Siedział obok bezmyślnie wpatrując się w ścianę naprzeciwko i czuł jak jego szczęka powoli i boleśnie zaciska się. Każdy mięsień na jego twarzy naprężył się od kącika ust aż do skroni i miał wrażenie, że zaraz w środku coś mu pęknie. Wolał tego wszystkiego nie wiedzieć. Wolał kiedy było jak przedtem i musiał domyślać się niektórych rzeczy, ale przynajmniej mógł sobie wmawiać, że przesądza, że to przecież nie mogła być prawda. Teraz już nie mógł... Nie miał pojęcia co ma ze sobą zrobić zwłaszcza, że wewnątrz aż go roznosiło i naprawdę pierwszy raz od bardzo, bardzo dawna miał ochotę kogoś zabić. I nawet zrobić to w sposób który zaprezentował im Frick na Omedze. Hearrow ostatni raz czuł się tak na Ziemi, kiedy po raz pierwszy poczuł krew na swoich rękach, która wtedy dala mu niesamowitą satysfakcję i teraz miał ochotę przywrócić wspomnienia dotyczące tamtego uczucia. W zasadzie to mógł wyjść z domu nawet w tym momencie, tak jak siedział i zrobić cokolwiek, żeby te chore emocje wreszcie z niego zeszły.
- Miałaś rację - zaczął wreszcie, a ton jego głosu był nieprzyjemny nawet dla niego samego. Już dawno nie czuł w sobie tyle wściekłości i czystej chęci mordu. To nie było do niego podobne i od czasu wstąpienia do wojska nigdy podobnie się nie zachowywał. - Nie chciałem tego wiedzieć. Nie chciałem mieć tego obrazu przed oczami.
Pokręcił głową szukając odpowiednich słów aby oddać to co w tym momencie czuł i to co naprawdę chciał jej powiedzieć. Bał się jej dotknąć, bo doskonale zdawał sobie sprawę jak w takiej chwili zaburzone jest odczuwanie własnej przestrzeni osobistej, a nie chciał wtargnąć do tej Irene. Zwłaszcza kiedy przyciągnęła nogi do siebie kompletnie zamykając się na podporucznika. Zresztą on sam przecież nie zrobił niczego żeby się poczuła lepiej i doskonale zdawał sobie z tego sprawę. Nie umiał na to zareagować, nie wiedział co mu wolno a czego nie. Nie miał pojęcia na czym stoi i jak to wszystko miał traktować, jak przede wszystkim miał traktować ją.
- Chciałbym móc coś zrobić, ale jedyne co teraz przychodzi mi do głowy to chęć oglądania wnętrzności tego kolesia - takiego go jeszcze nie widziała i wątpił, że mogła się po nim spodziewać czegoś podobnego. To były tylko i aż wspomnienia. To co mówiła i co bolało ją, prawdopodobnie w ten sam sposób teraz zabolało Hearrowa i nie wiedział ile jeszcze wytrzyma zanim coś w nim pęknie. - Zależy mi na tobie i chciałbym żebyś się czuła przy mnie bezpieczna.
Dopiero po tych słowach podniósł się z miejsca i usiadł na ławie zaraz naprzeciwko Irene. Chciał ją widzieć, chciał teraz spojrzeć jej prosto w oczy i nie chciał żeby ona swoim spojrzeniem gdzieś uciekała.
- To co było niczego nie zmieni. Nie ma znaczenia w kontekście tego co do ciebie czuję, a już na pewno nie mam do ciebie o to pretensji - delikatnie chwycił ją za łydki stawiając jej nogi z powrotem na ziemi. Przesunął dłońmi po jej udach. - Nie wiedziałem o tobie nic, ale wiesz, że chciałem... Że chcę cię mieć obok siebie. Jeśli tylko ty tego będziesz chciała.
Uspokoił wyraźnie już zszargane nerwy i wszystko co mówił, mówił z niesamowitym spokojem i troską w głosie, której nie trzeba było nawet specjalnie się doszukiwać.
- Jestem cholernie zazdrosny jak mi na kimś zależy i tego nie zmienię, bo nie potrafię. Dlatego wcześniej byłem wściekły...
Nie wiedział czy zrozumie o co mu chodzi. Zbyt chaotycznie wszystko tłumaczył ale nie umiał tego inaczej ubrać w słowa. W tej chwili już wiedział tylko jedną rzecz, która jasno wyklarowała mu się w umyśle, nie był jednak pewny czy Irene chce to usłyszeć.