Bachjret jest okręgiem idealnie nadającym się do zamieszkania - sielankowa perspektywa życia przyciąga nie tylko miłośników tutejszych ogrodów botanicznych, ale i osób o średniej płacy, którzy nie mają ochoty na przepłacanie.

Marshall Hearrow
Awatar użytkownika
Posty: 630
Rejestracja: 4 mar 2014, o 19:41
Miano: Marshall "Arrow" Hearrow
Wiek: 29
Klasa: Żołnierz
Rasa: Człowiek
Zawód: Podporucznik Przymierza
Lokalizacja: Cytadela
Kredyty: 56.600
Medals:

Apartament 323a

2 gru 2014, o 00:53

Siedział obok bezmyślnie wpatrując się w ścianę naprzeciwko i czuł jak jego szczęka powoli i boleśnie zaciska się. Każdy mięsień na jego twarzy naprężył się od kącika ust aż do skroni i miał wrażenie, że zaraz w środku coś mu pęknie. Wolał tego wszystkiego nie wiedzieć. Wolał kiedy było jak przedtem i musiał domyślać się niektórych rzeczy, ale przynajmniej mógł sobie wmawiać, że przesądza, że to przecież nie mogła być prawda. Teraz już nie mógł... Nie miał pojęcia co ma ze sobą zrobić zwłaszcza, że wewnątrz aż go roznosiło i naprawdę pierwszy raz od bardzo, bardzo dawna miał ochotę kogoś zabić. I nawet zrobić to w sposób który zaprezentował im Frick na Omedze. Hearrow ostatni raz czuł się tak na Ziemi, kiedy po raz pierwszy poczuł krew na swoich rękach, która wtedy dala mu niesamowitą satysfakcję i teraz miał ochotę przywrócić wspomnienia dotyczące tamtego uczucia. W zasadzie to mógł wyjść z domu nawet w tym momencie, tak jak siedział i zrobić cokolwiek, żeby te chore emocje wreszcie z niego zeszły.
- Miałaś rację - zaczął wreszcie, a ton jego głosu był nieprzyjemny nawet dla niego samego. Już dawno nie czuł w sobie tyle wściekłości i czystej chęci mordu. To nie było do niego podobne i od czasu wstąpienia do wojska nigdy podobnie się nie zachowywał. - Nie chciałem tego wiedzieć. Nie chciałem mieć tego obrazu przed oczami.
Pokręcił głową szukając odpowiednich słów aby oddać to co w tym momencie czuł i to co naprawdę chciał jej powiedzieć. Bał się jej dotknąć, bo doskonale zdawał sobie sprawę jak w takiej chwili zaburzone jest odczuwanie własnej przestrzeni osobistej, a nie chciał wtargnąć do tej Irene. Zwłaszcza kiedy przyciągnęła nogi do siebie kompletnie zamykając się na podporucznika. Zresztą on sam przecież nie zrobił niczego żeby się poczuła lepiej i doskonale zdawał sobie z tego sprawę. Nie umiał na to zareagować, nie wiedział co mu wolno a czego nie. Nie miał pojęcia na czym stoi i jak to wszystko miał traktować, jak przede wszystkim miał traktować ją.
- Chciałbym móc coś zrobić, ale jedyne co teraz przychodzi mi do głowy to chęć oglądania wnętrzności tego kolesia - takiego go jeszcze nie widziała i wątpił, że mogła się po nim spodziewać czegoś podobnego. To były tylko i aż wspomnienia. To co mówiła i co bolało ją, prawdopodobnie w ten sam sposób teraz zabolało Hearrowa i nie wiedział ile jeszcze wytrzyma zanim coś w nim pęknie. - Zależy mi na tobie i chciałbym żebyś się czuła przy mnie bezpieczna.
Dopiero po tych słowach podniósł się z miejsca i usiadł na ławie zaraz naprzeciwko Irene. Chciał ją widzieć, chciał teraz spojrzeć jej prosto w oczy i nie chciał żeby ona swoim spojrzeniem gdzieś uciekała.
- To co było niczego nie zmieni. Nie ma znaczenia w kontekście tego co do ciebie czuję, a już na pewno nie mam do ciebie o to pretensji - delikatnie chwycił ją za łydki stawiając jej nogi z powrotem na ziemi. Przesunął dłońmi po jej udach. - Nie wiedziałem o tobie nic, ale wiesz, że chciałem... Że chcę cię mieć obok siebie. Jeśli tylko ty tego będziesz chciała.
Uspokoił wyraźnie już zszargane nerwy i wszystko co mówił, mówił z niesamowitym spokojem i troską w głosie, której nie trzeba było nawet specjalnie się doszukiwać.
- Jestem cholernie zazdrosny jak mi na kimś zależy i tego nie zmienię, bo nie potrafię. Dlatego wcześniej byłem wściekły...
Nie wiedział czy zrozumie o co mu chodzi. Zbyt chaotycznie wszystko tłumaczył ale nie umiał tego inaczej ubrać w słowa. W tej chwili już wiedział tylko jedną rzecz, która jasno wyklarowała mu się w umyśle, nie był jednak pewny czy Irene chce to usłyszeć.
OUTFIT -- UNIFORM -- ARMOR -- VOICE -- MAIN THEMEObrazekObrazekObrazek-Problem nie jest problemem. Problemem jest twoje podejście do problemu-Bonusy:
+20% do obrażeń od broni
+30% do obrażeń w walce wręcz
+1PA do ataku wręcz
20% szans na podpalenie przeciwnika przy ataku omni-ostrzem
+5% szansa na strzał krytyczny
+20% do pancerza
+1 pochłaniacz do każdej przenoszonej broni
Obrazek
Irene Dubois
Awatar użytkownika
Posty: 1680
Rejestracja: 27 mar 2014, o 16:41
Miano: Irene Dubois
Wiek: 24
Klasa: Szpieg
Rasa: Człowiek
Zawód: Złodziejka, technik okrętowy
Lokalizacja: Crescent
Status: Uznana za zmarłą
Kredyty: 30.615
Medals:

Re: Apartament 323a

2 gru 2014, o 01:41

Zamknęła oczy i westchnęła.
- Ostrzegałam - stwierdziła. Spodziewała się wielu reakcji po podporuczniku, ale nie takiej. To nie było do niego podobne i przeszło jej przez myśl, że gdyby teraz zobaczyła go Olivia, już całkiem zwątpiłaby w jego idealistyczne nastawienie do życia. Ona sama nie chciała wcale oglądać wnętrzności Hounda, bo przez te kilka miesięcy zdążyła nawet poczuć do niego sympatię, ale ktoś kiedyś uświadomił ją w temacie istnienia czegoś takiego jak syndrom sztokholmski, więc Irene zdecydowała nie myśleć o najemniku wcale.
Położyła dłonie na rękach Hearrowa, przesuwających się po jej nogach i spojrzała na niego wreszcie. Ale w jego oczach nie było już wściekłości ani irytacji. Natychmiast zeszło z niej całe napięcie i przestała wreszcie wyglądać, jakby miała zaraz zerwać się i wybiec. Za to poczuła się naga, bezbronna i przypomniała sobie, jak bardzo nie lubi tego uczucia. Właśnie z tego powodu nigdy nic o sobie nie mówiła.
Przesunęła dłonią po policzku mężczyzny, przyglądając mu się spod rzęs i uśmiechnęła się lekko.
- Przecież jestem obok ciebie - nigdy nikomu innemu nie opowiedziała tak wiele, a mimo to Arrow nadal nie miał pewności co do jej intencji. No przecież nie zamierzała teraz zniknąć z jego życia, nie kiedy tyle o niej już wiedział i mimo wszystko nadal była warta tyle samo. Nie uznał jej za popsutą, choć tego też się obawiała. Opuściła dłoń. - Teraz rozumiesz, czemu ciągle uciekam? Nie tylko na Ziemię nie chcę wracać.
Ale o tym nie chciała już dziś opowiadać i miała nadzieję, że Arrow to zrozumie. Miała oczywiście w zanadrzu taką wersję opuszczenia domu, która stawiała ją w roli ofiary i w przeciwieństwie do tego, o czym mówiła przed chwilą, tam prawdy było niewiele. W każdym razie wystarczyło na dziś, nadal bowiem czuła się nieco roztrzęsiona. Tylko dotyk dłoni podporucznika koił jej zszargane nerwy. Spojrzała na kota, zazdroszcząc mu nieco tej całkowitej, niezmąconej obojętności.
Westchnęła.
- Naprawdę chciałam zobaczyć Wieżę - rzuciła tylko, nie oczekując w sumie żadnej konkretnej reakcji. Teraz już nie miała ochoty wychodzić z domu, nie dopóki po Prezydium plątała się Nadia. Nie była jeszcze gotowa na odnawianie starych znajomości. Zwłaszcza takich, które budziły w niej średnio przyjemne wspomnienia. Gdyby tylko Arrow wiedział, jak wyglądała po pierwszym miesiącu na tamtym statku... Była cieniem samej siebie, wychudzonym i pobitym. To tam właśnie nauczyła się chociażby tego, że nie jeść trzy dni pod rząd to żadna tragedia. Oparła głowę na rękach i zacisnęła oczy. Musiała się ogarnąć.
- Już - mruknęła wreszcie i wyprostowała się powoli, jednocześnie splatając palce obu dłoni z palcami podporucznika. Jej pobladła twarz nadal była poważna, ale powoli zaczynały jej wracać kolory, a głos nie brzmiał już tak sucho. - Nie rozmawiajmy o tym więcej.
[center]VERTIGO
+20% DO TARCZ | -10% DO TRAFIENIA IRENE | +40% DO OBRAŻEŃ WRĘCZ
ObrazekObrazek
CASUAL - FORMAL - MAIN ARMOR - ARMOR 2 - THEME[/center]

Wyświetl wiadomość pozafabularną
Marshall Hearrow
Awatar użytkownika
Posty: 630
Rejestracja: 4 mar 2014, o 19:41
Miano: Marshall "Arrow" Hearrow
Wiek: 29
Klasa: Żołnierz
Rasa: Człowiek
Zawód: Podporucznik Przymierza
Lokalizacja: Cytadela
Kredyty: 56.600
Medals:

Re: Apartament 323a

2 gru 2014, o 10:16

Przez chwilę jeszcze przyglądał się Irene myślami wciąż nie mogąc wrócić do tego co miał teraz i tutaj. Za dużo obrazów wciąż pojawiało mu się przed oczami, żeby mógł spokojnie przejść nad tym wszystkim do porządku dziennego.
- Herbaty? - zapytał i w zasadzie nie czekając na jej odpowiedź podniósł się z miejsca i poszedł do kuchni. Wciąż był zdenerwowany, ale za wszelką cenę starał się tego nie pokazywać. Chciał o tym wszystkim zapomnieć, w ogóle chciał o tym nie wiedzieć. Trochę nie wiedział co ma ze sobą zrobić bo ciągle wewnątrz wręcz go roznosiło i zdawał sobie sprawę, że minie jeszcze sporo czasu zanim całkiem się uspokoi. Ale nie chciał już dokładać Irene.
Nastawił wodę, wyciągnął kubki i zniknął na moment w korytarzu prowadzącym w głąb mieszkania. Podporucznik wszedł do sypialni i z szafki nad szafą wyjął jeden, jedyny koc jaki posiadał i którego w zasadzie nigdy jeszcze nie używał. Wątpił wcześniej żeby na coś się przydał, a jednak może teraz stanie się w końcu użyteczny. Chwilę jeszcze posiedział na brzegu łóżka ściskając głowę między rękoma i kiedy zdał sobie sprawę że siedzi tu zdecydowanie zbyt długo, wstał i wrócił do salonu.
- Proszę - powiedział okrywając Irene przeniesionym kocem i uśmiechnął się delikatnie. Szkoda tylko, że oczy wciąż pozostawały mu dziwnie nieobecne. - Chcesz coś obejrzeć? - Kiwnął głową w stronę kina domowego, wracając jednocześnie do kuchni i zalewając herbatę, po czym wrócił i postawił oba kubki na ławie przed kanapą. Podszedł do szafki znajdującej się pod całym sprzętem i otworzył ją. W środku znajdowała się spora kolekcja vidów, którą Hearrow miał okazję się wreszcie pochwalić.
- Nie mam czasu na oglądanie programów, ale kiedy wracam z przydziału lubię się odstresować czymś średnio wymagającym. Komedia? - zapytał unosząc spojrzenie na Irene. Nie miał w tej chwili żadnego innego pomysłu, a do Prezydium nie chciał wracać i przypuszczał, że Irene też nie. Mieli jeszcze sporo czasu na zwiedzanie stacji, a Francuzka będzie to mogła zrobić i bez niego. Jeśli zdecyduje się tutaj zostać... Włączył film i wrócił na kanapę obok kobiety. Wciąż nie wiedział jak ma się zachowywać i czy w ogóle może z powrotem pozwolić sobie od razu na bliskość, której przedtem już się nie bał. Postanowił więc nie robić nic, ale też w razie czego nie odepchnąłby jej od siebie, po prostu nie miał pojęcia co ma ze sobą zrobić. Chwycił kubek z herbatą i upił kilka łyków wpatrując się w wyświetlany obraz.
Ciszę przerwał dźwięk omni - klucza i jak się Hearrow po chwili zorientował, jego własnego. Zmarszczył brwi bo nie spodziewał się od nikogo żadnej wiadomości i dopiero po chwili dotarło do niego, że mieli przecież zahaczyć o ambasadę. Sięgnął do przedramienia otwierają wiadomość i przesunął po niej wzrokiem. Zamarł. Dosłownie w jednym momencie naprężył się jak struna i przełknął ślinę.
- To ci się nie spodoba - powiedział do Irene podsuwając jej wyświetloną wiadomość, której treść brzmiała:
Rozkaz z dnia 04.05.2186, nr 1453/0992/5 Ppor. Marshall Hearrow. Dowódca III kompanii szkoleniowej. Miejsce: ośrodek szkoleniowy Charleville-Mézières. Ardeny. Czas trwania przydziału: 6.05.br - 6.11.br. Rozkaz podpisał gen.bryg. Anthony deGree.
OUTFIT -- UNIFORM -- ARMOR -- VOICE -- MAIN THEMEObrazekObrazekObrazek-Problem nie jest problemem. Problemem jest twoje podejście do problemu-Bonusy:
+20% do obrażeń od broni
+30% do obrażeń w walce wręcz
+1PA do ataku wręcz
20% szans na podpalenie przeciwnika przy ataku omni-ostrzem
+5% szansa na strzał krytyczny
+20% do pancerza
+1 pochłaniacz do każdej przenoszonej broni
Obrazek
Irene Dubois
Awatar użytkownika
Posty: 1680
Rejestracja: 27 mar 2014, o 16:41
Miano: Irene Dubois
Wiek: 24
Klasa: Szpieg
Rasa: Człowiek
Zawód: Złodziejka, technik okrętowy
Lokalizacja: Crescent
Status: Uznana za zmarłą
Kredyty: 30.615
Medals:

Re: Apartament 323a

2 gru 2014, o 13:54

Nie miała ochoty na film. Właściwie nie miała też ochoty na herbatę, ale nie zamierzała mówić podporucznikowi, że cała ta sytuacja doprowadziła ją do stanu całkowitej wegetacji i najchętniej po prostu siedziałaby tak, aż jej przejdzie. Była zmęczona, najpierw przerażeniem, potem stresem, aż wreszcie samym wspominaniem. Z największą wdzięcznością przyjęła koc, bo mogła się nim zawinąć w kokon i poczekać, aż emocje opadną. Obojętnie przyglądała się, jak Hearrow wybiera film i włącza go, zastanawiając się tylko czy przypadkiem kiedyś go już nie widziała. Nie była w stanie tego stwierdzić po pierwszych kilku minutach, więc tylko patrzyła w ekran, trzymając gorący kubek obiema dłońmi. Chciała, żeby podporucznik przytulił ją tak jak wcześniej, bo była niemal przekonana że wtedy obojgu zrobiłoby się lepiej, ale on siedział sztywno obok i nawet nie dawał jej możliwości wpasowania się w żaden sposób w swoje ramię. Mogła ewentualnie oprzeć się o niego, ale nieobecne spojrzenie sprawiało, że przechodziły ją ciarki. Czemu to w ogóle opowiedziałam...? Czemu nie stworzyła prostszego kontekstu do słów Nadii, takiego, który nie sprawiłby, że teraz stanęła między nimi ściana? Czuła, że w przeciwieństwie do tego, co mówił, Marshall nabrał do niej dystansu i teraz najprawdopodobniej będzie ją traktować co najmniej dziwnie. Tak, jak w tym momencie. To nie było miłe wspólne oglądanie filmu, tylko sposób na ciszę, która zawisła między nimi ciężką zasłoną.

Kiedy Arrow otrzymał wiadomość, mimowolnie zajrzała mu przez ramię, nawet nie zastanawiając się co robi i kiedy jej pokazał treść, przeczytała ją po raz kolejny, nie mogąc uwierzyć w to co widzi.
- Nie - powiedziała tylko, blednąc z powrotem. Otworzyła jeszcze usta, chcąc coś dodać, ale zamarła tak, wstrzymując nawet oddech. Nie teraz, czemu wszystko na raz?! To było niecałe 250 kilometrów od jej domu. Można było tam dotrzeć dosłownie w chwilę, a informacje docierały dużo szybciej. - Ja nie... - matka pociągnęła za sznurki i wykorzystała przecież fakt przynależności ojca do Przymierza. O ile na Cytadeli Irene mogła sobie spokojnie funkcjonować, to na Ziemi, a w szczególności we Francji i to tak blisko, informacja o jej zaginięciu nadal pewnie tkwiła w systemie. Dwa lata to nie tak dużo. Mogła liczyć na to, że Arrow nigdy nie zdecyduje się na wyszukiwanie jej w bazach danych, albo że będzie tam zajmował się czymś kompletnie innym i nie będzie miał nawet okazji znaleźć nieciekawych informacji. Ale jeśli tylko pojawiłaby się tam, ktoś na pewno by ją rozpoznał. Matka była tak upierdliwa, że Irene byłaby zdziwiona, gdyby nie kontaktowała się z każdym możliwym ośrodkiem Przymierza co najmniej raz w miesiącu. Pewnie założyli jej już złotą kartę. - Przecież... -prawie zapomniała jak się mówi. Nie składała podporucznikowi żadnych obietnic, ale chciała z nim być, mówiła przecież że za nim pojedzie. Ale dlaczego tam?
Zrzuciła z siebie koc, nie przejmując się faktem że spadł na podłogę i gwałtownie wstała, robiąc kilka kroków w nieokreślonym kierunku. Nie wiedziała, czy ma wybiec z mieszkania i zacząć od nowa, gdzieś gdzie nie będzie musiała się zmagać z przeszłością, czy zacząć tłumaczyć kolejną rzecz. Przycisnęła dłonie do skroni i zamknęła oczy. Zaklęła długo i siarczyście, na wszelki wypadek po francusku i przeszła do kuchni. Postała tam chwilę, patrząc w okno i wróciła w końcu do salonu, gdzie utkwiła spojrzenie w mężczyźnie, znów próbując coś powiedzieć. Czuła się zaszczuta i osaczona. To nie tak miało wszystko być.
Nie potrafiła wydusić z siebie słowa, więc odwróciła się znów i prawie odbiegła w głąb mieszkania. Skończyła na balkonie, krążąc po nim we wściekłości, rozważając czy powinna w tym momencie spakować się i zniknąć, czy jeszcze nie. Uspokajała się powoli, aż w końcu wróciła do sypialni, by pochylić się nad swoją torbą i wydobyć z niej paczkę papierosów. Odpaliła jednego zapalniczką, którą dostała od podporucznika i oparła się plecami o ścianę, starając się doprowadzić się do porządku na tyle, żeby chociaż dojść do jakichś wniosków. Bo póki co jedyne, co wiedziała, to że wszystko zaczyna się sypać i mogła się tego spodziewać, bo przecież było zbyt pięknie, żeby mogło trwać w nieskończoność...
[center]VERTIGO
+20% DO TARCZ | -10% DO TRAFIENIA IRENE | +40% DO OBRAŻEŃ WRĘCZ
ObrazekObrazek
CASUAL - FORMAL - MAIN ARMOR - ARMOR 2 - THEME[/center]

Wyświetl wiadomość pozafabularną
Marshall Hearrow
Awatar użytkownika
Posty: 630
Rejestracja: 4 mar 2014, o 19:41
Miano: Marshall "Arrow" Hearrow
Wiek: 29
Klasa: Żołnierz
Rasa: Człowiek
Zawód: Podporucznik Przymierza
Lokalizacja: Cytadela
Kredyty: 56.600
Medals:

Re: Apartament 323a

2 gru 2014, o 14:40

Pół roku. Całe pół roku w miejscu gdzie doskonale zdawał sobie sprawę Irene nie będzie chciała z nim być, a przynajmniej tak mu się wydawało. Nie chciał jej do niczego zmuszać, bo wiedział, że źle sam by się z tym czuł a tym bardziej nie chciał jej nigdzie... Zamykać. Podążał wzrokiem za Irene i miał wrażenie, że zaraz chwyci torbę i wybiegnie z jego mieszkania. W sumie wcale by się nie zdziwił.
Jak zwykle, jak coś się pieprzyło to wszystko naraz no bo czemu nie? Westchnął nie bardzo wiedząc czy ma zacząć biegać po mieszkaniu za Irene czy siedzieć na miejscu i dalej bezmyślnie wpatrując się w ekran. Taką miał pracę i w zasadzie nie mógł zacząć nagle wybrzydzać, że nie pojedzie tu czy tam bo jego... No właśnie. Nawet nie mógł użyć takiej wymówki bo nie wiedział jak określić ich relacje. Uderzył pięścią w podłokietnik. Dopiero po chwili zorientował się, że od dobrej chwili Irene nie ma w salonie ani nawet w jego pobliżu.
Wstał przechodząc do sypialni i dalej na balkon, ale nie spodziewał się zobaczyć tego co tam zastał. Rozumiał, że mogła się zdenerwować, że po tym wszystkim mogła mieć dość, ale był przeciwnikiem tego typu używek. Zresztą był niemal przekonany, że Francuzka nie pali i bynajmniej nie po to podarował jej swoją zapaliczkę.
- Irene, proszę - wyjął jej papierosa z palców i nie bardzo wiedział teraz co ma z nim zrobić. Przez sekundę stał tak aż wreszcie wyrzucił go przez barierki, nie przejmując się niczym. Odwrócił się do Francuzki zakładając sobie jej ręce na kark. Miał dość tej obojętności i naprawdę chciał żeby wszystko było jak przedtem. Nawet pomimo cudownych informacji całego dzisiejszego dnia. - Posłuchaj... Nie będę cię do niczego zmuszać. Nie musisz ze mną tam jechać.
I chociaż mógł zabrać Irene ze sobą, znaleźć mieszkanie gdzieś blisko jednostki i urywać się do niej na przepustki, czy nawet częściej chociaż mniej legalnie, to wiedział, że kobieta może tam czuć się zwyczajnie źle. A tego nie chciał.
Było jeszcze jedno rozwiązanie, które już wcześniej proponował i którego mógł spróbować.
- Mogę poprosić o przeniesienie - zaczął przysuwając ją bliżej siebie, po czym oparł brodę na jej głowie. - Ale jak odrzucą moją prośbę to będę musiał tam pojechać. Będę musiał tam spędzić pół roku...
Wreszcie przytulił ją do siebie czując, że nie tylko on tego w tej chwili potrzebuje. Stał tak dłuższą chwilę nie chcąc jej w ogóle wypuścić ze swoich ramion. Wszystko działo się za szybko jak na ich krótką znajomość i kiedy tylko na początku zaczęło się pięknie układać, tak teraz nagle przestało. Jak grom z jasnego nieba, niespodziewanie. Westchnął wyraźnie się do czegoś zbierając.
- Irene... Tylko muszę mieć powód.
OUTFIT -- UNIFORM -- ARMOR -- VOICE -- MAIN THEMEObrazekObrazekObrazek-Problem nie jest problemem. Problemem jest twoje podejście do problemu-Bonusy:
+20% do obrażeń od broni
+30% do obrażeń w walce wręcz
+1PA do ataku wręcz
20% szans na podpalenie przeciwnika przy ataku omni-ostrzem
+5% szansa na strzał krytyczny
+20% do pancerza
+1 pochłaniacz do każdej przenoszonej broni
Obrazek
Irene Dubois
Awatar użytkownika
Posty: 1680
Rejestracja: 27 mar 2014, o 16:41
Miano: Irene Dubois
Wiek: 24
Klasa: Szpieg
Rasa: Człowiek
Zawód: Złodziejka, technik okrętowy
Lokalizacja: Crescent
Status: Uznana za zmarłą
Kredyty: 30.615
Medals:

Re: Apartament 323a

2 gru 2014, o 15:20

Podążyła wzrokiem za spadającym papierosem i dopiero kiedy zniknął jej z oczu, uniosła spojrzenie na podporucznika.
- Nie o to chodzi... - najzwyczajniej w świecie nie chciała, żeby Arrow dowiedział się o niej rzeczy, które chciała zachować dla siebie. Gdyby to był ktokolwiek inny, byłoby jej wszystko jedno. Mógłby pojechać, przeczytać co Przymierze ma o niej w bazach danych i zanim by zdążył coś z tym zrobić, Irene już byłaby na drugim końcu galaktyki. Ale ona nie planowała uciekać tym razem, a przynajmniej jeszcze pięć minut temu.
Dopiero kiedy wspomniał o możliwości przeniesienia, w jej oczach pojawiły się iskierki nadziei. I przytulił ją wreszcie. Westchnęła, uspokajając się powoli. Przestawała drżeć, a jej oddech zwalniał z powrotem. Gdyby podporucznika przenieśli, może uniknęliby dramatów.
- Nie chcę, żebyś spędził pół roku we Francji - powiedziała, nie odsuwając głowy od jego klatki piersiowej.
Czuła się lepiej, kiedy ją obejmował i dopóki tak stali, czuła że jeszcze jest szansa, że wszystko się jakoś rozwiąże. Dopiero gdy stwierdził, że potrzebuje powodu, uniosła na niego wzrok. Nie do końca wiedziała, co ma mu na to odpowiedzieć.
- To znaczy...? - spytała cicho. Co chciał usłyszeć? Obietnicę, czy wyjaśnienie? Bała się zarówno jednego, jak i drugiego. Pierwszego przez swój strach przed zobowiązaniami, drugiego przez możliwą reakcję podporucznika. Oczami wyobraźni widziała już, jak się wścieka. I wtedy na pewno nie prosiłby o przeniesienie - wręcz przeciwnie. A jej rodzinę łatwiej byłoby mu znaleźć, niż Hounda. Co za chaos. - Proszę cię, nie jedź tam. Gdziekolwiek indziej, a zostanę z tobą. Czy to jest wystarczający powód...?
Uśmiechnęła się lekko, chociaż trochę nerwowo, licząc na twierdzącą odpowiedź.
[center]VERTIGO
+20% DO TARCZ | -10% DO TRAFIENIA IRENE | +40% DO OBRAŻEŃ WRĘCZ
ObrazekObrazek
CASUAL - FORMAL - MAIN ARMOR - ARMOR 2 - THEME[/center]

Wyświetl wiadomość pozafabularną
Marshall Hearrow
Awatar użytkownika
Posty: 630
Rejestracja: 4 mar 2014, o 19:41
Miano: Marshall "Arrow" Hearrow
Wiek: 29
Klasa: Żołnierz
Rasa: Człowiek
Zawód: Podporucznik Przymierza
Lokalizacja: Cytadela
Kredyty: 56.600
Medals:

Re: Apartament 323a

2 gru 2014, o 16:11

Czuł jak gdzieś między jego ramionami Irene przestaje drżeć. Dobrze, bo on również się uspokoił i przynajmniej częściowo pozbył się dziwnych myśli z głowy. To co wcześniej dotyczyło przeszłości Francuzki nagle przestało być aż tak istotne w kontekście tego co mogło się zepsuć teraz i to właśnie tym co mogło się stać powinien się martwić. Nie przeszłością, tylko zapewnieniem bezpieczeństwa Irene teraz, kiedy chociaż częściowo zdecydowała się z nim zostać. I kiedy padły kolejne słowa właśnie zapewniające go o tym, że kobieta chce przy nim być, momentalnie uszło z niego całe spięcie.
- Wystarczający- przytaknął uśmiechając się szeroko. Jasnym było, że nie mógł być tak od razu spokojny o obecny przydział bo równie dobrze mogą mu odmówić i za wszelką cenę chcieć wysłać w Ardeny. Swoją drogą Hearrow był średnio zadowolony z przydzielenia go do jednostki szkoleniowej i chociaż zdawał sobie sprawę z prestiżu owego stanowiska, to nie tym się chciał zajmować w wieku dwudziestu ośmiu lat.
- Muszę w takim razie iść do centrali - odsunął się ale tylko na długość zgiętych ramion. Średnio widziało mu się wracanie teraz do Prezydium ale podanie o przeniesienie musiał złożyć osobiście i na to już niestety nie mógł niczego poradzić. - Jeśli chcesz możesz iść ze mną, może teraz uda się nam wejść do Wieży - odwrócił Irene plecami do widoku a sam oparł ręce po obu jej stronach. Chciał nadrobić trochę swoje poprzednie zachowanie i chłód, który wręcz od niego bił, a przede wszystkim chciał, żeby wszystko wróciło do porządku sprzed ich wyjścia.
- Wszystko będzie dobrze. - przesunął się blisko, tak, że spokojnie zaglądając przez ramię Irene mógł dojrzeć uliczkę bezpośrednio pod swoim balkonem. - Obiecuję.
Pochylił się żeby wreszcie pocałować ją i włożył w ten pocałunek wszystkie uczucia jakie teraz w sobie miał, jakby sam chciał zapomnieć o wszystkim. To był jedyny sposób żeby to zrobić. Po chwili podniósł do góry Irene zapalając sobie jej nogi wokół swoich bioder i zanim w ogóle zorientował się co robi byli już w sypialni po drodze zahaczając o pobliską ścianę. Dopiero gdzieś w okolicach łóżka zdał sobie sprawę, że musi przecież załatwić tą sprawę z przydziałem.
- Naprawdę... Muszę zanieść... To podanie.
OUTFIT -- UNIFORM -- ARMOR -- VOICE -- MAIN THEMEObrazekObrazekObrazek-Problem nie jest problemem. Problemem jest twoje podejście do problemu-Bonusy:
+20% do obrażeń od broni
+30% do obrażeń w walce wręcz
+1PA do ataku wręcz
20% szans na podpalenie przeciwnika przy ataku omni-ostrzem
+5% szansa na strzał krytyczny
+20% do pancerza
+1 pochłaniacz do każdej przenoszonej broni
Obrazek
Irene Dubois
Awatar użytkownika
Posty: 1680
Rejestracja: 27 mar 2014, o 16:41
Miano: Irene Dubois
Wiek: 24
Klasa: Szpieg
Rasa: Człowiek
Zawód: Złodziejka, technik okrętowy
Lokalizacja: Crescent
Status: Uznana za zmarłą
Kredyty: 30.615
Medals:

Re: Apartament 323a

2 gru 2014, o 16:56

Odetchnęła z ulgą. Wreszcie. Wszystko jakoś się uspokoiło i mogła przestać zastanawiać się nad dziwnymi rzeczami. Wydawało się, że Arrow zapomniał o tym, co mu opowiedziała, przynajmniej chwilowo i uwierzył w jej obietnicę, która i tak kosztowała ją wiele. W tym momencie nie była pewna, czy powiedziała to przez strach przed odnalezieniem, przed powrotem do domu, czy faktycznie dlatego że tego chciała. Ale dopóki podporucznik był zadowolony i wyglądało na to, że kryzys został zażegnany, nie było to istotne.
Nie wiedziała, czy Marshall nie wnika w nic więcej, bo boi się usłyszeć coś podobnego, czy faktycznie nie potrzebuje zadawać żadnych innych pytań. Bliskość i smak jego ust przekonały ją do tego, że może faktycznie wszystko będzie dobrze. Złapała się go mocniej, kiedy wnosił ją z powrotem do domu i nawet jeśli wiedziała, że to co robili w tym momencie nie mogło być rozwiązaniem każdego problemu, to ciężko było jej myśleć racjonalnie.
- Mhm - mruknęła i oparła się na łokciach, kiedy wylądowała na łóżku. - A nie możesz go wysłać? - jedną ręką przyciągnęła mężczyznę do siebie, zupełnie już nie pamiętając o fakcie, że przecież na jego boku nadal tkwił opatrunek. Ale nawet gdyby przyszło jej to do głowy, rano widziała jak bardzo jest bezradny i cierpiący, kiedy podciągał się na drążku nie przejmując się szwami.
Westchnęła cicho, bo dobrze wiedziała, że im szybciej podporucznik pójdzie załatwić przeniesienie, tym większa była szansa, że dostanie zgodę. A zwłaszcza, jeśli zrobi to osobiście.
- Mogę pójść z tobą, jak nie - stwierdziła, przesuwając delikatnie paznokciami po jego plecach. Na twarzy kobiety pojawił się typowy dla niej zadziorny półuśmiech. Tak, zdecydowanie już wracała do siebie i chociaż oddech jej przyspieszał, to już z bardziej pozytywnych powodów. Odsunęła się nieco i uniosła pytająco brwi. - Chyba powinieneś zrobić to teraz, żeby nie było za późno - do jej uszu dobiegły jakieś dźwięki i spojrzała w kierunku drzwi sypialni. - No i nie wyłączyłeś filmu - nadal nie wiedziała co właściwie oglądali. Mruknęła cicho w reakcji na jego dotyk, przesuwając zgiętą nogę w górę po jego udzie. Doskonale zdawała sobie sprawę z tego, że to co robi kompletnie nie zgadza się z tym, co mówi, więc na moment przestała. - Ja jestem gotowa do wyjścia w każdej chwili, chcesz iść to załatwić i wrócić?
[center]VERTIGO
+20% DO TARCZ | -10% DO TRAFIENIA IRENE | +40% DO OBRAŻEŃ WRĘCZ
ObrazekObrazek
CASUAL - FORMAL - MAIN ARMOR - ARMOR 2 - THEME[/center]

Wyświetl wiadomość pozafabularną
Marshall Hearrow
Awatar użytkownika
Posty: 630
Rejestracja: 4 mar 2014, o 19:41
Miano: Marshall "Arrow" Hearrow
Wiek: 29
Klasa: Żołnierz
Rasa: Człowiek
Zawód: Podporucznik Przymierza
Lokalizacja: Cytadela
Kredyty: 56.600
Medals:

Re: Apartament 323a

2 gru 2014, o 19:48

Z każdą sekundą coraz bardziej żałował tego, że musi się tam pofatygować osobiście, bo akurat w tym momencie włączyły mu się zupełnie inne priorytety, co Irene tylko swoim zachowaniem pogłębiała. Nie chciał się ruszać z mieszkania, zwłaszcza, że Prezydium zaczęło mu kojarzyć się z mało przyjemnymi rzeczami. Tylko, że Hearrow tu mieszkał, więc nie miał za bardzo wyboru jak omijać główne miejsce na stacji, gdzie w zasadzie musiał się stawiać, co jakiś czas.
Dopiero teraz podporucznik dojrzał kota, który wskoczył na szafę i położył się tam tak, że tylko zwisała mu jedna tylna noga a ogon kręcił się nerwowo w tę i z powrotem. Obserwował ich uważnie z góry i Marshall miał wrażenie, że patrzy na niego co najmniej z wyrzutem. Wyszczerzył zęby i skinął głową do Irene wskazując na Rado.
- Jest zazdrosny, widzę to w jego oczach. Lepiej zejdę z ciebie zanim mnie zaatakuje.
Westchnął trochę niechętnie obracając się na plecy i podnosząc się, żeby usiąść na skraju łóżka. Przetarł twarz dłonią próbując w ten sposób pozbyć się resztek zmęczenia całym dzisiejszym dniem i jego niespodziankami. Bo nawet pomimo tego, że przed chwilą miał dobry powód do tego, żeby zupełnie odpłynąć i nie dać się ogarnąć nieproszonym myślom, to, gdy dotknął Irene w pierwszym momencie i tak jego wyobraźnia podpowiedziała mu zdecydowanie zbyt wiele. W dodatku takich rzeczy, które kompletnie nie były związane z nim. Starał się nie zwracać na to uwagi i w sumie po chwili mu się to udało, ale tak czy siak musiał zrezygnować z tej chwili przyjemności. Przynajmniej jeśli chciał dostać jakąś decyzję w miarę szybko, zamiast jutro rano pakować się do wylotu na Ziemię.
- W każdej? – uśmiechnął się odwracając się w stronę Irene. – No nie wiem, trochę wymiąłem ci sukienkę.
Zaśmiał się wstając z miejsca i podając rękę Irene, a kiedy tylko zamknął jej dłoń w swojej przyciągnął kobietę do siebie z powrotem. Objął ją ramieniem i dłonią zjechał niżej po plecach i jeszcze niżej z szerokim uśmiechem patrząc jej prosto w oczy. Nie mógł się powstrzymać a takie drobne niuanse tylko poprawiały mu humor, a tej poprawy w tej chwili potrzebował. Trochę mniej niż jeszcze chwilę temu, ale wciąż. W dodatku, jeśli mógł się trochę podroczyć z Irene tym bardziej mu to pasowało. Niech sobie nie myśli, że tylko ona tak potrafi. Nachylił się jeszcze przesuwając zarostem po jej policzku i zatrzymał się zaraz przy jej uchu, żeby prosto do niego tylko szepnąć: - Może uda się wrócić w miarę… szybko.
Puścił jej oczko i odsunął się momentalnie żeby pójść wyłączyć ten film, tak jak sama mu zresztą sugerowała. Dobry humor wrócił mu już prawie w zupełności i był niemal pewien, że dostanie to pozwolenie. Nie wyobrażał sobie inaczej. Przeszedł jeszcze do drugiego pokoju wyjmując z biurka jakiś wolny datapad i zgodnie z obowiązującymi go normami napisał odpowiednio brzmiące podanie, po czym podpisał się i wyszedł do przedpokoju.
- Chyba powinno wystarczyć – rzucił niezobowiązująco do Irene, mając nadzieję, że faktycznie wszystko pójdzie po ich myśli. Skoro powiedziała, że gdziekolwiek to gdziekolwiek byle nie Ziemia, tak? Byle nie Francja. Przepuścił Francuzkę w drzwiach i ruszył z powrotem w stronę, z której jeszcze niedawno wracali. Tym razem objął Irene bardziej czule i spokojnym krokiem ruszył w kierunku postoju taksówek. Stamtąd prosto do Prezydium i do ambasady. A potem… Potem się zobaczy.
Wyświetl wiadomość pozafabularną
OUTFIT -- UNIFORM -- ARMOR -- VOICE -- MAIN THEMEObrazekObrazekObrazek-Problem nie jest problemem. Problemem jest twoje podejście do problemu-Bonusy:
+20% do obrażeń od broni
+30% do obrażeń w walce wręcz
+1PA do ataku wręcz
20% szans na podpalenie przeciwnika przy ataku omni-ostrzem
+5% szansa na strzał krytyczny
+20% do pancerza
+1 pochłaniacz do każdej przenoszonej broni
Obrazek
Irene Dubois
Awatar użytkownika
Posty: 1680
Rejestracja: 27 mar 2014, o 16:41
Miano: Irene Dubois
Wiek: 24
Klasa: Szpieg
Rasa: Człowiek
Zawód: Złodziejka, technik okrętowy
Lokalizacja: Crescent
Status: Uznana za zmarłą
Kredyty: 30.615
Medals:

Re: Apartament 323a

2 gru 2014, o 22:14

Z powrotem oparła się na łokciach i zerknęła w dół. Sukienka nie dość, że podwinęła się mocno nieprzyzwoicie, to faktycznie była w kiepskim stanie. A jeszcze chwilę temu wyglądała tak ładnie.
- Trudno - westchnęła. - Przebiorę się drugi raz.
Przywarła do niego, kiedy pomógł jej wstać i oparła dłoń na jego klatce piersiowej. Czując rękę zjeżdżającą w dół pleców i zatrzymującą się tam, gdzie wcześniej podwinął się brzeg sukienki, uniosła brwi, a na jej twarzy odmalowało się rozbawienie. Arrow poczynał sobie coraz śmielej, jakby był zupełnie nie tym człowiekiem, który jeszcze kilka dni temu dostawał zawału na samą myśl o spojrzeniu jej w dekolt. Teraz nie miał już żadnej bariery, może poza świadomością jak była traktowana na statku najemniczym. Ale chyba przez te dni zdążyła mu wyraźnie dać do zrozumienia że z nią jest już wszystko w porządku i nie powinien się martwić. A tym bardziej roztrząsać tematu w nieskończoność, skoro ona sama już z tym skończyła.
- Może - odparła. - Chyba, że mi się tam spodoba. Sam mówiłeś, dużo chłopaków w mundurach...
Odpowiedziała mu równie szerokim uśmiechem, kiedy się odsunął i poprawiła sukienkę. Gdy zniknął za drzwiami, oparła ręce na biodrach i spojrzała na kota.
- Musisz się przyzwyczaić - poinformowała go i stanęła na palcach, wyciągając dłoń w górę. Zwierzak otarł się o nią i przekręcił się na plecy, prawie przez to spadając z mebla. Irene parsknęła tylko śmiechem. - Następnym razem zostaniesz za drzwiami, wiesz o tym, prawda?
Otworzyła szafę i wyciągnęła stamtąd skórzane spodnie i zieloną bluzkę. Przebrała się w pół minuty, odwiesiła sukienkę i wyszła do Hearrowa. Podniosła jeszcze koc, który wcześniej spadł na podłogę, złożyła go w spory kwadrat i zarzuciła na oparcie kanapy.
- Mogę zobaczyć? - spytała, kiedy podporucznik plątał się po pokoju z datapadem. Przeczytała oficjalną prośbę i skinęła głową. Nie to, żeby wiedziała jak to funkcjonuje w wojsku, po prostu nie miała nic do powiedzenia na ten temat. Fakt, że podejmował takie kroki tylko po to, żeby nie musiała zmagać się z przeszłością, wiele dla niej znaczył. Uśmiechnęła się do niego, gdy przepuścił ją w drzwiach i ruszyła za nim.

Wyświetl wiadomość pozafabularną
[center]VERTIGO
+20% DO TARCZ | -10% DO TRAFIENIA IRENE | +40% DO OBRAŻEŃ WRĘCZ
ObrazekObrazek
CASUAL - FORMAL - MAIN ARMOR - ARMOR 2 - THEME[/center]

Wyświetl wiadomość pozafabularną
Irene Dubois
Awatar użytkownika
Posty: 1680
Rejestracja: 27 mar 2014, o 16:41
Miano: Irene Dubois
Wiek: 24
Klasa: Szpieg
Rasa: Człowiek
Zawód: Złodziejka, technik okrętowy
Lokalizacja: Crescent
Status: Uznana za zmarłą
Kredyty: 30.615
Medals:

Re: Apartament 323a

4 gru 2014, o 12:20

Wyświetl wiadomość pozafabularną

Odetchnęła głęboko, kiedy przycisnął ją do siebie i powstrzymała już płynące z oczu łzy. Udało się. Po prostu zaczęła wszystko nie tak, jak powinna, ale na szczęście udało się jej to naprawić. Jakoś. Oby tylko Arrow nie wpadł na głupi pomysł pojechania do jej rodzinnego domu i naprostowania Paulowi podejścia do kobiet. Chociaż po tak długim czasie on pewnie już znalazł sobie nowego barwnego ptaka do swojej złotej klatki.
- Ja też przepraszam - oparła głowę czołem o klatkę piersiową mężczyzny i zamknęła oczy. - Nie ma już nic więcej, obiecuję. Wiesz już o wszystkim, przed czym uciekam.
Jednak nie wyrzuci jej z domu i nie odwróci się do niej plecami. Obejmujące ją ręce jasno dawały jej do zrozumienia, że Hearrow nie zamierza dać za wygraną, ale mimo nieprzyjemnych wieści niezmiennie jest po jej stronie. Uniosła głowę, stając na palcach, żeby go pocałować, po czym z powrotem opuściła wzrok, jakby intensywnie analizowała materiał koszulki na jego klatce piersiowej.
- Nie umiem o tym mówić - przyznała. - Dlatego wolę tego nie robić i jesteś pierwszą osobą, która wie... tak dużo.
Nawet nie wiedziała, kiedy to się stało. Arrow znał całą jej historię, co prawda trochę zmodyfikowaną na potrzeby sytuacji, ale bardziej prawdziwą niż ktokolwiek inny. Znał imiona i nazwiska, a nawet miejsca pobytu. Wiedział, jaka jest nagroda wyznaczona za jej głowę i że jest mężatką. Chociaż wcale nie chciała nią być. Nie zamierzała jednak już wracać do tego tematu, chociaż obiecała sobie że odpowie na każde z pytań Hearrowa, nawet te niewygodne, żeby tylko nie doprowadzać już więcej do sytuacji takich jak dziś.
- Możemy - drgnęła lekko, kiedy cichy głos podporucznika wyrwał ją z zamyślenia i pozwoliła sobie na lekki uśmiech, jak już była pewna, że nie widzi wyrazu jej twarzy. To nie był złośliwy i zadowolony z siebie uśmiech, który pojawiał się u niej jak coś szło po jej myśli. Ten był pełen ulgi. Nie spodziewała się, że może jej tak na czymś zależeć tak bardzo, żeby wzbudzało to w niej aż tak silne emocje. Nawet o łzy nie musiała się starać szczególnie, bo o ile historia którą opowiedziała była tylko opracowaną po swojemu wersją wydarzeń, to Irene naprawdę bała się, że Hearrow ją od siebie odepchnie.

Po wejściu do mieszkania prawie zabiła się o Rado, który koniecznie musiał przywitać się włażeniem pod nogi. Pochyliła się i pogłaskała go, a w jej głowie rozbrzmiał głos podporucznika. Dwa tygodnie. Co ona miała zrobić ze sobą w tym czasie? Nie miała planów na najbliższe dni, a nie zamierzała siedzieć tutaj i opiekować się kotem, nieważne jak cudowny by nie był. Mogła go wziąć ze sobą. Tylko dokąd...? Westchnęła i podniosła się, przyglądając się podporucznikowi przez chwilę.
- Wiesz... u mnie nic się nie zmieniło - odezwała się w końcu, trochę usiłując zgadnąć co siedzi mu w głowie. - Po prostu... nauczyłam się z tym żyć. To nie ma żadnego wpływu na nas. Z tobą jest mi dobrze... rozumiesz o co mi chodzi?
Nie była w stanie konkretnie wyjaśnić o co jej chodzi. Dopóki udawała i opowiadała zmyślone historie, a emocje które okazywała były niczym więcej jak maską, to nie plątał się jej język i potrafiła się wysłowić. Nie chciała tylko, żeby Arrow nagle zaczął traktować ją inaczej tylko przez to, czego się dowiedział. A na pewno absolutnie nie zniosłaby, gdyby teraz zaczął się nad nią litować i obchodzić się z nią jak z jajkiem. Radziła sobie przecież. Zawsze i ze wszystkim.
[center]VERTIGO
+20% DO TARCZ | -10% DO TRAFIENIA IRENE | +40% DO OBRAŻEŃ WRĘCZ
ObrazekObrazek
CASUAL - FORMAL - MAIN ARMOR - ARMOR 2 - THEME[/center]

Wyświetl wiadomość pozafabularną
Marshall Hearrow
Awatar użytkownika
Posty: 630
Rejestracja: 4 mar 2014, o 19:41
Miano: Marshall "Arrow" Hearrow
Wiek: 29
Klasa: Żołnierz
Rasa: Człowiek
Zawód: Podporucznik Przymierza
Lokalizacja: Cytadela
Kredyty: 56.600
Medals:

Re: Apartament 323a

4 gru 2014, o 13:37

Przekroczył próg mieszkania i odetchnął z ulgą. Naprawdę miał nadzieję, że to koniec jakichkolwiek nowości, które miałby wpływ na to jak Arrow postrzegał Irene. Poza tym miał dość emocji jak na jeden dzień i ten poranek i południe wyciągnęły z niego tyle nerwów i tyle emocji, że zwyczajnie poczuł się straszliwie zmęczony. Miał ochotę położyć się, odespać to wszystko i obudzić się z zupełnie świeżym spojrzeniem na sprawę.
Spojrzał na nią, kiedy się do niego odezwała i uśmiechnął się. Niby nie było w tych słowach niczego szczególnego, niczego konkretnego, co być może chciałby usłyszeć, ale i tak znaczyły wiele. Przynajmniej w perspektywie tego wszystkiego, co dziś usłyszał.
- Chyba tak – powiedział w końcu przechodząc dalej w głąb mieszkania i zgarniając po drodze kota. Dawno już nie nosił go na rękach i jeśli to robił to bardzo, bardzo rzadko. Głównie ze względu na fakt, że kot był wielkości i ciężaru małego owczarka. Podrapał go za uchem i postawił w kuchni sprawdzając czy ma coś do picia. Nalał mu wody i postawił obok pustej już miski z jedzeniem.
Gdzieś w głowie wciąż zastanawiał się, co dalej? Niby wszystko wydawało się teraz w porządku, wyjaśnili sobie pewne kwestie i chyba to, co było między nimi wróciło to względnego spokoju. Hearrow doskonale wiedział, że dziś musi się jeszcze spakować skoro miał gdziekolwiek jutro jechać. Przez myśl tylko mu przeszło, że mógłby się przecież nigdzie nie stawić i olać przydział. Natychmiast odepchnął od siebie ten pomysł i potrząsnął głową. To była ostatnia rzecz, jaka powinna mu w tej chwili wpaść do głowy i w zasadzie nie powinien w ogóle myśleć o czymś takim.
- Będę musiał się spakować. Dobrze, że chociaż naprawiłaś mi pancerz, dziękuję, bo tak to teraz musiałbym szukać na szybko kogoś to by to zrobił – przeszedł na drugą stronę pomieszczenia stając przy oknie i przyglądając się widokowi na zewnątrz. A więc Ziemia… tak czy siak. Trochę się nawet cieszył, głównie z faktu, że przyjdzie mu pracować w Ardenach, gdzie był tylko raz. Biorąc pod uwagę jego wojskową specjalizację mógł być naprawdę zadowolony. Trochę mniej natomiast cieszył go fakt przydziału do jednostki szkoleniowej. – Dwa tygodnie to niedługo. Szybko wrócę, a potem… - zatrzymał się na moment. No właśnie, a co potem? Wróci na Cytadelę znów na kilka dni i pewnie będzie musiał za chwilę stawić się w innej jednostce, statku, stacji, kolonii… cokolwiek. Tak, gdyby pojechał na pół roku, to wróciłby z powrotem i siedział przez kolejne pół w domu. Tylko nie był pewien do końca czy Irene będzie chciała na niego tyle czekać. Czy w ogóle będzie chciała. Zdał sobie sprawę, że milczy zdecydowanie za długo. – A potem zostanę w sztabie i będę się zgłaszał tylko do zadań bojowych.
Nie wiedział czy Francuzka zdaje sobie sprawę z tego, czym różni się stacjonowanie gdzieś przez określony czas a czym krótkie bojowe przydziały, ale wolał jej tym teraz nie zasypywać. Wiedział tylko, że na zapoznawanie się wzajemne i próbę stworzenia czegoś trwalszego nie mogli wybrać sobie bardziej nieodpowiedniego momentu.
Westchnął.
- Poczekasz na mnie?
OUTFIT -- UNIFORM -- ARMOR -- VOICE -- MAIN THEMEObrazekObrazekObrazek-Problem nie jest problemem. Problemem jest twoje podejście do problemu-Bonusy:
+20% do obrażeń od broni
+30% do obrażeń w walce wręcz
+1PA do ataku wręcz
20% szans na podpalenie przeciwnika przy ataku omni-ostrzem
+5% szansa na strzał krytyczny
+20% do pancerza
+1 pochłaniacz do każdej przenoszonej broni
Obrazek
Irene Dubois
Awatar użytkownika
Posty: 1680
Rejestracja: 27 mar 2014, o 16:41
Miano: Irene Dubois
Wiek: 24
Klasa: Szpieg
Rasa: Człowiek
Zawód: Złodziejka, technik okrętowy
Lokalizacja: Crescent
Status: Uznana za zmarłą
Kredyty: 30.615
Medals:

Re: Apartament 323a

4 gru 2014, o 14:18

Nie był zadowolony. Widziała to w jego oczach, słyszała w tych długich pauzach. Gdyby nie ona, cieszyłby się z tego przydziału i mógłby spędzić pół roku nie dość że w pięknym miejscu, to jeszcze z pewnością że nie dostanie kolejnym omni-ostrzem w brzuch. Chyba że niechcący (albo chcący przez swój narwany charakter) narobi sobie problemów. Powinna przekonać go, żeby jednak tam został. Do zadań bojowych... wystarczająco wiele miał już takich na przepustce, chociaż wcale nie planował. Nie mogła wymagać od niego takich rzeczy. Owszem, lubiła kiedy coś działo się tak, żeby to jej było wygodnie, ale nie za taką cenę. Cóż, miała jeszcze dwa tygodnie żeby namówić Hearrowa w jedną lub drugą stronę. Póki co sama nie wiedziała, czego chce.
- Przecież wiesz że poczekam - podeszła do podporucznika i wsunęła się tym razem między niego a okno. - Ile to jest, dwa tygodnie? - uśmiechnęła się. - Może ci się tam faktycznie spodoba i będziesz chciał zostać. Może znajdę sposób na uniknięcie rozpoznania. Przed chwilą byłam otoczona przez Przymierze i nikt mnie nawet nie zauważył, poza twoim kolegą z Omegi. O ile nie wyląduję bezpośrednio w ośrodku, czy gdzie tam będziesz, to może też nie spotkam nikogo, kto... kto bywał u mnie, albo kogo nagabuje matka.
Chwyciła jego ręce i oparła je na swojej talii. Szukanie na siłę dobrych stron nie było łatwe, ale musiała jakoś poprawić humor podporucznikowi, zwłaszcza po tym co przez nią przeżywał dziś od rana. Nawet mimo tego, że wizja lądowania w jakimkolwiek mieście Francji była dla niej prawie tak przerażająca, jak plątanie się teraz po Omedze.
- Nie wiem, co będę robić przez ten czas, jeśli nie uda mi się przylecieć do ciebie - przyznała. Brak stałego zatrudnienia czasem bywał męczący, głównie kiedy brakowało kredytów. Mogła żyć z tego, co zapewniał jej Hearrow, ale nie teraz, kiedy znikał na tyle czasu... Powinna znów znaleźć jakieś zlecenie. Coś szybkiego, bez podwodnych placówek naukowych i przeciskania się kanałami z cylindrem na plecach. No i zdecydowanie żadnego dostarczania, cokolwiek by to nie miało być. Nie miała ostatnio szczęścia do zleceń kurierskich. Albo może przespaceruje się po słabiej zabezpieczonych mieszkaniach Cytadeli, w miejscach gdzie SOC nie jest tak bardzo uważne...? Szybko zerknęła na podporucznika, jakby bała się, że dobrze wie co jej chodzi po głowie.
- O której jutro wylatujesz...? Pomóc ci z pakowaniem? - spytała cicho, uśmiechając się nadal. - Czy chcesz się zająć czymś innym?
[center]VERTIGO
+20% DO TARCZ | -10% DO TRAFIENIA IRENE | +40% DO OBRAŻEŃ WRĘCZ
ObrazekObrazek
CASUAL - FORMAL - MAIN ARMOR - ARMOR 2 - THEME[/center]

Wyświetl wiadomość pozafabularną
Marshall Hearrow
Awatar użytkownika
Posty: 630
Rejestracja: 4 mar 2014, o 19:41
Miano: Marshall "Arrow" Hearrow
Wiek: 29
Klasa: Żołnierz
Rasa: Człowiek
Zawód: Podporucznik Przymierza
Lokalizacja: Cytadela
Kredyty: 56.600
Medals:

Re: Apartament 323a

4 gru 2014, o 15:15

Miała rację nikt jej nie rozpoznał, ale mogło też być tak, że ktoś przyjął, że skoro jest z Hearrowem to wszystko jest pod kontrolą. Nie chciał nawet myśleć, że coś takiego mogło mieć miejsce i że w sumie sam ją zaprowadził tam, gdzie każdy miał dostęp do bazy danych Przymierza a wielu było takich, którzy chcieliby się podlizać dowódcom. Przez chwilę zamarł, kiedy dotarło do niego, że tak właśnie może być i zaraz ktoś stanie w drzwiach mieszkania podporucznika sprawdzić, dlaczego pląta się po Cytadeli z poszukiwaną Irene Du… Grisey.
Dopiero jej dotyk sprowadził jego myśli z powrotem. Odpowiedział jej uśmiechem.
- Wiesz, że nie musisz wcale przylatywać. Zresztą, tam pewnie byłbym o ciebie bardziej niespokojny, niż jak zostaniesz tutaj – wciąż był przekonany o tym, że jak go nie będzie Irene zostanie u niego w mieszkaniu. Nie brał pod uwagę żadnego innego scenariusza, tutaj przynajmniej wiedział, że będzie bezpieczna. No a przynajmniej tak myślał, zanim w jego głowie nie pojawiły się te wcześniejsze myśli. Był w kropce. Wszędzie teraz węszył spisek i czuł jak wszystko, co chciał jakoś uporządkować przelatuje mu przez palce. To nie tak miało wszystko być.
Pomimo tych wszystkich niepewności starał się spojrzeć też na to z innej strony. Przynajmniej powiedziała, że poczeka na niego, więc może jednak były w tym wszystkim jakieś pozytywy.
- Wieczorem. Odprawa jest o ósmej – powiedział przesuwając dłońmi po talii Irene. – Nie mam wiele rzeczy do zabrania, głównie pancerz, może trochę ubrań i szczoteczkę do zębów. Całą resztę dostaniemy na miejscu, zawsze dostawaliśmy.
Chwycił Francuzkę za rękę i poprowadził do sypialni, gdzieś za nimi zorientowawszy się, że coś się dzieje podreptał cicho kot i wsunął szybko do środka. Hearrow dopiero po chwili zorientował się, że torba jest przecież w drugim pokoju. Wyszedł i po kilku sekundach wrócił już z nią z powrotem. Kompletnie zapomniał o tym, że przecież nawet nie rozpakował się po powrocie z Omegi.
- Wysłali mnie zawsze co pół roku – zaczął wyjmując po kolei rzeczy z torby i przeglądając czy w ogóle jeszcze się do czegoś nadają. Zdecydowania większość powinna wylądować w praniu. Rado w między czasie tradycyjnie wskoczył na łóżko obok rzeczy podporucznika i przyglądał się mu z zainteresowaniem pomiaukując od czasu do czasu. – Potem było pół roku przerwy i znów pół roku przydziału… Rado. Zamknij się… Potem zostałem na jednostce, tutaj na Cytadeli. Dostawałem szeregowych, pokazywałem im jak obchodzić się z bronią, ale nie do tego byłem szkolony w Royal Marines.
Nie wiedział, czy to, co zaczął opowiadać w ogóle Irene interesuje, po prostu mówił sam z siebie nie zastanawiając się nad niczym szczególnym. Za to dotarło do niego, że nigdy jej o sobie nie opowiadał, bo i nie było o czym. Jego życie było zwyczajne, nudne, może poza niektórymi epizodami. Uniósł na nią spojrzenie znad torby i pokręcił głową.
- Pewnie cię zanudzam, co? – uśmiechnął się z zakłopotaniem i podrapał po głowie.
OUTFIT -- UNIFORM -- ARMOR -- VOICE -- MAIN THEMEObrazekObrazekObrazek-Problem nie jest problemem. Problemem jest twoje podejście do problemu-Bonusy:
+20% do obrażeń od broni
+30% do obrażeń w walce wręcz
+1PA do ataku wręcz
20% szans na podpalenie przeciwnika przy ataku omni-ostrzem
+5% szansa na strzał krytyczny
+20% do pancerza
+1 pochłaniacz do każdej przenoszonej broni
Obrazek
Irene Dubois
Awatar użytkownika
Posty: 1680
Rejestracja: 27 mar 2014, o 16:41
Miano: Irene Dubois
Wiek: 24
Klasa: Szpieg
Rasa: Człowiek
Zawód: Złodziejka, technik okrętowy
Lokalizacja: Crescent
Status: Uznana za zmarłą
Kredyty: 30.615
Medals:

Re: Apartament 323a

4 gru 2014, o 16:52

- Proszę cię - przewróciła oczami. - Potrafię o siebie zadbać, nie martw się. Nie będę robić głupich rzeczy. Tym razem.
Trudno było nie zauważyć na twarzy podporucznika rozterek, które nim targały. Chciałaby wiedzieć, nad czym się tak zastanawiał. Nawet jego uśmiech był... dziwny. Niepewny. A ona nie mogła zrobić nic więcej, poza próbami odwrócenia jego uwagi. I w tym wszystkim najgorsze było to, że on jutro odleci, a wątpliwości razem z nim i Irene nie będzie miała już wtedy na nie żadnego wpływu. Tak bardzo nie chciała go wypuszczać, żeby nie zrobił niczego głupiego...
Westchnęła, kiedy zignorował jej dwuznaczną propozycję i podążyła za Hearrowem do sypialni, by usiąść po turecku u wezgłowia łóżka, wciągając sobie kota na kolana. Przynajmniej przestał miauczeć. Pozwoliła mu ułożyć się w jej nogach, chociaż kiedy wydeptywał sobie legowisko, miała ochotę zrzucić go z powrotem. W końcu jednak uspokoił się i Irene mogła skupić się na przesuwaniu dłonią po jego grzbiecie.
- Nie, dlaczego? - odpowiedziała uśmiechając się. Wiedziała, że ludzie lubią mówić. A ona doskonale potrafiła słuchać. Tylko że zwykle to, co wlatywało jednym uchem, wylatywało drugim i tylko sprawiała wrażenie zainteresowanej. W tym była wręcz wybitnie uzdolniona. Za to zapamiętywała tylko wybrane rzeczy, te istotne, które potem przydawały się kiedy najmniej się spodziewała. W przypadku Marshalla była jednak szczerze zainteresowana i też dopiero teraz zdała sobie sprawę z tego, jak mało o nim wie. - Teraz też zostałeś przydzielony do ośrodka szkoleniowego... znudziło ci się to, hm? - uśmiechnęła się lekko. - Mam nadzieję, że nie wszystkich uczysz obchodzenia się z bronią tak, jak nauczyłeś mnie?
Sięgnęła po poduszkę i wsunęła ją sobie za plecy, żeby oprzeć się wygodniej. Gdzieś z okolic kota zaczęło dobiegać ciche mruczenie.
- Skoro byłeś szkolony do czegoś innego, to gdzie chciałbyś zostać przydzielony? - spytała. - Ten... co ze mną rozmawiał w ambasadzie - nie potrafiła sobie przypomnieć imienia, chociaż przedstawił się jej. Najwyraźniej wyparła je z głowy przez średnio miłe wrażenie, jakie na niej wywarł. - Chyba ci zazdrościł. W sumie to nie brzmi tak strasznie, pół roku w spokojnym ośrodku na Ziemi - wzruszyła ramionami. - Ale sama nie wiem, ja wolę statki.
[center]VERTIGO
+20% DO TARCZ | -10% DO TRAFIENIA IRENE | +40% DO OBRAŻEŃ WRĘCZ
ObrazekObrazek
CASUAL - FORMAL - MAIN ARMOR - ARMOR 2 - THEME[/center]

Wyświetl wiadomość pozafabularną
Marshall Hearrow
Awatar użytkownika
Posty: 630
Rejestracja: 4 mar 2014, o 19:41
Miano: Marshall "Arrow" Hearrow
Wiek: 29
Klasa: Żołnierz
Rasa: Człowiek
Zawód: Podporucznik Przymierza
Lokalizacja: Cytadela
Kredyty: 56.600
Medals:

Re: Apartament 323a

4 gru 2014, o 17:53

Zmrużył oczy kiedy wyraziła zainteresowanie jakby nie był pewny czy mówi serio, czy robi sobie z niego żarty. Był zbyt przejęty tym, że musi jutro lecieć żeby zwracać uwagę na drobne niuanse. Prawdopodobnie dopiero kiedy siłą by go zaciągnęła do łóżka zorientowałby się o co chodzi.
- Nie chodzi o to, że znudziło. Mogę to robić i widocznie robię to dobrze, skoro dalej mam się tym zajmować, tylko... - zawahał się przez moment. Naprawdę lubił przebywać w ośrodkach szkoleniowych Przymierza , co prawda nie były to typowe wojskowe poligony, ale chodziło mniej więcej o to samo. - Tam przychodzą młodzi gówniarze, którym się wydaje, że damy im do ręki karabin i wyślemy na batarian. A to nie o to chodzi. Ja... Ci, którzy pracują tam tak jak ja, są od tego żeby wybić tym młodym wojsko z głowy. Wiem, że to brzmi absurdalnie ale tak jest.
Zamyślił się na moment przypominając sobie jak to było z nim na początku. Jak wielu z tych, którzy zaczynali razem z nim nie dotrwało nawet do połowy kursu. Siedział tak przez moment nad torbą, kiedy Irene przypomniała mu o wydarzeniach ze strzelnicy. Uśmiechnął się mimowolnie. Ile mogło minąć od tamtego czasu? Kilka dni więcej niż tydzień? Dwa tygodnie? Przeniósł na nią spojrzenie, gdyby nie ten cholerny Shodan nigdy by nawet na siebie nie wpadli skoro Francuzka tak unikała Przymierza.
- Nie wiem - odparł szczerze. Może gdyby zapytała go o to kilka dni temu byłby w stanie podać konkretne miejsce. Może nawet Ziemię, na której było zdecydowanie zbyt spokojnie dla podporucznika. Teraz biorąc pod uwagę zarówno jego relacje z Irene jak i to przez co przeszedł w ostatnim czasie, miał dość wrażeń. I dziur w ciele.
- Planety takie jak Noveria. Do tego byłem szkolony. Do takich warunków.
Włożył do środka pancerz a potem znów zniknął za drzwiami i tym razem wrócił z Windykatorem. Przez moment był zajęty sprawdzaniem czy z karabinem wszystko w porządku, od pochłaniaczy ciepła po poprawne włączanie programu amunicji. Normalnie nie trzymał broni w domu ale biorąc pod uwagę fakt, że ostatnio praktycznie ciągle był na walizkach karabin leżał w mieszkaniu.
- Harper. - dopowiedział. - Eric to specyficzny człowiek... Całe życie na statkach, z nim by Ci się spodobało - puścił jej oczko uśmiechając się przy tym szeroko. Po chwili zasunął wreszcie torbę i odłożył ją na bok pod ścianę, a sam przesunął kota i ułożył głowę na jego miejscu. Rado prychnął z niezadowoleniem ale nie dał za wygraną z impetem wskakując na klatkę piersiową Arrowa, tak, że aż go zatkało. Podporucznik odgarnął włosy które wpadły mu w tym momencie do oka, po czym zamknął oczy. Potrzebował chwili spokoju, odrobiny relaksu i najlepiej gdzieś w bardzo bliskich okolicach Irene.
- Wiesz, że mogą mnie tak przerzucać do końca? Aż przestanę być w czynnej służbie... Chcesz żyć z kimś takim? - nie chciał budzić nowych wątpliwości czy tworzyć nowych problemów. To miała być luźna rozmowa, która w gruncie rzeczy dałaby Marshallowi jakąś wskazówkę co do przyszłość. I tego co Irene myśli o nich, bo tego wciąż nie wiedział.
OUTFIT -- UNIFORM -- ARMOR -- VOICE -- MAIN THEMEObrazekObrazekObrazek-Problem nie jest problemem. Problemem jest twoje podejście do problemu-Bonusy:
+20% do obrażeń od broni
+30% do obrażeń w walce wręcz
+1PA do ataku wręcz
20% szans na podpalenie przeciwnika przy ataku omni-ostrzem
+5% szansa na strzał krytyczny
+20% do pancerza
+1 pochłaniacz do każdej przenoszonej broni
Obrazek
Irene Dubois
Awatar użytkownika
Posty: 1680
Rejestracja: 27 mar 2014, o 16:41
Miano: Irene Dubois
Wiek: 24
Klasa: Szpieg
Rasa: Człowiek
Zawód: Złodziejka, technik okrętowy
Lokalizacja: Crescent
Status: Uznana za zmarłą
Kredyty: 30.615
Medals:

Re: Apartament 323a

4 gru 2014, o 19:01

- Noveria? - skuliła się na samą myśl. - Przecież tam jest zimno.
Irene była dość mocno ciepłolubna i nie umiała sobie wyobrazić, jak mogłaby dobrowolnie polecieć na tak mroźną planetę. A tym bardziej przejść szkolenia i jeszcze narzekać, że jest wysyłana w ciepłe miejsca zamiast z powrotem w takie temperatury, gdzie trzeba nałożyć na siebie dziesięć warstw ubrań żeby w ogóle wyjść na zewnątrz.
- Eric, tak - westchnęła. - Nie sądzę. Jak ktoś się bez przerwy uśmiecha, to zaczyna być trochę przerażające. Bałabym się, że mnie zamorduje we śnie. Chociaż w mundurze mu do twarzy - uśmiechnęła się złośliwie. - Ale biorąc pod uwagę, że chyba wziął mnie za kogoś, kogo ściągnąłeś z rury w Zaświatach, to raczej byśmy się nie dogadali. Poza tym na statku Przymierza byłam tylko raz i było to dla mnie wystarczająco stresujące przeżycie, więcej chyba już nie chcę.
Zaśmiała się i przypomniała sobie ewakuację z Shodan. Nawet dali jej Wdowę. Gdyby dokładniej sprawdzili, kim jest, zeszłaby z tego statku w zupełnie innym ziemskim porcie. A Hearrow pewnie by o niej zapomniał, poleciałby do tej Francji i spokojnie przeżył pół roku, bez żadnej rudej która przestawia mu plany. Znów ogarnęły ją wyrzuty sumienia, więc westchnęła tylko.
Kiedy głowa Arrowa zastąpiła kota na jej kolanach, uśmiechnęła się i zaczęła przeczesywać palcami jego włosy.
- Wiem przecież. A ja ci mówiłam, że nie jestem w stanie długo wytrzymać w jednym miejscu - albo nie mówiłam. Nie była pewna. Ale wyglądało na to, że w tym momencie to wychodzi im na plus. - Tym lepiej, będę się plątać za tobą aż ci się znudzę. Wtedy polecę gdzieś indziej, żebyś się stęsknił.
To wcale nie wyglądało tak źle. Cały plan, który na szybko i nie do końca poważnie wymyśliła, wydał się jej nawet sensowny. Każde miejsce, w którym nie była, intrygowało ją. Miała tak od zawsze, a teraz Arrow mówił o tym, jakby to było coś złego. Gdyby usunął z baz informację o tym, że jest poszukiwana, mogłaby dużo więcej, ale wolała o tym nie wspominać, biorąc pod uwagę że oskarżył ją o takie zamierzenia na samym początku. Mogłaby spokojnie jeździć za nim, nie bojąc się, że znajdzie się donosiciel. Nawet towarzystwo Przymierza nie stanowiłoby dla niej problemu.
Delikatnie przesunęła paznokciami po boku jego szyi i ramieniu.
- Tylko nie znajdź sobie tam innej - powiedziała w końcu, uśmiechając się do niego. - Eric kazał cię pilnować, ale za bardzo nie mam jak, więc mogę tylko ostrzegać - na jej twarzy odmalowała się pełna powaga, a oczy zmrużyły się groźnie. - Bo zabiorę Rado i już nas nie zobaczysz. A wiesz, że on jest już całkowicie po mojej stronie.
[center]VERTIGO
+20% DO TARCZ | -10% DO TRAFIENIA IRENE | +40% DO OBRAŻEŃ WRĘCZ
ObrazekObrazek
CASUAL - FORMAL - MAIN ARMOR - ARMOR 2 - THEME[/center]

Wyświetl wiadomość pozafabularną
Marshall Hearrow
Awatar użytkownika
Posty: 630
Rejestracja: 4 mar 2014, o 19:41
Miano: Marshall "Arrow" Hearrow
Wiek: 29
Klasa: Żołnierz
Rasa: Człowiek
Zawód: Podporucznik Przymierza
Lokalizacja: Cytadela
Kredyty: 56.600
Medals:

Re: Apartament 323a

4 gru 2014, o 19:46

Zaśmiał widząc jej reakcję kiedy wspomniał o Noverii.
- Ale to właśnie o to chodzi. Pamiętasz chłodnię na Shodan? - zapytał. Trudno było nie pamiętać jednego z samych nieprzyjemnych przeżyć w podwodnej bazie, więc nie spodziewał się żeby Irene zaprzeczyła. Nie chciał wywoływać nieprzyjemnych wspomnień. - Do przetrwania w takich warunkach mnie szkolili. No może nie do końca do siedzenia z mrożonkami w zamrażarce, ale rozumiesz o co mi chodzi...
Powiercił się jeszcze przez moment głównie dlatego, że ciężar kota nie był raczej przyjemny, ale po chwili przestał mu przeszkadzać. Arrow ułożył dłoń na jego głowie i drapał Rado za uchem.
- Że za kogo?! - nagłego ataku rozbawienia wręcz nie mógł powstrzymać, a mina podporucznika musiała być conajmniej ciekawa kiedy tak parsknął śmiechem. Nie miał pojęcia skąd chorążemu mogło się wziąć takie a nie inne skojarzenie i spojrzał na Irene jakby ją oceniając, wciąż nie przestając się śmiać. - W sumie jakby Ci się tak bardziej przyjrzeć... - znów zaczął się śmiać, czego kot najwyraźniej miał dość po podniósł się i podreptał w stronę szafy, żeby zająć miejsce na jej szczycie tuż pod sufitem.
Jej słowa zdecydowanie go uspokoiły. Przekręcił się na bok wysuwając rękę pod bluzkę Irene i przesuwając palcami po jej brzuchu. Lubił czuć jej skórę pod palcami i w takich momentach kompletnie zapominał o wszystkich nieprzyjemnościach.
- Znudzisz? Proszę cię... Jak może mi się znudzić coś takiego? - przesunął dłonią pod bluzką nieco wyżej docierając do koronki od bielizny, po której przejechał delikatnie palcami. - Postaram się, ale niczego nie obiecuję... - nie tylko Irene potrafiła się droczyć, chyba już to zauważyła? - Pamiętaj, że ja też mam mundur i też wyglądam w nim całkiem nieźle. A tego wrednego i zdradzieckiego kocura możesz sobie zabrać. - powiedział patrząc w stronę gdzie znajdował się Rado, po chwili wrócił do przesuwania palcami pod bluzką kobiety w całkowitym zamyśleniu. Było mu znów przyjemnie i znów tak bardzo spokojnie, że nie potrzebował niczego więcej. Zaraz pewnie nawet mógłby zacząć mruczeć tak jak jego kot przed chwilą na nogach Francuzki. - Irene... Wiesz, że... Wiesz, że byłaś pierwsza?
OUTFIT -- UNIFORM -- ARMOR -- VOICE -- MAIN THEMEObrazekObrazekObrazek-Problem nie jest problemem. Problemem jest twoje podejście do problemu-Bonusy:
+20% do obrażeń od broni
+30% do obrażeń w walce wręcz
+1PA do ataku wręcz
20% szans na podpalenie przeciwnika przy ataku omni-ostrzem
+5% szansa na strzał krytyczny
+20% do pancerza
+1 pochłaniacz do każdej przenoszonej broni
Obrazek
Irene Dubois
Awatar użytkownika
Posty: 1680
Rejestracja: 27 mar 2014, o 16:41
Miano: Irene Dubois
Wiek: 24
Klasa: Szpieg
Rasa: Człowiek
Zawód: Złodziejka, technik okrętowy
Lokalizacja: Crescent
Status: Uznana za zmarłą
Kredyty: 30.615
Medals:

Re: Apartament 323a

4 gru 2014, o 20:44

Zrobiła naburmuszoną minę i zabrała rękę.
- No wiesz co?! Nie jestem nawet niebieska - cmoknęła z niezadowoleniem. - Jakbym chciała faktycznie tam pracować, to nie miałabym nawet szans, bo nie jestem asari. Niezależnie od tego, co potrafię - dodała jeszcze, pozwalając się podporucznikowi domyślać. Pod wpływem alkoholu zdolna była do wielu dziwnych rzeczy, o czym nie zdążył się jeszcze przekonać.
Jego dotyk, zwłaszcza, kiedy ręka powędrowała wyżej, sprawił że Irene znieruchomiała na ułamek sekundy. Kiedy przypomniało się jej, że jutro już go nie będzie, prawie fizycznie odczuła ukłucie bólu. Dawno nie czuła się przy kimś tak dobrze i tak swobodnie. Przy innych musiała się pilnować, myśleć nad każdym wypowiedzianym słowem, reagować na inne imię. Nikt nie znał całej (większej części) jej historii i nikomu tak na niej chyba nie zależało. Tak zwyczajnie, bez planowania jej całej przyszłości, zamykania w domu/kajucie i mówienia, jak ma się zachowywać.
- To prawda - uśmiechnęła się, kiedy Hearrow wspomniał o mundurze. - I dziękuję, to naprawdę wspaniały prezent - uniosła wzrok na kota, którego ogon bujał się z jednej strony na drugą, szorując po brzegu szafy. - Będzie nam dobrze razem, prawda?
Kot nie zareagował, wciąż wpatrując się w nich swoim standardowym, zagadkowym spojrzeniem. Irene podejrzewała, że łączy ich całkiem wiele, głównie w podejściu do życia. Przekręciła lekko głowę, zastanawiając się czy też zdarzało mu się uciec, tak jak jej.
Słowa podporucznika wyrwały ją z zamyślenia i początkowo nie wiedziała, o czym mówi. Dotarło do niej jakieś trzy sekundy później, od razu wywołując lawinę myśli.
- Wiem - odpowiedziała w końcu. Tylko dlaczego? Przez długą chwilę nie miała pojęcia, co jeszcze może dodać. Jej dłoń wróciła do błądzenia po głowie i szyi mężczyzny. - To znaczy... domyśliłam się - uśmiechnęła się lekko, decydując się na doprecyzowanie. Nie czuła wtedy, na Omedze, żeby coś było nie tak i nie chciała, żeby on tak to zrozumiał. - Przecież na początku nie mogłeś nawet na mnie patrzeć, a teraz... podoba mi się to, co robisz z tą ręką.
Zamilkła, przymykając oczy i opierając głowę o ścianę za sobą. Było tak spokojnie, bardziej niż kiedykolwiek wcześniej. Jeszcze dziś rano było między nimi mnóstwo niejasności, a Arrow wręcz emanował potrzebą zasypania ją milionem pytań, chociaż starał się tego nie robić. Teraz wiedział o Irene wszystko, co musiał wiedzieć, nawet w kontekście ostatniego wyznania. Nie musiała martwić się niczym, poza faktem, że zaraz go nie będzie.
- Będę tęsknić, Marshall - odezwała się wreszcie. Pierwszy raz nazwała go jego imieniem, nie ksywką którą się przedstawił. W sumie nie wiedziała, dlaczego. Może zależało jej na tym, żeby wiedział, że naprawdę ma na myśli to, co mówi. Wysunęła się spod jego głowy, by przejść niżej, położyć się obok i móc spojrzeć podporucznikowi w oczy. - Przepraszam cię za... za wszystko. Mogłeś trafić lepiej.
Nie trzeba było się długo zastanawiać, żeby zrozumieć, że mówi o sobie. Bo o ile owszem, dobrze znała swoją wartość, nawet czasem za bardzo, to cały czas trzymały ją wyrzuty sumienia. Nie zamierzała tak komplikować mu życia. Nie spodziewała się, że przyjdzie mu podjąć jakiekolwiek decyzje ze względu na nią i że ona nie dość, że nie będzie mieć nic przeciwko, to jeszcze sama będzie na to nalegać. A chęć ucieczki nie pojawiła się ani razu, odkąd przestała ukrywać przed nim te najgorsze fakty. Przesunęła ręką po jego klatce piersiowej i westchnęła cicho.
[center]VERTIGO
+20% DO TARCZ | -10% DO TRAFIENIA IRENE | +40% DO OBRAŻEŃ WRĘCZ
ObrazekObrazek
CASUAL - FORMAL - MAIN ARMOR - ARMOR 2 - THEME[/center]

Wyświetl wiadomość pozafabularną
Marshall Hearrow
Awatar użytkownika
Posty: 630
Rejestracja: 4 mar 2014, o 19:41
Miano: Marshall "Arrow" Hearrow
Wiek: 29
Klasa: Żołnierz
Rasa: Człowiek
Zawód: Podporucznik Przymierza
Lokalizacja: Cytadela
Kredyty: 56.600
Medals:

Re: Apartament 323a

4 gru 2014, o 23:08

Pokręcił głową z dezaprobatą i westchnął. Tak, kobieta i kot, który kiedy tylko zjawiła się u niego w domu miał do podporucznika jeszcze bardziej olewczy stosunek niż zazwyczaj. Ciekawe czy byłaby taka zadowolona gdyby Rado obudził ją w środku nocy bo nagle jest głodny. Coś mówiło Marshallowi, że w nocy kot i tak obudzi jego a nie ją.
Światło sztucznego słońca Cytadeli wpadało przez okna sypialni i dopiero teraz Hearrow zaczął zastanawiać się która w zasadzie jest godzina i czy przypadkiem nie powinni ogarnąć jakiegoś obiadu. No a przynajmniej dopóki Irene nie wróciła go dotykania go po szyi. Wtedy już całkowicie zapomniał o tym co powinni a czego nie powinni.
- Zawsze taki byłem - westchnął i zawahał się na moment. Nigdy nie miał śmiałość do kobiet i kiedy dochodziło do jakiejś bliskości zwyczajnie panikował nie mając pojęcia co ma zrobić. Nie był pewien czy ma zacząć tłumaczyć Irene o co tak właściwie chodziło czy po prostu tak zostawić te niedopowiedzenia. Jeśli chciała mogła pytać.o wszystko, był gotów na odpowiedzi, ale nie umiał sam z siebie o tym mówić. Nie wiedziałby nawet od czego zacząć. - Jeśli nie jestem pewien, że mogę coś zrobić to nie robię nic. Mówiłem Ci, że jesteś śliczna i trochę... Trochę mnie to onieśmielało dopóki... Dopóki my nie... No wiesz. Nie, tylko nie znów to samo. Teraz zdecydowanie już nie wiedział co się dzieje, niektóre rzeczy wciąż budziły w nim odrobinę nieśmiałości. Nawet mimo tego wszystkiego co już między nim a Francuzką było. Temu co mówił wyraźnie zaprzeczała jego dłoń wciąż błądząca pod bluzką Irene. Nie chciał jej stamtąd zabierać, ale kiedy kobieta położyła się obok nie miał innego wyjścia. Zaraz... Co?
- Jak mnie nazwałaś? - nie to żeby nie usłyszał jak zwróciła się do niego po imieniu, ale to było coś nowego. Gdzieś w środku zrobiło mu się bardzo ciepło nie tylko to co powiedziała ale też sposób w jaki to zrobiła.
Słowa które padły potem już nie były tak przyjemne. Od razu przypomniało mu się wszystko co stało się rano i co działo się aż do południa. Chciał o tym zapomnieć, chciał o tym nie myśleć, dlatego teraz mieli tutaj leżeć i być wzajemnie tylko dla siebie. Bez myślenia o tym co było i co może się stać. - Przestań już proszę... - przesunął dłonią po jej włosach odgarniając je za ucho kobiety. Lubił kiedy nosiła je rozpuszczone, a jeszcze bardziej lubił je przeczesywać, o zapachu już nie wspominając.
Podniósł się opierając na łokciu i spoglądając na Irene z góry. Naprawdę była śliczna i do tej pory do niego nie docierało jakim cudem mogła się nim zainteresować. Przysunął się bliżej wkładając swoją dłoń z powrotem tam gdzie była jeszcze przed chwilą. Zdał sobie sprawę, że to jest ostatni dzień tylko dla siebie. Nie chciał tego zmarnować.
- Ja też... - podniósł się zdejmując z siebie koszulkę i wracając dłońmi pod jej bluzkę a ustami w okolicę szyi. - Trzeba zmienić mi opatrunek, wiesz?
OUTFIT -- UNIFORM -- ARMOR -- VOICE -- MAIN THEMEObrazekObrazekObrazek-Problem nie jest problemem. Problemem jest twoje podejście do problemu-Bonusy:
+20% do obrażeń od broni
+30% do obrażeń w walce wręcz
+1PA do ataku wręcz
20% szans na podpalenie przeciwnika przy ataku omni-ostrzem
+5% szansa na strzał krytyczny
+20% do pancerza
+1 pochłaniacz do każdej przenoszonej broni
Obrazek

Wróć do „Okręg Bachjret”