzę zdawało się po pierwsze być zadowolone, że wreszcie jest u siebie a po drugie ostentacyjnie obrażone na swojego właściciela. Przebiegł tylko przez przedpokój zatrzymując się przy misce w kuchni i zaczął miauczeć przeciągle.
- Rado przestań, dopiero jadłeś, widziałem – Marshall ze zrezygnowaniem westchnął zdejmując buty i przechodząc do kuchni. Kot zakręcił się wokół miski i dopiero w tym momencie dostrzegł Irene. Tak samo zresztą jak Hearrow. Podporucznik ruszył w stronę Francuzki z uśmiechem przyglądając się temu, co robi. Było mu miło, że bez skrępowania musiała się przejść po mieszkaniu i znaleźć jego napierśnik, inaczej teraz by przy nim nie majstrowała.
- Irene… wiesz, że nie musiałaś. I tak chciałem go od… Rado! – jeszcze chwila a podporucznik usiadłby na kocie, który postanowił właśnie w tym momencie zająć sobie miejsce obok kobiety ocierając się łebkiem o jej łokieć. Hearrow westchnął po raz kolejny z totalną rezygnacją i już wolał się nie przepychać z kocurem, zwłaszcza, że zdawał sobie sprawę, że i Irene pewnie chciałaby się z nim przywitać. Co tam podporucznik, ważne, że jest kot, prawda? Przeszedł z drugiej strony i usiadł obok.
- Mnie też poczochrasz za uchem? – zapytał opierając się wygodnie na kanapie i zakładając ręce za głowę. Nie wiedział ile jeszcze zajmie kobiecie grzebanie w jego pancerzu, ale stwierdził, że jeśli jeszcze nie skończyła to posiedzi obok i popatrzy sobie. Może nauczy się czegoś więcej niż sam umiał, a przy okazji popilnuje kota, żeby jej nie przeszkadzał.
- Nie wiedziałem, że się na tym znasz – powiedział wreszcie zdając sobie sprawę, że widok kobiety w tej sytuacji przecież powinien go zdziwić. Z drugiej strony jednak, przecież już po Shodan wspominała mu, że będzie naprawiać swój własny pancerz, więc powinien o tym pamiętać. Mimo wszystko był lekko zaintrygowany, żeby nie powiedzieć zdumiony. – Gdzie się tego nauczyłaś?
Siedział tak jeszcze przez chwilę i kiedy wreszcie skończyła uśmiechnął się oglądając swój napierśnik. W między czasie Rado postanowił jednak się przestać obrażać, bo wylądował na kolanach podporucznika mrucząc przy tym spokojnie, kiedy ten głaskał go po głowie. Wreszcie podniósł kota i postawił go na ziemi, a sam wstał i przeszedł kawałek stając na Francuzką. Oparł się przedramionami na oparciu kanapy.
- To jak? Idziemy gdzieś?
OUTFIT -- UNIFORM -- ARMOR -- VOICE -- MAIN THEMEObrazekObrazekObrazek-Problem nie jest problemem. Problemem jest twoje podejście do problemu-Bonusy:
+20% do obrażeń od broni
+30% do obrażeń w walce wręcz
+1PA do ataku wręcz
20% szans na podpalenie przeciwnika przy ataku omni-ostrzem
+5% szansa na strzał krytyczny
+20% do pancerza
+1 pochłaniacz do każdej przenoszonej broni
Obrazek
Irene Dubois
Awatar użytkownika
Posty: 1680
Rejestracja: 27 mar 2014, o 16:41
Miano: Irene Dubois
Wiek: 24
Klasa: Szpieg
Rasa: Człowiek
Zawód: Złodziejka, technik okrętowy
Lokalizacja: Crescent
Status: Uznana za zmarłą
Kredyty: 30.615
Medals:

Re: Apartament 323a

30 lis 2014, o 21:50

Otwierające się drzwi wejściowe przestraszyły ją porządnie, chociaż przecież wiedziała że Arrow wróci. Tak długo przyzwyczajała się do wiecznej czujności i uciekania, że ledwo powstrzymała się przed odruchowym uruchomieniem kamuflażu. Jednak głos Hearrowa i głodny kot przebiegający do kuchni szybko sprawił, że zaśmiała się i rozluźniła. Tym bardziej, że Rado zaraz wskoczył na kanapę obok niej i w ostatniej chwili złapała go za łapę, którą chciał wsadzić w omni-żel. Czyściła z niego wiele rzeczy, ale nie futro, zresztą nie chciała żeby kot rozniósł go zaraz po całym domu. Przesunęła go i podrapała za uchem.
- Pewnie, tylko skończę - pozwoliła zwierzakowi przejść po swoich nogach na kolana Hearrowa i pochyliła się z powrotem nad napierśnikiem. - Hm? Przyglądałam się, jak robi to mój znajomy. Tłumaczył jak to wszystko działa, a ja zapamiętywałam. Na swoim miałam możliwość wypróbować, nawet jakbym coś zrobiła nie tak, to nie byłoby szkoda - bo i tak jest kradziony. - Okazało się łatwiejsze, niż się spodziewałam, ale zajmuje trochę czasu...
Nie chciała mówić, że nie patrzyła na naprawy dobrowolnie, ale nie miała nic lepszego do roboty, kiedy przesiadywała całymi dniami zamknięta z Houndem w jego kajucie i nie wolno jej było plątać się po statku. Gdzieś musiała wtedy przecież podziać oczy. Wygładziła powierzchnię pancerza i podała go mężczyźnie, żeby sprawdził, czy jest zadowolony z rezultatu. Ona była. Wstała i pozbierała narzędzia, żeby wrzucić je z powrotem do swojej prawie całkiem pustej już torby. Wracając z sypialni wstąpiła do łazienki, żeby umyć ręce.
- Przynajmniej się do czegoś przydałam - usiadła z powrotem na kanapie, chwilę przed tym jak Arrow się z niej podniósł. - Już? - opuściła wzrok na swoje ubrudzone omni-żelem spodnie i luźną, czarną bluzkę. Wiedziała, że nie wygląda w tym źle, bo praktycznie w niczym nie wyglądała, ale skoro mieli iść w okolice Wieży, nie mogła wyglądać jak inżynier okrętowy, dopiero co wyrwany z maszynowni. - Daj mi chwilę.
Wróciła do szafy i przebrała się szybko w tę samą szarą sukienkę, którą kupiła w londyńskim porcie. Związane dla wygody włosy rozpuściła i szybko przeczesała. Wychodząc, w progu minęła kota, który przyszedł najwyraźniej sprawdzić co takiego dzieje się w sypialni. Wsunęła nogi w buty stojące przy drzwiach i spojrzała wyczekująco na Marshalla.
- Dokąd idziemy najpierw?

Wyświetl uwagę administratora
[center]VERTIGO
+20% DO TARCZ | -10% DO TRAFIENIA IRENE | +40% DO OBRAŻEŃ WRĘCZ
ObrazekObrazek
CASUAL - FORMAL - MAIN ARMOR - ARMOR 2 - THEME[/center]

Wyświetl wiadomość pozafabularną
Irene Dubois
Awatar użytkownika
Posty: 1680
Rejestracja: 27 mar 2014, o 16:41
Miano: Irene Dubois
Wiek: 24
Klasa: Szpieg
Rasa: Człowiek
Zawód: Złodziejka, technik okrętowy
Lokalizacja: Crescent
Status: Uznana za zmarłą
Kredyty: 30.615
Medals:

Re: Apartament 323a

2 gru 2014, o 00:07

Wyświetl wiadomość pozafabularną

Posłusznie poszła za nim, wsiadając do taksówki i potem przechodząc spokojnie przez próg mieszkania, chociaż w jej głowie kotłowało się tyle myśli, że naprawdę zaczęła się zastanawiać kiedy zwariuje. Wiedziała, że lada moment będzie musiała wyjaśnić podporucznikowi to dziwne spotkanie, a do tego po drodze dostała od Nadii jeszcze jedną wiadomość, informującą ją, że jak coś to zapewne będzie też wracać po zleceniu przez Cytadelę, więc jakby chciała się spotkać tylko we dwie to ona będzie do dyspozycji. A mimo, że Irene chciała, to nie mogła mimo wszystko jej całkiem zaufać, dlatego natychmiast po wejściu do domu i zajęcia miejsca na kanapie zabrała się za konfigurowanie od nowa swojego omni-klucza. Nie chciała, żeby Nadia miała do niej tak nieograniczony dostęp.
Zajęło jej to dosłownie dwie, może trzy minuty, miała w końcu już w tym wprawę. Potem wyłączyła urządzenie i pogłaskała kota, który zwinął się w kłębek obok niej. Przez cały ten czas ani razu nie uniosła wzroku na podporucznika. Cała beztroska, która ją przepełniała jeszcze godzinę wcześniej, została zastąpiona przez coś ciężkiego i niemal bolesnego. Chciała się tego pozbyć, ale jeszcze bardziej chciała cofnąć się w czasie do chwili, kiedy wychodzili z domu i opóźnić to wyjście o piętnaście minut.
- Nadia należy do grupy najemników - zaczęła w końcu, cicho i niepewnie, zerkając na Hearrowa tylko raz i to krótko. Nie potrafiła patrzeć mu w oczy, nie chciała widzieć jego reakcji. - Spędziłam na jednym z ich statków ponad pół roku, jako... nie wiem... ich kapitan zdecydował, że sobie mnie... weźmie - przerwała, oczekując wybuchu złości, ale zaraz kontynuowała, niezależnie od tego, co robił Arrow. Skoro już zaczęła, nie chciała zaciąć się w trakcie. Dużo lepiej wychodziło jej opowiadanie zmyślonych historii... - Oni... zostawili przy życiu tylko mnie, ze wszystkich, którzy byli ze mną na złapanym przez nich statku - celowo nie wspomniała konkretnie o pirackiej przeszłości, ale kiedyś mówiła o tym, chyba jeszcze w chłodni na dnie Shodan, więc nie czuła się jakby coś pomijała. - A potem... przenieśli mnie z składzika do kajuty kapitańskiej i stamtąd prawie nie wychodziłam.
Reszty pozwoliła mu się domyślać. Nie zamierzała opisywać aklimatyzacji i opowiadać, jak błądziła myślami poza swoim ciałem, kiedy nie miała wpływu na to, co się z nim działo. Nie planowała mówić, że się do tego w końcu przyzwyczaiła i nauczyła się obojętności, w której miała już zresztą wprawę wyniesioną jeszcze z Francji. Podniosła nogi z podłogi i przyciągnęła je za kolana do siebie, nadal i niezmiennie przyglądając się kotu.
- Nadia doprowadziła mnie do porządku, kiedy wyszłam z tego magazynka. Nie byłam wtedy w najlepszym stanie. A potem Hound... - jego imię dziwnie smakowało i trochę wybiło ją z wątku. - Hound pozwolił jej przychodzić do mnie i spędziłyśmy razem trochę czasu przez te kilka miesięcy, zresztą prawie nikt inny nie chciał tam ze mną rozmawiać - wzruszyła ramionami. Było jej coraz ciężej, z chwili na chwilę czuła się coraz gorzej, wróciły wspomnienia których nie chciała już ruszać. - Uciekłam jak tylko miałam okazję, ale czekanie na nią trwało... za długo.
Dopiero wtedy utkwiła spojrzenie w podporuczniku. Było zmęczone i pełne bólu. Opowiadanie o sobie czegokolwiek było dla niej trudne, nie wspominając już o takich rzeczach.
- Ukradłam jej pancerz - dodała jeszcze, trochę bez sensu, ale wydało się jej logicznym dopowiedzeniem odnośnie komentarza, który Nadia rzuciła na koniec. - Nawet nie wiedziałam, że należy do niej.
[center]VERTIGO
+20% DO TARCZ | -10% DO TRAFIENIA IRENE | +40% DO OBRAŻEŃ WRĘCZ
ObrazekObrazek
CASUAL - FORMAL - MAIN ARMOR - ARMOR 2 - THEME[/center]

Wyświetl wiadomość pozafabularną

Wróć do „Okręg Bachjret”