Bachjret jest okręgiem idealnie nadającym się do zamieszkania - sielankowa perspektywa życia przyciąga nie tylko miłośników tutejszych ogrodów botanicznych, ale i osób o średniej płacy, którzy nie mają ochoty na przepłacanie.

Irene Dubois
Awatar użytkownika
Posty: 1680
Rejestracja: 27 mar 2014, o 16:41
Miano: Irene Dubois
Wiek: 24
Klasa: Szpieg
Rasa: Człowiek
Zawód: Złodziejka, technik okrętowy
Lokalizacja: Crescent
Status: Uznana za zmarłą
Kredyty: 30.615
Medals:

Apartament 323a

4 gru 2014, o 23:55

- Co, wszyscy do ciebie mówią Arrow? - spytała, uśmiechając się. Uwielbiała, jak przeczesywał jej włosy i teraz też przymknęła oczy z zadowoleniem. Dopiero kiedy podniósł się i oparł na łokciu, patrząc na nią z góry, odpowiedziała mu takim samym spojrzeniem, może tylko trochę bardziej zamyślonym i tajemniczym.
Przestań już. To nie wyjaśniało, jak Hearrow podchodzi do tematu i co naprawdę przechodzi mu przez myśl, kiedy poważnieje i odwraca wzrok. Ale przynajmniej chciał być z nią teraz i chciał do niej wrócić, jednocześnie do niczego jej nie zmuszając, a to było już coś.
Mruknęła i objęła go, ale słowa o opatrunku trochę ostudziły jej emocje.
- Och... zapomniałam o nim - przyznała, zerkając w dół. Nie dość, że odkąd podporucznik nałożył koszulkę, to rana kompletnie wyleciała jej z głowy. A gaza przymocowana plastrami zajmowała przecież dużo miejsca na jego boku, jak mogła go nawet nie zauważyć kiedy się rozebrał? Zaczęła zastanawiać się, czy nie uraziła go przypadkiem niechcący jakoś od rana, chociażby kiedy go obejmowała, czy opierała się o niego. I zmienić...
- No dobrze, to potrafię robić - westchnęła i wygramoliła się spod ramienia mężczyzny, wstając z łóżka. Miała ochotę na zgoła coś innego, ale troska o Marshalla przeważyła szalę. Mimo, że widziała, jak bardzo wszystko jedno mu jest, czy szwy wytrzymają, czy puszczą, ona nie potrafiła tak po prostu przejść nad nimi do porządku dziennego. Dlatego kiedy przypomniał jej o zmianie opatrunku, nie mogła tego zignorować.
Przyniosła z łazienki płyn odkażający, świeżą gazę i plastry, przeszła na drugą stronę łóżka i usiadła obok podporucznika.
- Chodź tu - poleciła i przyciągnęła go trochę do siebie, tak by mieć do niego lepszy dostęp.
Widok takich rzeczy nie obrzydzał jej. Dopóki nie były to flaki wiszące poza ciałem, albo krew tryskająca na wszystkie strony, zajmowanie się opatrunkami było dla niej zupełnie naturalne. Niejednokrotnie musiała doprowadzać do porządku swoich towarzyszy z czasów zaraz po ucieczce z Ziemi i chociaż samym zszywaniem się nie zajmowała, to w tym akurat miała wprawę.
Delikatnie odkleiła stare plastry i odsłoniła ranę. Przygryzła lekko wargę i skrzywiła się, widząc stan dziury w brzuchu.
- Nie zrobili ci tego za dobrze - przyznała. - To nie będzie ładna blizna, jak ta - przesunęła dłonią po srebrnej pamiątce z Shodan. Szwy nie były zrobione szczególnie subtelnie, a cięcie nie było tak czyste jak poprzednie. Vorcha nie należał do delikatnych i najbardziej przecież interesowało go zadanie bólu.
Przyklejenie nowego opatrunku na tyle porządnie, żeby nie odpadł i na tyle ostrożnie, żeby nie ciągnął go przy poruszaniu się, zajęło jej kilka minut. Przesunęła potem dłonią po całym boku Hearrowa i wstała, by wynieść niepotrzebne już rzeczy z powrotem do łazienki.
Wróciła wreszcie do łóżka i usiadła na tym samym miejscu co przed chwilą.
- Coś jeszcze jest do zrobienia koniecznie w tej chwili, czy już przestaniesz się wykręcać pakowaniem i opatrunkami? - uśmiechnęła się, przyciągając go do siebie.
[center]VERTIGO
+20% DO TARCZ | -10% DO TRAFIENIA IRENE | +40% DO OBRAŻEŃ WRĘCZ
ObrazekObrazek
CASUAL - FORMAL - MAIN ARMOR - ARMOR 2 - THEME[/center]

Wyświetl wiadomość pozafabularną
Marshall Hearrow
Awatar użytkownika
Posty: 630
Rejestracja: 4 mar 2014, o 19:41
Miano: Marshall "Arrow" Hearrow
Wiek: 29
Klasa: Żołnierz
Rasa: Człowiek
Zawód: Podporucznik Przymierza
Lokalizacja: Cytadela
Kredyty: 56.600
Medals:

Re: Apartament 323a

5 gru 2014, o 00:50

- Co? Gdzie ty... Irene, żartowałem.. No gdzie poszłaś?! - nawet nie zdążył dobrze zareagować kiedy Francuzka już wróciła z łazienki z całą apteczką. Przewrócił oczami, ale zbyt wielkiego wyboru mu nie dała. Przesunął się kładąc na drugim boku i uniósł rękę odsłaniając miejsce z raną, po czym ułożył ją na kolanach Irene tak, żeby miała swobodny dostęp do opatrunku. Dopiero po odklejeniu plastra poczuł jak wszystko pod nim zaczyna go piec. Zerknął w stronę rany i starał się cokolwiek dojrzeć między dłońmi kobiety. Faktycznie nie wyglądało to za dobrze, ale Hearrow przyzwyczajony był do takich ran. No dobrze, może nie do AŻ takich ale nie było tak, że nigdy wcześniej nie był ranny. Miał kilka blizn na swoim ciele, być może nie tak efektownych jak ta z Shodan ale były. No i były częścią życia podporucznika, z którego poniekąd był dumny.
Kiedy skończyła przekręcił się lekko na boki sprawdzając trwałość plastra i uśmiechnął się.
- Dziękuję - powiedział jeszcze zanim wyszła i położył się na plecach przez chwilę wpatrując w sufit. Potem przeniósł wzrok na kota który położył już łebek na przednich łapach i zdawał się tymczasowo o nich zapomnieć.
Kiedy Irene wróciła do niego z powrotem podniósł się w zasadzie tylko po to by znaleźć się po drugiej stronie łóżka zaraz nad Francuzką.
- Jest jeszcze kilka rzeczy, które trzeba zrobić koniecznie w tej chwili, ale jakoś może sobie z tym poradzimy - nie kombinował już z rękami, przynajmniej na razie. Nachylił się tylko nad Irene i opierając się na rękach pocałował ją długo zaciskając ręce na poduszce nad jej głową. - Skoro tak lubisz moje ręce to zdałoby się na nie zasłużyć, nie sądzisz? - nie to żeby nie chciał jej dotykać bo znów zapragnął tego jak wtedy na Omedze i jak jeszcze wczoraj w tym samym miejscu, gdzie byli teraz. Nie chciał myśleć o tym, że jutro już go nie będzie i że będzie musiał czekać dwa tygodnie, żeby się znów z nią zobaczyć. Żeby znów móc jej dotknąć, żeby być tak blisko jak teraz.
Zszedł ustami z powrotem do jej szyi. Już doskonale wiedział jak na to reagowała i lubił tą reakcję, podobnie jak jej paznokcie na swoich plecach i masę innych rzeczy, które wręcz w niej uwielbiał i doszedł do wniosku, że powinien mieć jakąś listę tych priorytetowych. Tylko ciężko by było mu stwierdzić co lubi najbardziej.
Odsunął się kawałek i przewrócił na plecy obok Irene, zostawiając ją chwilę samą ze sobą i uśmiechnął się do siebie. Po raz kolejny miała rację, nie był tym samym człowiekiem, który jeszcze niedawno bał się nawet jej przypadkowego dotyku. Teraz był inny, zdecydowanie bardziej pewny siebie i zdecydowanie bardziej wiedział czego chce. Wsparł się na łokciach przyglądając się kobiecie i jej wyrazowi twarzy.
- Rozbierzesz się sama? Uwielbiam, kiedy to robisz...
OUTFIT -- UNIFORM -- ARMOR -- VOICE -- MAIN THEMEObrazekObrazekObrazek-Problem nie jest problemem. Problemem jest twoje podejście do problemu-Bonusy:
+20% do obrażeń od broni
+30% do obrażeń w walce wręcz
+1PA do ataku wręcz
20% szans na podpalenie przeciwnika przy ataku omni-ostrzem
+5% szansa na strzał krytyczny
+20% do pancerza
+1 pochłaniacz do każdej przenoszonej broni
Obrazek
Irene Dubois
Awatar użytkownika
Posty: 1680
Rejestracja: 27 mar 2014, o 16:41
Miano: Irene Dubois
Wiek: 24
Klasa: Szpieg
Rasa: Człowiek
Zawód: Złodziejka, technik okrętowy
Lokalizacja: Crescent
Status: Uznana za zmarłą
Kredyty: 30.615
Medals:

Re: Apartament 323a

5 gru 2014, o 01:29

Znów to samo. Rozpalał ją i zostawiał samą sobie, taki z siebie zadowolony. Jęknęła i spojrzała na niego z wyrzutem.
- Mówiłam ci już, że nie możesz tak robić - mruknęła, odwracając się za nim. Nie pozwoliła mu odsunąć się całkiem, wpijając się ustami w jego usta. Dopiero kiedy odkleiła się od niego, jakieś dwie minuty później, zdecydowała się wstać. Jej klatka piersiowa poruszała się szybko, ale nie chciała niczego poganiać. Nie dzisiaj.
Zsunęła się z łóżka i stanęła przed podporucznikiem, ściągając bluzkę przez głowę, celowo przedłużając każdy ruch. Czerwona bielizna, którą miała pod spodem, nie zasłaniała zbyt wiele, wręcz przeciwnie - podkreślała tylko kształt ciała Irene. Sięgnęła do paska od spodni i wtedy jej wzrok padł na kota, którego ogon nadal poruszał się miarowo. Oczy zwierzaka utkwione były w koszulce, którą kobieta rzuciła na podłogę.
- O nie, nie tym razem - stanęła przy szafie na palcach i zgoniła z niej kota, delikatnymi popchnięciami pozbywając się go z sypialni. Dopiero kiedy zamknęła za nim drzwi, sięgnęła do paska od spodni i rozpięła go, zsuwając je z siebie. Został tylko komplet bielizny, z którego nie zamierzała już rozbierać się sama. Powoli wróciła do łóżka, pozwalając podporucznikowi nacieszyć się widokiem, by usiąść na brzegu, tuż obok niego i poprowadzić jego dłoń na swoje nagie udo. Nie obchodziło jej, czy zasłużyła sobie już, czy jeszcze nie. Sama pochyliła się i pocałowała go ponownie, opierając się na klatce piersiowej Hearrowa. Tym razem pilnowała, żeby nie musiał krzywić się z bólu przez jej nieostrożność, ale nie zamierzała oszczędzać go specjalnie, jak poprzednio. W międzyczasie jej ręce zajmowały się jego spodniami i gdy już pomogła mu się ich pozbyć, położyła się na swoim poprzednim miejscu, przyciągając go do siebie. Przywarła do niego całym ciałem, jakby chciała ostatni raz nacieszyć się jego bliskością i przesunęła dłonią po jego policzku, przyglądając mu się z półuśmiechem.
[center]VERTIGO
+20% DO TARCZ | -10% DO TRAFIENIA IRENE | +40% DO OBRAŻEŃ WRĘCZ
ObrazekObrazek
CASUAL - FORMAL - MAIN ARMOR - ARMOR 2 - THEME[/center]

Wyświetl wiadomość pozafabularną
Marshall Hearrow
Awatar użytkownika
Posty: 630
Rejestracja: 4 mar 2014, o 19:41
Miano: Marshall "Arrow" Hearrow
Wiek: 29
Klasa: Żołnierz
Rasa: Człowiek
Zawód: Podporucznik Przymierza
Lokalizacja: Cytadela
Kredyty: 56.600
Medals:

Re: Apartament 323a

5 gru 2014, o 02:17

Podążył za nią wzrokiem kiedy wyganiała kota i zaśmiał się.
- Słusznie, wolałbym uniknąć kocich ran gdziekolwiek - nie spuszczał z niej wzroku, zwłaszcza kiedy zdejmowała z siebie spodnie. Czuł jak robi mu się gorąco pomimo tego, że już dawno był bez koszulki. Serce waliło mu jak opętane, jakby samo chciało wyrwać się do Francuzki bez wcześniejszego ustalenia ze swoim właścicielem.
Przesunął spojrzeniem po jej sylwetce, kiedy tak powoli zbliżała się do łóżka i uśmiechnął się. Dobrze, że wszystko jednak ułożyło się jak trzeba, pomimo porannych dramatów. W tym momencie nie obchodziło go co robił z nią Hound, bo wiedział, że z nim jest jej lepiej. Kompletnie zapomniał o fakcie, że już dwa razy przespał się z mężatką i za chwilę zrobi to po raz kolejny. Teraz już nic się nie liczyło. Był tylko on i ona, zreszta nie miała kompletnego znaczenia.
- Miałaś się rozebrać - powiedział, kiedy znów znalazł się nad nią i czuł jak koronka od stanika delikatnie drapie go w klatkę piersiową. Nie to chciał czuć w tym miejscu. - Wszystko muszę robić sam - nie spodziewał się że tak łatwo mu pójdzie z zapięciem od górnej części bielizny Irene. Aż sam się w zasadzie dziwił i chociaż musiał to zrobić obiema rękami to i tak był cholernie zadowolony. I to zadowolenie pojawiło się nawet na moment na jego twarzy.
Potem znów kompletnie o tym zapomniał, zwłaszcza kiedy tym razem poczuł jej nagość na swoim ciele, a ciepło jej ciała kompletnie zajęła mu niemal wszystkie zmysły.
Dziś było inaczej, nie było pośpiechu, nie było chaotycznej zachłanności, jedynie chęć dawania przyjemności i jej brania. Świat dookoła mu wirował, ale ani na moment nie pozwolił odlecieć swojej świadomości. Chciał pamiętać dokładnie każdy moment z dziejszego popołudnia i zabrać to wspomnienie razem ze sobą na te dwa tygodnie.
Dłoń Hearrowa , którą wcześniej Irene poprowadziła na swoje udo wciąż tam pozostawała przemieszczając się powoli od kolana do biodra i z powrotem.
- Wiesz co też bardzo lubię? - zapytał schodząc ustami niżej jej szyi, a potem jeszcze niżej zatrzymując się na moment na tym co jeszcze przed chwileczką Irene zostawiła odkryte a Hearrow tego okrycia pozbył. Chciał pamiętać każdy centymetr jej ciała i chciał to zapamiętać dziś. Musiał to zapamiętać dziś.
Po chwili był już na jej brzuchu i przez dłuższą chwilę pozwolił jej nacieszyć się dotykiem jego ust na delikatnej skórze w tym miejscu. Czuł jak Francuzka cała drży i wprost uwielbiał doprowadzać ją do takiego stanu.
Potem podniósł się na moment wkładając palce już pod ostatnią część garderoby Irene i powoli przyciągnął ją w dół odrzucajac gdzieś na bok. I został tam.
Wtedy, pierwszy raz na Omedze wydawało mu się, że tak trzeba zrobić, teraz wiedział doskonale, że chce to zrobić kompletnie zapominając o sobie. Liczyła się tylko ona, to jak się czuje i to do czego podporucznik ją doprowadza. Nic więcej w tej chwili nie miało znaczenia.
OUTFIT -- UNIFORM -- ARMOR -- VOICE -- MAIN THEMEObrazekObrazekObrazek-Problem nie jest problemem. Problemem jest twoje podejście do problemu-Bonusy:
+20% do obrażeń od broni
+30% do obrażeń w walce wręcz
+1PA do ataku wręcz
20% szans na podpalenie przeciwnika przy ataku omni-ostrzem
+5% szansa na strzał krytyczny
+20% do pancerza
+1 pochłaniacz do każdej przenoszonej broni
Obrazek
Irene Dubois
Awatar użytkownika
Posty: 1680
Rejestracja: 27 mar 2014, o 16:41
Miano: Irene Dubois
Wiek: 24
Klasa: Szpieg
Rasa: Człowiek
Zawód: Złodziejka, technik okrętowy
Lokalizacja: Crescent
Status: Uznana za zmarłą
Kredyty: 30.615
Medals:

Re: Apartament 323a

5 gru 2014, o 09:48

Hearrow był niemal innym człowiekiem. Zniknęła cała niepewność, która przepełniała go jeszcze na Omedze, teraz już kompletnie. Miała wrażenie, że zna ją od zawsze, bo doskonale wiedział co zrobić, żeby miała ochotę rzucić się na niego i skończyć oczekiwanie. Ciarki przechodziły po każdym milimetrze jej ciała pod każdym dotykiem jego dłoni, nie wspominając już o ustach. Może i była pierwsza, ale teraz wszystko to odeszło w cień i robił z nią co chciał.
Wplotła palce w jego włosy, kiedy schodził coraz niżej, chcąc powiedzieć mu żeby wrócił, żeby już nie kazał jej czekać, ale szybko zmieniła zdanie. I kiedy rozległo się ciche drapanie w drzwi sypialni, Irene była już w takim stanie, że nawet tego nie zauważyła. Nie zauważyłaby nawet, gdyby Cytadela zaczęła się rozpadać, bo ona sama rozpadała się na miliard kawałków z każdym jednym, najdelikatniejszym nawet dotykiem podporucznika.
Dopiero kiedy wróciła jej świadomość, bo Hearrow dał jej chwilę wytchnienia, usiadła i odrzuciła włosy z twarzy. Była zarumieniona i oddychała przez lekko rozchylone usta. Mimo, że przecież nie odsunął się od niej daleko, już chciała z powrotem czuć przy sobie ciepło jego ciała.
- To dobrze - stwierdziła, mrugając szybko, jakby chciała się obudzić. - Że to lubisz.
Nachyliła się do niego, żeby go pocałować. Ona nie potrafiła czekać i spokojnie delektować się każdą sekundą. Wiedział przecież że jest zachłanna i chce wszystkiego natychmiast, dlatego też już chwilę później siedziała na nim, obejmując go i korzystając z faktu, że jego usta były w idealnym miejscu, żeby zająć się jej szyją. Sama przygryzła lekko jego ucho i przesunęła mu paznokciami po karku. Nie umiała sobie w tym momencie wyobrazić, że lada moment go nie będzie i wróci do swojego poprzedniego życia, w którym największą przyjemnością było podekscytowanie średnio legalnymi zajęciami, albo alkohol i jego skutki. Ale nie mówiła nic, chociaż w jej ustach kształtowały się już propozycje, które Arrow zapewne by wyśmiał. Nie jedź tam, polećmy gdzieś we dwoje. Przymierze cię nie znajdzie, a ja nie będę musiała czekać. Za to wyrwało się jej urwane westchnięcie i na tym skończyła. Dobrze wiedziała, że nie może mu tak powiedzieć, nie może znów budzić tych nieprzyjemnych myśli. Jej samej wkrótce z powrotem w głowie zapanował chaos i już wiedziała tylko jedno - mogła tak zostać na zawsze. Tutaj, na nim, w jego objęciach.
Kiedy w końcu znieruchomieli, oparła głowę o jego ramię i mruknęła cicho, delikatnie przesuwając dłońmi po plecach mężczyzny, jakby chcąc zadośćuczynić mu za ślady po jej paznokciach, które pewnie jeszcze będą widnieć tam przez jakiś czas. Cały czas drżała lekko, a jej oddech dopiero teraz zaczynał zwalniać. Zorientowała się, że kot miauczy żałośnie za drzwiami i parsknęła śmiechem. Jeszcze trzydzieści sekund temu zupełnie tego nie słyszała, a biorąc pod uwagę natężenie miauczenia, pewnie trwało już dobre kilka minut. Albo kilkanaście, nie była w stanie tego teraz stwierdzić. Ale westchnęła i nie zrobiła nic więcej.
[center]VERTIGO
+20% DO TARCZ | -10% DO TRAFIENIA IRENE | +40% DO OBRAŻEŃ WRĘCZ
ObrazekObrazek
CASUAL - FORMAL - MAIN ARMOR - ARMOR 2 - THEME[/center]

Wyświetl wiadomość pozafabularną
Marshall Hearrow
Awatar użytkownika
Posty: 630
Rejestracja: 4 mar 2014, o 19:41
Miano: Marshall "Arrow" Hearrow
Wiek: 29
Klasa: Żołnierz
Rasa: Człowiek
Zawód: Podporucznik Przymierza
Lokalizacja: Cytadela
Kredyty: 56.600
Medals:

Re: Apartament 323a

5 gru 2014, o 13:07

Przytrzymywał dłońmi jej plecy jeszcze przez długą chwilę, nie chcąc w ogóle żeby teraz się od niego oddaliła, nawet na pół milimetra. Siedział tak uspokajając oddech i wszystko inne. Przesunął dolną wargą jeszcze po jej szyi, tak bardzo nie chciał gdziekolwiek się ruszać. Teraz pewnie zgodziłby się na wszystko, od usunięcia informacji o jej zaginięciu nawet po pomysł ucieczki, tylko we dwoje i gdzieś daleko. Dopiero, kiedy Irene się zaśmiała Hearrow zwrócił uwagę na żałosne miauczenie za drzwiami. Zignorował je, przynajmniej na razie.
Za to sam zamruczał prawie idealnie imitując to kocie i uśmiechnął się. Chciał coś powiedzieć, cokolwiek, ale po chwili zdał sobie sprawę, że to popsuje cały nastrój, a teraz było tak spokojnie. Kompletnie zapomniał o tym, co działo się jeszcze rano i był w stu procentach przekonany, że znów wszystko może się ułożyć idealnie.
Miauczenie za drzwiami zaczęło go coraz bardziej irytować, a do tego Rado najwyraźniej doszedł do wniosku, że jak będzie skakać po drzwiach szybciej osiągnie to, co chciał. Arrow podniósł się lekko i położył Irene na plecy. Uśmiechnął się i chciał ją pocałować krótko, ale to krótko wyszło mu dość średnio, a w zasadzie w ogóle mu nie wyszło, więc dopiero po dłuższej chwili oderwał się od niej.
- Lepiej go wpuszczę zanim zrobi sobie krzywdę – powiedział podnosząc się i zgarniając po drodze cokolwiek do ubrania się. No przynajmniej dolnych części swego ciała, wolał w tym stanie nie otwierać kotu drzwi i w sumie, może nawet trochę się wstydził. Chwilę zajęło mu znalezienie tego, co jeszcze kilkanaście minut temu miał na sobie i naciągnął na siebie. Odwrócił się w stronę Irene – Przykryj się, chociaż trochę.
Sam nie wiedział dlaczego to powiedział, to było dziwne. Przecież to tylko kot, niczego nie rozumie… Wzruszył ramionami i otworzył drzwi. Rado nie czekał za długo, dosłownie w mgnieniu oka wbiegł do sypialni i wskoczył na łóżko. Podporucznik tylko pokręcił głową przyglądając się jak zwierzak zajmuje kawałek wolnego miejsca na łóżku obok Irene i stanął w drzwiach krzyżując ręce na piersi.
- No pięknie – mruknął wreszcie wracając na swoje miejsce, chociaż teraz było tam trochę mniej przestrzeni. Zwłaszcza, że kocur musiał wpakować się akurat między ich dwójkę. I nawet się na nią nie obraził, że tak ostentacyjnie wygoniła go z sypialni jeszcze chwilę temu. Marshall wprost nie mógł w to uwierzyć, bo dokładnie znał swojego kota, no a przynamniej tak mu się wydawało dopóki w jego domu nie pojawiła się Irene.
- No przesuń się głupi kocie – powiedział popychając kota jedną ręką żeby ten chociaż kawałek dalej ruszył swój tyłek. Nie było to za łatwe, ale wreszcie udało się podporucznikowi sprawić, że kot przeskoczył za plecy Francuzki i ułożył się po tamtej stronie. Po drodze jeszcze prychnął wyrażając swoje niezadowolenie.
Hearrow objął Irene ramieniem przyciągając ją do siebie, tak żeby z powrotem mogła położyć głowę na jego klatce piersiowej i wrócił do przeczesywania jej włosów palcami.
- Nie wiem jak wytrzymam bez tego dwa tygodnie – powiedział wreszcie wpatrując się w sufit i uśmiechając do siebie. – Nie wiem jak wytrzymam bez ciebie. Ja… - zawiesił się na moment, nie bardzo wiedząc, co chciał w tym momencie powiedzieć. To znaczy wiedział, ale nie był pewien czy w ogóle powinien cokolwiek teraz mówić. Zwłaszcza takiego. Wreszcie westchnął ze zrezygnowaniem: - Uwielbiam cię.
OUTFIT -- UNIFORM -- ARMOR -- VOICE -- MAIN THEMEObrazekObrazekObrazek-Problem nie jest problemem. Problemem jest twoje podejście do problemu-Bonusy:
+20% do obrażeń od broni
+30% do obrażeń w walce wręcz
+1PA do ataku wręcz
20% szans na podpalenie przeciwnika przy ataku omni-ostrzem
+5% szansa na strzał krytyczny
+20% do pancerza
+1 pochłaniacz do każdej przenoszonej broni
Obrazek
Irene Dubois
Awatar użytkownika
Posty: 1680
Rejestracja: 27 mar 2014, o 16:41
Miano: Irene Dubois
Wiek: 24
Klasa: Szpieg
Rasa: Człowiek
Zawód: Złodziejka, technik okrętowy
Lokalizacja: Crescent
Status: Uznana za zmarłą
Kredyty: 30.615
Medals:

Re: Apartament 323a

5 gru 2014, o 15:07

Posłusznie naciągnęła na siebie koc, którym przykryte było łóżko i zaśmiała się cicho, kiedy Rado wylądował obok. Przeciągnęła dłonią po jego grzbiecie i podrapała go za uchem. Z rozbawieniem zerknęła na zirytowanego Hearrowa i stęknęła, kiedy kot przeskoczył po jej brzuchu.
- Jak leży i się nie rusza to wydaje się lżejszy - stwierdziła i przytuliła się do podporucznika, ignorując zwierzaka już kompletnie. Ale wyglądało na to, że jemu wystarczyło miejsce w łóżku razem z nimi, więcej nie wymagał. Przynajmniej przestał miauczeć, domagając się uwagi.
Koc, którym zakryła się przed nim, sama nie wiedząc w sumie dlaczego i po co, zsunął się z niej, zakrywając ją teraz tylko od pasa w dół. Nie poprawiała co, wolała czuć dotyk na swojej skórze, nie przez materiał.
- Czemu tak wzdychasz? - uniosła wzrok, ale że wcale nie było jej tak wygodnie, przeciągnęła się jak kot, przekręciła na brzuch i oparła na łokciach, przyglądając się podporucznikowi. Nadal uśmiechała się, a w jej oczach lśniło zadowolenie. Chyba nie widział jej jeszcze w takim stanie. Przedtem nawet mimowolnie kontrolowała każdy swój ruch i całą swoją mimikę i nawet gdy Arrow przetrawił jakoś jej historię, nie była do końca pewna na ile swobody może sobie pozwolić. Teraz już wiedziała, że mimo tych informacji między nimi właściwie nic się nie zmieniło, a na pewno nie na gorsze. - Wiem - przekręciła lekko głowę, dokładnie w chwili kiedy Rado za jej plecami wyprostował się i zrobił to samo, przypatrując się im. - I całe szczęście, może jednak nie będziesz szukał sobie innej po francuskich strzelnicach.
Wciąż uśmiechała się lekko, chociaż już poczuła ukłucie tęsknoty, mimo że Arrow leżał tuż obok. Nie z zazdrości, bo ufała mu, zresztą nie spodziewała się żeby faktycznie w ośrodku szkoleniowym znalazł kogoś, kto mu ją zastąpi. Powód był inny i zanim się zorientowała, powiedziała to na głos.
- Dobrze mi z tobą - przymknęła oczy, gdy dłoń Marshalla przesunęła się po jej plecach. - Tak mało czasu mamy. Zawsze gdzieś ktoś musi być, zawsze jakiś termin. Chciałabym móc pojechać z tobą... - mogłabym, gdybyś usunął te informacje - ...ale cóż. Pozostaje mi twoja koszulka do spania.
Zaczęła poważnie zastanawiać się, co ze sobą zrobić w tym czasie. Szkoda było go zmarnować, skoro miała pewność, że Arrow będzie wtedy z dala od niej i nie będzie mógł opieprzyć jej za kolejne złe decyzje. Nie zamierzała mu narobić problemów, oczywiście, ale nie mogła przecież przesiedzieć dwóch tygodni w domu z kotem. Ciekawa była, czy na Cytadeli znajdzie się jakaś robota dla niej, ciekawsza od stania za ladą w sklepie i mniej kompromitująca od tańczenia w klubie.
- Nie jesteś głodny? - spytała po jakimś czasie, kiedy poczuła lekkie ssanie w żołądku. Trochę czasu już minęło, odkąd jedli śniadanie.
[center]VERTIGO
+20% DO TARCZ | -10% DO TRAFIENIA IRENE | +40% DO OBRAŻEŃ WRĘCZ
ObrazekObrazek
CASUAL - FORMAL - MAIN ARMOR - ARMOR 2 - THEME[/center]

Wyświetl wiadomość pozafabularną
Marshall Hearrow
Awatar użytkownika
Posty: 630
Rejestracja: 4 mar 2014, o 19:41
Miano: Marshall "Arrow" Hearrow
Wiek: 29
Klasa: Żołnierz
Rasa: Człowiek
Zawód: Podporucznik Przymierza
Lokalizacja: Cytadela
Kredyty: 56.600
Medals:

Re: Odp: Apartament 323a

5 gru 2014, o 16:29

- Dobrze ci teraz czy dobrze w ogóle? - zapytał, chociaż domyślał się odpowiedzi, może po prostu chciał to usłyszeć. - Faktycznie wybraliśmy sobie kiepski moment na budowanie relacji.
Taka była prawda, ale dopiero teraz Hearrow doszedł do wniosku, że to przecież nawet lepiej. Spędzili teraz trochę czasu ze sobą i pomijając czołganie się z cylinderem na plecach po ulicach Omegi, to był bardzo owocny i miły czas. I wiedział o niej więcej niż ktokolwiek, sama tak powiedziała. Pomimo tego jaka była jej przeszłość i jak to wszystko działało na przyszłość, nie był w stanie z niej tak po prostu zrezygnować. To, że wciąż byli tutaj razem, w jednym łóżku, chyba najlepiej o tym świadczyło.
- I mogłabyś ją założyć - uśmiechnął odwracając głowę w stronę Irene. Za chwilę miało go nie być a ona zostanie tutaj całkiem sama, a Hearrow nie będzie miał żadnego wpływu na to co będzie się z nią przez ten czas działo. Trochę zaczął się tym martwić, że w razie co nie będzie go obok i mimo, że zapewniała, że umie o siebie dbać Arrow i tak będzie się niepokoić. Wiedział o tym doskonale.
- Będę pisał, jak będzie możliwość to nawet zadzwonię - zapewnił obracając się na bok i wspierając na łokciu. Rana trochę go zakuła, dlatego syknął i skrzywił się nieco, ale zaraz zupełnie o niej zapomniał. Zwłaszcza kiedy tak patrzył na Irene, a w głowie pojawiły mu się myśli, że w tym momencie nie ma nic dla niego ważniejszego od niej.
- Głodny? - w ogóle nie zastanawiał się nad tym wcześniej, chociaż śniadanie faktycznie jedli sporą chwilę temu. No i emocje zarówno te mniej przyjemne rano jak i te sprzed chwili wyciągnęły z niego całą siłę. Ale nie był głodny i to było dziwne. - Trochę jestem... - przysunął się do Irene bliżej i z powrotem zasmakował w jej ustach. Tak, tego był głodny i nigdy nie będzie miał dość, zresztą powinna doskonale o tym wiedzieć i czuć.
- No ale dobrze, mogę iść coś ci zrobić, jeśli nalegasz... - uśmiechnął się dwuznacznie i powoli od niej odsunął siadając na skraju łóżka po drugiej stronie.
OUTFIT -- UNIFORM -- ARMOR -- VOICE -- MAIN THEMEObrazekObrazekObrazek-Problem nie jest problemem. Problemem jest twoje podejście do problemu-Bonusy:
+20% do obrażeń od broni
+30% do obrażeń w walce wręcz
+1PA do ataku wręcz
20% szans na podpalenie przeciwnika przy ataku omni-ostrzem
+5% szansa na strzał krytyczny
+20% do pancerza
+1 pochłaniacz do każdej przenoszonej broni
Obrazek
Irene Dubois
Awatar użytkownika
Posty: 1680
Rejestracja: 27 mar 2014, o 16:41
Miano: Irene Dubois
Wiek: 24
Klasa: Szpieg
Rasa: Człowiek
Zawód: Złodziejka, technik okrętowy
Lokalizacja: Crescent
Status: Uznana za zmarłą
Kredyty: 30.615
Medals:

Re: Apartament 323a

6 gru 2014, o 00:03

- Dobrze mi z tobą - powtórzyła. - Ogólnie. I wiem, że mogłabym, ale chciałam zostawić ją sobie na czas, kiedy cię nie będzie.
Uśmiechnęła się i zerknęła w stronę szafy. Nie spodziewała się, żeby Arrow zabrał ze sobą wszystko, co posiadał i zapewne będzie mogła w każdej chwili wyciągnąć stamtąd kolejną koszulkę, o wiele na nią za dużą, ale pachnącą nim. Zamruczała i przekręciła się na plecy.
- Czemu miałoby nie być możliwości? - spytała, szczerze nie mając pojęcia co mogłoby stać na przeszkodzie odbycia krótkiej rozmowy raz na kilka dni. - Zabraniają wam tam całkowicie kontaktować się ze światem?
Nie byłaby w stanie znieść czegoś takiego. Już sama myśl, że ktoś miałby odgórnie narzucać jej gdzie ma się udać, na jak długo i co ma w międzyczasie robić, sprawiała że krzywiła się z niezadowoleniem. A najlepiej do tego pakować się w rzeczy, o których potem przypominały brzydkie blizny, na ciele i na psychice. Nie wiedziała, jak Arrow może tak żyć. Ona bardziej niż cokolwiek innego, ceniła sobie niezależność i kiedy jeszcze stwierdził, że jak będzie mógł, to zadzwoni, tym bardziej utwierdziła się w swoim przekonaniu.
- Nie, nie - zrzuciła z siebie koc i usiadła za podporucznikiem, zwieszając nogi z łóżka po obu jego stronach i obejmując go od tyłu. - Nie idź. Ja tylko spytałam. Nie możesz mnie tak tu zostawić.
Oparła głowę o jego plecy i westchnęła. Czemu musisz wyjeżdżać? Bała się trochę, że kiedy nie będzie go przez tyle czasu, dotrze do niej jak bardzo ten związek nie ma sensu. Że jednak zorientuje się, ile lepszych dla niej - dla nich obojga - rozwiązań tej sytuacji by się znalazło. Że będzie musiała znaleźć kogoś, kto zaopiekuję się kotem za nią, a nie wiedziała przecież komu Hearrow ufa i komu mogłaby podrzucić Rado.
- Nie myślałeś kiedyś, żeby rzucić to wszystko w cholerę? - spytała cicho. - Zająć się czymś mniej... wymagającym?
Nie chciała mówić mu, czym sama się zajmuje... co robiła po uciecze z domu, na Omedze i co chciała robić dalej. I dobrze wiedziała, że podporucznikowi wychodziłoby to strasznie beznadziejnie. Uśmiechnęła się do siebie, oczami wyobraźni widząc go próbującego włamać się do czyjegoś mieszkania, albo w ogóle usiłującego poruszać się bezszelestnie. Ta wizja była równie absurdalna, co Irene w mundurze. Kiedyś się jej to śniło i obudziła się zlana potem. Najbardziej przerażająca była tam odpowiedzialność, która innych pociągała. Innych, takich jak Marshall.
- Robiłeś kiedyś coś innego w ogóle? - jedną ręką przesunęła po jego ramieniu w górę, by w końcu zacząć w zamyśleniu obrysowywać kontur tatuażu palcami. - Skoro mówisz, że w Przymierzu wcale nie jesteś długo?
[center]VERTIGO
+20% DO TARCZ | -10% DO TRAFIENIA IRENE | +40% DO OBRAŻEŃ WRĘCZ
ObrazekObrazek
CASUAL - FORMAL - MAIN ARMOR - ARMOR 2 - THEME[/center]

Wyświetl wiadomość pozafabularną
Marshall Hearrow
Awatar użytkownika
Posty: 630
Rejestracja: 4 mar 2014, o 19:41
Miano: Marshall "Arrow" Hearrow
Wiek: 29
Klasa: Żołnierz
Rasa: Człowiek
Zawód: Podporucznik Przymierza
Lokalizacja: Cytadela
Kredyty: 56.600
Medals:

Re: Apartament 323a

6 gru 2014, o 01:38

Dotarło do niego, że Irene może wcale nie zdawać sobie sprawy z tego jak wygląda życie w jednostce Przymierza. Wcześniej nie musiał tego nikomu tłumaczyć, więc nie wiedział w zasadzie od czego teraz zacząć.
- Cóż, to nie placówka zwiadowcza gdzie chciałbym być, ale nie miałabyś wtedy w ogóle ze mną kontaktuwięc pewnie będę miał odrobinę czasu, jeśli nie będzie dużo pracy.
Dopiero teraz zaczął dostrzegać pozytywne strony tego przydziału. To nie był statek bojowy gdzie siedziałby jak na szpilkach oczekując aż rzucą go na jakąś planetę do walki z piratami albo coś podobnego, skąd mógłby już nie wrócić. We Francji było inaczej, spokojniej i bez zbędnych nerwów, zrobi co ma zrobić i za chwilę wróci. Tak na dobrą sprawę, gdyby nie przeszłość Irene, to swobodnie mogłaby do niego przylecieć, spędzić kilka dni albo nawet zamieszkać gdzieś niedaleko i widywaliby się często. Na pewno częściej niż teraz przez te dwa tygodnie.
Uśmiechnął się kiedy znów poczuł ciepło jej ciała na swoich plecach, po czym jedną ręką zaczął gładzić rękę Irene, którą go obejmowała. Znów było mu dobrze i na ułamek sekundy zapomniał całkiem o tym, że przecież jutro już jej nie będzie. Dwa tygodnie… Jak miał w tej chwili spędzić dwa tygodnie z dala od tego co w tej chwili wydawało mu się najważniejsze. Całe szczęście miał przy sobie i tak bardzo nie chciał się od niego oddalać chociażby na kilka minut, nie mówiąc już o całych czternastu dniach. To teraz, a potem co?
- Myślałem. Raz. Przed chwilą – i miał tutaj na myśli tą chwilę, kiedy pościel na jego łóżku przeżywała ciężkie momenty. Naprawdę jeszcze kilka minut temu był gotów rzucić wszystko i zostać z Irene za wszelką cenę. Nie przejmowałby się Przymierzem, nie przejmował przydziałami, nie miałby więcej dziur w brzuchu ani nigdzie indziej. I miałby ją obok. Zawsze. Tylko, że wojsko było tym co pomogło mu się zmienić i najbardziej się bał tego, że kiedy zabrakłoby tej dyscypliny, którą Przymierze mu zapewniało z powrotem stałby się taki jak przedtem.
- Lubię to co robię, naprawdę. Wtedy, na dole, na Shodan byłem sobą. Czułem się swobodnie i nie przeszkadzała mi nawet twoja uroda – uśmiechnął się przenosząc swoje dłonie na jej uda, a kiedy poczuł jej dotyk na swojej szyi przymknął oczy. Nie wiedział czy zdawała sobie sprawę, że zarówno kark jak bok szyi podporucznika są jego słabym punktem, ale kiedy czuł tam jej palce momentalnie odpływał.
Po chwili dopiero zamarł zdając sobie sprawę z tego o co Irene go pyta. Mięśnie na jego plecach spięły się wyraźnie i miał tylko cichą nadzieję, że Francuzka tego nie zauważyła. Dzień wyznań, tak?
- Jestem w Przymierzu od dwóch lat. W samym wojsku od ośmiu. Wcześniej służyłem w Royal Marines, mój dziadek był admirałem floty – podniósł się na moment sięgając po nieśmiertelniki, które leżały na szafce nocnej. Były tam trzy blaszki – dwie należące do Hearrowa i trzecia odróżniająca się kolorem i fakturą. Na pierwszy rzut oka nie można było tego zauważyć, ale kiedy człowiek się przyjrzał do razu dostrzegał różnicę. Hearrow pokazał ją Irene po czym odłożył nieśmiertelniki z powrotem na miejsce. –Wcześniej nie byłem taki. Widzisz… Ja… Ja wcześniej robiłem złe rzeczy.
OUTFIT -- UNIFORM -- ARMOR -- VOICE -- MAIN THEMEObrazekObrazekObrazek-Problem nie jest problemem. Problemem jest twoje podejście do problemu-Bonusy:
+20% do obrażeń od broni
+30% do obrażeń w walce wręcz
+1PA do ataku wręcz
20% szans na podpalenie przeciwnika przy ataku omni-ostrzem
+5% szansa na strzał krytyczny
+20% do pancerza
+1 pochłaniacz do każdej przenoszonej broni
Obrazek
Irene Dubois
Awatar użytkownika
Posty: 1680
Rejestracja: 27 mar 2014, o 16:41
Miano: Irene Dubois
Wiek: 24
Klasa: Szpieg
Rasa: Człowiek
Zawód: Złodziejka, technik okrętowy
Lokalizacja: Crescent
Status: Uznana za zmarłą
Kredyty: 30.615
Medals:

Re: Apartament 323a

6 gru 2014, o 11:59

- Nie przeszkadzała? - Irene zaśmiała się. - Nie wiedziałam, że ona może przeszkadzać. Ale to prawda, wystarczyło że skończyła ci się mobilizacja ze strachu przed śmiercią i zacząłeś bać się mnie.
Przyjęła nieśmiertelniki, odsuwając się nieco od Hearrowa. Przyjrzała się im, bo mimo że miała je wcześniej na sobie to nie zastanawiała się, czemu jest ich tam więcej niż zwykle. I z całą pewnością nie zwróciła uwagi, że jedna jest inna. Dotarło do niej, że nigdy nie widziała nieśmiertelników ojca. A chyba gdyby zginął, odesłaliby je im, prawda? Chyba że matka w swojej niechęci do rozmów o nim wrzuciła je na dno jakiejś szuflady i o nich zapomniała.
Irene oddała blaszki i odsunęła się całkiem, decydując że wypadałoby się ubrać. Była już w bieliźnie i w trakcie sięgania po spodnie, kiedy usłyszała wyznanie. Wyprostowała się i spojrzała na niego ze zdziwieniem, ale stała za jego plecami więc nie mogła zobaczyć wyrazu twarzy mężczyzny. Złe rzeczy? Zawsze wyobrażała sobie Hearrowa jako dobrze wychowanego chłopca, który z miłości do ojczyzny wstąpił do wojska. Z którego matka była dumna i który zaciągnął się do Przymierza przez swoje idealistyczne wizje świata. Wszystko to wywnioskowała z uroczego domku w Londynie, zdjęć na ścianach i zachowań podporucznika. Jakie złe rzeczy mógł robić ktoś taki?
Obeszła łóżko dookoła i usiadła obok niego, a jej intensywne spojrzenie jasno domagało się kontynuacji tego tematu. Nie byłem taki?
- A jaki byłeś? - spytała cicho, przeczesując włosy palcami. Czyżby była w tak wielkim błędzie? Wcześniej, kiedy widok Arrowa zajmującego się czymś średnio legalnym, był dla niej absurdalny i przezabawny? Nie zastanawiała się w sumie, ile podporucznik może mieć lat. Nie wiedziała też kiedy do tego wojska wstąpił. Doszła do wniosku, że wszystko wie, bo przecież nie było niczego, co dawałoby jej do zrozumienia że nie ma racji. - Jakie złe rzeczy?
[center]VERTIGO
+20% DO TARCZ | -10% DO TRAFIENIA IRENE | +40% DO OBRAŻEŃ WRĘCZ
ObrazekObrazek
CASUAL - FORMAL - MAIN ARMOR - ARMOR 2 - THEME[/center]

Wyświetl wiadomość pozafabularną
Marshall Hearrow
Awatar użytkownika
Posty: 630
Rejestracja: 4 mar 2014, o 19:41
Miano: Marshall "Arrow" Hearrow
Wiek: 29
Klasa: Żołnierz
Rasa: Człowiek
Zawód: Podporucznik Przymierza
Lokalizacja: Cytadela
Kredyty: 56.600
Medals:

Re: Apartament 323a

6 gru 2014, o 13:04

Arrow sięgnął po koszulkę leżąca na szczęście najbliżej łóżka i włożył na siebie. Była lekko wymięta ale nie przeszkadzało to podporucznikowi jakoś specjalnie, za to brak Irene już nieco bardziej. Obejrzał się na nią przyglądając się przez chwilę jak się ubiera i uśmiechnął się do siebie.
Potem westchnął ciężko. Nie chciał o tym mówić, nie chciał burzyć jej postrzegania własnej osoby, zwłaszcza po tym jak była w jego domu rodzinnym.
- Inny... - nie wiedział jak ma o tym opowiadać, a sposób w jaki Irene na niego patrzyła wcale mu w tym nie pomagał. Zawiesił się na moment szukając odpowiednich słów do kontynuowania tego, co sam zaczął. Westchnął odgarniając ręką włosy. - To długa historia i... Mało przyjemna. Nie jestem z tego dumny.
Odwrócił głowę w stronę Irene i tylko poruszył ustami starając się ułożyć je w jako taki uśmiech, co słabo mu wyszło.
- Urodziłem się w Sydney i mieszkałem tam przez piętnaście lat swojego życia. Wychowywałem się bez ojca. - tego też o nim nie wiedziała. Bo o ile jasnym było, że podporucznik teraz mieszka na Cytadeli, a w Londynie byli razem, to o tym, że Hearrow tak naprawdę jest Australijczykiem nigdy nie wspominał. Przypomniało mi się, że o ojcu coś napomknął gdzieś podczas rozmowy wcześniej, ale nie zagłębiał się w ten temat, a Irene nie pytała. Na szczęście.
Teraz skoro już zaczął, to starał się jakoś jej to wyjaśnić i wytłumaczyć. Gdzieś w głębi serca chciał żeby i ona coś więcej o nim wiedziała, skoro on dowiedział się tyle o niej.
- Miałem wujka, który starał się jakoś mi zastąpić ojca, ale to... To nie było to samo. - chwycił ją za dłoń i splótł ich palce razem. Wspomnienia, które się w nim obudziły i obrazy pojawiające się przed oczami, sprawiły, że podporucznik zamyślił się na dłuższą chwilę. - Matka starała się żeby niczego mi nie brakowało, a ja... Ja zacząłem sprawiać problemy. Byłem tak bardzo niewdzięczny.
Doskonale wiedział, że bardziej krążył w okół tematu zamiast przejść do konkretów, ale jakoś nie potrafił. Wiedział dobrze, że Irene miała go za odwiecznego idealistę, widział to zdziwienie w jej oczach kiedy zaczął mówić o swojej przeszłości. Przełknął ślinę.
- Byłem w gangu. Kradliśmy, znęcaliśmy się nad ludźmi, których dziś bronię. Ja... Ja szukałem ofiar. Obserwowałem je, prowadziłem notatki, wiedziałem gdzie i o jakiej godzinie chodzą, co robią w wolnym czasie. Wszystko. - przerwał na moment ściskając jej dłoń w swoich. Nie miał pojęcia dlaczego to wszystko mówił, dlaczego nie opowiadał rzeczy, którymi należało się chwalić a nie to o czym chciał zapomnieć. Przetarł dłonią twarz. Czuł, że w tym momencie w Irene kompletnie zmienia się sposób postrzegania podporucznika, nie wiedział jednak cz to dobrze czy źle. Był kompletnie nieobecny i poza dotykiem jej dłoni, nie docierało do niego nic innego. A najgorsze było dopiero przed nimi.- Miałem siedemnaście lat jak pierwszy raz kogoś zabiłem. -odwrócił wzrok. - Wszystko wymknęło się spod kontroli. Do tej pory czuje tą krew na rękach. . I nie miało dla niego znaczenia, że zrobił to w czyjejś obronie.
OUTFIT -- UNIFORM -- ARMOR -- VOICE -- MAIN THEMEObrazekObrazekObrazek-Problem nie jest problemem. Problemem jest twoje podejście do problemu-Bonusy:
+20% do obrażeń od broni
+30% do obrażeń w walce wręcz
+1PA do ataku wręcz
20% szans na podpalenie przeciwnika przy ataku omni-ostrzem
+5% szansa na strzał krytyczny
+20% do pancerza
+1 pochłaniacz do każdej przenoszonej broni
Obrazek
Irene Dubois
Awatar użytkownika
Posty: 1680
Rejestracja: 27 mar 2014, o 16:41
Miano: Irene Dubois
Wiek: 24
Klasa: Szpieg
Rasa: Człowiek
Zawód: Złodziejka, technik okrętowy
Lokalizacja: Crescent
Status: Uznana za zmarłą
Kredyty: 30.615
Medals:

Re: Apartament 323a

6 gru 2014, o 17:01

Nie do końca była w stanie uwierzyć w to, co słyszała. Nie dlatego, że te informacje jakoś ją przeraziły, czy zszokowały. Po prostu nie pasowały jej do obrazu Hearrowa, który przez czas ich znajomości powstał w jej głowie. Arrow, który kradł, nagle przestał wyglądać tak absurdalnie, jak do tej pory. W jednej chwili w jej wyobraźni coś się przestawiło. Ale kiedy pomyślała, że mógłby znęcać się nad kimkolwiek... Nadal nie potrafiła przyjąć tego do wiadomości. Zdawała sobie sprawę z tego, że to było dawno i że Marshall mógł się zmienić, chociaż zastanawiała się ile lat minęło od tamtej pory.
- To dlatego wstąpiłeś do wojska? - spytała, przyglądając się ich splecionym dłoniom. Nie było przecież na nich krwi, a po jej plecach przeszedł dreszcz. Pytanie nie było jednym z tych, które plątały się jej w tym momencie w głowie, ale jakoś tak samo się jej wyrwało. Potrząsnęła głową, marszcząc brwi. To wszystko nie miało sensu. Arrow nie był taki. - Tylko że... przecież... przecież nadal zabijasz. Jesteś żołnierzem, to twoja praca.
Sama nie wiedziała, co mówi. Westchnęła i wyprostowała się, ale nie puściła dłoni podporucznika, chociaż teraz, siedząc obok niego w samej bieliźnie, nie czuła się do końca komfortowo. Gdyby temat był... lżejszy, nic by sobie z tego nie robiła. Teraz miała wrażenie że nie wypada. Te wspomnienia najwyraźniej bolały Hearrowa bardziej, niż ją przejścia z Houndem.
- Ja... nie wiedziałam - stwierdziła rzecz oczywistą. Nie do końca wiedziała o co może pytać, a o co nie powinna. Kradzieże nie interesowały jej kompletnie, wychodziła z założenia że to jest etap życia który każdemu może się zdarzyć. Bardziej intrygował ją ostatni fragment tej historii. Kiedy zasypiała w łóżku kapitana najemników, często bała się, że już się nie obudzi. Hound nie był narwany, ale kiedy dawał się ponosić emocjom, na statku rozpętywało się piekło. To były najgorsze chwile i teraz to uczucie niepokoju wróciło, choć póki co było tylko cieniem. Nie spodziewała się, że przyjdzie jej się bać Hearrowa. Ale to przecież nie mogło być tak, musiało być jakieś wyjaśnienie. - Kogo?
Chciała też wiedzieć dlaczego, ale póki co nie była pewna jak wnikliwa może być. Spojrzała na niego, starając się, żeby jej wzrok był równie zagadkowy, co zwykle. Odsunąć emocje na bok. Chociaż jeszcze na chwilę, aż dowie się więcej.
[center]VERTIGO
+20% DO TARCZ | -10% DO TRAFIENIA IRENE | +40% DO OBRAŻEŃ WRĘCZ
ObrazekObrazek
CASUAL - FORMAL - MAIN ARMOR - ARMOR 2 - THEME[/center]

Wyświetl wiadomość pozafabularną
Marshall Hearrow
Awatar użytkownika
Posty: 630
Rejestracja: 4 mar 2014, o 19:41
Miano: Marshall "Arrow" Hearrow
Wiek: 29
Klasa: Żołnierz
Rasa: Człowiek
Zawód: Podporucznik Przymierza
Lokalizacja: Cytadela
Kredyty: 56.600
Medals:

Re: Apartament 323a

6 gru 2014, o 23:05

Skinął głową. Dokładnie tak było, że przez to wstąpił do wojska i nie musiał wcale tego ukrywać. Naprawdę była masa rzeczy, o których mógł opowiadać a musieli akurat wpaść na to. Dopiero teraz dotarło do niego, że Irene siedzi przed nim w samej bieliźnie. Przeciągnął ją sadzając sobie na kolanach i przesuwając dłonią po jej udach. Dlaczego poczuł nagle, że się wycofuje? Nie chciał jej przestraszyć, przecież już taki nie był, wiedziała o tym. Chyba...
- Naprawdę myślisz, że na tym tylko polega moja praca? Że my tylko zabijamy? - westchnął. Większość ludzi, która podchodziła do tego tematu myślała podobnie. Żołnierze to przecież maszyny do zabijania jakże by inaczej. Bo co innego mogli robić?... W sumie w innej sytuacji go nie widziała jak mordowanie zombie.
- Wiem, że jestem porywczy. Proszę Cię , przywaliłem vorche... - to chyba zdecydowanie wystarczyło w temacie porywczości Hearrowa. Przełożył dłonie na jej talię delektujac się delikatnością jej skóry. Chwilowo zapominał o czym w ogóle mówił.
- Chciałbym cię tak zatrzymać. Na zawsze. - przytulił głowę do jej piersi i zamilkł na dobrą chwilę. Naprawdę ją uwielbiał, nawet byłby w stanie przyznać się do tego, że coś więcej.
Dopiero po chwili dotarło, że przecież opowiadał o sobie i całkiem zmienił temat. Nie chciał żeby Irene sobie teraz pomyślała, że specjalnie odbiega od tematu.
- Było ich trzech, może czterech. Pracowałem z nimi od jakiegoś czasu. Byliśmy na obserwacji... Napad na bogatego biznesmena, to miała być szybka akcja. - zatrzymał się na moment wciąż nie odsuwając głowy od jej klatki piersiowej. Słyszał jak bije jej serce i chciał to zwyczajnie zapamiętać. Znów ciężko westchnął i przytulił się mocniej. Chciał być blisko, chciał czuć jej ciepło jej dotyk. Wiedział doskonale, że łączy ich namiętność i w zasadzie nie mieli wiele poza tym.
- Znalazła się tam przypadkiem. Oni... Oni chcieli zrobić coś niewłaściwego. Nie po to tam byliśmy... - było mu ciężko o tym mówić. Nie taki teraz był. Bolała go przeszłość, ale chciał o niej zapomnieć. Po to wstąpił do wojska. Po to zmienił swoje życie.
- Irene... Wiesz, że taki nie jestem. Wiesz o tym, prawda? - odsunął się od niej patrząc prosto w oczy. Cholernie potrzebował teraz czułości i z łatwością mogła to dojrzeć w jego spojrzeniu.
OUTFIT -- UNIFORM -- ARMOR -- VOICE -- MAIN THEMEObrazekObrazekObrazek-Problem nie jest problemem. Problemem jest twoje podejście do problemu-Bonusy:
+20% do obrażeń od broni
+30% do obrażeń w walce wręcz
+1PA do ataku wręcz
20% szans na podpalenie przeciwnika przy ataku omni-ostrzem
+5% szansa na strzał krytyczny
+20% do pancerza
+1 pochłaniacz do każdej przenoszonej broni
Obrazek
Irene Dubois
Awatar użytkownika
Posty: 1680
Rejestracja: 27 mar 2014, o 16:41
Miano: Irene Dubois
Wiek: 24
Klasa: Szpieg
Rasa: Człowiek
Zawód: Złodziejka, technik okrętowy
Lokalizacja: Crescent
Status: Uznana za zmarłą
Kredyty: 30.615
Medals:

Re: Apartament 323a

6 gru 2014, o 23:57

Szybko pokręciła głową, jeszcze zanim Arrow skończył zadawać pytanie. Zrobiło się jej głupio. Nieczęsto zdarzało się jej wypluć z siebie coś tak nieprzemyślanego.
- Nie to miałam na myśli - spojrzała na niego przepraszająco. - Chodziło mi o to, że... często masz kogoś po tej drugiej stronie i tylko jedno rozwiązanie - wzruszyła ramionami. - Ja za to zabiłam tylko raz.
Oparła głowę na jego ramieniu i zamyśliła się. Przebiła Azjatę na wylot i to do tej pory czasem prześladowało ją w snach. Puzzila nie liczyła, bo nie zrobiła tego osobiście. To nie było to samo, co przyciśnięcie spustu. Rola przynoszącej zgubę femme fatale, którą tam odegrała, nie napawała jej dumą. Chociaż to jedno głupie przyjęcie zlecenia od przypadkowego turianina na ulicy Omegi w ostateczności doprowadziło ją tutaj, na kolana Hearrowa.
Dłonie podporucznika szybko przekonały ją, że nieubranie się do końca było dobrym wyborem. Przymknęła oczy i wsłuchała się w jego wyjaśnienia. Początkowo nie była w stanie poskładać z nich całości - mówił tak chaotycznie i oględnie, że potrzebowała dobrych kilkunastu sekund, żeby się w tym połapać. Jej wyobraźnia pracowała na najwyższych obrotach i aż skuliła się w sobie, kiedy dotarło do niej o co chodzi. Pytanie tylko...
- ...co z dziewczyną? - ją przed gwałtem obronił Hound. To znaczy jeszcze zanim zabrał ją sobie do kajuty. Potem robił z nią to, co sam chciał i nikogo nie pytał o zdanie. Arrow nie był taki i wiedziała o tym doskonale, nawet nie potrafiła przyjąć do wiadomości że mógłby jej zrobić cokolwiek bez jej zgody. I potwierdziła to cicho, kiedy zadał jej to pytanie.
- Wiem przecież - uśmiechnęła się lekko. W tym momencie była daleka od oskarżania go. Zrozumiała wszystko, część ze słów niewypowiedzianych, całą resztę z tego pełnego bólu spojrzenia. Uniosła dłoń i przesunęła nią po ramieniu Hearrowa. Mimo wszystko nadal nie wiedziała, o co może pytać, a o co nie powinna. Cała ta historia była opowiedziana w sposób tak zagmatwany, że nawet nie miała do czego się odnieść. - Broniłeś jej - pewnie nawet nie zdawał sobie sprawy z tego, jak dużo zmienił w życiu tej dziewczyny. Kobiety...? Mogła tylko zgadywać. Wiedziała za to jak to jest, kiedy trzeba z tym żyć. A gdyby Irene nie potrafiła wówczas odsunąć się myślami od własnego ciała i radzić sobie z tym chłodną obojętnością, teraz zapewne byłaby wrakiem człowieka. I tamta też by była.
Ale mimo wszystko. Trzech? Czterech? Irene oparła się z powrotem o ramię podporucznika.
- To po tym zdecydowałeś się na wstąpienie do wojska?
[center]VERTIGO
+20% DO TARCZ | -10% DO TRAFIENIA IRENE | +40% DO OBRAŻEŃ WRĘCZ
ObrazekObrazek
CASUAL - FORMAL - MAIN ARMOR - ARMOR 2 - THEME[/center]

Wyświetl wiadomość pozafabularną
Marshall Hearrow
Awatar użytkownika
Posty: 630
Rejestracja: 4 mar 2014, o 19:41
Miano: Marshall "Arrow" Hearrow
Wiek: 29
Klasa: Żołnierz
Rasa: Człowiek
Zawód: Podporucznik Przymierza
Lokalizacja: Cytadela
Kredyty: 56.600
Medals:

Re: Apartament 323a

7 gru 2014, o 10:54

Obrazy, które w tym momencie pojawiały się przed jego oczami były tak bardzo realistyczne, że Hearrow na moment zapomniał w ogóle gdzie się znajduje. Pytanie Irene dotarło do niego dopiero po kilku sekundach i zamarł.
- Jane – mruknął nie zdając sobie sprawy z tego, że powiedział to na głos. Pamiętał nawet jej imię. Pamiętał jej oczy, kolor włosów i nawet to, w co była wtedy ubrana. Zmarszczył brwi a jego oczy znów zaczęły szybko poruszać się tam i z powrotem. Serce znów zaczęło mu walić ja oszalałe, a najgorsze było to, że powodem nie było to nic przyjemnego. Kolejna fala wspomnień zalała go natychmiastowo i przypomniał sobie wszystko, co było potem. Musiał wstać, nie mógł już tak dłużej siedzieć, chociaż bliskość Irene była tym, czego w tej chwili potrzebował. Przez moment, kiedy wróciło akurat to wspomnienie musiał się odsunąć, nie mógł jej już tak swobodnie dotykać. O tym nie chciał mówić. Podszedł do drzwi od balkonu i oparł się ręką o framugę patrząc gdzieś daleko przed siebie. – Spotkałem ją potem. Wyglądało na to, że z nią w porządku.
Nawet za bardzo… Nie wiedział wtedy czy go nie pamiętała, czy raczej zwyczajnie nie chciała znać. W głowie Arrowa bardzo różniła się wtedy, kiedy spotkał ją po raz drugi. Nie była już tą samą, zapłakaną dziewczyną, którą ktoś chciał zgwałcić w ciemnym kącie jakiejś uliczki. Była zupełnie inna, pewna siebie, arogancka i wyraźnie gardziła innymi. Potrząsnął głową już dłużej nie chcąc o niej myśleć.
- Nie broniłem – odpowiedział i po chwili odwrócił głowę w stronę Irene. – Ja mogłem wtedy zrobić masę innych rzeczy, ale ich zabiłem. I zrobiłem to, bo tego chciałem. Rozumiesz? Nie próbowałem nawet rozwiązać tego inaczej, ja… ja od razu biłem tak, żeby zabić.
Zacisnął dłoń w pięść odwracając się z powrotem w stronę balkonu. Coś jednak, z poprzedniego zachowania podporucznika w nim zostało i teraz dotarło to do niego bardziej niż kiedykolwiek. Najpierw Shodan, potem Omega. Wszędzie robił coś pod wpływem silnego wzburzenia i nie potrafił nad tym zapanować. Ile razy było tak, nawet wcześniej, że przyłożył komuś na szkoleniu, bo ten robił coś nie tak, albo zwyczajnie zalazł Marshallowi za skórę. Czasami emocje przejmowały nad nim kontrolę i nie potrafił się opanować.
Teraz z Irene był w nowej sytuacji a tutaj emocji było aż za dużo. Zaczął się bać, że gdyby faktycznie nie odwróciła jego uwagi swoją obecnością i bliskością, to dosłownie zabrałby się i poleciał na Omegę z marszu. A potem od razu na Ziemię… Będzie musiał panować nad sobą bardziej niż zwykle. Tam, we Francji, kiedy jej nie będzie obok a kiedy wyobraźnia sama będzie podsuwała mu odpowiednie obrazy.
- Miałem dziewiętnaście lat, kiedy przekroczyłem próg akademii – wreszcie Hearrow otworzył drzwi wpuszczając do środka odrobinę powietrza, po czym odetchnął głęboko. Chyba zdecydowanie miał dość na dziś jakichkolwiek wywnętrznień i chwil szczerości. – No i tak jestem żołnierzem już dziewięć lat. A w Przymierzu jest mi dobrze. No i przede wszystkim dzięki temu poznałem ciebie.
Wrócił na moment do łóżka kładąc się na nim w poprzek i przez dłuższą chwilę analizując sufit.
- To co z tym obiadem? – zapytał wreszcie chcąc, żeby wszystko wróciło do normalności.
OUTFIT -- UNIFORM -- ARMOR -- VOICE -- MAIN THEMEObrazekObrazekObrazek-Problem nie jest problemem. Problemem jest twoje podejście do problemu-Bonusy:
+20% do obrażeń od broni
+30% do obrażeń w walce wręcz
+1PA do ataku wręcz
20% szans na podpalenie przeciwnika przy ataku omni-ostrzem
+5% szansa na strzał krytyczny
+20% do pancerza
+1 pochłaniacz do każdej przenoszonej broni
Obrazek
Irene Dubois
Awatar użytkownika
Posty: 1680
Rejestracja: 27 mar 2014, o 16:41
Miano: Irene Dubois
Wiek: 24
Klasa: Szpieg
Rasa: Człowiek
Zawód: Złodziejka, technik okrętowy
Lokalizacja: Crescent
Status: Uznana za zmarłą
Kredyty: 30.615
Medals:

Re: Apartament 323a

7 gru 2014, o 13:55

Kiedy właściwie zrzucił ją z kolan, wstając, Irene przez moment siedziała niepewnie na brzegu łóżka. Dopiero gdy odwrócił się od niej, podniosła się i dokończyła ubieranie. Hearrow brzmiał strasznie i tak samo wyglądał. Była wręcz przekonana, że gdyby chociaż spróbowała go teraz dotknąć, to obudziłaby coś jeszcze gorszego. Nie widziała go jeszcze takiego. A jego spojrzenie, rzucone tylko szybko znad ramienia, sprawiło, że przeszedł ją dreszcz. I nie było on tak przyjemny, jak każdy poprzedni, który wywoływał celowo.
Usiadła więc z powrotem, po turecku, opierając się o zagłówek łóżka i wciągając sobie kota na kolana. Zupełnie podświadomie poczuła się lepiej, kiedy stanowił swoistą barierę między nią a Hearrowem. Jej oczy utkwione były w spiętych plecach mężczyzny, nadal nie wyrażając żadnych emocji. Czy aż tak bardzo myliła się co do niego? Nie chciała przeżywać znów tego samego strachu przed wybuchem, który mógł nastąpić w każdej chwili. Co, jeśli zdenerwuje się na nią? Nie była przecież święta. Opuściła głowę i westchnęła cicho. Rado miał głęboko w poważaniu to, co działo się wokół niego i dopóki Irene drapała go po głowie, on był zadowolony. Znów mu pozazdrościła.
Nie drgnęła nawet, kiedy Arrow znów się odezwał, zmieniając temat, a raczej kontynuując go i odpowiadając na pytania, o których zdążyła już zapomnieć. Ani wtedy, kiedy położył się w poprzek łóżka, tuż przed nią. Nadal głaskała kota, a potargane wciąż jeszcze włosy zasłaniały połowę jej twarzy. Ale podporucznik nie patrzył nawet na nią, więc nie musiała się martwić, że wyczyta coś niepokojącego w jej oczach. Nie to, żeby dało się w nich coś takiego zauważyć. Irene była przecież mistrzynią w ukrywaniu emocji.
- Dzięki Przymierzu? - uśmiechnęła się lekko. - Chyba nie do końca, na Shodan byłeś na przepustce.
Skoro było mu tam dobrze, znaczyło to, że służba pozwala mu zapomnieć o rzeczach, o których nie chciał pamiętać. Nie zależało jej na wywoływaniu tych wspomnień, nie spodziewała się że niewinne pytanie tak się skończy. Teraz nie wiedziała, czy ma przeprosić, czy lepiej w ogóle się już nie odzywać...
- Kupiłam rano co trzeba, więc mogę coś ugotować - stwierdziła, wzruszając ramionami. Musiała się jeszcze pozbierać, bo o ile dla Hearrowa ten wybuch był czymś... no, powiedzmy naturalnym, w końcu wiedział jakie uczucia budzą w nim te wspomnienia, to Irene się tego nie spodziewała. I nie tego chciała, szczególnie nie po tym co się działo jeszcze pięć minut wcześniej. Dopiero po chwili przeniosła wzrok z kota na podporucznika. Pochyliła się, żeby przynajmniej chwycić go za rękę i w tej chwili kota niesamowicie zafascynowały jej włosy, które nagle znalazły się tuż przed jego nosem i w ułamek sekundy tkwił już zaplątany w rude fale. Irene złapała tylko za włosy w połowie ich długości i próbowała wyplątać z nich Rado, który wybitnie niezadowolony z tego, jak bezradny nagle się stał, zaczął drapać wszystko wokół siebie.
- Rado, przestań - jęknęła i kiedy wreszcie skończyła szamotać się z kotem, zwierzę z obrażonym miauknięciem wybiegło z sypialni, a ona opadła na materac, trzymając się za głowę. Cały strach przed czymkolwiek zniknął, a zastąpiło go bolesne rozbawienie. - To bolało - jęknęła cicho i parsknęła śmiechem. Jej wzrok padł na długie zadrapanie wzdłuż przedramienia, które zaczynało powoli nabiegać krwią. Skrzywiła się i ścisnęła swoją rękę. - Nie chcę już tego kota jednak.
[center]VERTIGO
+20% DO TARCZ | -10% DO TRAFIENIA IRENE | +40% DO OBRAŻEŃ WRĘCZ
ObrazekObrazek
CASUAL - FORMAL - MAIN ARMOR - ARMOR 2 - THEME[/center]

Wyświetl wiadomość pozafabularną
Marshall Hearrow
Awatar użytkownika
Posty: 630
Rejestracja: 4 mar 2014, o 19:41
Miano: Marshall "Arrow" Hearrow
Wiek: 29
Klasa: Żołnierz
Rasa: Człowiek
Zawód: Podporucznik Przymierza
Lokalizacja: Cytadela
Kredyty: 56.600
Medals:

Re: Apartament 323a

7 gru 2014, o 14:50

I znów cały nastrój szlag trafił, tak jak poprzednio. Być może nie ciążyło mu to w ten sam sposób, co Irene jej powody do ciągłego uciekania, ale kiedy tylko te wspomnienia wróciły Hearrow przestał być spokojny i beztroski. Nie to, co jeszcze kilka minut wcześniej. Leżał tak jeszcze przez moment zanim zaczęło do niego docierać, że zupełnie nieświadomie znów stworzył między nimi jakąś niewidzialną barierę. Irene siedziała tylko obok bardziej zaabsorbowana kotem niż podporucznikiem i Arrow się nie dziwił. Prawdopodobnie gdyby spojrzał teraz w lustro sam siebie by przestraszył.
Dopiero dziwne poruszenie gdzieś obok niego sprawiło, że wyrwał się z zamyślenia. I gdy tylko zobaczył, co Rado wyprawia, podniósł się nie bardzo wiedząc czy ma szarpać na kota czy ratować włosy Irene. Kocurowi naprawdę odbiło i Hearrow nie wiedział, co się z nim dzieje. Wreszcie wsadził rękę chwytając kota za kark i wyciągając go z włosów Francuzki.
- Przepraszam cię za niego – powiedział oglądając się za zwierzakiem, kiedy ten wybiegał z sypialni. – On nie zachowuje się tak normalnie. Wsadziłaś mu włosy do nosa, czy co?
Wtedy jego spojrzenie natrafiło na rękę Irene i to jak kurczowo się na nią złapała. Cóż, kocie pazury nie należały do najprzyjemniejszych rzeczy, jakie człowiek może na sobie doświadczyć. Podporucznik podniósł się całkiem siadając na łóżku.
- Pokaż – chwycił ją za rękę i przyciągnął w swoją stronę oglądając zadrapanie na przedramieniu. Było dość długie i równe niemal jak od linijki. Przesunął po nim kciukiem. – Głupi kot. Piecze?
Zbyt dobrze znał te zadrapania od kocich pazurów by nie wiedzieć, jakie to uczucie. Co prawda zdawał sobie sprawę, że Irene nic przecież nie będzie, to nie rana wojenna czy ślad po wbitym omni-ostrzu, ale też nie było zbyt przyjemne. Nie bardzo też wiedział, co ma zrobić, czy panikować i lecieć po zestaw opatrunkowy czy zwyczajnie dać temu spokój, bo przecież nic wielkiego się nie stało.
- Chodź, przemyjemy to wodą, powinno wystarczyć – chwycił Irene za rękę i poprowadził do łazienki. Niemal wsadził przedramię Irene pod chłodną wodę, która momentalnie objęła zarówno jego dłonie jak i rękę Francuzki. Przesunął po zadrapaniu palcami, a potem delikatnie przetarł je ręcznikiem. Wyszedł z łazienki za Irene i zgasił światło.
Charakterystyczne ssanie w żołądku nagle pojawiło się u podporucznika i stwierdził, że faktycznie należałoby coś zjeść. Już nawet nie po to, żeby skończyć trudne i ciężkie tematy. Ruszył w stronę kuchni właściwie tylko po to, żeby stanąć przy blacie i oprzeć się o niego tyłem. Przyciągnął Irene do siebie i zarzucił jej ręce sobie na kark.
- Wystraszyłaś się, prawda? – zaczął doskonale widząc wcześniej, że kobieta nagle poczuła się niekomfortowo. Nie chciał tego, wolał kiedy miała w głowie jego obraz jako idealisty i porządnego żołnierza bez tej całej mrocznej przeszłości.
OUTFIT -- UNIFORM -- ARMOR -- VOICE -- MAIN THEMEObrazekObrazekObrazek-Problem nie jest problemem. Problemem jest twoje podejście do problemu-Bonusy:
+20% do obrażeń od broni
+30% do obrażeń w walce wręcz
+1PA do ataku wręcz
20% szans na podpalenie przeciwnika przy ataku omni-ostrzem
+5% szansa na strzał krytyczny
+20% do pancerza
+1 pochłaniacz do każdej przenoszonej broni
Obrazek
Irene Dubois
Awatar użytkownika
Posty: 1680
Rejestracja: 27 mar 2014, o 16:41
Miano: Irene Dubois
Wiek: 24
Klasa: Szpieg
Rasa: Człowiek
Zawód: Złodziejka, technik okrętowy
Lokalizacja: Crescent
Status: Uznana za zmarłą
Kredyty: 30.615
Medals:

Re: Apartament 323a

7 gru 2014, o 15:30

- Ech, chyba tak - jęknęła. - Nie wiem, pochyliłam się do ciebie - spojrzała na swoją rękę i westchnęła. - Trochę piecze. Cholera...
Prawie zupełnie nie interesowało jej to, że krew z jej przedramienia powoli zaczynała spływać po skórze i gdyby Arrow nie zaciągnął jej do łazienki, pewnie pobrudziłaby pościel. Czując, jak chłodna woda obmywa jej rękę, spojrzała na swoje odbicie w lustrze. Podejrzewała, że jak w końcu rozczesze włosy, garść z nich wypadnie, wyrwana przez Rado jeszcze zanim Irene zdążyła profilaktycznie złapać je w połowie.
Kiedy zorientowała się, jak czule Hearrow zajmował się jej zadrapaniem, uśmiechnęła się do niego z wdzięcznością. Wiedziała, że zaraz przestanie krwawić, bo rana była nie dość że cienka, to jeszcze bardzo powierzchowna i pewnie względne zagojenie się zajmie nie więcej, niż pięć minut. Przestała się więc nią przejmować, za to sięgnęła po grzebień i powoli, delikatnie rozczesała włosy. Przesunęła jeszcze po nich dłonią i westchnęła.
- Co za kot.
Po wejściu do kuchni otworzyła lodówkę i wyciągnęła z niej składniki na obiad, ale nie zdążyła zrobić nic więcej, kiedy Marshall przyciągnął ją do siebie. Domknęła szybko lodówkę nogą, pozwalając się przyciągnąć i z lekkim niepokojem splotła dłonie na karku mężczyzny. Odwróciła na moment wzrok, kiedy zadał pytanie.
- Trochę... - przyznała. - Nie chciałam... nie wiedziałam, że nie powinnam... - z powrotem utkwiła spojrzenie w oczach podporucznika, lekko przekręcając głowę. - Każdy ma jakieś wspomnienia, o których nie chce mówić. Mogłeś mi powiedzieć, że mam nie pytać. A ty idź stąd - skarciła wzrokiem kota, który jakby nigdy nic wskoczył na blat i dumnym krokiem przeszedł do papierowej torby, w którą zawinięte było mięso na obiad. Cóż, mógł co najwyżej oprzeć się o nią nosem. - Będę go za to głodzić przez tydzień - mruknęła. Westchnęła i przysunęła się bliżej, przytulając się do Hearrowa całym ciałem. - Nie oceniam cię, Arrow. Tylko... nie znałam cię od tamtej strony.
[center]VERTIGO
+20% DO TARCZ | -10% DO TRAFIENIA IRENE | +40% DO OBRAŻEŃ WRĘCZ
ObrazekObrazek
CASUAL - FORMAL - MAIN ARMOR - ARMOR 2 - THEME[/center]

Wyświetl wiadomość pozafabularną
Marshall Hearrow
Awatar użytkownika
Posty: 630
Rejestracja: 4 mar 2014, o 19:41
Miano: Marshall "Arrow" Hearrow
Wiek: 29
Klasa: Żołnierz
Rasa: Człowiek
Zawód: Podporucznik Przymierza
Lokalizacja: Cytadela
Kredyty: 56.600
Medals:

Re: Apartament 323a

7 gru 2014, o 16:21

Przesunął dłońmi po jej plecach, starając się włożyć w ten gest jak najwięcej czułości jaką w sobie teraz miał.
- Nie skrzywdzę cię. Nie mógłbym - powiedział cicho gdzieś nad uchem Francuzki. Nie chciał żeby czuła się teraz przy nim niekomfortowo, a tym bardziej żeby bała się za każdym razem kiedy Hearrow się zdenerwuje. A przecież prędzej czy później będzie dochodzić między nimi do jakiś różnicy zdań, nie miał co do tego wątpliwości. Przecież zawsze tak jest kiedy dwoje ludzi jest tak blisko ze sobą.
- Nic się nie stało. No może poza tym, że cię wystraszyłem, nie chciałem. Teraz i ty wiesz o mnie całkiem sporo - - pochylił się, żeby ją pocałować i rozwiać wątpliwości, które wcześniej w niej obudził. Chciał, żeby wiedziała, że u niego nic się przecież nie zmieniło, że wciąż może się czuć przy nim bezpieczna. - Nie jestem już tamtym człowiekiem, wojsko mnie zmieniło. Bywam owszem porywczy, ale tylko kiedy coś jest sprzeczne z moją wizją świata - czuł się zobowiązany jeszcze doprecyzować swoją wypowiedź bo wciąż mu się wydawało, że Irene odczuwa jakiś niepokój. Dobrze było mieć ją znów tak blisko po tym jak kilka sekund temu w sypialni powstała między nimi jakaś ściana.
Wreszcie wypuścił ją z objęć i odwrócił się w stronę kota i mięsa, zganiając zwierzę z blatu. Chwycił go za kark i przetargał do sypialni pozostawiając Irene do dyspozycji kuchnię.
- No i co głupi kocurze? Co narobiłeś tej ładnej pani, hym? Powinienem cię wsadzić do wody i nie wypuszczać stamtąd do świąt najlepiej - kot zdawał się nagle słuchać każdego słowa podporucznika bo tylko siedział przed nim wpatrując się w Hearrowa szeroko otwartymi oczami. Marshall wreszcie wzruszył ramionami i podniósł się, a kot za nim. - Nie, nie. Ty zostajesz tutaj. Won na parapet - Arrow stał nad kotem i tylko wyciągniętą ręką wskazywał kierunek w którym miał się udać Rado. Cóż, przynajmniej tym razem go posłuchał, jakby zdawał sobie sprawę z tego co zrobił.
Podporucznik wrócił do kuchni i objął Irene od tyłu przez chwilę przyglądając się temu co robiła. Nie spodziewał się, że kiedykolwiek ktoś będzie mu gotował obiad w jego własnym mieszkaniu. I w dodatku ktoś taki.
- Coś ci pomóc? - spytał całując ją delikatnie w kark. Nie wyobrażał sobie jak jutro miałoby go już przy niej nie być. Mieli zdecydowanie zbyt mało czas dla siebie. Jeszcze tylko ten wieczór, a potem dwa tygodni rozłąki. - Nie myślałem, że kiedyś to powiem, ale nie chcę jechać. Chciałbym zostać z tobą, tam - skinął głową w kierunku sypialni.
OUTFIT -- UNIFORM -- ARMOR -- VOICE -- MAIN THEMEObrazekObrazekObrazek-Problem nie jest problemem. Problemem jest twoje podejście do problemu-Bonusy:
+20% do obrażeń od broni
+30% do obrażeń w walce wręcz
+1PA do ataku wręcz
20% szans na podpalenie przeciwnika przy ataku omni-ostrzem
+5% szansa na strzał krytyczny
+20% do pancerza
+1 pochłaniacz do każdej przenoszonej broni
Obrazek

Wróć do „Okręg Bachjret”